Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Dziewczęta, na tyle ile mogę przez ograniczone medium, jakim jest internet, udzielam Wam wsparcia :)

 

Za mną te mysli samobójcze chodzą, oddalają się i potem w najbardziej nieoczekiwanym momencie wracają z impetem. Wiem, ze raczej się na to nie zdecyduję, raz próbowałam, raz otarłam się o śmierć właściwie nie zdając sobie sprawy z tego, co robię, po prostu chciałam zrobić show tego, jaka jestem bezradna, łykając garść tabletek.

 

Kiedy o tym myślę, przypominam sobie tą rozpaczliwą panikę z ambulansu, tą gwałtowną chęć życia, i staram sie ją w sobie rozbudzić w mniej ekstremalnych warunkach :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam problem, odstawiony mialam przez psychiatre zoloft bo mialam poglebienie stanow depresyjnych, mysli samobojcze. Zostal mi sam Tegretol, wszystko bylo w miare ok, zaczelam czuc sie otepiala, osowiala, wykonywalam bezwiednie czynnosci np. przechodzilam przez jezdnie nie rozgladajac sie. Czulam sie rowniez "dziwnie" mialam wrazenia bycia obserwowana przez ludzi, nie wiem jak to opisac, poprostu czulam sie dziwnie. Tegretol wyciszyl mi na tyle moje ataki zlosci ze bylo ok, w czwartek mialam drobna sprzeczke z mezem i pojawil sie pierwszy wybuch zlosci od czasu leczenia. Byl on krotkotrwaly, dosc intenrsywny ale nie taki jak poprzednie. Skonczylo sie to natomiast strasznym zjazdem i proba samobojcza. Wzielam reszte tabletek tegretolu, popilam wodka. Efekt jaki byl latwo sie domyslec nieciekawy. Maz pod wplywem tego co sie stalo kazal mi odstawic lek przez to wydarzenie i bezwiednie poddalam sie temu i od piatku nie biore lekow. Zaczynam sie zastanawiac czy dobrze robie, kurde boje sie ze znowu bede miec wybuchy zlosci, ze nie bede panowac nad soba. Czuje sie zle z tym co zaszlo i wstydze sie tego. We wtorek za tydzien mam wizyte u psychiatry i mysle czy nie brac spowrotem tegretolu i przemilczec ten incydent i zabrac sie calkiem za to co mi lekarz proponuje- zapisac sie na terapie. wtedy powinno wszystko dzialac jak trzeba?

 

Kurcze pojawia sie teraz problem z mezem, nie mam pojecia co z tym zrobic. Moja wizyta u psychiatry byla glownie za namowa mamy i jego. Poszlam, zaczelam brac leki ale na terapie sie nie zapisalam, maz twierdzil ze jestem spokojniejsza po lekach, widzi ze cos sie dzieje na lepiej. Nastepnie na moje jeki ze niechce mi sie chodzic 3 razy w tyg na terapie stwierdzil ze wystarczy jak z nim bede rozmawiac. teraz po calym incydencie stwierdzil ze ja jednak zadnych lekow i lekarza nie potrzebuje i minie mi wszystko jak zaczne sie spelniac zawodowo, ze swoje objawy i problemy wymyslilam sobie i w necie cos wyczytalam...

W takim razie po co mi mowil ze mam isc do lekarza, poszlam- lekarz stwierdzil ze jest mocno nie tak, trzeba sie leczyc,maz stwierdzil ze ok, bedzie mnie wspieral a teraz wyskakuje z takim tekstami.

Nie wiem juz nic, mam metkik w glowie, czuje sie koszmarnie i zlekcewazona/oszukana, no nie wiem jak to ubrac slowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sisley, Twój mąz nie radzi sobie z tą sytuacją idż na terapie w tym wszystkim to jedyne sensowne rozwiazanie.Psychiatrze powiedz dokładnie wszystko co się stało.Uważam że Twój maz w tej sytuacji sam tez potrzebuje wsparcia rozmowy z nim nie uzdrowią Twojej duszy bo on nie jest specjalistą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boję się sama siebie. Często stojąc na przejściu, mam wrażenie że zrobię krok do przodu w 'nieodpowiednim' momencie i odczuwam wtedy ulgę. Chciałabym, żeby coś mi się stało. Chcę mieć tylko pewność, że na pewno się uda. Nie chce obudzić się w szpitalu po nieudanej próbie. Nie chcę mieć obrażeń, które uniemożliwią mi uwolnienie się...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

evamari, mogę Cie zapewnić,ze nie warto ,dobrze to napisałaś gdyby się nie udało nie masz pojęcia jakie piekło Cie czeka więc nie próbuj .Raczej mimo wszytko walcz o siebie warto,zawsze warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszą być skuteczne sposoby. Boję się tylko, że przy moim pechu coś pójdzie nie tak. Nie powiedziałabym, że warto walczyć.

Logicznie myśląc, to życie nie ma sensu. Rodzimy się, żyjemy, umieramy. Tylko to 'żyjemy' mi nie odpowiada. Jeśli nie ma nic potem, to to jest bez sensu. A jeśli jest coś później, to ja chcę to zobaczyć w takim momencie, który ja wybiorę. Czemu los lub ktoś ma za mnie decydować kiedy mam umrzeć? Czemu to źle, że chcę sama o tym zdecydować, o sobie. Chyba nie ma w tym nic złego. Życie prowadzi do śmierci -to fakt. Więc lepiej w ogóle się nie rodzić. I kłopot z głowy. Jeśli ktoś aprobuje np. aborcję to nie powinien też widzieć nic złego w samobójstwie. Decyzja należy do konkretnej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszą być skuteczne sposoby. Boję się tylko, że przy moim pechu coś pójdzie nie tak. Nie powiedziałabym, że warto walczyć.

Logicznie myśląc, to życie nie ma sensu. Rodzimy się, żyjemy, umieramy. Tylko to 'żyjemy' mi nie odpowiada. Jeśli nie ma nic potem, to to jest bez sensu. A jeśli jest coś później, to ja chcę to zobaczyć w takim momencie, który ja wybiorę. Czemu los lub ktoś ma za mnie decydować kiedy mam umrzeć? Czemu to źle, że chcę sama o tym zdecydować, o sobie. Chyba nie ma w tym nic złego. Życie prowadzi do śmierci -to fakt. Więc lepiej w ogóle się nie rodzić. I kłopot z głowy. Jeśli ktoś aprobuje np. aborcję to nie powinien też widzieć nic złego w samobójstwie. Decyzja należy do konkretnej osoby.

Uważasz to za logiczne że życie nia ma sensu?gdyby tak każdy mysłał ludzkość by wyginęła.Masz depresyjne postrzeganie świata dlatego wszystko wydaje Ci się beznadziejne,a nie dlatego że tak akurat jest.Znowu uparcie napisze WARTO walczyć to wymaga odwagi,pracy,cierpliwości.Umrzemy wszyscy to racja,ale dlaczego nie mamy pięknie i dobrze wykorzystac tego co tutaj jest nam darmo dane?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszą być skuteczne sposoby. Boję się tylko, że przy moim pechu coś pójdzie nie tak. Nie powiedziałabym, że warto walczyć.

Logicznie myśląc, to życie nie ma sensu. Rodzimy się, żyjemy, umieramy. Tylko to 'żyjemy' mi nie odpowiada. Jeśli nie ma nic potem, to to jest bez sensu. A jeśli jest coś później, to ja chcę to zobaczyć w takim momencie, który ja wybiorę. Czemu los lub ktoś ma za mnie decydować kiedy mam umrzeć? Czemu to źle, że chcę sama o tym zdecydować, o sobie. Chyba nie ma w tym nic złego. Życie prowadzi do śmierci -to fakt. Więc lepiej w ogóle się nie rodzić. I kłopot z głowy. Jeśli ktoś aprobuje np. aborcję to nie powinien też widzieć nic złego w samobójstwie. Decyzja należy do konkretnej osoby.

Miewałem podobne myśli. Musisz się zacząć leczyć, ale to chyba jasne.. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

evamari, wydaje mi się, że próbujesz przekonywać sama siebie, że samobójstwo, jest ok. Tak jakby usprawiedliwić to, co chcesz zrobić.

 

Logicznie myśląc, to życie nie ma sensu. Rodzimy się, żyjemy, umieramy
I tu się mylisz. Jest to związek przyczynowo-skutkowy, a to zawsze ma sens. To tak jakbyś powiedziała, że bez sensu jest związek: dotknąłem gorącego piekarnika - mam poparzoną rękę. Jedno wynika z drugiego, a to jak najbardziej jest logiczne.

 

Piszesz, że nie podoba Ci się to "żyjemy". A dlaczego? W zdecydowanej większości to od nas zależy jakie jest to "żyjemy" i zawsze możemy to zmienić na takie "żyjemy", jakie będzie nam odpowiadało.

 

No i na koniec zasmucę Cię - nie ma skutecznej metody na odebranie sobie życia. Ja połknęłam ponad 100 tabletek i nadal żyję, znajoma przeżyła skok z 10 piętra, ktoś tam przeżył wskoczenie pod pociąg. To właśnie próby samobójcze są bez sensu, bo tak naprawdę niczego nie rozwiązują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Owszem zależy to od nas, ale niestety też od innych ludzi, więc nie zawsze da się żyć tak jak chcemy. Zresztą nie o to chodzi. Ja wolałabym powiedzmy ''nie dotknąć tego gorącego piekarnika', czyli nie urodzić się. Co jest w tym złego? Przepraszam, jeśli piszę coś nie tak. Nie chcę źle. Po prostu nie rozumiem, czemu człowiek nie może sam o tym decydować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

evamari, Trudno zapytać się człowieka czy chce się urodzić. To może zabrzmieć głupio ale stwierdzenie, "skoro się sparzyłam, to opatrzę obrzęk i postaram się więcej nie dotykać piekarnika" jest chyba bardziej logicznym uzasadnieniem niż to że "piekarnik jest bez sensu". Te porównanie nie oddaje dość dobrze życia, ale faktem jest że zamiast słuchać filozofii jaką podsuwa ci depresja potrzebujesz po prostu leczenia.

Czy cierpienie jest bez sensu? Ono mówi nam że doświadczamy jakiegoś zła, często przez nas niezawinionego. Że coś jest nie tak. Ale kiedyś się kończy, natomiast można je różnie przeżyć. Nawet walka o to że kiedyś kupię sobie coś co lubię i uśmiechnę się już ma jakiś sens. Nawet mało ważne rzeczy mogą być bardzo ważne dla drugiego człowieka. To nie nasza użyteczność i samopoczucie decyduje o sensie życia. Osoby, które osiągają mistrzostwo w jakieś dziedzinie robią to przez ból treningu, a przecież życie jest więcej warte niż jakiś złoty puchar. Ludzie poświęcają się żeby ratować bezpańskie psy, a przecież ty jesteś ważniejsza niż zwierzęta. W takim razie dlaczego uważasz się za pomyłkę wszechświata? Z depresji da się wyjść, a te trudne przeżycia mogą okazać się twoim bogactwem a nie bezsensem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×