Skocz do zawartości
Nerwica.com

SZCZYTOWE STANY ŚWIADOMOŚCI


TAO

Rekomendowane odpowiedzi

Co Wy na to?

 

Istnieje teoria i badania mówiące o tym że możemy osiągać Szczytowe stany Świadomości.

 

"Zostawmy teraz na chwilę niezwykłych ludzi, których znamy lub „niezniszczalne” dzieci i przyjrzyjmy się temu, co w naszym własnym życiu może dostarczyć nam odpowiedzi. Czy kiedykolwiek doświadczyłeś chwili, gdy czułeś się zupełnie inaczej niż zwykle i naprawdę wspaniale? Kiedy wszystko wydawało się być wyjątkowe i idealne. Czas zwolnił, jakbyś był znów dzieckiem lub pojawiły się jakieś inne niezwykłe aspekty? Czyż nie byłoby wspaniale żyć w takim stanie każdego dnia? Takie momenty nazywane są „doświadczeniami szczytowymi”, a gdy trwają długo, mówi się o nich „stany szczytowe”. Co, jeśli ci niezwykli dorośli czy te „niezniszczalne” dzieci, żyli w tego rodzaju ciągłym szczytowym doświadczeniu? Z pewnością byłoby to źródłem ich większej odporności i szczęścia niż ma większość z nas. Jeśli jednak ktoś nie doświadczył takich momentów, łatwo przeoczyć taki sposób podejścia do tego fenomenu."

 

 

powyżej zamieściłem fragment ze strony:

 

XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXciach!

 

Temat ciekawy acz na pewno kontrowersyjny. :shock::D

 

Czy ktoś z Was doznał takiego stanu? Ja nie mam pewności... ale chyba tak. Teraz różnie bywa... chmmm :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że można. Psylocybina, bufotenina, DMT- sama natura. Grzybki, krzaczki, ziółka, takie tam.

 

Albo fenelzyna + 5-HTP, L-Dopa/karbidopa i PEA- i mamy lot przez alternatywne wszechświaty od razu na cmentarz. :P

 

Można też się nagrzać heroiną albo zafundować sobie adrenergiczny sztorm porządną ilością koki. Ewentualnie speedball- i to i to.

 

Można też wziąć udział w orgii albo posilić się w McDonald's.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypowiem się.

Uważam, że rywalizacja jest dobra, bo była wielokrotnie (pomijając wojny i patologie) motorem ludzkich działań, w końcu prowadząc do pozytywnych skutków, w postaci osiągnięć ogólnodostępnych. Nie mam pretensji, że jak ja jestem w czymś lepszy np. od kogoś to ta osoba musi uruchamiać mechanizmy obronne, żeby nie popaść w kompleksy, i na odwrót.

 

Ale. Jeśli ktoś twierdzi że zajmuje się tzw. rozwojem duchowym. Szuka sensu w życiu, jakiegoś wyższego celu, wtedy rywalizacja staje się przeszkodą. Śmieszne staje się, gdy ktoś twierdzi że jest bardziej uduchowiony od reszty, kiedy duchowość zapewne polega na tym żeby umieć się nie porównywać z innymi

 

Podejrzewam, że wielu ludzi twierdzących, że mają jakieś kontakty z Siłą Wyższą, uważa się za jakiś wybrańców. Awangardę ludzkości itd. Uważają, że mają prawo nauczać innych itd. Dlaczego oni? No przecież są wybrańcami. Też chcecie? :D Proszę bardzo, wystarczy, że będziecie ich naśladować. Ale z drugiej strony wasza aura jest tylko zielona. Rozumiem, jakbyście mieli żółtą, ewentualnie odblokowaną 3 czakrę, ale teraz? Jesteście zwykłymi wymoczkami. Zajmijcie się lepiej swoimi sprawami, jeszcze nie jedno wcielenie was czeka w kole reinkarnacji abyśmy mogli pogadać jak równy z równym. Tak to dla mnie wygląda. Potrzeba czucia się wyjątkowym w człowieku jest dla mnie niewiarygodna. Czego to się nie zrobi, żeby się wyróżnić. Jeden robi sobie tunel w uszach, jeden słucha muzyki z lat osiemdziesiątych (ja) a ktoś odkrył swoje przeznaczenie jako Syn Boży. :mrgreen:

 

Dark Passenger, :great: Tak, ironia jest naszą najlepszą bronią, przeciwko wszelkim guru, prorokom i innym mącicielom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A teraz na serio, bez jaj.

 

Zatem mamy kolejną rewolucyjną metodę pozbawioną jakiegokolwiek ryzya, której podwaliny stanowią założenia filozoficzno-doktrynalne hinduizmu/buddyzmu zaserwowane w formie bełkotu pseudopsychologicznego, a jest prowadzona przez kanadyjczyka, a książki i publikacje są sprzedawane za pośrednictwem amerykańskiej sieci handlowej. Która aż cuchnie ezoteryką/okultyzmem w marketingowym opakowaniu. Kolejny instytut, którego działalność dziwnym trafem sięga 1990's- brzmi znajomo? Założyciel, tj. Dr Grant McFetridge, który posługuje się tytułem Ph.D. (doktor), ukończył psychologię na prywatnej uczelni California Institute for Integral Studies, która w 2011 straciła akredytację APA- Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego. W 2012 uczelnia złożyła odwołanie, ale zostało ono odrzucone. Studiował też na University for Integrative Learning- oczywiście, gdy poszukamy jakiejkolwiek wzmianki na temat tej uczelni szybko natrafimy na informacje, że również nie posiada ona akredytacji i nie jest w żadnym wypadku polecana, bo stosuje "alternatywny program nauczania" oparty na religijnym "praniu mózgu". Na stronach poświęconych Peak States jest wzmianka, że dr pracował jako wykładowca na California State University. Jest to twierdzenie zmanipulowane i wyrwane z kontekstu. Bo owszem, McFetridge pracował (sporadycznie) jako konsultant na ww. uniersytecie, ale wykładał tam nie psychologię, tylko inżynierię elektryczną- którą wcześniej studiował na Stanford.

 

Są to metody niefalsyfikowalne, pseudonaukowe, które nie mają absolutnie żadnej akceptacji środowisk naukowych.

 

Dość już na tym forum nieetycznego marketingu szemranego i nachalnej kryptoreklamy podszytego rzekomą chęcią pomocy ludziom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez mysle ze peak states to hoksztaplerka. Gdyby bylo inaczej, nie zadaliby takiej wysokiej zaplaty za swoje uslugi i szkolenia a jedynie za rezultaty.

Po prostu z zasady nie ufam bardzo drogim metodom ktore opieraja sie tylko na pracy z mozgiem i psychika, i nie sa potwierdzone w zaden sposob naukowo.

Cialdini opisal w swojej ksiazce "Sztuka wywierania wplywu" zaleznosc, wg ktorej jesli za cos zaplacimy duzo, to jestesmy bardziej sklonni to cenic po zakupie. Na tym opieraja sie wszystkie cudowne a drogie metody. Jesli ktos duzo zaplaci, to potem jest bardziej sklonny wierzyc, ze to rzeczywiscie dziala, bo poczucie straty byloby dotkliwe - tym bardziej bolesne im wieksza byla ta suma dla placacego.

 

Osobiscie z niekonwencjonalnych i nieudowodnionych naukowo metod lubie takie, ktore

1. nie oferuja tajnej wiedzy, tylko pelno materialow jest dostepnych online i nie trzeba koniecznie trenera

2. jest platnosc za rezultaty

3. a poza tym cele szkolen i sesji mieszcza sie w pzecietnej cenie terapii ktore sa na rynku

 

Poza tym wierze w szczytowe stany swiadomosci o ile naprawde maja miejsce, a w tej metodzie to watpie zeby udalo sie je indukowac. Kiedys wydawalam kase na takie glupoty typu ustawienia hellingerowskie i uwazam, ze lepiej byloby jakbym nadmiar pieniedzy przeznaczyla na cos, co sprawi mi przyjemnosc np ciuchy, wakacje czy inne przyjemnosci, a nie dawala je ludziom, ktorzy wykorzystuja cudze nieszczescie. W zasazdzie to co robia jest ohydne, bo czlowiek ktory cierpi potrzebuje pomocy a nie zeby mu zabierac jego dorobek i mamic obietnicami.

 

Wiadomo, im bardziej ktos cierpi tym wiecej jest gotow zaplacic za ulge, a oni na tym zeruja. Ohyda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczytowe stany świadomości można osiągnąć poprzez praktyki okultyzmu . Okultyzmu czyli zbioru technik dotarcia do podświadomości , a nie definicji złodziei w czarnych sukienkach , którzy uważają , że to praktyki satanistyczne . Joga , medytacja , oobe , czarna magia itd ;) medytacje i oobe praktykowałem , oczywiście dobrze mieć nauczyciela ( szkoły budyjskie , warsztaty i inne szkoły nie związane z buddyzmem ) bo można sobie zrobić krzywdę , nie ze względu na to , że zostajemy opętani przez złamanie zasad dekalogu i współprace z diabłem , a dlatego , że docieramy do podświadomości i nieumiejętne poruszanie się po tym obszarze może prowadzić do poważnych konsekwencji . Więc to nie dla ludzi wierzących w duchy , których moc sugestii spowoduje , że jak coś skrzypnie w szafie , to mają pełne gacie , bo się nasłuchali opowieści mędrców z ambony :P Poza tym , to fajna forma relaksacji , która nie musi zapewniać ekstremalnych przeżyć , a może być dla nas formą pozbycia się stresu po ciężkim dniu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lapa - nie wydaje mi sie? mania to stan w ktorym popelniasz glupoty, a odmienne stany swiadomosci oferowane w tej metodzie wspominaja o spokoju, ekstazie itd. Ale nie o utracie kontroli nad zachowaniem (bo jest tak super i moge wszystko)

 

Tomcio Nerwica - Okultyzm wole nazywac to roznymi technikami duchowymi bo okultyzm kojarzy sie z niebezpieczenstwem a nie wszystkie te rzeczy sa niebezpieczne. Ale jest bardzo duzo technik ktore prowadza do szczytowych stanow, sa znane od tysiacleci, skuteczne itd a nikt jakos nigdy nie zadal takich sum za ich udostepnienie.

 

Dla mnie Peak States to metoda dla frajerow albo osob ktore tak bardzo cierpia, ze czepiaja sie kazdej deski ratunku i przez to daja sie wykorzystywac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rdzaa, No jesteś w błędzie. Tutaj płacisz za efekty. Jeśli jest efekt kasa

idzie do terapeuty. To raz. Dwa jak się okazuje, bo sprawdziłem, nie ma tu pracy na podświadomości a na ciele.

Jeżeli masz problem, szukasz jego odpowiednika w ciele,w tym co ci mówi ciało, bo tam jest zapisana trauma,

w komórkach. Potem odpowiednimi zabiegami naprawiasz te uszkodzenia, a to wpływa na zmianę wzorców.

Także to co piszesz ma się nijak do tego, na czym to polega. Talie oceny to dość ograniczone podejście.

A co do bezpieczeństwa, to tylko sprawdzone procedury są stosowane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napiszę co mi się niedawno niezwykłego przydarzyło. Nie wiem co to było, ale to było po prostu piękne. W drugim akapicie dojdę do sedna.

 

W styczniu 2012r. przestałam się leczyć. Nie chodziłam już do psychiatry ani psychologa, leki mi się skończyły. Niemal conoc, koncentrowałam się na analizie sytuacji które miały miejsce za drzwiami gabinetów psychiatry i psychoterapeutki (przede wszystkim). Mozolnie rozmyślałam nad każdym gestem, słowem jej i moim. Gdy coś sobie uświadamiałam, nagle traciłam wątek i musiałam zaczynać od nowa od innej sytuacji, innego dnia itd. To były swoiste resety umysłu, setki razy wyciągałam z pamięci co się tylko dało. Na nowo przeżywałam smutki, frustracje, gniew, żal, ale też bardzo dużo miłych uczuć i wspomnień. Chodziłam spać o 22-23, a zasypiałam o 3-4, traciłam poczucie czasu. Przez te godziny bardzo intensywnie myślałam, analizowałam, zgłębiałam się w swoim umyśle. To było bardzo trudne bo nie mogłam się skupić, często traciłam wątek, takie resety. Ale to mnie tylko motywowało. To były istne treningi myślenia. To było przyjemne, jak nałóg. Bardzo często wyobrażałam sobie alternatywne scenariusze, albo sytuacje których nie było tzn. sprawy których nie poruszyłam u tych specjalistów, a powinnam była. Gdy patrzyłam na zegarek byłam zszokowana, że taka późna jest godzina, mówiłam sobie "ok, na dzisiaj koniec, cdn." nagle przestawałam myśleć i zasypiałam. To trwało równy rok, do stycznia tego roku. Do dzisiaj o tych sprawach rozmyślam, podobno introwertycy tak mają, ale już nie z takim nateżeniem. W kwietniu 2012r. przeszłam na dietę, byłam szalenie zmotywowana, miałam do zrzucenia 18kg które przybrałam za sprawą leków. W styczniu br. dopięłam swego, bez wyrzeczeń i katorgi schudłam 18kg. Dużo ćwiczyłam owszem, ale dla mnie to była przyjemność.

 

Wyraźnie lepiej zaczęłam się czuć w grudniu 2012r., dwa miesiące wcześniej przestałam oglądać tv, zauwazyłam, że mam lepszy nastrój, socjotechnika przestała do mnie docierać :) Po ćwiczeniach fizycznych przestał mnie boleć kręgosłup. Jednak prawdziwy wybuch, nazwałam to "wybuchem potencjału", nastąpił ok. 11 stycznia br., przez cały rok 2012, nie potrafiłam spisać na papier swoich myśli i niemożliwością dla mnie było spisywać ważnych dla mnie rzeczy. 10 stycznia ku mojemu zdziwieniu udałomi się kilka sensownych stron napisać. Przez następne kilka tygodni byłam innym człowiekiem. Byłam bardzo wygadana, towarzyska w obrębie rodziny bo znajomych nie mam. Matka na początku mojej przemiany nazwała mnie "bystrą" i cynicznie spytała jaką szkołę skończyłam. Nie przejęłam się tym i "robiłam swoje". Czułam się jak geniusz który rozumie otaczający go świat. Czułam się, że mogę góry przenosić, że osiągnęłam everest moich możliwości, ale stwierdziłam, "nie chcę być na szczycie, chcę być w kosmosie, najlepszy okres w moim życiu dopiero się rozpoczyna, trzeba iść za ciosem". Wcześniej nie było o czym ze mną rozmawiać. Rozmowa z ludźmi często mnie wkurzała na ich bezsensowne nawijanie wzruszałam ramionami albo odpowiadałam "tak", "nie" i z obojętnością wracałam do swoich spraw. Najlepiej czułam się w samotności. Po "wybuchu" wszystko przekręciło się o 180stopni. Szłam do kuchni i zaczynałam zagadywać do matki to do ojca. Miałam świetny nastrój i dużo żartowałam, często rzucałam tak trafne uwagi i spostrzeżenia na dany temat, że domownicy przecierali oczy ze zdumienia. Moja błyskotliwość przełożyła się na atmosferę w domu, ludzie byli dla siebie zdecydowanie milsi, ja byłam w centrum uwagi. Na początku oczywiście wkurzało ich moje nagłe mędrkowanie, ale po niedługim czasie zyskałam szacunek i poważanie w rodzinie. Spostrzegłam, że mogę znów czytać książki i nie mam już problemów z koncentracją i myśleniem. Miałam pęd do książek. Jak inaczej mogę nazwać to co mnie spotkało? Wybuchem skrywanego głeboko potencjału intelektualnego i osobowościowego, olśnieniem, oświeceniem. Jakby spojrzeć na eeneagram to przeistoczyłam się z bardzo niezdrowej piątki na zdrową piątkę, na sam szczyt.. Weszłam na najwyższy poziom swej osobowości, odkryłam swój potencjał i możliwości.

 

Oczywiście wpadłam na pomysł, że może to być mania, ale zbyt wiele zrozumiałam i zbyt wiele czynników złożyło się na to, że poczułam się wspaniale i przede wszystkim zdrowa. Wg mnie pomogły mi:

-introspekcja, pomoc terapeutki (zwiększyła się moja samoświadomość)

-zrzucenie 18kg (satysfakcja z zajebistej figury)

-wyleczenie trądziku

-olanie socjotechniki

-ćwiczenia na kręgosłup

 

Moim błędem było pójście do psychiatry, nie przekazałam mu wszystkiego co powinnam, więc tak naprawdę nie zdawał sobie sprawy z mojego stanu. Dostałam abilify który mnie zamulił, przytyłam10kg i wróciłam do tradycyjnego pojmowania rzeczywistości i nie-radzenia sobie z problemami i emocjami. Znowu czuję się źle, mam do zrzucenia tym razem 10kg (dobre i to), znowu moje życie nie ma sensu. Dodatkowo miałam nieszczęsną okazję poznać diagnozę psychoterapeutki i psychologa (wywiad, testy os.) czyt. borderline która nie ma ze mną nic wspólnego. Znowu jestem w rozsypce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem taki okres w swoim życiu, że rzeczywiście czułem się bardziej świadomy, szczęśliwy, bystrzejszy, potrafiłem cieszyć się każdą chwilą, każda rzecz sprawiała przyjemność. Trwało to może kilka miesięcy. Potem zaczęły się problemy i psychika "spadła na ziemię".

 

Dużo słuchałem wtedy muzyki relaksacyjnej, potrafiła mnie w minutę wyciszyć. Teraz już na mnie tak nie działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dużo pewnie zależy od tego jak to postrzegamy sami. Osoba się może uważać za kogoś mega-super, którego wszyscy powinni lubić i podziwiać. A z zewnątrz to po prostu jeden z wielu ludzi, tylko że ma jakieś dodatkowe umiejętności.

 

Mi się wydaje, że takie dążenie do tego, żeby być super-hiper to wina pogorszonego samopoczucia, wtedy człowiek czuje się nikim i tworzy wizje przeciwne, czyli "kogoś" przeciwnego temu człowiekowi-zero. Bo zazwyczaj ludzie chyba czegoś takiego nie szukają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monk.2000, nie chodzi o wmawianie sobie, że jest się lepszym, niż w rzeczywistości, tylko o mobilizację sił i koncentrację na wykonywanym zadaniu - na byciu tu i teraz. Robienie czegoś z pasją, pełnym zaangażowaniem to zaburzenie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coś gdzieś czytałam o "szczęśliwych schizotypach" które raz na jakiś czas przeżywają takie właśnie "stany" i generalnie mam wielką szansę się w to wpakować, sądząc po tym co mówił mój psychiatra :roll:

i bynajmniej nie patrzę na to jak na relaks tylko raczej zagrożenie, bo nigdy nie wiadomo jak to się rozwinie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

>>>" ISTNIEJE ,najprawdziwszy i najlpełniejszy rodzaj zdolnościwidzenia,słyszenia , odczuwania [...]. W doznaniach szczytowych nader charakterystyczne jest to , że cały Wszechświatpostrzegany jest jako nierozdzielna całość. W mojej praktyce mam dwie osoby , które dzięki takiemu doświadczeniu CAŁKOWIECIE , MOMENTALNIE I TRWALE WYLECZYŁY SIĘ. W jednym przypadku z przewlekłej nerwicy lękowej , w drugim , z natrętnych mysli samobójczych.>>>

Abraham Maslow

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×