Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Pamiętam, jak rok temu w jednym z pierwszych moich dni na studiach dopadło mnie na zajęciach okropnie silne uczucie depersonalizacji. Przyprawiło mnie to o taki lęk, że musiałem wyjść, bo miałem wrażenie, że stracę przytomność. Mimo tego nadal jeździłem na zajęcia, ale po jakiś 3 tygodniach nie dałem rady i ze studiów zrezygnowałem, bo stres tak mocno nasilał depersonalizację, że aż się jej bałem.

W tym roku podchodzę do studiów po raz drugi. Nie wróżę sobie niczego dobrego. W pierwszych dniach na pewno będę potrzebować benzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Annulka, wiem, że tak na prawdę nie prowadzi, ale to wrażenie i frustracja są tak silne, że czasami brakuje już wiary, żeby w to wierzyć.

 

Dobrze to rozumiem bo sama byłam w pewnym momencie przerażona. Ale to, że np. kłótnia czy negatywne emocje to pogarszają świadczy tylko o tym, że powodem d/d są emocje, lęki i negatywne myśli. Jeśli derealka się zmniejsza po benzo, które jest typowo antylękowe to ewidentny znak, że d/d ma podłoże w mega lęku. Wszelkie dysocjacje są odczuciami bardzo mocnymi, łatwo podejrzewać różnego typu ciężkie choroby. Trudno o analizę jeśli świat do człowieka nie dociera, czy też jego własne ciało. Ale na tym polegają objawy dysocjacyjne. Organizm reaguje w najdziwniejszy sposób na trudne sytuacje życiowe, odgradza się od świata, z którym nie może sobie poradzić lub od siebie samego. Niektórzy po wypadkach zapominają cały przebieg zdarzenia, inni popadają w derealizację czy depersonalizację. To jeden z "najnormalniejszych" objawów nerwicy, takich jak szybkie bicie serca, duszenie się, rozwolnienie czy migrena. Tyle, że najmniej zbadany i rozpoznany, stąd tyle obaw i wątpliwości. Zresztą, zespół derealizacji-depersonalizacji zaliczany jest w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób do zaburzeń nerwicowych (F48.1).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim sposobem na chwilowe pozbycie się depersonalizacji jest bieganie. Dzisiaj do tego wróciłem. Czułem, jak opadło napięcie. Wreszcie chociaż na moment mogłem "poczuć siebie" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już też tego nie ogarniam, ostatnio kilka dni czułem się świetnie, po prostu praktycznie zero DD, czułem, że żyję liczyłem, że może tym razem ten stan się utrwali na dłużej, tym bardziej, że w czwartek jechałem nad morze więc miałem nadzieję, że dd mi tego wyjazdu nie spierdoli no ale gdzie tam, środa w pracy pół dnia ok po przerwie już jakieś gorsze samopoczucie naszło derealka itd i praktycznie trzyma do teraz. Byłem 2 dni na wakacjach ale nie potrafiłem się tym cieszyć, nie czułem, że tam jestem a teraz jak sobie przypominam te 2 dni to mam wrażenie jakbym to ledwo pamiętał, rzeźnia jakaś ja tego nie wytrzymam chyba kiedyś. Gówno przychodzi kiedy chce i tak samo potrafi znikać, jak nie ma to wszystko jest zajebiste i potrafię docenić życie i sie nim cieszyć ale jak mi znowu siądzie dd na łeb to odechciewa się w ogóle wszystkiego.

 

-- 18 sie 2013, 03:24 --

 

Ja biegałem z rana regularnie przez pewien czas, ale niestety to mi nic nie pomagało, ćwiczyłem na siłowni (co zresztą zawsze lubiłem) ale odkąd mam DD/DP nie mam żadnej z tego przyjemności.

 

Mi też nic na DD nie pomaga, dosłownie nic. Na lęki czy napięcie jak kiedyś czułem to wystarczył rower, siłka albo alko i rozluźniony max. Teraz w sumie to rzadko kiedy czuje lęk i napięcie ale DD pojawia się bez zapowiedzi i wtedy nie mam na to recepty, muszę się z tym męczyć. Jedynie wiem, że po jakimś czasie mija albo znacznie słabnie, na tyle, że mi nie przeszkadza ale co z tego jak zawsze wraca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gówno przychodzi kiedy chce i tak samo potrafi znikać, jak nie ma to wszystko jest zajebiste i potrafię docenić życie i sie nim cieszyć ale jak mi znowu siądzie dd na łeb to odechciewa się w ogóle wszystkiego.

 

Majkel86, a nie pomyślałeś o tym, że to odchodzi, powoli ale jednak? Że szklanka jest do połowy pełna? Może potrzebujesz czasu na to żeby pozbyć się derealki na dobre, mózg przyzwyczaja się do tego, stąd mini-nawroty. Jak dla mnie to jesteś w naprawdę dobrej sytuacji bo masz możliwość relaksu w momentach prześwitów i normalnej percepcji. Ciesz się nimi i ładuj bateryjki ;)

Może to także kwestia tego jak traktujesz mini-nawroty: jeśli Cię tak mocno wkurzają czy wpędzają w bezsilność (bardzo dobrze to rozumiem, po normalnej percepcji każdy nawrót derealki powoduje, że chce się kląć) to może dlatego trudno doprowadzić do stanu czystego od derealki. Być może totalne olanie jakiegokolwiek jej przejawu by na to pozwoliło. A może wytworzyło się coś takiego u Ciebie, że boisz się już nie samej derealki tylko jej niespodziewanego ataku co napędza jego powstawanie. Chcesz zaplanować coś ale pojawia się lęk czy derealka mi tego znowu nie spaprze. Itd...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety ja mam DD non stop, nie pamietam juz kiedy czulam, ze zyje, ze istnieje, ze cos czuje. Boje sie, ze tak juz bedzie zawsze i to nie jest mila perspektywa :/ tez czasem biegam, czasem ide na rower, ale to jest chwilowa przyjemnosc z samego faktu, ze cos zrobilam, ze sie zmeczylam fizycznie i wydaje mi sie, ze jest lepiej. Ale tak naprawde nie daje mi to nigdy uczucia prawdziwosci tego, co robie, nadal to jest takie dalekie, niby ja, ale jednak nie. Jak jestem czasem na jakims koncercie, to czuje sie jak debil, nie umiem odbierac tych emocji, nie wiem co ja tam robie, co sie wokol mnie dzieje..kiedys dawalo mi to przyjemnosc, a teraz nic..wychodze tylko zeby nie siedziec w domu, ale nie likwiduje to uczucia derealizacji. Nie wiem co z tym zrobic, czy w ogole da sie zrobic cokolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eurydyka1, na pewno nie możesz sie poddać bo wtedy to już będzie bardzo źle. Może umów się na wizytę do psychologa, to będzie Twój duży krok do wyjścia z DD. Ja dziś postanowiłam że nie mogę się poddać derealizacji i tej okropnej nerwicy i jutro dzwonię do poradni psychologicznej aby umówić się na pierwszą wizytę.

 

Trzymam kciuki i wierzę że poradzisz sobie z DD i już nigdy nie poczujesz się obco. Pozdrawiam;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety ja mam DD non stop, nie pamietam juz kiedy czulam, ze zyje, ze istnieje, ze cos czuje. Boje sie, ze tak juz bedzie zawsze i to nie jest mila perspektywa :/ tez czasem biegam, czasem ide na rower, ale to jest chwilowa przyjemnosc z samego faktu, ze cos zrobilam, ze sie zmeczylam fizycznie i wydaje mi sie, ze jest lepiej. Ale tak naprawde nie daje mi to nigdy uczucia prawdziwosci tego, co robie, nadal to jest takie dalekie, niby ja, ale jednak nie. Jak jestem czasem na jakims koncercie, to czuje sie jak debil, nie umiem odbierac tych emocji, nie wiem co ja tam robie, co sie wokol mnie dzieje..kiedys dawalo mi to przyjemnosc, a teraz nic..wychodze tylko zeby nie siedziec w domu, ale nie likwiduje to uczucia derealizacji. Nie wiem co z tym zrobic, czy w ogole da sie zrobic cokolwiek.

 

Podziwiam osoby, które w ogóle mogą chodzić po mieście z dd - eurydyka1 jak Ci się to udaje? U mnie jest tak, że właśnie derealizacja blokuje mi dalsze wyjścia.

 

P.S. Ania16 :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gówno przychodzi kiedy chce i tak samo potrafi znikać, jak nie ma to wszystko jest zajebiste i potrafię docenić życie i sie nim cieszyć ale jak mi znowu siądzie dd na łeb to odechciewa się w ogóle wszystkiego.

 

Majkel86, a nie pomyślałeś o tym, że to odchodzi, powoli ale jednak? Że szklanka jest do połowy pełna? Może potrzebujesz czasu na to żeby pozbyć się derealki na dobre, mózg przyzwyczaja się do tego, stąd mini-nawroty. Jak dla mnie to jesteś w naprawdę dobrej sytuacji bo masz możliwość relaksu w momentach prześwitów i normalnej percepcji. Ciesz się nimi i ładuj bateryjki ;)

Może to także kwestia tego jak traktujesz mini-nawroty: jeśli Cię tak mocno wkurzają czy wpędzają w bezsilność (bardzo dobrze to rozumiem, po normalnej percepcji każdy nawrót derealki powoduje, że chce się kląć) to może dlatego trudno doprowadzić do stanu czystego od derealki. Być może totalne olanie jakiegokolwiek jej przejawu by na to pozwoliło. A może wytworzyło się coś takiego u Ciebie, że boisz się już nie samej derealki tylko jej niespodziewanego ataku co napędza jego powstawanie. Chcesz zaplanować coś ale pojawia się lęk czy derealka mi tego znowu nie spaprze. Itd...

 

Pół roku temu faktycznie było to silniejsze i dłużej trzymało, więc ogólnie można powiedzieć, że coś tam jest lepiej, bardziej w stronę poprawy.

Staram się to olewać, jakieś mini stany odrealnienia jestem w stanie zlekceważyć ale przychodzą takie które doprowadzają do szału i bezsilności.

No chyba mam lęk przed derealką, po prostu nie lubię tego uczucia, wydaje mi się, że w tym stanie nie mogę zrobić wielu rzeczy. Przed wyjazdem nad morze cały czas w głowie się modliłem, żeby mnie derealka nie dopadła przed wyjazdem no i chyba ją wymusiłem. Przez kilka dni gdzie czułem się ok byłem nakręcony na ten wyjazd, nie mogłem się doczekać a w sam dzień wyjazdu nie chciało mi się prawie, że tam jechać przez DD.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podziwiam osoby, które w ogóle mogą chodzić po mieście z dd - eurydyka1 jak Ci się to udaje? U mnie jest tak, że właśnie derealizacja blokuje mi dalsze wyjścia.

 

P.S. Ania16 :great:

Hej. Ja mam zdiagnozowana depresje, nie DD, bo nie powiedzialam tego psychiatrze, jak bylam na wizycie w czerwcu. Nie wiedzialam jeszcze jak to nazwac i nie umialam tego zupelnie okreslic, to bylo cos tak ulotnego, myslalam ze mi sie zdaje i ze mnie nie zrozumie. Dopiero jak tu przeczytalam, wtedy dowiedzialam sie o DD. Pare miesiecy temu mialam jeszcze depersonalizacje, stalam przed lustrem i mowilam do siebie tak w srodku 'o Boze Boze to nie ja, niemozliwe, ze to ja!' Straszne uczucie, mijalo po paru chwilach, jak sobie mowilam 'uspokoj sie, nie mysl o tym' i przechodzilo. Juz dawno tego nie mialam i przyznaje, ze to jeszcze gorsze uczucie, niz derealka, ktora trzyma mnie teraz od jakiegos moze roku, poltora. Ale dd przeszkadza mi w normalnym funkcjonowaniu, w sumie glownie z tego powodu wzielam urlop na studiach..nie moglam siedziec na zajeciach, nie wiedzialam co sie dzieje, gdzie ja jestem, okropne. Do tego nie mialam sily wstawac z lozka wczensiej, niz w poludnie.

Jak sobie radze..no wlasnie niezbyt, tzn faktycznie, wychodze, na sile, ale jak ide po ulicy nie czuje sie normalnie, nic to nie zmienia, po prostu ide tak 'mechanicznie'. To samo z prowadzeniem auta, chociaz to jeszcze gorsze, w ogole juz staram sie nie jezdzic, bo boje sie, ze nie zareaguje na jakas sytuacje na drodze. Jak jade, to tylko wtedy, gdy musze, np odwiezc gdzies mame, ale wtedy jade tez tak 'na czuja' bez zadnego namyslu. Czasem, bardzo rzadko zdarzaja mi sie lepsze dni za kierownica, ale nie wiem od czego to zalezy..

Dzisiaj na przyklad mam straszny dzien, caly czas siedze w domu, a wlasnie planowalam koncert, nie wiem czy sie zbiore, moze na sile jakos.. autem na pewno nie pojade, bo jeszcze kogos potrace, albo wyladuje w rowie..

A jesli moge zapytac, Ty bierzesz jakies leki na dd? Sa w ogole jakies leki tylko na to? Bo wiem, czytalam, ze to cale dd raczej jest reakcja na stres, ze wystepuje w nerwicy lekowej, tak, to wszystko niby jasne, ale w takim razie jak to odniesc do siebie.. czy z depresji tez moglo mi sie tak podziac? Z dlugo nieleczonej depresji, musze dodac. :/ teraz biore Elicee, ale ani na dd, ani na nic mi nie pomaga i powoli z niej sama schodze.. nie wiem, czy dobrze robie.

Napisz, jak Ty sobie radzisz z tym paskudztwem..

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majkel86 - na pewno wywołałeś dd tym, że go tak bardzo nie chciałeś dostać. To się pojawia często przy myślach typu "muszę" (gdzieś dojść), "nie mogę" (nie dojść, zawalić tego), itp. Automatem wytwarzasz presję na samym sobie i derealka gotowa. Najlepiej dać sobie furtkę pt. - jeśli mnie dopadnie to nic, świat się nie zawali, pojadę innym razem/będę i tak cieszył się z wyjazdu/i tak już daleko zaszedłem w leczeniu, itp. Czyli pozytywy. Pozytywne myślenie jest Ci teraz baardzo potrzebne. I cierpliwość, jak zawsze ;)

 

eurydyka1, odpowiedź na Twoje pytania napiszę na priv :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodam coś od siebie.

Mam derealizację od około 7 lat. Ani przez chwili się nie czułem "normalnie". Wy tu opowiadacie o jakiś remisjach i powrotach. U mnie to jak narodzenie się w nowe życie. Życie z derealizacją. Nie wiem co by się musiało wydarzyć, żeby to puściło. Wcześniej więcej o tym myślałem.

 

Od jakiś 2 lat staram się stosować metodę akceptacji DD, po cichu licząc, że puści sama, jak nie będę jej zasilał niechęcią. Nic z tych rzeczy. Trzyma tak samo.

 

Macie jakieś rady? Dodam, że jestem po dwóch epizodach schizofrenii, gdzie w tej chorobie derealizacja (może trochę inna) jest na porządku dziennym. Nie jestem jakimś totalnym laikiem w temacie, więc to musiałaby być "rada z mocą". Poparta jakimś faktami, ciekawymi przemyśleniami, a nie taka z rękawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majkel86 - na pewno wywołałeś dd tym, że go tak bardzo nie chciałeś dostać. To się pojawia często przy myślach typu "muszę" (gdzieś dojść), "nie mogę" (nie dojść, zawalić tego), itp. Automatem wytwarzasz presję na samym sobie i derealka gotowa. Najlepiej dać sobie furtkę pt. - jeśli mnie dopadnie to nic, świat się nie zawali, pojadę innym razem/będę i tak cieszył się z wyjazdu/i tak już daleko zaszedłem w leczeniu, itp. Czyli pozytywy. Pozytywne myślenie jest Ci teraz baardzo potrzebne. I cierpliwość, jak zawsze ;)

 

Pewnie masz rację, spróbuję inaczej do tego podejść ale nie jest to łatwe. Zwłaszcza, że po prostu ma się wrażenie, że to przychodzi samo i nie ma się na to jakoś za bardzo wpływu. Często jak nie czuje DD to i tak myślami sprawdzam jak się czuję i po chwili na chwilę derealka się załącza, czasami łapie tak, że nie puszcza... Dzisiaj akurat całkiem niezły dzień, na większej trzeźwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie masz rację, spróbuję inaczej do tego podejść ale nie jest to łatwe. Zwłaszcza, że po prostu ma się wrażenie, że to przychodzi samo i nie ma się na to jakoś za bardzo wpływu. Często jak nie czuje DD to i tak myślami sprawdzam jak się czuję i po chwili na chwilę derealka się załącza, czasami łapie tak, że nie puszcza... Dzisiaj akurat całkiem niezły dzień, na większej trzeźwości.

 

Zmiana podejścia nie jest łatwa bo trzeba zmienić cały sposób myślenia. Do tego potrzeba czasem długoletniej psychoterapii (w przypadku chęci poradzenia sobie z dd czy innymi przykrymi objawami w konkretnym momencie życia - terapii poznawczo-behawioralnej). Produkując takie a nie inne myśli (np. skupiając się wciąż na sobie i oczekując derealki) wywołujesz lęk. Lęk powoduje derealkę, nic innego. Skoro to Ty produkujesz myśli powodujące derealkę to i od Ciebie (na logikę) zależy produkcja myśli pozytywnych, dzięki którym mozesz poradzić sobie z lękiem a tym samym z objawami, ktore on powoduje. Trudność polega na tym, że trzeba wytrzymywać napady lęku i objawów z nim związanych uświadamiając sobie na własnej skórze, że nic Ci nie zrobią. Im większa tego typu świadomość tym mniejszy lęk przed lękiem i objawami przez niego powodowanymi. Błędne koło podtrzymywania lęku zamieniasz na koło osłabiania go. Czyli: nie powinieneś martwić się tym, że może Cię złapać derealka i że może nie puścić. Im mniej się tego będziesz lękać tym mniej będzie Cię ona dręczyła aż w końcu jej objawy się osłabią a ataki staną się coraz rzadsze. Tak samo jeśli Cię dopadnie - im bardziej to olejesz (wiem, nie jest to takie proste), tym stopniowo będzie mieć mniejszą "moc rażenia".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciało coraz bardziej wiotkie mięśnie bolą są miekkie gwizd w uszach dd coraz wieksze telepie jeszcze tyle problemow brak kasy brak zrozumienia brak oparcia wokolo chorzy w rodzinie chorzy . tzrymam sie pasji trzymam sie drogi choć mam coraz miękciejsze nogi..... kurwa jak ja to wytrzymuje nie wiem nie mam odwagi żeby sie powiesic jestem jebanym tchorzem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakkolwiek to głupio zabrzmi to zazdroszczę osobom, które mają DD/DP epizodycznie, kiedy to ustępuje i wraca.... jak ja bym chciał takich chwil ulgi...:105:

 

monk.2000, a leki na schizofrenię nie pomagają w ogóle u Ciebie w kwestii DD? Ja mam zdiagnozowane DD na podłożu lękowym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie masz rację, spróbuję inaczej do tego podejść ale nie jest to łatwe. Zwłaszcza, że po prostu ma się wrażenie, że to przychodzi samo i nie ma się na to jakoś za bardzo wpływu. Często jak nie czuje DD to i tak myślami sprawdzam jak się czuję i po chwili na chwilę derealka się załącza, czasami łapie tak, że nie puszcza... Dzisiaj akurat całkiem niezły dzień, na większej trzeźwości.

 

Zmiana podejścia nie jest łatwa bo trzeba zmienić cały sposób myślenia. Do tego potrzeba czasem długoletniej psychoterapii (w przypadku chęci poradzenia sobie z dd czy innymi przykrymi objawami w konkretnym momencie życia - terapii poznawczo-behawioralnej). Produkując takie a nie inne myśli (np. skupiając się wciąż na sobie i oczekując derealki) wywołujesz lęk. Lęk powoduje derealkę, nic innego. Skoro to Ty produkujesz myśli powodujące derealkę to i od Ciebie (na logikę) zależy produkcja myśli pozytywnych, dzięki którym mozesz poradzić sobie z lękiem a tym samym z objawami, ktore on powoduje. Trudność polega na tym, że trzeba wytrzymywać napady lęku i objawów z nim związanych uświadamiając sobie na własnej skórze, że nic Ci nie zrobią. Im większa tego typu świadomość tym mniejszy lęk przed lękiem i objawami przez niego powodowanymi. Błędne koło podtrzymywania lęku zamieniasz na koło osłabiania go. Czyli: nie powinieneś martwić się tym, że może Cię złapać derealka i że może nie puścić. Im mniej się tego będziesz lękać tym mniej będzie Cię ona dręczyła aż w końcu jej objawy się osłabią a ataki staną się coraz rzadsze. Tak samo jeśli Cię dopadnie - im bardziej to olejesz (wiem, nie jest to takie proste), tym stopniowo będzie mieć mniejszą "moc rażenia".

 

Zgodzę się z tym, czasami trzeba dojść do dokładnej przyczyny derealizacji i nią się zająć. Kiedyś ktoś na innym forum napisał "dziwne, że nie ma leku typowo na derealizację". Z tym że u każdego DD może być inną przyczyną - u jednego tylko lęki, a u innych (m.in. u mnie) także depresja. Więc leki czy terapię ustawia się pod kątem przyczyny.

In_Chains_Of_DD, ja D/D mam ponad rok i w tym czasie miałem może 3-4 przejawy "normalności". Miałem ochotę skakać z radości i nie spać w ogóle. Nagle tak, jakby ktoś zdjął ze mnie całe napięcie i świat stał się piękny. Niestety dawno takich prześwitów nie miałem.

Teraz pod kątem deperesonalizacji testuję nowy dla mnie zestaw leków - sertralinę i mianserynę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przejawy normalności są piękne od razu się człowiekowi chce wszystkiego, całkiem inaczej się funkcjonuje, słońce za oknem cieszy. Jak DD dopada to mam bardziej w dupie czy jest ciepło czy nie bo i tak do wszystkiego muszę się bardziej zmuszać, nic nie sprawia radości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej kochani:*

Pierwszy raz jestem na forum, chciałabym podzielić się swoimi doświadczeniami w miarę szybko:)

Dokładnie 4 lata, temu rozstałam się z chłopakiem, miałam problem z egzaminami na studiach, było mi ciężko, rozstałam się z nim w Świeta Bożego Narodzenia, a 2 dni po tym zdarzdeniu zasypiam i nagle goraco mi w sercu, ucisk w glowie, panika...ide do rodzicow, wezwali pogotowie, nawet zawal podejrzewali...okazalo sie, ze nerwica...to mnie nie zmartwilo...tylko fakt, ze przy ucisku w glowie- nagle swiat sie zmienil, mysle...zwariowalam! Widze jakby przez mgle, patrze na rodzicow jak na obce mi osoby, widze swoje rece i mysle to naprawde moje rece??? Masakra! Walczyłam z nia 3 miesiace znaczy z Derealizacją i Depersonalizacja, pomogly mi psycholog- jedna wizyta, fluoksetyna bodajze- antydepresant i wchodzilam czesto na forum...pocieszajace rzecz jasna, jedna dziewczyna pisala, ze nie mozna sie skupiac w tym stanie....lampa to lampa! Pisała...a ja patrzylam na lampe i myslalam...ona naprawde tu jest? Jakaś dziwna...

Teraz przechodze do sedna, jestem energiczna i pelna zycia osoba, trzeba uzupelniac sie witaminami, magnezem, tranem tak radzila pani psycholog...organizm bez witamin jest oslabiony.

Jestem dość nerwowa, ale oczywiscie przestalam brac witaminy...Niedawno po tych 4 latach jade autem i co??? Zalkucie w glowie, bol nie do wytrzymania i znowu ten stan...2 dni bylo ciezko, znowu ta "szyba" na swiat,ale mowie sobie Karina...wez sie ogarnij, nie daj sie temu...weszlam w neta wpisalam jak pokonac d/d w tydzien...gora 2...nie wyswietlilo mi zadnych wynikow. Mówię bede pierwsza co pokona to w tydzien!!! Minelo 6 dni i mam tylko czasem d/d ale szybko zajmuje glowe jakas mysla...co musze zrobic w danym dniu, w co sie ubrac do pracy itp:D To samo mowią psycholodzy, zajmijcie czyms mysli, olejcie to D/D, zacznijcie cieszyc sie i obudzicie sie ktoregos dnia bez tego...Najpierw zajelo mi to kilka miesiecy, bo zalamalam się, temu tak dlugo, natomiast teraz nawet nie tydzień! Powodzenia;*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

karina5162, gratulacje :)

 

Niestety nie na każdego działa akceptacja tego stanu i zajęcie się czymś innym. Niektórzy ciągną to latami, pracują, zajmują się różnymi rzeczami, ba nawet pogodzili się z tym - nadal to jednak nie przechodzi. Niektórzy natomiast mają to szczęście, że D/D przechodzi po kilku tygodniach czy miesiącach samoistnie. Po prostu pewne przypadki są tak toporne, że takie podejście nic nie zmienia. Niemniej zawsze miło usłyszeć, że komuś się udało :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się pochwalę, że dzisiaj miałem mały prześwit.

Czułem wszystko dookoła, wiatr, zapachy

Poszedłem biegać i nagle trach - taka derealizacja, że szło po prostu oszaleć. Widać mam jakieś lęki jeszcze przed przebywaniem na zewnątrz samemu - nie wiem, ciężko znaleźć uzasadnienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×