Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki barsinister, liczyłam na konkretną odpowiedź :brawo: raczej dokładnie 'studiuję' każdą adnotację i publikację związaną z CHAD, na którą natrafię, a zależało mi na jakiś tytułach i autorach wartych uwagi, których Wy znacie...

 

Kto z Was zna i poleca wspomnianą publikację M.R.Basco "Zaburzenia Afektywne Dwubiegunowe. Podręcznik pacjenta", bo nie wiem czy zakupić??? :bezradny:

 

Do tego dziś nawrót hipomanii, ale pod kontrolą na szczęście- jest przyzwoicie i nie ukrywam, że przyjemnie :105::twisted: Mimo to lekko czerwone światełko mi się zapala, bo jak na moją 'sinusoidę zaburzeń' to coś ostatnio często te epizody się powtarzają, hmmmm.... Zauważyłam, że czynniki zewnętrzne i najmniejsze radości z życia codziennego mają duży wpływ na wychylenie nastroju w tę stronę, a kiedyś mogłam się o to modlić.

Mam nieco mieszane uczucia czy coś z tym robić poważniejszego, jeśli jest w miarę możliwości kontrola, czy lepiej "Carpe diem" :yeah:

 

P.S. Pisać, pisać kto nie śpi, bo mnie cisza i pustka wnerwia hehe... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hooain

 

W podręczniku BASCO są m.in takie fakjne kwestionariusze autodiagnostyczne

mogę je zeskanować tylko nie wiem jak to tu wrzucić?

a najłatwiej zdiagnozować sobie czy często robisz impulsywnie coś co Ci szkodzi albo czym szokujesz innych (nawet pozytywnie jak ja nadmiarem energii do pracy, biegania, tańczenia, pomysłów... ach te czasy..) czy przeceniasz swoje możliwości

ale najlepiej by ci to powiedział ktoś życzliwy Tobie z boku

 

maargooo dzieki za troskę

i wszystkim innym forumowiczom za otrzymywane tutaj wsparcie

bez Was by było dużo dużo gorzej

 

ogłaszam wszem i wobec że minął kolejny 12 dzień (od 30 lipca - czyli dnia kiedy było bardzo bardzo źle)

tamten wtorek to jak na razie był mój ostatni zły dzień bo te następne są dobre a nawet bardzo dobre

:great:

 

piszcie jak się czujecie także osoby które się czują dobrze

fajnie jest przeczytać że ktoś borni szranki z powodzeniem

 

 

-------

 

tak czy siak dostałam skierowanie na oddział dzienny

bardziej pod kątem terapii / wsparcia niż leków

pójdę na konsultacje i zobaczymy co z tego wyniknie

 

ponadto mam zamiar jeść rzeczy które pozytywnie wpływają na neuroprzekaźniki

i spróbować metod z gatunku medytacji/ wizualizacji póki mam na to siły i chęć

podobno długotrwałe stosowanie rozbudowuje limbiczną strukturę mózgu i pomaga nawet nam w pewnym stopniu

http://www.karuna.com.pl/category/uwaznosc/

http://uwazni.pl/pages/warto-zobaczyc/artykuly-naukowe.php

 

 

skończyłam teraz terapię poznawczo bahawioralną bo razem z teraputą ustaliliśmy że terapia staneła w miejscu

jakieś 2/3 spotkań bylam w takim stanie że niewiele poza bólem do mnie nie docierało... ale też się paru rzeczy nauczyłam

w każdym razie na zakończenie mi powiedział że wg niego mam urojenia np. możliwości leczenia, samooceny siebie, winy i kary...

 

hmmm mieliście kiedyś taką informację od lekarza lub terapeuty?? nie wiedziałam że to się klasyfikuje pod urojenia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oooo sens, jesteś! ;) Kamień z serca, że Cię trochę wyciągnęło w górę, martwiłam się tak po ludzku i bezinteresownie... :great:

 

Ale teraz idę spać, póki jeszcze mnie zmęczenie zamula, bo w hipo to krótka chwila i może być za późno na sen. Zaczynam odczuwać objawy somatyczne tej górki, więc pewnie będzie krótkotrwała. Cholernie dużo daje umiejętność obiektywnej i czujnej samoobserwacji, powiem szczerze, że odkąd się w tym doskonale jest mi łatwiej żyć z tym towarzyszem F31 8) Ciekawe na ile moje odczucia się sprawdzą i jak szybko zejdę z tej górki do brutalnego świata obolała i zmęczona...oddychaniem (?) Na samą myśl przechodzą mnie ciary po plecach... :zonk:

 

Dobrej nocy dla wszystkich :papa:

 

-- 12 sie 2013, 01:10 --

 

Ja mam i czytałem cały M.R.Basco "Zaburzenia Afektywne Dwubiegunowe. Podręcznik pacjenta", polecam!

 

Dziękuję serdecznie za rekomendację

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam i czytałem cały M.R.Basco "Zaburzenia Afektywne Dwubiegunowe. Podręcznik pacjenta", polecam!

 

Dziękuję serdecznie za rekomendację

 

ta książka ma jeszcze jedną zaletę - jest tak przystępnie napisana, że można ją pokazywać bliskim, jeśli nie do końca kumają czym jest ChAD

 

no i przy pomocy bliskiej osoby niektóre ćwiczenia i samoobserwacje są łatwiejsze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam i czytałem cały M.R.Basco "Zaburzenia Afektywne Dwubiegunowe. Podręcznik pacjenta", polecam!

 

Dziękuję serdecznie za rekomendację

 

ta książka ma jeszcze jedną zaletę - jest tak przystępnie napisana, że można ją pokazywać bliskim, jeśli nie do końca kumają czym jest ChAD

 

no i przy pomocy bliskiej osoby niektóre ćwiczenia i samoobserwacje są łatwiejsze

 

barsinister fajnie, że dałeś mi jeszcze jeden argument "za" kupnem tego podręcznika :smile: U mnie problem niestety tkwi w tym, że conajmniej jedna z osób, na której zrozumieniu mi zależy od momentu diagnozy, jest niestety zbyt 'prosta, obciosana, egoistyczna '(itp.itd.), że nawet nie wiem, czy owa publikacja ją przekona. Na samym początku leczenia podsuwałam jej do przeczytania kilka artykułów i ciekawych (nazwijmy to) uproszczeń dot. specyfiki ChAD, ale niestety większych rezultatów to nie przyniosło. Przykre to, że niektórzy ludzie stają w opozycji do większości prawd czy nawet schematów z dziedziny psychologii i psychiatrii, wówczas, gdy wierzą w gusła czy obyczaje zasłyszane im kiedyś od pra pra babci, cioci "Kloci" :bezradny: A wiem z autopsji, że mieszkając z taką osobą pod jednym dachem to o brak bodźców negatywnych nie trudno,a jeśli chodzi o remisję to nawet pielgrzymka na kolanach na Jasną Górę nie pomoże... chyba, że telefon??- do psychiatry nic nie daje, to może do P.Boga??... :tel: Ech, szkoda sobie nerwy psuć ;)

 

-- 12 sie 2013, 09:34 --

 

A nawiązując do literatury, to znalazłam przez przypadek bardzo ciekawy fragment jakieś książki Carter'a Coleman'a, który usilnie i na milion sposobów próbowałam sobie tu ustawić jako podpis pod postami, ale jak bym nie skracała, przerabiała, to i tak się nie mieścił :x Dlatego napisałam swój własny a w/w podzielę się z Wami w poście:

 

„Wstaję i podchodzę do okna. Niczym bóg patrzę z wysokości na przechodniów przewijających się po chodnikach. Jedna na dwieście osób z tego tłumu cierpi na psychozę maniakalno-depresyjną. Ty, wymierzam palec w jedną z ludzkich mrówek. Piętnaście milionów takich od jednego morza do drugiego. Niektórzy dopiero zaczynają wylatywać w górę, miesiące dzielą ich od momentu, kiedy inni już spalają się w widowiskowych płomieniach. Niektórzy spadają swobodnie ku najbardziej posępnej z depresji. Inni, w kompletnej samotności, targają się na swoje życie. Jeszcze inni trzymają się mocno, uczepieni stabilności za pomocą litu, zoloftu i ścisłego przestrzegania zasad.”

 

Niezbyt zaskakujące słowa jak dla nas, ale właśnie powaliło mnie tą swoją zwyczajnością i... chcę mieć wgląd do tej pozycji!!! :105: Znacie to?? Ewentualnie postać C.Coleman'a, bo ja chyba nie bardzo... :oops:

 

Hipomanii ciąg dalszy! A może to mania?? Hmmm...przestaję odróżniać. W każdym razie 2 dzień roz***przam na bieżąco, 2,5h snu, bałagan myślowy, słowotok (co widać), optymizm i entuzjazm na maksymalnym poziomie, poczucie humoru również, ochota na bliskość seksualną, alkohol, energetyki, kawę, słodycze, fajki (nie palę!)... zwyczajny apetyt na maksa! (przy tym co 15min. tak burczy mi w brzuchu, ze jak czegoś nie zjem nawet w bardzo małych ilościach, to mnie szlag trafia.

A z tych mniej przyjemnych somatycznych- nerwoból podłopatkowy lewy, który sprawił, że nie mogłam zwlec się z wyra, ani kichnąć, kołatanie serca, ból głowy i innych części ciała powoli też...i jeszcze kilka innych, których już może nie będę wymieniać? Co ja tu Was będę zanudzać skoro i tak niektórzy/wiekszość z Was to znają... Lepiej niech mi ktoś podpowie rozsądnie- jak się kurcze ogarnąć, by nie popłynąć i do tego wygrać z dolegliwościami fizycznymi? Póki co staram się w miarę kontrolować, ale obiektywnie rzecz ujmując, coś mi się powoli "wysmyka", bo nie wiem co robiłam ostatnie 4h, a planów było tyle, że hoho!

 

Pozdrawiam Was z... "górki"

:angel: /// :twisted:

 

-- 12 sie 2013, 22:00 --

 

Chyba się wszyscy mnie wystraszyli w tej hipomanii :( spoko nie gryzę... lawiruję w tym dziwnym stanie- mocno w górę, choć przez chwilę szybowałam na ślepo w dół. Staram się ogarniać, bo męczy mnie to... jeszcze z 1-2h i zapodam sobie Hydroksyzynę, a potem poproszę partnera żeby mnie do wyra przywiązał, bo mogę nie wyleżeć... Ech...

 

A Wy kochani- jak żyjecie???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maargooo

w necie są też fajne mini podręczniki dla bliskich nt CHAD - mniej czytania i bardziej podstawowe niż Basco

 

ja tłumaczę bliskich CHAD (głównie skąd depresja) na zasadzie analogii z systemem elektrycznym

Każdy człowiek ma tak jak dom bezpieczniki napięcia. Gdy napięcie jest za wysokie bezpieczniki wyłączają 1, 2, 3 fazę ...

Normalny człowiek ma sterowniki napięcia i gdy zrobi za dużo, podzieje się za dużo włącza się sterownik czy mały bezpiecznik i człowiek jest zmęczony.

CHADowcowi się nie włącza.

Może lecieć w górę bardzo mocno, albo latać wysoko bardzo długo sterowniki nie działają bezpieczniki sie nie włączają.

 

Aż w końcu przepalą się przewody, rozgałęzienia ect.

I jest ogólna awaria i depresja

I wtedy jest dół straszny, głęboki, długi.

Cały system wymaga remontu a nie tylko wymiany bezpiecznika jak u innych ludzi.

Stąd m.in problemy z pamięcią i koncentracją.

 

My musimy się nauczyć sami sterować swoim poziomem napięcia, zaangażowania, pracy ect samemu ustalać zasady co zrobić żeby nie doszło do przepalenia systemu.

 

Ja w ostatnich 4 miesiącach miałam tak że pobyt w sklepie mógł mi przepalić przewody.

Uczę się ile mogę zrobić danego dnia żeby nie zaliczyć potem zjazdu w dół...

 

 

Oczywiście analogia nie oddaje wszystkich problemów z CHAD.. ale kilka osób pokiwało ze zrozumieniem głową gdy ją opowiedziałam.

 

-------

jak dzisiaj rano się czujesz?

 

jak się inni czują?

 

ja zaczynalm 14 sty z kolei dzień dobrego samopoczucia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oooo wreszcie ktoś coś napisał :yeah:

Dziś dalszy ciąg manii... Powoli nie wyrabiam na zakrętach, ale resztki rozsądku nie pozwalają mi puścić hamulców i popłynąć na całego. Spałam 3h,a potem mocna kawa, bo dzień zaplanowałam bardzo napięty już od 5 rano. Oczywiście jakieś 70% z tego nie udało się zrealizować, ale na to miejsce zrobiłam wiele innych rzeczy i byłam w miejscach, o których mi się nawet nie śniło. Dzień uznaję za mega pozytywny, bo popołudnie i wieczór spędziłam w miłej atmosferze :) Wizyta u prowadzącego mnie lekarza dopiero na początku września, więc mam nadzieję, że wytrzymam. Jestem z siebie dumna, bo zachowałam dziś zimną krew i 3 razy ogarnęłam się w ostatniej chwili, bo inaczej byłoby krucho :shock:

O ile wogóle by coś było (uniknęłam 2 kolizji na drodze i 1 kaca moralnego do końca życia, resztę dopowiedzcie sobie sami)

 

Fizycznie na skraju wyczerpania, zaczynam się zataczać, choć po alko %%% nie sięgnęłam dziś! "Jadę" na środkach przeciwbólowych, kawie, energetykach, słodyczach i właśnie pochłonęłam pyszną kolację, którą zaserwował mi mój Kochany partner, gdy po 3h spóźnienia wtoczyłam się do domu...

 

Teraz jak grzeczna dziewczynka połknęłam leki i zaraz wskakuję do łóżka, bo pobudka po 4. Na jutro też mam już kilka zadań- ile z nich uda mi się spełnić, czas pokaże. Zastanawiam się czy moje ciało nie wywinie mi za chwilę jakiegoś numeru w ramach buntu za obroty, na których jestem, bo fizycznie czuję się wymięta, zjedzona i wyrzygana :time:

Wciąż nurtuje mnie czy moje sinusoidy zmian faz nie powróciły do punktu wyjścia z przed 2,5 roku? Mam wrażenie, że "górki" są prawie tak odjechane i irracjonalne jak na początku-z tą ogromną różnicą, że mam świadomość tego, co się ze mną dzieje... Ciarki mi przeszły po plecach, jak pomyślałam o tym drugim "biegunie"- depresji, z przed diagnozy :hide: Jeśli znów mam tak łatwo ocierać się o Ś...rć, to na ch**, byłoby to wszystko pomiędzy? Dobieranie leków, nauka dystansowania i samoobserwacji oraz ta cała reszta poświęconego czasu i pracy??

 

Aktualnie mam w sobie tak wiele skrajnych emocji, że trudno sobie to wyobrazić-> na pozór tak przyjemnie, błogo, towarzysko, euforycznie, wręcz władczo...

a jednak wiem, że jestem zdołowana wyeksploatowaniem mojego organizmu przez ostatnie 4 doby i bezradnie czekam ... sama nie wiem na co...

 

Sens - dzięki za post zwrotny i porównanie, jest bardzo ciekawe!!!

ladywind - zerknę jutro na link, bo za chwilę rozbiję nos o klawiaturę ze zmęczenia...

 

Dobranoc wszystkim! Liczę na odrobinę wsparcia duchowego :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakie leki bierzesz i w jakich dawkach? bo na taką górkę to trzeba z 600 mg kwetiapiny, żeby ją uciszyć

 

PS: przez te braki spacji w podpisie się bardzo rozjeżdża strona, spróbuj podzielić na dwie linijki

 

 

barsinister- aktualnie biorę: 400mg Tegretolu (karbamazepina) rano, 50mg Setaloftu rano oraz od kilku dni 10-20mg Hydroksyzyny na noc żebym mogła w ogóle spać.

 

Nigdy nie brałam substancji o której piszesz, ale wiem, że niektóre stabilizatory mogą mnie szybko wpędzić w długoterminową depresję i marazm, poczucie beznadziejności i zabijają we mnie aktywność :? Tak było po 1,5 roku brania lamotryginy w dużych dawkach w połączeniu z olanzapiną na noc. Prawie nie wychodziłam z łóżka i nic mi się nie chciało, totalnie. Wtedy baaaardzo rzadko były "górki", częściej stany lękowe i myśli o pragnieniu ś...rci :silence:

 

Na początku września mam wizytę u mojego prywatnego psycho, więc zobaczymy. Boję się, że farmaceutyki mnie zdominują w końcu. Albo mnie zamkną w szpitalu. Choć coraz częściej myślę o jakieś terapii...

 

Pozdrawiam ;)

 

-- 14 sie 2013, 13:31 --

 

Aaaa i jeszcze jedno- zmieniłam podpis, nie zauważyłam, że się "krzaczy" przeze mnie, sorki, ale tamto się nie mieściło ze spacjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maargooo, dzwoń do lekarza i przyspiesz wizytę. Powiedz mu, że dzieję się coś i niech on to skontroluje. Skoro to prywatny to powinien coś zaradzić i wcześniej się z Tobą spotkać. Mój lekarz - na nfz - przyjmuje mnie w razie "w" bez kolejki (choć jest tylko raz w tyg), gdy latam za wysoko lub opadam nisko...

 

Teraz sobie radzę -jadę na stabilizatorze (topamax 100mg),

lawiruję w sumie, mam huśtawki ale jakoś leci...

(tak serio, to jest mi ciężko, mam emocjonalny kryzys, z jednej strony mam cudownych przyjaciół, chociaż ze mnie pewnie kiepska przyjaciółka aktualnie, ciągle waham się między różnymi decyzjami, w zasadzie na nic się nie mogę zdecydować i ciągle w takim zawieszeniu życiowym jestem, męczące to jest jak jasna cholera, jak bym była w jakimś śnie, w którym poruszam się bardzo powoli a trzeba uciekać... bardzo męczące... zmęczona jestem i nie wiem już co ze sobą zrobić, niby pewne przełomy nastąpiły, wybory itd ale nic się z tym dalej nie wiąże, działania są zawieszone... a ja nie mam siły na nic - niby remisja, ale z tendencją do subdepresji)

 

Co do podręcznika pacjenta - Basco - bardzo Was zachęcam do kupna - moim zdaniem to obowiązkowa pozycja dla każdego chadowca. Eduacja w tym zakresie to bardzo, bardzo ważna rzecz, szczególnie, że ta książka dotyka każdego problemu, jaki się pojawia w przebiegu naszej choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coś mała dawka tego tegretolu, w manii to można nawet 1200 mg brać - wybierz się do lekarza, powinien ci wyznaczyć dawkowanie

tego typu stabilizatory powinny zadziałać po kilku dniach, nie wiem dokładnie, jak jest z karbamazepiną, ale np. kwetiapina w dawce 100-300 mg ma działanie antydepresyjne a w dawkach 400-800 mg przeciwmaniakalne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

barsinister- aktualnie biorę: 400mg Tegretolu (karbamazepina) rano
400 tegretolu to i ja biorę, a do tego jeszcze 1500 depakiny, a nie mam chadu, więc na Ciebie to chyba zbyt mała dawka jak na stabilizator. Zresztą, kiedy miałam w zeszłym roku mocny zjazd, to łykałam 900 karbamazepiny, więc coś chyba nie teges u Ciebie z tą dawką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... namąciliście mi w głowie trochę drodzy Towarzysze- sama nie wiem co myśleć o tym moim leczeniu konkretnie, bo strasznie się boję tej wizyty. Do tej pory każde spotkanie z tym lekarzem było dla mnie czymś super przyjemnym, bo mam do niego zaufanie (byłam też u innego psychiatry również prywatnie, bo matka mnie zmusiła, bym sprawdziła, czy osoba, do której chodzę jest kompetentna i dobrze mnie diagnozuje). Poszłam więc do pewnego psychiatry-terapeuty, "wyspowiadałam" się z wszystkiego co się działo ze mną w ostatnich miesiącach, pomijając, że już się leczę, powiedziałam, że to wg mnie nie jest normalne i czy to nie jest jakieś zaburzenia/choroba? Na co on, że podejrzewałby psychozę maniakalno-depresyjną. I wtedy ja "zagrałam z nim do końca w otwarte karty" mówiąc coś w stylu: "Dobrze proszę pana, to ja może dopowiem, bo to zapewne istotne- leczę się na ChAD od ponad roku, biorę: ... /to, to i to, w określonych dawkach/- położyłam na biurku 3 ulotki od leków; a przyszłam do pana ze względu na rodzinę, która nie rozumie istoty mojej choroby i twierdzi, że lekarz tylko zdziera ze mnie kasę i ciągle nie jest dobrze! A przecież wg nich już dawno powinnam być zdrowa... Owy profesor (bo to emerytowany, przyjmował już wyłącznie w domu), zrobił wielkie oczy, chrząknął 2 razy po czym powiedział: "Jest pani w dobrych rękach, proszę tylko mieć stały kontakt ze swoim lekarzem i się obserwować, bo w wypadku tych zaburzeń ciężko dobrać leki. Ja ze swojej strony mogę zaproponować prywatne leczenie terapeutyczne i bioenergoterapię, bo jestem zwolennikiem takich metod. Jestem zdania, że pacjent powinien pracować nad sobą i swoim nastawieniem, by nie musieć brać wszelkich możliwych farmaceutyków lub brać ich jak najmniej. Z racji, że jest to pierwsza pani wizyta należy się 150 zł, jeśli będziemy spotykać się regularnie to stawka idzie nieco w dół" - cała wizyta trwała jakieś 30 min. Byłam ciut zniesmaczona, ale i spokojna, że "wyszło na moje".

Od tamtej pory chodzę już tylko do mojego lekarza, ale z racji, że już teraz prowadzi wyłącznie prywatną praktykę lekarską, to nie byłam u niego jakieś 7-8 miesięcy :-| Nie stać mnie na to i on o tym wie, dlatego drobne rzeczy konsultujemy telefonicznie, a leki od początku roku przedłuża mi internista na podstawie zaświadczenia. Zrobiłam próby wątrobowe i poziom leków we krwi i na razie wszystko utrzymuje się w granicach norm, dlatego do tej pory byłam spokojna, ze czuję się dobrze i jestem w remisji. Do ostatnich zmian, gdzie w ciągu 1,5 miesiąca mam już drugi porządny "odlot" w górę. Fajne, przyjemne itp, itd, ale zdaję sobie sprawę jak bardzo wyniszczające i niebezpieczne :roll:

 

Wytrzymam do tego września, bo teraz i tak wypłukałam się z ostatniej kasy wczoraj (wydatek konieczny!) Zastanawiam się tylko- co ku**a będzie dalej??! Bo mimo moich zapędów do lekomanii, mam małe obawy, czy wreszcie to mnie nie zdominuje? Jeśli znów dołożymy jakiś substancji to cała moja podręczna torebka to będą dropsy, a nie tylko 1/3 jak to jest teraz...

 

-- 15 sie 2013, 11:18 --

 

coś mała dawka tego tegretolu, w manii to można nawet 1200 mg brać - wybierz się do lekarza, powinien ci wyznaczyć dawkowanie

tego typu stabilizatory powinny zadziałać po kilku dniach, nie wiem dokładnie, jak jest z karbamazepiną, ale np. kwetiapina w dawce 100-300 mg ma działanie antydepresyjne a w dawkach 400-800 mg przeciwmaniakalne

 

barsinister - pewnie masz rację, być może powinnam zmieniać dawkę stabilizatora w zależności od stanu/fazy. Aktualnie od października biorę 400mg wieczorem, bez względu na to czy mam dołek czy górkę. Przez 3 tygodnie na początku leczenia brałam jeszcze dodatkowe 200 mg rano, ale wystąpiły efekty uboczne (zwiększone ciśnienie oczu, wręcz wytrzeszcz lub zaburzenia widzenia, potworny ból głowy, nudności i straszna senność), a że objawy pojawiały się codziennie po jakieś godzinie od zażycia i utrzymywały się przez 2 tygodnie, to postanowiliśmy wspólnie zredukować dawkę stabilizatora do 400mg/wieczór. Było całkiem dobrze przez 4,5-5 miesięcy, a potem wpadłam w taką deprę że myślałam, że to koniec, dlatego ze strachu podwoiłam dawkę sertraliny z 25mg rano do 50mg i już tak zostało.

 

W ciągu ostatnich 3 miesięcy więcej imprezuje i spożywam alkoholu, dlatego czasami celowo pomijałam stabilizator, by trochę mniej zdychać po imprezie. Wiem, wiem- zaraz parę osób powie, że to nieodpowiedzialne itp. itd., może i tak... Ale co my- chad'owcy mamy tak naprawdę z tego życia towarzyskiego? Alkohol też jest dla ludzi, nigdy nie miałam do niego przesadnych skłonności, więc i teraz to kontroluję. Z ta różnicą, ze kiedyś mogłam wypić 3-4 piwa/3 lamki wina/kilka głębszych przez pół nocy imprezowania, a przy karbamazepinie potrafię umierać po 1 piwie z sokiem, lub 1,5 lampki wina i mieć mdłości i ból, który rozrywa mi czaszkę :shock:

l dlatego, gdy wcześniej wiem, ze szykuję się jakaś impreza, na której mi zależy lub gdy zwyczajnie mam potrzebę "się zresetować", to pomijam wieczorną karbo lub łykam ją po dłuższym czasie od spożycia %...

 

-- 15 sie 2013, 11:24 --

 

barsinister- aktualnie biorę: 400mg Tegretolu (karbamazepina) rano
400 tegretolu to i ja biorę, a do tego jeszcze 1500 depakiny, a nie mam chadu, więc na Ciebie to chyba zbyt mała dawka jak na stabilizator. Zresztą, kiedy miałam w zeszłym roku mocny zjazd, to łykałam 900 karbamazepiny, więc coś chyba nie teges u Ciebie z tą dawką.

 

niosąca_radość - jak pisałam wyżej, może i racja z dawkami, depakina odpada, nie odważę się. Mój Tata to brał na ataki padaczkowe na ostatnie kilka miesięcy przed śmiercią :cry::cry::cry: nie dość, że nabrał masy 1,5 raza prawie to jeszcze zatrzymała mu się woda i strasznie opuchnięty był. W związku z tym ja na samo słowo depakina reaguję lękowo i alergicznie :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafię pokonać niechęci do wychodzenia z domu, spotykania się z ludźmi. Coraz bardziej się izoluję, sama nie wiem dlaczego.

Sama myśl o umówieniu się na spotkanie, czy to ze znajomym, czy też na wizytę u lekarza wywołuje u mnie lęk. Zwykle odwołuję te spotkania w ostatniej chwili.

Generalnie czuję się dobrze, tylko ta izolacja...

Nie wiem jak z tym walczyć, wszelkie próby kończą się paniką, nerwami, bezradnością.

Czy ktoś z Was ma może podobny problem? Jak sobie radzicie ? Jestem obecnie na 600 mg depakiny i 20 mg seronilu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×