Skocz do zawartości
Nerwica.com

Na co najbardziej zwracasz uwagę w wyglądzie faceta?


Gość rotten soul

5 CECH WYGLĄDU MĘŻCZYZNY DO KTÓRYCH PRZYWIĄZUJESZ NAJWIĘKSZĄ WAGĘ:  

391 użytkowników zagłosowało

  1. 1. 5 CECH WYGLĄDU MĘŻCZYZNY DO KTÓRYCH PRZYWIĄZUJESZ NAJWIĘKSZĄ WAGĘ:

    • - Wzrost
      41
    • - Oczy
      49
    • - Włosy
      29
    • - Ramiona
      16
    • - Dłonie
      28
    • - Nogi
      2
    • - Tyłek
      17
    • - Penis
      10
    • - Tors
      8
    • - Uśmiech (usta,zęby)
      39
    • - Twarz (ogólnie)
      57
    • - Plecy
      3
    • - Brzuch
      13
    • - Stopy
      4
    • - Sposób chodzenia
      11
    • - Ubiór
      36
    • - Skóra (cera, karnacja)
      11
    • - Tatuaże
      8
    • - Piercing
      2
    • - Blizny
      7


Rekomendowane odpowiedzi

ania_taka,

 

Wiem, że chodzi o to trudne do określenia "coś", ale chodziło mi bardziej o wypisanie możliwości poprawy wyglądu tych cech, które cieszą się w tej ankiecie największą popularnością. Zdaję sobie sprawę z różnorodności gustów, ale to nie zmienia faktu, że u niektórych ludzi właśnie w tych cechach zwarte są ich największe wady w wyglądzie i aby je zniwelować, musieliby podjąć, w większości przypadków, dość drastyczne środki, nie mówiąc już o kosztach. Piszę tutaj o takich osobach, którzy wydają się być nieatrakcyjni dla większości populacji i naprawdę mało kto w nich gustuje.

O to mi chodziło mniej więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak słucham muzyki cicho to jest fajnie. Ale jakbym puścił na jakimś sprzęcie hi-end i to na wysokiej głośności to nagle przechodzą ciarki. Czyli jednak nawet to "coś" idzie opisać. Tu chodzi o czystość, głębię, moc dźwięku. No i nie bez znaczenia co się puści z odtwarzacza.

 

Zrobi ktoś analogię do chłopaka?

 

[videoyoutube=vjL_fYuOEMY][/videoyoutube]

Ta piosenka może wyrazić ciemną stronę tego co nazywamy miłością zmysłową, polegającą na przywiązaniu (przeważnie) do osoby przeciwnej płci.

 

Może dlatego nie mam dziewczyny. To ma niekiedy zbyt niszczycielską siłę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widać że naszym forumowym paniom ani szeroka klata i wielkie bicepsy, tudzież modna fryzura i tatuaże nie imponują wolą ładną buzie, uśmiech i oczęta, czyli naturalność. ;) No i informacja dla niezbyt twarzowych, niskich i ponurym spojrzeniu że na nic siłownia, fryzjer, solarium i salony piękności bo większość na to nie leci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rotten soul, ok, rozumiem i w takim sensie przyznaję rację

monk.2000, no ja jednak nie porównywałabym tego czegoś przy słuchaniu muzyki z tym CZYMŚ, co dostrzegamy w płci przeciwnej

 

a tak na marginesie - podobno i tak głowną role odgrywają feromony. Zdarza się że mamy jakiś typ urody partnera a ostatecznie wiążemy się z kimś całkowicie od tego wizerunku odbiegającego ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, :smile:

Ja siedziałem w temacie za czasów mojego PUA-szabadabada.

Tam eksperci też wyjaśniali, że dziewczyny nie "lecą" na stereotypy, ale szukają tego jednego. Oczywiście chłopcy próbują wybić z głowy pewne wyobrażenie i w ten sposób wyzwolić adepta by był sobą i wykrzesał swoje pozytywne cechy. :) To jak to osiągnie ma znaczenie drugorzędne, ważne by nie robić tego by się podlizać płci przeciwnej. Takie coś określa się jako postawę "needy". Chcesz mieć dziewczynę, naucz się żyć bez niej. Ona nie ma być środkiem do twojego szczęścia.

 

itd. itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monk.2000,

Chcesz mieć dziewczynę, naucz się żyć bez niej.

Nigdy nie rozumiałem takich sprzeczności. To są te rewelacje PUA? Dobrze, że byłem zbyt leniwy i sceptyczny, żeby przejrzeć te szkolenia. Widzę, że nic nie straciłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14,

Jak już żyję 31 lat w tym sam prawie 16 (bo zwykle w tym wieku lub coś około ludzie zaczynają tworzyć pierwsze związki - moich technicznych pseudo związków nie liczę) to znaczy, że umiem żyć sam ze sobą czy nie? Co to w ogóle znaczy, bo ze mnie żaden filozof i potrafię zrozumieć tylko konkrety?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14,

Oczywiście, że źle (tyle razy o tym płakałem tutaj, że myślałem, że stali użytkownicy to wiedzą), ale czy to oznacza, że nie umiem żyć sam ze sobą? Czy to, że jestem zdecydowanie za długo sam ze sobą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rotten soul, myślę, że zarówno Candy14, jak i monk.2000'owi chodzi o to, że jeśli samemu nie jest się szczęśliwym, jeśli człowiek nie jest interesujący sam dla siebie, to trudniej mu znaleźć partnera/partnerkę na stałe.

Rób to, co lubisz, co jest Twoją pasją, bądź sobą, bądź szczęśliwy 'na własny rachunek'. Wtedy zwiększysz swoją szansę na to, że któraś kobieta zostanie oczarowana tym błyskiem w Twoim oku, który masz, gdy żyjesz swoją pasją. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie to ciężko powiedzieć od kiedy. Chyba jednak od bardzo dawna tylko kiedyś to uczucie zagłuszałem, narkotykami, grami i filmami. Teraz jestem cały czas trzeźwy, nie gram prawie w ogóle i niezmiernie rzadko oglądam filmy, więc samotność daje we znaki dużo bardziej niż kiedyś, po prostu nie ma czym jej zagłuszyć. Praca pomaga, ale teraz mam urlop, więc pewnie dlatego wpadłem w ten grobowy nastrój.

 

-- 05 sie 2013, 17:34 --

 

rotten soul, myślę, że zarówno Candy14, jak i monk.2000'owi chodzi o to, że jeśli samemu nie jest się szczęśliwym, jeśli człowiek nie jest interesujący sam dla siebie, to trudniej mu znaleźć partnera/partnerkę na stałe.

No to wygląda na to, że nie mam co szukać. Jestem z góry na przegranej pozycji. Nie jestem szczęśliwy będąc samemu, w dzieciństwie chyba byłem ostatni miałem styczność z tym stanem/uczuciem. Po za tym ciężko być interesującym sam dla siebie, bo niby dlaczego miałbym być. Teraz powinienem pojechać o sobie bezlitośnie, żeby wyjaśnić czemu się za takiego uważam, ale nie zrobię tego bo wydaje mi się to nierozsądne.

 

Rób to, co lubisz, co jest Twoją pasją, bądź sobą, bądź szczęśliwy 'na własny rachunek'.

Nie bardzo mogę, bo moją "pasją" było ćpanie, czemu oddawałem się bez reszty. Inne prawdziwe zainteresowanie przygasły bardzo mocno (wymieniłem je wyżej socorro) i już mnie w ogóle nie cieszą.

bądź sobą, bądź szczęśliwy 'na własny rachunek

Nie da rady. Być sobą mogę tylko tutaj, a szczęście na własny rachunek to fikcja.

że któraś kobieta zostanie oczarowana tym błyskiem w Twoim oku,

Myślę, że takie coś jest akurat na jednym z ostatnich miejsc, w cechach dzięki, którym wzbudziłbym zianteresowanie jakiejś odważnej dziewczyny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rotten soul, Ja mogę Cie pocieszyć jestem 2 lata dłużej sam i chyba nawet się nie nadaje do związku, co tu dużo mówić nie nadaje się do życia. Wszyscy którzy tu myślicie że gorszych od was nie ma uświadamiam że są, to zawsze będę ja we własnej osobie, niedościgniony w swej ułomności mesjasz beznadziei , o kurde to zabrzmiało jak kazanie na górze. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rotten soul, no i dobrze, że nie zagłuszasz. Może dlatego, że już dłużej się nie da. To tak zwane dno, gdy sprawdzone tricki nie działają: zapijanie, gry, pracoholizm. Nagle przestają się sprawdzać i nie wiadomo co dalej. Doświadczyłem. :)

 

A w grę mogę jakąś zagrać, szachy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

że któraś kobieta zostanie oczarowana tym błyskiem w Twoim oku,

Myślę, że takie coś jest akurat na jednym z ostatnich miejsc, w cechach dzięki, którym wzbudziłbym zianteresowanie jakiejś odważnej dziewczyny.

Zawsze pozostaje mętne spojrzenie. No widzisz patrz Carlos ma jeszcze gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno,

Równanie w dół nigdy mnie nie pocieszało. Zawsze patrzę w górę z zazdrością, a czasami zawiścią. Nie umiem inaczej.

W ogóle nie rozumiem idei pocieszania. Nie lubię tego i nie bardzo rozumiem. Zawsze źle to odbierałem, bo wydawało mi się, że pocieszającym mnie ludziom nie zależało na poprawie mego nastroju i rzeczowemu doradzeniu mi czegoś, tylko na tym, żebym przestał zamulać, bo sami źle się czuli wtedy w moim towarzystwie, gdyż psułem im humor i przyjemną atmosferę. Po za tym jakie są pozytywy pocieszania? Żadne. Kiepski nastrój ani problemy, nie znikną bo ktoś ci powie, że będzie dobrze, więc to dla mnie tylko forma grzeczności, zwykły farmazon czy konwenans. Jak zwał tak zwał, mnie to nie pomaga, tylko drażni.

 

 

no i dobrze, że nie zagłuszasz. Może dlatego, że już dłużej się nie da

Też tak sądzę. Przekroczyłem już i tak wszelkie limity, cierpliwość mi się skończyła i zwyczajnie pragnę zmian, tyle że, nie mogę odżałować, że tak późno się ocknąłem z tego letargu. Pięć lat temu byłem znacznie mniej zdziwaczały i łatwiej by mi było się ogarnąć niż teraz. Cóż, pozostaje dużo dające plucie sobie w brodę.

 

W szachy grać nie umiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rotten soul, opisując siebie, napisałeś kim byłeś, a kim już nie jesteś. Może warto spróbować czegoś nowego, by znaleźć nowe, 'zdrowe' pasje w życiu? Jest mnóstwo zainteresowań, których nie próbowałeś, a któreś z nich na pewno dostarczą Ci 'powera' do życia. :yeah:

To może być niezły początek... tylko zacznij. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie to moja matka pocieszyła jak powiedziała że znajomych syn, ma 4- kę dzieci każde z inną i nie płaci na nie alimenty( robią to jego rodzice) a siedzi w Holandii i nic nie przesyła, zawsze to jakieś pocieszenie ale nie do takich winniśmy się przyrównywać tylko do takich co w wieku 25 lat wybudowali własnoręcznie wille i mają żony i dzieci( połowa moich kuzynów). A w ogóle to do nikogo się nie powinno porównywać bo to sprzeczne z podwalinami psychoterapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie ojciec obrzydził szachy bo w wieku paru lat chciał ze mnie zrobić mistrza szachowego( jego niespełnione ambicje) i za każdym moim błędem wydzierał się w niebogłosy że nie myślę i błędy robię, efekt za bardzo ich nie lubię, choć znam ruchy, w życiu z nikim w szachy nie wygrałem, chyba raz zremisowałem ale upośled ze mnie o tym każdy wie. To samo było z bieganiem też nie lubię tego bo byłem wiecznie namawiany i nie spełniłem pokładanych nadziei wielkiego biegacza, bo talent ze mnie był marny mimo że ostro trenowałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gods Top 10,

Nie pasji szukam w życiu. Tylko człowieka.

Po za tym nie wiem jak się szuka pasji. Zawsze same mnie znajdowały, ja ich nie szukałem.

 

carlosbueno,

co w wieku 25 lat wybudowali własnoręcznie wille i mają żony i dzieci

Akurat takich marzeń nie mam. Nie imponuje mi to. Moje potrzeby są jednak sporo inne.

A w ogóle to do nikogo się nie powinno porównywać bo to sprzeczne z podwalinami psychoterapii.

Mojej matce przydałaby się taka wiedza jakieś 20 lat temu, kiedy to zaczęła mnie bezlitośnie i jak najbardziej negatywnie porównywać z innymi rówieśnikami.

 

monk.2000,

Nie powiedziałem, że nie cenię, po prostu nie umiem grać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie to ciężko powiedzieć od kiedy. Chyba jednak od bardzo dawna tylko kiedyś to uczucie zagłuszałem, narkotykami, grami i filmami. Teraz jestem cały czas trzeźwy, nie gram prawie w ogóle i niezmiernie rzadko oglądam filmy, więc samotność daje we znaki dużo bardziej niż kiedyś, po prostu nie ma czym jej zagłuszyć. Praca pomaga, ale teraz mam urlop, więc pewnie dlatego wpadłem w ten grobowy nastrój.

 

Wydaje mi się, że teraz zagłuszasz ją intensywnym udzielaniem się tu na forum- stąd taka liczba postów ;)

 

Sądzę też, że Twoim problemem jest to, że cały czas tak na siłę starasz się zagłuszyć samotność, zawsze musi być coś, co odciągnie Twoje myśli od tej najgorszej, że jesteś sam- narkotyki, gry, filmy, praca. To normalny, częsty mechanizm obronny, który występuje u większości ludzi na nerwicy. Wiesz gdzie jest tu haczyk? że nie cieszysz się z żadnej z tych rzeczy tylko dlatego, że robisz je po to żeby nie czuć się samotnym, żeby przez chwilę nie myśleć, żeby skupić się na czymś innym poza tym, że jesteś sam.

 

Dlatego sądzę, że sporo racji ma Gods Top 10. Bo kiedy znajdziesz jakąś rzecz, którą będziesz robił PO PROSTU, ot tak, a nie dlatego, żeby nie czuć się samotnym- to wtedy wiele rzeczy wyjaśni się i przekonasz się o co nam chodzi 8) Bo to też jest kwestia doświadczeń osobistych. i, być może, czasu.

 

Cytuj:

że któraś kobieta zostanie oczarowana tym błyskiem w Twoim oku,

 

Myślę, że takie coś jest akurat na jednym z ostatnich miejsc, w cechach dzięki, którym wzbudziłbym zianteresowanie jakiejś odważnej dziewczyny.

 

Ja akurat właśnie zwróciłam uwagę na te Twoje ciepłe oczyska :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×