Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ja uważam,ze skoro nie cierpiałas na nadciśnienie a miałas wyższe jak Ci mierzyła to było to nerwowe.

Wiem jaki to dyskomfort być skazanym na 1 lekarza bo jak jestem w UK to tez niestety mam ten problem :( ...

Jestem taka sama panikara jak Wy a pewnie nawet wiekszą bo u mnie byle strzyknięcie czy kujnięcie powiduje olbrzymi stres i straszne wizje :D ...a przeciez nigdy taka nie byłam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się boję utraty kontroli nad swoim ciałkiem, fizjologiš. Trzęsš mi się ręce, ma uczucie że jest mi słabo, niedobrze. A przede wszystkim ogarnia mnie panika, chce jak najszybciej uciec z miejsca gdzie się znajduję.

Mam prawie to samo :cry: do tego miałam taką sytuację juz kilka razy, że jak wezmę swoim zdaniem np za duzo leków przeciw bolowych najcześciej własnie je biorę, że coś mi sie stanie nie mogę wtedy nic zrobić ,czuje się jak bym spadała z wysoka cięzko mi to opisać, ale jakś tak mam cale ciało jak z waty czuje drętwienie z tyłu głowy panika jakas brakuje mi powietrza. Teraz juz wiem że to nerwy ale zawsze się boję panicznie ze zemdleje ze coś się stanie. A moj strach potęguje fakt, że nie mam ubezpiecznia i nikt by mnie palcem nie tknał zeby pomuc :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!Pierwszy raz zarejestrowałem sie na jakimkolwiek forum więc z góry przepraszam za błędy regulaminowe ;) Jakieś 2 i pól roku temu miała miejsce nieprzyjemna sytuacja kiedy razem z dwoma kolegami stałem sobie na ulicy na moim osiedlu(dodam ze byłem pod wpływem marichuany ,choć nie wiem czy ma to jakiś związek) gdy w pewnym momencie podjechało 5 samochodów z psełdokibicami i bez słowa rzucili sie na nas.

Zdołałem uciec,ale byłem przerażony i jakby otumaniony...ludzie mysleli ze jestem naćpany gdy w sklepie próbowalem powiedziec zeby zdzwonili po policje...pozniej pare dni przesiedzilem w domu ,po tych paru dniach wrocilem do normy tzn. wychodzilem na osiedle siedzialem na ławeczce , ale za każdym razem gdy zapaliłem trawke gdzies na ławce zaczynałem sie bać ze zaraz bedzie "wjazd" i szedłem z kumplami do mnie do domu...wiedziałem ze trawa mi szkodzi wiec przestałem palic :D i szybko wracalem do normy,nie balem sie wychodzic z domu az do kolejnego razu gdy byl "wjazd" kibicow, pozniej byl kolejny i kolejny...a ja juz prawie nie wychodze z domu...

tak jest od prawie 3 lat..."wjazdy" ciagle sie zdazaja(sporadycznie) ,a ja nie mam pojecia co zrobic z moim zyciem...moi kumple normalnie funkcjonuja , a ja wymiękłem i nie moge na to nic poradzic...doszło do tego ze nie tylko boje sie chodzic po oisedlu,ale wogóle poza domem,nieraz gdzies wyjde,ale przewaznie wczesniej sie upije...dodam że strach potenguje kiedy jest ciemno(było cimno gdy pierwszy raz wiechali)wtedy boje sie wyjsc nawet do sklepu który jest 40 m od bloku :( nie wiem co robic...wiem ze moje problemy są drobnostka w porownaniu z innymi z forum,ale ja naprawde nie wiem jak żyć...myślałem o kupnie broni,ale boje sie że pod wplywem impulsu mogę kogoś zabić i skączyć w wiezieniu...proszę o pomoc bo już nie mam siły :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lęk i stres po nieprzyjemnym wydarzeniu które nie raz miało miejsce...Trzeba coś z tym zrobić bo im dłużej się zwleka tym gorzej będzie. Psycholog to pierwsza osoba do której powinieneś zawitać. Jeśli boisz się sam iść, to zabierz kogoś ze sobą :) będzie łatwiej i raźniej. Masz kogoś kogo mógłbyś zabrać ze sobą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o rany ale zamieszania narobilam tymi wielkimi literkami. przepraszam jeszcze raz wszystkich. coz, tak to jest jak sie nia zna zasad forumowiczow - nowicjuszka! :D

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:23 pm ]

a jesli chodzi o te cele w zyciu i zamozaparcie to to najtrudniejszy temat dla mnie. czasem czuje sie taka zagubiona. wiem ze potrafie to i tamto ale szlag mnie trafia jak nie moge sie na nic zdecydowac i wtedy bach...gotowe. nerwica bierze gora . nienawidze sie za to!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy chce isc do psychologa...nie wierze ze jest mi w stanie pomoc :(

a pozatym dochodzi jeszcze aspekt finansowy,nie chce obciazac matki moimi problemami...niedługo pojde do pracy ,wiec pieniadze beda,ale watpie zebym poszedl do psychologa...predzej na jakas terapie,albo hipnoze :D

Coraz powazniej mysle o kupnie broni...czy to dobry pomysl?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kupno broni....albo nie będziesz w stanie jej użyć, albo użyjesz i lecisz do paki. Polskie prawo :roll: . Terapia to dobry pomysł ale psycholog też może poprowadzić terapię. Zapisz się do państwowego jak nie masz kasy :) Hipnozę sobie bym raczej podarował :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba masz racje z ta bronia...ba!wiem ze masz racje,ale gazowke sobie kupie...zrobie jak powiedziales zapisze sie do panstwowoego,ale hipnozy nie wykluczam,powiem mu zeby mi zresetowal glowe bo juz mam dosc tego sciaglego strachu...chcialbym zyc jak kiedys tzn.normalnie...nikomu nie mowilem ze jest ze mna zle,maskuje sie a gdy kumple chca mnie wyciagnac na osiedle to szukam wymowek i zawsze cos wymysle,albo mowie ze mi sie nie chce...nawet mama mnie nieraz zaczepia i mowi zebym poszedl gdzies ze jest taka ladna pogoda,a ja tak bardzo chcialbym isc do kumpli na osiedle ale strach mnie paralizuje...mam jednego prawdziwego przyjaciela i zbieram sie zeby mu o wszystkim powiedziec,ale boje sie ze nie zrozumie.wkocu on z tym nie zyje na codzien :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o rany ale zamieszania narobilam tymi wielkimi literkami. przepraszam jeszcze raz wszystkich. coz, tak to jest jak sie nia zna zasad forumowiczow - nowicjuszka!

Ok ;) miłego surfowania życzę ;)

a jesli chodzi o te cele w zyciu i zamozaparcie to to najtrudniejszy temat dla mnie. czasem czuje sie taka zagubiona. wiem ze potrafie to i tamto ale szlag mnie trafia jak nie moge sie na nic zdecydowac i wtedy bach...gotowe. nerwica bierze gora . nienawidze sie za to!!!

nie ty jedna. To chyba powszechne u nerwusków

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Typowe, książkowe objawy niedoboru MAGNEZU. I to dużego niedoboru. 2 tygodnie łykania tabletek magnez + B6 i po zaburzeniach pracy nerwów obwodowych nie będzie śladu. Warto tez jednocześnie popijać wapno rozpuszczalne, ewentualnie potas czy cynk - łykanie samego magnezu może lekko zakłócić równowagę tych pierwiastków (jeden zależy od drugiego).

 

To nie jest żadna nerwica ani nic co wymaga kontroli lekarza, na 100%.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co innego spożycie, co innego przyswajanie i metabolizm. W czasie stresu magnez ucieka z organizmu jak szalony, współczesne kakao też nie rośnie na glebie zbyt bogatej w ten pierwiastek. Kup sobie magnez z witaminą B6, dodatkowo witaminę B complex (zestaw wszystkich witamin z grupy B), magnez raz, góra dwa razy dziennie, witaminy 3 razy. Do tego wapno rozpuszczalne i ewentualnie potas - chyba, że chcesz za 2 tygodnie zastanawiać się czemu Ci stawy strzelają :D

 

Aha, picie kawy, dużej ilości herbaty czy napoi gazowanych wypłukuje magnez z organizmu. Spożywanie dużych ilości błonnika czy wapnia (np produkty mleczne) blokuje jego przyswajanie. Tak samo dieta bogatotłuszczowa... no, przyczyn są dziesiątki.

 

Zawartość magnezu w czarnej czekoladzie (ilość jaką zjadasz) to 50 mg, w kakao (ilość jaką wypijasz) jeszcze mniej. Razem w tych "specjałach' masz poniżej 100 mg magnezu.

 

Dziennie zapotrzebowanie osoby całkowicie zdrowej to 300 mg, dla osoby z nerwicą czy żyjącej w stresie norma zaczyna się od 500 mg. Kakao i czekolada razem wzięte nie pokrywają u Ciebie nawet 20% zapotrzebowania, przy czym pewnie i tak tylko połowę z tego przyswoisz.

 

Do picia zalecam wodę mineralną niegazowaną (gazowana wręcz wypłucze resztki magnezu), zwróć uwagę żeby miała 2 razy tyle jonów wapniowych co magnezowych.

 

Aha, nie wiem ile płacisz za kwasy omega 3 i omega 6, ale doskonałe ich źródło to zmielone w blenderze ziarna siemienia lnianego (1 łyżeczka / dzień powinna starczyć). Są całkowicie stabilne. Zwróć uwagę żeby ziarna nie były odtłuszczone. Zresztą z tym omega3 i omega6 to wielka ściema, organizm bez problemu je syntetyzuje z innych tłuszczy w miarę potrzeb.

 

Jakieś jeszcze pytanka? Odpowiedź zapewne znajdzie się tutaj:

 

http://vegie.pl/topics80/954.htm

 

//edit

 

dla ciekawskich - uzupełnianie magnezu w organizmie trwa kilka tygodni, pełna regeneracja (np regeneracja osłabionego systemu odpornosciowego) trwa lekko ponad miesiąc, licząc od od czasu gdy wszystko zostało już uzupełnione.

 

Innymi słowy - 1.5 do 2 miesięcy i będzie bardzo wyraźna poprawa stanu zdrowia - znikną kłopoty z przeziębieniem, poranne złe samopoczucie, chłód w kościach, większość depresji, jakieś bzdury typu łupież łojotokowy (on raczej zależy od paru innych czynników, ale system odpornościowy gra przy nim pierwsze skrzypce).

 

//edit 2

 

jeśli niedobory są naprawdę ostre, można brać 2 tabletki magnezu z wit B6 / dzień, ale z góry mówię że to nieco ryzykowne, takich rzeczy nie robi się póki nie ma się naprawdę ostrego niedoboru. Chociaż te 2 przypadki powyżej to niedobory pierwszej klasy..

 

No ale lepiej 1 tabletka + dodatkowo np magnez rozpuszczalny + woda mineralna wysokomagnezowa niegazowana + dieta bogata w magnez + eliminacja czynników blokujących przyswajanie. Chodzi tutaj o to, że magnez z witaminą B6 jest przyswajany niejako "na siłę", podczas gdy magnez z preparatów bez tej witaminy jest z reguły przyswajany na zasadzie "ile trzeba tyle bierzemy a potem stop", więc trudniej je przedawkować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siema, po 6 tygodniowej terapii postanowilam znowu tu zajrzec.

Przez prawie miesiac czulam sie swietnie, zrobiono mi wszystkie badania, lacznie z rezonansem magnetycznym glowy i wyszlo, ze jestem w gruncie rzeczy zdrowa jak ryba.

Ledwie sie na powaznie zaczal semestr, a juz znowu codziennie chodze przymulona i mam wrazenie, ze zaraz padne trupem.

Mam caly czas jakby ciezka glowe i wrazenie, ze mam zachwiania, chociaz tak nie jest. Na szczescie nie mam juz atakow paniki po tych badaniach i terapii ale i tak czasami mysle, ze sie juz wiecej nie obudze. Do lekarza nie mam po co isc no bo nic mi nie jest. Cholera, wiem to i juz dawno przestalam sobie wmawiac, ze jestem chora, ale co z tego jezeli mam takie dolegliwosci, ze nie potrafie normalnie funkcjonowac? I na dodatek nie ma na to lekarstwa!

Czy ktos z was tez tak ma i jak sobie z tym radzi?

Pozdrowionka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zespół lęku napadowego w przebiegu nerwicy... Jak skutecznie to można leczyć? Mnie wydaje się, że lekarze stawiając taką diagnozę bardzo często mylą (niestety) lęk napadowy z tzw. lękiem uogólnionym. Lęk uogólniony przecież trwa cały czas, zaś napadowy pojawia się i znika w pewnych odstępach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Deprecha, no nie wiem, bo psychicznie sie wlasciwie dobrze czuje. To byly takie specialne zajecia terapeutyczne, musialam tam codziennie chodzic na muzykoterapie, ergoterapie, rozmowy, gimnastyke i takie tam. Co prawda oni polecali mi sie zglosic do terapeuty jak wroce na uczelnie, ale ja sie tak swietnie czulam ze (chyba blednie) uwazalam, ze nie jest to konieczne.

Oczywiscie nie moge do konca odpedzic mysli, ze moze faktycznie jednak jestem na cos chora, ale to juz nawet mnie samej wydaje sie malo prawdopodobne, bo po pierwsze po terapii mi wszystko przeszlo jak reka odjal, a po drugie i teraz to przechodzi w konkretnych sytaucjach, np. gdy jestem bardzo zajeta czyms, bardzo uradowana albo podekscytowana albo kiedy sobie zwyczajnie wypije piwko ;-)

Jezeli to by mialo czysto fizyczne podloze to nie sadze zeby sobie ot tak czasami przechodzilo w zaleznosci od mojego stanu psychicznego.

A ja jednak gleboko w to wierze, ze nikt z nas z tym nie umrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaburzenia emocjonalne takie jak nerwica czy zespół lęku napadowego itd. leczy się przede wszystkim psychoterapią!Leki są pomocne ale często niewystarczające.Dzieje się tak dlatego że likwidują co prawda doznania fizyczne ale nie likwidują przyczyny.......i tu pole do popisu ma psychoterapia.Dlatego często łączy się te sposoby leczenia.Pozdrawiam:):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każda choroba wewnętrzna ma to do siebie, że przy dobrym samopoczuciu po prostu zapomina się o niej. Tak samo po terapii - odpowiednie podejście i nawet człowiek bez obu nóg będzie szczęśliwy, zadowolony z życia.

 

Innymi słowy, dalej nic nie wiesz. Pozostaje pytanie - czy po prostu "źle się czujesz" i "czujesz że jesteś chora", czy też masz jakieś konkretne objawy, nawet tak z pozoru nic nie znaczące jak bulgotanie w brzuchu po zjedzeniu czegoś słodkiego czy dokuczliwy łupież. Powodem złego samopoczucia, ba, samopoczucia naprawdę paskudnego może być taki banał jak np brak równowagi jakiś składników mineralnych w organizmie czy niewłaściwie dobrana dieta.

 

Owszem, może też być depresja czy nerwica, ale nie musi. Werdykt 'nerwica' zapada po eliminacji wszystkich możliwych przyczyn organicznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem w stanie dokładnie opisać tego co ostatnio odczuwam, więc spróbuję to wyrazic jak najkrócej. Ostatnio (jakiś tydzien) czuję się dziwnie, jestem zdenerwowana, wiecznie trzęsą mi się ręce, wszystko mnie drażni, nic mnie nie cieszy. Do tego czasami mam typowe objawy nerwicowe. Czasem "napada" mnie coś takiego, że zaczynam się bardzo denerwowac, tak "wewnętrznie", boję się, że stracę panowanie nad sobą. Próbuję się uspokajać, zdaję sobie sprawę, że to siedzi tylko w mojej głowie, że na zewnątrz nic złego się nie dzieje, ale i tak nie mogę tego opanować. Po za tym zawsze miałam bardzo niską samoocenę, ale ostatnio już osiągnęłam niemalże dno. Nie mam nikogo, komu mogłabym się wyżalić. Dodam, że kilka lat temu miałam problemy zdrowotne, jak się okazało właśnie na tle nerwowym, ale nigdy nie byłam u psychologa. Zawsze byłam osobą wesołą, z duzym poczuciem humoru i właśnie ta dwoistość wydaje mi się dziwna... po prostu czasem potrafię się śmiać, a potem, jak nikt nie widzi płaczę... Czy komuś znane są te objawy? Może ktoś będzie mógł mi coś doradzić :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, ja mam bardzo podobnie. :) Tez niby zdaję sobie sprawę, że to wszystko siedzi we mnie, ten lęk, obawy, nerwy, że z zewnątrz to zupełnie inaczej wygląda i ogólnie moje myśli nie mają na nic wpływu. Ale to nie dochodzi do mnie w pełni :/ Chyba wybiorę się z tym do psych bo to się pgarsza. Najgorzej jest, jak wyobrażam sobie różne "scenariusze" tego co może się wydarzyć, a potem mi się wydaje, że wpływają one na rzeczywistość..:/ Nie można za długo czekać, kiedy w grę wchodzi psychika. Im szybciej poszuka się zaufanego specjalisty tym lepiej bo tym krocej będzie trwało leczenie a czekanie tylko może wszystko pogłębić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×