Skocz do zawartości
Nerwica.com

Marihuana


flare

Rekomendowane odpowiedzi

Mi sie udało wytrzymać od Baki maxymalnie 837 dni. Jestem od niej uzależniony , choć owe uzależnienie nie jest jakimś moim wielkim problemem. Aktualnie pale raz na miesiąc 2 sztuki .

Jednak nawet Ci co palą tylko w weekendy i tak organizuję sobie wolny czas są dla mnie bardzo czynnymi narkomanami. Takie jest zaznaczam tylko moje zdanie . Może ktoś myśli podobnie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aktualnie pale raz na miesiąc 2 sztuki

to nie dużo , ja jak paliłem to zdarzały się miesiące gdzie potrafiłem palić dzień w dzień , więc według mnie masz jakiś umiar w przeciwieństwie do mnie

Może ktoś myśli podobnie?

narkomanami są na pewno :P ale czy bardzo czynnymi ? szczerze mówiąc nigdy się nad tym nie zastanawiałem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam zapaliłem ostatni raz 4 miesiące temu i załapałem takiego bad tripa , że chyba do końca życia już nie zapale :D

 

Też po takich maksymalnych bad tripach, miałem chyba najdłuższe przerwy w jaraniu (6 i 8 miesięcy), ale jak człowiek siedział na bezrobociu, nuda i beznadzieja go przydusiła butem, to w końcu pobiegł do dilerka wziąść "z pół na kredo" i powrót do obiegu. Dobrze, że mam robotę (9 miesiąc tam robię) i mogę powiedzieć z lekką dumą, że jest to moja pierwsza praca w życiu, w której nie byłem ani razu zaje..ny i w ogóle pod wpływem czegokolwiek, a różnych prac jak ostatnio policzyłem (łącznie z parodniowymi epizodami) miałem już 10 i w każdej sobie używałem do woli. Oby tak dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnia torebka, jak to wypalę to robię przerwę na miesiąc, ciekawe czy się złamie i kupie następną ;p Najbardziej obawiam się że znajdę jakiś filmik o mj na youtubie i mnie ściśnie tak że pójdzie telefon w ruch. Np niedawno tak jakoś wpadłem na to

i kilka godzin później oglądałem ponownie z bananem na ryju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tak ogólnie napiszę do tych co myślą podobnie do Ciebie (nie dotyczy to tylko marihuany). O jakim Ty instynkcie piszesz? Każdy myśli ze ma taki instynkt i wie kiedy przestać i kiedy jest już uzależnienie a kiedy nie. Wystarczy poczytać na forum ludzi inteligentnych co to instynkt zawiódł a myśleli podobnie. Prawda jest taka w każdym uzależnieniu że granica jest tak cienka że znajdujesz się w czarnej dupie zanim pomyślisz.

 

Ale przecież pisałem Ci, że miałem detoks 3-miesięczny i nie odnotowałem praktycznie żadnych objawów odstawienia. Często zdarzają się też okresy 1-2 tygodniowe (albo i dłuższe) gdy nie palę z jakichś tam powodów (np. wyjazd w inne miejsce, tymczasowy brak dostępu do tematu etc.) - i wtedy również nie odnotowuję żadnych przykrych objawów, typu trzęsiawka rąk, depresja i drgawki :D Nawet było tak, że w wirze obowiązków zupełnie zapominałem o tym, że nie mam palenia w swojej szufladzie.

Naprawdę, już chyba zdecydowanie bardziej uzależnia masturbacja, kofeina i internet, aniżeli trawa. Mówię to z własnego doświadczenia.

 

Linki co do szkodliwości marychy możesz sobie spokojnie znaleźć sam bo jest tego od groma tylko Ty wyszukujesz tych które Ci pasują. Wiadomo że jakbyś zapalił raz na ruski rok to tragedii nie będzie.

 

Obserwuję bardzo drobiazgowo swoje ciało i swój umysł. Analizuję różne swoje zachowania, objawy itd. - staram się wywnioskować, co z czego wynika, co jest przyczyną, a co skutkiem. Sporo czasu spędzam na wnikanie w głąb samego siebie. Owszem, są pewne efekty uboczne systematycznego palenia marihuany - jak roztargnienie i pewne problemy z pamięcią krótkotrwałą, które jednak na szczęście nie wpływają w żaden sposób negatywnie na moje życie, bo wszystko się daje ogarnąć. Tak jak wcześniej zaznaczyłem, nie palę dużo - w związku z tym te skutki uboczne są trzymane w ryzach.

 

Nie rozumiem dlaczego stosujesz czy chodzisz na odwyk skoro nie jesteś uzależniony?

 

Można powiedzieć, że to był troche "przypadkowy" detoks. Po prostu wyjechałem w inne miejsce, gdzie nie miałem ani swoich "dojść" do tematu, ani towarzystwa do palenia, ani zbyt wielu sprzyjających sytuacji do tego. Chociaż oczywiście detoks powinno się robić co jakiś czas, właśnie po to aby ograniczyć skalę tych negatywnych skutków ubocznych, po prostu dla zdrowia. Z niczym nie można przesadzać, z tym się chyba każdy zgodzi.

Fakt, że wielu palaczy marihuany robi sobie dobrowolnie regularne detoksy, jest dobrym przykładem tego, że nie można tutaj mówić o uzależnieniu.

Chociaż z drugiej strony oczywiście "detoks" jest tylko pojęciem potocznym, ponieważ marihuana nie jest toksyczna dla organizmu, więc nie ma się z czego detoksykować.

 

Ilość dołów i niesamowicie ch..wych wkrętów jakie złapałem bo bace jest nie do oszacowania. No i jak człowiek zaczyna to uważać za swoją główną rozrywkę (dzień bez zajebki=dzień stracony) to już jest w nałogu totalnie i wtedy drenaż kieszeni jest wyjątkowo pokaźny. Kłopoty z pamięcią i ogólna tępota to kolejne plusy nieprawidłowego spożywania THC. Teraz już prawie całkowicie odstawiłem jaranie ( w ostatnich 9 miesiącach zajarałem moze ze 6 razy) i mam nadzieję, że rzucę to w diabły ostatecznie.

 

Nie uważam, aby z moją psychiką było wszystko w porządku, ale mogę stwierdzić, że chyba nigdy w życiu nie miałem żadnego ch**wego wkrętu po bace, ani tym bardziej bad tripa. Zawsze jest pozytyw, nawet jak miewam poważnego doła. Raz byłem strasznie przybity jedną sytuacją i koleżka mnie namawiał, aby sobie zapalić. Ja się trochę obawiałem, no bo przecież marihuana intensyfikuje doznania i mega dół mógłby się zamienić w krater. Mimo wszystko uległem, zapaliłem i ... w krótkiej chwili nastrój odmienił się o 180 stopni. Nagle do głowy weszło mnóstwo rozwiązań trapiących mnie problemów, nagle wszystko wydało się taki proste, oczywiste i piękne. Nigdy tego nie zapomnę. Najlepsze jest to, że ten "terapeutyczny" efekt pozostał i na następne dni już się czułem zdecydowanie lepiej.

 

Nigdy nie czułem czegoś takiego, abym uważał, że dzień bez palenia=dzień stracony. Nie wyobrażam sobie, aby całe życie sprowadzać tylko do tego i jako główny cel życiowy obrać sobie ogarnianie kolejnej "sztuki" i spalenie jej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie uważam, aby z moją psychiką było wszystko w porządku, ale mogę stwierdzić, że chyba nigdy w życiu nie miałem żadnego ch**wego wkrętu po bace, ani tym bardziej bad tripa. Zawsze jest pozytyw, nawet jak miewam poważnego doła..

To tylko pozazdrościć. Nie widzę przeciwwskazań w takim razie ;) Chodź z drugiej strony nie wiem jaki masz staż w paleniu, a to dość istotne. U mnie też, kiedyś baka działała tylko i wyłącznie, że tak powiem euforycznie. Chyba jakoś po 6-7 latach coś zaczęło się psuć, i pierwsze krzywe jazdy dały o sobie znać. Teraz palę już od 16 lat i mimo ,że robię to bardzo rzadko to bez kilku piwek, lufy nie tykam, bo mnie odmóżdża totalnie. Totalny chaos w głowie spowodowany gonitwą myśli, które na bieżąco zapominam, niechęć do robienia czegokolwiek, a po pół godzinie od zapalenia następuje zawsze ostra gastrofaza (ostro-słodko-ostro-słodko :lol: ), po której pozostaje już tylko 2 godziny muł. I tyle.

Ja się trochę obawiałem, no bo przecież marihuana intensyfikuje doznania i mega dół mógłby się zamienić w krater.

Ja zawsze wpadam w ten krater :x

Nagle do głowy weszło mnóstwo rozwiązań trapiących mnie problemów, nagle wszystko wydało się taki proste, oczywiste i piękne. Nigdy tego nie zapomnę.

Wprowadziłeś je w życie, czy też zakończyły swój żywot razem z hajem?

Nigdy nie czułem czegoś takiego, abym uważał, że dzień bez palenia=dzień stracony. Nie wyobrażam sobie, aby całe życie sprowadzać tylko do tego i jako główny cel życiowy obrać sobie ogarnianie kolejnej "sztuki" i spalenie jej.

Nie o to mi chodziło. Znam wielu ludzi co palą codziennie, mają swoje cele i realizują je z mniejszym lub większym powodzeniem, ale jeśli nie zapalą to się po prostu gorzej czują. Są przyzwyczajeni do tej intensyfikacji jaka daje zjara, i dzień bez zajebki jest po prostu mniej atrakcyjny i jakiś taki szary po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od 4 czy 5 miesięcy bez. Nie mam ochoty zapalić, ale wiem jak to jest, gdy w pewnym momencie pojawia się intesywna potrzeba siegnięcia po trawę, powodowana chęcią spojrzenia na rzeczywistość pod trochę innym kątem. Filmów, które chciałbym zobaczyć pod wpływem się już nazbierało, a do tego brakuje mi moich fiolozoficzno-socjologicznych przemyśleń, które po zapaleniu uważam za przejaw geniuszu w Czystej, witkiewiczowskiej Formie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To tylko pozazdrościć. Nie widzę przeciwwskazań w takim razie ;) Chodź z drugiej strony nie wiem jaki masz staż w paleniu, a to dość istotne. U mnie też, kiedyś baka działała tylko i wyłącznie, że tak powiem euforycznie. Chyba jakoś po 6-7 latach coś zaczęło się psuć, i pierwsze krzywe jazdy dały o sobie znać. Teraz palę już od 16 lat i mimo ,że robię to bardzo rzadko to bez kilku piwek, lufy nie tykam, bo mnie odmóżdża totalnie. Totalny chaos w głowie spowodowany gonitwą myśli, które na bieżąco zapominam, niechęć do robienia czegokolwiek, a po pół godzinie od zapalenia następuje zawsze ostra gastrofaza (ostro-słodko-ostro-słodko :lol: ), po której pozostaje już tylko 2 godziny muł. I tyle.

 

Mój staż nie jest długi, zdecydowanie. Przy tobie to się chowam, gdyż u mnie są to niecałe 3 lata, z których ok. 1,5 roku to palenie prawie codzienne. Mam pełną świadomość tego, że z biegiem lat może się to wszystko zmieniać. W sumie nawet teraz widzę, że obecne fazy są inne niż te na samym początku. Wbrew pozorom na samym początku palenia nie miałem jakichś super-euforycznych i śmiechowych hajów - był fajny chill-out, ale ogólnie to wszystko było delikatne. Na początku przygody z jaraniem miałem wysoką tolerancję na THC, która to dopiero stopniowo zaczęła słabnąć. Najważniejsza różnica to taka, że na początku palenia były liczne zajebiste rozkminy o życiu (których efekt pozostał w pewnym stopniu do dziś) - potem niestety stawały się coraz rzadsze/słabsze, obecnie raczej ciężko byłoby mi się tak ubakać, aby "odkryć" coś genialnego, co wywróciłoby moje postrzeganie świata do góry nogami. Co nie zmienia faktu, że jak wezmę sobie jakiś temat do przemyśleń, to na wszystko patrzy się pod nieco innym kątem, z innej perspektywy.

 

 

Wprowadziłeś je w życie, czy też zakończyły swój żywot razem z hajem?

 

Oczywiście że wprowadziłem w życie. Jak pisałem wyżej, efekt palenia w pewnym stopniu pozostał również po wytrzeźwieniu, co pomogło mi się szybciej i łatwiej uporać z tym trapiącym problemem.

 

Nie o to mi chodziło. Znam wielu ludzi co palą codziennie, mają swoje cele i realizują je z mniejszym lub większym powodzeniem, ale jeśli nie zapalą to się po prostu gorzej czują. Są przyzwyczajeni do tej intensyfikacji jaka daje zjara, i dzień bez zajebki jest po prostu mniej atrakcyjny i jakiś taki szary po prostu.

 

No to czegoś takiego również absolutnie nie czuję. Zazwyczaj palę późno wieczorem, na dobry sen. Nigdy nie mam tak, abym odczuwał silną potrzebę zapalenia w ciągu dnia w celu poprawy samopoczucia. Wręcz przeciwnie, po paleniu na sen dzień wcześniej, cały następny dzień zazwyczaj jestem w bardzo pozytywnym nastroju. Owszem, gęba sama się śmieje na myśl o tym, że późnym wieczorkiem znowu sobie przypalę, ale absolutnie nie ma żadnego niekontrolowanego ciśnienia, aby obowiązkowo zapalić tu i teraz. Trzymam się swojego systemu "bezszkodowego" palenia, praktycznie cały dzień staram się być trzeźwy, bo ogólnie nie wyobrażam sobie funkcjonowania cały czas w stanie upalenia. Jestem pewny, że wtedy raczej wiele bym nie ogarnął i na pewno pozawalał wiele spraw. W środku dnia palę tylko i wyłącznie w dwóch przypadkach: 1) gdy mam wolne i nie mam żadnych obowiązków na głowie, 2) gdy odwiedzą mnie palący znajomi, z którymi się dawno nie widziałem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc, testuje palenie:) boje się pić alkoholu odkąd mam nerwice a chciałbym sie oderwać od czasu do czasu to sobie zapale zielska, wrażenia: nie jest to taki stan jak kiedyś był pierwsze 10 min masakra serce malo nie wypadnie tetno wysokie nic przyjemnego, całkiem inaczej jak wczesniej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego marycha miałaby być lepsza od alkoholu?

 

Mimo, że obie substancje mają swoje wady i zalety, to jednak uzależnienie od tej drugiej jest znacznie bardziej destrukcyjne i to nie tylko dla osoby bezpośrednio używającej, lecz także dla jej najbliższej rodziny i otoczenia. Po za tym znacznie ciężej z tego wyjść, bo alkohol jest znacznie "twardszy".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ktoś tu kiedyś pisał o czasopiśmie na temat środków psychodelicznych.Bodajże jest to dwumiesięcznik.Wie ktoś o co chodzi ?

Znam tylko Spliff i możliwe,że o to chodzi lecz jest ona w 100 % poświęcona ganji chyba ,że czasami coś napiszą na temat innych środków dlatego ktoś o niej wspomniał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jak działa na was marihuana, gdy jesteście na lekach? Czujecie jakąś różnicę? Jest gorzej czy lepiej?

zależy na jakich lekach .

Jeśli chodzi o SSRI , metylo , donepezil , Lamo , baclo ( to co biorę ja sam) to zdecydowanie lepiej , bez dwóch zdań. Tyle tylko ,że lepiej nie palić jak się leki wkręcają, stabilizują w organiżmie,,, bo wtedy to różne szopki mogą zaistnieć, pewnie nawet z atakami paniki, a nie ma nic gorszego!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jak działa na was marihuana, gdy jesteście na lekach? Czujecie jakąś różnicę? Jest gorzej czy lepiej?

 

czesc, testuje palenie:) boje się pić alkoholu odkąd mam nerwice a chciałbym sie oderwać od czasu do czasu to sobie zapale zielska, wrażenia: nie jest to taki stan jak kiedyś był pierwsze 10 min masakra serce malo nie wypadnie tetno wysokie nic przyjemnego, całkiem inaczej jak wczesniej

mam wrażenie że tutaj większość sie wspiera w nałogach i nie ma absolutnie zamiaru z niego/ nich wyjsć. "Bezimienna123"Bierzesz leki i co masz zamiar sie wyleczyć czy sobei tylko poeksperymentować?

"Ariel28" zamiast leczyć nerwicę która Ci przeszkadza to testujesz na sobie palenie - gratuluję myślenia!

Kalebx3 brak słów.

Ja mam wrażenie że WY nie chcecie być zdrowi nawet nie macie takiego zamiaru. Wiedząc co robi uzależnienie z człowiekiem nawet minimum dobrej woli żeby nie ćpać nie widać z waszej strony tylko wzajemne kółko adoracji co wziąc jak wziąć z czym połączyć żeby dało niezłego kopa a nie było aż takich uboków. Ręce opadają. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodam jeszcze że mam to gdzieś że są ludzie co ćpają, piją, mają nerwicę, lęki że chodzą po ścianach czy deprechę i nie chcą z tym nic zrobić. Wkurza mnie tylko że podaje się tutaj "mixtury" co z czym i jak żeby mieć lepszego kopa. Wiadomo że to nie leczy a wpędza w jeszcze większą chorobę. To forum psychologiczne i ma na celu pomagać ludziom a jak ktoś nie ma takiego zamiaru pomóc komuś czy nawet sobie to niech założy forum z info jak sobie przygrzać. (taka wirtualna melina informacyjna)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×