Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak się usamodzielnić mając nadopiekuńczą matkę?


dziewczynka24

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich, niektórzy z Was pewnie mnie pamiętają, pisałam kiedyś na tym forum o swoich problemach. Otóż nic się nie zmieniło, tylko tyle, że mam już wiek pod 30stkę.

 

 

Mieszkam w małym mieszkaniu z nadopiekuńczą mamą oraz babcią, nie mam stałej pracy, od czasu do czasu uda się złapać jakąś pracę na kilka tygodni. Chciałabym się usamodzielnić, ale zupełnie nie wiem jak to zrobić. Przeraża mnie wizja harowania za grosze i głodowej pensji. Proszę poradźcie mi którą z tych opcji byście wybrali:

 

-Wyjazd za granice: już byłam i wiem jak to jest, totalne wyobcowanie, poczucie niespełnieni na obczyźnie, ciężka praca poniżej kwalifikacji, codzienne wykonywanie jednej i tej samej czynności przy taśmie i tak przez tygodnie, miesiące, lata. Mieszkanie z kilkoma obcymi osobami, najczęściej brak intymności i spokoju, wieczne pijatyki tych osób, totalnie nie mój klimat. Brak poczucia związku z tym miejscem, tzn. takie poczucie jakby się było w niewłaściwym la siebie miejscu.

 

-Wynajęcie pokoiku i pracowanie w Polsce. Porzucenie marzeń o WŁASNYM mieszkaniu i bulenie ciężko zarobionej kasy na właściciela nieruchomości, drżenie, aby tylko nie wyrzucili mnie z pracy, bo nie będzie na opłaty, regularne oddawanie ciężko zarobionej kasy po to tylko, by mieć swój własny pokoik kilka ulic dalej od mieszkania mamy, co prawda wolność od nadopiekuńczej matki, ale mieszkanie z grupą całkiem obcych ludzi. Zero szans na poprawę kiedyś tej sytuacji, bo przecież nawet nie ma jak odłożyć oszczędności. Oczywiście życie jak na bombie, bo stałej pracy brak, więc w każdym momencie życia zagrożenie utraty jej "wolności" i powrotu do nadopiekuńczej mamusi ("a nie mówiłyśmy ci z babcią? No i wróciłaś do nas z podkulonym ogonem")

 

-Pozostanie w rodzinnym domu, pracowanie ile się da i odkładania. Pozostanie na utrzymaniu mamy. W ten sposób jest szansa, że za lat 10, 15 może uda się odłożyć pokaźną sumkę na wykup kawalerki. Wszystko fajnie, tylko ogromne ryzyko utraty zdrowia psychicznego: przez to, co dzieje się w domu leczę się u psychoterapeuty. Trzeba więc tutaj założyć, że będę musiała znosić nadopiekuńczość, wyrzec się prawa decydowania o sobie, dalej podporządkowywać się mamie i babci i zrezygnować z autonomii i samostanowienia. Po prostu przyjąć sobie, że cała młodość idzie na zmarnowanie, po to, żeby odłożyć na starość. (Proszę o nieudzielanie rad "szczera rozmowa z mamą i babcią" ani "asertywność i stawianie granic mamie". Lata prób i setki "szczerych rozmów" nie pomogły)

 

Poradźcie mi proszę którą z tych opcji byście wybrali, jak Wy żyjecie, czy macie może jakieś inne pomysły? Proszę jak to się mówi o pokutę, naukę i rozgrzeszenie :D:smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, napisałas tu tyle możliwości sama co mozna zrobić i nic Ci nie odpowiada?może Ty po prostu chcesz mieszkac z nadopiekuńcza matką oraz babcią ?ponieważ masz jednak z tego jakies korzyści?Na Twoim miejscu zrobiłambym wszystko by sie usamodzielnić żyć na swój rachunek,koszt

chyba że tak jak napisałaś kazda z tych opcji wg.Ciebie jest na nie?Albo chcesz coś zmienić albo nie jeżeli tak musisz coś zmienić inaczej się nie da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saraid, chcę coś zmienić i to bardzo, mieszkać z nimi i dawać się rozstawiać po kontach nie chcę absolutnie! Tylko tak strasznie się tego boję, bo zmienią się drastycznie moje warunki bytowe i nie wiem czy dam radę przetrwać. W tej chwili nie mam oczywiście luksusów, mieszkam w pokoiku wielkości składzika na miotły i nie stać mnie na żadne atrakcje typu kosmetyk, ubranie, nie mówię już o wakacjach. Ale mam ten dach nad głową i jestem najedzona, a jak podejmę się wyzwania "ucieczki" z domu, jak to mówi mama, to wiem, że czeka mnie niedojadanie, mieszkanie z obcymi ludźmi, zero czasu na odpoczynek, czy hobby (tak, mam hobby, które nie pochłania dużo pieniędzy, a jest całym moim życiem w tej chwili, tylko ono mnie trzyma przy zdrowych zmysłach). To wszystko trzeba będzie odrzucić i z potulnej, zahukanej, niezaradnej biedulki stać się nagle rebeliantką. I oczywiście dać mamie i babci satysfakcje, że miały racje ("widzisz co żeś sobie narobiła? Głodna chodzisz, z karaluchami mieszkasz i nawet swojego pokoju nie masz, wolisz mieszkać z obcymi niż z matką! To tak wygląda twoja samodzielność, hahaha")

 

Nie wiem po prostu czy to się opłaca, bo i tak źle i tak niedobrze:(

 

Dodam, że bardzo boję się życia i nie jestem typem przebojowej kobiety biorącej życie za rogi, mam fobię społeczną, jestem uzależniona psychicznie od opinii mamy i babci, przez lata było mi wmawiane, że bez mamy zginę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, Tak mi się wydawało własnie ,że jesteś uzalezniona od ich opinii

nie żyjesz dla swojej matki,ani babci ale dla SIEBIE.Jeżeli chcesz coś zmienić i uwalnić sie id tego uzależnienia które będzie Cię niszczyło to powinnaś podjąć decyzje pomimo obaw.Jezlei nie spróbujesz nie bedziesz wiedziała.

Nie sugureuj się wizjami matki co Cię czeka to TWOJE życie nie matki ,wiesz jaka to satysfakcja z tego że człowiek może nie ma zbytnich luksusów ale to co ma zawdzięcza sobie i jest niezależny?A chyba o to Ci chodzi.

Dziewczyno dla Ciebie uwolnienie się od matki i babci będzie najlepszym rozwiązaniem.Jesteś sama poradziśz sobie popatrz wokól całe rodziny matki samotnie wychowujące dzieci jakoś sobie radzą mimo wszytko dlaczego Tobie miało by sie nie udać?Tylko w to uwierz bo ja bardzo wierze ,że Ci sie uda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saraid, masz rację, właśnie zdaję sobie sprawę, że mam i tak dość fajną sytuację, bo ani nie jestem obłożnie chora, a ni nie mam nikogo na utrzymaniu, ani nawet długów nie mam, inni mają jeszcze gorzej, wiem.

 

Uniezależnić się od opinii matki i babci jest bardzo ciężko, kiedy w głowie brzmi tylko ich straszenie: "dziecko, nie dasz sobie sama rady, bez mamy zginiesz, po co bulić za pokój ulicę dalej, jak z nami masz za darmo!" Cały czas próbuję wytłumaczyć sobie, że samodzielność musi być piękna, że można nie czuć się wiecznie karconym dzieckiem, tylko rozwinąć skrzydła. Ale jednak cały czas przekaz mamy i babci jest silniejszy: bieda, niedożywienie, niebezpieczeństwo...

 

Chodzę na terapię, ale to kwestia na lata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, skoro chodzisz na terapie poradzisz sobie !nie widzisz babcia i mam chcą tymi katastroficznymi wizjami Twoja samoocene zmniejszyć by było tak jak im pasuje.A to Twoje życie nie ich zapamietaj proszę i nie pozwól by ktoś Toba manipulował dla swoich celów.Jestes młoda poradzisz sobie tylko nie daj nikomu sobie wmówić ,ze tak nie jest.Jesteś silna i sobie poradzisz już czegoś spróbowałas na własnyc rachunek i wiesz jak wygląda zycie zapewniam to że aż tak pesymistycznie je widzisz to też pracuje wyobraznia i Twoja samoocena i jest to odczucie czysto subiektywne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki:) Też myslę, że czasami przesadza, bo mam katastroficzne wizję, chyba już tak zostałam tym przesiąknięta, że nie umiem inaczej. I nie potrafię podejmować samodzielnie decyzji, dla tego na żadną z tych opcji które wymieniłam nie potrafię się zdecydować. Tkwię w tym co jest i nie umiem się nagle zbuntować i uciec, bo to wymaga bycia przekonanym, że podjęłam słuszny wybór. A mnie każda z tych opcji przeraża:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, Popracuj nad każdym nie umiem, nie potrafię bo tak naprawdę potrafisz tylko póki co sama tego nie czujesz ale staraj się siebie doceniać także za małe osiagnęcia nie stale krytykować bo ja tu widzę wspaniała dziewczynę tylko z niską samooceną ktora chce coś zmienić pracuje nad sobą i się jej to uda !BO TEGO WŁAŚNIE CHCE.!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, a jakie masz wykształcenie? Bo jeżeli chcesz mieć dobrą pracę to albo musisz mieć dobre studia, baz wymagane kwalifikacje. Na pewno jeżeli będziesz pracowac za 1400 zł to za dużo nie odłożysz, ale jakiś to początek. Poki co mieszkasz z matką i babcia i ile juz odłozyłas? Wg mnie lepiej wynajmować swój pokój i mieć spokój i wziąć się z życiem za bary niż wiecznie byc podporzadkowanej matce, ale każdy wybiera swoją drogę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wykształcenie mam licencjackie, ale nie szukam pracy w tym zawodzie, bo nie mam podstawowej wiedzy, studia przeszłam na trójach, skończyłam je tylko dla tego, że mama chciała mieć córkę studentkę, a ja nie byłam na tyle silna, żeby się sprzeciwić. Jeśli chodzi o pracę to szukam fizycznej, typu sprzątanie, przy taśmie.

 

Pewnie, łatwo powiedzieć trzeba chcieć. Jak się jest wychowywanym do bycia zaradnym to się może i jest zaradnym, ja byłam tłamszona od dzieciństwa i faszerowana gadkami: wszyscy ci na głowę wejdą, oszukają cię, bo widzą, że ciebie można, bez mamy i babci zginiesz!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Warszawie za ok 2 tys mozna zostac pokojowa, a dorabiac sobie jeszcze nadgodzinami. Pokoj kosztuje ok 450, 1 osobowy(plus co 3 m-ce rachunki ok 250 zl), plus bilet 100 zl. Zostanie Ci 1400 to i mozna jakies 500 zl odlozyc i miec na jedzenie i na drobiazgi. A jak sie dorobi nadgodzinami to jeszcze i na perfumy DIORA zostanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, dużo ludzi jest w podobnej sytuacji, harują po kilkanaście godzin za kilka zł/godz żeby kilkaset oddać za wynajem pokoju, zostaje na chleb z masłem do końca miesiąca i tak wkoło. w naszym kraju to nie jest nic niezwykłego i tysiące młodych ludzi stają z tym twarzą w twarz. ja wynajmuję od 6 lat i wydałam na ponad 50 000zł, większą część wypłaty wydaję, żeby mieć gdzie mieszkać i pracuję na umowę zlecenie więc nie mam pewnego jutra. i co parę miesięcy zmiana współlokatora.

to o czym piszesz tylko wydaje Ci się straszne, w rzeczywistości wiele osób tak żyje i się przyzwyczaja do sytuacji, nie jest to może miłe i przyjemne, ale też nie jest jakieś przeraźliwe i okropne, ot szara polska rzeczywistość. żadna tam tragedia.

jak się ma swoje mieszkanie to też trzeba płacić czynsz i rachunki, a to jest kilka stów miesięcznie. trzeba pracować, żeby jakoś żyć. siedzenie w domu nic nie da.

problem leży w Twojej głowie, jakbyś chciała się wyprowadzić to zrobiłabyś wszystko, żeby się udało. w dużych miasta zawsze się jakaś praca znajdzie, zazwyczaj najgorsza typu siedzenie na kasie w markecie, ale w niektórych marketach wypłacają dniówki i nie trzeba czekać cały miesiąc na wypłatę, kelnerki też dostają napiwki i na bieżąco mają jakąś kasę na jedzenie. jakieś możliwości są. może warto spróbować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, Samo chcenie to nie wszystko jak zauważyłas zostalaś wychowana w taki sposób który teraz rzutuje na to jak postrzegasz życie,ale pracą ,uporem .cierpliwością,chodząc na terapie uporasz się z tym wazne że dostrzegasz problem i chcesz coś z nim zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Własnie, dostrzegam problem. Rozmawiałam kiedyś z mama i babcią o tym, że chciałabym zacząć żyć samodzielnie, przedstawiłam im moje pomysły, że wynajmowałabym pokój. Zamiast mnie wspierać i dopingować do usamodzielniania się (co chyba jest obowiązkiem wszystkich rodziców) one tak długo mnie przekonywały i straszyły, że w końcu przejęłam ich punkt widzenia. Że sie nie opłaca nabijać kabzę jakiemuś właścicielowi, lepiej te pieniążki odkładać, że nie wiadomo na jakiego współlokatora trafie, może pijak, może gwałciciel, a może mnie okradną... I że sobie nie poradzę z płaceniem rachunków, bo przecież nie wiem co i jak... Ale może to myslenie jest rzeczywiście złe i to Wy macie racje- takie już jest życie, trzeba przebidulić i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, w Warszawie pełno jest willi bogaczy, którzy sami nic w domu nie zrobią i mają sztab pomocy domowych, ale jak się boisz to są też oferty opieki nad dzieckiem, osobą starszą z zamieszkaniem, tylko wtedy pewnie mniejsza wypłata, możesz też zapisać się do agencji pomocy domowych/opiekunek i wtedy taka agencja sprawdza klientów i wszystko można im zgłaszać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, Ty nie dyskutuj z mamą i bacią na temat co zrobić tylko zacznij działać ,jeżeli chcesz coś zmienic na tym się skup.Szukaj probuj ile się da .Nie ma innej drogi aby się uwolnić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×