Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kawa a stres


Rekomendowane odpowiedzi

leonardo, mam podobnie, po obiedzie MUSZĘ zjeść coś słodkiego bo nie mam siły, zasypiam.

zubryk, wątpię, żeby mój ekspres parzył książkowe espresso, mam ekspres ciśnieniowy delonghi, automat, ustawia się ilość ziaren kawy i ilość wody, no i jak to piję to mi wali ciśnienie do głowy. i takie pobudzenie trzyma mnie jakiś czas.

wydaje mi się, że jednak nie najlepiej kawa na mnie działa. jestem nerwowa a kawa mnie jeszcze bardziej podkręca. dziś jeszcze nie piłam i nie powiem, brakuje mi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Winna nie jest kawa sensu stricto tylko zawarta w niej kofeina i ewentualnie pośrednio inne alkaloidy. Po pierwsze kofeina wypłukuje magnez z organizmu, a dokładniej przyspiesza jego wydalanie z organizmu tym samym zwiększając nań zapotrzebowanie. Jak wiadomo magnez jest istotny z wielu względów, m.in. dlatego, ze łagodzi stres- więc skutki niedoboru są proste do przewidzenia. Kofeina u większości osób podwyższa długotrwale poziom kortyzolu potocznie zwanego "hormonem stresu"- podobnie dzieje się w gdy organizm w sytuacji życiowej jest poddany ekspozycji na działanie stresorów. Przewlekły nadmiar kortyzolu skutkuje zdeponowaniem nadmiaru tkanki tłuszczowej w okolicy brzusznej, tzw. tkanka brunatna, co skończy się "oponką", być może cukrzycą, problemami metabolicznymi. Kofeina wykazuje działanie pobudzające na oun, więc jest psychostymulantem. Poza tym wpływa na wyrzut i przekaznictwo np. adrenaliny, noradrenaliny i innych neurotransmiterów. Ogólnie mechanizm działania kofeiny i wpływ na ludzki oun jest złożony i wielokierunkowy.

 

Analogicznie z fajkami- nikotyna.

 

Co do spalaczy to tam najczęściej kofeina występuje w matrixie z efedryną/pseudoefedryną/synefryną i np. johimbiną albo 1,3d(DMAA)- czyli ogólnie z wieloma stymulantami. Nie polecam takich rzeczy lękowcom, bo działanie lękotwórcze, a czasami nawet lekkie psychozotwórcze jest bardzo wyraźne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chciałam się pochwalić, że od 18 dni nie piję kawy :) sporadycznie napiłam się coli ale to nie ta dawka :D

 

nie potrafię jednoznacznie powiedzieć, czy jest lepiej czy gorzej. tzn na pewno nie gorzej i chyba mnie rano mniej telepie (jak wcześniej po kawie), w momentach kiedy chce mi się kawy piję melisę, czyli zamiast się pobudzać, staram się uspokoić.

 

wyszło mi na zdrowie bo zwalczyłam pewien schemat: przyjście do pracy- pójście na górę po kawę - wydanie na nią ponad 5zł - zejście na dół i ściskanie kubka z kawą jakby to coś miało pomóc 8)

i nie pijąc kawy, nie piję też dużej ilości mleka sojowego, które jest mega kaloryczne :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez przestalam pic kawe, zastapilam ja na poczatku pluszem aktiv z kofeina - pobudzenie bylo ale tez rozne witaminy i mikroelementy, ktore kawa normalnie wyplukuje i nie podraznialo tak zoladka

 

potem zdalam sobie sprawe ze naprawde to nie potyrzebuje pobudzenia rano tylko czegos slodkiego, jako "nagrode" ze wstalam ; ) Wiec zaczelam pic goraca czekolade albo slodkie jogurty.

 

A teraz juz w ogole niczego nie potrzebuje z takich rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakieś 3 tygodnie temu miałem owocną sesję u terapeuty. Wygadałem się z mocno ukrywanych rzeczy. Poczułem się tak, jakbym zrzucił potężny głaz z serca. Nagle objawy nerwicy się skończyły. Żyłem sobie w radości cały tydzień.

W sobotę poczułem się już tak mocno, że wypiłem sobie podwójne espresso.

I wszystko wróciło. Uciski w klatce, skurcze brzucha i inne rzeczy tym podobne.

Nie wracam już do kofeiny. Nie w ciągu najbliższych dwóch lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie kofeina jest "kulfantastik" :P . Tzn. lubią przyjmować ją tylko w postaci kawy, energetyków nie uznają, bo są dla mnie niesmaczne, horrendalnie drogie (stosunek jakości do ceny - łagodnie mówiąc kiepski)i w ogóle na mnie nie działają. Dzień bez mojego słodkiego szatana, to dzień stracony ;) Bez jej wypicia, jestem jakby nieobudzony do końca, mam mniejszą koncentrację, chęci do działania i ogólnego "muła" na bani.

W ogóle jak niskociśnieniowiec mam słabość i dość dużą tolerancję na pobudzające specyfiki, jednakże obecnie stosuję tylko kawkę do wywołania "kopa". Na koniec powiem, że kawa w moim przypadku nie ma nic wspólnego ze stresem. Idę walnąć dużą czarną, bo to najwyższy czas na to. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego piszecie tylko o kawie? W herbacie też jest kofeina i chyba każdy pije ją po kilka szklanek, albo i więcej w ciągu dnia. Na nic więc odstawianie kawy, jeśli pijemy dużo herbaty.

Kofeina jest też w guaranie, yerba mate, czekoladzie i kakao.

 

Herbatę warto mocno ograniczyć i wstawić w jej miejsce inne napoje np. kawa zbożowa, woda mineralna albo rooibosa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wino.nocy,

Co z tego, że jest skoro tka jej mało, że w ogóle to nie wpływa na człowieka jak kawa. Przynajmniej na mnie. Kawa mnie pobudza, a po herbacie żadnego kopa nie czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo, że herbacie mniej jest kofeiny, ale nie aż tak mało, żeby nie miało to żadnego wpływu na organizm.

 

W czarnej herbacie ma być 60-90 mg kofeiny. Przez cały dzień wypijałem 7-8 szklanek mocniejszej herbaty, więc spożywałem 720mg kofeiny dziennie, zakładając, że było jej 90mg. Czasami zdarzało mi się wypić mocną kawę, w której ma być 200mg kofeiny, więc 920mg dziennie.

 

Bezpieczna dawka kofeiny na dzień, to 200mg, a powyżej 700mg to kofeinizm. :oops:

 

To nie kawa szkodzi, a ogólnie kofeina.

 

PS. wg. badań już 90mg(dziewięćdziesiąt) kofeiny, może u niektórych osób, pogorszyć objawy psychiatryczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wino.nocy,

No ja aż tyle nie żłopię herbaty i pijam bardzo słabą, to może dlatego nigdy nic po niej nie poczułem.

 

To nie kawa szkodzi, a ogólnie kofeina.

To tak jakby napisać, że wódka nie powoduje upojenia tylko alkohol w niej zawarty, albo że hamburgery nie tuczą tylko tłuszcz i węglowodany, które się w nim znajdują w dużych ilościach. Takie gadanie jest trochę bez sensu według mnie. To po prostu potoczna mowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale są takie osoby, które zaczną unikać kawy z powodu kofeiny, tylko co z tego, skoro i tak duże ilości będą dostarczać z innych źródeł. :roll:

 

Teraz będę pić maks. 1 szklankę herbaty o średniej mocy, a reszta to woda mineralna, kawa zbożowa i rooibos. Te napoje są bogate w składniki mineralne, więc nie trzeba będzie brać magnezu i innych duperel.

 

Ciekaw jestem efektów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Temat dla mnie bardzo ciekawy, gdyż od roku analizuję wpływ kawy na nerwicę :)

Ale od poczatku: generalnie mało piłam kawy, raczej byłam zawsze herbaciarą (piłam po kilka dziennie), ale zdarzało się, że sięgałam po esperesso-kop na niskie ciśnienie. Ponieważ cierpiałam na przewlekłe migreny (wtedy jeszcze nie łączyłam ich z nawrotem nerwicy lękowej)-pan doktor kazał mi obserwować czy nie nasilają się bóle po kawie, czerwonym winie i żółtym serze. No i bingo! Po dokładnych obserwacjach praktycznie w 99% przypadków migrene(a także wiele napadów lękowych) wywoływała kawa i czerwone wino. Odstawiłam zupełnie kawę i cz. wino, herbata była ok, do czasu kiedy wypiłam yerba mate- to był jednen z najgorszych napadów lękowych jakie miałam od kilku miesięcy+ogromny ból głowy- zastanawialam się nawet czy to nie był jakiś miks herbaciano-alkoholowy ;p, bo tak mi się ręce trzęsły ;p.

Od pewnego czasu nie pijam nawet herbaty (żadnej), tylko wodę z cytryna i imbirem-czuję się o wiele spokojniejsza. Ponieważ czasem potrzebuje kopa-sięgam po kakao,albo czekolade- dodaje mi energii, a nie mam żadnych przykrych odczuć związanych z jej wypiciem. Ot taka moja kawowa historia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ cierpiałam na przewlekłe migreny (wtedy jeszcze nie łączyłam ich z nawrotem nerwicy lękowej)-pan doktor kazał mi obserwować czy nie nasilają się bóle po kawie, czerwonym winie i żółtym serze. No i bingo!

Też jestem migrenowiec, u mnie kawa generalnie nie wywołuje żadnych tego typu rzeczy. Tzn. kiedy czuję, że atak nadchodzi to wtedy sama woda. Podczas ataku też woda. Kiedy faktycznie już boli mnie łeb, to kawa jest niczym gwóźdź do trumny, chyba że ból jest spowodowany ciśnieniem.

 

do czasu kiedy wypiłam yerba mate- to był jednen z najgorszych napadów lękowych jakie miałam od kilku miesięcy+ogromny ból głowy- zastanawialam się nawet czy to nie był jakiś miks herbaciano-alkoholowy ;p, bo tak mi się ręce trzęsły ;p.

Z tym bywa różnie. Generalnie, jeśli zaczyna się przygodę to nie należy sypać wskazanej 3/4 naczynia, bo jest mocne, wykręca na lewo i nie wiadomo jak człowiek zareaguje. Prawdopodobnie dlatego złapałaś trzensawkę. :) Oszczędniej, a zbiegiem czasu ewentualnie sypać więcej.

 

Co do kawy, nie robi na mnie wrażenia. Chyba piję z przyzwyczajenia, chociaż parę lat temu na studiach doprowadziłam się do niezbyt ciekawego stanu. Kawsko+energetyki. Wypłukanie magnezu level hard, lęki, drętwienie rąk, kołatanie serca, skacząca powieka w trybie kilka razy dziennie i bolący żołądek. Właśnie wtedy przesiadłam się na yerbę, co dało świetne efekty. Dodatkowo suplementacja i zero napojów gazowanych, herbaty tylko zielone i czerwone. Obecnie znów piję, w ilościach do trzech kubanów dziennie, ale organizm daje mi do zrozumienia, że to już czas pożegnać się z tym napojem.

 

Co do efektów po odstawieniu, nie miałam nic w stylu chęci sięgania po kawę, chyba że z przyzwyczajenia niż z faktycznej chęci wypicia. Raz tylko chyba (bo tych prób było wiele) bolała mnie głowa przez dwa dni, ale to ciężko powiedzieć czy to przez tego szatana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ćwiartkę łyżki kawy? Opłaca się pić coś takiego? :D Ja piję gdzieś od 3 lat, teraz z 2 łyżeczek, jak słaba kawa to dwie "z górką". Jedna rano, jak nie wypiję to w szkole siedzę totalnie nieprzytomna, druga kawa po szkole żebym nie zasnęła nad książkami po południu. Inaczej u mnie po prostu się nie da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odświeżę temat o tym wspaniałym trunku. Przed nerwicą wypijałem do trzech kaw dziennie głównie małe espresso. Bardzo lubię dobrą kawę i po wypiciu nigdy nie miałem żadnych problemów. Dodatkowo poranna była obowiązkowa. Gdy przyszła nerwica przestałem pić kawę. Po pewnym czasie zacząłem pozwalać sobie na jedną w miesiącu z różnymi skutkami po jej wypiciu. Ostatnio po kawie dostaję jakiegoś lęku, pobudzenia, chodzę przestraszony, trzęsę się jakoś mi dziwnie. Podkreślę że nie zawsze tak mam. Czy możliwe ze nagle kawa tak na mnie działa a może sobie to wmawiam bo przez nerwicę mam do kawy dystans.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×