Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdeczne

Jestem tu nowa więc postanowiłam wykorzystać temat do opowiedzenia kilku słów o sobie.Właściwie nie wiem czy swoja chorobę mogę nazwać nerwicą, jest to tylko moja diagnoza postawiona na podstawie przeczytanej literatury i wyszperanych wiadomości z netu.

Pierwszy atak miał miejsce w lipcu 2007, ale dzisiaj już wiem, że to był pierwszy poważny i na pewno nie świadczy o początku...Pierwsze objawy pojawiły się kilka lat temu ale zbagatelizowałam je...

Objawy... Hm... Niestety nie mogę być oryginalna choćbym bardzo chciała... Przyspieszona akcja serca wręcz walenie, trudności z oddychaniem, „kluska” i ścisk w gardle, drżenie rąk czasem całego ciała, mdłości, zawroty i bóle głowy no i ten paniczny lęk przed

omdleniem, zawałem, śmiercią, itd. Na dłużej ogólne zmęczenie, rozdrażnienie, wypadanie włosów.

Do lekarza pierwszego kontaktu wybrałam się jakiś miesiąc temu. To była pierwsza wizyta i pierwszy raz kiedy zdecydowałam się o tym komuś powiedzieć. Może myślałam, że przejdzie...może to po prostu był wstyd...Poszłam bo napięcie, które zazwyczaj pojawiało się i znikało trzymało mnie od 3 dni. Dostałam bellergot z zaleceniem

2 x dziennie. Brałam co 3 godziny bo inaczej napięcie i lęk wracały. Skończyło mi się opakowanie wiec poszłam znów do lekarza, który powiedział, ze przesadzam z ilością, ale a przy takiej dawce pierwszy raz od wielu miesięcy czułam się normalnie.. bez „kluski”w gardle i lęku... Tym razem dostałam pramolan 50. Wzięłam 3 tabletki i odstawiłam

bo nie czułam sama siebie...Wróciłam do bellergotu w zalecanej dawce –nie pomogło. Zaczęłam brać znowu pramolan po ½ tabletki 2 razy dziennie i było ok. Czułam się naprawdę fajnie, ale po jakichś 10 dniach strasznie zaczęła boleć mnie głowa –odstawiłam.

Wiem, ze może nie powinnam tak sobie sama tych leków dobierać ale rodzinny lekarz przepisał mi po 2 opakowania z każdego wiec uznałam , ze nie są zbyt silne ( przepisał nie proponując wizyty u psychologa, psychiatry, powiedział...na pewno przejściowy stres).

Po odstawieniu Pramolanu obiecałam sobie, że zrobię wszystko, żeby nie brać żadnych tabletek. Niby czułam się lepiej, nie miałam lęków ale i nie byłam sobą.

Obecnie od 3 tygodni posiłkuję się tylko Valusedem i zdrowym rozsądkiem

choć czasem jest naprawdę ciężko. Na 28 listopada mam umówioną wizytę u psychologa i szczerze mówiąc liczę na jakiś cud.

Najdziwniejsze jest to, ze nie wiem skąd to przylazło i dlaczego. Nie miałam może łatwego życia, ale przecież wszyscy mamy jakieś kłopoty. Mam pytanie do tych, którzy mają już za sobą wizyty u psychologa. Czy psycholog potrafi podać powód, bezpośrednią przyczynę? A jeśli tak, to czy ta przyczyna była dla Was oczywista?Czy raczej nieuświadomiona? Nie wiem czego mam się spodziewać po tych wizytach...

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

potargana

mnie lekarz rodzinny wysłał od razu do psychiatry bez zapisywania mi jakichkolwiek leków.najlepsze efekty ponoć daja leki + psychoterapia.jesli psycholog uzna ze to konieczne wyśle cię do psychiatry.psycholog nie poda ci przyczyny twojej choroby ale może pomóc ci do tego dotrzeć.choć na to trzeba duzo cierpliwości.czasem te lęki mają charakter irracjonalny.w dużej mierze musisz sama nad sobą pracować.mi bardzo pomagają leki.trzymam kciuki.pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy umieszczam to w dobrym temacie, jeśli nie to z góry przepraszam...

 

sama nie wiem co się ze mną dzieje :cry:

 

Mam dość, mam zgagę, nie mogę się załatwić, a do tego te okropne pieczenie ból brzucha, Poza tym byle co mnie może doprowadzić do płaczu, krzyku. co to może być? Robiłam badania krwi i wszystko jest w normie. Bardzo proszę o pomoc, nie umie już sobie z tym poradzić :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapadłam na nerwicę wegetatywną 8miesięcy temu.Objawiło się to ty że miałam zawroty głowy drżały mięśnie najlepiej to było mi w łazience bo tak w ogóle to nie wiedziałam co mi się chce . może to śmieszne ale na wymioty i te inne. a i najlepiej było mi chodzić prawie na czterech.Czy ktoś miał takie same objawy ? najpierw wylądowałam na pogotowiu.dali jakiś zastrzyk i przepisali Rudotel10 ,kazali iść do neurologa. Na samym początku dostałam Seronil.i Cloranxen, ale ze to nie pomogło miałam różne stany duch , wciąż miałam zasłabnięcia i zawroty głowy ,drżenie kończyn i spocone dłonie.Męczyłam sie strasznie ok7mieśięcy bo miałam nadzieje na jakąkolwiek poprawę. Teraz mam Asentre biorę ją już 17dni a wciąż mi jest źle. mam pytanie czy po przyjmowaniu tych leków tak właśnie sie czuliście bo ja już nie wiem czy to wpływ choroby czy to te leki tak na mnie wpływają.Miałam ciśnienie zawsze w normie a teraz mam bardzo niskie 87/46 a tętno i tak wysokie ok85.Doradźcie czy te leki na pewno lecza moja chorobę.Po jakim czasie mogę liczyć na jakąś poprawę?Pozdrawiam wszystkich nerwicowców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na lekach sie nie znam to ci nie powiem ,ale co do pulsu to nie stresuj się tym bo nie jest jakis badzo szybki,jest lekko pzyspieszony a jezeli masz tak niskie cisnienie to puls zawsze będzie wyższy!!!!!Czy to te leki tak ci obnizaja? Masz strasznie niskie od tego moze byc ci słabo i mozesz zasłabnąc!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj cleo27.Wielkie dzięki ze zainteresowałeś się moimi frustracjami. Ja tez tak myślę że to wynik leków.Zawsze miałam ciśnienie 120/80,a teraz to już tak się po... że już sama nie wiem.Jednak gdy wylądowałam w szpitalu ciśnienie miałam w normie a tętno 132. pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam problem z ośmioletnim chłopcem, który od jakiś dwóch miesięcy ma problemy żołądkowo-jelitowe. Zrobilismy wszystkie badania, wyniki są bardzo dobre, a mimo tego prawie codziennie dziecko budzi się kilkakrotnie w nocy i wymiotuje, ma też ostrą biegunkę co kilka dni. Dlatego szukam przyczyny psychologicznej. Zastanawiałam się, czy to nie kwestia szkoły, ale nauczycielka powiedziała, że nie ma z nim żadnych problemow, wszyscy go lubia i uczy się bardzo dobrze. W jego życiu ostatnio trochę się zminiło- będzie miał za dwa tygodnie pierwszą siostrzyczke... Wiem, że często ten fakt wywołuje u dzieci lęk przed nową sytuacją, ale my ciągle staramy się go zapewniać, że zawsze będzie bardzo kochany i nikt nie zajmie jego miejsca. Pojawiły się tez u niego jakieś dziwne tiki werbalne, kiedy coś robi ciągle chrząka-właściwie może nie tyle dosłownie chrząka, co wydaje podobne dzwięki. Mam nadzieję, że ktoś będzie mi mógł pomóc, bo do Poradni Psychologiczno-Pedagogiczej dostanę się z nim dopiero za miesiąc :/

 

PILNE, pomóżcie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy mialem siedem lat i dopiero zaczynalem szkole lapaly mnie okropne bole brzucha. Tez jakos tak chyba w pazdzierniku (to bylo wieki temu wiec dokladnie nie pamietam). Uczylem sie dobrze, z kolegami problemow nie mialem. Bole zaczynaly sie jakos pod wieczor. Lykalem krople na zoladek, ssalem jakies pastylki, az w koncu, ktorejs nocy bol byl tak silny, ze pojechalem z rodzicami na pogotowie. Okazalo sie, ze nerwy. Badal mnie jakis bardzo stary, dobroduszny lekarz. Po tamtej wizycie na pogotowiu bole ustaly. Same z siebie. Pamietam jeszcze, iz rozmawialem z tym lakarzem o domu, szkole, kolegach (sam mnie wypytywal).

Potem oczywiscie na wszelki wypadek zrobilismy badania i wszystko bylo OK.

Skoro wyniki wyszly dzieciakowi dobrze to chyba jest to problem psychologiczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja gdy byłam w wieku kilku lat również cierpiałam na bóle żołądka. Moja mama w ogóle nie wiedziała co się ze mną dzieje. Do tego dochodziły nerwowe tiki twarzy. Pamiętam że brałam jakieś tabletki homeopatyczne przez 3 miesiące i wszystko ucichło by uderzyć ze zdwojoną siłą kilkanaście lat później w postaci nerwicy lękowej i depresji. W zwiąku z tym myśle że objawy Twojego dziecka o których wspominasz mogą mieć podłoże psychologiczne. Jak dla mnie wskazują na ostrą reakcje stresową >>nie wykluczone że wywołaną zmieniającą się sytuacją(czyt.nowy członek rodziny). Według mnie konieczna jest wizyta u specjalisty.Powodzenia:):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj mam kiepski dzień.. Ciągle chce mi sie płakać. Muszę się Wam wygadać bo nie mam teraz komu innemu o tym opowiedzieć. Nie wiem co się ze mną dzieje ,ale ciąglę myślę o tym ,że ktoś mnie ukłuł igła na dyskotece i ,że to nie było uszczypnięcie...Im więcej o tym myślę tym większy mam mętlik w głowie. Pocieszam się tym ,że wcześniej zanim mnie ktoś uszczypnął (chyba) ciągle myślałam żeby mnie ktoś nie ukłuł.Jak tak dalej pójdzie to chyba znowu zrobię test na HIV.. Nie wiem co to jest. Jakaś mania prześladowcza? urojenia skoro nie potrafię realnie ocenić co to było? Mam już dość tych zmartwień.. W dodatku dzisiaj się pokłóciłam z rodzicami i nauka nie wchodzi mi do głowy. Jak psycholog nie pomoże mi za jakiś czas pewnie pójdę do psychiatry..Jak próbowałam się zwierzyć z tego mojej mamie To stwierdziła ,że jestem wariatką..może faktycznie jestem. Ale mogła mi powiedzieć cos bardziej pocieszającego. Mojemu chłopakowi nic nie mówiłam ,ale i tak kiedyś stwierdził ,że ,,jestem świrnięta" bo ciąglę chodzę smutna i się dziwnie zachowuję. Wiem ,że nie wolno się poddawać i nie będę tego robić. Ale są takie dni ,że wszystko ijest beznadziejne i człowiek ma już wszystkiego dość.. Sorry ,że tak tu Wam marudzę, ale za to jak będę miała lepszy dzień to napiszę coś bardziej optymistycznego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Chcialam cos zasugerowac. Wszystkie te objawy o ktorych piszecie mogą miec podloze w zjechanym kregoslupie. a ktoz teraz ma zdrowy kregoslup w cywilizowanym swiecie. pisze to dlatego, iz ja rowniez walcze z tymi wszystkimi objawami nerwicowymi lecz najprawdapodobniej glowna przyczyna jest kregoslup, niestabilnosc kregów szyjnych. oto link poczytajcie sobie. warto kupic rowniez ksiazke pt kregoslup w stresie. http://www.ctm.home.pl/?a=czym_sie_zajmujemy

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiałam się, czy to nie kwestia szkoły

Witam, nie musi to być koniecznie problem z nauczycielem albo znajomymi w szkole. Możliwe, że

i uczy się bardzo dobrze

bardzo wiele pracy i nerwów wkłada w to żeby osiągnać te bardzo dobre wyniki. Trzeba to wziąć pod uwagę bo sam takie coś miałem w pewnym czasie w szkole. Na zdrowiu się to w pewnym stopniu odbijało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam 3 miesiace temu doszlo u mnie do ostrego zatrucia amfetaminą. Wziąłem cały worek za pierwszym razem - byl to moj pierwszy i ostatni raz z feta.

 

Wcześniej dużo paliłem trawy do tego sporadycznie głównie przed imprezami alko z dropsami (ale opartymi o XTC a nie o fete - czyli takich jakich w Polsce nie ma), bo to wszystko mialo miejsce poza naszym krajem.

Ale wracając wziałem wora i wszystko było ok przez 5h. Chodziłem jak pojebany, świeciłem oczami (text kumpla :]), piłem dużo napojów izotonicznych i paliłem mnóstwo fajek.

 

Cały koszmar zaczął się na ulicy jak wracałem do domu. W pewnym momencie poczułem silny ucisk w okolicach serca, zaczęło mi się robić słabo, kręcić w głowie, serce waliło mi jak pojebane, ciśnienie to miałem takie, że miałem wrażenie że zaraz mi potarga głowę. Nie mogłem złapać tchu, do tego silne bóle w mostku, sercu - ledwo stałem na nogach, nie wiedziałem co robić wpadłem w panikę, traciłem przytomność, dostałem stanów psychotyzcnych, wydawało mi się że ludzie się na mnie patrzą jak na ćpuna, że wiedzą co zrobiłem.

 

Jakoś doczołgałem się na ławkę, usiadłem i próbowałem się uspokoić, nie wiedziałem czy dzwonić po karetkę, czy to mi samo minie. Po chwili te stany się zmniejszyły na tyle że doszedłem do domu gdzie mieszkałem z 3 znajomych. Powiedziałem im co się mi dzieje, że chyba muszę jechać do szpitala. Jeden kumpel powiedzial że se h... banię wkręciłem, ze tak jest po fecie itp. Więc siedziałem tak w domu czekając na śmierć. Myślełem tylko o tym kiedy mi serce nie wytrzyma, dostanę ataku serca, udaru mózgu od przegrzania bo temmperature to mialem chyba z 40 stopni.

 

Okłady z ręcznika i chłodnej wody nic nie pomagały, ciągle miałem bóle w mostku, arytmię, silne skoki cisnienia, ktore trwały kilkanascie sekund i ustepowaly ale byly na tyle silne ze musialem wstać z fotela i czegoś się napić. Bałem sie ogromnie. Najgorzej było jak przyszła noc i wszyscy poszli spać a ja sam zostałem ze swoimi objawami. Sam w ciemnym domu. Miałem takie lęki, psychozy, że nie mogłem usiedzieć na miejscu, nie wiedziałem co robić myślałem tylko o tym kiedy to się skończy, z tego wsyztskiego zacząłem się modlić, a nie modliłem się już od kilku lat. A czas się dłużył. Jakoś przetrwałem całą noc, ale momentami było naprawdę nieciekawie. Objawy ustąpiły następnego dnia po południu. Udało mi się normalnie zasnąć.

 

Koszmar się zaczał jak się rano obudziłem, zobaczyłem że jestem sam, że nikogo przy mnie nie ma i poczułem znowu silny ból w klatce piersiowej, ciśnienie mi rozrywało głowę, miałem silne zawroty głowy że aż nie mogłem stać na nogach, serce to myslałem ze za chwile sie wykonczy, nie wiedzialem co już robić i zadzwoniłem do kumpla żeby zawiózł mnie do szpitala. Tam podłączyli mi kroplówę, monitor EKG na serce, pobrali krew, mocz. Gdy przyszedł lekarz i mu opisałem co się dzieje pierwsze to spytał się czy brałem XTC albo fete. Oczywiscie zaprzeczylem.

 

Potem badali mnie jescze 3 lekarze, zrobili rtg płuc i stwierdzili że to wszystko na tle nerwowym, że to wpływ dużych ilości alkoholu (co pewnie też miało na to wpływ, gdzyż dzień wcześniej przed spożyciem fety, byłem nawalony jak nigdy, albo jak zawsze i na drugi dzień ledwo się trzymałem - dlatego wziąłem), że z moim sercem, płucami, klatką piersiową jest wsyzstko ok. Gdy spytałem czy takie stany pogły być po dragach, lekarz tylko uśmiechnął się i powiedział "przecież nie brałeś".

 

Potem przepisali mi propranolol i wysłali do domu. Od tego czasu zaczałem panicznie się bać zostawać sam w domu, nigdzie nie wychodziłem ze strachu przed ludźmi, otoczeniem, że jak pójde albo zostanę sam to znów dostanę ataku. Przez to mój dobry kumpel który mieszkał ze mną w pokoju był ze mną 24h na dobę). Bałem się że coś jest nie tak z moim sercem i postawowiłem wrócic do Polski na szczegółowe badania. Tak też zrobiłem i po 4 dniach byłem już w domu, poszedłem do lekarza neurologa, opisałem co się stało ten zrobił ekg serca, postukał młotkiem po kończynach i przepisał hydroksyzyne, propranolol, zomiren, magnez i zestaw witamin.

 

Ale ataki lęków, paniki i problemy z sercem nie ustępowały więc poszedłem do lekarza rodzinnego a ten skierował mnie do psychiatry.

Wszyskto psychiatrze opisałem ten stwierdził zespół lękowy, depresję, nerwicę i zespół odstawienny, zespół stresu pourazowego i zalecił psychologa. Do listy lekarstw dopisał też Zoloft.

 

Objawy zaczęły powoli ustępować (dzięki Zoloftowi), zacząłem sam z własnej woli (oczywiście w konsultacji z lekarzem) ograniczać inne leki zwłaszcza propranolol i benzodiazepiny.

 

Teraz po 3 miesiacach czuję się o niebo lepiej, ale ataki powracają z tym, że już nie z taką siłą (wcześniej to podczas ataków musiałem wzywać karetkę, dostawałem domięsniowo diazepam i wszystko wracało do normy). Momentami myślałem że bedzie konieczna hospitalizacja, ale lekarz z pogotowia który do mnie przyjezdzał powiedział że hospitalizacja to ostateczność i póki jest to możliwe powieniem przebywać wsród najbliższych i przy ich wsparciu wracać do zdrowia.

 

Teraz jest już dobrze, wszystko wraca do normy, nawet czasem wypiję sobie kilka piw, wcześniej po kilku łykach dostawałem ataków a na myśl o tej przygodzie z fetą to już wogóle świrowałem.

 

DLATEGO MAM PRZESTROGĘ DLA WSZYSTKICH CZYTAJĄCYCH TEGO POSTA: NIGDY NIE NADUŻYWAJCIE SUBSTANCJI ODURZAJĄCYCH A O DRAGACH TO JUŻ NAJLEPIEJ ZAPOMNIEĆ.

 

Pozdrawiam gorąco. Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dopiero sobie uswiadomilam ze ja tez mam leki. przyzwyczailam sie do tej mysli juz powoli, czuje takie nieokreslony strach od czasow liceum chyba. teraz jestem na studiach. czesto boje sie, ze ktos mnie obrazi. a jeszcze bardziej boje sie gdy ide z jakims chlopakiem. ogolnie nie jestem osoba jakas specjalnie niesmiala ale okropnie boje sie ze ktos powie mi cos niemilego. wlasciwie chyba dlatego przestalam sie umawiac z chlopakami. czesto gdy stoi w kolejce w sklepie za mna chlopak to nie kupuje wszystkiiego, co potrzebuje, a jedynie mysle aby stamtad wyjsc... myslicie ze moze miec to zwiazek z moimi bardzo zlymi relacjami z ojcem? jest mi ciezko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Chyba to dobry dział na problem, który mam. Od początku roku mam dziwne dolegliwość fizyczne i psychiczne. Mam takie dziwne uczucie duszenia w klatce piersiowej, uczucie dławienia. Do tego dochodzą bóle głowy, ale nie są to typowe bóle głowy, tylko jakieś takie dziwne dreszcze, w potylicy, również w części czołowej głowy, to się zdarza w róznych porach dnia, nieraz mam wrażenie, jakby przechodziło takie wyładowanie w środku głowy od potylicy do czybka głowy, nieraz jest to samoistne, ale często jest wywoływane np. piskliwą muzyką, hałasem. Do tego również dochodzą zaburzenia żołądkowe, często jest to brak apetytu, mdłości, biegunka, nieraz kilka razy musze korzystać łazienki. Oczywiście w czasie trwania tych dolegliwości, mam przyspieszoną pracę serca, bardzo szybki puls, a co za tym idzie oczywiście podwyższone ciśnienie, gdyż normalnie mam w normie (120/80 lub 130/80). Czytałem też hiperwentylacji i podejrzewam, że chyba to mam. Przebiega to tak, że niby z nikąd przychodzi taki dziwny atak jakby strachu paniki, nawte gdy nic stresującego nie robię. Zaczynam wtedy brać bardzo głębokie wdechy, zaczynam mieć zawroty głowy, mdłości, biegunkę. Boję się że to mi się na tyle utrwaliło, że mogę mieć chroniczną hiperwentylację, gdyż jest jakiś czas, że mam normalny oddech, ale jak wpadne w hiperwentylacje to nie mogę przestać, brać tych wdechów, nieraz wiele razy w ciągu dnia i tygodnia. W tym czasie mam takie objawy jak bym nie był sobą, jakby odrywał się od własnej osoby, jakby moje ciało i moja świadomość była osobno, oczywiście napędza to kolejne przypuszczenie, wzrasta ciśnienie, mam coraz większe poczucie "nierealności wszystkiego". Byłem u lekarza, zrobił mi ekg, ogólny wywiad. Boję się że to może być jakiś guz mózgu, tętniak, że mogę dostać udaru. Jestem szczupłą osobą mam 23 lata i nigdy nie chorowałem na nic poważnego. Jeśli kogoś to śmieszy to co napisałem , to trudno, ale jeśli ktoś z was ma podobne dolegliwości to prosze o kilka zdań, bo nie wiem co to jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj!

Nikogo nie rozsmieszy to co napisałeś bo wszyscy przezywamy albo przezywalismy to samo więc wiemy jakie to straszne.

Wszystko o czym piszesz wygląda na nerwicę ,ale taka diagnoze moze postawic tylko lekarz więc do nigo sie udaj,zrób wszystkie badania-echo serca,ekg,holtera,zrób badanie krwi na zelazo,magnez i potas,zbadaj tez hormony tarczycy.

Nie martw sie to nie guz mózgu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale mnie niepokoi ta hiperwentylacja, czy ona nie doprowadzi do uszkodzenia mózgu, jak się jej pozbyć, i czy ona może wywołac objawy takie jak: "poczucie nierealności", wrażenie odłączania się od ciała, derealizację i depersonalizację i dezorientację?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do hiperwentylacji to nie wiem czy do czegos moze doprowadzić bo akurat na szczęcie tego nigdy nie mialam.Tu na forum wiele osób to ma więc moze one sie wypowiedzą. Idz do lekarza,porób te badania o których Ci mówiłam i jeżeli lekarz powie ,ze to nerwica a pewnie tak jest bo wszystko na to wskazuje to idz do psychiatry,on Ci wtedy pomoze a narazie kup sobie kalms w aptece i bierz 3 razy dziennie po 2 tabletki,wyciszysz sie troche i uspokoisz.

A jak duzy masz ten puls?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeżyłam hiperwentylację wiele razy ale żadnego uszkodzenia mózgu nie mam. Lepiej się przestać nakręcać i zacząć się leczyć. Jeżeli lekarz ogólny nic nie stwierdzi (np. problemów z tarczycą) to proponuję skonsultować się z psychiatrą lub psychologiem. Powodzenia:):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hiperwentylacja może prowadzić do przeziębienia czy nie wiem jak to nazwać gdy mnie np. dopada po wyjściu z basenu w zimie to łykam dużo zimnego powietrza i później dusi mnie po tym kaszel. Ale to nie odrazu uszkodzenie mózgu :-) hehe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nei jestem zdiagnozowana i dokąd będę dawała sobie sama "radę" to postaram sie nie chodzić po lekarzach i nie faszerować sie lekami (co nie przeszkadza mi trzymać w szafce xanax i signopam - tak na wszelki wypadek przepisala lekarka w razie doraźnej potrzeby). W sumie boję sie ze mam chorobę serca, czuję ze mam trudności z oddychaniem czasem... no i jak kilkoro z was źle się czuję jak jestem sama ;/ a mieszkam sama więc.... shit... napady lęku zdarzają mi się jak tylko coś mi się "stanie" - np w chwili obecnej chyab mam jakiegoś wirusa - grypę żołądkową czy coś - niedobrze mi, jestem "głodna" a jednoczesnei nei chce mi się jeść, czasami w głowie mi się zakręci i ciężko mi odychać, mrówki po całym ciele - a ja już dośpiewałam sobie teorię, i założe się, że już dziś nie bede dobrze spała. znaczy nei wyłącze swiatła i nie wyłącze radia... jak "przysnę" to na godzinkę i jak się obudze i zobaczę,że jest 1.30... boshhhh :( ...bo jak obudze się o 2.50 to juz lepiej... bo to zaraz 3cia, po 3 niebawem 3.30 a jak juz do 4 dociągnie to "prawie" trzeba wstawać do pracy (5.40) ehhhh.... ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kociak_czarny ale lekarz ci pomoże.sama nie dasz rady.poza tym długotrwała nieleczona nerwica prowadzi do zaburzeń i zmian osobowości i coraz trudniej to potem wyleczyć.i to co masz to raczej nie żaden wirus tylko zwyczajnie nerwy.po co sie męczyć skoro możesz sobie pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×