Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niska samoocena


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

Znam to doskonale.

Ja ostatnio niską samoocenę zwalczam ogrooooomnym dystansem do siebie. Wyolbrzymiam śmieszne rzeczy: np dziś jakiś student przed dziekanatem zwrócił się do mnie proszę pani... Mhh, poczułam się staro i zaczęłam snuć jakieś głupoty o liftingu... Natomiast wszystkie poważne myśli, o tym jaka jestem beznadziejna kończę krótkim tekstem do samej siebie: "nie marudź, bo się nudna robisz", "znowu przesadzasz", "ale masz problemy"... W ogle prowadzę ze sobą ostatnio długie monologi ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem że osoby z niską samooceną tak naprawdę nierzadko osiągają sukcesy, choćby małe ale jednak. Zastanawia mnie jednak co zrobić w sytuacji gdy mamy do czynienia z osobą którą matka natura pozbawiła jakichkolwiek zdolności i talentów, wyposażyła w kiepską pamięć i nędzny iloraz inteligencji? Czy w tym przypadku można mówić o czymś takim jak niska samoocena? Wydaje mi się że to chyba będzie trzeźwa ocena własnej osoby. Co nie zmienia faktu że może to być powodem ciężkiej depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po tym co ostatnimi czasy w życiu mnie spotkało (rozstanie z ukochaną osobą) To już w ogóle myślę że jestem do niczego bo tak bardzo się starałem i jak zwykle klapa. Czego się tylko nie tknę to wszystko popsuje i nigdy nie wyjdzie tak jak sobie zaplanuje.

 

skąd ja to znam?

jestem w dokładnie takiej samej sytuacji.

cokolwiek zrobię, zawsze jest źle. nic nie potrafię. chociaż strasznie się staram... zawsze wszystko zepsuję. x_X

mój facet mnie zostawił. dla innej. widocznie lepszej...

i do tego ta cholernie niska samoocena...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja niska samoocena wynika m.in. z tego, że nigdy nie byłam doceniana przez rodziców. W swoim 18-nastoletnim życiu nie przypominam sobie słów pochwały. Jeśli coś zrobiłam dobrze, to albo mówili, że "Co się stało, że posprzątałaś pokój", albo "Co się stało, że dostałaś 5 z fizyki", albo nic nie mówili. Moi rodzice lubili i lubią się mną chwalić do innych ludzi, wtedy gdy ja tego nie słyszę, a to że się dobrze uczyłam, a to że chodziłam do szkoły muzycznej, że jestem mądra i grzeczna, a jakoś sama od nich tego nigdy nie usłyszałam. Natomiast gdy zrobiłam coś źle, albo dostaławałam trochę złych ocenę w szkole to była awantura, że jestem leń mi się nic nie chce. Czasami nawet jak rozlałam coś albo wysypałam, to słyszałam tekst, że jestem "nieudanym egzemplarzem".

 

Dobrze cię rozumiem, rodzice traktowali mnie dokładnie tak samo. Chwalić się mną umieją przed ludźmi, ale mnie samej nie umieją pochwalić. Nigdy od nich nie usłyszałam, że w czymś jestem dobra, nigdy nie usłyszałam, że mnie kochają. Usłyszałam, że powinnam to wiedzieć. Tylko skąd, skoro oni mi tego nie mówili??? Dlatego teraz mam niską samoocenę, nie potrafię rzetelnie ocenić swojej pracy, strasznie zaniżam tą ocenę. Czuję się po prostu gorsza. A jak coś mi wyjdzie, to zwalam na przypadek, albo litość ludzi.

 

Dlatego nawet nie potrafię przyjmować komplementów od ludzi. Dodatkowo zawiodłam się wiele razy na "przyjaciółkach" i chłopakach, co jeszcze bardziej wzmocniło moja niską samoocenę i to, że jestem człowiekiem, który uważa, że nie jest zupełnie nic warty i nie zasługuje na miłość.

 

Tak... Mnie się wydaje, że jak ktoś mnie chwali to lituje się nade mną i nic więcej. Włącza się czerwona lampka z napisem "nie zasługujesz na tą pochwałę".

Ale staram się z tym walczyć. Mam spore osiągnięcia na studiach i nie tylko, to mi daje poczucie że jestem jednak coś warta.

Pomaga mi również wiara, bo jestem jedną z cegieł, z których zbudowany jest Kościół, jedną z wielu, ale równie ważną jak pozostałe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie się często wydaje, że mnie nikt nie lubi, czuję się odrzucona przez innych, chociaż w rzeczywistości pewnie jest inaczej. Wystarczy, że nikt nie zwróci na mnie uwagi i już zaczynam się zamęczać głupimi myślami. Ale walczę z tym, jak z pozostałymi objawami mojej choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale z mojej strony wygląda to tak, że oni jeśli mnie nie chwalą, wiecznie wydaje mi się, że nie potrafie sprostać ich oczekiwaniom, i że zawsze gdy coś robię, to jest źle. Dlatego nawet nie potrafię przyjmować komplementów od ludzi.

 

Dopiero moja psychoterapeutka powiedziała mi o swoich spostrzeżeniach, które po przemyśleniu uznałam za całkowicie zgodne z prawdą. W moim przypadku chodzi o nietolerancję i brak akceptacji ze strony ojca. W tym, co robię staram się robić to dla niego myśląc, że zyskam dodatkowe punkty i w końcu kiedyś w jego oczach [ a to nie jest realne ] dorównam mojemu bratu, którego wręcz uwielbia. Moja pozycja drugoplanowego, choć najstarszego dziecka odcisnęła ogromne piętno na psychice.

 

Mnie się wydaje, że jak ktoś mnie chwali to lituje się nade mną i nic więcej. Włącza się czerwona lampka z napisem "nie zasługujesz na tą pochwałę".

 

Dokładnie tak samo się czuję. No bo cóż takiego mi się mogło udać? Powiedział, bo musiał lub uznał że to stosowne do danego momentu i nie chciał mi zrobić przykrości przy innych..

 

Ja ostatnio niską samoocenę zwalczam ogrooooomnym dystansem do siebie.

Tego mi brakuję, dużo na tym tracę.. bo nie potrafię się zdystansować w stosunku do własnej osoby i swojej choroby..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku chodzi o nietolerancję i brak akceptacji ze strony ojca. W tym, co robię staram się robić to dla niego myśląc, że zyskam dodatkowe punkty i w końcu kiedyś w jego oczach [ a to nie jest realne ] dorównam mojemu bratu, którego wręcz uwielbia. Moja pozycja drugoplanowego, choć najstarszego dziecka odcisnęła ogromne piętno na psychice.

 

W moim przypadku też chodzi w szczególności o ojca, całe życie uważał mnie za nieudacznika. Teraz studiuję na jednej z najlepszych uczelni w Polsce, mam dobre wyniki, dobrą opinię u prowadzących, a jego zdanie na mój temat przestało mnie obchodzić. Jeszcze niedawno myślałam w tych kategoriach, że udowodnię mu, że jestem wartościowa, a teraz mam to gdzieś, co on myśli. Mój ojciec jest złym człowiekiem, on o nikim nie myśli i nie mówi dobrze, więc dlaczego miałby o mnie mówić inaczej. W dzieciństwie robiłam wszystko, żeby mnie pokochał, ale on chciał mieć syna, ale miał niestety mnie. Ja robiłam wszystko, byłam taką chłopczycą, żeby tylko mu się przypodobać. Teraz dopiero widzę, że to i tak nic nie daje, więc jego zdanie mam głęboko w .... Jeden pozytyw - niektóre prace domowe typu wbijanie gwoździ umiem robić lepiej niż niejeden facet :D

Pomału uczę się swojej wartości, bo JESTEM WARTOŚCIOWYM CZŁOWIEKIEM, jestem dobra, pomagam innym, jestem zdolna, mam wiele talentów i nie boję się już o tym mówić. I wierzę, że Unfathomable Alex też JESTEŚ WARTOŚCIOWA, tylko musisz to sobie uświadomić, tak jak ja. To nie przychodzi od razu, ale trzeba wierzyć, że nadejdzie dzień, że staniesz na ulicy oko w oko z nieznajomym i pomyślisz, że jesteś tak samo wartościowa jak on, a może nawet bardziej. Życzę ci tego z całego serducha.

Nie wiem czy to piętno, które nosimy, piętno "gorszego dziecka" kiedyś zniknie. Ale wierzę, że tak.

Nadal z nim mieszkam, ale nasze ścieżki bardzo żadko się przeplatają. Żyjemy obok siebie, a nie ze sobą. Mnie to nie przeszkadza, wręcz czuję się z tym lepiej. Co innego, jeżeli zobaczę u niego zmianę na lepsze, wtedy może dam mu szansę naprawienia tej krzywdy którą mi wyrządził.

 

Tego mi brakuję, dużo na tym tracę.. bo nie potrafię się zdystansować w stosunku do własnej osoby i swojej choroby..

 

Przede wszystkim musisz się zdystansować do jego zachowania w stosunku do ciebie. Zrozumieć, że on nie zasługuje na twoje poświęcenie. Jest tylu dobrych ludzi na świecie, którzy docenią to co potrafisz dać od siebie. On na razie nie potrafi tego docenić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Darek..

Same twoje posty na tym forum już mówią o tym, że nadajesz się do życia między ludźmi :)

 

No wiesz..

Nie jesteś upośledzony, potrafisz logicznie myśleć, potrafisz zobaczyć swoje wady, chcesz się zmienić, chcesz być lepszy.. Po prostu jesteś wartościowym człowiekiem, który ma wiele do powiedzenia, ale nie potrafi tego wyrazić..

Masz taką barierę, którą trza przełamać i tyle :)

 

Nie znam Cie, nie wiem na co Cie stać a na co nie.. Sam musisz sobie z tą barierą jakoś poradzić, bo trudno oczekiwać, że ktoś nagle będzie do Ciebie przychodzić i zacznie z Tobą szczerze rozmawiać, nie zważając na Twoje zachowanie...

 

Ale nam się rodzinnie zrobiło :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie są fałszywi, może się nam wydawać że ktoś nas lubi, a prawda jest inna. Fałszywych ludzi można jednak dość łatwo rozpoznać. Jeśli ktoś w mojej obecności negatywnie obgaduje osobę którą rzekomo lubi to wiem, że mnie też obgaduje w obecności innych. Przykre jest to, że takich osób jest mnóstwo, można powiedzieć, że jestem nimi otoczony. Kilka lat temu przekonałem się, że do tych fałszywców należy też niegdyś mój najlepszy kolega albo kiedyś nawet nazwałbym go przyjacielem. Aktualnie nie mam żadnych przyjaciół, nie ufam ludziom. Osoby z którymi się spotykam/imprezuję/rozmawiam to tylko koledzy i koleżanki, żadne z nich nie jest moim przyjacielem, bo słowo przyjaciel dla mnie oznacza przede wszystkim zaufanie, którego ja nie mam.

Mając na uwadze to co napisałem wyżej śmiało stwierdziłem, że "wisi" mi to czy ktoś mnie lubi czy nie, z ludźmi z którymi się spotykam absolutnie nie jestem w jakikolwiek sposób związany emocjonalnie, spotykam się z nimi tylko dla dobrej zabawy, dla zabicia nudy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I tego Ci anand 22 zazdroszczę. Ja niestety ciągle czuję jakis przymus, żeby starać się byc lubianą przez wszystkich. Oczywiście mi się to nie udaje i zawsze w końcu zostaję zraniona przez każdą osobę, która wydawała mi się życzliwa.

Najgorsze, że nie można się przyznać do tego że nie mam prawdziwych przyjaciół, bo boję się, że wtedy już wszyscy będą mieli o mnie złe zdanie.

Ale dziś mam taki nastrój, że mam ochotę wrzasnąć: NIKT MNIE NIE LUBI! Nikt (poza kilkoma osobami z rodziny) nie liczy sie z moimi uczuciami!

Ostatnio miewam takie momenty, że tez nikogo nie lubię :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy jest czego zazdrościć. Moje podejście jest takie: "dziewczyna zdradzi jak znajdzie kogoś lepszego, koledzy obgadają za plecami, są fałszywi, dla paru złotych by mnie sprzedali". Z tego powodu nie angażuję się w związkach, a jedynie zalezy mi na dobrej zabawie, podobnie jest w przypadku kumpli, nie darzę ich wielką sympatią, ale lubię z nimi iść na piwo, na imprezę czy na siłownię. Czasem zazdroszczę jednak ludziom żyjącym w niewiedzy, żyjącym w "świecie bajek", których podejście jest następujące: " dziewczyna mnie kocha, nigdy mnie nie zdradzi, mam mnóstwo przyjaciół którzy zawsze będą ze mną". Tacy ludzie są szczęśliwi, jednak gdy odkryją jak jest naprawdę, to często się załamują albo dochodzi do najgorszego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem zazdroszczę jednak ludziom żyjącym w niewiedzy, żyjącym w "świecie bajek", których podejście jest następujące: " dziewczyna mnie kocha, nigdy mnie nie zdradzi, mam mnóstwo przyjaciół którzy zawsze będą ze mną". Tacy ludzie są szczęśliwi, jednak gdy odkryją jak jest naprawdę, to często się załamują albo dochodzi do najgorszego.

 

Taa...najlepszym przykladem moge byc ja :( Tez przestalem juz ufac komukolwiek...a do lasek zero uczuc, bo po co pozniej cierpiec. A na dodatek teraz jest moda u lasek na czeste zmiany partnerow, albo ostatnio modne i powszechnie spotykane - jestesmy ze soba 4 lata rozstanmy sie moze na jakis czas. I facet, ktory byl zakochany po uszy zalamuje sie i wpada w depreche, a laseczka w tym czasie szczesliwie korzysta z zycia. Niestety ja tez juz nie mam zludzen.....swiat w ktorym zyjemy jest okrutny i im bardziej komus zaufamy, to tym bardziej bedziesz pozniej cierpial :( Ja juz tyle przecierpialem, ze nauczylem sie zeby nie ufac ludziom tylko sobie i licze tylko na siebie. Ostatnia milosna porazka bardzo mnie zalamala, ale tak patrze ze moze to dobrze....teraz przynajmniej wiem zeby nie UFAC!!!! Mam wielu znajomych naprawde....ale tez wiem ze napewno mnie obgaduja...ale mam to gdzies niech sobie gadaja co chca, nie bede sie tym przejmowal.

Kurde a jeszcze niedawno mialem w sobie tyle milosci i uczuc, a teraz zaczynam sie zmieniac, moze ta zmiana wyjdzie mi na lepsze. Przynajmniej nie dam sie nikomu juz wykorzystac, bo nikomu nie zaufam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówicie o zaufaniu...u mnie jest podobnie-tak ciężko mi komukolwiek zaufać,zwłaszcza jak zostałam oszukana przez ludzi którzy są dla mnie najwaźniejsi na świecie:(

Zauważam że coraz więcej ludzi zaczyna żyć tylko i wyłącznie dla siebie. Nie ma w tym życiu miejsca na życie z drugą osobą-czasami może na życie obok...Ja czasami tak mam że czuje jakby mój facet był ze mną w momencie gdy akurat sobie o mnie przypomni albo ma "okenko"! Kiedyś mogłam na niego liczyć teraz sam mi mówi że mam sobie radzić sama:( A ja go tak bardzo potrzebuje,zwłaszcza teraz:(Nie rozumiem tego świata!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś mogłam na niego liczyć teraz sam mi mówi że mam sobie radzić sama:( A ja go tak bardzo potrzebuje,zwłaszcza teraz:(Nie rozumiem tego świata!

 

Takie jest zycie....niestety. Nawet najblizsze osoby na chca wykiwac. Swiat spada na psy.... :( Ja zawsze pomagalem ludziom, bezinteresownie - i co z tego mam: zlamane serce, depresja, bezsennosc :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fiufiu ale ja nie potrafię w to uwierzyć że ktoś potrafi się aż tak zmienić-z ciepłego bezinteresownego,czułego człowieka na takiego co nie ma uczuć...czuje taki chłód...Mam w tym pewnie swój udział ale chyba nie potrafiłabym być aż tak okrutna jak on.Czasami sobie myślę że nawet jakbym umierała a on miał ważną rzecz do załatwienia to nie zwróciłby na to uwagi...Powinnam radzić sobie sama?ok,wiem ale w takim razie po co ludzie wiążą się?chyba po to aby się wspierać,dawać nadzieję,wiarę,ciepło,poczucie bezpieczeństwa-gdy jedno upada drugie ciągnie je za uszy do góry...a może się mylę?nie wiem już sama...2 lata-nie chce żeby się rozpadło:(tylko ile jeszcze wytrzymam-ja i on?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale w takim razie po co ludzie wiążą się?chyba po to aby się wspierać,dawać nadzieję,wiarę,ciepło,poczucie bezpieczeństwa-gdy jedno upada drugie ciągnie je za uszy do góry...a może się mylę?

 

Powiem tak...tez kiedys tak uwazalem, ale przejrzalem na oczy, tyle przecierpialem przez swoja milosc do ludzi ze powiedzialem STOP. Nie bede cierpial przez kogos.

 

fiufiu ale ja nie potrafię w to uwierzyć że ktoś potrafi się aż tak zmienić-z ciepłego bezinteresownego,czułego człowieka na takiego co nie ma uczuć...czuje taki chłód..

Musialem tak sie zmienic, bo bym sie wykonczyl, nie dawalem juz rady psychicznie, bo kazdemu komu zaufalem przedzej czy pozniej chcial to wykorzystac, a ja pozniej cierpialem. Tylko ze ja nie jestem naiwny i do konca sie wyrolowac nie dawalem, ale cierpiec to strasznie cierpialem :(

Widzisz ostatnio bliska mi osoba zaprosila mnie na dyskoteke, wszyscy wiedzieli ze cos do nie czuje po to by przy mnie sobie wyrwac chlopaczka i powiedziec zebym juz na nia nie czekal i moge juz sobie pojsc. Strasznie mnie to zabolalo, bo ufalem tej osobie bezgranicznie. Bylem w strasznym stanie...ale sie pozbieralem i zrozumialem zeby juz nie ufac i zero uczuc do lasek. Takie jest zycie....dla mnie teraz liczy sie tylko praca i robienie kariery. Przestalem sie juz przejmowac innymi, bo wiem ze mna sie nikt nie przejmuje (oprocz rodziny) i wiem ze jak cos mi sie stanie to prawdopodobnie nikt mi nie pomoze.

 

ie wiem już sama...2 lata-nie chce żeby się rozpadło:(tylko ile jeszcze wytrzymam-ja i on?

I co chcesz sie tak meczyc?? I pozniej plakac...musisz przeprowadzic powazna rozmowe ze swoim chlopakiem. I nie boj sie rozstania, bo to w dzisiejszych czasach bardzo ale to bardzo czeste. Swiat jest okrutny i nie ma na nim miejsca dla uczciwych ludzi :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BEHEMOT taki nagły brak zainteresowania może oznaczać tylko 2 rzeczy:

- znudziłaś mu się, nie zależy mu na Tobie, zapewne ma już inną na boku;

- jest tak pewny tego, że od niego nie odejdziesz, że przestał się starać.

 

Stawiam na to pierwsze. Spróbuj mu jednak jakoś uświadomić to, żeby nie był taki pewny tego, że przy nim zostaniesz.

 

 

fiufiu cieszę się, że w końcu zmieniłeś swoje poglądy, od początku wiedziałem, że inteligentny z Ciebie facet. Szkoda tylko, że większość ludzi musi doświadczyć jakiegoś upokorzenia takiego jak myśmy doznali, choć akurat ta Twoja panna była chyba nawet jeszcze bardziej perfidna niż ta która mnie kiedyś upokorzyła. Ta "moja" przynajmniej udawała, że ma jakieś zasady, tzn. obściskiwała się na baletach z innymi, ale starała się to jakoś robić dyskretnie i zawsze deklarowała chęć powrotu ze mną do domu, choć raz ją zostawiłem w klubie i pozwoliłem jej jechać z innym(facet podobno mieszkał w tych rejonach co ona, do tego jeszcze niby się znali i miał ją grzecznie odwieźć do domu, choć ja tam za bardzo w to nie wierzę i jestem prawie pewien, że się z nim puściła, bo widziałem jak do siebie lgnęli).

To co zrobiła ta laska z którą Ty byłeś, to już jest jednak prawdziwy szczyt chamstwa. Ja jestem pamiętliwy, mściwy i jeśli kiedykolwiek będę mieć okazję do upokorzenia tej laski która mnie upokorzyła, to z tej okazji skorzystam szczególnie, że ja nie byłem jej jedyną "ofiarą". Ona akurat lubi się otaczać wieloma zakochanymi w niej kolegami nie zważając na ich uczucia.

 

Fajnie, że zmieniłeś nastawienie, ale o tej lasce szybko nie zapomnisz, wiem o tym z własnego doświadczenia :? . Mnie to upokorzenie przez długi czas męczyło, choć na szczęście też zmobilizowało mnie do poprawy siebie.

 

 

Wkurza już mnie ten cały system wartości w tym kraju. Ludzie szanują innych za: wygląd, bogactwo, za to czy jest z super laseczką czy z super przystojniakiem. Ja już się dostosowałem do tego wszystkiego, z wyrwaniem ładnej panienki nie mam problemu, jednak mimo wszystko patrząc na moich kolegów którzy nie mają powodzenia u płci przeciwnej, którzy są wyśmiewani przez innych tylko dlatego, że wyglądają kiepsko i z forsą u nich krucho. Wystarczyłoby, żeby nagle się wzbogacili, to od razu by zdobyli szacunek i laski by do nich lgnęły :roll: .

 

Gdybym miał sporo szmalu, to chyba bym się zdecydował na przeprowadzenie się do raju, dla mnie tym rajem są kraje nad Morzem Śródziemnym. Może za wcześnie na takie osądy bo byłem tam tylko kilka razy na wakacjach, ale odniosłem wrażenie, że ludzie są tam nastawieni o wiele przyjaźniej niż tutaj, jest inny system wartości, ludzie tam patrzą właśnie na to, czy dany człowiek jest dobry czy nie, a nie na grubość jego portfela, choć oczywiście oszustów naciągających turystów na kasę nie brakuje, jednak i tak ludzie tam a ludzie tu to niebo a ziemia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i jestem prawie pewien, że się z nim puściła, bo widziałem jak do siebie lgnęli

 

No i pewnie tak bylo

Fajnie, że zmieniłeś nastawienie, ale o tej lasce szybko nie zapomnisz

Wiem, tym bardziej ze ciagle do mnie zagaduje...nie wiem po co...czego ona ode mnie chce ??

 

 

Wystarczyłoby, żeby nagle się wzbogacili, to od razu by zdobyli szacunek i laski by do nich lgnęły

Ja jak zaczalem miec kase i samochod to od razu wiecej lasek sie zainteresowalo. Ale blacharom mowie stanowczo nie...mnie nie kase jeszcze nikt w zyciu nie wydymal i mam nadzieje ze do tego nie dojdzie.

A jezeli laska liczy na sponsoring to gruuubbboooo sie moze pomylic.

 

Ona akurat lubi się otaczać wieloma zakochanymi w niej kolegami nie zważając na ich uczucia.

No wlasnie jest coraz wiecej takich lasek, ktore lubia otaczac sie naiwnymi facetami, ktorzy na cos liczna. Ja nie bylem frajerem jak reszta to zakonczylem ten kabaret :) Mam satysfakcje ze to ja zakonczylem a nie ona :) I w sumie dobrze ze mnie tak upokorzyla, bo teraz widze jaka naprawde jest, no i ja sie troche zmienilem: zero uczuc, to zero cierpienia. Nie bede sobie zycia zatracal przez jakas damulke.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, tym bardziej ze ciagle do mnie zagaduje...nie wiem po co...czego ona ode mnie chce ??

 

 

Pewnie po to, żebyś dalej był jej "frajerem". Im więcej takich ma, tym lepiej. Druga możliwość jest taka, że chce Cię mieć w rezerwie, jakby nie mogła znaleź nikogo lepszego.

Teraz jest Twój ruch, możesz to wykorzystać. Powiedz jej wprost, że chcesz z nią seksu. Po takim pytaniu mogą być 2 reakcje:

- obrazi się i da Ci spokój- korzystny rezultat;

- zgodzi się, Ty to wykorzystasz po czym możesz się odegrać i ją porzucić jak szmatę ;) - bardzo korzystny rezultat.

I tak dobrze i tak. Z tą laską z którą ja miałem "przyjemność" się zadawać ten drugi wariant nie przeszedł i przestała się do mnie odzywać, ale ona akurat miała jeszcze w tym czasie kilku takich kolegów, więc to że mnie straciła zbytnio ją nie zabolało.

 

 

A frajerami to niestety, ale byliśmy oboje :roll: . Niby wyszliśmy z tego ocalając resztę honoru, bo w końcu to myśmy zakończyli tą farsę, ale było to za późno, bo po tym, jak zostaliśmy już upokorzeni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eraz jest Twój ruch, możesz to wykorzystać. Powiedz jej wprost, że chcesz z nią seksu. Po takim pytaniu mogą być 2 reakcje:

- obrazi się i da Ci spokój- korzystny rezultat;

- zgodzi się, Ty to wykorzystasz po czym możesz się odegrać i ją porzucić jak szmatę Wink - bardzo korzystny rezultat.

 

A po co bede pokazywal ze mi na niej jeszcze zalezy???Lepiej ja olewac, ablo gadac polslowkami..to chyba jest bardziej wnerwiajace.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie ignorowanie jej może spowodować, że ona będzie się Ciebie coraz bardziej czepiać i nigdy się od niej nie uwolnisz. Mnie to irytowało jak mi panna ciągle wysyłała esemesy lub pisała na GG czy możemy się spotkać a ja się spotykać już z nią nie chciałem bo wiedziałem, że tylko czas stracę.

To jest taki paradoks, że im bardziej ignorujesz laskę, tym bardziej ona się stara bo nie może tego znieść, że jej nie chcesz a im bardziej się starasz, tym ona bardziej Cię olewa wiedząc, że nie musi się starać o Twoje względy :smile: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest taki paradoks, że im bardziej ignorujesz laskę, tym bardziej ona się stara bo nie może tego znieść, że jej nie chcesz a im bardziej się starasz, tym ona bardziej Cię olewa wiedząc, że nie musi się starać o Twoje względy Smile .

 

Hehhehe...faktycznie paradoks. Ale ja sie nia w sumie nie przejmuje, bo nawet teraz czasu na to nie mam. Ale z drugiej strony zostalem tak potraktowany ze jeszcze jestem w szoku...ja nie moglbym sie tak zachowac. Kurde obecnie laski sa chyba gorsze od facetow....nie okazuje juz zadnych uczuc. Widze ze prawie wszystkie laski sa takie same, widac to zreszta na dyskotekach (oczywiscie sa wyjatki, ale takich to ze swieca szukac). Mojego kuzyna juz 3 zostawila...kazdej zalezalo tylko na kasie i wyciskaly z niego co sie da a pozniej zostawialy. Kiedys myslalem ze chlopak ma pecha bo trafia na nieodpowiednie kobiety, ale teraz widze ze nie mial pecha tylko trafial na zwykle dziewczyny, ktore nas otaczaja. A tej jedynej, uczciwej, ktorej nie zalezy na kasie i wygladzie to sobie pewnie chlopak jeszcze poszuka. Zal mi go bo tez bardzo te rozstania przezyl :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście jest tak jak piszesz fiufiu...Zauważam że rzeczywiście kobiety stały się -jakby to nazwać-wyrachowane...Nie rozumiem tego.Też jestem kobietą i nie wyobrażam sobie żerować na facecie-zawsze dążyłam do niezależności...Ale wierzę w te wyjątki-zarówno płci męskiej jak i żeńskiej:)Może to taka moja naiwność,głupia wiara w bajki-ale ona jest i daje mi nadzieję z dnia na dzień na to że moje życie wreszcie będzie kompletne.A co z tymi połówkami jabłka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja sie nia w sumie nie przejmuje

 

A powinieneś się przejmować. Jak chcesz o niej zapomnieć, skoro ciągle masz z nią kontakt? Teraz może jesteś zapracowany więc o tym nie myślisz, ale co będzie, jak będziesz mieć więcej wolnego czasu? Złe myśli znowu powrócą.

 

Ja nie uważam, żeby kobiety były pod tym względem gorsze od facetów. Myślę, że zarówno kobiety jak i mężczyźni są pod tym względem na tym samym poziomie. Ty podobnie jak ja pewnie też do aniołków nie należysz i nawet jakbyś miał fajną, wierną, kochającą dziewczynę, to jakby się koło Ciebie zaczęła kręcić inna fajna, kochająca dziewczyna, to byś się skusił choć teraz zapewne mi napiszesz, że to nieprawda, ale rozum mówi jedno, a instynkty drugie. Ludzie bardzo łatwo ulegają pokusom szczególnie w dzisiejszych czasach, gdy zdrada już nie wywołuje takiego oburzenia jak kiedyś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×