Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy ktoś z was też też tak żałuje straconych lat?


Tomek

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, można powiedzieć że się nie wyszalałem (nienawidzę tego wyrażenia). Problem w tym że nie potrafię teraz "brać garściami" i cieszyć się z tego co mam właśnie przez tą przeszłość. Chciał bym dostać jakiegoś zaniku pamięci albo coś takiego i wyobrażać sobie że napewno kiedyś świetnie się bawiłem. Nie chodzi mi nawet o to żeby zapomnieć złe żeczy bo złe przeżycia nie są dla mnie tak niszczące jak brak dobrych - chciał bym tak jak inni móc powspominać różne fajne momenty ze swojego życia a było ich tak mało.

 

Dobre chwile to nie tylko szaleństwa i imprezy. Nie doświadczyłeś do tej pory rozrywkowego życia i teraz moim znaniem przeceniasz je, naddajesz mu wartości - owszem, to też jest ważne, ale nie na tyle, żeby umniejszać inne rzeczy w życiu i siebie - tylko dlatego, że się nie bawiłeś. Stawiasz swoją dziewczynę i jej znajomych na piedestale dlatego, bo... chodzili na imprezy, a siebie gdzieś poniżej poziomu morza. Dziwne i na pewno nieadekwatne do rzeczywistości.

 

Trochę Cię rozumiem, bo wydaje mi się, że moje stracone lata powodują, że nie mogę teraz dojrzeć - ciągle chce mi się beztroskiego życia, jakie pasuje studentom - bo w czasie kiedy inni je mieli, ciągle źle się czułam i nawet jeśli coś się działo, to nie sprawiało mi to radości. Ale bardziej mnie boli, że straciłam czas, kiedy inni coś osiągnęli -w nauce i w pracy. "Wyszumienie" jest łatwiej nadrobić i w końcu się nudzi. Jest to w ogóle problem dla mnie, że mam jakieś 8 lat do tyłu jeśli chodzi o rozwój życiowy (kolejne etapy życia) i musiałam zaczynać w punkcie, gdzie zachorowałam - to znaczy mając 28 lat byłam w wielu sprawach na poziomie 20-u i zostało we mnie sporo tej "nierówności".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ludzie którzy zawarli związek małżeński w wieku 20 lat, czy są w bardzo poważnym związku też na to czasem narzekają że się nie wyszaleli bo szybko spadły na nich obowiązki także czasem ciężko powiedzieć co lepsze.

 

Czy ja wiem czy będąc z kimś na poważnie, czy nawet już po ślubie nie można się wyszaleć? Zależy co ktoś rozumie przez te słowa, bo jeśli chce wyszaleć się z płcią przeciwną to poważny związek czy małżeństwo zdecydowanie w tym przeszkodzą. Ale jeśli ktoś chce po prostu korzystać z życia na swój sposób, spełniać swoje większe i mniejsze marzenia, to czy nie lepiej we dwoje, niż samemu? Przecież ta druga osoba ma dodawać skrzydeł, a nie je podcinać i nas ograniczać. Ważna jest też różnica wieku, bo jeśli jest zbyt duża to wiadomo, że ta "starsza" osoba swoje już przeżyła, wyszalała się i chce się już ustatkować, a nie szaleć dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kupmitrumne, edytka1976, constantly_restless, zgadzam sie z Wami w 100%. Nie żaluje lat bo wiem, że gdyby nie choroba pewnie byłabym gorszym czlowiekiem, dzieki bólowi nauczyłam sie dostrzegac wartosci czlowieka a nie opakowanie. Nie oceniam ksiązki po okladce a doceniam male rzeczy, dla innych które nie sa widoczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja żałuję każdego dnia zarówna kiedy nie wiedziałem, że jestem chory jak i okresu kiedy zacząłem się leczyć. Nigdy nie miałem dziewczyny - nawet przelotnie w czasie kiedy inni za przeproszeniem jebali co popadnie i to takie sztuki ze mozg się lasuje. Ja przez moją nerwicę nigdy nie byłem i dalej nie jestem w stanie nawet podjać żadnych działań do poznania kogokolwiek. Teraz nie chcę już nikogo szukać ponieważ zawsze będę czuł się gorszy od innych. Farmakoterapia nic mi nie daje. Najgorsze jest to, że mam nerwicę natręctw czyli myśli które cały czas mi blokują już wszelkie możliwe nawet najprostsze czynności. Daję sobie czas do końca roku. jeżeli żaden lek nie zaskoczy i nie uwolni mnie przed natręctwami i lękami nie mam zamiaru już dłużej tu być i się męczyć. Najbardziej jest mi szkoda moich rodziców... jeszcze mają trochę lat przed sobą ale w obecnej fazie choroby po prostu nie dam rady czekać najpierw na ich śmierć żeby potem móc bez wyrzutów sumienia skończyć z moim gównianym ciałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ovija, w sumie to rozumiem. Ja z bolem zylam x lat i tez mialam mysli samobojcze, ale sadze, ze nalezy walczyc cały czas. a byc moze w koncu trafisz na lek który Ci pomoze albo da efekty psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet jeżeli uda mi się trafić na jakiś skuteczny lek lat młodości niestety nikt mi nie zwróci. Zawsze będę czuł się skundlony i poniżony przez los. Nie pamiętam kiedy ostatni raz coś wywołało uśmiech na mojej twarzy, w dodatku siadają mi organy wewnętrzne... jeszcze z chorobami fizycznymi mam się zmagać oprócz tego gówna jakie doświadczyłem ? Nie dziękuję... czekam na dzień w którym umrę. Często modle się do sił wyższych aby same mnie zabrały z tego gównianego świata ale wiem że to tylko krzyk rozpaczy. Jaki bóg pozwoliłby na to całe zło dziejące się tu na tej planecie. Raz już próbowałem się wysłać na tamten świat ale się nie udało. Nawet kurwa zabić się nie umiałem... tym razem będzie skutecznie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kupmitrumne, Świetne pytanie. Gdyby nie moje zaburzenia wszelakiej maści, byłbym dzisiaj wspaniałym szczęśliwym facetem, mężem i być może ojcem. A o tym kim jestem w tym momencie to szkoda nawet pisać... :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

polnormalny a co stoi na przeszkodzie abyś był szczęśliwym mężem i ojcem ? :D

 

marimorena- też się zastanawiam co właściwie znaczy być "normalnym" . W jakiś sposób nerwica kształtuje człowieka i jest taki a nie inny .

 

Pewnie jak nie nerwica lękowa to co innego się przyplącze , wydaje mi się , że nie ma na świecie człowieka któremu nic nie dolega :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

polnormalny a co stoi na przeszkodzie abyś był szczęśliwym mężem i ojcem ? :D

 

Pisałem o tym już na forum ale tak po krótce: kompleksy, brak obycia ze związkami, nerwica, depresja, hipochondria i wiele wiele innych. Pomijam już wygląd ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

polnormalny a co stoi na przeszkodzie abyś był szczęśliwym mężem i ojcem ? :D

 

Pisałem o tym już na forum ale tak po krótce: kompleksy, brak obycia ze związkami, nerwica, depresja, hipochondria i wiele wiele innych. Pomijam już wygląd ;)

Tak jakbym czytał o sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ovija, ale Ty sie koncentruj na TERAZ. Jedynie co możesz probowac zmienic to to co jest teraz. Prawdą jest też to, że w sumie nie ma ludzi, którym praktycznie nic nie dolega, albo tarczyca, nerki, serce itd. A do tego różnorakie problemy psychiczne, np nerwice, depresje, schizofrenia itd. Tyle, że od małego do dużego nasilenia objawów. Natomiast ja znam niby kilka osób którym nic nie jest, mają domy, bogatych mężów, rodziców wszystko pod nos, dzieci zdrowe, fajne drugie połowki a wiecznie narzekają, przychodzą i od rana narzekają, nic sie im nie podoba, to jest dopiero problem narzekac bez przyczyny po prostu że maja taki charakter, wiecznie niezadowolony. Pewnie gdyby nie moj bol, byłabym taka sama, tzn widząca czubek włąsnego nosa i wiecznie skwaszona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ovija, Mi też siada zdrowie. Lekarze mówią że to od stresu wszystko. I też nie pamiętam kiedy się uśmiechnałem z radości. Lekarze nawet mi mówili żebym znalazł sobie kobietę i to w ogóle nie związani z psychologią etc. Widać to po mnie, że brak mi jej w życiu, zawsze chciałem dawać miłość i być kochany. Tak po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stres niszczy emocje, udowodnione naukowo. Zmniejsza HIPOKAMP, długoletni stres to jak cichy rak.

Wycofanie społeczne można porównać do stresu.

Nie da się nie odczuwać stresu, jak człowiek jest odosobniony.

Deprywacja to stres.

 

Ale ja to pisząc nie jestem pesymistą.

Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. - to przyslowie nie jest zbyt dobre.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

polnormalny a co ma wygląd do bycia szczęśliwym ? Opakowanie nie jest ważne liczy się to co ma się w środku tylko i wyłącznie , uroda przemija a charakter zostaje , może warto się przełamać ? w związku jest tylko ważna miłość do drugiej osoby i zaufanie więc dużo nie trzeba :)

kompleksy też ma każdy nie warto się nimi aż tak przejmować Ty je widzisz inni ich nie dostrzegają :) głowa do góry panowie !

 

agusiaww - zgadzam się z Tobą w 100% Mając wszystko myślę , że każdy widziałby tylko Siebie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też żałuję wszystkiego od 16roku życia aż do zeszłego roku, oprócz mojej kochanej córki.

Mam partnera który jest kilka lat młodszy ode mnie i nie mogę już słuchać jego opowieści o życiu bo wszystkiego mu zazdroszczę. On jest szczęśliwy a ja zkwaszona,smutna,zła. Ale mogę mieć pretensje do siebie,że nie umiałam myśleć racjonalnie i wszystko robiłam pochopnie bez pomyślunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niesamowicie, kosmicznie! żałuje tych lat, choć dopiero mam prawie 18 lat większość dzieciństwa miałem do d... ale pamiętam wiele wspaniałych chwil a stresu jakoś nie pamiętam prawie ale została po nim spuźcizna, obecne rozwalenie psychiczne. Zauważyłem że cieszę się jak dziecko z niektórych chwilach, z jakiegoś filmu, ze zrobienia sobie herbaty, z każde wolnej chwili. Że mogę sobie zagrać w zajebiste gry(nie takie byle jakie tylko rozbudowane, fabularne z własnym rozwiniętym światem gdzie wszystko logicznie się składa, nic nie powstało "bo zrobili programiści" Gothice, Crysisy bardzo lubię) Ale o straconych latach nie myślę bo powiesiłbym się na lampie we własnym pokoju jeszcze dziś. Patrzę w przyszłośc i mówię "będzie lepiej"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, tak nie dawno pomyślałem, że poziom dostępu do kultury jest o wiele większy niż kiedyś, w dużej mierze dzięki rozwojowi elektroniki. Kiedyś ktoś marzył o drugim 512Kb pamięci do jakiego prostego komputera z dawnych czasów, a teraz ma kombajn mocy, którym nie mogło się jeszcze niedawno poszczyć samo NASA. Gdyby pokazać postęp który mamy komuś sprzed 100 lat uznał by to życie za wielce fascynujące, jak z fantastycznej opowieści. No i czemu się nie cieszymy, że jesteśmy bohaterami Sci-Fi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×