Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Annulka sam nie wiem, jest bardzo ciężko, naprawdę. Chociaż ostatnio jakby było trochę mniej tego zjawiska, nie mniej w początkowej fazie brania leku, było no bardzo częste :( Ogólnie z tą chorobą bardzo ciężko się pracuje, tym bardziej w delegacji, nie dość, że fizycznie człowiek siada, to psychika...

 

Może derealizacja nie jest u Ciebie objawem dominującym nerwicy. Może nie masz tego zawsze na powietrzu i bierzesz siłę z tych momentów bez (?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MAjkel86 w jaki sposób do takiego stanu doszedłeś? Cieszę się i zazdroszczę jednoscześnie.

 

Odstawienie leków, terapia Richardsa, techniki relaksacji, sport (siłownia, rower 30-50km), suplementy (omega,magnez, wit d3 itp), bardziej zdrowa dieta + zero kawy, coli itp. W sumie to nie wiem co najbardziej pomogło ważne, że czuję jakąś tam poprawę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na tym polega quasi-akceptacja tej sytuacji i potraktowanie derealki i lęków jak schorzenia a nie cechy, łaty, z którą czułabym się jak ufo. Patrzę pod tym kątem.

 

Masz rację. Swoją drogą tak myślę, że można to ubierać w różne formy, ale jakkolwiek byśmy tego nie tłumaczyli, najważniejsze zawsze będzie zdejmowanie napięcia. Jeśli z tygodnia na tydzień czujesz się bardziej spokojna, to pewnie Twoje działania są skuteczne ;)

 

problem jest taki, że w małej miejscowości o psychoterapię trudno, tak samo jak się pracuje po 12 godzin w tygodniu w delegacji A w pracy lęki i choroba, derealizacja mega przeszkadza. Zamknięte koło.

 

Pozostaje kupić jakąś książkę dotyczącą relaksacji i czytać powolutku jak się tylko ma czas ;) A jakie sytuacje zwiększają lęk u Ciebie? No i dołączam się do wypowiedzi Majkela86, dieta, suple, sport, konkretna terapia i ciągły upór w zmianie myślenia, a nie tylko sytuacji zewnętrznej:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jakie sytuacje zwiększają lęk u Ciebie?

Hmm.. Właśnie sam nie wiem, mam co rano ataki lęków, każdego dnia rano.Poza tym w ciągu dnia bez powodu nagle zaczynam jakby "odlatywać" atakują lęki. No i to uczucie jakby się "oglądało jakiś film" czyli właśnie chyba ta derealizacja to jest :/

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm.. Właśnie sam nie wiem, mam co rano ataki lęków, każdego dnia rano.Poza tym w ciągu dnia bez powodu nagle zaczynam jakby "odlatywać" atakują lęki. No i to uczucie jakby się "oglądało jakiś film" czyli właśnie chyba ta derealizacja to jest :/

 

A te poranne ataki lęków wiążą się z jakimiś konkretnymi sytuacjami? Są wynikiem jakichś przemyśleń? Czy pojawiają się w losowych momentach bez szczególnego związku z tym, o czym akurat myślisz? Zaczęły się w jakimś szczególnym momencie Twojego życia?

 

Pytam o to wszystko, bo albo są reakcją na coś konkretnego (jak atak lęku przed szkołą) albo kiedyś Ci się przytrafiały z konkretnego powodu, a teraz są wyuczone ;) Pojawiają się każdego ranka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hah, ale wiesz, że to nie musi wynikać z ich złośliwości? ;) Też mam znajomych, którym co piąte słowo powtarzam "głośniej", bo inaczej bym nie słyszała. Przynajmniej Cię nie olewają. A nie chciałabyś poćwiczyć tego mówienia głośniej? To jest kwestia zarówno lepszej postawy (http://www.wikihow.com/Talk-Loudly) i ćwiczenia jak i przekonania, że to co mówisz nie jest nieważne czy głupie i przede wszystkim mówienie cicho wcale nie poprawi Twojego bezpieczeństwa. I nie mów mi, że to nieważna sprawa- takie małe rzeczy poprawiają nasze funkcjonowanie jak lawina, serio. Wystarczy, że się przekonasz, że możesz zmieniać w sobie coś, z czym miałaś od zawsze problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam zdiagnozowane zespół stresu pourazowego bardzo zaciekawił mnie wątek bo są to jakby wcałości opisane moje odczucia

 

O, to ciekawe. Derealizacja jest bardzo często właśnie rezultatem PTSD, a nie znam wielu osób z takimi tendencjami. Ja niedlugo po prostu spiszę wszystkie rady, jakie się daje osobom z dd i będę wklejać odnośnik. Bo o ile przy lęku, depresji i złości metod jest mnóstwo, tak tutaj rady są zawsze te same i to dość podobne ;) Jakby co, będę pisać.

 

Co do tego mówienia głośniej. Byłam kiedyś na wykładzie jednego z polskich trenerów i mówił właśnie o postawie, którym przyjmują osoby pewne siebie, dominujące w relacjach z innymi. Później się tym zaczęłam bawić i najbardziej mi się spodobała kwestia trzymania brody do góry. Jak idziemy ulicą i patrzymy prosto przed siebie, w twarze innych ludzi, to zazwyczaj nikt nie utrzymuje kontaktu wzrokowego. I to bardzo pomaga w podnoszeniu pewności siebie, która jest ważna w mówieniu głośno i wyraźnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przychodzą dni gdzie mam wrażenie, że mi siada totalnie, sam nie wiem jak to wytłumaczyć, nie jest to typowe odrealnienie tylko takie jakieś chwilowe dziwne myśli, gdzie świat wydaje się inny, nie czuję się sobą, nie czuję, że jestem w danym miejscu, odlot totalny, nie lubię tego. Boję się wtedy sam siebie, boję się, że mi kiedyś całkiem siądzie, nie ogarniam tego pierdolonego syfu. Nie chce mi się iść spać bo wiem, że jak się obudzę i wytrzeźwieje to znowu będzie zjebanie...

Ma ktoś jakieś sposoby na dd itp jak sobie z tym radzić, chętnie poczytam bo na razie zauważyłem, że to przychodzi kiedy chce i tak samo szybko odchodzi, zero wpływu na to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem pod jakie pojęcie to podchodzi ale czuję się pustą skorupą, zupełnie niezależną od myśli i uczuć. One są gdzieś obok, tworzą odrębny byt nad którym nie panuję. Czasami nie jest to takie złe bo dzięki temu mogę nic nie czuć i łatwiej jest przetrwać, ale na dłuższą metę brak tożsamości jest nieco męczący.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówisz, że tak długo może jeszcze to gówno działać? W sumie nie biorę już jakoś pół roku, wtedy to pamiętam, że było zdecydowanie gorzej teraz jakby nasilenie tego i częstotliwość mniejsza ale tak jak mówię przychodzą nagle takie dni, że się mega dziwnie czuje. Potrafi się to zmieniać z dnia na dzień dzisiaj ok jutro nie albo nawet w trakcie dnia, pół dnia do dupy a reszta praktycznie normalna, umysł czysty, żadnych dziwnych schiz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Juz nie w jednym watku na tym forum pisalem o tym ze ja po 3 latach faszerowanie sie tym gownem jestem 2.5 roku od odstawki a jeszcze czasami czuje jak ten lek mi "zaskakuje" w glowie. Ja to w ogole nie moglem funkcjonowac 2 lata od odstawki..calymi dniami nie wiedzialem co robie ani kim jestem...teraz to juz gdzies 85% dawnego mnie bez tych paroksetynowych schiz....a uwierz mi ja wiem czym one sa. Te gowno prawie mnie pogrzebalo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No masakra ja od kilku dni też mam ciężko trochę, momentami nie ogarniam swojej psychy a ostatnie tygodnie były już całkiem dobre mogłem całkiem normalnie funkcjonować i cieszyć się życiem a teraz to nawet wolny weekend ładna pogoda rowet itd nic nie pomogły na mój stan ;/ a rano do roboty i już się nakręcam, że będę miał męczarnie w takim stanie :@

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majkel86, nakręcanie się tylko pogłębia to błędne koło. Ja jakoś staram się natychmiastowo "ucinać" te myśli o DD jak tylko się na nich złapie. Staram się nie rozkminiać i szybko zastępuje je innym tematem. Przynajmniej próbuje udawać, że wszystko jest normalnie, że to tak powinno być. Pomagać na samo DD niestety nie pomaga, ale wyjścia nie mam innego - kiedyś może w końcu samo minie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiem, że najlepiej to olać. Samo DD potrafię już chyba zignorować, przyzwyczaiłem się do tego, że się pojawia w trakcie dnia czasami ale to co ja miałem to było coś więcej, nie wiem sam jak to opisać, to nie było takie typowe dd bo nie czułem się jakoś specjalnie odrealniony ale te myśli dziwne i widzenie świata, masakra typowo czułem, że mi siada na łeb i to mnie przerażało. Co ciekawe bałem się dzisiaj iść do pracy, mówię w takim stanie będzie ciężko dać radę, o dziwo wstałem może z rana trochę dziwnie się jeszcze czułem ale potem było coraz lepiej i tak już do końca. Fakt, że wziąłem hydroxyzyne, nie wiem może to też trochę pomogło żeby trochę wyluzować. Teraz ogólnie czuje się trochę spięty ale żadnych wix w głowie nie ma i to jest ciekawe, że to tak z dnia na dzień się potrafi zmieniać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siemka moje dd jest juz coraz słabsze na szczęście i najważniejsze że nie mam juz tych myśli egzystencjalnych i że to może schizofrenia.Ale ostatnio mam tak że jak czytałem jaki są objawy schizofrenii że człowiek myśli że ktoś nim zawładnął i takie różne to mnie to bardzo przeraża że takie coś może się z naszą psychiką dziać.I czuję napięci jak o tym myślę i zastanawiam się czy mnie takie coś nie spotka ale staram się odwracać od tego myśli ogólnie przerażają mnie objawy schizofrenii za dużo o tym się naczytałem heh i wiem że tego nie mam ale przeraża mnie sama myśl co by było gdybym tak miał ehh ale cieszę się że moja dd jest juz coraz mniejsza,najmniejsza jest z rana jak wstaje zaspany jeszcze to dd jest bardzo małe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam znajomego ze schizofrenią, dziwna choroba, bo o ile ja moją nerwicę potrafię ukryć przed znajomymi tak on schizofreni nie. Nie wiem czy on jest świadomy swojego zachowania ale chwilami rozmawia normalnie po czym po chwili wyskakuje z jakimiś dziwnymi tezami, po samej rozmowie można stwierdzić, że coś nie tak. Zachowanie też często budzące podejrzenia co do poczytalności ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majkel86, jak przeżyjesz schizofrenię to mogliby napalm spuszczać a ty byś nie przejął. Dlatego, że nie znam nic bardziej przysparzającego osobiste cierpienie.

Jeśli żyjemy po to żeby pozbyć się iluzji to schizofrenia zabierze wszelkie.

Kwestia podejścia.

 

Też mam derealizację, po prostu mieszkam u Allaha, jak to nazywają muzułmanie. :P

 

Zobacz, co zrobiła ze mnie schiza. Cierpię, ale nawet nie twierdzę że chce przestać cierpieć. Ona mi ukazała że moje chcenie jest nikim, a życie zrobi to na co ma ochotę. Uczni ze mnie króla, albo ostatniego tyrana, którego będą dźgać widłami w świecie pośmiertnym ci, których skrzywdził. To male ja, nie ma nic do gadania. Ja już nie chcę nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majkel86, ,chyba tak mówi jak jest regres,bo w remisji większość tych osób zachowuję się normalnie

 

Nie wiem jak to jest z remisją w tym przypadku, wiem, że 2-3 lata temu gość był zupełnie normalny ale jego matka odkąd ją pamiętam była chora i dziwnie się zachowywała, jako dzieciaki często siedzieliśmy na placu i do nas podchodziła i nawijała bez sensu na wszystkie tematy. Widocznie ta choroba może być dziedziczna lub po prostu przebywając cały czas z matką (pamiętam jak za nim ciągle chodziła wszędzie, śledziła go nawet w nocy a gość ma ponad 30lat) po prostu mu w końcu też, że tak powiem siadło i od tego czasu nie zauważyłem, żeby się normalnie zachowywał. Za każdym razem gdy go spotykam widzę, że ma problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×