Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak to uratować?


Rekomendowane odpowiedzi

Po tym jego zachowaniu w niedzielę rano nie wiedziałam co mam myśleć.

Wieczorem napisał mi sms żebym się nie martwiła bo nie wie czy wróci na noc, bo chyba zostanie u rodziców bo wypił z tata flachę i nie wie czy bedzie miał go kto przywieźć.

Odpisałam ok że miło, że dał znać i że mam metlik w głowie po tym co stało się rano i nie wiem co mam mysleć i że mam nadzieję że nie robi mi złudnych nadziei.

Wrócił jednak po północy i ku memu zaskoczeniu przyszedł do mnie spać, połozył się i mnie objał. Rano wychodząc do pracy dał buziaka.

Wczoraj tak samo, przyszedł, pogadaliśmy o pierdolach, poszliśmy spać.

Niby widzę że chciałby ale z drugiej strony czuje ogromny dystans z jego strony.

Smutno mi :(

Ale już nie pytam, już nic nie mówię.

Chciałam spędzić razem weekand ale on nie wie jak długo będzie pracował itd więc umówiłam się z z koleżanka.

Nię będę więcej siedzieć i czekać na jakikolwiek ruch z jego strony...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy ja najpierw zapytałam czy skoro będa inne kobiety to czy moge iść - "zanim zrobiłam jazdę z zazdrości".

 

Skoro sie pogubiłas to znaczy że nie czytałas dokładnie moich postów w tym watku.

Jestem po rozwodzie (czekam na orzeczenia sądu). Mąż ex jak by nie patrzył, chce za wszelkę cenę udowodnić że jestem zła matką bo "odważyłam" się od niego odejść.

 

Zanim mnie ocenisz, z obecnym partnerem związałam się na długo po tym jak "uciekłam" od męża.

 

Mogłabym wszystko opisać z detalami chcesz??? tylko po co ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psyche tylko jak jesteś w dołku i nagle w twoim życiu pojawia się ktoś kto okazuje ci wsparcie, ciepło i bezpieczeństwo to lgniesz do tego. Przynajmniej ja - neurotyczka.

Teraz wiem że za szybko to wszystko.

Tylko że znowu to ja cierpię :(

czuję się jak wyrzucony smieć - znowu.

A obiecywał że nigdy mnie nie skrzywdzi. Wiele razy prosiłam i mówiłam przez co przeszłam, że kolejny raz nie dam sobie rady z tym wszystkim.

Nie wiem czy to przez leki ale znowu mam mysli samobójcze. Nie chce mi się życ bo i po co?

znowu podejmę złą decyzję. Wszystko co robie i mówię jest źle. już jestem tak pogubiona że nie wiem co mam robić :(

chce mi się wyć bo mam wrazenie że nikt mnie nie rozumie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14,

 

no nie osądzili, nie osądzili,tylko wyczuli pismo nosem :P

 

poza tym na twoim miejscu Lili7, to popatrzylbym jak wyglądają relacje jego i szanownej mamusi...

Bo to duzo powie, ale to trzeba wprawy i nieco wiedzy...

 

Awogóle to ja tu widzę niezły ambarasik w "society" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jego relacje z mamą sa bardzo dobre.

Ma wspaniała mamę, nie raz mu pomogła, liczy się z jej zdaniem ale nie jest maminsynkiem. Nie robi pod jej dyktando tylko pyta o jej rade gdy ma taka potrzebę.

Szanuję mamę, szanuje ojca, siostre, braci. Ogólnie ma bardzo dobre relację z rodziną, rodzeństwem, ciotkami, wujkami - sa bardzo zżyci.

Nie raz mu tego zazdrościłam.

Oczywiście i w tej rodzinie sa "problemy" ale tak jak pisalam relację maja dobre, szanują się wzajemnie.

Prawda taka że nawet ja tęsknie za jego mamą :( bo naprawdę jest wspaniała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napewno powinnam nabrac dystansu do pewnych rzeczy.

Nie podejrzewać wszystkich o o zło.

Zmienić myslenie z "o kims" na "o sobie".

Powinnam zając sie soba, swoimi pasjami, rozwijać się.

A nie oplatać każdego kto okaże mi choć troche zainteresowania jak bluszcz.

 

Dlatego poszłam na terapie. By nauczyć się byc sobą a nie żyć życiem kogoś innego.

Mam nadzieję że mi sie uda.

 

-- 13 lip 2013, 14:16 --

 

Jak to uratować? - juz nie chce nic ratować bo na dobra sprawę nie było co ratować.

 

Dla niego od początku ten "związek" był na zasadzie będzie to będzie, nie- to też dobrze.

Trochę mi to zajęło ale w końcu zrozumiałam, że on nie jest wart ani moich prób ratowania tego ani moich łez ani niczego innego.

Swoim zachowanie pokazał, że nie jest wart mnie. Do mnie mówił, że da jeszcze jedną szansę a w tym samym czasie innej pisał, że chce ja całowac i uprawiać dziki seks. Tak nie postepuje osoba, która chce stworzyć stały, solidny związek. Byłam mu potrzebna tylko na zapchanie dziury między jedną (przede mną była Monika) a kolejną dziewczyną (po mnie jest Paulinka). I jestem pewna, że jak tylko ta po mnie mu sie znudzi to znajdzie sobie nastepna. Cały czas jednak płacze i narzeka że chce stałego związku ale tak naprawdę nie może skupic sie na jednej kobiecie.

Miłość to nie tylko dobre, wspaniałe chwile.

Miłość to również upadki- które bolą mniej dzielone na dwie osoby.

Tutaj tej miłości nie było z jego strony.

 

Na przed ostatniej terapii dowiedziałam sie że odczuwam miłość jak dziecko. Zatrzymałam się w momencie w jakim 8-śmio latek odczuwa miłość. I do moich partnerów czułam miłość jaką czuję się do rodziców. I takiej samej miłości oczekiwałam w zamian. Teraz wiem, że tak nie można.

Teraz mam zamiar kochac mądrze (póki co to nie mam zamiaru w ogóle nikogo kochać oprócz mojej córeczki), troszkę egoistyczniej i mniej jak bluszcz ;)

 

W ogóle dużo mądrych rzeczy sie dowiedziałam na terapii i cieszę się, że tam poszłam. Pomaga mi to.

 

Zdarza mi się płakac w poduszkę "nad rozlanym mlekiem", chciałabym mieć kogoś w swoim zyciu komu mogłabym zaufać. Ale póki co chce odnaleźć siebie i teraz najwazniejsza jest dla mnie moja córeczka i nasze : moje i jej szczęście. Facet nam do tego niepotrzebny. Będzie dobrze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×