Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia szkolna


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

My mamy logikę z doktorem nieźle zakręconym (żeby nie powiedzieć kompletnym wariatem).

 

1. Na wykładzie z logiki mówił o wszystkim tylko nie o logice.

2. Na ćwiczeniach pomylił sie we własnym przykładzie i pół godziny myślał jak go rozwiązać.

3. Przedłużył ostatnie zajęcia w niedzielę o 20 minut bo zastanawiał sie czy prawa logiki mogą istnieć w świecie bez praw.

4. Nie powiedział nam jaką książke mamy kupić tylko kazał sprawdzić u studentów prawa. Moja kumpela na prawie powiedziała że nie wie jaką mamy mieć książke, bo im doktor kazał sprawdzić u starszych studentów!

 

Jego powiedzonka:

 

1. Dziecko które sie zmoczyło wrzaskiem sie wyraża negację zaistniałej sytuacji.

2. Kiedyś uważano że kobiety od nauki brzydną, ale po was tego nie widać.

3. Metanauka jest to nauka o nauce która czegoś naucza a przynajmniej powinna nauczać.

4. Więcej państwo nie powiem bo zapomniałem ale jak sobie przypomnę to sie z państwem podzielę.

5. Wy i tak musicie uczyć sie z książki (patrz pkt. 4) a my tu jesteśmy tylko jako personal meeting przed egzaminem.

 

A my nawet nie mamy egzaminu z logiki tylko zaliczenie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! ja tu nowa:)

Dobry temat!Nerwice przypuszam mam z 4 miesiące..ale nigdy nie objawiała się tak mocno. Od pażdziernika zaczęłam studia zaoczne na moim wymarzonym wydziale i jedyne co chciałam to być na wykładach.WYkłady mam od rana do wieczora a ni razu nie udało mi się być na wszystkich godzinach:( z wiadomych dla was powodów, a dla mnie tydzień temu jeszcze nie. Drżenie rąk,kołatanie,gigantyczne zawroty głowy i w końcu panika! Uciekłam po 2 godzinach zajęc, jak się uspokoiłam to pomyślałam ze mogłam zostać. Poprostu paranoja! :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swallow : mam dokładnie to samo. Wymarzyłam sobie anglistykę, na dzienną niestety sie nie dostałam (na KUL zabrakło mi 2 pkt, na UMCS 8 ) ale zaoczna w sumie też mogła być. Myślałam że będe chodzić na wymarzone zajęcia i po prostu nie będe miała jak myśleć o nerwicy.

Nic z tego. Na ćwiczeniach jest coś trzeba robić ale wykłady to tragedia.

Piątek mam 3 godziny, jeszcze jakoś sobie z hydroxyzyną radzę. W niedzielę mam 3 albo 4 i też jakoś sobie radzę. Ale w sobotę mam od 9. do 20. Ani razu nie udało mi sie wysiedzieć. Uciekam z zajęć, wracam do domu, biorę hydroxyzynę i tak gdzieś po 2 godzinach (jak już hydroxyzyna porządnie działa) to sie zastanawiam właściwie dlaczego sobie poszłam. I obiecuję sobie że następnym razem napewno zostanę. I albo znikam wcześniej niż poprzednio, albo siedzę godzine dłużej i znowu uciekam. Nadrobienie zajęć to jeszcze nie jest taki problem, problemem są nieobecności. Jak mi sie nie uda załatwić indywidualnego to chyba po prostu poproszę panią psychiatrę żeby coś napisała że z powodu nerwicy mogę czasami opuszczać zajęcia, żeby wykładowcy nie myśleli że olewam.

(u mnie na uczelni jeśli lekarz napisze że uczeń może opuszczać zajęcia z powodu <...> lub coś w tym stylu, to sie absolutnie nikt nie czepia. Ale to musi być od lekarza). W liceum było lepiej...wychowawczyni dostała kartkę od mamy na czym polega problem plus kartkę od lekarza i usprawiedliwiała mi nieobecności i pomagała zaliczać. (a jakby złożyć moje nieobecności w tym czasie, to w sumie ze 3.5 albo i 4 miesiące nie chodziłam). A tu tutaj niby mamy coś takiego jak "pan prowadzący", z tym że on jest raz w tygodniu i to przez 2 godziny :?:? (wiadomo co to oznacza na studiach)

 

Nie wiem, może ta opinia od lekarza że opuszczam zajęcia z powodu nerwicy to byłby dobry pomysł? Z załatwieniem indywidualnego nauczania jest podobno problem. Zaległości bym nadrobiła (i tak sie muszę uczyć w domu, książki mam i kontakt z ludźmi co było też mam. Fajni ludzie tylko za bardzo dociekliwi. Bo rozumieją że "jestem chora", jak poproszę to mi skserują notatki tylko ciągle sie dopytują co KONKRETNIE mi jest. A przecież im nie powiem że mam nerwicę!), z zaliczeniem egzaminu nie powinno być problemów (poza tą przekletą logiką), chodzi mi tylko o te nieobecności. A jakbym miała zaświadczenie że mam taki problem, byłoby mi łatwiej powiedzieć wykładowcom. (bo niestety proszenie kogoś o cokolwiek sprawia mi dość spory problem pt. czy oni nie pomyślą że jestem ofiarą która sobie nie umie poradzić/że chcę mieć taryfę ulgową/ że sie obijam i nie chce mi sie zwyczajnie uczyć itp.) O problemie z nerwicą powiedziałam narazie 2 (pani od gramatyki i pani od pisania) z powodu "czy oni sobie nie pomyślą że ja sie obijam i chcę mieć jakąś taryfę ulgową". Niby panie stwierdziły że nie ma najmniejszego problemu i jak sie źle czuję to mam im po prostu powiedzieć i mogę iść do domu a ja i tak sie zastanawiam co one sobie pomyślały. Niestety przy 95% tego co robię i mówię zastanawiam sie czy nie wyjdę na idiotkę, co oni sobie o mnie pomyślą itp. (w rezultacie w większości przypadków sie nie odzywam ewentualnie robię to co innym sie spodoba) Mocno mi to utrudnia życie ale już z tym problemem chodzę do psychologa.

 

a tak na poprawę humoru :

 

Kuzynka która o problemie akurat wie, stwierdziła że zamiast mówić ludziom "mam depresję/mam nerwicę" (jest ryzyko że wezmą cie za nienormalną) powinnam powiedzieć "jestem emo". W końcu emo to są albo ludzie z depresją, albo nerwicą (albo pozerzy). Więc ja niewiele powiem, oni zrozumieją o co chodzi i jeszcze będe trendy! :D:D:D

Kaśka uznała że i tak wyglądam i zachowuję sie jak emo, tylko muszą mi włosy podrosnąć i powinnam sobie paznokcie pomalować a napewno mi uwierzą. Oryginalne podejście do problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie dziś kolejny zly dzień w szkole..oczywiście już ludziezaczeli mnie lekceważyć,mają mnie gdzieś bo się nie odzywam

Ehhh jak jestem na uczelni to od samego wejścia jestem spięty,boje sie ludzi :cry:No i tak również było dziś....no i odkryłem że jak już z kimś gadam to często gadam głupoty albo się jąkam :cry: no i oczywiście jak jużrozmawiam to tylko na 3-4zdania bo wiecej nie potrafie :cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehhh jak jestem na uczelni to od samego wejścia jestem spięty,boje sie ludzi :cry:No i tak również było dziś....no i odkryłem że jak już z kimś gadam to często gadam głupoty albo się jąkam :cry: no i oczywiście jak jużrozmawiam to tylko na 3-4zdania bo wiecej nie potrafie :cry::cry::cry:

Bo za bardzo się ludźmi przejmujesz, oni też gadają głupoty i mają to gdzieś. Ja też "na żywca" jestem nieśmiała. Nieraz przeżywam tortury bo się wstydze i robię sie czerwona bez powodu, a przecież i tak nikt poza mną o tym nie pamięta.

Wogóle, to dziewczyny lubią milczących facetów więc spróbuj się nie przejmować :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pyzia1 ma racje zabardzo się ludźmi przejmujesz, wrecz powiedziałabym, że wyobrażasz sobie to bardziej niż jest w rzeczywistości. Z Twoich postów wynika, że stoisz z boku, nawet się nie zbliżasz do grupki gadających ludzi, odrazu zakładasz swój scenariusz co się wtedy stanie, że Cie wyśmieją, że będziesz gadał głupoty itd... A może gdyś tam podszedł, powiedziałcześć jak leci i poprostu stanął i na początku słuchał co mówią, myśle, że nikt nie powiedziałby Ci odejdź stąd... Z czasem to słuchanie przerodziłoby się we wtrącanie krótkich zdań a z czasem kto wie, jakbyś się rozkręcił, byłbyś królem rozmowy :lol: Pewnie jak czytasz to co napisałam, myślisz, że to nieralne, a może jednak? Może trzeba cierpliwości i małymi kroczkami... zamiast stać z boku, stój z nimi i poprostu się przysłuchuj o czym mówią, i nie waż się wtedy myśleć jaki to Ty jestes beznadziejny bo z nimi nie gadasz! Z Twoich postów widze jak bardzo Cie gnębi ta sytuacja, ale niestety ja ani nikt z tego forum nie mozemy Ci w tym problemie pomóc, musisz sam się przełamać, chociaż wiem jak to cholernie trudne jest, ale pomyśl sobie jak byłoby pięknie gdyby się udało... Tylko pamiętaj nic na siłe, powolutku, małymi kroczkami a się musi udać! My Cię z tego wirtualnego świata będziemy wspierać;) Przecież nie podoba Ci się tak jak jest? To zmień to, a przynjamniej próbuj. Pozdrawiam 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wogóle, to dziewczyny lubią milczących facetów więc spróbuj się nie przejmować

Ale najpierw do dziewczyny ten milczący facet musi się odezwać...a poza tym musi mieć jakiś charakter silniehszy,bo ja mam słaby charakter :cry:

Próbuje to zmienić ale nie wychodzi mi....zawsze jestem tym słabym,bojącym się Darkiem :cry:

wyobrażasz sobie to bardziej niż jest w rzeczywistości

Może masz racje...ale już słyszałem komentarze o sobie że jestem jakiś po..bany,....widziałem jak kilka dziewczyn śmiało się ze mnie...ale masz racje może niektórzy ludzie nie oceniają mnie żle tak jak ja sobie to wyobrażam..

A poza tym dziś słyszałem całkiem przypadkowo rozmowe w której jedna z osób powiedziała"Ona jest po..bana bo się nie odzywa do nas"....znowu kolejny przyklad tego jak bardzo ludzie potrafią oceniać innych ludzi w ogóle ich nie znając :cry:

A i czasam iudaje mi się nie stać z boku powiedzieć cześć....ale tylko tyle staram się słuchać tego co mówią ale nie potrafie nic powiedzieć dalej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Darku nie wiem już co Ci doradzić... wiesz zastanawiam się dlaczego Ty z nimi nie rozmawiasz... bo piszesz, że nie potrafisz, ale to nie byłby problem bo mógłbyś się nauczyć, więc chyba jest coś więcej niż tylko to. To jest raczej tak, że Ty sobie na to nie pozawalasz, masz za duże uprzedzenia i panicznie boisz się ich reakcji, dlatego wolisz podarować sobie mówienie niż zaryzykować... Może jakaś terapia grupowa by Ci pomogła, próbowałeś? A co np Twoj psychoterapeuta/psycholog na ten temat mówi, co proponuje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś słyszalam że człowieka można pokonać ale nie powalić....zastanów się nad tym. A do nauczania indywidualnego podejdź z większym uśmiechem. Jest to naprawdę wielka wygoda>>nauczyciele dostosowują tryb naucznia do Twoich indywidualnych możliwości, a co za tym idzie Ty więcej umiesz i potrafisz. Jeżeli będziesz się źle czuć i nie dasz rady się nauczyć nauczyciele muszą to zrozumieć i nie będą Cię dręczyć sprawdzianami czy pytaniem. Możesz poprosić aby zajęcia indywidualnego nauczania odbywały się w szkole więc będziesz mieć kontakt z ludźmi z klasy i może z innymi osobami które mają nauczanie indywidualne. Potraktuj to troche jak pewnego rodzaju czas na zregenerowanie sił by móc potem powrócić do pełnej aktywności. I pamiętaj że nauczanie indywidualne wcale nie oznacza izolacji!!Od Ciebie zależy jak często będziesz spotykać się ze swoimi znajomymi. A staraj się to robić jak najczęściej:):):)Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorrow - ja mam dzisiaj i jutro :? . Dzisiaj powinnam jakoś wysiedzieć ale martwię sie co będzie jutro :? Chyba pojadę tylko na połowę zajęć...ale przynajmniej mam zaświadczenie od pani psychiatry do pokazania wykładowcom. To może nie będą sie czepiać nieobecności.

Indywidualne mam sprawdzić na KULu.

 

Od niedzieli mam brać Rexetin. Kurcze, lekko sie wystraszyłam czytając opinie na temat leku :roll: ale podobno to jeden z najskuteczniejszych leków na depresję i nerwice.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze sie stalo, ze ktos podniosl temat. Jutro mam wrocic do szkoly w normalnym trybie, kazali mi a ja tak bardzo nie chce isc normalnym tokiem. Nie chce i nie moge. Nie dam sobie rady. Jezeli nie bede w stanie jutro isc to sie wieszam i ch*j. Jestem wsciekly i zrozpaczony, powtarzam ciagle pytanie; dlaczego oni mi to zrobili?!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:26 pm ]

Z tym wieszaniem sie to przesadzilem, sorry. Ale jestem wsciekly jak nigdy, lzy same ciekna po policzkach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja także niemało przeszłam przez szkołę. W podstawówce było ok, ale gimnazjum to była tragedia. Ci sami ludzie z którymi chodziłam wcześniej przez 6 lat szkoły podstawowej w gimnazjum zamienili się w istne potwory. Uwzięli się na mnie nie wiem do tej pory dlaczego i przez trzy lata nie dawali mi żyć. Nauczycieli to nie interesowało. Uznawali widocznie, że nie ma żadnego problemu. Codziennie przed wyjściem do szkoły miałam problemy z trawieniem i ciągle musiałam chodzić z nerwów do ubikacji. Ponieważ zawsze dobrze się uczyłam to nauczyciele oczekiwali, że zawsze będę najlepsza a ja próbowałam sprostać wbrew sobie ich oczekiwaniom. W technikum (teraz jestem w 4 klasie) już nie było tak łatwo bo było o wiele więcej nauki. Tak więc byłam i jestem do tej pory zwykłą, przeciętną uczennicą. Klasa wprawdzie nigdy nie była zgrana ale nie ma takich przypadków, że ktoś komuś dokucza. W tym roku mam maturę a moja sytuacja z ocenami nie wygląda teraz najlepiej. Kierunek na którym się uczę kompletnie mnie nie interesuje i nie wiążę z nim przyszłości. Poza tym jestem humanistką a przeważają tu w dużej mierze przedmioty ścisłe, dlatego ciągle wszystkiego nie rozumiem. Planowałam sobie w wakacje, że będę się dobrze uczyć, by dostać się na wymarzone studia. Niestety nic z tego nie wyjdzie bo staram się, uczę się po nocach ale kompletnie nie wyrabiam. Codziennie przychodzę w takim stresie do szkoły, że wiecznie mi słabo i mam wrażenie że zaraz zemdleję. Często się zwalniam, opuszczam ze strachu lekcje choć wiem że do niczego dobrego mnie to nie doprowadzi. Przez stres szkolny zaczęłam ostatnio nawet chorować. Lekarz powiedział, że to ma podłoże psychologiczne i kazał mi się tak nie stresować i zmienić podejście do życia. Jutro mam sprawdzian z przedmiotu którego kompletnie nie rozumiem i mam już z niego jedną jedynkę. Chyba umrę tam ze strachu. Najchętniej bym się przed tym schowała ale tak nie można. Ciągle prześladują mnie scenariusze co będzie gdy nie zdam, jaki wstyd, co pomyślą inni, co ja wtedy zrobię itp. Jestem w tej chwili bliska załamania ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam o takich rzeczach i ich konsekwencjach, to myślę, że nauczycieli i dyrekcję takich szkół powinno się stawiać przed sądem za zdradę stanu i rozstrzeliwywać a ofiarom takiego traktowania powinno się wypłacać duże odszkodowania i zapewniać dożywotnią rentę pozwalającą na w miarę dostatnie życie :evil: .

 

Nauczyciele i dyrekcja szkół są odpowiedzialni za bezpieczeństwo uczniów i za zapewnienie im odpowiednich warunków do nauki. Jeśli tego nie robią i ludzie potem mają przez to zrujnowane życie, to są zwykłymi zdrajcami i wrogami Narodu :evil: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×