Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

S jak...

rzeczywiście udaje mi się coś napisać ale tak jak Widmo jak coś wymaga dłuższego skupienia .. to się nie da

 

ja teraz jestem chyba w subdepresji - apatia, smutek

nie obchodzi mnie jak będzie wyglądać moje życie, czy będę zarabiać czy biedować, czy będę mieć znajomych

nie obchodzi mnie jak wyglądam, nie mam pragnień poza tym żeby nie myśleć...

mieliście tak?

 

a i jeszcze przekonanie że cokolwiek w życiu do tej pory osiągnęłam jest G**** warte

 

Intel a odtworzyłeś te utracone strony??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a i jeszcze przekonanie że cokolwiek w życiu do tej pory osiągnęłam jest G**** warte

 

Sens,

Dokladnie tak ja to opisalas to wyglada u mnie.

Regularnie co kilka tygodni. W ostatnim roku bylo to raczej po kilka dni. Choc ostatnio o czym pisalem przycisnelo mnie na kilka tygodni. Ja najchetniej zwijam sie w klebek, napycham sie czyms, zamulam umysl TV lub jakimis artykulami w prasie-krotkimi. Internet tez dziala-takie kilk tu kilk tam. Cel wszystkiego - nie myslec.

Teraz juz wiem, ze to wahniecie nastroju. Troche moze pomaga-boli tak samo.

Jedyne wyjscie to przeczekac lub chwytac sie sposobow i sposobikow. Jak znajdziesz jakis 100% daj znac ;)

Sens, nie doluj sie tym i nie nakrecaj. Jak zawsze to trwa po kilka dni to znaczy, ze mozna to przeczekac a spotkanie z kims bliskim, zrobienie sobie czegos milego czy po prostu znieczulenie sie snem itp. bedzie najlepsze.

Moze trzeba to traktowac jak wizyte u denstysty?

Ja mam takie zjazdy, kiedy nagle po dniach gdzie wokol mnie sa ludzie i wrazenia robi sie pustka. To taki zapalnik.

Sam teraz od kilku dni czuje sie jakby to wszystko bylo "G**** warte".

Ale skoro przed weekendem bylo fajnie to mam zamiar to jakos wytrzymac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a i jeszcze przekonanie że cokolwiek w życiu do tej pory osiągnęłam jest G**** warte

 

Jak zawsze to trwa po kilka dni to znaczy, ze mozna to przeczekac a spotkanie z kims bliskim, zrobienie sobie czegos milego czy po prostu znieczulenie sie snem itp. bedzie najlepsze.

dzięki

ale ja mam takie poczucie od kilku (kilkunastu tygodni)...

rok temu byłam na oddziale dziennym

chore*** mnie wkurzało że terapeuta namawial ludzi do zaakceptowania ograniczeń

i, w moim ówczesnym przekonaniu, do życia na łasce losu, pomocy społecznej etc..

do wegetacji

 

a teraz nie dość że sama wegetuję to jeszcze... zaczynam dązyć do tego

żyć na utrzymaniu, nie mieć obowiązków, nie mieć wyzwań..

zastanawiać się czym wypełnić dzień

 

OKROPNE !!!!

 

to czekanie na śmierć

zabijanie czasu do zgonu....

tym jestem teraz mimo, że nie mam głębokiej depresji...

 

-- 12 lip 2013, 01:00 --

 

Małgosia

S jak...\

jak spędzacie/ zabijacie czas??

 

Alicja_31

ja manii nie miałam tylko hipo ale bardzo ciężkie depresje

jestem stała w uczuciach

mam przyjaciół do ponad 20 lat

byłam z facetem (bez zdradzania) 14lat

teraz mam cudownego męża

i zastanawiam się do kiedy on wytrzyma z moją depresją.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam wszystkim za odpowiedzi. W moim przypadku trudno raczej w ogóle mówić na razie o związku (oboje mamy mocno pokręconą sytuację), to raczej etap wykluwania się wzajemnej fascynacji. Na co liczę - jeszcze nie wiem i nie zamierzam się spieszyć. Na razie chciałabym, żeby facet stanął na nogi i w miarę możliwości mógł się uniezależnić od innych, ma ku temu wszelkie predyspozycje, tylko czy wytrwa...

 

Co do stabilności uczuciowej - boszsz, a czy ja jestem stabilna? też mną miota ciągle, sama nie wiem czego chcę

 

Zapowiada się ciekawie :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel doskonale wiem jak to jest

mam to teraz prawie codziennie

dzisaj musialm prowadzić samochod 40 km

kilka drzew mnie kusilo

a jak prowadzila maz i wymijal

chcialam zebysmy wyladowali na czolowym...

 

jak tak mozna żyć??

 

plus totalna apatia i brak wiary ze bedzie lepiej???

przed S tylko powtrzymuje mnie mąż

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens,

 

Z tego co piszesz to Twoj stan wrocil do tego jaki opisywalas przed rokiem.

Ale mam wrazenie ze ostatnie miesiace bylo lepiej.

Chzba przez ostatnie miesiace dominowalo raczej umiarkowane obnizenie nastroju, byla nawet rownowaga a moze nawet (nie pamietam wahniecia w gore?

U mnie poza ostatnim zejsciem przewazaly kilkudniowe obnizki. Z tym wszystkimi myslami:

jestem do niczego, mam dosyc, myslami jak dobrze byloby odejsc ukrysc sie, i mysla kiedys i tak w koncu zrobie sobie to na S.

Ale na szczescie po kilku dniach bylo na zero lub tez mala hipo w ktorej smialem sie z siebie i dziwilem jak moglem tak myslec i ze juz nigdy tak nie bedzie.

Ale ostatnio trwalo to dluzej i pierwsze co mi przyszlo do glowy to dzwonic do lekarza. Jednak zaparlem sie powiedzialem sobie, ze jakos to przetrzymam. Przetrzymalem. Pozniej bylo ok a ostatnie dni znowu cos nie tak. Dalej napisze dlaczego.

Dlatego Sens mysle, zebys udala sie do lekarza. Moze warto go zmienic? A czytaj Ciebie ostatnio bylo chyba dobrze.

Podobnie Intel.

Intel jak porownac Twoje wpisy z wjezdzaniem po tira do tego co teraz to niebo a ziemia. Przynajmniej tak to wygladana na forum.

Ja sam wrocilem na Ketrelu. (za jakis czas mam zamiar opisac swoje spostrzezenia).

Po to sa leki zeby kombinowac i szukac swojego zestawu.

Wracajac do tego dlaczego ostatnio jest nie tak.

Chadawcy sa IMHO dosyc mocno wyczuleni na to ile bodzcow dostaja i ile energii wydatkuja. Do tego na wszelkie interakcje z otoczeniem. I tak jak duzo bodzcow moze ich nakrecic, przytloczyc tak ich brak zsuwac w depresje.

Ostatnie moje dni to wlasnie brak impulsow co szczegolnie jest w kontrascie z tym co mialem w ostatnim tygodniu.

Jestem poza domem, krajem co automatycznie sprowadza sie do mniejszej/innej ilosci relacji sluzbowych/towarzyskich itp.

Jako osobie ekstrawertycznej szczegolnie mi to uwiera. Oczywiscie jakos sobie ukladam te relacje ale wiadomo, ze to cos innego.

Stad, wracajac Twoj psycholog czesciowo mogl miec racje.

Nie wiem dokladnie jak to wyglada ale wydaje mi sie, ze moze warto skoncentrowac sie na zbudowaniu wokol siebie swiata ludzi, relacji, obowiazkow itd.

Patrze na to z wlasnego punktu widzenia ale najczesciej spadam w dol kiedy jest pustka wokol mnie lub kiedy jestem przytloczony zadaniami ktorych nie moge rozwiazac (co z tego ze chwilowo).

Kiedys pisalas o sporcie. Ja w dlugiej podobnej do Twojej subdepresji probowalem sie ratowac sportem. Jakos dawalem rade ale i tak dobily mnie problemy i sprawy ktore musialy sie po prostu rozwiazac. Poniewaz jest i tak, ze jak mamy nierozwiazane sprawy i problemy-te najwazniejsze w zyciu to sie nie da byc w rownowadze.

Ale najpierw mysle, ze warto wesprzec sie lekami ktore w koncu zaczna porzadnie dzialac.

 

Moze wiec wartoby porozmawiac o naszych relacjach z lekarzami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sobota - dla mnie czas na wypicie dobrego drinka i napisanie czegoś głupiego.

Barsinister wierzysz w boga? Jakiego? Gdzie on jest? Nasi brzuchaci biskupi karzą nam wierzyć w obrazki i rzeżby. Podobno Jezus tego zabraniał.

Jeżeli wierzysz to kościół, czyli instytucja biznesowa na pewno cię wyleczy.

Chyba Widmo zadał mi pytanie jak sobie radziłem w pracy w ciężkiej depresji. Nie radziłem sobie, szedłem na L-4 oczywiście na inną chorobę, w ostateczności dając w łapę.

Niestety nie mogłem robić tego często, dlatego podam prosty przykład jak sobie radziłem.

Przyszedłem do pracy i musiałem napisać dokumentację. Męczyłem się przez godzinę i nic nie mogłem napisać. Kompletnie nic. Sięgałem wtedy do barku i po kilku drinkach coś puszczało. Na nowo stałem się elokwentny i podtrzymując stan upojenia alkoholowego udawało mi się napisać to co chciałem.

Trzeżwienie to makabra. Musiałbym pić ciągle. Teraz po wypiciu też mam lęki, lecz zażyty KETREL szybko wyprowadza mnie na prostą.

Pozdrawiam.

 

Jeszcze jedno - cieszyłem się jak uznawali mnie za pijaka, który mógłby zrobić niesamowitą karierę. Dzięki temu nikt nie domyślił się prawdziwych przyczyn mych dziwnych zachowań. Był to świetny kamuflaż.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JOSE,

 

Ja po alkoholu w ogole nie mam motywacji. Lubie ten oglad ale w depresjach dziala on na mnie depresyjnie a w hipomanii pobudza.

Typowo pomaga mi sie rozluznic od zycia. A nawet w malej ilosci z dobrym jedzeniem dobrze mnie nastraja i raczej nie wplywa zle.

Ja mam zakodowane w glowie, ze alkohol jest nie dobry na dluzsza mete stad zawsze staralem sie trzymac kontrole. Wiele osob mowi, ze nie widzialo mnie pijanego kiedy sam sie tak czulem. A pijalem i pije rozne ilosci i z roznym natezeniem.

Duzo mi Twoj wpis wyjasnil. Jesli dobrze interpretuje to pomimo tego, ze nie radziles sobie w poszczegolnych dniach, tygodniach

to patrzac z perspektywy czasu jakos do kupy wszystko szlo do przodu.

Stad jasne, ze zawsze w kontrascie do objawow chad stawiasz sukcesy rodzinne i zawodowe skoro tyle to Ciebie kosztowalo.

Ale pamietaj, ze obecnie mlodszym jest ciezej w "korporacyjnym" systemie pracy.

Ja sam mam w duzym stopniu wolny zawod i moglem sobie pozwolic na okresy nicnierobienia.

Co nie znaczy, ze takie okresy nie sa dobijajace bo jednak caly czas jest potrzeba zrobienia czegos

Sukcesy zawodowe...nie raz pisales, ze moglbys wiecej. Tez mam takie poczucie wzgledem siebie.

I wlasnie ciekawa rzecz mi wyszla kiedys w tescie psychologicznym MMPI, ze niby mam duza potrzebe sukcesow itd - ogolnie duze ambicje. I ze czesto rozdzwiek miedzy ambicjami, praca, rezczywistoscia i oczekiwaniami powoduje u mnie stany depresyjne.

Z tym, ze ja nigdy za ambitnego sie nie uwazalem.

W szkole uczylem sie tego co lubie z rozrzutem ocen z przedmiotow. Szczycilem sie ze jestem zdolniejszy i ze mam gdzies srednia. Takie byly kiedys czasy. Teraz troche tego zaluje-lekkomyslnosci? Moze tez wtedy mialem wieksze poczucie swojej wartosci-nie bylo subdepresji?

Aha...na poczatku ten test wysmialem. Pozniej zaczalem sie zastanawiac. W przyszlosci moze warto bedzie przerobic pare spraw u psychologa.

 

Temat s...

Wielokrotnie stojac przy pasach dla pieszych na wszelki wypadek robilem krok w tyl.

Przejrzalem sposoby na skuteczne i bezbolesne pozegnanie. Mam swoich 2 faworytow.

Do tej pory przy obnizeniu nastroju od razu pojawia sie w glowie zdanie-ja sie powiesze, wyskocze przez okno...

Liczylem tez na jakis wypadek...odpada bycie frajerem.

Pomimo tego nigdy niewyobrazalem sobie, ze moglbym to zrobic choc podobno to tak nie dziala gdyz jest to impuls.

Wiecie co najlepsze jest w tym wszystkim. Ze ja tak przezylem kilka lat. Oczywiscie byly w tym okresie chwile lepsze.

Dlatego sam zalujac, ze poszedlem do lekarza o kilka lat za pozno teraz wszystkim radze, zeby przy nawet malym natezeniu mysli s... poszli do lekarza, zmieniali leki poniewaz nie ma sensu sie meczyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens,

 

Z tego co piszesz to Twoj stan wrocil do tego jaki opisywalas przed rokiem.

Ale mam wrazenie ze ostatnie miesiace bylo lepiej.

Chzba przez ostatnie miesiace dominowalo raczej umiarkowane obnizenie nastroju, byla nawet rownowaga a moze nawet (nie pamietam wahniecia w gore?

U mnie poza ostatnim zejsciem przewazaly kilkudniowe obnizki. Z tym wszystkimi myslami:

jestem do niczego, mam dosyc, myslami jak dobrze byloby odejsc ukrysc sie, i mysla kiedys i tak w koncu zrobie sobie to na S.

Ale na szczescie po kilku dniach bylo na zero lub tez mala hipo w ktorej smialem sie z siebie i dziwilem jak moglem tak myslec i ze juz nigdy tak nie bedzie.

 

 

Dlatego Sens mysle, zebys udala sie do lekarza. Moze warto go zmienic? A czytaj Ciebie ostatnio bylo chyba dobrze.

 

dzieki Widmo

było lepiej pierwszy kwartał całkiem dobrze

potem zjazd ale dało się wytrzymać

potem kryzys i wellbutrin (na dekamine i nordadrenalinę) a potem znowu zjazd...

jak Syzyf.. już prawie prawie.. i znowu ten głaz na mnie leci...

 

chodzę do tego samego lekarza od 2 lat

lekarz z polecenia od innego psychiatry ktory jest moim znajomym i dlatego nie chcial mnie leczyc

fakt że pracują w 1 nej prywatnej przychodni

 

może pojde na konsultację do Szymona Rducha

chyba ze 2 osoby o nim pisały a ja się u niego leczyłam wcześniej jak miałam tylko epizody depresji...

thx za wspracie

 

-- 13 lip 2013, 12:28 --

 

Jose szacun

ja do pewnego moementu dawałm radę ale teraz już nie...

a a propo alko od 3 miesiecy piję za często i za dużo

i zaczęłam mieć wrażenie że mnie bardzo zamula - nawet następnego dnia

ale pomaga nie myśleć i nie czuć

wziąć chwilę wolnego od siebie

 

bardzo bardzo żałuję że moja PS się nie udała...

teraz nie chciałabym skrzywdzić męża..

a tak miałabym to już wszytsko z głowy

mąż powiedział mi że jak za mną jechał to się bał że sobie coś zrobię...

i tak go już ranię

zastanawiam się czy nie zaranić raz mocno... a potem zaleczy sobie rany i może żyć normalnie

tym bardziej że dla mnie zmienił kraj i w Polsce nie czuje się dobrze...

 

moje dni teraz

wegetacja

pobudka, jedzenie, piguły...

cokolwiek żeby zająć myśli.. komp .. książka - chociaż coraz trudniej

obiad płacz ostatnio... i MS...komp...

zero sił na cokolwiek

wieczorem 3 piwka i odjazd myślenia i czucia...

błogosławiony sen

 

i powtórka...

i nie pamiętam co wczoraj ktoś do mnie powiedział...

ile tak można??

 

sorki że się tak wyżalam ale czasamipo czymś takim czuję się nieco lepiej przez chwilę

 

Widmo

bardzo się cieszę że Ty sobie radzisz..

Intel Jose, trzymam za Was kciuki..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens nie jesteś odosobniona w swoich uczuciach i odczuciach. Tylko czy to jakieś pocieszenie? Dla mnie nie, choć widzę, że obie zmagamy się z tym samym i pewnie nie my dwie. Wczoraj miałam nader pracowity dzień a dziś jestem wyzuta z energii bardziej niż zazwyczaj. Spałam do 13!!! Dni jakoś lecą. U mnie niestety albo stety alkohol nie wchodzi w grę. Zespół jelita drażliwego nie pozwala mi pić. Po alkoholu bardziej choruję niż miałabym z tego frajdę. Miło mieć świadomość że nie jest się jedynym "debilem" na ziemi. Od pewnego czasu jestem bez leków. Stan ani się nie pogorszył ani nie polepszył, a to znaczy że te wszystkie leki nie mają wpływu na moje samopoczucie. Miałam cichą nadzieję na hipo ale niestety subdepresja kwitnie. Czytając was widzę, że większość odczuć jest podobna. Można by tu wypisać pełną charakterystykę objawów CHAD. :mrgreen: Dobrze chociaż że o S tylko piszemy, a nie umawiamy się na zbiorówkę :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

 

piję kolejne piwko

i sobie tak myślę

że za chwilę będę żulem..

albo zrobię sobie S

 

bo już nie mam siły ani motywacji robić ze sobą coklwiek

mam nadzieję że mąż sobie poradzi

 

bardzo bardzo bardzo bym chciała żeby był ośrodek eutanazji

a czasami pragnę zyć w czasach Hitlera

zabijali chorych psychicznie

albo dostać się do obozu zrobić coś głupiego

i niech ktoś mnie zastrzeli

 

ja bym chcilała się nie narodzić

czemu do choler** rodzicie powoali mnie na ten świat

myślę że to cholern** egoistyczne

myślę tak od jakiś 20 stu lat z przerwami

więc chyba się nie zmieni

wolałabym nie żyć

nigdy nigdy

 

nie wiem nie czuję, nie rozumiem co po jestem na tym świecie

nie mam sensu zycia --- po cholerę tak cierpieć

żeby inni czuli się lepiej?

ale czy na pewno to jest dla nich lepiej?

czy nie myślą że leppiej jaby mnie nie było?

 

tak ludzie z rodzin CHAD czasami piszą..

 

dzisiaj jechałam rowerem

miałam ochotę wjechać pod samochód

 

jak tak dalej pójdzie to tylko muszę uaktualnić testament

czasami chciałbym patrzeć z góry jak się układa życie tym których kocham

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens,

 

Sprawdzilem tego lekarza co wymienilas. W internecie w rankingu lekarzy i wszyscy jego chwala.

Pisza, ze z pelnym zaangazowaniem podchodzi do pacjeta i wyglada na to, ze lubi sie mierzyc z roznymi przypadkami.

Nie bede Ci trul i pocieszal tylko napisze krotko. Idz i sprawdz. Teraz po prostu nie dzialaja leki.

Przy dobrej farmakoterapii naprawde mozna dosyc szybko wyjsc na prosta.

MOzesz przypomniec jak wygladalo u Ciebie przyjmowanie antydepresantow i co teraz przyjmujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

który lekarz?

Szymon Rrduch?

teraz chodzę do Siwka

biorę 100 Zoloft 200 lamotrigina i 300 wellbutrin

 

jak Pan Szymon nie zmienił telefonu mogę do niego pójśc

z grugiej strony on mnie nie prowadził już kilka lat

więc znowu min. kilka miesięcy zanim się zorientuje..

 

sorki sorki że tak się tu wyżalam

chodziłam po ogrodzie rodziców

i myślałam o nozu żeby pocierpieć fizycznie

ale mma juz kilka (naście) blizn które nie zeszły

 

nie wiem co by się stało jakbym znowu trafiła do szpitala

spróbuję to przetrzymać ale co będzie jutro, pojutrze i póxniej?

jestem słaba inni sobie radzą jakoś...

 

wiem że nikt mi nie pomoże tutaj ale mogę się wam chyba wyżalić bez poczucia że kogoś krzywdzę i obciążam

ale bardzo bardzo źle się czuję

 

-- 14 lip 2013, 21:21 --

 

wzięłam 1 cloranxem którego nie brałam chyba od roku

mam nadzieję że zasnę także nie martwcie się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens,

 

Tak Rduch. A jak zmienil nr telefonu to znajdziesz go w inny sposob.

Jak Cie prowadzil wczesniej to powiniem miec Twoja kartoteke.

Podsumowujac czy z obecnym lekarzem czy z nowym trzeba zdecydowanie cos zmienic aby wyjsc

z tego obnizonego nastroju.

I nic mi nie wadzi, ze sie uzalasz.

Oczywiscie wolalbym, zebys nie miala ku temu powodow:)

I nie mysl, ze niektorzy a wsrod nich i ja jestesmy twardzi. Kazdy ma swoje slabosci.

I po to tu piszemy, zeby sobie pomagac i sie uczyc z doswiadczen innych.

O ile pamietam to 100ka tego antydepresanta to raczej niska dawka.

Wydaje sie wiec, ze jest jeszcze sporo miejsca aby wyciagnac Cie antydepami z obnizonego nastroju.

Nie ma co sie teraz zastanawiac na ile antydepresanty moga podbic cie w hipomanie.

Dobry lekarz przy uwaznej i czestej obserwacji powinien to spokojnie kontrolowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde, Jose, Intel1

doczytałam do tego alkoholu u Was i mną wstrząsnęło (szczególnie to, jak opisałeś ten motyw Robercie, nie umiem teraz sklecić pięknych zdań, ale doskonale "czuję" o co chodzi)

picie jako środek na powrót do normalności w stanie depresji?

toć ja to samo robię z ganją

jeśli mogę

staram się nie, albo jak najrzadziej, ale są chwile, kiedy jest źle i jak zapalę to uhuu świat jest lepszy i mogę być sobie zdrowa, chora, wyjebane.

Wszystko jest wtedy łatwiejsze do pokonania.

 

Więc pewnie to jest to łatwiejsze wpadanie w nałogi... żeby łatwiej znieść te chorobowe stany... hah... co za skurwielstwo...

 

***

Jakaś aura zła, większość wrażliwców (co by nie pisać świrów) pada... ale minie, Robaczki, musi minąć. Zawsze mija. Tylko musimy się poczuć komuś potrzebni.

 

od tygodnia padam i nie wiem czy to od pogody, od tarczycy, od ciśnienia czy depresja.

ale 3 miesiące było naprawdę dobrze. bez leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wg różnych badań od 30 do 50% chadowców jest uzależniona od alkoholu bądź nadużywa innych środków (głównie marihuany), najgorsze statystyki są przy ChAD typu II

 

mimo picia moja lekarka i tak jest w miarę zadowolona, bo od ponad pół roku nie odstawiam leków samodzielnie i nie kombinuję z innymi lekami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

 

ja dziś dużo dużo lepiej !!!

dzięki za wsparcie

 

barsinister ja nie kombinuję z lekami

jestem grzeczną dziewczynką..

 

Sens,

 

Nie wiem czy dobrze odczytalem poprzednie Twoje wpisy ale jezeli przez dluzszy czas mialas taki zly nastroj jak w ostatnie dni i tylko parodniowe poprawy to i tak udalbym sie do lekarza.

I moze warto pokombinowac jednak z lekami oczywiscie z lekarzem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widmo

od poczatku kwietnia mam znowu zjazdy czasami bardzo głębokie tak jak ostatnio pisałam

od 5 tygodni mam nowy lek

dziś rozmawiałam z lekarzem przez telefon

widzę się z nim za 10 dni

albo jestem trudnym przypadkiem albo..

nie wiem co ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

Jestem po wizycie u lekarza. Do Depakine 600 mg dodano mi Seronil 20 mg.

Podobno dawka depakiny, którą zażywałam jest niewystarczająca, stąd moje dołki, kiedy tylko dzieje się coś niedobrego.

Miałam do wyboru: albo zwiększyć depakinę do 900 mg, albo dodać antydepresant. Po depakinie tyję, więc wybrałam opcję drugą.

Nie wiem, czy był to dobry pomysł, bo odkąd biorę ten seronil jest zdecydowanie gorzej- stale. A przecież na samej depakinie było już dobrze, pomijając chwilowe wahnięcia w jakiś przykrych dla mnie sytuacjach, czego chyba nie da się uniknąć, niezależnie od tego co by się nie brało.

Chyba odstawię to świństwo, bo czuję się jak debil. Derealizacja, której nie miałam od dawna towarzyszy mi od kilku dni. Co, jak co, ale na samej depakinie miałam bardzo trzeźwy umysł. Antydepresanty mnie ogłupiają.

Rozmawiałam też z lekarzem na temat przejścia na lamotryginę. Odpowiedział, że w warunkach ambulatoryjnych nie ma takiej opcji, że dla niego jestem człowiekiem a nie świnką morską i on się tego nie podejmie. W szpitalu-proszę bardzo.

 

Sens

 

Nie jestem lekarzem i nie powinnam tutaj udzielać tego typu rad....ale...mam cholernie złe doświadczenia z wellbutrinem. To lek działający na dopaminę i noradrenalinę. Na mnie kompletnie nie działał, a wręcz pogorszył mój stan.

 

Mam jeszcze pytanie. Jak jest z przedłużaniem renty na chad. Czy to duży problem? Czy szpital jest konieczny? Pytam, bo mam rentę do końca roku i już zaczynam się martwić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malgosia7602 ja zaczęłam przyjmować lamitrin leczona ambulatoryjnie

poetm lekarz odstawił i potem dostałam znowu fakt że na oddziale dziennym

o rencie nie wiem nic

 

a co Co robił weelbutrin? ja biorę to na brak motywacji, brak sił i zmęczenie...

 

przy okazji czy można mieć psychozę w depresji?

jak to może wyglądać

 

ja znowu zjazd ze zmęczenia dzisiaj..

 

-- 16 lip 2013, 20:28 --

 

jak widzę ludzi w filmie którzy umierają

żałuję że to nie ja

fajnie by było umrzeć za jakąś sprawę...

ewentualnie te organy

ale wtedy trzeba jakoś to zorganizować żeby coś się przydało

ale po wypadku chyba większość jest ok..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens,

 

Uwazam, ze na osiagniecie remisji maja wplyw dwie rzeczy. Leki - twarda skladowa i to jak chory organizuje sobie zycie i jak samo zycie wplywa na niego-miekka skladowa.

Z rozmowy z moim lekarzem, ktora kiedys przeprowadzilem wynika, ze dopoki nie nastapi stabilizacja lekami, wszelkie psychoterapie, proby zmienienia sposobu w jaki chory postrzega siebie, swiat i swoja chorobe nie maja sensu.

Ja to rozumiem tak, ze trzeba przekroczyc pewna granice, pewne rzeczy zaleczyc aby mozna bylo zajac sie ta nieokreslona miekka skladowa.

To, ze uzywam pojecia miekka skladowa nie oznacza wcale, ze kryja sie pod tym mniej wazne rzeczy.

Sadze wrecz, ze bez sprzyjajacych okolicznosci i ram w jakich zyjemy jest bardzo trudno osiagnac rownowage.

Mysle nawet, ze szczegolnie przy spektrum chad gdzie przebieg choroby jest nieokreskony duzy wplyw ma sposob w jaki chory bedzie modelowal swoja osobe i w zyciu i w kontekscie chad.

Nie raz pisalem o ksiazkach Ramirez Basco, ktore pokazuja wlasnie jak modelowac swoje zmagania a chad.

Do tego wydaje mi sie, ze najwazniejsza jest samoobserwacja. Rozgryzienie siebie.

Jak pisalem wyzej wszytsko to na nic jesli nasze otoczenie i sytuacja zyciowa nie sprzyja rownowadze.

Z doswiadczenia wiem jak trudno ta sytuacje okreslic. Dopiero po czasie np. okazuje sie ze niektore sprawy tak naprawde mialy wpyw na obnizenie nastroju. Ze podswiadomie cos nas przerastalo pomimo, ze wydawalo nam sie ze jest OK. Po czasie okazuje sie, ze my z tym co sie wokol dzieje powoli wbijalismy nas w bloto.

I po czasie czlowiek sie dziwi dlaczego nie zadawal sobie o to pytan.

O ile leki sa ta podstawa/ramami to nasz stosunek do okolicznosci jest wypelnieniem.

I wracajac do poczatku po wsparciu dzialajacymi lekami, mozna zaczac wychodzic na prosta.

Sens, z tego co czytalem na forach nie jestes wcale trudnym przypadkiem.

Mowi sie diabel tkwi w szczegolach. Wlasnie moze nadszedl ten czas aby trafic w farmakoterapie i spojrzec na calosc.

Na Ciebie. Ciebie w otoczeniu jakim zyjesz i wszystko to w kontekscje chad.

A mam na mysli to, ze zawsze (opierajac sie na moim doswiadczeniu) depresja ma jakis racjonalny zapalnik, ktory tkwi w naszym zyciu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×