Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

yeti w moim przypadku wszystko jest możliwe ... i drogi do nikąd tzw slepe uliczki mi i w drewniamym kościele cegła na lep spadnie czuje się źle wiecie że sama ze sobą nie moge wyrobić bo Nie mam nic.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Na początku chcialem zaznaczyc, że jestem kolejnym nowym użytkownikiem tego forum.

 

Przeczytałem, troche postów na tym forum, na prawde nie wiedziałem, że ludzie mają takie problemy. Moje problemy są dość nietypowe. Mianowicie mógłbym o nich pisać w dziale Szkoła/studia, bo właśnie tam sie zaczeły. Ogólnie nie mam problemów typu, że mam jakies napady, drgawki, czy omdlenia, ale gdy jestem w szkole mam jakąś dziwną obsesje. Po prostu nie moge wysiedzieć na zajęciach do końca. W przyszłym roku będe kończył 21 lat. Jestem na 1 roku studiów, bo rok temu właśnie zawaliłem nauke na polibudzie. Pierwszy dni czyli października chodziłem, ale nagle w listopadzie zaczełem opuszczać zajęcia. Rodziców oszukiwałem jak tylko mogłem, nabierali się. Aż do momentu gdy odebrali list z uczelni z informacją że zostałem skreślony. Jakoś przeprosiłem ich, dali mi jeszcze jedną szanse, pod warunkiem że w tym roku znowu podejme gdzieś nauke. Pierwszy rok byłem na polibudzie tjw. na kier. elektronika. Zdecydowałem się tam pójść .. (?) właśnie.. nie wiem sam na prawde dlaczego tam sie zdecydowałem. Ogólnie od młodości tata wybierał mi droge. On skończył podobny kierunek, zawsze mówił mi że jestem dobry z matematyki i mnie nawet wysłał do liceum o profilu elektrycznym. Okazało się że ja nie znosze matematyki, po prostu nie mam sił sie jej uczyć, jakaś wewnetrzną niechęć mam do niej, a mimo to poszedłem właśnie na polibude. To jeszcze nic. Powiedziałem to rodzicom, ale tata w zeszłe wakacje mnie jakoś namówił na informatyke zaocznie. I tutaj kolejny problem. Jestem na tych wykładach i sie zastanawiam czy tak na prawde chce tego. Owszem dużo spędzam czasu przed komputerem. Ale nie mam takiego impulsu pozytywnego. Mówił mi że tyle matematyki na uniwersytecie nie jest co na politechnice, ale to mnie nawet nie pociesza. Najgorsze jest to że On nie może mnie wysłuchać. Mówiłem mu że nie lubie matematyki, a On mimo to, mnie wciągnał w ta informatyke. Myśle że to też mój błąd że nie jestem asertywny. Miałem sytuacje z dzieciństwa że właśnie byłem w liceum. W pierwszej klasie.. to wtedy te obawy/obsesja nie wiem jak to nazwać że zaczelem opuszczać. Pierwszy semestr w ogóle mnie w szkole nie było. Rodzice o tym sie dopiero dowiedzieli po nowym roku. Może wtedy pewien bunt przechodziłem bo chciałem sie przepisac do zwykłej szkoły, ogolnej szkoły, z dziewczynami bo u mnie sami chłopacy chodzili, a tata nie chcial, powtarzajac że jak wybrales ta szkole to musisz do niej chodzic. Nie mozesz zmieniac zdania. A przeciez tysiace uczniow zmienia szkole. Właśnie wtedy pierwszy taki symptom byl. Ucieczka ze szkoly.

 

Jakoś bliżej chcialbym to opisać. Jak już opisywałem wcześniej nie mam żadnych typowych napadów czy coś. Tylko mam dziwne myśli, cały czas mi sie wyduża czas w szkole. Z rana przed szkola myśle zawsze pozytywnie bede do konca siedział. Ale zawsze w połowie przychodzi kryzys i caly czas odliczam sobie do konca lekcji czas, i z tym samym skracam sobie wyklady do minimum. Czasem na myśl że mam jechać w weekend do szkoły troche mnie w brzuchu tak dziwnie gorąco sie robi, ale to trwa moment, chwila, bo staram sie wtedy nie myśleć o tym. To jedyny chyba taki motyw. NIe moge tego powstrzymać. Z ekipa też sie za bardzo nie moge zbliżyć ale myśle że to nie ten problem. Bo na codzienn jestem towarzyski. Mam duzo kolegow, kolezanek, przyjaciół i przyjaciółek. Więc chyba nie jest ze mna tak bardzo źle. Nie czuje się żebym się od nich w jakiś sposób oddalał. NIe wiem w czym problem, tata nie dawno się dowiedział że znowu opuszczam zajęcia. Wkurzył się, mama powiedziała że moge mieć depresje bo nie śpie w nocy. To prawda, mam w pewien sposób problem ze snem, ale myśle że sobie przestawiłem troche czas. Siedze do późna przy komputerze, ale za to później normalnie 7 godzin śpie i wstaje. Ale dało mi to do myślenia, czy mam depresje?. Nastepna przyczyna mojego stanu to może być to że średnio od roku paliłem marihuane. Ale od miesiaca przestałem. Powiedziałem sobie stop. I teraz praktycznie nie siegam, jestem bardzo zadowolony, całkowicie sie inaczej czuje niż wcześniej. Moje myśli są trzeźwe. I mam nadzieję że już wkrótce w ogóle nie będe po to sięgał. Wracając do rodziców, to tata mi powiedział że mnie zaprowadzi do pani psychiatry. Owszem obawiam się tej rozmowy, ale nie wiem może tutaj jakieś pomysły mi podsuniecie. Zagłebiłem się w sobie, szukam jakis przyczyn tego mojego dziwnego zachowania w szkole.

 

Może te opuszczanie zajęć to jest przyczyną tego że nie jest to mój wymarzony kierunek ?. Ale jaki mógłby być mój wymarzony kierunek kiedy tata za Ciebie decydował całe życie. Brakuje mi właśnie tego impulsu. Może poczułbym się inaczej jakbym coś studiował co tak na prawde lubie, a lubie uprawiać sporty: piłke nożna, koszykówke, siatkówke. Może to by był mój wymarzony kierunek(?), lubiłem też w przeszłości malować. Ale architektura to też matematyka.. Cieżko mi teraz by było zmienić kierunek bo kolejny rok w plecy, a boje się że do tego dąże. Ale chciałbym robić w życiu co mi sie podoba, trudno że mało płacą nauczycielom, ale cóż zrobić .Zawsze chciałem być sportowcem, w żadnej dziedzinie mi się to nie udało, chociaż może w tym mi się uda?.

 

Troche się rozpisałem. Dziękuje wytrwałym osobom co doczytały do tego momentu. Licze na Waszą pomoc. Bo przyjaciół mam, a mimo to nie mam odwagi im tego powiedziec, a mimo to.. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

buuuuuuuuu!!!

mam dziś jakiś taki "miekki" dzień. Smutno mi

Zaplątałam się totalnie w swoim zyciu. Krecę się w kółko i nie wiem, co robić dalej

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!

a ja nawet nie umiem nazwać tego za specjalnie moze bezuczuciowość moze tak ??? sama nie wiem bo chwilami trafia mnie szlak ....... i tez nie wiem czemu tak wszystko mnie dołuje wku... męczy dusi zabija ...... w nocy nie mogłam zasnąć serce drętwieje cała juz nie tylko lewa strona poprostu mam mdlości na to co czuje i na to jak się czuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba wpadłam nie tylko w dołek ale w row jakiś w przepaść w kanion Colorado. Czemu mam wrażenie ze to nigdy sie nie skończy??? ze zawsze bede się tak czuła??? chciala bym umrzeć :cry: bo boje się ze bedę się tylko męczyć... juz nic mnie nie cieszy nie wiem co mnie napadło ale czuje bol w srodku palący bol i bezsilność wobec wszystkiego. Coś jak bym nie panowała nad wlsnym zyciem, czasami mam wrażenie że cos się dzieje jak jazda samochodem z zaciągnietym hamulcem ręcznym potem gwałtownie przystaje .... obrzydło mi juz nawet uzalanie się nad sobą wszsystkiego mam dosyć. Raz nie czuje nic jak wyprana z uczuć a potem złość bezradność rozpacz eghhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhh

 

Mooni ja tez mam dość tej karuzeli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, pewnie nikt mnie tu juz nie pamieta ;) pisze bo wiem ze tu sa osoby ktore zrozumieja mnie najlepeij a ja sie chce zwyczajnie wygadac. Mam juz nowe życie, na ktore ciezko pracowalam. Wszystko się pozmienialo na lepsze. Mialam dużo sily caly czas szlam do przodu. Ale mimo to nie jest wporzadku. Tzn moze ktos gdyby zobaczyl moje zycie stwierdzilby ze nie mam na co narzekac. Ale ja czuję, że jeszcze pare rzczy jest nie tak. Czuję taką wewnętrzną sprzeczność w paru rzeczach. Normlanie to jest w pewnym sensie dobry znak bo można dzieki temu zmienic co nam nie pasuje na lepsze. I ja tak zmienialam odkad pamietam... tylko dzisiaj mam ochotę plakać nad tym. Mam fajne życie, a znów przez to, że muszę wlaczyć z pewnymi sprawami i je rozwiązywać nie mogę go dobrze przezywać, tylko marnuję je. I jak pomyślę o tym, cczuję taki żal... Bo chcialabym się nim cieszyć a nie mogę tak jak bym chciala. Ile jeszcze czasu uplynie, zanim będzie tak jak powinno być? Ile jeszcze czasu stracę... :( Dzisiaj znow zadaję sobie pytanie, dlaczego tak wyszlo. Czy nie moglo być poprostu normlanie... Dlaczego los wykroil mi z życiorysu tyle pięknych chwil(tysiące) i zamienil je na tulaczkę i męczarnię. Jak spojrzę wstecz to odkąd pamiętam ja zamiast w pelni brać życie ciągle obcowalam z moimi przyjaciólmi- problemami które są jak kajdany, cholernie ciężkie i wykańczające. Przeraża mnie to jak życie przeplywalo i przeplywa mi przez palce, chociaż teraz już rzadziej. Brzmi poważnie i już bym prawie miala wyrzuty smuienia, ale niestety taka jest prawda. Kiedyś zabrakie mi sily, żeby dalej wlaczyć z tym. Ile ja rzeczy przez to psuje... Jak myślę o tym jak piękne rzeczy rujnuję zamieram...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej reborn, witaj na forum:)

 

z tego co piszesz to masz rzeczywiście problem, bo napewno nie jest fajnie studiować coś czego się nie lubi ani nie chce robić, a fakt faktem, że siedzenie przed kompem a informatyka to mogą być dwie różne rzeczy, które łączy komputer;) Ale to wcale nie musi być depresja, dlatego powinnieneś udać się do lekarza, najlepiej psychiatry, opowiedziec o swoim stanie i on postawi diagnoze i powie co dalej. Pozatym jesteś związany z rodzicami, a masz już 20 lat - nie oszukujmy się jesteś dorosłym facetem, powinnienes sam decydować o swoim życiu, bo to Ty masz je przeżyć i Ty masz być w nim szczęśliwy. Ja akurat lubie matme, w przeciwienstwie do przedmiotow humanistycznych i poprostu nie wyobrazam sobie studiować czegoś gdzie wiodącym przedmiotem jest historia :lol: bo w koncu po co się męczyć? nie wiem co moge Ci jeszcze napisać, najpierw lekarz jeśli podejrzewasz coś zwiążanego z depresją, lepiej wcześniej dmuchać na zimne, niż potem gdy już będzie gorzej, najwyżej lekarz powie Ci, że jesteś zdrowy i Twoje wątpliwości się wyjaśnią:) Powodzenia i pozdrawiam ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja zaczynam się bać czy ta osoba która napisała o tym że się zabije.....boje się że coś sobie jednak zrobiła chociaż przekonywałem jądo tego aby nic sobie nie robiła....boje się że coś się stało i zaczynam mieć poczucie winy....na gg jej nie ma esów nie odbiera.....jeżeli ona to zrobiła to...to poczucie winy mnie zniszczy bo będe czuł się mimo wszystko winnny chociaż pisałem jej żeby tego nie robila,godzinami jej to pisalem..przekonywałem ją żeby tego nie robiła....robilem wszystko co mogłem a ona dalej swoje.....powiedzcie tak szczerze czy Waszym zdaniem jeżeli ona coś sobie zrobi to ja będe temu winny??

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh... Mam juz dosc... Dosc samotnosci, pie***tej kolezanki i jej chorych zachowan, nauki, na ktorej i tak sie nie moge skupic, nieodwzajemnionej milosci, zawiedzionych nadziei... zycia... :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raz nie czuje nic jak wyprana z uczuć a potem złość bezradność rozpacz

 

ja też. ale staram się nad soba pracować. Staram się mysleć w takich chwilach o miłych rzeczach. wychodzi róznie, ale to dopiero początki. Mam nadzieję, ze jednak dam radę. Moge ci podesłac odrobinkę nadziei ;)

 

 

Mam juz dosc...

 

 

Ja też mam dość!!! Wszystkiego

 

dziewczyny, trzymajcie się i nie dołujcie. Ja tez mam, delikatnie mówiąc, sytuację patową, ale staram się, jak zreszta napisałam powyżej, patrzeć na jaśniejsze strony. Przecież kazda sytuacja takie ma. Dopiero się tego uczę, ale juz jakieś rezultaty czasem widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh... Mam juz dosc... Dosc samotnosci, pie***tej kolezanki i jej chorych zachowan, nauki, na ktorej i tak sie nie moge skupic, nieodwzajemnionej milosci, zawiedzionych nadziei... zycia... :cry:

 

 

Ze mną jest tak samo, nie ma co ukrywać. :cry: Codziennie kładąć się spać wcześniej, bo z nauki przeważnie nici, myślę sobie że będzie lepiej, jeszcze dzień.. do końca tygodnia może przetrwam wśród tych ludzi którzy nie dodają otuchy, wyśmiewają i szydzą z byle czego :evil: , potrafią zadowolić się miernotą a rozmawiać o ciuchach, imprezach i przekleństwami jeździć po rodzicach. Pustka, spoglądasz na twarze i nie odnajdujesz bratniej duszy.

 

Sama ze sobą przegrywam najczęściej, to smutne. :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również czuje się samotna wśród ludzi, którzy gadają o wszystkim i o niczym :( Nie mam o czym z nimi rozmawiać, dla nich tylko liczą się imprezy. Czasami zwierzają się ze swoich problemów- ok rozumiem i słucham z uwagą, zawsze słucham innych, ale nikt nie chcę wysłuchać mnie. Nikt nie chce zdobyć się na odrobinę wysiłku i wytężyć słuch na 5 minut, bo już po minutce towarzysz rozmowy ma rozbiegane oczęta, a myślami jest daleko od moich problemów...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem znawcą ludzkiej natury... jednak uważam, że osoba, która mówi komuś, że się zabije, nie podjęła jeszcze decyzje, że to zrobi... sam pare razy myślałem, że samobójstwo byłoby rozwiązaniem moich wszystkich problemów... czułem wtedy silną potrzebę powiedzenia tego komuś... ale dlaczego? Myśląc o tym doszedłem do wniosku, że samobójca nie szuka śmierci, tylko zmiany... zmiany na lepsze. Nie radząc sobie z sytuacją chce, by ktoś inny poradził sobie z nią za niego. Zamiast powiedzieć "chce się zabić', równie dobrze mógłby powiedzieć "oczekuje zmiany", a raczej "żądam zmiany".

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz racje. Ktos kto chce sie zabic, po prostu to robi... a nie mowi o tym. Czesto spotkalam sie z takim "samobojstwem" na pokaz. Mam na mysli zachowania jakie reprezentuje moja kolezanka- szantazuje mnie samobojstwem jesli czegos tam dla niej nie zrobie, albo w wielu innych sytuacjach, kiedy woli olac sprawe niz wziac sie za siebie. Robi takie "pokazowy" z cieciem sie (jakby ja kot podrapal), wieszaniem na przedluzaczu (a raczej zalosnym zwiazaniem- a wlasciwie nie zawiazaniem petli...) etc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×