Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

Milenko, nie poddawaj się. Cholera, na pewno będzie dobrze. Niektórzy ludzie mają jeszcze straszniejsze choroby i walczą i się nie poddają. Dzieciaki chore na raka np. Powalcz, dla siebie i dla chłopaka. Rozmawiałaś z nim? Porozmawiaj.

 

Ci lekarze, to kiedyś się skończy, ale na pewno nie w taki sposób jaki sugerujesz w temacie.

 

Może wszystkich marzeń nie da się zrealizować, ale na pewno warto o nie walczyć. Żeby osiągnąć coś małego w to wielkie też trzeba wierzyć.

 

Ja w Ciebie bardzo wierzę. Napisz coś bardziej szczegółowo o sobie, o swojej chorobie, porozmawiaj jeszcze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

slitzikin :) Z Ciebie porządny chłop jest, zawsze dobrym słowem walniesz. Mam jednak takie pytanie, czy w głębi duszy sam wierzysz w to co mówisz? Zastanawiam się jak to jest. Sami mamy tyle problemów a innym radzimy to i tamto. Zastanawiam się czy wierzycie w to co mówicie. Czy w głębi duszy może jednak w to nie wierzycie. Albo czy w ogóle zdajecie sobie sprawę, że w to nie wierzycie. Mogę tylko powiedzieć trzymajcie się ciepło wszyscy :) Mam nadzieję, że będzie lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.Tomek wierzę. Wiesz czemu? Bo piszę to na bazie swoich doświadczeń, które zbierałem całe życie. A miałem trochę przygód, jak zresztą każdy z nas.

 

Mi bardzo pomogło to forum i myślę, że nawet jak już jest dobrze trzeba tu zostać i pomagać innym.

 

Jestem z Ciebie dumny Milena :). Zrobiłaś bardzo mądrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Milenko nie poddawaj sie , zawsze jest promyk nadziei , masz chłopaka , mamę i oni Ciebie nie opuszcza :) Walcz , nie poddawaj sie , masz w sobie siłe , a gdy bedzie naprawde źle , gdy powiesz mam dosyć , pomyśl sobie o tych cudownych chwilach o mamie , chłopaku i powiedz ze jeszcze bedzie dobrze :) Pamietaj po kazdej burzy wychodzi słońce :)

Jedyna rzecz jaką moge zrobić to pomodlić sie za Twoje zdrowie , aby Ci sie w zyciu ułozyło :) i tego Ci z całego mojego serdusza życze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 14 lat. Mieszkam w okolicy Warszawy. Od dłuższego czasu czuję się jak niechciany śmieć. Kiedy wracam ze szkoły po 8 godzinach lekcji matka każe mi sprzątać, a jeżeli tego nie zrobię, to od razu mam karę. Albo często się też zdarza, że krzyczy na mnie i wmawia mi, że jestem "cholernym gówniarzem który nigdy do niczego nie dojdzie". W takich chwilach człowiek chce się pociąć i zapomnieć, po prostu zapomnieć o wszystkim. No cóż, budzę się, robię lekcję, do szkoły, gdzie wszyscy zwracają uwagę (w złym tego słowa znaczeniu) na puszystość moich włosów, w klasie jestem jak wyrzutek, cały czas wpadają mi złe oceny, chociaż się staram, potem wracam do domu, muszę posprzątać, a jeżeli tego nie zrobię mama znowu na mnie krzyczy i wyzywa, potem idę spać, bo chcę o wszystkim zapomnieć, rano się budzę i znowu to samo.

Czuję się tak okropnie że nawet szkoda mi o tym mówić. Jestem zmęczona, a przed chwilą znowu pokłóciłam się z matką i to skłoniło mnie, żeby tutaj napisać. Długo do tego podchodziłam, zarejestrowałam się tutaj miesiąc temu. Matka w dodatku ciągle nakłada na mnie dodatkowe obowiązki: ćwiczenia, korepetycje no i do tego dojdzie noszenie aparatu wyjmowanego. A ja jestem tak wrażliwą osobą, że kiedy ktoś na mnie krzyczy, od razu się rozpłakuję. Nigdzie nie mam bratniej duszy, nie raz po kłótni z rodzicami zdarza mi się rozmawiać z poduszką. Nie wiem już jak sobie z tym radzić, co raz częściej myślę o samobójstwie.

Pomóżcie mi, powiedzcie w jaki sposób mogę znowu cieszyć się życiem?

 

Justyna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Jaker!

Cieszę się, że udało Ci się zebrać w sobie i to opisać - zrobiłaś już pierwszy krok - otworzyłaś się ze swoim problemem :smile:

Też byłam wiecznie wyzywana, że jestem do niczego, i wiecznie karana - często boleśnie - za zwykłe bzdury... Jednak byłam na tyle uparta, żeby robić rodzicom na przekór, że udowodniłam im, że stać mnie na wiele - kosztowało mnie to jednak bardzo wiele - nasiliła mi się wtedy nerwica... Doszłam wtedy do wniosku, że muszę nabrać do tego dystansu - wiedząc że nie robię nic złego - uwierzyłam w to, że robię to, na co mnie stać - a jeśli rodzicom jeszcze coś się nie podoba - trudno (i przykro), ale dalej iść trzeba. Co prawda długo się w tym porałam i zostało mi jeszcze do dziś wiele starych reakcji na krzyk, na niedocenienie, na niepowodzenia - ale wszystko to już nie ma takiej mocy - powoli zaczynam wierzyć w siebie - Spróbuj proszę też w siebie uwierzyć ;)

Może niewiele pomogę, bo nie osiągnęłam jeszcze całkowitego zwycięstwa i sama się miotam z podobnymi problemami - ale wiem że jest u mnie coraz lepiej - i wierzę że tak będzie i u Ciebie.

Trzymaj się - i pisz o wszystkim - zawsze wysłuchamy, a jeśli będziemy potrafili - postaramy się pomóc :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj na forum.

 

Albo często się też zdarza, że krzyczy na mnie i wmawia mi, że jestem "cholernym gówniarzem który nigdy do niczego nie dojdzie".

 

Dobrze cię rozumiem, mnie ojciec całe życie wmawiał, że jestem do niczego i nic nie potrafię.

 

W takich chwilach człowiek chce się pociąć i zapomnieć, po prostu zapomnieć o wszystkim.

 

Nie warto, przez takich ludzi jak nasi rodzice nie warto tego robić, bo oni tu zostaną, a ciebie wartościowego człowieka już nie będzie.

Rozumiem, że są chwile, kiedy tak bardzo chciałoby się to zakończyć, ja też je mam... ale walczę i się nie poddaje... warto, bo po kilku wygranych bitwach stajesz się silniejsza i potrafisz dużo więcej zdziałać. Wiem, że pomyślisz, że łatwo jest mówić, ale trudniej zrobić, ale próbuj. Próbuj, bo zawsze lepiej próbować niż nic nie robić. Raz ci się uda raz nie, ale będziesz miała satysfakcję z tego, że spróbowałaś.

 

A ja jestem tak wrażliwą osobą, że kiedy ktoś na mnie krzyczy, od razu się rozpłakuję.

 

Tak, to prawda, ja też w twoim wieku nie potrafiłam się przeciwstawić, byłam tak stłamszona, że tak jak piszesz potrafiłam tylko płakać.

 

Nigdzie nie mam bratniej duszy, nie raz po kłótni z rodzicami zdarza mi się rozmawiać z poduszką.

 

Tu je znajdziesz, będziesz mogła nam napisać o wszystkim, bo w przeciwnieństwie do twojej matki my tu ciebie zrozumiemy i nie wyśmiejemy twoich problemów, bo są nam bardzo bliskie. Ja sama się o tym przekonałam, że najlepiej robi rozmowa z kimś, kto cię rozumie.

 

Nie wiem już jak sobie z tym radzić, co raz częściej myślę o samobójstwie.

 

Jeszcze raz powtarzam: nie warto, bo życie potrafi być piękne, po prostu trzeba w to uwierzyć.

 

Pomóżcie mi, powiedzcie w jaki sposób mogę znowu cieszyć się życiem?

 

Nie potrafię ci podać gotowej recepty na wyjście z takiej sytuacji. Ja w tym wieku nie potrafiłam przeciwstawić się rodzicom. Nastąpiło to dopiero jak skończyłam 20 lat, zaczęłam studia, zaczęłam się uczyć swojej wartości. W tej chwili umiem już rozmawiać tak z rodzicami, żeby nie kończyło się to płaczem i moim kryzysem (chociaż nie zawsze).

Tobie polecam to samo, spróbuj poczuć się wartościowym człowiekiem, znajdź jakąś pasję, coś w czym jesteś dobra, osiągaj sukcesy. Staraj się nie brać tak bardzo do siebie słów matki (wiem, że to trudne, bo w końcu matka to jedna z najbliższych nam osób). Znajdź kogoś z kim będziesz mogła o tym pogadać. Poradź się specjalisty (psychologa czy psychiatry). I przede wszystkim musisz wiedzieć że rozwiązanie nie przyjdzie samo i od razu, to trwa niestety... I pisz tutaj, to pomaga, wiem to z własnego doświadczenia.

 

Aha i pamiętaj NIE JESTEŚ ŚMIECIEM, jesteś wartościowym człowiekiem, który zasługuje na szczęście i szacunek innych, to matka wmówiła ci te bzdury. Ja w ciebie wierzę i inni tutaj też. Gorąco cię ściskam i pamiętaj jesteśmy z tobą!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takich chwilach człowiek chce się pociąć i zapomnieć, po prostu zapomnieć o wszystkim.

Zrobisz krzywdę samej sobie. Ty będziesz tylko cierpieć, a Twój krzyk (bo samookaleczenia to krzyk pt.:" Zauważcie mnie") może zostać olany, ewentualnie coś się poprawi na chwilę...

Rodzice krzywdzą swoje dzieci, cholera wiedząc czemu, chcąc dla nich dobrze. Pewnie robią to, bo sami byli ta wychowywani... Może pomoże Ci dostrzeżenie w rodzicach takich samych nastolatków jak Ty? Też słyszących od rodziców, że są do niczego, też mających kłopoty z nauką...

Pozdrawiam cieplutko, witaj wśród nas

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja Ci powiem: miej w d**** teksty typu 'jesteś do niczego', bo ludzie, którzy tak się o innych wyrażają leczą w ten sposób własne frustracje, co zresztą dobrze o nich nie świadczy. Jeśli będziesz broczyć w tym szambie nic dobrego z tego nie wyjdzie. Negatywne komentarze ze strony otoczenia można brać pod uwagę - w końcu każdy rozsądny człowiek wie, że jeśli wszyscy zaczynają mu coś wytykać, to jest możliwe, że jest z nim coś nie tak - i odnosić się do nich krytycznie, ale nigdy nie bierz sobie tego do serca.

 

Rodziców się nie wybiera, środowiska też (do pewnego stopnia, zwłaszcza w tak młodym wieku). Dlatego olej ich i poszukaj ludzi, którzy Cię docenią, lub przynajmniej zrozumieją, gdzie indziej. To forum na dobry początek. Choć jestem pewien, że to nie wystarczy; netowe zwierzanie się i wzajemne pocieszanie nie zastąpi bliskiego kontaktu z drugą osobą. Wiem co mówię.

 

 

 

PS. Aparat to błogosławieństwo. Sam nosiłem wyjmowany i stały, co mnie kosztowało wiele wizyt w gabinecie. Ale nie żałuję, bo teraz mam uzębienie jak ta lala, z czego jestem dumny. Niby pierdółka, ale poprawia samopoczucie.

 

PPS. Pozdro dla forumowiczów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mama o tym wie [że chcesz się wybrać do psychologa] to raczej jak pójdziesz sama i on dopiero ją poinformuje to nie zaszkodzi, a nawet pomoże bo może wtedy zrozumie co to jest. Takie zbywanie, że to "dojrzewanie" to głupota. Więc idź po skierowanie do lekarza rodzinnego i do psychologa ;)

 

Ps. jak masz jakieś wątpliwości bądź pytania to pisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×