Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

widmo brockenu,

 

hej, nie wiem czy wiesz, ale na poczatku brania paroxetyny jest nasileniie objawow. W pierwszym tygodniu przerzylem koszmat na jawie.

Duszenie w klatce piersiowej to jeden z typowych objawow napadow paniki. pomysl o tym jako o objawie somatycznym i przestan sie go bac q miare mozlwiosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie. Mam nadzieję, że nazwa tematu nie łamie w żaden sposób regulaminu.

 

Może zacznę od przedstawienia się - jestem 22 letnim chłopakiem, byłym studentem anglistyki (sam zrezygnowałem w połowie 2 roku...) mieszkam z mamą i mam już bardzo, bardzo poważne problemy ze sobą, inaczej w życiu nie zarejestrowałbym się tu na forum choć przyznam, że od roku czasem zaglądałem żeby się podbudować, że nie jestem jedynym z chorą psychiką na tym porąbanym świecie...

 

O dziwo podobno jestem przystojny, niektórzy twierdzą że nawet bardzo przystojny... (w co oczywiście nie wierzę i żadne komplementy od dłuższego czasu już do mnie nie trafiają, jestem straszliwie zakompleksiony :/ ). Mam 178 cm wzrostu, ok. 80 kg wagi, jestem szeroki w barkach, mam męską budowę ciała. Jestem lubiany co mnie też dziwi, często rozśmieszam ludzi i jak się zmuszę to potrafię dużo gadać, jak wpadnę trans to jak katarynka. Trenowałem nawet 2 lata boks i kicboxing - ktoś mógłby rzec jak ktoś taki niby miałby mieć jakiś problem ze sobą?! Ale mam i to straszliwe dlatego postanowiłem napisać tu o sobie, może zrobi mi się choć trochę lepiej.

 

Sam nie wiem od czego zacząć? Może od tego, że prawdopodobnie wszystkie moje obecne problemy są przez ojca, który był/jest alkoholikiem i odkąd pamiętam mnie nienawidził, tępił, wyzywał na każdym kroku. Oprócz alkoholizmu nieraz zachowywał się jakby był psychopatą, nie że zawsze ale jednak. Bił mamę, również ją wyzywał na szczęście zdecydowała się na rozwód, szkoda że dopiero po 12 latach. Ojciec mojego ojca był ponoć dla niego i rodziny jeszcze gorszy niż mój dla mnie, stąd też o dziwo współczuje mu trochę co nie zmienia faktu, że nienawidzę go, nigdy nie powiedziałem do niego słowa "tato" bo aż mi się w środku kiszki przewracały od tego słowa. No i tak to wygląda, cieszyłem się jak go nie było w domu.

Potem doszedł krótki epizod wyzywania mnie w szkole ale jakoś się kolegom znudziło, potem poznałem 2 kolegów z którymi jeździliśmy w większej grupie na deskorolce - Ci dwaj to mnie dopiero zniszczyli psychicznie... Niby w żartach, żeby mnie uodpornić psychicznie bo sobie to samo robili, a mnie to totalnie wyniszczyło nie potrafiłem się im przeciwstawić, byłem w ich towarzystwie cichy, zestresowany - całkiem inny niż przy osobach, które bardzo lubię i szanuję.

 

Problemy? Fobia społeczna, DDA, kompleksy i kompletny brak wiary w siebie, wieczne bóle żołądka na tle nerwowym, często mam depresje czasem nawet myśli samobójcze no i czasami napady agresji, którą tłumię w sobie - ewentualnie kłócę się z najbliższą rodziną... Oczywiście wtedy kiedy sytuacja by tego wymagała - np. ktoś na ulicy szuka okazji do bójki, obraża mnie to agresja znika całkowicie :/ Problemy te mam odkąd pamiętam, chyba gdzieś od podstawówki (oczywiście były mniejsze niż teraz) jednak wtedy aż do niedawna nie miałem pojęcia co to. O moich problemach wie tylko moja mama, babcia, siostra, jeden bliski kolega i jedna bliska koleżanka. Ale tylko koleżanka mnie rozumie bo ma trochę podobnie jak ja... Reszta się tylko domyśla jakie to ciężkie brzemię nosimy codziennie w środku. Na dodatek do rodziny nie jestem w stanie powiedzieć słowa "kocham Cię" chociaż oczywiście ich kocham. Nie przejdzie mi to słowo przez gardło, a co dopiero jakieś przytulenie mamy czy coś... Wszyscy inni znajomi uważają mnie za normalnego, zabawnego kolesia - bo taką noszę maskę i staram się pod nią ukryć swoje problemy, a raczej starałem bo teraz to... Szkoda gadać

 

Przez ostatnie 2 lata przesiedziałem więcej w domu niż kiedykolwiek. Kiedyś to było nie do pomyślenia... Ciężko mi wyjść do sklepu po coś bo czuję się jak wzrok ludzi wypala moją duszę niewidzialnymi laserami. Strasznie się stresuje przed każdym wyjściem... Większość znajomych przestała sama pisać i dzwonić bo denerwowało ich to, że wymiguje się od spotkań albo w ogóle nie odbieram telefonów... Wytrwało jeszcze 3 najbliższych kumpli ale myślę, że jak tak dalej pójdzie to i oni się wnerwią. Nigdy nie miałem dziewczyny, a miałem sporo okazji tylko panikowałem gdy miało dojść do czegoś więcej to udawałem niedostępnego i "uciekałem".

 

Ogólnie nie chce mi się żyć, nienawidzę siebie i swojej psychiki, czasem płaczę i nie mam żadnej motywacji obecnie do czegokolwiek. Myślę, że nikt nigdy mnie nie pokocha i nie będę miał dziewczyny. Stałem się leniem i polubiłem siedzenie w domu. Jedyne co trzyma mnie w jako takim stanie to 3 hobby - oglądanie MMA, książki o Wiedźminie, świat gier komputerowych i sprzętu oraz zjawiska paranormalne. Gdyby nie to, że mam jakieś tam hobby chyba bym już dawno ze sobą skończył.

 

Na domiar złego od 3 miesięcy piszę z bardzo fajną i ładna dziewczyną, która już ma dość internetu i chce koniecznie się ze mną spotkać... Ja odwlekam to spotkanie i wymyślam głupie kłamstwa ale niedługo ona się na prawdę wnerwi... Ja mam problem wyjść do sklepu, co dopiero na spotkanie z tak ładną kobietą :/ Ona jest pewna siebie, życiowa baba na pewno od razu mnie wyczuje, że jestem nieudacznikiem.

 

Ciężko mi iść do psychologa lub psychiatry, wstyd mi, że jestem kim jestem. Byłem w liceum 2 razy ale zrezygnowałem sam nie wiem czemu... Może gdybym nadal tam chodził, obecnie nie pisał bym tego postu? Chciałbym już iść do pracy, żeby dawać mamie jakieś pieniądze, a nie siedzieć na jej utrzymaniu dalej, porobić jakieś kursy itp. ale boję się życia po prostu wszystko strasznie mnie stresuje, żołądek nigdy nie daje mi spokoju.

 

Doradźcie mi czy iść do psychologa czy to już nadaje się tylko do psychiatry? I powiedzcie tak szczerze czy w ogóle my kiedykolwiek w życiu będziemy w stanie choć na 1 dzień zapomnieć o tych zasranych problemach z psychiką czy będzie to za nami chodziło aż do śmierci :/?

 

Jeśli ktokolwiek przeczyta ten arcy długi wywód to wiedźcie, że jestem za to bardzo wdzięczny. I wiedźcie, że doskonale was rozumiem jeśli chodzi o te problemy i też mnie wnerwia gadanie "Będzie lepiej" "weź się w garść". Łatwo mówić, trudniej zrobić.

 

Dzięki i pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dejwi91, witaj. wydaje mi się, że jest Ci potrzebna solidna psychoterapia (problemy z DDA), sądzę że po wizycie u specjalisty dostaniesz też leki, ale to jest tylko moja opinia, poczekaj na posty osób, które znają problem od podszewki. wizyta u lekarza nie jest żadnym wstydem, żeby Twoje życie wyglądało lepiej, musisz się na nią zdecydować. Trzymaj się! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możesz korzystać z różnych przychodni. Ja do psychiatry chodziłam prywatnie a do psychologa na NFZ. Niestety terapeutka powiedziała mi, że nigdy się nie zapomni, że trzeba nauczyć się z tym żyć i w końcu wybaczyć. Ale to nie przyjdzie samo, jest potrzebna długa psychoterapia. Z serca radzę Ci pójść pierw do psychologa-terapeuty. Jeśli uzna, że potrzebne Ci leki, skieruję Cię do psychiatry. Może uda Ci się przejść przez terapię bez leków, tego Ci życzę.

Mam taka samą sytuację jak Ty. Ojciec alkoholik i w moich oczach psychopata znęcał się nade mną i moją mamą psychicznie i fizycznie. Nigdy nie przeprosił i zawsze go tłumaczyli, że to przez to, że jest chory - ma ranę od 30 lat na nodze. Błagałam matkę, kiedy byłam dzieckiem żeby się rozwiodła. Nie zrobiła tego. Teraz jej to wypominam. Ona nie rozumie, mówi "za co byś skończyła studia?" Wolałabym szorować kible i mieć normalną psychikę, niż te studia. I tak nie nadaje się teraz do pracy bo mam ostrą depresję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam Wasz ból. Ja przez to co wyprawiał mój ojciec alkoholik i to, że ja znalazłem go gdy popełnił samobójstwo, mam teraz ze sobą poważne problemy i ciężko mi normalnie funkcjonować. Na szczęście nie ma sytuacji bez wyjścia, możemy liczyć na pomoc specjalistów. Tylko nie wiem jak Wy, ale ja czasami w myślach nie potrafię ojcu wybaczyć, że przez niego teraz tak cierpię.

Dejwi91, nawet w wieku jesteśmy podobni, a i ja też dzięki swoim hobby żyję, bo gdyby nie to, byłoby ze mną krucho. Gdybyś chciał z kimś pogadać, wal na PW.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dżejmson, to jeszcze większa trauma u Ciebie. Bardzo mi przykro.

Ja swojemu nie potrafię póki co wybaczyć, a terapia wzmaga we mnie nienawiść do niego. Ale chyba to normalne. Mimo to terapia ma na celu wybaczenie jednak to nie jest proste i nie przyjdzie od tak.

Ja przez niego nienawidzę siebie i żałuję, że się urodziłam i muszę żyć. Odebrać życia sobie nie potrafię bo się boję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, ja podobnie. Od roku leczę depresję, teraz mam jakiś wielki kryzys. Kiedyś brałem paroksetynę, która potrafi na wszystko zobojętnić. Teraz biorę inny lek od niedawna, chyba jeszcze nie zaczął w pełni działać. Mam ostatnio dużo złych chwil i w trakcie nich zawsze przeklinam ojca, bo to jaki jestem jest jego winą, a to co zrobił na koniec swojego życia odbiło się na moim zdrowiu psychicznym. Myślę, że gdyby nie moja mama i mój strach przed śmiercią, mogłoby być ze mną źle. Ale jest mama, są szczątkowe resztki moich hobby i jakoś się żyje. Choć momentami czarne myśli nie dają mi spokoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech, to jedziemy na podobnym wózku. Tak bardzo bym chciała, żeby ktoś z nas to zdjął w jednej sekundzie. Dziś załatwiałam sprawy na mieście. Ledwo chodzę, oczy przymknięte, ból ciała i w środku. A w domu nikt nie pocieszy, nie ma do kogo się przytulić. Tak za tym tęsknie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiecie jak mnie to podbudowało, że macie podobnie (Szkoda, że tylko na chwilę). Znaczy się wiem, że nie jestem sam z tym :smile:

Pomyśleć iż kiedyś żyłem w przekonaniu, że każdy jest normalny tylko ze mną jest coś nie tak, jak byłem młodszy w wieku gimnazjalnym to mówiłem sobie - "Spokojnie jak będę już dorosły i będę miał 20 lat i więcej to na pewno będę normalny, będę miał dziewczynę i będę pewny siebie!"

 

Żebym wtedy wiedział jak bardzo się myliłem. xD

 

Dżejmson, to ty masz w ogóle hardkor skoro znalazłeś tatę w takiej sytuacji... Masakra jakaś, współczuję

 

Luktar - ja właśnie się staram zebrać, ogarnąć i iść zapisać gdzieś od rana, więc spróbuję, wieczorem jak wbiję to postaram się coś więcej wam odpisać. Też bym chciał się do kogoś przytulić no ale cóż...

 

Najgorsze, że nie posiedzę dłużej w domu bo znajomi wracają z Anglii w przyszłym tygodniu, więc zaczną się telefony, żebym gdzieś wychodził. Też to jest głupie, z jednej strony bardzo chciałbym być zdrowy, a z drugiej też jeśli mam do końca życia z tym się męczyć to mógłbym wylądować na bezludnej wyspie, byle by mieć kompa z netem, worek bokserski i książki o Wiedźmnie :?

 

Z tą dziewczyną póki co nie piszę, udaje że nie mam neta czy coś, może się uda to odwlec na inny termin

 

Trzymajcie się, ja idę postarać się zapisać ale co z tego wyjdzie nie wiem

 

http://www.youtube.com/watch?v=ZaO9kI0iyus

 

Macie fajną nutę, zmuszam się nią żeby wyjść

 

-- 03 wrz 2013, 14:25 --

 

No i jak na złość, w piątek obydwie poradnie były zamknięte... Miałem iść wczoraj, nie poszedłem bo nie chciało mi się już ogarniać bo późno wstałem, miałem iść dziś... I nie pójdę, jutro spróbuje :/ Ale z takim powerem to na pewno dużo zdziałam, najchętniej to bym się chyba jednak zabunkrował w domu na zawsze ale się tak nie da

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie biorę leków ani nie chodzę na psychoterapię.

Jesteś świeżo po wizycie u neurologa a za miesiąc mam pierwsza wizytę u neuropsychologa.

A już myślałem ,że chcesz na zjeździe jednej znanej partii propagować idee tej drugiej

W sumie można było mój post zrozumieć też w taki sposób:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcialem zapytac czy znacie jakis lek albo inna metode radzenie sobie z napieciem?

Nie mam na mysi lęku.

 

Ha ! Pytanie za 100 punktów .

Podpinam sie i nie liczę ,że ktoś mi pomoże w tym co męczy mnie od dzieciństwa >>>Znikam.

Było juz tyle pomysłów,że nawet nie zliczę.

Może joga , weganizm ? Tyle odpowiedzi co ludzi>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×