Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Nie nudny, tylko inaczej patrzysz na świat.

To też, od zawsze odkąd pamiętam to w sumie patrzyłem na świat inaczej niż rówieśnicy.

 

Zresztą, w czym jesteś nudny "w porównaniu do reszty". Co oni robią, skaczą codziennie na bungee?

Potrafią między sobą znaleźć temat do rozmowy. Ja natomiast nie mam w realu o czym rozmawiać.

 

Często ważne jest, żeby umieć się sprzedać. Znam wiele towarzyskich osób, które po prostu potrafią sie wypromować, zainteresować sobą a przy bliższym poznaniu okazują się przeciętne.

Ja nie umiem się w żaden sposób wypromować. Jeśli przyjdzie czas szukania pracy i będę miał jakąś rozmowę kwalifikacyjną, to mogą od razu się zorientować, że nie warto mnie zatrudniać.

 

unikam ludzi z innych powodów głównie poczucia bycia gorszym i lęku przed krytyką.

Ja unikam w realu relacji z ludźmi z kilku powodów: lęku przed krytyką i wyśmianiem; brakiem tematów do rozmowy i brakiem wyraźnej potrzeby nawiązywania kontaktu z ludźmi w realu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Będąc samotnym marzy się o odrobinę chociaż czułości, wtuleniu w ramiona drugiej osoby.. doznałem tego ostatnio, było tyle czułości ile nigdy w moim życiu, ale czy jestem szczęśliwy, że mogłem chociaż przez chwilę tak? Nie sądzę, tęskniłem do samotności, bycia sobą. Chociaż w sumie raczej byłem sobą, to jednak nic nie czułem do tej miłej dziewczyny, po prostu taka wakacyjna znajomość.. może przez leki, które zacząłem brać stałem się obojętny, bo nawet nie przeżywam rozstania, a zawsze tak było nawet w przypadku bardzo niepasujących do mnie osób. Ona była zdecydowanie najlepszą jaką dotychczas spotkałem..

Złapałem jednak koszmarnego doła, ale to chyba jednak nie z jej powodu.. Nie chcę już być z kimś na chwilę, by poczuć tę bliskość, chcę spotkać kogoś, do którego będę coś na prawdę czuł, ktoś, kto będzie umiał odczytać nie tylko moje zalety, ale i tę moją melacholię .. chcę zachować wszystko dla tej jedynej, choć coraz mniej wierzę, że ją spotkam..

 

Musiałem się wygadać, chociaż tutaj..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrafią między sobą znaleźć temat do rozmowy. Ja natomiast nie mam w realu o czym rozmawiać.

Sraka ptaka. Wydaje mi się, że trochę przeceniasz jednak swoje możliwości anty-towarzyskie.

 

Ja nie umiem się w żaden sposób wypromować. Jeśli przyjdzie czas szukania pracy i będę miał jakąś rozmowę kwalifikacyjną, to mogą od razu się zorientować, że nie warto mnie zatrudniać.

Jeśli kiedyś będą Cię zatrudniać, to prawdopodobnie ze względu na Twoje umiejętności, a nie "promowanie się".

 

 

Często ważne jest, żeby umieć się sprzedać. Znam wiele towarzyskich osób, które po prostu potrafią sie wypromować, zainteresować sobą a przy bliższym poznaniu okazują się przeciętne.

No ale widzisz, że przy pierwszej lepszej konfrontacji z rzeczywistością takie kwiatki zawsze wychodzą. Nie ma tak, że ktoś non stop będzie grał, w którymś momencie to aktorstwo się złamie. Aż mi się cytat przypomniał:

Niektórzy moi przyjaciele już nie jedzą pasty. Dbają o linię. Więc chodzą na steki albo francuszczyznę, czy szwedzkie żarcie, albo jeszcze co innego. I dostają wrzodów. Dlaczego? Bo nie można się stać kimś, kim się nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123,

Ale np. na uczelni widzę, że jestem nudny w porównaniu do reszty.

Jak to sprawdziłeś? Ciekawy jestem tej metody porównawczej?

 

polnormalny,

Powiało optymizmem ode mnie nie ma co :D

Faktycznie, aż musiałem koszulkę założyć :D

A ja zdałem sobie sprawę, że ze mnie to już nic nie będzie.

Do niedawna i przez wiele lat, tak uważałem. Aż tu nagle stwierdziłem, że to zwykła bzdura, którą sobie wkręciłem ciągłym powtarzaniem w myślach. Racjonalizacja przeważyła szalę. Owszem może się tak zdarzyć, że rzeczywiście nic już nie zmienię w swoim życiu, ale na razie odsunąłem tą myśl na bok, aby zrobić miejsce na pomysły, które pomogą mi zapobiec w spełnieniu się tego "proroctwa". A taki młody już nie jestem, jak co niektóre "beznadziejne przypadki" na tym forum, i mam dużo więcej zmarnowanych lat życia w kolekcji niż oni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123 ja wiem chyba co masz na myśli.

Problem bycia 'nudną' daje mi się we znaki dopiero jakiś czas. Jako dziecko wolałam być samotnikiem i nie rozumiałam dlaczego wszystkie dziewczynki z klasy pragną się ze mną przyjaźnić. W gimnazjum próbowałam zawalczyć ze swoim 'alter ego' i na początku świadomie postanowiłam wykreować się na osobę ciekawą, towarzyską i pewną siebie. Działało, do czasu. Poje... pomieszało mi się wszystko. Pomyślałam że czas zrzucić te wszystkie wykreowane formy. Przyjaciele w słowach byli bardzo wyrozumiali, w czynach już niekoniecznie. Moje prawdziwe, pokręcone ja było dla nich zbyt dużym wyzwaniem.

Teraz, na studiach, jestem tylko dziwaczną paranoiczką i zupełnie nie daje sobie rady. Rozmowy w przerwach to dla mnie koszmar nie dlatego że boje się ludzi, po prostu widzę jak reagują na moje pokręcone poglądy i zawiłe skojarzenia.

Nikomu nie chce się zaprzątać głowy marudną, wybuchową, nieogarniętą dziewczynką z problemami.

Próby nawiązania relacji kończą się fiaskiem, zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Złapałem jednak koszmarnego doła, ale to chyba jednak nie z jej powodu.. Nie chcę już być z kimś na chwilę, by poczuć tę bliskość, chcę spotkać kogoś, do którego będę coś na prawdę czuł, ktoś, kto będzie umiał odczytać nie tylko moje zalety, ale i tę moją melacholię .. chcę zachować wszystko dla tej jedynej, choć coraz mniej wierzę, że ją spotkam..

 

Musiałem się wygadać, chociaż tutaj..

 

THJ_nw, nawet sobie nie wyobrazasz jak bardzo Cie rozumiem. tez tak czuje, ze nie chce teraz kogos na chwile, po to, aby przez jakis czas poczuc sie lepiej, nałykać się tej miłości, czułości, tych ciepłych uczuć, którymi może nasz obdarować druga osoba. mam wrażenie, że nie mam już na to siły, że skoro już mam mieć kogoś - to mieć tak NAPRAWDĘ.

 

problem w tym, że nigdy nie wiesz, czy ta osoba będzie właśnie tą najlepsza, tą ,,dla Ciebie,, 8)

 

no i sprawy teraz maja sie tak, ze chyba na chwile obecna nie bylabym w stanie kogoś pokochać. zwyczajnie wypalilam sie, cieple uczucia we mnie ,,wyschnely,,. mysle, ze kiedys to sie zmieni, jak poznam ta wlasciwa osobe. i wiem, ze ta osoba bedzie musiala mnie zaakceptowac taka jaka jestem, z calym zestawem moich zalet no i jeszcze wiekszym zbiorem wad 8) moze to zaczyna podchodzic pod jakies bajkowe myślenie, ale mysle ze to calkiem normalne i wiekszosc ma podobne nadzieje.

 

narazie czilałcik, dziś moja samotność mi nie dokucza, wrecz czerpie z niej radosc, wiec dobrze jest jak jest :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aż mi się cytat przypomniał:

Niektórzy moi przyjaciele już nie jedzą pasty. Dbają o linię. Więc chodzą na steki albo francuszczyznę, czy szwedzkie żarcie, albo jeszcze co innego. I dostają wrzodów. Dlaczego? Bo nie można się stać kimś, kim się nie jest.

 

Świetny cytat to fakt. Tylko w moim przypadku jest tak że będąc tym kim jestem zdechnę sam bo dotychczasowe życie dało mi wystarczającą ilość sygnałów że w tej postaci nie jestem gościem atrakcyjnym dla kobiet i jestem zbędny na tym świecie a każda próba zmiany tego stanu w obecnym stanie fizyczno-myślowym kończy się tak samo. Tak więc żeby chociaż przez chwile dać sobie i komuś (kobiecie) szczęście i sobie muszę się de facto zmienić diametralnie. Nieraz zastanawiam się czy kiedykolwiek mi się to uda, bo czasem myślę że ja po prostu taki jestem a czasem że mógłbym to życie jeszcze wygrać ale zaburzenia psychiczne skutecznie mnie przed tym zblokowały.

 

-- 29 lip 2013, 22:39 --

 

socorro, Ależ to świetnie ujęłaś! Jakbym czytał sam siebie.

 

-- 29 lip 2013, 23:06 --

 

rotten soul, W Twoim przypadku to faktycznie zwykła bzdura, którą sobie wkręciłeś ciągłym powtarzaniem w myślach. Ja np. aż tak wiele młodszy od Ciebie nie jestem a mam dużo mniejsze szanse (dokładnie na granicy cudu) żeby coś jeszcze się udało zdziałać, ale fakt są tu jak to nazwałeś "beznadziejne przypadki" ok. lat 20 , którzy mogą spokojnie coś zdziałać w podrywie bo nic im nie brakuje. Jak ktoś jest młodszy to spokojnie się może wyrobić i zminimalizować swoje fobie etc., gdyż zakocha się z wzajemością, dostanie "kopa" i będzie poprostu zmotywowany do zmian.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladywind,

Jeszcze nie, ale jeśli żadna mnie zechce, to wyjścia nie będzie i sobie odpuszczę jak poniektórzy tutaj. Zegar tyka...jeszcze 34 miesiące.

 

polnormalny

rotten soul, W Twoim przypadku to faktycznie zwykła bzdura, którą sobie wkręciłeś ciągłym powtarzaniem w myślach.

Nie bardzo wiem co Ci na to odpisać, bo nie za bardzo lubię ciągnąć temat moich kompleksów, już i tak dużo tu napisałem o tym. Po prostu powiem, że to nie twarz jest głównym powodem tychże kompleksów, a widziałeś tylko ją.

a np. aż tak wiele młodszy od Ciebie nie jestem a mam dużo mniejsze szanse (dokładnie na granicy cudu) żeby coś jeszcze się udało zdziałać

Jednakże sam napisałeś chyba nawet w tym temacie, że miałeś jakieś dwie ciekawe sytuacje i to dość niedawno. No to teraz sobie wyobraź, że ja nie miałem czegoś takiego od kilkunastu lat, a za małolata wszystkie zmarnowałem właśnie z powodu tych jeban.ch kompleksów i później ciągnęło się to za mną aż do dzisiaj. Obecnie ma to już tak wbite w łeb, że obawiam się, że tego nie przezwyciężę nigdy nawet jakby jakaś dziewczyna mnie pokochała i powiedziała, że jestem dla niej super seksowny. To jedna z rzeczy, której mi się raczej nie uda zwalczyć samemu ani nawet przy pomocy terapeuty. :(

Jak ktoś jest młodszy to spokojnie się może wyrobić i zminimalizować swoje fobie

Święta prawda. Im wcześniej się za to zabiorą tym większe szanse na powodzenie. Chyba, że chcą sobie pluć w brodę jak ja teraz :evil:

gdyż zakocha się z wzajemością, dostanie "kopa" i będzie poprostu zmotywowany do zmian.

Z tym też się zgodzę, bo ja ostatnio dostałem takiego kopa, mimo, że zakochałem się bez wzajemności. Jednakże dzięki temu doznałem olśnienia, że jestem jeszcze zdolny do jakiś wyższych uczuć i zobaczyłem, jak diametralnie na plus zmieniło się moje samopoczucie przez ten okres.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten kto spisał sie na straty,uznał w głowie za śmiecia...faktycznie przegrywa,bezczynność to największe "zuo"

Trzeba próbować póki sie da,ale to ogólnie życia sie tyczy

 

Też uważam, że nie powinno się uważać sie za skazanego na porażkę, bo wtedy większe prawdopodobieństwo, że nas to spotka.

Ale mi trudno uwierzyć w siebie :-|

Kiedyś wszystko mi nie wychodziło tak jak innym, w zerówce i wmówiłam sobie, że nie mam tego czegoś, co mają oni. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jedna z rzeczy, której mi się raczej nie uda zwalczyć samemu ani nawet przy pomocy terapeuty.

Nie wydaje mi się. Jeśli będziesz sobie wkręcał, że czegoś nie zwalczysz to tego po prostu nie zwalczysz. Nie ma takiej siły, która mogłaby Twój tok myślenia zmienić poza Twoją własną chęcią. Terapia byłaby raczej wspomagaczem.

 

Jak ktoś jest młodszy to spokojnie się może wyrobić i zminimalizować swoje fobie

Nie wiem czemu, ale mimo wszystko wydaje mi się, że żaden wiek nie stoi na przeszkodzie, żeby z sukcesem zacząć pracować nad sobą. Przykład? Mając naście lat wylądowałam z deprechą u psychiatry, terapia, myk myk, wypracowałam, było fajnie przez parę lat. Wróciło. Co nie znaczy, że z podobnym sukcesem teraz nie mogę nad tym popracować :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem bycia 'nudną' daje mi się we znaki dopiero jakiś czas. Jako dziecko wolałam być samotnikiem i nie rozumiałam dlaczego wszystkie dziewczynki z klasy pragną się ze mną przyjaźnić. W gimnazjum próbowałam zawalczyć ze swoim 'alter ego' i na początku świadomie postanowiłam wykreować się na osobę ciekawą, towarzyską i pewną siebie. Działało, do czasu. Poje... pomieszało mi się wszystko. Pomyślałam że czas zrzucić te wszystkie wykreowane formy. Przyjaciele w słowach byli bardzo wyrozumiali, w czynach już niekoniecznie. Moje prawdziwe, pokręcone ja było dla nich zbyt dużym wyzwaniem.

Teraz, na studiach, jestem tylko dziwaczną paranoiczką i zupełnie nie daje sobie rady. Rozmowy w przerwach to dla mnie koszmar nie dlatego że boje się ludzi, po prostu widzę jak reagują na moje pokręcone poglądy i zawiłe skojarzenia.

Nikomu nie chce się zaprzątać głowy marudną, wybuchową, nieogarniętą dziewczynką z problemami.

Próby nawiązania relacji kończą się fiaskiem, zawsze.

Ja nigdy z własnej woli nie próbowałem nawiązywać relacji. A gdy ktoś coś do mnie mówił, to myślałem kiedy ten ktoś zostawi mnie w spokoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×