Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie kocham swojej matki


Rekomendowane odpowiedzi

To, że nie kocham mojej matki wiedziałam już jako dziecko (dziwne, nie?). W podstawówce, na "Dzień Matki" mieliśmy napisać wypracowanie pt: "Za co kocham moją mamę", a później odczytać je publicznie przed rodzicami. Ja nie napisałam wypracowania, bo nie wiedziałam co miałabym napisać. Jedyną osobą, w dzieciństwie, którą kochałam i okazywała mi miłość była moja babcia...

Jakby mnie ktoś w okresie podstawówki zapytał, czy kocham, czy nie kocham swoich rodziców lub dziadków, to jeżeli moja odpowiedź miałaby być szczera, to chyba brzmiałaby w stylu: "nie wiem, co to znaczy kogoś kochać lub nie kochać".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak poza tym to zawsze byłam niewystarczająco dobra.

Ja też...

I też moja matka lubiła się znęcać nad nami, a nawet nad naszymi zwierzakami. I dzieckiem, którym niegdyś się opiekowała.

A widzisz, Ty nie umiesz jej kochać, bo nikt Ci tego nie pokazał, a mi wydaje się, że swoją matkę kocham mimo wszystko, pomimo tego, że też nie pokazała mi, jak to jest kochać. Ojciec też mi tego nie pokazał, bo jak wcześniej wspomniałam - nie mógł mi tego ani mówić ani okazywać, z powodu właśnie matki, ponieważ była zazdrosna, przecież pierwszy tekst, żebym "wskoczyła MU do łóżka" to usłyszałam w wieku bo ja wiem... 6 lat? A wiadomo, że dziewczynki w wieku 6 lat kochają swoich ojców tak, jak swojego przyszłego mężczyznę, często im mówią, że jak dorosną to wyjdą za niego. Wtedy by wystarczyło wytłumaczyć różnicę w miłości ojca do córki i męża do żony i inne takie... No i przede wszystkim nie odtrącać jak dziecko mówi "kocham cię" a to do matki czy ojca, a po prostu je przytulić i też odpowiedzieć tym samym. kurcze jak ja chciałabym takie coś usłyszeć albo po prostu poczuć od swojej matki :P ale to chyba nie w tym wcieleniu

 

-- 29 sie 2013, 01:29 --

 

Monar, coś złego w tym co napisałam?

 

tak, skoro nie masz problemu, czemu zaglądasz do tego działu?

nie lubię tego uczucia, gdy ktoś chwali się w tym wątku jakich miał i ma wspaniałych rodziców. super.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam i czytam Wasze wpisy i myślę o tym, że bardzo nie chciałabym mieć powodu żeby nie kochać któregokolwiek z rodziców.

Nigdy nie byłam z nikim porównywana, nie doświadczyłam z ich strony przemocy fizycznej czy psychicznej. Zawsze dużo rozmawialiśmy. Pozwalali mi na samodzielne decyzje, nawet jeśli były błędne. Zawsze mogłam się do nich zwrócić o pomoc. Kocham ich jak nikogo na świecie, a poza tym lubię ich po prostu jako ludzi.

 

Nawet nie wiesz jak Ci tego zazdroszczę! W takim pozytywnym sensie, oczywicie... Marzyłam o takich relacjach od dziecka... A teraz mi to wisi. Za późno... "Cygan na łaskę położył laskę" :mrgreen:

 

-- 29 sie 2013, 00:35 --

 

Monar, wtedy jej nie kochałam bo nie znałam tego uczucia, a teraz kiedy to uczucie już znam (mam swoją rodzinę) bo nie umiem pojąć jak takie coś można było robić swojemu dziecku. Nigdy nie będę w stanie tego pojąć. Dla mnie to jakiś kosmos...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, skoro nie masz problemu, czemu zaglądasz do tego działu?

Bo mnie zaciekawił.

W wielu tematach udzielają się ludzie nie mający akurat danego problemu.

Napisałam, że nie chciałabym znaleźć się w sytuacji kiedy nie czuje się pozytywnych uczuć do najbliższych i dodam jeszcze, że nie chciałabym w przyszłości stać się rodzicem (o ile nim zostanę), którego dzieci nie kochają - a np. w tym wątku mogę dowiedzieć się, czego mogłabym w przyszłości unikać np. porównywania dziecka, stawiania wygórowanych wymagań, już nawet nie wspominam o przemocy jakiejkolwiek etc, a być może nie mając takich jak wypowiadający się doświadczeń, mogłabym popełniać te błędy nieświadomie.

Nie robię Ci krzywdy, nie obrażam Cię swoją wypowiedzią, więc może wstrzymaj się z tym ironicznym "super" :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawsze bardzo chciałam zasłużyć sobie (tak... to dobre określenie :/) na jej miłość, być przez nią docenioną, mieć w niej oparcie, także jakieś pozytywne uczucia musiałam żywić...

Ja tez tak mialam ..podswiadomie kierowalo to moim zyciem i moimi wyborami..kolejne studia zeby w koncu uslyszec ze nie jestem glupia, ( ale wszystkie dobre oceny i tak wedlug jej opinii udalo mi sie zdobyc fartem bo sama z siebie przeciez na nie nie zapracowalam) tworzylam cieply dom ( ale ona zawsze przyjezdzala na inspekcje i wyciagala mi jakis kurz zza szafy zeby pokazac jaka jestem beznadziejna gospodynia, bylam tez beznadziejna matka bo nie wychowywalam dziecka tak jak ona mnie,pozwalalam mu na indywidualny rozwoj, wspieralam, opiekowalam sie)

Pamietam jak smiala sie ze mnie ze wstaje o 6,00 rano zeby przed praca kupic dla corki swieze pieczywo na sniadanie i kanapki do szkoly. Mowila ze to smieszne bo ona ma juz przeciez 10 lat i sama moglaby sobie robic sniadanie. A ja lubilam te nasze wspolne sniadania iwidok mojego dziecka chrupiacego buleczki . POtem do mnie dotarlo, ze robilam to bo mnie nikt sniadan nie robil kiedy bylam dzieckiem a do szkoly bralam sucha czerstwa bule bo matka spala rano i miala w nosie jak pokdziemy do szkoly i czy cos zjedlismy. Mysle , ze kazdy z toksycznych rodzin chce zasluzyc na milosc rodzica a chore jest to , ze musi zaslugiwac a nie dostawac z automatu .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zawsze bardzo chciałam zasłużyć sobie (tak... to dobre określenie :/) na jej miłość, być przez nią docenioną, mieć w niej oparcie, także jakieś pozytywne uczucia musiałam żywić...

Ja tez tak mialam ..podswiadomie kierowalo to moim zyciem i moimi wyborami..kolejne studia zeby w koncu uslyszec ze nie jestem glupia, ( ale wszystkie dobre oceny i tak wedlug jej opinii udalo mi sie zdobyc fartem bo sama z siebie przeciez na nie nie zapracowalam) tworzylam cieply dom ( ale ona zawsze przyjezdzala na inspekcje i wyciagala mi jakis kurz zza szafy zeby pokazac jaka jestem beznadziejna gospodynia, bylam tez beznadziejna matka bo nie wychowywalam dziecka tak jak ona mnie,pozwalalam mu na indywidualny rozwoj, wspieralam, opiekowalam sie)

Pamietam jak smiala sie ze mnie ze wstaje o 6,00 rano zeby przed praca kupic dla corki swieze pieczywo na sniadanie i kanapki do szkoly. Mowila ze to smieszne bo ona ma juz przeciez 10 lat i sama moglaby sobie robic sniadanie. A ja lubilam te nasze wspolne sniadania iwidok mojego dziecka chrupiacego buleczki . POtem do mnie dotarlo, ze robilam to bo mnie nikt sniadan nie robil kiedy bylam dzieckiem a do szkoly bralam sucha czerstwa bule bo matka spala rano i miala w nosie jak pokdziemy do szkoly i czy cos zjedlismy. Mysle , ze kazdy z toksycznych rodzin chce zasluzyc na milosc rodzica a chore jest to , ze musi zaslugiwac a nie dostawac z automatu .

 

Moja, też robiła inspekcje :D Potrafiła skrytykować, że źle wieszam pranie jak już nie miała się do czego przyczepić :shock: Bo ja przecież nic nie potrafię zrobić perfekcyjnie tak jak ona... :blabla:

 

Co do wychowywania dzieci to bardziej wtrącała się babcia (matka mojej matki) twierdząc min., że źle wychowujemy dziecko bo... UWAGA,UWAGA! nie stosujemy przemocy, czyli nie bijemy dziecka, nie dajemy klapsów kiedy coś źle zrobi.

Wg. niej to normalna forma wychowania i każde bite dziecko wyrośnie na porządnego człowieka czego ja jestem przykładem! Tego, że ten porządny człowiek spędzi później pół życia na terapiach, lub będzie mieć na starcie zaniżoną samoocenę już zrozumieć nie potrafi... Jest zbyt prosta...

Najbardziej rozśmieszało mnie kiedy coś do niej mówiłam i próbowałam przetłumaczyć a ona odpowiadała: "dziecko ty chyba znów nie bierzesz tabletek!" bo okazywanie emocji w naszej rodzinie nie było mile widziane -> weź tableteczkę, uspokój się, zamilknij i nie rób innym problemu swoją osobą... :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, skoro nie masz problemu, czemu zaglądasz do tego działu?

Bo mnie zaciekawił.

W wielu tematach udzielają się ludzie nie mający akurat danego problemu.

Napisałam, że nie chciałabym znaleźć się w sytuacji kiedy nie czuje się pozytywnych uczuć do najbliższych i dodam jeszcze, że nie chciałabym w przyszłości stać się rodzicem (o ile nim zostanę), którego dzieci nie kochają - a np. w tym wątku mogę dowiedzieć się, czego mogłabym w przyszłości unikać np. porównywania dziecka, stawiania wygórowanych wymagań, już nawet nie wspominam o przemocy jakiejkolwiek etc, a być może nie mając takich jak wypowiadający się doświadczeń, mogłabym popełniać te błędy nieświadomie.

Nie robię Ci krzywdy, nie obrażam Cię swoją wypowiedzią, więc może wstrzymaj się z tym ironicznym "super" :)

 

Taka już jestem, więc nie będę się z niczym wstrzymywać. Jak mam ochotę na ironię, będę ją stosować.

Po prostu wkurza mnie to, możesz sobie czytać, jak najbardziej, możesz nawet odpisać, że ten temat Ci bardzo dużo dał, pomógł Ci spojrzeć inaczej na domy, w których jest źle i bla bla bla, ale nie karmić nas swoją opowiastką o szczęśliwym dzieciństwie, życiu z rodzicami pod jednym dachem. Nie wiesz, jak my się wtedy czujemy. Piszę MY, bo wiem, że - no może nie każdy z nas - większość po prostu jest zazdrosna i wkurzona. Tak jak ja. Wystarczy mi, że widzę to na własne oczy, w realnym świecie. Nikt nie musi mi pisać, że ma super rodzinkę i by jej nie zamienił na żadną inną, ja widzę takie rodziny, naprawdę już z tego powodu jest mi bardzo słabo, a jeszcze teraz Ty... Może ostro na Cb "najechałam", ale no cóż emocje. Cieszę się, że temat Ci pomógł i nawet fajnie by było, gdybyś nas nie stawiała w gorszym świetle, to było coś w stylu: "Ale Wy mieliście źle, współczuję, ja mam świetną rodzinę". Nienawidzę współczucia. -.- I tego uczucia, że ktoś czuje się lepszy pod jakimś tam względem, jakbym kurcze miała wpływ na to, że moja matka pije i inne tego typu rzeczy. Ja miałam źle, inni ludzie również, owszem... Zgodzę się, ale co z tego? Czy to my do tego doprowadziliśmy? No raczej nie. Miałam źle, ale to jest poniekąd cenny bagaż doświadczeń i dobrze mi z tym i nikt nie musi mi współczuć. Czasem jest mi źle, nawet częściej niż czasem, że wychowałam się w takiej rodzinie, a nie innej, ale również potrafię to docenić. Z jednej strony chciałabym przeżyć to samo co Ty - poznać choćby namiastkę miłości, jakichś normalnych uczuć, ale co to zmieni, że ja "chciałabym" ? Teraz jest już za późno, trzeba się nauczyć z tym żyć, takie mieliśmy i mamy życie. To nas tworzy. Co prawda, nie zawsze siebie akceptuję i mam z tym problemy, ale próbuję utożsamiać się ze swoimi problemami i je akceptować, bo to jest droga do akceptacji własnej siebie. Nie mamy tak źle, niektórzy zyskują dzięki tym swoim przeżyciom jakieś takie po prostu - zrozumienie... Itp. nie chce mi się już rozdrabniać :)

Po prostu - TEŻ MAMY SWOJĄ WARTOŚĆ.

 

-- 29 sie 2013, 14:46 --

 

Kokojoko, masz dzieci?

 

Mam, a czemu pytasz?

 

Pytam się, bo to dość istotne dla mnie. Myślę tak samo jak Ty "jak można skrzywdzić tak własne dziecko", chciałam się upewnić, że być może będę mówić tak całe życie. Bo jednak moja matka miała źle i powieliła dany schemat, a nawet jeszcze go udoskonaliła, nie wiem, czy kiedyś to jej się nie mieściło w głowie, na inną krzywdę ludzką zwraca uwagę, tylko nie na alkoholizm, bo jak wiadomo tym samym musiała by przyznać się do swoich błędów. Czyli jednak może jeszcze będę normalnym człowiekiem. :D Mam nadzieję, że nie zmieni mi się myślenie, a jak założę własną rodzinę, o ile ją założę, to nie przemieni mi się coś w psychice, tak jak mojej matce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg. niej to normalna forma wychowania i każde bite dziecko wyrośnie na porządnego człowieka czego ja jestem przykładem! Tego, że ten porządny człowiek spędzi później pół życia na terapiach, lub będzie mieć na starcie zaniżoną samoocenę już zrozumieć nie potrafi... Jest zbyt prosta...

Uwielbiam ten argumet w dyskusji ze bicie to nic zlego, bo mnie bili i wyroslem/am na porzadnego czlowieka i moje dziecko tez trzepne jak uwaga ..zasluzy. Po pierwsze nie wiem czym sobie moze zasluzyc dziecko, zeby go uderzyc bo jakos nic mi nie przychodzi do glowy... po drugie PORZADNI ludzie nie uzywaja przemocy wobec dzieci wiec na porzadnego czlowieka nie wyrosles/as. Ale i tak nie dociera :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg. niej to normalna forma wychowania i każde bite dziecko wyrośnie na porządnego człowieka czego ja jestem przykładem! Tego, że ten porządny człowiek spędzi później pół życia na terapiach, lub będzie mieć na starcie zaniżoną samoocenę już zrozumieć nie potrafi... Jest zbyt prosta...

Uwielbiam ten argumet w dyskusji ze bicie to nic zlego, bo mnie bili i wyroslem/am na porzadnego czlowieka i moje dziecko tez trzepne jak uwaga ..zasluzy. Po pierwsze nie wiem czym sobie moze zasluzyc dziecko, zeby go uderzyc bo jakos nic mi nie przychodzi do glowy... po drugie PORZADNI ludzie nie uzywaja przemocy wobec dzieci wiec na porzadnego czlowieka nie wyrosles/as. Ale i tak nie dociera :bezradny:

 

hahaha dokładnie, moja matka też mi mówi: ja byłam bita,matka napierdalała mnie o futrynę i jakoś ŻALU do swoich rodziców nie mam, a mam szacunek, bo mówię do swoich rodziców "tatusiu" i " mamusiu" i jak nawet Cię uderzyłam, to nic Ci się nie stało, żyjesz? żyjesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam ten argumet w dyskusji ze bicie to nic zlego, bo mnie bili i wyroslem/am na porzadnego czlowieka i moje dziecko tez trzepne jak uwaga ..zasluzy. Po pierwsze nie wiem czym sobie moze zasluzyc dziecko, zeby go uderzyc bo jakos nic mi nie przychodzi do glowy... po drugie PORZADNI ludzie nie uzywaja przemocy wobec dzieci

 

Zgadzam się w 100%

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar,

możesz sobie czytać, jak najbardziej, możesz nawet odpisać, że ten temat Ci bardzo dużo dał, pomógł Ci spojrzeć inaczej na domy, w których jest źle i bla bla bla

Przepraszam, ale nie proszę Cię o wyznaczanie mi granic w temacie ;)

i nawet fajnie by było, gdybyś nas nie stawiała w gorszym świetle, to było coś w stylu: "Ale Wy mieliście źle, współczuję, ja mam świetną rodzinę". Nienawidzę współczucia. -.- I tego uczucia, że ktoś czuje się lepszy pod jakimś tam względem, jakbym kurcze miała wpływ na to, że moja matka pije i inne tego typu rzeczy.

Nikogo nie stawiam w gorszym świetle. Gdybym założyła temat o mojej chorobie, albo o swoich traumatycznych przeżyciach a ktoś pod moim użalaniem napisał "nie spotkało mnie to, nie chciałabym tego mieć/przeżyć do tego czuję się świetnie i układa mi się w relacjach międzyludzkich" to co, stawia mnie w gorszym świetle tylko dla tego, że u niego jest inaczej?

Ty to odbierasz, jak fakt że czuję się lepsza, ale to Ty dokonujesz wartościowania, którego w moich wypowiedziach nie ma. Ty traktujesz jakby mój post został skierowany do Ciebie a nie było w nim personalnych wycieczek. I nie pisuję też postów we współczującym tonie.

Taka już jestem, więc nie będę się z niczym wstrzymywać. Jak mam ochotę na ironię, będę ją stosować.

Ok, uszanuj więc, że jeśli będę miała ochotę pisać posty i zaglądać w jakiś temat - będę to robić.

Jeśli nie podoba Ci się ton moich postów - nie odpowiadaj na nie, ja również nie będę tego robić. Możemy się szanować jednocześnie pokojowo ignorując. Trzymaj się Monar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, ale nie proszę Cię o wyznaczanie mi granic w temacie

Sorry, ale nie jesteś DDA, więc nie pisz o rzeczach, które są Ci obce. Tyle w temacie.

 

-- 29 sie 2013, 17:55 --

 

Ok, uszanuj więc, że jeśli będę miała ochotę pisać posty i zaglądać w jakiś temat - będę to robić.

Nie uszanuję tego, bo akurat w tym temacie nie masz nic do powiedzenia. I może to chamsko zabrzmiało, nie tak ma to brzmieć, po prostu nie pisze się tam, gdzie się nie zna problemu.

 

To jest temat "Nie kocham swojej matki", Ty kochasz, więc po co tu piszesz? Jaki jest cel Twoich wypowiedzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciekawy wątek...

 

ja też mam problem, nie kocham za bardzo swoich rodziców, nawet matki, chociaż nie żyje. To bardzo obciąża :(

napisałeś/aś jakby śmierć zobowiązywała bliskich do nagłego pokochania zmarłej osoby...

 

-- 29 sie 2013, 18:44 --

 

Candy14, czego się nauczymy od anna.anakaia? To, że powie, że ona ma wspaniałych rodziców to nam to coś da? Chyba tylko zazdrość i poczucie, że jest się gorszym.

Może coś da. W końcu od kogo się chcesz uczyć jak powinny wyglądać relacje z rodzicami jeśli nie od osoby która te relacje miała normalne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mushroom, taaak, ale ja przecież wiem, że rodzic powinien kochać bezwarunkowo i dziecko rodzica również. Jeśli już chce się koniecznie wypowiadać, to niech założy swój własny temat lub też niech napisze szczegółowo, jak jej rodzice reagowali na dane sytuacje/problemy z jej życia. Np. moja matka chce bym wyjechała na studia, bo to ułatwi jej życie, niech ona napisze, że prawidłowe zachowanie to i bla bla bla, a nie że ona miała szczęśliwe dzieciństwo, co to tu wnosi? W każdym bądź razie teraz już nie będę pisać na ten temat w tym temacie, ponieważ anna.anakaia, napisała na PW i sądzę, że tam powinnyśmy to przedyskutować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niosaca_radosc, nie chodzi mi o to, że wgl nie ma pisać, doczytajcie proszę moje wypowiedzi.

to tak jakbym ja pisała w temacie do schizofreników, a sama nie cierpię na tą chorobę, trochę wyrozumiałości - jak jest temat dla alkoholików, nie piszę tam, gdy nim nie jestem - no chyba, że mam kontakt z takimi osobami, jeśli jest temat dla dda - nie piszę w nim, gdy nie mam pojęcia jak to jest nim być. taka zasada.

 

-- 29 sie 2013, 19:10 --

 

Candy14, czego się nauczymy od anna.anakaia?

Ze sie da :) Ze mozna miec dobrych, kochajacych rodzicow i do tego by byc takim rodzicem powinnismy dazyc. MNie sie cieplo na serduchu zrobilo kiedy przeczytalam jej post i chcialabym zeby moje dziecko napisalo taki.

 

No akurat my już zmienić własnych rodziców nie możemy, więc kochających rodziców mieć nie będziemy, więc tego się nie nauczymy. Jedynie właśnie możemy nauczyć się, że my możemy być lepszymi rodzicami od swoich, ale Anna nie jest jeszcze rodzicem...? No chyba, że jest, ale to wtedy powinna nam pisać, jakim ona jest rodzicem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×