Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

PS.Poznałem faceta która ma napady nerwicy kiedy dostaje orgazmu ,po wszystkim 10 min telepie się jak trusia i prawie mdleje. Śmieszne to czy nie -szczerz mu współczuje...

 

 

ja jak to przeczytałam to wybuchłam smiechem..ale tak szczerze...też mu współczuję i to bardzo..ale kurde z drugiej strony ma orgazmy bo, że tak powiem nerwica często to uniemożliwia -,-

 

 

Ah ta nerwica... nawet pobz.ykać nie da w spokoju :P

 

Aż sam hehłem :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc,

Jestem nowuy, mam takie ataki nerwicy i ból w klatce ze wydaje mi sie ze zaraz zwariuje. mEcze sie juz od 3 miesiecy i jest okropnie

NBralem leki Tritico najpierw teraz od 3 tygodni effectin. Ja juz konam :(

Niewiem co dalej ? Czy isc do szpitala ? co robic ? Zabić się ? Sam niewiem co juz robic ?

Walcze ale nie daje rady :)

Dostalem jeszcze lek PRAMOLAN ? Jadł ktos ? Wydaje smi sie ze po nim jeszcze bardziej mnie sciska ?

Czy to mzolwie ? Czy mozna łaczyc z Effectine,m ?

Jak sie naczytalem ulotek o przeciwksazanich to o mało nie spadłem :(

Cały czas jestem nakrecony ,rece mi drzą , tak jakbym mial atak paniki 24 h:(

Okropne :( Jak przezyje, to obiecalem sobie ze zacznę pomagać ludziom . MUSZE DAC RADE>

 

Moze jest ktos z Wwy co ma czas i chcialby sie spotkac ?

Jak cos to pisac. Mail; usuniete na prosbe autora

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od ponad pół roku moje ataki urozmaiciły się o potworne odruchy wymiotne, chodzę i wymiotuję (prawie- nazywam to odruchy wymiotne na maxa maxaa) - kilkanaście razy dziennie, szczególnie przed wyjściem z domu, jak sprzątam (!) czasem w pracy.. bardzo nieprzyjemne...jak sobie radzę - nie radzę, w żaden sposób, hydro pomaga tylko.. czasem guma do żucia + oddechy ...

 

cudnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od ponad pół roku moje ataki urozmaiciły się o potworne odruchy wymiotne, chodzę i wymiotuję (prawie- nazywam to odruchy wymiotne na maxa maxaa) - kilkanaście razy dziennie, szczególnie przed wyjściem z domu, jak sprzątam (!) czasem w pracy.. bardzo nieprzyjemne...jak sobie radzę - nie radzę, w żaden sposób, hydro pomaga tylko.. czasem guma do żucia + oddechy ...

 

cudnie...

może masz jakieś problemy z gastro?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie nerwusy,

 

ja już nie wiem co robić, mam dość. Mam dość siebie, mam dość zycia. Każdy dzien wygląda tak samo...to walka...paniczny strach, lęk... Teraz już sama zaczęłam się gubić, nie wiem już czego się boje- chyba wszystkiego :zonk: !

Zaczęło się w sumie niewinnie. Ta FRA**A mnie zaatakowała... 2 lata temu dostałam takich dziwnych duszności, poprostu miałam uczucie, że nie moge do końca nabrać oddechu, było mi słabo- wylądowałam w końcu na pogotowiu, tam zajęli się mną bardzo rzetelnie. Od razu miałam zrobione wszystkie badania, ekg, rtg, morfologia, elektrolity, gazometria... wszystko w normie, CRP mialam 15- ale nie wskazywało nic złego! To durne uczucie minelo po kilku dniach. Ale... pozniej zaczelam sie go obawiac! I mam...nieustane duszności 24h na dobe, przez 7 dni w tyg. miesiacami..... mam dość! Odbiera mi to życie! Bo się boję...że się dusze, czasem to uczucie jest tak silne, ze musze uciec...uciekam gdzieś gdzie blisko jest szpital! Bo wiem, ze tam mozga mi pomoc kiedy zaczne ...hmmm... umierac! Oczywiscie bylam z tymi napadami u dziesięciu lekarzy. Spirometrie mialam robiona w ciagu 2 miesiecy 2 razy, serce przebadane- dostalam nawet zaswiadczenie do domu ze jest zdrowe jak dzwon. Tarczyca OK, mam tylko hormony w caly swiat- ale to wina PCOS.

 

Bylam u psychologa - niestety nie stac mnie na terapie raz w tyg. po 100 zł, a w sumie ta Pani mówiła sama przez 50 min!

Psychiatra- dostałam leki, elicea i coś jeszcze... nie wiem, nie kupiłam, boje sie je brac.

 

Mam tez leki na refluks, bo przeciez moja kochana przyjaciolka juz mi go zafundowala. Sa lepsze dni, ale zazwyczaj i tak konczy sie na tym samym, w kilka tyg. zgubilam 10kg, zmuszam sie do jedzenia! Mam ataki: serce wali jak głupie, czuje jak mi sztywnieje polowa klatki, pieczenie w mostku, mdłości, zawroty głowy, OGROMNY STRACH ZE TO JUZ KONIEC!!! Takie straszne mialam 2 razy, ale mniejszych- gdzie serce zaczyna samo uszami wychodzić, gdzie robi mi sie niedobrze....nie jestem w stanie naliczyc.

To wszystko mam w nosie!

Tylko te duszności!

Ma je ktoś z was?

Jak sobie radzicie!

Trace juz wiare, że bedzie lepiej! mam dosc, czuje sie jak wrak, jak zywy trup.

 

Boże....a kiedyś?!? wszedzie bylo mnie pelno, uwielbialam ludzi, nie umialam usiedziec 5 min. spokojnie!

NIE NAWIDZE SAMA SIEBIE! :why::why::why::why::why::why::why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dusznomi, przede wszystkim nie obrażaj siebie, nie bądź dla siebie zbyt sroga.

Po pierwsze zaczęłabym od znalezienia psychologa na NFZ. Po drugie, jeśli serce masz zdrowe, należy wykluczyć, że duszności mają z nim związek.

Zanim trafisz do dobrego psychologa zacznij sama pracować nad sobą.To znaczy mam na myśli próby zrelaksowania się, bo nieodreagowany stres może powodować spięcia mięśni,co może być powodem duszności, oczywiście nie musi.

Ja mam za sobą psychoterapię, na którą trafiłam zbyt późno, ale i tak mi bardzo pomogła, przede wszystkim uporządkować moje emocje, które bardzo utrudniały mi życie powodując najróżniejsze objawy somatyczne.

 

dusznomi, jeśli mieszkasz w Warszawie lub okolicach, pomogę Ci znaleźć dobrą placówkę pracującą w ramach NFZ.

 

Czy próbowałaś kiedykolwiek wyciszać się przy pomocy relaksacji??Mnie one bardzo pomagają...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

juz próbowałam wszystkiego.... technik relaksacyjnych, czytałam książki, starałam się cały dzień zaplanować od A do Z. Zmęczyć się żebym mogła przespać całą noc...i.... i nic. Byłam też na terapii na NFZ w moim mieście, nie powiem, Panie bardzo miłe, ale niestety chyba nie rozumiały mnie kompletnie, może dlatego, że byłam ich pierwszym przypadkiem, a one dopiero co skończyły studia.

 

Dziś w nocy obudziłam się z uczuciem braku tchu, usiadłam na łóżku i serce biło mi jak szalone...żołądek zaczął strasznie boleć, mąż zawiózł mnie na pogotowie. Pani doktor- biedna zaspana, dała mi nospe...nie dotykając nawet! siedzielismy w aucie pod szpitalem jeszcze z 40 min. zdążyło sie zrobic jasno! Poczułam sie lepiej, ale... po drodze do domu kolejny atak! przetrzymalam go!

 

 

Teraz też trzęsą mi się ręce, serce bije jak szalone, a ja się BOJE!

:why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moj sposob, ktorego nauczylam sie przez wiele lat terapii byl taki, ze zaczelam skupiac sie nie na objawach, tylko na przemysleniach, czy emocjach. I szczerze mowiac - pomagalo to - serio. Kiedy np. raz mialam atak w tramwaju, nagle zaczynalam myslec - ok. ale czego ja TAK naprawde sie boje. Wtedy dochodziam do wniosku - no tak, jade na spotkanie i boje sie, ze to czy tamto. Po takim znalezieniu realnej przyczyny, momentalnie konczyl mi sie atak. Za pierwszym razem bylam tak zdziwiona, ze az myslalam, ze to nie mozliwe :) No i tak skupialam sie na swoim mysleniu i przezywaniu pewnych rzeczy i przez wiele lat to wystarczylo, zeby nie miec atakow.

 

teraz mam znowu troche problemow, ale mysle moze, ze są jakies nowe okolicznosci, jakies nowe rzeczy powstaly ktorych sobie nie uswiadamialam i dlatego one powodują te lęki... W kazdym razie to dzialalo.

 

A drugi sposob wczoraj powiedziala mi kolezanka. Ze jak bede sie zle czula i bede miala atak paniki, i lęk ze umieram czy mdleje, to zebym powiedziala sobie - ok, jak mam umierac, to niech umieram :) I wiecie co, pomoglo wczoraj! CZekalam na przystanku, zaczynalam czuc sie coraz gorzej - i nagle pomyslalam, a w sumie dobra... mam mdlec to neich mdleje albo umieram, przynammniej spokoj bedzie - i momentalnie mi sie poprawilo :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie nerwusy,

 

ja już nie wiem co robić, mam dość. Mam dość siebie, mam dość zycia. Każdy dzien wygląda tak samo...to walka...paniczny strach, lęk... Teraz już sama zaczęłam się gubić, nie wiem już czego się boje- chyba wszystkiego :zonk: !

Zaczęło się w sumie niewinnie. Ta FRA**A mnie zaatakowała... 2 lata temu dostałam takich dziwnych duszności, poprostu miałam uczucie, że nie moge do końca nabrać oddechu, było mi słabo- wylądowałam w końcu na pogotowiu, tam zajęli się mną bardzo rzetelnie. Od razu miałam zrobione wszystkie badania, ekg, rtg, morfologia, elektrolity, gazometria... wszystko w normie, CRP mialam 15- ale nie wskazywało nic złego! To durne uczucie minelo po kilku dniach. Ale... pozniej zaczelam sie go obawiac! I mam...nieustane duszności 24h na dobe, przez 7 dni w tyg. miesiacami..... mam dość! Odbiera mi to życie! Bo się boję...że się dusze, czasem to uczucie jest tak silne, ze musze uciec...uciekam gdzieś gdzie blisko jest szpital! Bo wiem, ze tam mozga mi pomoc kiedy zaczne ...hmmm... umierac! Oczywiscie bylam z tymi napadami u dziesięciu lekarzy. Spirometrie mialam robiona w ciagu 2 miesiecy 2 razy, serce przebadane- dostalam nawet zaswiadczenie do domu ze jest zdrowe jak dzwon. Tarczyca OK, mam tylko hormony w caly swiat- ale to wina PCOS.

 

Bylam u psychologa - niestety nie stac mnie na terapie raz w tyg. po 100 zł, a w sumie ta Pani mówiła sama przez 50 min!

Psychiatra- dostałam leki, elicea i coś jeszcze... nie wiem, nie kupiłam, boje sie je brac.

 

Mam tez leki na refluks, bo przeciez moja kochana przyjaciolka juz mi go zafundowala. Sa lepsze dni, ale zazwyczaj i tak konczy sie na tym samym, w kilka tyg. zgubilam 10kg, zmuszam sie do jedzenia! Mam ataki: serce wali jak głupie, czuje jak mi sztywnieje polowa klatki, pieczenie w mostku, mdłości, zawroty głowy, OGROMNY STRACH ZE TO JUZ KONIEC!!! Takie straszne mialam 2 razy, ale mniejszych- gdzie serce zaczyna samo uszami wychodzić, gdzie robi mi sie niedobrze....nie jestem w stanie naliczyc.

To wszystko mam w nosie!

Tylko te duszności!

Ma je ktoś z was?

Jak sobie radzicie!

Trace juz wiare, że bedzie lepiej! mam dosc, czuje sie jak wrak, jak zywy trup.

 

Boże....a kiedyś?!? wszedzie bylo mnie pelno, uwielbialam ludzi, nie umialam usiedziec 5 min. spokojnie!

NIE NAWIDZE SAMA SIEBIE! :why::why::why::why::why::why::why:

 

Zrób sobie przede wszystkim terapię magnezem.Ja brałem nawet do 4 pigułek dziennie ok 2000 mg-przez min 4- 5 dni.

Pij dużo wody.Zero kawy.Ogranicz cukier.Robiłaś sobie kiedyś badania pod kątem Boreliozy.Powinnaś też wykluczyć grzybicę-wyjdzie to we krwi.Cóż z tą chorobą musisz poradzić sobie sama.Piguły i psychoterapia nie zadziała jeśli nie znajdziesz w sobie pierwiastka samo-motywacji do walki z tą francą.Postaraj się spotykać jak najwięcej z ludźmi ale na krótko,wycisz się-zrezygnuj z TV ,w miarę możliwości zacznij słuchać muzyki relaksacyjnej,spróbuj medytacji.Jeśli chodzi o duszności-wiem to zajebiście trudne ale musisz nauczyć się spokojnie oddychać podczas napadów.Worek papierowy i oddychaj do niego miarowo-spokojnie.

 

-- 20 cze 2013, 13:28 --

 

Moj sposob, ktorego nauczylam sie przez wiele lat terapii byl taki, ze zaczelam skupiac sie nie na objawach, tylko na przemysleniach, czy emocjach. I szczerze mowiac - pomagalo to - serio. Kiedy np. raz mialam atak w tramwaju, nagle zaczynalam myslec - ok. ale czego ja TAK naprawde sie boje. Wtedy dochodziam do wniosku - no tak, jade na spotkanie i boje sie, ze to czy tamto. Po takim znalezieniu realnej przyczyny, momentalnie konczyl mi sie atak. Za pierwszym razem bylam tak zdziwiona, ze az myslalam, ze to nie mozliwe :) No i tak skupialam sie na swoim mysleniu i przezywaniu pewnych rzeczy i przez wiele lat to wystarczylo, zeby nie miec atakow.

 

teraz mam znowu troche problemow, ale mysle moze, ze są jakies nowe okolicznosci, jakies nowe rzeczy powstaly ktorych sobie nie uswiadamialam i dlatego one powodują te lęki... W kazdym razie to dzialalo.

 

A drugi sposob wczoraj powiedziala mi kolezanka. Ze jak bede sie zle czula i bede miala atak paniki, i lęk ze umieram czy mdleje, to zebym powiedziala sobie - ok, jak mam umierac, to niech umieram :) I wiecie co, pomoglo wczoraj! CZekalam na przystanku, zaczynalam czuc sie coraz gorzej - i nagle pomyslalam, a w sumie dobra... mam mdlec to neich mdleje albo umieram, przynammniej spokoj bedzie - i momentalnie mi sie poprawilo :)

Dobre świadome podejście. :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie cholerstwo jak na razie ustąpiło, a naprawdę w kwietniu było ze mną kiepsko.Pomogło mi forum,dużo czytałam i stwierdziłam,że takich osób jak ja,z takimi objawami jest więcej i tak naprawdę nic się ze mną nie dzieje,że to tylko moja psychika leci sobie w kulki.Nie chciałam też brać przepisanych przez lekarza psychotropów.Łykam codziennie magnez i jak czuje jakiś niepokój od czasu do czasu połówkę relanium.Czasami pojawia się kołatanie serca,ale za chwile ustępują,pocą mi się niemiłosiernie ręce w sytuacji stresowej.Zostały mi za to: jakieś dziwne,codzienne jakby lekkie zawroty głowy.Jak się czymś zajmę ich nie czuję.Napięcie w okolicach żuchwy.Ale tak naprawdę najgorzej u mnie z gardłem.Mam normalnie fioła na tym puncie i pewnie też od to przyczyniło się po części do nerwicy.Jako dzieciak miałam ciągle anginy.Pozostały mi po nich ogromne,brzydkie migdałki,które ocierają się o ścianki gardła i mi przeszkadzają.Laryngolog stwierdził,że nie trzeba ich wycinać skoro często nie choruję i nie są aż tak wielgachne że na siebie zachodzą. Na pewno się od nich nie uduszę i to że wydaje mi się że wszystko mi się zaciska w gardle ,to mogą być napięte mięśnie szyjne.Do tego jako dzieciak przeszłam wstrząs anafilaktyczny ze wszystkimi objawami po penicylinie(nie życzę nikomu).Boję się teraz innych antybiotyków. Miałam robione testy alergicznie jako dzieciak na różnie inne uczulenia nic mi nie wyszło.Teraz wyczytałam,że można się uczulić w każdym wieku i już panikuję.Coś zjem, zadrapie mnie w gardle itd. już dostaję pierdolca, że się duszę ,już mnie zaczyna swędzieć skóra,ciężko mi się oddycha,boję się że umieram,ale tłumaczę sobie, że tyle razy jadłam te rzeczy i nic mi nie było.Sprawdzam gardło czy nie puchnie.Nic się złego nie dzieje,ale co się najem strachu ;). To tylko psychika i moje wielgachne,przerośnięte migdałki mnie "duszą". Od czasu do czasu po jakimś większym stresie(wizyta u notariusza,wyjazd) po paru dniach moje ciało chyba odreagowuje stres. Jak kładę się spać , a mogę być mega zmęczona,nie mogę zasnąć,czuję niepokój, moje ciało ma dziwne tiki nerwowe,raz ręka,noga,głowa itd. i coś takiego jak bym wybudzała się ze snu a nie śpię i musiała nabrać powierza.Dziwne uczucie.Biorę wtedy tabletkę ,trochę się męczę zanim zacznie działać i zasypiam. Uff... Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio w pracy nagle mini atak mnie dopadł, dosłownie w jednej chwili poczułem tą adrenalinę i przymus ucieczki ale powtarzałem sobie w myślach "wyluzuj, uspokój" no i jakoś nad tym zapanowałem ale jakiś strach, że następnym razem może się nie udać siedzi w głowie ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakby mało mi było wszystkiego- miałam wczoraj pierwszy raz atak paniki. Serce mi zaczęło tłuc bez powodu, cała się trzęsłam, zdrętwiały mi ręce i nogi. Ogólnie byłam święcie przekonana, że zaraz umrę. Tak, pewnie dla was brzmi znajomo. Czy to się będzie powtarzało? Jest szansa, że to był tylko pojedynczy "wybryk" i nie muszę się tym martwić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakby mało mi było wszystkiego- miałam wczoraj pierwszy raz atak paniki. Serce mi zaczęło tłuc bez powodu, cała się trzęsłam, zdrętwiały mi ręce i nogi. Ogólnie byłam święcie przekonana, że zaraz umrę. Tak, pewnie dla was brzmi znajomo. Czy to się będzie powtarzało? Jest szansa, że to był tylko pojedynczy "wybryk" i nie muszę się tym martwić?

Ja powiem na swoim przykładzie -jeśli chodzi o ataki nie ma reguły,czasem są czasem nie ma.Ja np.dzisiaj miałem napad w centrum handlowym.

Lekki zawrót głowy i spociłem się jak nigdy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie to jest dziwne bo też pojawiają się różnie i nie zawsze w tych samych sytuacjach tzn dzisiaj mogę iść gdzieś do sklepu miasta itp i dam radę bez problemu bez ataku i większego lęku a jutro już ta sama sytuacja może mi się wydawać nie do przejścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie terapeuta nauczył oswajania się z lękiem, jak już masz napad to ma on sobie być, naucz się go a jak się będzie kolejny raz pojawiał, powinno być lepiej.

U mnie poskutkowało. Dziś nie miałam żadnego ataku paniki, chociaż jak pisałam w innym wątku znaleźli mi guza na wątrobie i nie mam powodów do radości.

Do lęku należy się przyzwyczaić, nauczyć z nim żyć, a wtedy przestaniemy go zauważać.

P.S. W szczycie ataków też chciałam być blisko szpitala, lub od razu dzwoniłam do zaprzyjaźnionego lekarza z milionem pytań. Uspokajało mnie to.

Polecam też książki "Oswoić lęk" i "Jak nauczyć się żyć z lękiem" - one też mnie naprostowały! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, oswojenie lęku prowadzi do pokonania go. Dzisiaj udało mi się. Przed wyjściem...przyspieszone tętno, uderzenie gorąca, drżące ciało, uginające się nogi...i wychodzę. Bo chcę, bo mam dość, bo mój lęk, więc zabieram go ze sobą. Udało się...

Czuję się teraz dobrze, jestem zadowolona. Ileż razy już tak było. I ciągle powraca. Trudno. Chcę żyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm a jaką mam pewność, że to był atak paniki? Może to było coś innego?

A jak się to objawiło?

 

-- 24 cze 2013, 22:40 --

 

Hmm a jaką mam pewność, że to był atak paniki? Może to było coś innego?

A jak się to objawiło?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałam trochę wyżej. Walące serce, zdrętwiałe dłonie i nogi, przyspieszony oddech no i cała się trzęsłam. Czułam, że za moment zemdleje i byłam przekonana, że umieram. Nagle, bez powodu. Nigdy wcześniej tego nie było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałam trochę wyżej. Walące serce, zdrętwiałe dłonie i nogi, przyspieszony oddech no i cała się trzęsłam. Czułam, że za moment zemdleje i byłam przekonana, że umieram. Nagle, bez powodu. Nigdy wcześniej tego nie było.

Jeśli przeszło po chwili to mogę się założyć, że to był atak paniki. Co robiłaś tego dnia? Jakiś stres? Czymś się martwiłaś? Co zrobiłaś po tym ataku i w ogóle w jakich okolicznościach "odpuścił"?

 

-- 24 cze 2013, 22:53 --

 

Napisałam trochę wyżej. Walące serce, zdrętwiałe dłonie i nogi, przyspieszony oddech no i cała się trzęsłam. Czułam, że za moment zemdleje i byłam przekonana, że umieram. Nagle, bez powodu. Nigdy wcześniej tego nie było.

Jeśli przeszło po chwili to mogę się założyć, że to był atak paniki. Co robiłaś tego dnia? Jakiś stres? Czymś się martwiłaś? Co zrobiłaś po tym ataku i w ogóle w jakich okolicznościach "odpuścił"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No więc tak. Trwało to ok 10 min. Wcześniej dziwnie się czułam, taka otępiała, zdezorientowana. Właściwie myślałam, że to po tabletce na ból głowy bo brałam. No ale z czasem zamiast czuć się lepiej to czułam się gorzej, było mi niedobrze. Pomyślałam sobie wtedy, że to może zespół wstrząsu toksycznego bo używam tamponów. Sprawdziłam objawy ale się nie zgadzały, przede wszystkim nie miałam gorączki. I po może 5 min atak. Wcześniej przez pół dnia siedziałam z kolegą w domu i oglądaliśmy serial w tv. No i wiedziałam, że nie jestem sama i jakbym zemdlała to zadzwoniłby na pogotowie, więc starałam się uspokoić i jakoś przeszło. Co jakbym była sama? No i czy powinnam odwiedzić lekarza?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszesz wydaje mi się, że był to atak paniki. Samo to, że jak się uspokoiłaś i przeszło. Zrób badania (o ile nie robiłaś) zorientuj się jak gospodarka hormonalna (TSH, FT3, FT4), bo czasami chora tarczyca powoduje takie objawy. Do lekarza pierwszego kontaktu też nie zaszkodzi, ale oni z reguły niewiele wiedzą. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, ostatnio rano odczuwam niesamowicie przykre uczucie jak bym stracił kontrolę nad swoim umysłem pojawia się paniczny lęk przed szaleństwem nie mogę po tym dojść do siebie za nim ogarnę się po przebudzeniu muszę przecierpieć uczucie, jak by utraty osobowości takie chwilowe nie moge sobie przypomniec wczesniejszego dnia to pewnie przez lęk nie wiem czy ktoś ma podobnie? Często łapią mnie paraliże senne mam dziwne sny non stop o nich myślę boję się ich w ogóle już sam się siebie boje od dwóch lat jest w porządku, ale ostatnio czuje, że znów nerwica wymymyka mi się spod kontroli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×