Wkurza mnie:

Vett, Ja też miałam religię w środku, na którą nie uczęszczałam, ale i tak lubiłam ten czas.

Nielogiczność u mojego ojca.

abstrakcyjna, ja nie lubię, źle mi się kojarzy, w pierwszej klasie na okienkach miała również okienko moja matematyczka, która lubiła mnie zgarniać... I opierdzielać, że wylatywałam z płaczem w kiblu

Ból w klatce piersiowej i że jutro muszę wstać do szkoły. I że nie ma miejsc na Konwencie tatuaży w Katowicach.

Vett, Ja lubiłam, bo moja siostra mieszkała obok szkoły i prawie zawsze chodziłam do Niej na kawę.

Im więcej czytam o tej Twojej matematyczce tym większe przerażenie.

dzisiaj już 3 osobę na tym forum boli w klacie

abstrakcyjna, tak to i ja bym mogła!

Uwierz, mnie też bierze na samą myśl o jutrze...

socorro, A no, już wcześniej na innym wątku też ktoś pisał.. Cholernie głupie uczucie.

Vett, Trzymaj się myśli, że to ostatni rok. Ty pójdziesz dalej, już nie będzie więcej tej kobiety w Twoim życiu. Wiem, że to teraz nie brzmi zbyt optymistycznie, bo to dopiero początek roku szkolnego, ale mogę Cię pocieszyć, że klasa maturalna wyjątkowo szybko mi minęła. Może u Ciebie będzie podobnie.

Potwierdzam, trzecia klasa mija szybko. Myśli się o maturach, ludzie mają osiemnastki lub są już po. Panuje luźniejsza atmosfera.

Że kiedy mam wreszcie nastrój i warunki, by zająć się kilkoma fajnymi sprawami, znów brakuje czasu...

monk.2000, Ja to chciałam, żeby czas nawet trochę zwolnił, ze względu na stres maturami. A on na złość nie chciał ani trochę zwolnić.

abstrakcyjna, do matury mam jeszcze rok, w sumie dopiero teraz zaczyna się prawdziwa jazda - po 8 godzin tygodniowo Poza tym wiele osób mówi, że druga klasa jest najgorsza...

Vett, Nie wiem skąd mi się wzięło przekonanie, że jesteś w ostatniej klasie.

Trzecia jest najgorsza, jeśli chodzi o naukę, ale za to mi odeszły niektóre przedmioty. Ja się nigdy prawie nie uczyłam, nie potrafię się zmusić, a w trzeciej trochę musiałam. Drugą klasę całkowicie olałam z pewnych powodów.

abstrakcyjna, może dlatego, że dużo gadam o maturze, której nie zdam

Ja w tym roku mam już tylko 7 przedmiotów (z wfem chyba), więc... Ale nie bawi mnie to,więcej będzie roboty niż w normalnym, byłym toku nauczania

Vett, Mniej przedmiotów to lepsze przygotowanie do matury, bo nie skupiasz się na tym co niepotrzebne.

Maturę zdaje większość. Byś nie uwierzyła jakie tępe osoby ją zdają.

abstrakcyjna, właśnie świadomość, że największe cioty zdadzą buduje we mnie przekonanie, że mi się nie uda. W pisemnych, to i ja mogę być w okolicach 90%, ale ustne nie ma mowy...

Vett, Pisałam Ci już jak ja podchodziłam do ustnych. Byłam prawie pewna, że nie zdam. Miałam dziewczynę w klasie, która w ciągu 3 lat powiedziała z parę zdań... Zdała. Komisja zazwyczaj podpowiada trochę, nakierowuje. A no i obce osoby będziesz miała w komisji, co też jest dobre.

Wkurzają mnie rozmowy kwalifikacyjne :/ Co prawa nie padło "czy zamierza pani zajść w ciążę?", ale czy zamierzam się hajtać w najbliższym czasie bo muszą wiedzieć czy mam zamiar zakładać rodzinę. To samo, ubrane w inne słowa. Do tego pan rekruter (byłby też moim przełożonym), który powinien sobie odpuścić komentarze nt wyglądu, nie dość, że gapił się dziwnie dodawał w co 3 zdaniu, że przyda się osoba o tak miłej aparycji, bo zawsze lepiej popatrzeć na kogoś młodego etc...

Tak mi zależało na pracy ale chyba sobie odpuszczę :/

Wkurza mnie moja pani psycholog, bo nie odbiera telefonu dzisiaj i nie wiem czy na środę się załapie czy nie, a czuję, że tego potrzebuje Ehh

mucha.

Że Obama zachowuje się jak cipa zamiast jebnąć rakiety. Oglądałem jego przemowę wczoraj wieczorem i wiecie co mi się przypomniało..? Każdy pieprzony film Rolanda Emmericha, w którym prezydent wygłasza płomienną mowę do narodu. Wszyscy jechali po Bushu, ale on przynajmniej budził respekt, Obama stał za tą cholerną mównicą i nawijał jak kiepski aktor. Patrzyłem jak gadał o broni chemicznej, śmierci setek ludzi i bardziej chciało mi się śmiać niż klaskać.

deader, Po Obamie też będą jechać . Fakt trzęsidupka z niego .

Bezmózgie dzieciaki bogatych rodziców mający wszystko, co sobie zażyczą.

Że muszę czekać do piątku żeby się dowiedzieć czy jestem w ciąży, czy nie