Skocz do zawartości
Nerwica.com

Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.


Rekomendowane odpowiedzi

mark123

 

Ja się zawsze bałem przemocy, a nawet zwykłej złości też.

 

Ja we wczesnym dzieciństwie też chociaż sama byłam agresywna. To taka sprzeczność trochę.

 

"dopinguję" by ofiara została uratowana, a sprawca ukarany.

 

Heh,ja od zawsze dopinguję czarnym charakterom. Chyba,że taka postać jest zła do szpiku kości i nie da się jej lubić,czasami są w filmach takie kreacje,które nie wzbudzają w człowieku ŻADNYCH pozytywnych uczuć. Przykładem może być jakiś tam koleś co znęca się nad rodziną i podwładnymi ,a do wyższych rangą się przymila i trzęsie portkami jak widzi kogoś wyżej postawionego,w międzyczasie lubi wydawać swoich wspólników,zrzucać na nich odpowiedzialność w celu ratowania własnej skóry. Taka postać negatywna i bez jakiegokolwiek honoru i zasad. Jak takie coś widzę,to mam nadzieję,że w filmie czy książce szybko zdechnie.

 

Potem w głowie zaczynam sobie wyobrażać, że ta ofiara potrzebuje pocieszenia, robi mi się jej żal i wtedy pojawia się podniecenie i chęć masturbacji.

 

A ten żal jest silny ? Czujesz jeszcze coś poza żalem i podnieceniem ? Jakieś negatywne emocje,które powodują,że cała ta sytuacja to taki miszmasz emocjonalny ? Bo jak tak,to możesz mieć właśnie podobnie do mnie.

 

Jeszcze większe podniecenie i jeszcze większą chęć masturbacji odczuwam w przypadku dłoni. Gdy np. widzę lub wyobrażam sobie, że ktoś ma chore albo brudne dłonie, to robi mi się tej osoby żal oraz zaczynam czuć podniecenie i chęć masturbacji.

 

A te dłonie kojarzą Ci się z czymś ? Nie wiem,z biedą,bezdomnością,samotnością,chorobą,czymś czego można współczuć? Może to ma jakiś związek z dzieciństwem..Wiesz,nie znam się za bardzo ale może podświadomie pomoc osobom cierpiącym kojarzy Ci się z czymś niezwykle przyjemnym,a brudne,czy chore dłonie wywołują skojarzenie tej biedy..

Ogólnie dość dziwny fetysz,nie powiem,nie spotkałam się jeszcze z czymś takim,ale najważniejsze,żeby Tobie to nie przeszkadzało :)

 

Mój ojciec też był kiedyś agresywny po pijaku. Gdy moja matka była w ciąży, to podobno zdarzała się przemoc fizyczna. Po moim już raczej jej nie było (ewentualnie skończyła się, gdy miałem kilka miesięcy), a ojciec z tego co mi wiadomo wyładowywał agresję na przedmiotach oraz urządzając słowne awantury.

 

No ja za życia mojego ojca to w sumie pamiętam tylko 2 takie napady furii,dotknęło to oczywiście mojej matki. Raz podczas kłótni rzucał ją talerzami,byłam wtedy bardzo mała. Inna sytuacja była jak przyjechał do nas na wakacje mój siostrzeniec,z którym teraz mieszkam. Taki łobuz z niego był i za dzieciaka się dużo awanturował i też były z nim problemy. Pamiętam co mój ojciec chciał go usadzić i nauczyć szacunku. Poszedł po pasek i chciał mu spuścić lanie ale wtedy do akcji wkroczyła moja matka i chciała obronić wnuczka. Niestety,wtedy to jej się dostało. Najgorsze jest to jak oberwała. Nie wiem co działo się w tym pokoju,bo szybko się ulotniłam ale jak moja matka wyszła to była cała we krwi,na podłodze w pokoju też było pełno krwi,nie mam pojęcia co tam się działo i nawet nie chcę wiedzieć. Od ojca też oczywiście dostałam parę razy na dupę. Mocno xd Pisałam wprawdzie,że przestał być agresywny,no bo naprawdę to nie zdarzało się często,ale jak już miało miejsce to jego ataki były dość intensywne. Nie chcę pisać,że byłam z patologii bo to byłoby kłamstwo i oszczerstwo. Moi rodzice dawali mi naprawdę dużo miłości i nigdy nie karali mnie bez powodu. Wcześniej np. mój ojciec potrafił się uchlać,iść do baru i dzień w dzień wdawał się w awantury,z podbitym okiem chodził i raz mu nawet nos złamali. Słyszałam to wszystko oczywiście od siostry,która no..musiała zanosić go do domu.

 

Potem było coraz spokojniej.

 

U mnie też ale sądzę,że to efekt starzenia się. Moi rodzice byli w podeszłym wieku jak ja się urodziłam. Oczywiście ojciec nie stracił bojowego ducha ale ujawniał to w mniej intensywny sposób.

 

(nie mam pełnych wspomnień z dzieciństwa)

 

Ja też,a szkoda,bo niektórych mi żal. Teraz,z biegiem czasu strasznie chciałabym pamiętać,zwłaszcza te najgorsze chwile. Sądzę,że pomogły mi one dojść do źródła moich zachowań,to dla mnie ważne,dlatego zawsze,kiedy jest taka okazja to wypytuję się ludzi,którzy mięli ze mną kontakt w dzieciństwie o swoje zachowanie,jaka byłam,za jaką mnie postrzegali.

 

Ojciec co prawda nie przestał pić, ale nie awanturuje się

 

Mój zaczął znowu ,kiedy mama umarła. To przykre,bo miałam wtedy 9-10 lat i znikał z domu na całe dnie, w chacie też syf, brud,cud,że jeszcze mi gotował obiady ale byłam potem strasznie zaniedbana. Na mnie też się to odbiło. Był taki okres,że podkradałam mu spirytus. Raz,w wakacje pamiętam,jak miałam 12 lat i ojciec zachorował (leżał w szpitalu,chwilę potem zmarł) to potrafiłam normalnie żłopać wódkę z butelek,które miał w domu xd Ogólnie to moja siostra powiedziała,że gdyby to dalej się ciągnęło,w sensie jego alkoholizm i rozpacz to zapewne byłabym mu zabrana,bo on ledwo wyrabiał wychowawczo.

 

A wobec zwierząt też mojemu ojcu zdarzało się kiedyś być agresywnym.

 

Za moich czasów to mój ojciec bił wszystkie psy,które mieliśmy. Raz pobił jednego bo kury gonił. Tak pobił tego psa,że ten kulał i uciekł ze strachu. Więcej już go nie widziałam. Ale.. skoro moja siostra sama twierdzi,że był agresywny w stosunku do zwierząt to wolę nie wiedzieć jak to wyglądało przed moimi narodzinami kiedy był najbardziej agresywny.

 

Zazwyczaj problemy rozwiązuje za mnie matka, która zaś była zawsze nadopiekuńcza i "prowadziła mnie za rękę" we wszystkim. Ja nie umiem jak na razie rozwiązywać problemów.

 

No to witaj w klubie :))

Chociaż decyzje umiem podejmować w miarę,to już coś. Problemów za nic nie ruszę. Studia,szkołę,różne obozy,wyjazdy to wszystko mi siora łatwi w większości bo sama mam z tym problem.

 

Nie wiem, nie byłem diagnozowany pod tym kątem, ale biorąc pod uwagę objawy i kryteria ICD-10, to nie wykluczone, że mam.

 

W Polsce wgl. się takie coś diagnozuje ?

Mi z tego zespołu Aspergera też prawie wszystko pasuje. Zwłaszcza jak patrzę na swoje dzieciństwo to praktycznie każdy objaw się zgadza O.o

Najbardziej dobijają mnie wszystkie zaburzenia,których jednym z kryteriów jest słaby kontakt wzrokowy lub problemy z takim kontaktem. Jak widzę takie kryterium to od razu wiem,że reszta objawów zacznie się zgadzać O.O

 

Rozumowo to ja raczej też nie uważam płaczu za słabość, ale odczucia mam takie, że to słabość, bez względu na powód.

 

No powiedzmy,że jak ja na coś patrzę rozumowo to już nie muszę mieć żadnych odczuć odnośnie tej kwestii ; D

 

Mój ojciec nigdy nie płakał, a gdy zmarła moja babcia (jego matka) to dziadek się trochę popłakał, a ojciec nie uronił łez.

 

Wiesz.. To akurat o niczym nie świadczy. Ja byłam świadkiem śmierci mojej mamy i też mnie to nawet nie ruszyło chociaż miałam z nią rewelacyjny kontakt. Rok później zmarł ojciec i zamiast się tym przejmować i rozpaczać to myślałam nad tym co teraz ze mną będzie.

 

Też nie lubię, jak ktoś do mnie mówi zdrobniale, czuję się wtedy też słaby. Moja babcia głównie tak do mnie mówiła w dzieciństwie, (ale wtedy i tak to przy niej czułem się najlepiej, najbardziej jej ufałem, że na pewno nie zrobi mi krzywdy). Nie lubię też, gdy moja babcia mówi do mnie, że mnie kocha, ponieważ emocjonalnie nie rozumiem dokładnie, o co chodzi.

 

Ja miałam fajną babcię. Ale krótko ją znałam i stale chorowała. Chciałabym mieć babcię i dziadka. Póki co mam tylko przyszywaną babcię,która mieszka bardzo daleko od mojej miejscowości i piszę z nią tylko czasami na nk. A odwiedzić, to nie odwiedzę,bo z jej prawdziwą wnuczką (dzięki której zresztą ją poznałam) zakończyłam znajomość i nie odzywamy się do siebie od ładnych paru lat.

 

-- 09 cze 2013, 21:31 --

 

Bonus

 

To się ciesz naprawdę,bo na dłuższą metę taka samotność (nawet z wyboru) może okazać się męcząca. Człowiek czuje pustkę i nie umie jej zapełnić,dąży do miłości ale samo uczucie się nie pojawia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niedojrzałość emocjonalna polega na tym,że człowiek,którego to dotyczy jest niesamodzielny,często ma trudności z podejmowaniem decyzji, jest nieodpowiedzialny,nie radzi sobie ze stresem i frustracją, łatwo reaguje agresją,nie panuje nad emocjami,jest egocentryczny, nie posiada empatii i ma słabo rozwinięte uczucia wyższe przy dobrym ilorazie inteligencji.

U mnie wygląda to tak: jestem niesamodzielny, nie umiem podejmować decyzji, bardzo łatwo się stresuję, raczej nie mam empatii (a nawet jeśli mam, to nie taką, jaka być powinna), uczuć wyższych raczej nie mam słabo rozwiniętych, ale mam raczej niskie IQ, obstawiam, że trochę ponad 80.

 

Przykładem może być np. to jak w licem na lekcjach przedsiębiorczości CAŁA KLASA dyskutowała z nauczycielką na temat jakiś pitów,vatów,podatków,ubezpieczeń,a ja siedziałam jak słup modląc się,żeby mnie nie spytała.

Ja też się na takich rzeczach nie znam.

 

Czy piorę,czy gotuję,czy obsługuję jakąś maszynę,ZAWSZE muszę to robić z instrukcją,bo nie mam takiego nawyku,wszystko za mnie było robione i teraz nic nie czaję. No np. mam jechać do pracy za granicę to nie boję się wcale o język jak większość,wiem,że dam radę się dogadać,nie boję się też o samą pracę,bo jakoś to będzie ale w panikę wpadam,gdy pomyślę o tych wszystkich dziwnych urządzeniach typu toalety na czujnik, samoobsługowe wydawanie biletów,różne sprzęty automatyczne ,których w Polsce nie ma to szału dostaję.

Ja mam tak, że potrzebuję sporo czasu, by się nauczyć obsługi jakiegoś urządzenia, ale sporą rolę odgrywa tutaj mój lęk przed krytyką, że jeżeli nie przeanalizuję milion razy, to coś zepsuję i będzie jakaś awantura. A gdy zaś nie ma kontroli drugiej osoby, to uruchamia się mój wewnętrzny krytyk: "nie ruszaj tego, bo i tak nic nie umiesz i zepsujesz" itp.

 

Ja we wczesnym dzieciństwie też chociaż sama byłam agresywna. To taka sprzeczność trochę.

Ja nie wiem, jaki byłem we wczesnym dzieciństwie nie pytałem się nigdy o to, a okres w którym już w miarę znam swoje zachowanie zaczyna się od zerówki.

 

Heh,ja od zawsze dopinguję czarnym charakterom. Chyba,że taka postać jest zła do szpiku kości i nie da się jej lubić,czasami są w filmach takie kreacje,które nie wzbudzają w człowieku ŻADNYCH pozytywnych uczuć. Przykładem może być jakiś tam koleś co znęca się nad rodziną i podwładnymi ,a do wyższych rangą się przymila i trzęsie portkami jak widzi kogoś wyżej postawionego,w międzyczasie lubi wydawać swoich wspólników,zrzucać na nich odpowiedzialność w celu ratowania własnej skóry. Taka postać negatywna i bez jakiegokolwiek honoru i zasad. Jak takie coś widzę,to mam nadzieję,że w filmie czy książce szybko zdechnie.

Ja gdy na filmie widzę kogokolwiek, kto jest w niebezpieczeństwie przez drugą osobę/istotę, to mam ochotę wejść do telewizora i zrobić porządek z tą drugą osobą/istotą porządek, tyczy się to nawet niektórych filmów niby z gatunku komedii. Nawet miewam wtedy pewne dolegliwości somatyczne, czasami też spaceruję przy telewizorze. A gdy jest reklama, to wyobrażam sobie w głowie, że wkraczam do tego filmu i zaprowadzam porządek. Gdy się wszystko skończy dobrze, to odczuwam radość i ulgę.

 

A ten żal jest silny ? Czujesz jeszcze coś poza żalem i podnieceniem ? Jakieś negatywne emocje,które powodują,że cała ta sytuacja to taki miszmasz emocjonalny ? Bo jak tak,to możesz mieć właśnie podobnie do mnie.

Taki średni raczej. Oprócz żalu i podniecenia raczej nie czuję żadnych innych emocji (ale całkiem pewny być nie mogę, bo nie zawsze potrafię zidentyfikować swoje emocje.

 

A te dłonie kojarzą Ci się z czymś ? Nie wiem,z biedą,bezdomnością,samotnością,chorobą,czymś czego można współczuć? Może to ma jakiś związek z dzieciństwem..Wiesz,nie znam się za bardzo ale może podświadomie pomoc osobom cierpiącym kojarzy Ci się z czymś niezwykle przyjemnym,a brudne,czy chore dłonie wywołują skojarzenie tej biedy..

Skojarzeń żadnych nie mam. Najpierw było tak (we wcześniejszym dzieciństwie) że nie lubiłem być jakkolwiek brudny, gdy zauważyłem na sobie jakiś brud, musiałem jak najszybciej wymyć/wytrzeć. Czułem wstręt (nie lęk) do brudu, a także gdy zauważyłem na sobie jakiś brud, czułem wstyd. W przypadku dłoni się to zmieniło, gdy zaczęły rozwijać się moje preferencje seksualne. Zacząłem też, gdy nikt nie widział, brudzić swoje dłonie lub pocierać, by były chociaż mocno spocone, aby poczuć podniecenie oraz wyobrazić sobie, że w ten sposób zabieram brud z dłoni jakiejś wymyślonej osoby. Potem przekształciło się to w pewien rytuał, zacząłem robić pewne rzeczy z dłońmi konkretną ilość razy. W czasie wykonywania rytuału też pojawia się erekcja. Zaniechanie rytuału, gdy czuję potrzebę go wykonać, powoduje u mnie pewne wyrzuty sumienia.

 

No ja za życia mojego ojca to w sumie pamiętam tylko 2 takie napady furii,dotknęło to oczywiście mojej matki. Raz podczas kłótni rzucał ją talerzami,byłam wtedy bardzo mała.

Mnie kiedyś coś matka wspominała, że czasem uciekałem z nią do babci.

Dziś mam coś takiego, że jak ktoś jest w złym nastroju i coś potłucze, to się zlękam i czuję trochę, jak małe dziecko.

Awanturnikiem był także brat mojej matki, ten podobno często po pijaku się odgrażał, że wszystkich podpali. Ale on mieszkał w towarzystwie moim i moich rodziców tylko w moich pierwszych miesiącach życia.

 

Od ojca też oczywiście dostałam parę razy na dupę.

Ja od ojca raczej nigdy żadnej poważnej kary nie dostałem, tylko czasem klapsa ręką, albo zamknięcie w pokoju, a mimo to nigdy nie czułem się bezpiecznie, gdy ojciec był wkurzony.

 

Moi rodzice dawali mi naprawdę dużo miłości

A ja nie potrafię rozpoznać, czy moi rodzice dawali mi miłość, czy nie.

 

Ja też,a szkoda,bo niektórych mi żal. Teraz,z biegiem czasu strasznie chciałabym pamiętać,zwłaszcza te najgorsze chwile. Sądzę,że pomogły mi one dojść do źródła moich zachowań,to dla mnie ważne,dlatego zawsze,kiedy jest taka okazja to wypytuję się ludzi,którzy mięli ze mną kontakt w dzieciństwie o swoje zachowanie,jaka byłam,za jaką mnie postrzegali.

W moim przypadku źródła moich lęków raczej w większości tkwią w wydarzeniach, których nie pamiętam, a także przyczyna pewnego snu, który mi się przyśnił, gdy miałem niecałe 7 lat, a niektóre jego skutki odczuwam do dziś. Ja tylko mam możliwość wypytania się matki o więcej szczegółów, ale nie robię tego, bo nie wiem, czy by chciała mówić oraz głupio by mi było wypytywać.

 

Za moich czasów to mój ojciec bił wszystkie psy,które mieliśmy. Raz pobił jednego bo kury gonił. Tak pobił tego psa,że ten kulał i uciekł ze strachu. Więcej już go nie widziałam. Ale.. skoro moja siostra sama twierdzi,że był agresywny w stosunku do zwierząt to wolę nie wiedzieć jak to wyglądało przed moimi narodzinami kiedy był najbardziej agresywny.

Mojemu ojcu zdarzyło się rzucić psem. Ojciec był na podwórku z psem mojej babci, na podwórko wbiegł kot, pies zagryzł kota, a mój ojciec uniósł psa nad swoją głową i rzucił nim o taką budkę z grubej blachy. Z pewnych wyliczeń wiem, że miałem wtedy jakieś 7 lat. Nie pamiętam tego osobiście, ale ojciec o tym kiedyś opowiadał z dumą. Nie wiem, czy byłem wtedy w domu, czy na podwórku, bo tego ojciec nie mówił. Potem ten pies, gdy przychodziło się do babci, to niby chciał się przywitać z moim ojcem, ale wtedy także się kulił, drżał i czasem sikał.

 

W Polsce wgl. się takie coś diagnozuje ?

Mi z tego zespołu Aspergera też prawie wszystko pasuje. Zwłaszcza jak patrzę na swoje dzieciństwo to praktycznie każdy objaw się zgadza O.o

Najbardziej dobijają mnie wszystkie zaburzenia,których jednym z kryteriów jest słaby kontakt wzrokowy lub problemy z takim kontaktem. Jak widzę takie kryterium to od razu wiem,że reszta objawów zacznie się zgadzać O.O

U dzieci ZA w Polsce normalnie się diagnozuje, natomiast u dorosłych też, ale rzadko. Jest też tak, że przy diagnozowaniu osoby dorosłej ZA łatwo pomylić z osobowością schizoidalną, osobowością schizotypową i schizofrenią prostą. Diagnostyka ZA u dorosłego jest podobno bardzo trudna.

Ja też mam cechy aspergerowe od dzieciństwa. A co do kontaktu wzrokowego, to mam tak, że się wstydzę patrzeć komuś prosto w oczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123

 

U mnie wygląda to tak: jestem niesamodzielny, nie umiem podejmować decyzji, bardzo łatwo się stresuję, raczej nie mam empatii (a nawet jeśli mam, to nie taką, jaka być powinna), uczuć wyższych raczej nie mam słabo rozwiniętych, ale mam raczej niskie IQ, obstawiam, że trochę ponad 80.

 

Wiesz.. z niedojrzałością emocjonalną jest tak,że zazwyczaj jest ona składnikiem innych zaburzeń albo osobowościowych,emocjonalnych itp. To coś jak narcyzm,który występuje samodzielnie (jako osobna jednostka diagnostyczna) ale może też wchodzić w skład innych zaburzeń np. borderline.

Ja miałam diagnozowaną samą niedojrzałość,zresztą trudno o szerszą diagnozę w tak młodym wieku. Jeżeli się leczysz u psychologa czy terapeuty to możesz spytać o niedojrzałość i czy przejawiasz takie cechy. A uczucie niskiego IQ to akurat nic dziwnego. Osoba,która nie potrafi sobie poradzić z życiem może czuć się "tępa". Ja np. tak się bardzo często czuję,zazwyczaj w taki stan wprowadza mnie fakt,że podczas poważnych rozmów w jakiś biurach (z racji tego,że jestem z rodziny zastępczej to czasami musiałam załatwiać różne sprawy w opiece społecznej) ,czy czytania "dojrzałych" tekstów zawierających naukowe słownictwo nie czaję zupełnie nic. Dosłownie,jakby ktoś po chińsku mówił do mnie. Ja muszę np. dostawać jasne i zrozumiałe polecenia,a ta cecha często występuje w upośledzeniu. Ale ja akurat tym się nie przejmuję i na Twoim miejscu też bym się nie przejmowała. Uczucie ociężałości umysłowej występuje u wielu ludzi,którzy chorują psychicznie. A tak niskiego IQ na pewno nie masz skoro dostałeś się na studia. Miałam kiedyś robione testy na inteligencję,jak byłam mała i ponoć wynik miałam dobry,a i tak w tych obrazeczkach pod koniec strzelałam bo nie wiedziałam nawet po co to robię O.o

 

Ja też się na takich rzeczach nie znam.

 

Witaj w klubie ! :great: Jesteś 3 osobą łącznie ze mną,która tego nie czai (spośród ludzi,z którymi o tym rozmawiałam oczywiście) XD

 

Ja mam tak, że potrzebuję sporo czasu, by się nauczyć obsługi jakiegoś urządzenia, ale sporą rolę odgrywa tutaj mój lęk przed krytyką, że jeżeli nie przeanalizuję milion razy, to coś zepsuję i będzie jakaś awantura. A gdy zaś nie ma kontroli drugiej osoby, to uruchamia się mój wewnętrzny krytyk: "nie ruszaj tego, bo i tak nic nie umiesz i zepsujesz" itp.

 

No rozumiem Cię jakby nie patrzeć. Mi się często zdaje,że każdy umiałby coś uruchomić,więc jak ja tego nie uruchomię,to będą uważać mnie za "dziwaka". Heh,a ostatnio mam coś fazę na psucie wszystkiego czego się dotknę.

 

Ja nie wiem, jaki byłem we wczesnym dzieciństwie nie pytałem się nigdy o to, a okres w którym już w miarę znam swoje zachowanie zaczyna się od zerówki.

 

Ja wiem od rodziny tylko :)

 

Ja gdy na filmie widzę kogokolwiek, kto jest w niebezpieczeństwie przez drugą osobę/istotę, to mam ochotę wejść do telewizora i zrobić porządek z tą drugą osobą/istotą porządek, tyczy się to nawet niektórych filmów niby z gatunku komedii. Nawet miewam wtedy pewne dolegliwości somatyczne, czasami też spaceruję przy telewizorze. A gdy jest reklama, to wyobrażam sobie w głowie, że wkraczam do tego filmu i zaprowadzam porządek. Gdy się wszystko skończy dobrze, to odczuwam radość i ulgę.

 

Strasznie wrażliwy jesteś widzę o.o To strzelam,że filmów wywołujących silne emocje np, dramaty nie oglądasz za bardzo ? Ja nie odczuwam żadnych dolegliwości somatycznych podczas oglądania filmów,chyba,że jak oglądam wyjątkowo mocne gore to rzygać mi się chce. Zresztą,przy takich filmach to zazwyczaj po kilku minutach wyłączam,bo nie mogę tego znieść.

 

Taki średni raczej. Oprócz żalu i podniecenia raczej nie czuję żadnych innych emocji (ale całkiem pewny być nie mogę, bo nie zawsze potrafię zidentyfikować swoje emocje.

 

Hmm..to dziwne. A nie zastanawiałeś się nad przyczyną takiego zachowania ?

 

Skojarzeń żadnych nie mam. Najpierw było tak (we wcześniejszym dzieciństwie) że nie lubiłem być jakkolwiek brudny, gdy zauważyłem na sobie jakiś brud, musiałem jak najszybciej wymyć/wytrzeć. Czułem wstręt (nie lęk) do brudu, a także gdy zauważyłem na sobie jakiś brud, czułem wstyd. W przypadku dłoni się to zmieniło, gdy zaczęły rozwijać się moje preferencje seksualne. Zacząłem też, gdy nikt nie widział, brudzić swoje dłonie lub pocierać, by były chociaż mocno spocone, aby poczuć podniecenie oraz wyobrazić sobie, że w ten sposób zabieram brud z dłoni jakiejś wymyślonej osoby. Potem przekształciło się to w pewien rytuał, zacząłem robić pewne rzeczy z dłońmi konkretną ilość razy. W czasie wykonywania rytuału też pojawia się erekcja. Zaniechanie rytuału, gdy czuję potrzebę go wykonać, powoduje u mnie pewne wyrzuty sumienia.

 

Ciekawi mnie Twój przypadek. Bardzo niespotykany "fetysz". Zastanawiające jest źródło jego powstania.

 

Dziś mam coś takiego, że jak ktoś jest w złym nastroju i coś potłucze, to się zlękam i czuję trochę, jak małe dziecko.

 

Ja też nie lubię awantur chociaż mam trudny temperament. Jak mam się z kimś kłócić,awanturować,bić czy coś to zawsze staram się,żeby to byli obcy ludzie z mojego otoczenia np. szkoła. Tam to se mogę robić problemy,bo nie jestem na tych ludzi skazana. Natomiast w domu staram się zachowywać stoicki spokój i raczej się podporządkowuję tylko po to,żeby nikogo nie denerwować. Atmosfera kłótni bardzo mi pomaga ale tylko na krótką metę. Pobudza mnie do działania,zresztą jak ja nie zacznę z kimś awantury to to nie będę ja xd Jednak są miejsca,w których wolałabym spokój. W domu jestem skazana na rodzinę i w pewnym sensie od niej zależna więc nie chcę podpaść i cwaniakować.

 

Awanturnikiem był także brat mojej matki, ten podobno często po pijaku się odgrażał, że wszystkich podpali. Ale on mieszkał w towarzystwie moim i moich rodziców tylko w moich pierwszych miesiącach życia.

 

Na szczęście tego nie zrobił o.o Chociaż po alkoholu ludzie gadają różne głupoty,szkoda tylko,że równie często je realizują.

 

Ja od ojca raczej nigdy żadnej poważnej kary nie dostałem, tylko czasem klapsa ręką, albo zamknięcie w pokoju, a mimo to nigdy nie czułem się bezpiecznie, gdy ojciec był wkurzony.

 

Ja kar,oprócz tych dwóch fizycznych to też nigdy nie dostawałam. Było mi wszystko wolno i moja matka nie potępiała zazwyczaj mojego zachowania. Dopóki byłam grzeczna w stosunku do dorosłych,mówiłam dzień dobry i wierzyłam w Boga (matka była katoliczką) to mogłam robić co tylko chciałam xd

 

A ja nie potrafię rozpoznać, czy moi rodzice dawali mi miłość, czy nie.

 

Aż tak źle u Ciebie z tą miłością ? To przecież widać, jak Cię przytulają,spędzają z Tobą czas,są wyrozumiali,pomagają Ci,to wszystko to są właśnie objawy miłości. Poznajesz to po gestach XD

 

W moim przypadku źródła moich lęków raczej w większości tkwią w wydarzeniach, których nie pamiętam

 

Wyparłeś może te trudne sytuacje.

 

Ja tylko mam możliwość wypytania się matki o więcej szczegółów, ale nie robię tego, bo nie wiem, czy by chciała mówić oraz głupio by mi było wypytywać.

 

No moja siostra się drze jak się ją o cokolwiek spytam. To też dla mnie katorga.

 

Mojemu ojcu zdarzyło się rzucić psem. Ojciec był na podwórku z psem mojej babci, na podwórko wbiegł kot, pies zagryzł kota, a mój ojciec uniósł psa nad swoją głową i rzucił nim o taką budkę z grubej blachy. Z pewnych wyliczeń wiem, że miałem wtedy jakieś 7 lat. Nie pamiętam tego osobiście, ale ojciec o tym kiedyś opowiadał z dumą. Nie wiem, czy byłem wtedy w domu, czy na podwórku, bo tego ojciec nie mówił. Potem ten pies, gdy przychodziło się do babci, to niby chciał się przywitać z moim ojcem, ale wtedy także się kulił, drżał i czasem sikał.

 

Zastanawia mnie ogólnie takie zachowanie biorąc pod uwagę kwestię wieku naszych rodziców. Kiedyś złe traktowanie zwierząt nie było aż tak potępiane. Ludzie hodowali kury,kaczki, różne zwierzęta na ubój,nikt nie krzyczał o okrucieństwie,a jak pies nie był posłuszny to nie jeden dziadek sprzedał mu przysłowiowego kopa, albo słyszałam akcję o truciu psów sąsiadów,które za głośno szczekały. Ciężko jest oceniać takie zachowanie według dzisiejszej miary,bo dla naszych pokoleń to szczyt okrucieństwa, ale nie zawsze tak było.

 

U dzieci ZA w Polsce normalnie się diagnozuje, natomiast u dorosłych też, ale rzadko. Jest też tak, że przy diagnozowaniu osoby dorosłej ZA łatwo pomylić z osobowością schizoidalną, osobowością schizotypową i schizofrenią prostą. Diagnostyka ZA u dorosłego jest podobno bardzo trudna.

Ja też mam cechy aspergerowe od dzieciństwa. A co do kontaktu wzrokowego, to mam tak, że się wstydzę patrzeć komuś prosto w oczy.

 

Zaburzenia rozwoju wgl. ciężko zdiagnozować u dorosłych. Czemu nie chciałbyś się wybrać na badanie pod kątem tego zaburzenia skoro je u siebie podejrzewasz ?

Ja mam zaburzony kontakt wzrokowy. Kiedyś wgl. nie utrzymywałam wzroku przy rozmowie,a teraz patrzę się zbyt intensywnie przy ludziach,których znam np. ludzie z klasy mówili,że ich to przeraża,a z drugiej strony unikam tego kontaktu kiedy mam do czynienia z kimś obcym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś wgl. nie utrzymywałam wzroku przy rozmowie,a teraz patrzę się zbyt intensywnie przy ludziach,których znam np. ludzie z klasy mówili,że ich to przeraża,a z drugiej strony unikam tego kontaktu kiedy mam do czynienia z kimś obcym.

 

heh u mnie szczegolnie to bylo widac na lekach antydepresyjnych. Zawieszalem sie na ludziach. Tez mi mowiono ze mam dziwny wzrok . Unikanie niewlasciwie ale i takie intensywne patrzenie rowniez nie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam diagnozowaną samą niedojrzałość,zresztą trudno o szerszą diagnozę w tak młodym wieku.

Ja nie miałem nigdy postawionej żadnej diagnozy, tylko w poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdy miałem jakieś 7-8 lat stwierdzili, że jestem bardzo mocno wstydliwy i trochę zamknięty w sobie. A neurolog podejrzewał u mnie uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego.

 

Jeżeli się leczysz u psychologa czy terapeuty to możesz spytać o niedojrzałość i czy przejawiasz takie cechy.

Na razie się nie leczę.

 

Ja muszę np. dostawać jasne i zrozumiałe polecenia,a ta cecha często występuje w upośledzeniu.

Też muszę dostawać jasne i zrozumiałe.

 

A tak niskiego IQ na pewno nie masz skoro dostałeś się na studia.

Na uczelnie, na którą chodzę przyjmują w zasadzie każdego, kto złoży papiery, osoba z takim niskim IQ też by się chyba dostała, jeśli by miała zdaną maturę.

 

Miałam kiedyś robione testy na inteligencję,jak byłam mała i ponoć wynik miałam dobry,a i tak w tych obrazeczkach pod koniec strzelałam bo nie wiedziałam nawet po co to robię O.o

Ja nie miałem nigdy robionych normalnych testów na inteligencję, tylko taki internetowy sobie jakiś czas temu zrobiłem, ale internetowym to chyba nie należy się sugerować.

 

Strasznie wrażliwy jesteś widzę o.o To strzelam,że filmów wywołujących silne emocje np, dramaty nie oglądasz za bardzo ?

Od dziecka jestem bardzo wrażliwy, wtedy jeszcze się filmami nie interesowałem, ale przejmowałem się wszystkim, co się działo w odniesieniu do mnie, bardzo łatwo można było mnie urazić, wystraszyć. Bawić w pełni na luzie też się nie potrafiłem z nikim, bo każda przegrana w jakiejś zabawie była dla mnie porażką i czułem się do niczego.

Nie unikam za bardzo jakichś filmów, oglądam to, co mnie interesuje. A akurat przebieg filmowych niebezpiecznych wydarzeń, czy dobrze się skończą, interesuje mnie bardzo.

 

Hmm..to dziwne. A nie zastanawiałeś się nad przyczyną takiego zachowania ?
Ciekawi mnie Twój przypadek. Bardzo niespotykany "fetysz". Zastanawiające jest źródło jego powstania.

Czasami zastanawiałem się, co jest przyczyną, ale na razie nic nie przychodzi mi do głowy. Dr House pewnie by wiedział 8)

 

Ja też nie lubię awantur chociaż mam trudny temperament. Jak mam się z kimś kłócić,awanturować,bić czy coś to zawsze staram się,żeby to byli obcy ludzie z mojego otoczenia np. szkoła. Tam to se mogę robić problemy,bo nie jestem na tych ludzi skazana. Natomiast w domu staram się zachowywać stoicki spokój i raczej się podporządkowuję tylko po to,żeby nikogo nie denerwować. Atmosfera kłótni bardzo mi pomaga ale tylko na krótką metę. Pobudza mnie do działania,zresztą jak ja nie zacznę z kimś awantury to to nie będę ja xd

Ja do dziś się boję nawet prostych awantur. Jak 3 lata temu podczas pewnej awantury rodzice się pokłócili i ojciec na chwilę przycisnął matkę do fotela i powiedział jej, żeby nie zapominała, kto tu rządzi, to serce chciało mi "wyskoczyć" i trzęsłem się jak galareta i miałem wyobrażenia, że awantura przekształci się w znacznie gorszą i ojciec rzuci się na mnie i zacznie mnie bić. Nigdy mnie nie bił, ale ja nie ufałem rodzicom tak do końca, a szczególnie ojcu. Awantury nie zaczęły się ponownie, była to tylko jednorazowa akcja, potem dalej normalnie, bez awantur.

Ja nie wdaję się w żadne konflikty, wolę ustąpić nawet temu, kto nie ma racji, niż się pokłócić.

 

Było mi wszystko wolno i moja matka nie potępiała zazwyczaj mojego zachowania. Dopóki byłam grzeczna w stosunku do dorosłych,mówiłam dzień dobry i wierzyłam w Boga (matka była katoliczką) to mogłam robić co tylko chciałam xd

Ja byłem bardzo posłuszny, dość zdyscyplinowany i cichy, chciałem, żeby ludzie nie zwracali na mnie uwagi, w porównaniu do rówieśników to byłem prawie ideałem spokoju. Bardzo nie lubiłem dzieci, które nie umiały się zachowywać, robiły co chciały.

 

Aż tak źle u Ciebie z tą miłością ? To przecież widać, jak Cię przytulają,spędzają z Tobą czas,są wyrozumiali,pomagają Ci,to wszystko to są właśnie objawy miłości. Poznajesz to po gestach XD

Ja nie czuję naturalnie, co jest objawem miłości. Najbardziej jawnie objawy miłości okazywała mi moja babcia, bo oprócz większości gestów, to w tych wspomnieniach, które pamiętam, to jako jedyna mówiła mi, że mnie kocha, ale mimo to nigdy nie czułem, że to miłość. Co do rodziców, to matka mówiąc w skrócie to tak połowicznie dawała gesty, a ojciec w małym stopniu. Ja raczej nie kocham swojej rodziny (siebie też nie).

 

Czemu nie chciałbyś się wybrać na badanie pod kątem tego zaburzenia skoro je u siebie podejrzewasz ?

Z powodu strachu/lęku oraz z powodu lenistwa.

 

Ja mam zaburzony kontakt wzrokowy. Kiedyś wgl. nie utrzymywałam wzroku przy rozmowie,a teraz patrzę się zbyt intensywnie przy ludziach,których znam np. ludzie z klasy mówili,że ich to przeraża,a z drugiej strony unikam tego kontaktu kiedy mam do czynienia z kimś obcym.

Ja odkąd pamiętam, starałem się całkiem unikać kontaktu wzrokowego w przypadku obecności kogoś, kogo w ogóle nie znam oraz przez chwilę w przypadku wejścia do pomieszczenia, gdzie jest dużo ludzi. Robiłem to z powodu wstydu. Ogólnie tyczyło się to wszystkich grup wiekowych, ale z trochę większym naciskiem na dzieci i nastolatków. No a w przypadku kogoś, kogo w miarę znam, to całkowicie kontaktu wzrokowego nie próbuję unikać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lubudubu

 

Ja akurat np. mam gdzieś jak ktoś na mnie patrzy ale bądź co bądź intensywny kontakt wzrokowy czasami jest pożyteczny. Osoba sprawia wrażenie pewnej siebie,to się przydaje zazwyczaj podczas kłótni z kimś.

 

mark123

 

Ja nie miałem nigdy postawionej żadnej diagnozy, tylko w poradni psychologiczno-pedagogicznej, gdy miałem jakieś 7-8 lat stwierdzili, że jestem bardzo mocno wstydliwy i trochę zamknięty w sobie. A neurolog podejrzewał u mnie uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego.

 

Uu..to nie fajnie.. A nie myślałeś,żeby teraz się udać na jakieś leczenie czy coś ? A to uszkodzenie to miało wpływać na Twoją nieśmiałość i wstydliwość czy na coś innego?

Ja też mam w papierach,że jestem "zamknięta w sobie" i "wycofana",od dziecka taka byłam ale u mnie to wynikało raczej z tego,że jestem samotnikiem. Ludzi się nie boję ale po prostu nie lubię z nimi przebywać.

 

Na uczelnie, na którą chodzę przyjmują w zasadzie każdego, kto złoży papiery, osoba z takim niskim IQ też by się chyba dostała, jeśli by miała zdaną maturę.

 

Właśnie.. zdaną maturę. Nie każdy jest w stanie ją zdać,a osoby,którym się to udaje na pewno nie mają niskiego ilorazu inteligencji. O to akurat bym się na Twoim miejscu nie martwiła.

 

Ja nie miałem nigdy robionych normalnych testów na inteligencję, tylko taki internetowy sobie jakiś czas temu zrobiłem, ale internetowym to chyba nie należy się sugerować.

 

Ja internetowy też robiłam. Wszyło mi 115 ale tak jak napisałeś-nie warto się tym sugerować. Takie testy mogą tylko trochę nakierować człowieka ale nic poza tym.

 

Od dziecka jestem bardzo wrażliwy, wtedy jeszcze się filmami nie interesowałem, ale przejmowałem się wszystkim, co się działo w odniesieniu do mnie, bardzo łatwo można było mnie urazić, wystraszyć. Bawić w pełni na luzie też się nie potrafiłem z nikim, bo każda przegrana w jakiejś zabawie była dla mnie porażką i czułem się do niczego.

 

Ja np. miałam tak,że strasznie przejmowałam się za dzieciaka różnymi złymi wiadomościami na faktach. Jak w gazecie było o kobiecie skatowanej przez męża,albo o dzieciach w beczkach to ja potrafiłam tak się tym przejmować,że przez tygodnie o tym myślałam. To pewnie skutek tego wychowywania w cieplarnianych warunkach. A przegrywać też nie lubiłam. Zawsze się złościłam,krzyczałam i niszczyłam wszystko jak przegrałam XD

 

Dr House pewnie by wiedział

 

Dr House wszystko wie XD

 

Ja do dziś się boję nawet prostych awantur. Jak 3 lata temu podczas pewnej awantury rodzice się pokłócili i ojciec na chwilę przycisnął matkę do fotela i powiedział jej, żeby nie zapominała, kto tu rządzi, to serce chciało mi "wyskoczyć" i trzęsłem się jak galareta i miałem wyobrażenia, że awantura przekształci się w znacznie gorszą i ojciec rzuci się na mnie i zacznie mnie bić. Nigdy mnie nie bił, ale ja nie ufałem rodzicom tak do końca, a szczególnie ojcu. Awantury nie zaczęły się ponownie, była to tylko jednorazowa akcja, potem dalej normalnie, bez awantur.

 

No rodzinnych to też się boję. Teraz mieszkam z siostrą i szwagrem,który jest naprawdę agresywny. Już nie wspomnę ile okien wybił i jak bił moją siostrę. Na szczęście te najgorsze czasy minęły bo ogarnął się z piciem.

 

Ja nie wdaję się w żadne konflikty, wolę ustąpić nawet temu, kto nie ma racji, niż się pokłócić.

 

Ja się wdaję. Ale to raczej nie przez to,że lubię tylko przez to,że mnie wszystko irytuje. Z mojego liceum miałam zostać wywalona przez bójki. Od jakiś 2 lat mam tak,że dosłownie wszystko mnie wkurza,np. jak ktoś na szkolnym korytarzu mnie niechcący popchnie to nie ręczę za siebie. Nie wiem skąd mi się to wzięło. Sądzę,że to wynik nagromadzonych frustracji,bo przez cały okres gimnazjum tłumiłam swój gniew.

 

Ja byłem bardzo posłuszny, dość zdyscyplinowany i cichy, chciałem, żeby ludzie nie zwracali na mnie uwagi, w porównaniu do rówieśników to byłem prawie ideałem spokoju. Bardzo nie lubiłem dzieci, które nie umiały się zachowywać, robiły co chciały.

 

Ja taka byłam tylko do dorosłych. Od zawsze mam problemy z dogadaniem się z rówieśnikami i dość wrogo ich postrzegam.

 

Ja raczej nie kocham swojej rodziny (siebie też nie).

 

Ja też ale to skutek tego,że nie mam więzi z tymi ludźmi. Z żadnymi zresztą,ludzie są mi obojętni,są to są,nie ma to nie ma,mam to gdzieś. Rodzina nie ma u mnie żadnych przywilejów,zresztą nawet zdarza się,że bardziej ich nie lubię niż obcych ludzi. A siebie to toleruję.

 

Z powodu strachu/lęku oraz z powodu lenistwa.

 

Ale wiesz,że to mogłoby Ci pomóc ?

 

Ogólnie tyczyło się to wszystkich grup wiekowych, ale z trochę większym naciskiem na dzieci i nastolatków.

 

U mnie praktycznie tylko z naciskiem na dzieci i nastolatków. Z dorosłymi to jakoś starałam się utrzymywać ten kontakt ale z rówieśnikami to już nie dało rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lubudubu

 

Hahahaa xDD Moje chyba niestety tak wyglądają XD

Pamiętam,że jak tak się gapiłam to rozmówca się peszył i nikt po jakimś czasie nie chciał ze mną w klasie gadać. W końcu spytałam się koleżanki,która jako jedyna chciała mi to wytłumaczyć no i się dowiedziałam,że tych ludzi to rzekomo przeraża bo nie wiedzą co mi "po głowie chodzi". O.O

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe ja to slyszalem kiedys od osob z grupy ze niby jestem w porzadku ale dziwnie sie patrze,mamy taki dziwny wzrok. Tez sobie mysle ze te osoby mogly pomyslec , ze jakies dziwne rzeczy mi chodza po glowie...;/. Co gorsza oczy to zwierciadlo duszy wiec swiadcza one jakby nie patrzec o tym jaki jestes...;/ . A wariatem nie jestem...po prostu takim pustym , z niska samoocena czlowieczkiem.

 

Schwarzi wklej zdjecie to sie oceni Twoj wzrok..:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uu..to nie fajnie.. A nie myślałeś,żeby teraz się udać na jakieś leczenie czy coś ? A to uszkodzenie to miało wpływać na Twoją nieśmiałość i wstydliwość czy na coś innego?

To było tylko podejrzenie, nigdy nie dostałem diagnozy uszkodzenia OUN. Nie wiem, co na co może wpływać. Ogólnie w poradni psychologiczno-pedagogicznej i u neurologa byłem w sprawie silnej nieśmiałości, problemów manualnych, powolności oraz bardzo niewyraźnego pisania. Miałem więcej nieprawidłowych cech, ale tylko o tym matka zdecydowała się powiedzieć. Ale przyczyna wstydu, to bym trochę bardziej obstawiał, że wynika z jakichś negatywnych przeżyć w bardzo wczesnym dzieciństwie, bo nie słyszałem o wstydzie endogennym. No chyba, że istnieje taki, tylko ja o nim nie słyszałem.

 

Ja też mam w papierach,że jestem "zamknięta w sobie" i "wycofana",od dziecka taka byłam ale u mnie to wynikało raczej z tego,że jestem samotnikiem. Ludzi się nie boję ale po prostu nie lubię z nimi przebywać.

Ja jestem jednocześnie samotnikiem, nie ciągnęło mnie za bardzo do nawiązywania kontaktów oraz od zawsze odkąd pamiętam, bałem się i wstydziłem, gdy miałem coś mówić, nigdy nie miałem ani jednego kolegi/koleżanki.

 

Ja internetowy też robiłam. Wszyło mi 115 ale tak jak napisałeś-nie warto się tym sugerować. Takie testy mogą tylko trochę nakierować człowieka ale nic poza tym.

Mnie wyszło 83, na pytania, na które nie znałem odpowiedzi, nie odpowiadałem w ogóle, bo strzelać się nie powinno, by wynik był jak najbliższy prawdy.

 

Od jakiś 2 lat mam tak,że dosłownie wszystko mnie wkurza,np. jak ktoś na szkolnym korytarzu mnie niechcący popchnie to nie ręczę za siebie. Nie wiem skąd mi się to wzięło. Sądzę,że to wynik nagromadzonych frustracji,bo przez cały okres gimnazjum tłumiłam swój gniew.

Mnie też dużo rzeczy wkurza, nawet tych prostych, tyle, że u mnie wkurzenie szybko się blokuje i już nic nie czuję. Ale przez ten czas, gdy jestem wkurzony, to mnie czasem trzęsie ze złości. Nerwowy zacząłem się robić jakieś 5 lat temu. Wcześniej to prawie wcale nawet nie odczuwałem złości.

 

Ale wiesz,że to mogłoby Ci pomóc ?

No domyślam się. Najprędzej bym się udał do specjalisty, jakby mi matka kazała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lubudubu

 

Wiesz ja się za bardzo z tym powiedzeniem nie zgodzę. No,chyba,że ktoś jest mega empatyczny i jest dobrym obserwatorem i na podstawie wzroku potrafi ocenić,czy z daną osobą jest coś nie w porządku. No ja z kolei mam dziwnie z samooceną. Mówi się,że jak ktoś ma niską samoocenę to jest niepewny siebie. Dziwne,bo ja mam pozytywny stosunek do siebie,lubię swoją osobę i gdybym miała możliwość zamiany z kimś to nie zgodziłabym się raczej,a mimo to moja pewność siebie leży.

Miło by było,gdyby ktoś potrafił mi to racjonalnie wytłumaczyć,bo nie wiem. Albo mam tak jak mówię,dobrą samoocenę,ale w stresujących sytuacjach polegam,bo znam swoje możliwości,albo po prostu, tak naprawdę mam niską samoocenę i sytuacje,kiedy moja pewność siebie spada (np. podczas egzaminów) to jakby odkrywają ,wtedy dopiero widać,czy mam niską,czy wysoką. Nie wiem już nic o tym o.o

Oooo nie nie nie XD Wkleiłabym ale jest malutki problemik... Raz przesłałam komuś swoje zdjęcie to stwierdził,że wszystko w porządku ale mam straszny wzrok -________- Nawet na zdjęciu to widać : ((( A najgorsze jest to,że z tą osobą nie rozmawiałam wcale o moim kontakcie wzrokowym,chciał ocenić tylko moją urodę : (

 

Niewidocznaaaa

 

Ja miłości nie uważam za zło,jest mi obojętna,po prostu jej nie odczuwam. Nie przeszkadza mi to jak na razie,poza tym,że widzę,jak bardzo różnię się od innych.

 

mark123

 

To było tylko podejrzenie, nigdy nie dostałem diagnozy uszkodzenia OUN. Nie wiem, co na co może wpływać. Ogólnie w poradni psychologiczno-pedagogicznej i u neurologa byłem w sprawie silnej nieśmiałości, problemów manualnych, powolności oraz bardzo niewyraźnego pisania. Miałem więcej nieprawidłowych cech, ale tylko o tym matka zdecydowała się powiedzieć. Ale przyczyna wstydu, to bym trochę bardziej obstawiał, że wynika z jakichś negatywnych przeżyć w bardzo wczesnym dzieciństwie, bo nie słyszałem o wstydzie endogennym. No chyba, że istnieje taki, tylko ja o nim nie słyszałem.

 

Ja mam stwierdzone zaburzenia emocji z dzieciństwa. Trochę nieśmiała byłam,nie utrzymywałam kontaktów z rówieśnikami, byłam wycofana i zamknięta w sobie,żyłam w swoim świecie,a poza tym miałam też problemy z zachowaniem bo bywałam agresywna,wdawałam się w bójki i notorycznie kradłam. A brzydkie pismo też mam i na karcie od nauczyciela (z którą szłam potem do lekarza) mam też to zapisane,o słabym kontakcie wzrokowym właśnie też jest, powolna też byłam ale z wiekiem i nową rodziną wyrobiłam sobie ruchy,nie podoba mi się to wcale.

Ja sama siebie staram nie diagnozować ale jeśli mam pogdbybać to obstawiam jakieś uszkodzenia płatów czołowych,bo nie panuję nad emocjami. Ciul tam,każdemu zdarzy się wybuchnąć,ale ostatnia sytuacja,w której brałam udział rozwiewa moje wątpliwości. Pobiłam jedną dziewczynę,bez powodu. To nie jest normalne. Mogło to być skutkiem nagromadzonych frustracji,bo przeżywałam wtedy trudny okres (klasa się ode mnie odsunęła z niewiadomych przyczyn,jedyne koleżanki w klasie mnie zostawiły i byłam sama w szkole) ale no kurde ... to nie były aż tak silne emocje,że mogłam stracić panowanie nad sobą. Dlatego przeraża mnie to. Po całej akcji byłam zszokowana,nie sądziłam,że mogę być zdolna do czegoś takiego. A tak wgl. to ogólnie raz byłam też u neurologa odnośnie bólów głowy. Głowa zaczęła boleć mnie po kuligu jakieś 4 lata temu i boli nadal,dzień w dzień,ból ani na chwilę nie ustaje. W dodatku mam też poboczne objawy tego bólu ale jak byłam u neurologa to powiedziała mi,że to przez stres i zapisała maści. Nie wierzę,że to są nerwobóle,bo tak długo by to trwało ? Poza tym niektóre objawy typu oczy zachodzące mgłą, albo to,że kończyny same mi się ruszają coraz częściej, czy przeskoki bólu w różne miejsca głowy chyba nie świadczą o czymś takim. Maście też nie pomogły,a smarowałam zgodnie z zaleceniami i aż do ostatniego dnia. Wgl. nic nie dawały.

 

Ja jestem jednocześnie samotnikiem, nie ciągnęło mnie za bardzo do nawiązywania kontaktów oraz od zawsze odkąd pamiętam, bałem się i wstydziłem, gdy miałem coś mówić, nigdy nie miałem ani jednego kolegi/koleżanki.

 

Ja mam różnie. Kilka lat temu zasmakowałam życia towarzyskiego,miałam własną paczkę znajomych,która z czasem się wykruszyła. Teraz trudno mi żyć bez ludzi ale jednak moje samotnictwo zwycięża,bo na duże imprezy się nie garnę, a od ludzi odchodzę po godzinie,dwóch.

Ja mam tak pół na pół z przewagą samotnictwa. Szkoda tylko,że tej towarzyskiej połowy nie mam jak zaspokajać,bo też znajomych nie mam. Mam jedną koleżankę,która wychodzi ze mną raz na ruski rok. Ale najgorsze jest to,że nie jestem jakaś strachliwa,normalnie zagaduję do ludzi,jestem bardzo śmiała,mam ogromne poczucie humoru,niektórzy mówią,że mam jakąś tam charyzmę ale mimo to większość mnie raczej unika. Zapewne przez tę niedojrzałość -______-

 

Mnie wyszło 83, na pytania, na które nie znałem odpowiedzi, nie odpowiadałem w ogóle, bo strzelać się nie powinno, by wynik był jak najbliższy prawdy.

 

Nie no w to akurat nie uwierzę. 83 to niezbyt wysoki wynik ale mogło to wynikać z tego,że mało się przy tym teście skupiałeś. Po rozmowie z Tobą już widać,ze masz dobre IQ ,masz zainteresowania i wiedzę psychologiczną. Człowiek z niskim IQ nie umiałby tak dyskutować.

 

Mnie też dużo rzeczy wkurza, nawet tych prostych, tyle, że u mnie wkurzenie szybko się blokuje i już nic nie czuję. Ale przez ten czas, gdy jestem wkurzony, to mnie czasem trzęsie ze złości. Nerwowy zacząłem się robić jakieś 5 lat temu. Wcześniej to prawie wcale nawet nie odczuwałem złości.

 

Niezdrowo jest dusić w sobie uczucia. Zwłaszcza uczucie złości,to okropne. Ja np. niektóre też blokuję ale na pewno nie są to uczucia eksplozywne (tak nazywam wszystkie prowadzące do agresji). Tzn. to nie tak,że często ją okazuję albo zostawiam na później ale przenoszę złość na obiekt bardziej dozwolony. Ale nie odczuwać złości ? To dziwne.. Ja mam koleżankę,która zazdrości rzekomo nie czuje.

 

 

No domyślam się. Najprędzej bym się udał do specjalisty, jakby mi matka kazała.

 

No takiej decyzji to matka za Ciebie na pewno nie podejmie. Ale wiem co czujesz. Ja też się jakoś lepiej czuję,jak ktoś z rodziny wie,że chodzę np. do psychologa. Wgl. sama muszę sobie specjalistę załatwić bo ze mną coraz gorzej się robi,postanowiłam,że zrobię to zaraz po wyjeździe na studia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak wgl. to ogólnie raz byłam też u neurologa odnośnie bólów głowy. Głowa zaczęła boleć mnie po kuligu jakieś 4 lata temu i boli nadal,dzień w dzień,ból ani na chwilę nie ustaje. W dodatku mam też poboczne objawy tego bólu ale jak byłam u neurologa to powiedziała mi,że to przez stres i zapisała maści.

Ja byłem u neurologa jakiś czas temu w sprawie zawrotów głowy, szumu w uszach, gwizdek i ciemności przed oczami, tyle że ja to miewam zazwyczaj tylko czasami i krótko. Ale 3 lata temu były takie 2 dni, w których musiałem się trochę o ściany opierać, żeby normalnie chodzić, bo zawroty były silne. O tym, że jestem bardzo słaby manualnie, powolny, nieśmiały i nie nawiązuję kontaktów z ludźmi i że bardzo łatwo się stresuję neurologowi też mówiłem, ale i tak nie o wszystkim powiedziałem. Miałem robione pewne badania głowy, ale wyniki wyszły dobre. Neurolog zauważył, że się jąkam, gdy do niego mówię i że się trzęsę u niego w gabinecie. Powiedział, że jestem kłębkiem nerwów i że mam poważne problemy emocjonalne i powinienem iść do psychologa.

 

Ja mam koleżankę,która zazdrości rzekomo nie czuje.

Ja jak wszedłem na stronę z listą emocji, to miałem wrażenie, że wielu z nich nie potrafię czuć. Albo jest tak, że potrafię, a mam problem jedynie z nazywaniem swoich niektórych emocji.

 

No takiej decyzji to matka za Ciebie na pewno nie podejmie. Ale wiem co czujesz. Ja też się jakoś lepiej czuję,jak ktoś z rodziny wie,że chodzę np. do psychologa.

No akurat na puncie wizyt u psychologa czy psychiatry, to moi rodzice nie są za bardzo tolerancyjni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już myślałam,że ze mną coś nie tak :smile: Mam podobnie jak Schwarzi ,za wyjątkiem że nie mam nic do mężczyzn, a na pewno nie patrzyłabym przez pryzmat jednego na ogół. Nie ciągnie mnie do jakichkolwiek związków, zawsze odmawiam kiedy ktoś chce czegoś więcej, nie mam żadnych kolegów (ŻADNYCH), czułości w związkach nudzą mnie, wydają się dziecinne, bez sensu, niedojrzałe. Kompletnie mnie to nie obchodzi, że nie mam nikogo i nie miałam, choć muszę przyznać że ostatnio zaczyna mnie to męczyć psychicznie, bo kiedy ktoś pyta mnie czy to rodzina czy znajomi czy mam chłopaka to czuję się niekomfortowo kiedy mówię,że nie. Czasami jak ktoś zapyta czy kogoś miałam to mówię,że tak,ale właśnie czuję się z tym źle, że nie mówię prawdy, a kłamię bo to raczej nie jest normalne. Jestem bardzo trudna w miłości damsko-męskiej, ale nie znaczy że nie umiem kochać, bo kiedy to się staje to potrafię prawie wszystko poświęcić. Zarówno miłość psychiczna jak i fizyczna jest dla mnie tylko czymś co odbiera moją niezależność,nieciekawym, nudnym, zabawnym w sensie dziecinności,krępującym i czułabym się niekomfortowo.Nie wiem czy to jest normalne, lekko się niepokoję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lubudubu

 

Mimo to nie odważę się.. Może kiedyś XD

 

mark123

 

Ja byłem u neurologa jakiś czas temu w sprawie zawrotów głowy, szumu w uszach, gwizdek i ciemności przed oczami, tyle że ja to miewam zazwyczaj tylko czasami i krótko. Ale 3 lata temu były takie 2 dni, w których musiałem się trochę o ściany opierać, żeby normalnie chodzić, bo zawroty były silne. O tym, że jestem bardzo słaby manualnie, powolny, nieśmiały i nie nawiązuję kontaktów z ludźmi i że bardzo łatwo się stresuję neurologowi też mówiłem, ale i tak nie o wszystkim powiedziałem. Miałem robione pewne badania głowy, ale wyniki wyszły dobre. Neurolog zauważył, że się jąkam, gdy do niego mówię i że się trzęsę u niego w gabinecie. Powiedział, że jestem kłębkiem nerwów i że mam poważne problemy emocjonalne i powinienem iść do psychologa.

 

No zawroty głowy też mam często. No to lekarzowi powinieneś jak najwięcej mówić,zwłaszcza to,z czego mogą wynikać Twoje dolegliwości. Wiesz.. przy niektórych schorzeniach głowy też dobre wychodzą. No właśnie.. ja też uważam,że powinieneś się sprężyć,iść i otworzyć przed psychologiem.

 

Ja jak wszedłem na stronę z listą emocji, to miałem wrażenie, że wielu z nich nie potrafię czuć. Albo jest tak, że potrafię, a mam problem jedynie z nazywaniem swoich niektórych emocji.

 

Ja mam ze swoimi emocjami tak,że albo je normalnie czuję i są to zazwyczaj te pierwotne emocje typu złość,albo nie czuję wcale np. miłość. Jednak większość emocji odczuwam dość specyficznie, jakby to ująć hmm.. te emocje nie są "pełne". Nic nie powodują i nie wpływają na moje zachowanie. Są takie "lekkie",nie wiem jak to nazwać O.o No bo zobacz,powiedzmy wstyd. Ludzie jak odczuwają wstyd to zazwyczaj się czerwienią i chcą "zapaść się pod ziemię". Wstyd powoduje reakcje somatyczne, widać po twarzy człowieka,czy się wstydzi i po jego zachowaniu,bo ta emocja skłania go do określonych zachowań. Ja tak nie mam. Akurat wstyd jest emocją,której praktycznie wcale nie odczuwam ale nie mam na jakim przykładzie Ci podać,więc trochę zmyślę ale możesz sobie zamiast wstydu wstawić tam inne emocje np. smutek czy radość. No ale niech będzie przykładowy wstyd. Gdybym go odczuwała to wyglądałoby to mniej więcej tak,że czuję się "leciutko" zawstydzona,ale ta emocja nie powoduje u mnie czerwienienia się, trzęsących rąk i nie skłania mnie do zmiany zachowania. Mogłabym powiedzmy podczas sytuacji wstydliwej robić swoje i nie krępować się tym uczuciem. Tak odczuwam większość emocji.

 

No akurat na puncie wizyt u psychologa czy psychiatry, to moi rodzice nie są za bardzo tolerancyjni.

 

Moja siostra też.. Chociaż sama kiedyś ze mną chodziła to teraz jak ja chcę iść to się sra -____-

Nie czaję tego.

 

jaa145

 

a na pewno nie patrzyłabym przez pryzmat jednego na ogół.

 

Ja patrzę raczej przez pryzmat wszystkich,z którymi miałam do czynienia na ogół xd

 

nie mam żadnych kolegów (ŻADNYCH)

 

No to witaj w klubie :)

 

bo kiedy ktoś pyta mnie czy to rodzina czy znajomi czy mam chłopaka to czuję się niekomfortowo kiedy mówię,że nie.

 

Jeszcze gorzej jak reszta rodzeństwa np.,którzy są mniej więcej w Twoim wieku kogoś ma -___- Wtedy to rodzinka potrafi się narzucać.

 

Czasami jak ktoś zapyta czy kogoś miałam to mówię,że tak,ale właśnie czuję się z tym źle, że nie mówię prawdy, a kłamię bo to raczej nie jest normalne.

 

Ja nie kłamię ale doskonale Cię rozumiem. Nie wiem ile masz lat ale strzelam,że w Twoim wieku większość już kogoś ma lub miała. No to wtedy trochę głupio się przyznać,że zawsze byłaś sama.

 

Jestem bardzo trudna w miłości damsko-męskiej, ale nie znaczy że nie umiem kochać, bo kiedy to się staje to potrafię prawie wszystko poświęcić.

 

Ja nie,więc moje rzekome pragnienie miłości to tylko spełnianie swoich egoistycznych zachcianek. Dobrze,że zdałam sobie z tego sprawę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lubudubu

 

Całkiem możliwe.. Na szczęście ludzie tego nie zauważają. Mówią mi,że wyglądam,zachowuję się i mówię w sposób normalny,że nie wydaję się płytka. Po niektórych niestety to widać. Moja siostrzenica też jest płytka i jak coś mówi lub okazuje emocje to od razu widać "sztuczność". Cóż.. niektórym lepiej chyba wychodzi stwarzanie pozorów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to lekarzowi powinieneś jak najwięcej mówić,zwłaszcza to,z czego mogą wynikać Twoje dolegliwości.

Powiedziałem tylko o tym, co mogłem nie obawiając się, że rodzice będą mieć pretensje.

 

No właśnie.. ja też uważam,że powinieneś się sprężyć,iść i otworzyć przed psychologiem.

Sam nie wiem tak dokładnie, czy bardziej w udaniu się do psychologa przeszkadza mi lęk/strach, czy bardziej lenistwo.

 

Ja mam ze swoimi emocjami tak,że albo je normalnie czuję i są to zazwyczaj te pierwotne emocje typu złość,albo nie czuję wcale np. miłość.

Ja mam tak, że staram się w jak najmniejszym jak dam radę stopniu okazywać niektóre emocje, złości z powodu obawy przed krytyką, a wielu innych z powodu, że to dla mnie wstydliwe oraz nie mówię nikomu o emocjach. Mówienie o emocjach poza internetem też byłoby zazwyczaj dla mnie wstydliwe.

 

Ludzie jak odczuwają wstyd to zazwyczaj się czerwienią i chcą "zapaść się pod ziemię". Wstyd powoduje reakcje somatyczne, widać po twarzy człowieka,czy się wstydzi i po jego zachowaniu,bo ta emocja skłania go do określonych zachowań. Ja tak nie mam. Akurat wstyd jest emocją,której praktycznie wcale nie odczuwam ale nie mam na jakim przykładzie Ci podać,więc trochę zmyślę ale możesz sobie zamiast wstydu wstawić tam inne emocje np. smutek czy radość. No ale niech będzie przykładowy wstyd. Gdybym go odczuwała to wyglądałoby to mniej więcej tak,że czuję się "leciutko" zawstydzona,ale ta emocja nie powoduje u mnie czerwienienia się, trzęsących rąk i nie skłania mnie do zmiany zachowania. Mogłabym powiedzmy podczas sytuacji wstydliwej robić swoje i nie krępować się tym uczuciem.

Ja gdy czuję wstyd, to też się nie czerwienie i nie trzęsą mi się ręce (trzęsą się czasami podczas lęku), ale mam ochotę "zapaść się pod ziemię" i czasem też spuszczam głowę w dół.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123

 

Powiedziałem tylko o tym, co mogłem nie obawiając się, że rodzice będą mieć pretensje

 

Strzelam,że byłeś wtedy niepełnoletni ? Bo teraz to normalnie mógłbyś wszystko lekarzowi powiedzieć i nikt by się nie dowiedział.

 

Sam nie wiem tak dokładnie, czy bardziej w udaniu się do psychologa przeszkadza mi lęk/strach, czy bardziej lenistwo.

 

Ale strach/lęk przed czym dokładnie ? Bo ja też w sumie dziwnie się czuję jak mam iść do psychologa,taka skrępowana jestem..

 

Mówienie o emocjach poza internetem też byłoby zazwyczaj dla mnie wstydliwe.

 

Ja mówić o nich mogę i w internecie i poza nim ale okazywać to już nie bardzo.

 

ale mam ochotę "zapaść się pod ziemię" i czasem też spuszczam głowę w dół.

 

Ja czasem tylko głowę spuszczam ale ogólnie to jak zrobię coś wstydliwego to się strasznie wkurzam i zazwyczaj udaję,że śmieję się z siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strzelam,że byłeś wtedy niepełnoletni ? Bo teraz to normalnie mógłbyś wszystko lekarzowi powiedzieć i nikt by się nie dowiedział.

Byłem pełnoletni, ale nie umiem robić niczego tak, by być pewien, że rodzice się nie dowiedzą.

 

Ale strach/lęk przed czym dokładnie ?

Przed ogólnie rozmową (w tym przypadku z psychologiem) oraz przed rodzicami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mozecie byc aseksualni, tzn odczuwac minimalna, lub nie ochote do przytulania. Natomiast jest to dosc czeste w zaburzeniach depresyjnych itd. Tacy partnerzy tez sie zdarzają. Natomiast to co powiedzial pedagog w wieku 8 lat to trzeba by było teraz zweryfikować, a więc badania u neurologa, laryngologa, okulisty a następnie u psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×