Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Lilith, nie wiem, czy obwiniam siebie za coś szczególnego. Ogólnie rzecz biorąc - mam poczucie winy, zdaje się, z byle powodu. Czasem (często?) się czuję jak bym była taaaką złą istotą, że... Wiem, że nie mam ku temu powodów. Ja to rozumiem, ale... Na poziomie emocjonalnym to wszystko pozostaje.

Tak sobie myślę, że chyba winię siebie nie tyle za rozwód rodziców, co czuję się winna temu, że mój ojciec się oddalił. Chyba emocjonalnie czuję jak bym nie zasłużyła, byłą "nie taka" i to pojawia się przede wszystkim w związkach.

 

-- 02 sie 2013, 08:10 --

 

Czuję jak by nic nie mogło mnie tutaj, na ziemi, zatrzymać i "s" zbliża się coraz większymi krokami.

Myślę, że jak jest dobrze - pozbywam się na siłę wszystkich złych myśli, bo one nie mogą, nie mogą się przedostać... I walczę wtedy jak lwica, ale... Jak długo można tak walczyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nienawidze siebie za te zarcie! Alkohol odstawilam, z mezem sie rozwiodlam, papierosy nawet rzucilam, a z zarciem nie umiem sobie poradzic. Mam napady zarlocznosci, potem wymiotuje. Wstydze sie tego okropnie. Wstydze sie to komukolwiek powiedziec, wie tylko jedna znajoma. Nienawidze swojego ciala, wygladam jak wieloryb. Mam tego dosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, tak. Juz bylam u psychiatry. Mam depresje, dostalam leki. O zarciu nie wspomnialam, ale w polowie miesiaca ide znow, bo mam dostac nastepne leki (bo mowil, ze musi zobaczyc jak bede sie czula po tych, by dopasowac te nastepne). Wtedy chce powiedziec, ale ze chce to jeszcze nie znaczy, ze powiem. Wstydze sie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lilith, ja chodze caly czas na terapie grupowa dla wspoluzaleznionych. Mysle, ze ze swoim terapeuta moglabym o tym porozmawiac, wydaje mi sie, ze to poniekad uzaleznienie od jedzenia - sama nie wiem, jednak znajac mechanizmy uzaleznienia tak to wlasnie widze. W grupie tego nie powiem, ale spytam czy moge sie spotkac indywidualnie. Jak sie odwaze..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo nie byłam zdenerwowana bez powodu wtedy czy z błahego powodu. Jestem pełnoletnia a on wszystko chciał konsultować z Moją Mamą, tzn. nie wyjdę dopóki on z Nią nie pogada, nie wyjdę dopóki ktoś po mnie nie przyjedzie.. To jak miałam się nie wkurzać.?

I jak mam się teraz nie wkurzać, jeśli w moim odczuciu to było zwyczajne zdenerwowanie a nie nastrój dysforyczny..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, ze moglas (w koncu to w zgodzie z Twoim nastrojem wlasnie) :) No i sie zdenerwowalas. Fajnie, ze umiesz to nazwac, a nie dusisz w sobie. Tylko, ze zdenerwowanie nie jest "korzystne", prawda? :) Warto wiec zapytac kogos madrego (najlepiej swojego terapeuty) jakby tu pocwiczyc, by juz sie wiecej nie zdenerwowac taka sytuacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem. Tylko czekam do nowego roku akademickiego, żeby dostosować spotkania do planu zajęć. No i studiuje w innym mieście a przez wakacje nie chciałoby mi się dojeżdżać.

Poza tym zaczynam mieć problemy z przełykiem, parametrami kwi, ciśnieniem, hormonami.. Do tego ciągłe zaburzenia elektrolitowe. Szlag.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Destrukcja mojego życia - ciąg dalszy.

Mam pracę, którą zaraz rzucę.

Wyprowadzam się z domu i nie wiem za co będę żyć.

Nie widziałam matki od 2 miesięcy, bo wyjechała na 'wakacje'.

Wymiotuję na każdym kroku.

Prawie nie śpię.

I naprawdę rozważam podjęcie kolejnej próby zakończenia tego wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Duszę się tam. Nie daję rady. Biorę leki, które strasznie mnie uspokajają i zasypiam na każdym kroku. Moja szefowa już jest trochę zirytowana. A z drugiej strony wiem, że z tą pracą wygrałam na loterii i mi szkoda.

Kryzys mam codziennie. Naprawdę nie chcę żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.

Dopiero co się tu zarejstrowałam.

Piszę tu już w takiej desperacji nie wiem już co mam robić a naprawde próbowałam wszystkiego.

Pewnie jakoś specjalnie nie pomożecie mi ale sam fakt że się wygadam i jakieś wsparcie może uzyskam poprawi samopoczucie.

 

Niedawno wróciłam z ośrodka leczącego zaburzenia odżywiania.

Pod koniec pewne zachowania zaczeły mnie irytować i troche zaczełam tam kłamać że jestem zdrowa i tak nikt mi zresztą nie uwierzył ale nie o tym mowa .

Trafiłam tam z powodu diagnozy anoreksja bulimiczna.

Z początku nie chciałam tam jechać ale z drugiej strony stwierdziłam że może tam mi pomogą i ten koszmar się skończy.

Zresztą miałam iść do psychiatryka ale miałam dużo szczęścia że mogłam być w specjalnym ośrodku. Niestety leczenie kosztowało 6 tysięcy . I to dlatego że byłam tam krócej na dłuższe leczenie stać poprostu by moją rodzinę nie było.

 

Liczyłam że będzie lepiej . Po wyjściu było faktycznie dobrze. Szkoda tylko że przez 4 dni.

Już 5 dnia po wyjściu miałam napad , jadłam wszystko co mi w ręce wpadało no i oczywiście skończyło się to wymiotowaniem.

 

Jem normalnie . Śniadanie , drugie śniadanie , obiad , podwieczorek , kolacja jak normalny człowiek.

Więc w sumie ten ośrodek troche mi dał.

Ale co z tego skoro niemal codziennie teraz obżeram się a po tem rzygam .

Mam naprawde dość.

Nie umiem zapanować nad tym.

Przed napadem jakieś emocje się we mnie zbierają że łaże po domu nie wiem co ze sobą zrobić i próbowałam się czymś zająć żeby je odgonić od siebie ale one są tak silne że nie daje rady. Tylko to je ucisza ale tylko na chwile . Po po chwili nienawidzę siebie że zwymiowałam że wkładam sobie palce do gardła że marnuje jedzenie i inne poczucia winy mnie dopadają.

Mam straszny problem z cięciem się.

Nie tne się juz od dwóch miesięcy i chyba w zamian za to teraz objadam się i wymiotuje.

Nienawidzę tego.

Nie mam sił.

Pamiętam że jak wytrzymałam jakieś 3 dni bez wymiotów to zaczełam płakać wyć na cały głos że ja nie wytrzymam , że moje życie nie ma sensu bez obżarstwa , że jest tyle jedzenia a ja nie moge zjeść wszystkiego no i obżarłam się i zwymiotowałam a po tem wyłam na łóżku jaka jestem głupia beznadziejna.

 

Ze znajomymi potrafie zjeść normalnie jakieś ciastko , śniadania , obiady jem no . Tylko te pieprzone emocje , napady , wymioty .

Chociaż powiem wam że ostatnio mam ochote przestać jeść i wrócić do diet.

I ta ochota jest coraz silniejsza.

Nienawidzę bulimii może dlatego chciałabym przestać jeść.

Chciaż to nie jest wyjście i będzie jeszcze gorzej jak znowu nie będę jadła , tylko ta myśl powoduje że mimo wszystko jem.

 

Nie mam gdzie się zwrócić o pomoc.

W ośrodku byłam . Tam leczą takie zaburzenia najlepiej w Polsce i tym bardziej w zwykłym szpitalu psychiatrycznym mi nie pomogą.

Umówiona jestem na wizytę i terapeuty na 24 , czyli za jakieś 3 tygodnie.

 

Bliscy nie wiedzą o tym że wymiotuje . Nie chce ich martwić. Np , taka moja mama tyle przeszła , tyle się namartwiła cieszyła się że będzie dobrze a ja o robie ?

To dla mnie jest bardzo ciężkie :(

Aż płakać mi się chce jak to tu piszę.

Ja też się starałam żeby było dobrze.

 

Jeszcze do tego podejrzewam u siebie nerwicę natręctw .

Będę o tym rozmawiać przy najbliższym spotkaniu z terapeutą.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×