Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam! Czy znajdzie się tu ktoś życzliwy?


Promien

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie! W wątku "zanim założysz temat" było napisane, aby najpierw coś o sobie opowiedzieć, ale za dużo personaliów podawać nie chcę, więc napiszę jedynie, że mam 20 lat. Dodałabym nowy temat w konkretnym dziale, ale może faktycznie lepiej, jeżeli dodam go tutaj, ponieważ sama tak naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje.

Prawdopodobnie jest to nerwica natręctw, ale lekarzem nie jestem, więc diagnozy stawiać nie będę. Sporo o tym jednak czytałam i najczęściej to sami chorzy i osoby z ich otoczenia jako pierwsi mają konkretne podejrzenia co do stanu zdrowia.

Mój problem, a właściwie problemy, polegają na natrętnych myślach i rytuałach z nimi związanych.

Chyba nie chcę wszystkich opisywać, ale przykładem jest to, że czytam wszystko, co przewinie mi się przez wzrok. Nie mogę ot tak tego nie zrobić. Jeśli tekst jest bardzo krótki, najczęściej muszę czytać go 2 lub 4 razy, nigdy 3 i nigdy 6. Chyba, że czuję, że mi wszystko wyszło (wiem, że brzmi to absurdalnie), wtedy nie muszę tego powtarzać. Wchodząc do łóżka, moja lewa noga musi jako ostatnia dotykać podłogi. Oglądając film, zawsze mój wzrok musi być skierowany na lewe oko osoby, na którą patrzę, biorę zawsze 2 listki papieru toaletowego, po użyciu ręcznika muszę trzepać nim 4 razy i wieszać tak, aby kartka na nim była po lewej stronie, wycierając buty o wycieraczkę muszę to robić to tak, aby lewa noga zaczynała i lewa kończyła i nigdy nie może to być 3 lub 6, a 13 też jest złą liczbą. Odwracam obrazy, na których jest twarz, albo zakrywam je, bo nie zasnę, gdy miałyby być skierowane w moją stronę. Czuję, jakby mój mózg był jakimś kompletnie osobnym organizmem, który jest połączony ze mną nerwami i chce zamęczyć mnie na śmierć. Mam problem z porozumieniem się z kimś, z byciem wśród ludzi, boję się tego i wstydzę siebie samej, tego jak wyglądam, jak się zachowuję. Moja partnerka (tak, teraz tutaj wszystkie osoby, które nie mają w sobie tolerancji dla osób homoseksualnych moją zrobić nagonkę na mnie, że jestem chora) pomaga mi bardzo w tym, abym otwierała się do ludzi. Nie wiem czy udaje jej się to, szczerze w to wątpię, bo nie czuję, aby cokolwiek zmieniło się w moim podejściu. Tak naprawdę, to czuję się chora, lecz nie z powodu mojej orientacji, a tego, do czego zmusza mnie mój mózg, mój umysł. Czuję się zmęczona, bezsilna, nie wiem już co robić, nie potrafię tego zatrzymać. Kiedy próbuję, te chore myśli i zachowania bronią się tym, że najbliższa mi osoba, umrze, że stanie się coś złego, że nie dożyje kolejnych urodzin.

Nie chcę pisać o sobie wszystkiego. Bardzo trudno mi było wyznać o sobie to, co już zdążyłam napisać. Sądzę, że reszta rzeczy jest podobna do tych, albo nadaje się już do rozmów z jakimś specjalistą. Nie wiem... Wybieram się do lekarza już od ponad roku, ale nie przyszedł jeszcze taki dzień, w którym miałam w sobie motywację na tyle dużą, aby w końcu to ziścić. Problem trwa u mnie od kilku dobrych lat... a właściwie, to chyba od dzieciństwa, które było takim okresem w moim życiu, którego wspomnienia napawają mnie niezrozumieniem, złością, smutkiem i frustracją. Może zna ktoś dobrego lekarza w Krakowie? Naprawdę brak mi już sił. Fizycznie i psychicznie. Nie mam w sobie żadnych chęci, żadnej radości. To jest złe. Nie wiem czy chcę tak żyć. Nie potrafię inaczej, ale powinnam może spróbować, jak nie dla siebie, to dla osoby, którą kocham. Polećcie mi kogoś, proszę. Albo chociaż dajcie jakieś wskazówki, co mam zrobić, aby żyło się lepiej. te wszystkie myśli, kłębiące się w mojej głowie, wszystkie liczby i czyny, do których samą siebie zmuszam, bez udziału woli... Te absurdy, doprowadzające do wyczerpania sił...

Pozdrawiam!

 

-- 23 lip 2013, 21:09 --

 

"Kiedy próbuję, te chore myśli i zachowania bronią się tym, że najbliższa mi osoba, umrze, że stanie się coś złego, że nie dożyje kolejnych urodzin".

Oczywiście miałam na myśli to, że kiedy próbuję je stłumić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

również miewam często wspomniane przez Ciebie objawy, brak sił, strach przed wypowiedzeniem komuś nieznajomemu choćby najmniejszego słowa.

Rok temu stwierdzono u mnie nerwicę lękową, powiązaną z nerwicą natręctw, do tego ciężką depresję po utracie bliskiej mi osoby. Pewnego dnia się po prostu załamałam. 2 tygodnie leżałam w łóżku, nic nie jadłam, nic nie piłam, wyglądałam jak wrak człowieka. W końcu nadszedł moment, w którym mój chłopak wziął mnie za fraki i zaprowadził do psychiatry, który to od razu stwierdził u mnie powyższe zaburzenia. Przepisał leki, zalecił terapię.

Po pewnym czasie choroba jakby odpuściła, zaczęły się studia, chwilowa motywacja, jednak od pewnego czasu znowu dopadł mnie solidny dołek. Przestałam brać 2/3 przepisywanych mi leków, nie uczęszczam na żadną terapię. Nie widzę czasami sensu, w niczym. Objawy somatyczne nerwicy nie dają mi żyć.

Jednak mówię sobie każdego dnia, że mam dla kogo żyć, że nie mogę się poddać, że muszę zacząć walczyć na nowo. Dlatego też w poniedziałek idę do lekarza, na terapię indywidualną mnie nie stać (w moim mieście niestety jest mało takich miejsc, w którym można zasięgnąć pomocy), jednak to nie zmienia faktu, że zapisałam się na terapię grupową, dopiero za 2 tygodnie.

Jeśli chodzi o Twoją osobę - nie poddawaj się. Najważniejsze jest, by mieć siłę do walki w złych momentach. Radzę Ci również pójść do lekarza, ten zapewne zaleci terapię. Jeśli będziesz potrzebowała - pisz do mnie śmiało.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo mi przykro, że straciłaś bliską Ci osobę... Znam to uczucie.

Twój chłopak musi mieć bardzo silną osobowość. Niektórzy uciekają przy pierwszym najmniejszym kryzysie. Może po prostu nie kochają. Masz duże szczęście, że trafiłaś na kogoś takiego.

Domyślam się, że terapia indywidualna niesie za sobą spore koszty, ale może ta grupowa terapia przyniesie równie dobre skutki, jaka przyniosłaby Ci indywidualna. Może to właśnie sprawi, że strach przed rozmową z ludźmi zacznie mijać. Życzę Ci tego.

Gdybym się poddawała, to nie napisałabym tutaj. Chcę spróbować. Nie wiem tylko na ile ta chęć jest chwilowa, a na ile trwała.

Wiem co to znaczy leżeć w łóżku i nie mieć żadnej mocy psychicznej i fizycznej na to, aby wyjść z niego, zjeść, czy cokolwiek innego.

Czuję, że pisząc tutaj tylko się nad sobą użalam.

Dziękuję Ci za odpowiedź. Życzę Ci siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×