Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia szkolna


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Jednak zaneguję Twoją wypowiedź.

Jestem osobą ambitną i wiem, że mogłabym się z matmy rozwijać, choć obecne warunki raczej powodują cofanie, ale to nieważne.

Pomimo moich lęków i wielu innych problemów, ciągle mam bardzo dobre oceny, moja wiedza jest na zadowalającym poziomie. Przeciw temu profilowi są urazy psychiczne poprzez przemoc psychiczną ze strony nauczycieli.

Human to coś, w czym NIGDY nie mogłam się odnaleźć (a raczej mówię o historii, bo z polskim do niedawna nie miałam żadnych problemów i reprezentowałam ten sam poziom co z matmy), więc gdybym tam poszła i miała miliony zagadnień historycznych do opanowania, wykończyłabym się psychicznie przez zajechanie i autonienawiść poprzez niepodołanie przedmiotowi.

 

Oba wyjścia mi szkodzą, ale wolę zostać zmarnowana przez niedowartościowaną sukę, niż przez 783932389892389232-gie powstanie gdzieś daleko, nawet nie wiem gdzie.

 

-- 11 sie 2013, 23:15 --

 

Najbardziej w moim szkolnym życiu szkodzi mi moja wygórowana ambicja i postawiona wysoko poprzeczka. Bo wiem, że jeśli nie będę się uczyć, skończę w gorszej grupie społecznej niż teraz jestem.

A w mojej aktualnej i tak mi źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tak samo, jak myśle, że mam wrocic na uczelnie, do ludzi to aż mną trzepie. Na razie jest w miarę ok, ale za tydzien musze wziąć się za ostatnie dwa projekty i obronić je, całe wakacje praktycznie się mecze, bo mysle o uczelni i wielu innych nieprzyjemnych rzeczach... Jednak jak tylko wrócę TAM to znowu sie zacznie prawdziwy dramat...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dobrze,że nie muszę się już męczyć wśród ludzi na uczelni...Nienawidziłem tam być..Jak żle,że na samą myśl o znalezieniu roboty mam gęsią skórę......Nienawidzę być wśród obcych mi ludzi i męczyć się z nimi......Nie chcę tego...

 

-- Pn sie 12, 2013 3:22 am --

 

Pomimo moich lęków i wielu innych problemów, ciągle mam bardzo dobre oceny, moja wiedza jest na zadowalającym poziomie.

Szczerze podziwiam,Vett.Ja jakoś nie za bardzo potrafiłem poradzić sobie z ocenami,z powodu lęków i takich dość niefajnych doświadczeń.Takie dwie mnie chciały usadzić...z czego jedna tak mnie nienawidziła,że robiła mi co lekcję problemy....Ale na szczęście z obiema jakoś się uporałem.

Ja zawsze byłem lepszy z przedmiotów humanistycznych,niż ścisłych..to tak btw. :)

 

-- Pn sie 12, 2013 3:26 am --

 

Jest coraz gorzej, czuję się podle, nie śpię, z lękami nocnymi jest coraz gorzej, całymi dniami zajadam stres i oczywiście okres mi się spóźnia.

Aaa..też tak miałem...oczywiście oprócz tego ostatniego :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze podziwiam,Vett.Ja jakoś nie za bardzo potrafiłem poradzić sobie z ocenami,z powodu lęków i takich dość niefajnych doświadczeń.Takie dwie mnie chciały usadzić...z czego jedna tak mnie nienawidziła,że robiła mi co lekcję problemy....Ale na szczęście z obiema jakoś się uporałem.

Ja zawsze byłem lepszy z przedmiotów humanistycznych,niż ścisłych..to tak btw. :)

Na mnie uczepiły się kobiety z przedmiotów, które lubię (lubiłam?) najbardziej :lol: I nie wiem zupełnie co to ma na celu. Jedna to typowa sucz wybierająca jedną ofiarę na klasę, ale zawsze to jest osoba tragicznie słaba z matmy, żeby ją usadzić i koniec. Do mnie przypieprzyła się, bo niby ujrzała jak mam "zawyżone ego i uważam, że jestem zbyt mądra na tę klasę" i chce mnie "utemperować". Tyle że bidulka nie pomyślała, że jestem taka nieobecna na lekcjach, bo nie śpię po nocach, a nie odzywam się nie dlatego, że "nie uważam klasy na godną mojej wiedzy", a bo mam tak niską samoocenę, że boję się powiedzieć COKOLWIEK, a co dopiero opisywać moje pokrętne przemyślenia na temat rozwiązań.

Nie jest łatwo z tymi ocenami czy oceną w oczach nauczyciela. Polonistka umniejszała całą moją wiedzę na rzecz faktu, że panicznie zachowywałam się przy recytacjach i innych pierdołach. No i sama przyznała mi na koniec pierwszej liceum, że nie zdam matury z polskiego przez moje lęki ;)

 

Aaa..też tak miałem...oczywiście oprócz tego ostatniego :mrgreen:

I najgorsze Cię ominęło :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresyjny86, ja o znalezieniu roboty nawet nie myśle, wystarczy mi stres zw. z praktykami...

 

Vett, z ilu przedmiotow masz takie "problemy" ? Mnie baba z matmy w liceum tez chciala usadzic, praktycznie co tydzien mnie gnoiła przy całej klasie, a że siedziałam w ostatniej łatwce to dopiero bylo ciekawie jak sie wszyscy odwrócili i gapili kiedy ja musiałam wstać. Jednak nic nie pobije lekcji języka polskiego, wyśmiewanie, szydzenie, "ukryte" wyzywanie. Branie do odpowiedzi i męczenie ww. sposob przez 40min, po czym zadowolona z siebie "pani profesor" stwierdziła, ze to co mowie jest bez sensu i wstawiała banie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koszykova, takie mocne to z dwóch - ale oba przedmioty są nauczane w rozszerzeniu, czas spędzany z nim to jakaś niewyobrażalna masakra... I na matematyce (8h/tydz) mam również jak opisujesz - siedzę z tyłu i identyczna sytuacja. Albo branie na sam środek klasy i ocena mojej osobowości (większych bzdur nie słyszałam w życiu o sobie jak na lekcjach matmy), wyzywanie mnie za wyraz twarzy (?!), ostentacyjne rozkazy zostawania po lekcjach i potem konfrontacja sam na sam i ten jej błysk w oku, gdy na samo jej spojrzenie zaczynałam się panicznie zachowywać i mówiłam nieskładnie. I ona ze swoją nienawiścią się nie kryje - w całym mieście jest znana ze swojego ciętego języka, ciężkiej ręki, podłego charakteru, ale ludzie ją cenią - na ile ze strachu, tego nie wiem.

Z fizyczką - nota bene moją wychowawczynią i jednocześnie przyjaciółką matematyczki - jest łudząco podobnie, tylko ona ustawi mnie przed klasą i przepytuje tak bardzo do tyłu z materiałem, aż coś nie umiem. I gdy już znajdzie taki grunt, przekonująco wmawia "umiesz to, musisz to umieć, to podstawy, każdy to umie" (choć to bezsensowne pierdoły). I obie pokazują moim rówieśnikom zielone światło do hejtu - bo skoro nauczyciele mogą, to czemu oni nie? Najgorsze jest to, że nie ma do kogo się zwrócić.

Panicznie się boję powrotu. Już nieraz po tych "rozmowach sam na sam" lądowałam zapłakana, roztrzęsiona w kiblu z żyletkami w dłoni. Nie chcę do tego wracać - robię sobie krzywdę tylko w czasie szkoły, a to jeszcze bardziej odsuwa mnie od ludzi.

O ile można jeszcze bardziej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, współczuję, bo wiem jak to jest. Miałam podobnie. I to nie byly sytuacje typu: znowu sie nie nauczyłam, nie umiałam, itp. Moją matematyczkę szlag trafiał jak wychodziła mi średnia praktycznie 5.0, ale matma to matma, tu nie ma niedopowiedzeń, pytajników, itd. Jest zadanie, jest rozwiązanie. Gorzej z polskim. Tu miałam problem zeby PRZEJŚĆ! Tak mnie męczyła, wręcz torturowała... Teraz jak na to patrze wstecz to myślę, że poszłabym do niej i wydarła się jej w ten stary pysk jakim to tyranem jest. Ale po co...

 

Sytuacja patowe, praktycznie bez wyjścia. Ten kto radzi pójście do psychologa szkolnego najwyraźniej nie wie czym to może grozić w przyszłości. W sumie to nie ma się do kogo zwrócić, ew. pogadać z dyrektorem, no chyba, że rodzice by wpadli i narobili awantury. Jeśli jesteś mocna z danego przedmiotu, ale MOCNA to możesz kozaczyć, bo komisyjnie można zdawac przeciez... ale to znowu stres.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koszykova, wygląda na to, że ten dramat w październiku na nowo będziemy przeżywać oboje, nawet tego samego dnia prawdopodobnie.

Rok temu silna derealizacja uniemożliwiła mi studiowanie - po miesiącu zrezygnowałem. Dzisiaj załatwiałem "szkolne" sprawy i dostałem takich lęków, że zacząłem mieć wątpliwości, czy i tym razem studia wreszcie wypalą.

Od wtorku zaczynam nowe leki i psychoterapię - może coś to da...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co z kursem? Jednak idziesz na ścięcie na studia.... ? Ja jakbym mogla to bym się zamknela w domu i nie wychodzila. Ale... Są jeszcze te ambicje, chce byc kims, cos chce osiągnac, ciagle musze sobie podnosic poprzeczkę, sama siebie wykańczam. Szkoła to najgorsze co człowieka moze spotkac chyba - chodzi mi o te początki życia społecznego. Wiele osob wynosi ze szkoly jakies przykre dosw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koszykova, no właśnie, to jest największy problem - nie ma się do kogo zwrócić. Nieprzekazywanie wokół obszernych relacji z rozmowy z pedagogiem to mit (z mojego doświadczenia z dwóch ostatnich szkół), poza tym tak czy siak to nauczyciel. Mój ojciec wstawił się raz jedyny za mną - gdy z osoby szóstkowej z fizy stałam się osobą, która może nie zdać semestru zaczął dociekać o co chodzi. (i mogłabym mieć wielkie problemy, ale na szczęście moja poprzednia fizyczka poduczyła mnie trików i podbudowała trochę wiarę w siebie) Bo prawdę mówiąc - nieważne jak tępa nagle bym się stała, no to taki upadek jest niemożliwy. Ojciec poszedł, wrócił, wzruszył ramionami, stwierdził, że to tak mocna i rozbudowana sieć układów i znajomości, że nic nie zdziała.

A gdy dziadek odebrał mnie autem roztrzęsioną z kolejnej lekcji matmy (bo pieszo bym nie doszła) i opowiedział ojcu, że tak dłużej być nie może i coś sobie zrobię... Przyszedł, spytał czy iść działać w szkole.

Ale co on zrobi? Nic.

Nawet jakbym była 849478448948949 razy lepsza niż teraz - w życiu nie skorzystałabym z komisa. To nie jest w mojej naturze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość abstrakcyjna

Ja idę od października na studia i na samą myśl o tym robi mi się słabo. Czuję jak się wszystko we mnie spina. Staram się o tym nie myśleć teraz, bo jeszcze trochę czasu, ale wiem że to nadejdzie szybciej niż myślę. :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, dziwne ze na takie babsztyle nie ma haka. A gdzies wyzej? Zupelnie nic? Dziwne. Przeciez sa inni uczniowie, swiadkowie. Co za kurwiszony...

 

A co jest złego w komisyjce?

 

abstrakcyjna, ja tak samo sie spinam. Z tą różnica, ze ja juz wracam na 'zbadany' teren. Wcale mnie to nie pociesza....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koszykova, ale co to da? Nawet jakbym je nagrała, cokolwiek... To w moim mieście jest jedno liceum, a tam raczej nie miałabym już możliwości normalnej nauki. Nauczyciele mówią zawsze jedno: gdy uczniowi coś nie idzie, zwalają winę na nauczyciela. A ucznia, który nie chce być cicho, szkoła zawsze jakoś usunie. A inni uczniowie mogą sobie mówić między sobą, ale nigdy się nie postawią przed kimś z wyższej kasty - nauczyciel, dyrektor, ktokolwiek.

 

Nie uważam, że jest coś złego. Po prostu to za duży stres dla mnie, w dodatku nigdy nie byłam krzykaczem. Już na serio musi być poważnie, żebym wywołała burzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, a potem jak zwykle. "Dlaczego nikt nie zareagował i dopuszczono do tej tragedii?!"

I reportaż TVNu w programie Uwaga.

Jakbyś miała nagrać, że cię prześladują, to chyba z czymś takim tylko do kuratora. Ale to musiałoby być coś naprawdę mocnego, jeśli nie będzie to machną sobie ręką powiedzą, że jesteś przewrazliwona.

 

Postaraj się wytrzymać, bo jak nie to zostaje tylko przebijanie opon ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

. Do mnie przypieprzyła się, bo niby ujrzała jak mam "zawyżone ego i uważam, że jestem zbyt mądra na tę klasę" i chce mnie "utemperować". Tyle że bidulka nie pomyślała, że jestem taka nieobecna na lekcjach, bo nie śpię po nocach, a nie odzywam się nie dlatego, że "nie uważam klasy na godną mojej wiedzy", a bo mam tak niską samoocenę, że boję się powiedzieć COKOLWIEK, a co dopiero opisywać moje pokrętne przemyślenia na temat rozwiązań.

 

Vett Te moje dwie też myślały,że mam zawyżone ego i dlatego się nie odzywam...A no i jedna z nich,moja wychowawczyni stwierdziła w rozmowie z moimi rodzicami,że NIE CHCĘ brać udziału w lekcji i integrować się z grupą...A przecież to nie o to chodziło zupełnie..Jak miałem się odzywać na lekcjach i integrować jak też bałem się powiedzieć cokolwiek...O pamiętam jeszcze takie zdanie " On myśli,że jest taki cwany"...

 

koszykova, - jak sobie przypomnę swoją praktykę to.......aaaaaaaa to była jedna wielka masakra :D:-|:-|:-|:-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podsumowując... szkoła to jedna z gorszych rzeczy jakich można doświadczyć w wieku 10 - 25 lat. Tyle lat zmarnowanych na stres :P

Dokładnie...

Szkoda, że wielu dobrych i ambitnych zostaje pożartych przez ten stres/szkołę/wszystko wokół, a tacy, którym wszystko zwisa, okazują się górować i często kończą o wiele lepiej... Wiecie, praca, zarobki, kondycja psychiczna i takie tam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×