Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kto z was pokonal depresje??


mousike

Rekomendowane odpowiedzi

Oj nie myslmy o tym ilu ze soba skonczylo ale ilu z tego wyszlo :mrgreen: nie jest wyjsciem zabic sie skoro juz jestesmy na tym swiecie i zyjemy to dokonczmy to i wykorzystajmy. Trzeba poswiecic czas i powalczyc a nie sie poddawac... gdybysmy na prawde chcieli sie zabic to po co wchodzilibysmy na to forum? W kazdym z nas jest zdrowa nadzieja na wyjscie z tego bagna ktore jest nienaturalne i przytlaczajace i wole zycia tez w sobie mamy dlatego szukamy pomocy. I tego sie trzymajmy! Z czasem sie pouklada tylko trzeba cierpliwosci lekow i terapii no i pracy nad soba :yeah: co jest po smierci tez nie wiadomo wiec zyjmy poki mozemy bo kiedys i tak przyjdzue na nas czas :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że ten temat został tak płytko potraktowany bo jest bardzo ważny. Mało jest w necie historii ludzi, którym udało się wyjść z tego gówna. Pełno jest za to bezwartościowych porad, typu zmień podejście, wyjdź do ludzi, zaakceptuj siebie. Mam okresy kiedy myślę, że mam pomysł jak z tego wyjść jednak moje siły się szybko kończą. Długa depresja jest zakorzeniona w podświadomości i racjonalizowanie nic nie daje. To nawyki myślowe.

 

Jak miałem indywidualne to psychiatra mówiła, żeby wrócić do szkoły, że to mi pomoże. Chuja pomogło. Rodzice mówili, żeby iść do pracy, kilka dni pochodziłem czułem się chodzące gówno. Byłem na studiach, to samo gówno.

 

Czuje się nieakceptowany, nie mam żadnych znajomych, nie mam perspektyw, ani nadziei. Oczywiście mógłbym sobie znaleźć jakich znajomych, odnowić stare kontakty, ale one były płytkie i wcale mi nie pomogłaby. Z resztą ja tych ludzi nie lubię chodź większość nic mi złego nie zrobiła. I czuje silny lęk.

 

Może jestem po prostu takim typem człowieka, wiecznie nie szczęśliwy nihilista. Nie wierze w boga, nie wierzę w ludzi, nie wierzę, że życie ma sens. Typowe objawy depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jestem po prostu takim typem człowieka, wiecznie nie szczęśliwy nihilista. Nie wierze w boga, nie wierzę w ludzi, nie wierzę, że życie ma sens. Typowe objawy depresji.

Znam ten stan bardzo dobrze, i właśnie z przytupem z niego wybywam. Oprócz tych "dobrych rad" brałeś jakieś leki? Bo ja na przykład wiem że bez chemii nie osiągnąłbym obecnego stanu, nie ma bata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może jestem po prostu takim typem człowieka, wiecznie nie szczęśliwy nihilista. Nie wierze w boga, nie wierzę w ludzi, nie wierzę, że życie ma sens. Typowe objawy depresji.

Znam ten stan bardzo dobrze, i właśnie z przytupem z niego wybywam. Oprócz tych "dobrych rad" brałeś jakieś leki? Bo ja na przykład wiem że bez chemii nie osiągnąłbym obecnego stanu, nie ma bata.

brałem xanax przez chyba rok i coś mocnego przez miesiąc jak powiedziałem, że mam myśli samobójcze. Leki nie pomogły - wyrównały stań, przymuliły i to wszystko. To już po dużym wysiłku czułem się o wiele lepiej, ale to tylko skok dopaminy i szybko mija.

 

No co zrobiłeś oprócz brania leków, że ci się polepszyło?.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tanczaca_skarpetka,

Szkoda, że ten temat został tak płytko potraktowany bo jest bardzo ważny

Dlaczego tak sądzisz? Co w nim takiego płytkiego? Chodzi Ci o offtopy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tanczaca_skarpetka,

Szkoda, że ten temat został tak płytko potraktowany bo jest bardzo ważny

Dlaczego tak sądzisz? Co w nim takiego płytkiego? Chodzi Ci o offtopy?

Chodzi mi o to, że nikt nie opisał ze szczegółami jak pokonał depresje. Jaka była przyczyna, jak wyglądało leczenie, czy były nawroty i tak dalej. Oczywiście nie chodzi o 'biologiczną' depresję bo ją się leczy głównie lekami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brałem xanax przez chyba rok i coś mocnego przez miesiąc jak powiedziałem, że mam myśli samobójcze. Leki nie pomogły - wyrównały stań, przymuliły i to wszystko. To już po dużym wysiłku czułem się o wiele lepiej, ale to tylko skok dopaminy i szybko mija.

 

No co zrobiłeś oprócz brania leków, że ci się polepszyło?.

No więc po pierwsze - xanax to już sam w sobie jest "czymś mocniejszym" i na depresję akurat niezbyt odpowiednim zdaje się lekiem. To jest lek dla nerwicowców, lękowców. Jako lek z grupy benzodiazepin ma właściwości uzależniające - odstawienie xanaxu po tak długim zażywaniu samo w sobie może doprowadzić do stanów depresyjnych!

 

Leki na depresję to głównie popularne SSRI - i na takim to właśnie jestem "ustawiony". Konkretnie - Seronil, pod względem substancji czynnej - odpowiednik słynnego Prozacu. Na twoim miejscu udałbym się do psychiatry i omówił perspektywy leczenia lekami antydepresyjnymi a nie przeciwlękowymi.

 

Co robiłem oprócz brania leków? Świadomie - chyba praktycznie nic! Po prostu jak dostałem swój "Prozac" to zacisnąłem zęby, wiedziałem że leki z tej grupy czasem potrzebują 4-8 tygodni do "wkopsnięcia" się w organizm. I w którymś momencie po prostu - lek zaczął działać. Poprawił mi się z automatu nastrój, zamiast zamulony i mrukliwy zaczałem się uśmiechać i otwierać na ludzi. Przestałem myśleć o tym że otacza mnie zgraja debili i ja jedyny mądry wśród nich się męczę. I ten stan po prostu się "rozwija" - Seronil cały czas dostarcza mojemu zepsutemu mózgowi tak porzebnej do szczęścia serotoniny, a jak nastrój sam w sobie się poprawia i to zauważasz, to zaczynasz myśleć: "a może da się jeszcze bardziej??" i zaczynasz wyznaczać sobie granice, drobne kroki, zbliżające do wyzdrowienia...

 

Jest jeszcze jedna rzecz w sumie, która mi pomogła. Mianowicie - to forum. Najpierw - czytałem historie innych ludzi i dostrzegłem że nie jestem sam z problemem. Potem, kiedy poczułem się ciut lepiej, zacząłem się udzielać. Dzisiaj - mimo że oczywiście zdarzają mi się dni gorsze, czy czasem wręcz jakieś załamania, to wyzbyłem się myślenia z kategorii "uomatko, a jutro znów to samo..." - bo już wiem że tak nie będzie. Nawet jak mam jakiś wyjątkowo paskudny wieczór, załamkę, to powtarzam sobie jedną rzecz i jestem pewien jej słuszności - "jutro się obudzę i nie będę się tak czuł"!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślisz, że ktoś się o to zapytał żeby zrobić listę wyleczonych na forum?

Szczerze pisząc, to jest to chyba bliższe założeniom autorki tematu, niż podawanie tutaj sposobów na samo wyjście. To, jak słusznie zauważyła Candy, znajdziesz w innych działach na forum. Pokop, może znajdziesz coś co ci pomoże :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tanczaca_skarpetka,

Cóż ja się zgadzam z Candy14 czyli

o tym jest w innych tematach. Tu padlo pytanie nie jak a kto

więc Twoje żale co nieco nie na miejscu.

Z resztą deader Ci trochę napisał na ten temat już.

 

-- 15 lip 2013, 11:26 --

 

Odnośnie pytania w temacie, to ja bym dodał jeden szczegół, który szczególnie mnie ciekawi.

 

Czy ktoś z Was pokonał depresję, bez korzystania z leków i pomocy lekarzy i terapeutów? Czy jest to w ogóle możliwe?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj rano wstalem zaczalwm szukAc informacji jakis pozytywnych,jakis pozytywnych sygnalow ze mozna wyjsc z nerwicy lekowej,z depresji..

Natrafilem na wpisy same (nie tutaj ogolnie w necie)ze to nieuleczalne ze sie nie wyjdzie ze to i tamto... Ale kircze chcialem znalezc jakies pozytywne sygnaly i natrafilem na same zle nowiny:( od razu dostalwm mega lekow... Tak teraz na spokojnie przegladam to foru. I sie zastanawiam czy jesli ktos wyjdzoe i czuje sie dobrze to nadal sie bedzie udzielal na forum intensywnie ,czy bedzie wolal o tym zapomniec? Moze nie ma ttlku pozytywnych wpisow bo jak u kogos lepiej to nie pisze...? Pozdrawiam Wszystkich. Duzo wytraalosci!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rotten soul, ale zależy jaką depresję? Lekką, umiarkowaną, ciężką, przewlekłą, endogenną, egzogenną? Jak dla mnie bez leczenia i terapii nie da się wyleczyć, chyba że lekką, być może umiarkowaną, zależy od sytuacji, kontekstu, człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abraxas,

Szczerze mowiac nie wiem jaka mam. Stawialbym na umiarkowana, (aczkolwiek te niektore typy sa jednak dosc podobne i mozna sie przypasowac do roznych), ale przewlekla. Jesli mozna te dwa typy polaczyc w ogole.

 

Masz pewnie racje, czynnikow jest wiele, dlatego zapytalem czy jest ktos taki, bo chcialbym sie go podpytac o szczegoly.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rotten soul, no ja na pewno nie powiem, że pokonałam depresję, ale fakt że jest lepiej, bo rok temu nie miałam siły wstać z łóżka. Choć musiałam, bo pies ma potrzeby i wygląda na to, że uratował mi tyłek. A poza tym, miałam trochę farta, trochę zadziałało moje poczucie obowiązku, wizja straconej kasy, ujawnienia tego co się ze mną dzieje itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abraxas,

Stosowal leki i psychoterapie, czy sama dalas rade, dzieki racjonalizmowi (obowiazki, pieniadze)?

 

Ja miale taki okres kiedys (kiedy to juz nie pamietam, wszak dni byly niemal identyczne przez lata) ze ciezko bylo mi sie zebrac z lozka do poznego popoludnia a robilem to tylko by w szlafroku siasc przy kompie. Innego sensu nie widzialem. Mylem sie rzadko, zarlem tylko, jaralem, spalem, i siedzialem przed kompem. Trwalo to chyba dosc dlugo dopoki nie zebrale sie w sobie aby pojsc do pracy. Teraz jest lepiej jak bylo, chociaz mam jakies plany, ale czasami to jest taka nedza ze plakac mi sie chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rotten soul, sama, bez leków. Ile to trwało dokładnie to też nie pamiętam, ale przeleżałam sobie przynajmniej półtora miesiąca. Potem miałam kurs, na który zapisałam się już pół roku wcześniej, a że ukrywanie problemów i udawanie normalności było raczej silniejsze to musiałam się wyzbierać i pojechałam. Zresztą na dobre mi to wyszło, choć świetnego samopoczucia tam nie miałam, ale jak wróciłam to już nie kisłam w łóżku, w miarę funkcjonowałam czy też wegetowałam, no i zaczęłam szukać terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abraxas,

No to gratuluję. Też bym tak chciał, ale podejrzewam, że mogę nie podołać jednak mimo całej mojej determinacji.

 

No i znalazłaś jakąś? Korzystasz teraz z pomocy terapeuty? Sama dalej nie dasz rady?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rotten soul, dzięki, to polecam psa, jak mieszkasz sam to nie ma bata, musisz wyjść ;) Inna sprawa, że depresja była skutkiem jednego wydarzenia więc upływ czasu też coś dał. Poza tym zależy kto ma jakie mechanizmy obronne, mi akurat w trudnych sytuacjach potrafi załączyć się zobojętnienie i jakoś funkcjonuję wyrabiając minimum. Niestety widać rok temu przegrzały mi się styki i pierwszy raz miałam taki totalny brak siły na cokolwiek.

A terapię znalazłam, chodzę od początku roku. Sama nie dam rady, i tak miałam kiedyś iść, bo problemy mniejsze większe to mam od dziecka. Tylko tak się życie potoczyło, że musiałam skorzystać z psychologa dużo szybciej niż przewidywałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×