Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

mark123, Ty to chyba lubisz sie kisic w tej swojej beznadziei? Nie robisz najmniejszego wysilku zeby to zmienic

No przecież pisałem, że nie ma na świecie większego lenia ode mnie. Poza tym dużo fantazjuję myślami. Żeby czuć się lepiej, staram się gdy tylko to możliwie, nie skupiać na rzeczywistości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mozna niby twierdzic ze to wygodne ale wlasnie wiem ze sa ludzie ktorzy nie maja nawet potrzeby zycia w spoleczenstwie. Jezeli markowi123 niepecjalnie to przeszkadza to nie trzeba na "sile" wyciagac do ludzi bo o ile sie nie myle dla takiej osoby wyjscie do ludzi bedzie tym samym co zycie w samotnosci i skupianiu sie na fantazjowaniu...moze z ta roznica ze wsrod ludzi wlasnie bedzie towarzyszyl lęk.

 

U mnie problemy z uspolecznieniem wiaza sie w duzej mierze z tym , ze ja od dziecka bylem samotnikiem i stronilem od ludzi . Oczywiscie wyjsciu do ludzi towarzyszylo cierpienie mentalne i lęk...no ale mysle ze wlasnie brak tych potrzeb/pragnienia bycia wsrod ludzi jest tym glownym powodem mojego aspolecznego zycia.

 

Jak ktos chce do ludzi wrecz niemoze sam wytrzymac ale bedac wsrod nich doswiadcza lęku to w takim wypadku mysle , ze jednak "wychodzenie na sile" ma duzy sens.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnioslem to w sumie do mark123 bo on chyba ma wlasnie z tym problem wnioskujac po jego postach. No mozna tez byc mniej i bardziej antyspolecznym przeciez. A przebywaniu wirutalnie na forum a przebywanie w realu to jednak troche inna bajka szczegolnie dla tych co maja w/w problemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale w takim razie odróżnijmy ludzie, jak to ująłeś "naturalnie aspołecznych" czyli takich którzy są a. i im to nie przeszkadza, to niech sobie będą tylko tacy ludzie nie będą szukać kontaktu w necie bo po co im to. I druga grupa ludzi aspołecznych ale chcących to zmienić i szukających kontaktu, bojących się, błądzących.

Ja sam byłem nieśmiały i aspołeczny, ale nigdy o sobie bym nie pomyślał że to mój naturalny stan. To przez dzieciństwo wszystko przecież (tak w uproszczeniu). Wiedziałem że muszę coś z tym zrobić albo nie ma sensu żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No moze i masz racje. Ale mozna tez zarejestrowac sie na takim forum w celu znalezienia potrzebnych dla sebie informacjii niekoniecznie nawiazujac jakies relacje czy dialogi z kimkolwiek i bedac przy tym antyspolecznym..a z reszta..niech mark123 wypowie sie jak to u niego dokladnie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek ma tyle znajomych, ale co z tego jak żaden się nie odezwie, no chyba że czegoś w danym momencie potrzebuje... Zawsze starałem się podtrzymywać z każdym kontakt na ile to możliwe, ale to chyba powinno działać w dwie strony? No chyba że za dużo wymagam? Człowiek tyle lat z wieloma przeżył, a tu zero odzewu, a wydawało się, że tacy dobrzy znajomi... Nigdy tego nie zrozumiem co za problem się do kogoś odezwać czy na fb czy sms i zapytać co tam słychać i pogadać. Człowiek się garnie do ludzi, a ludzi mają Cię w nosie. Brakuje mi takich osób z którymi bym mógł pogadać o byle czym, wyjść na spacer, pojechać gdzieś i coś przeżyć. Zauważyłem, że poza paroma naprawdę bliskimi osobami to nikt się ze mną nie kontaktuje z własnej inicjatywy, zwykle to ja robię pierwszy krok, ale ileż można. Bezsensu to wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja nie czuję potrzeby relacji z ludźmi w realu (ale w świecie wirtualnym oraz w świecie fantazji już w sumie tak). Nigdy nie czułem potrzeby, by nawiązywać w realu relacje z ludźmi. W realu, gdy mam się odezwać do kogoś, towarzyszy temu trochę lęk i silny wstyd. Czy przyczyniła się do tego pierwsza połowa mojego dzieciństwa, czy jakieś wrodzone zmiany w mózgu, to tego nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, No widzisz,a ja w sumie potrzebuję tu i tu. Choć jak widać skoro w wirtualu z tym ciężko, to co dopiero mówić o realu. Owszem czasem przy jakiś wyjściach w realu pojawiają się lęki, ale zwykle perspektywa spotkania z kimś pomaga mi je przezwyciężyć. Najbardziej mnie wkurza jednak to, że to ja zwykle wychodzę z inicjatywą takich spotkań. Zawsze jest miło, rozmowa, itp. i na tym się zwykle kończy. Potem zero odzewu od takiej osoby, dopóki znów ja się nie odezwę i nie wiem czy to przez to, że ze mną coś nie tak, czy ta osoba ma mnie w nosie, czy za dużo wymagam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem ekstrawertykiem, choć długo nie zdawałam sobie z tego sprawy, bałam się ludzi i uznałam, że samotność jest dla mnie lepszą opcją. :(

Przez większość życia nie miałam raczej kontaktu z ludźmi (poza rodziną, z którą mieszkam, na co dzień wiadomo). Pewnie są tu osoby, które mają tak samo.

Teraz czuję ogromną potrzebę rozmawiania z kimś. Zdecydowanie wolę rozmawiać w realu, sprawia mi to radość, tylko nie umiem za bardzo się dostosować do ludzi. Mam też problem z uległością - pozwalam ludziom, by nie szanowali mnie, co zwykle kończy się tym, że zrównują mnie z błotem, ja mam dosyć, ale nic nie powiem i ulatniam się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem ekstrawertykiem, choć długo nie zdawałam sobie z tego sprawy, bałam się ludzi i uznałam, że samotność jest dla mnie lepszą opcją. :(

Przez większość życia nie miałam raczej kontaktu z ludźmi (poza rodziną, z którą mieszkam, na co dzień wiadomo). Pewnie są tu osoby, które mają tak samo.

Teraz czuję ogromną potrzebę rozmawiania z kimś. Zdecydowanie wolę rozmawiać w realu, sprawia mi to radość, tylko nie umiem za bardzo się dostosować do ludzi. Mam też problem z uległością - pozwalam ludziom, by nie szanowali mnie, co zwykle kończy się tym, że zrównują mnie z błotem, ja mam dosyć, ale nic nie powiem i ulatniam się.

 

Bardzo dobrze, że odchodzisz od takich ludzi - nie ma co się zadawać z ludźmi, którzy Cię nie szanują... Ale czasem tak może się dziać, kiedy przyjmuje się bierną postawę - ludzie wchodzą nam na głowę... Spróbuj asertywnie wytyczać swoje granice mówiąc np. "wybacz, ale nie podoba mi się, kiedy się tak do mnie odnosisz" albo "nie życzę sobie takich komentarzy". A jeśli to nie pomoże, to zostaw takich znajomych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ach zlot, zdążyłem zapomnieć że ma być. Będzie w ogóle? Jak myślicie?

Nawet się nie waż zapominać ;) Jutro wyniki ankiety, się zobaczy na czym stoimy?

Nie wybieram się na zlot. Tchórzostwo + lenistwo + lęk = brak możliwości wybrania się na zlot. Zresztą w realu raczej bym zrobił złe wrażenie na innych na takim zlocie.

Też jestem leniem i mam pewne obawy co do słuszności wybrania się na ten zlot, ale żeby się przekonać na własnej skórze, muszę się tam zjawić. To warunek konieczny, dlatego chcę jechać.

Ty to chyba lubisz sie kisic w tej swojej beznadziei? Nie robisz najmniejszego wysilku zeby to zmienic

Muszę przytaknąć, z resztą zbyt dobrze rozpoznaję w marku123 siebie, więc wiem w czym problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem ekstrawertykiem, choć długo nie zdawałam sobie z tego sprawy, bałam się ludzi i uznałam, że samotność jest dla mnie lepszą opcją. :(

Ja to już nie wiem, czym jestem :pirate:

 

Też jestem leniem i mam pewne obawy co do słuszności wybrania się na ten zlot, ale żeby się przekonać na własnej skórze, muszę się tam zjawić. To warunek konieczny, dlatego chcę jechać.

Zakładając hipotetyczną sytuację, że wybieram się na zlot, to w moim przypadku wyglądałoby to prawdopodobnie tak, że zjawiłbym się na miejscu, stanął jak dupa i nie wiedział, co dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakładając hipotetyczną sytuację, że wybieram się na zlot, to w moim przypadku wyglądałoby to prawdopodobnie tak, że zjawiłbym się na miejscu, stanął jak dupa i nie wiedział, co dalej.

Stanął bym obok Ciebie, otworzył flachę, inni wokół by zrobili tak samo i jakoś by się potoczyło. Chyba, że jesteś abstynentem, to wtedy nie wiem co trzeba było zrobić, żeby przełamać pierwsze lody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kestrel,

 

To abstynenci walą ściechy? Bo ja mówiąc abstynent mam na myśli człowieka, który od używek (wszelkich) trzyma się jak najdalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×