Skocz do zawartości
Nerwica.com

KLOMIPRAMINA (Anafranil, Anafranil SR)


mikolaj

Czy klomipramina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?  

133 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy klomipramina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      84
    • Nie
      33
    • Zaszkodziła
      28


Rekomendowane odpowiedzi

Ja mam lęki odkąd pamiętam ,wszystko zaczęło się od nerwicy natręctw (tak mi się wydaje)w dzieciństwie zawsze byłem pobudzony i zachowywałem się jakbym miał ADHD zresztą do dzisiaj mi coś z tego zostało Brak motywacji,ociężałość mięśni pojawiła się w gimnazjum co przerodziło się w ciężką depresję ,wtedy o tym nie wiedziałem i nie dopuszczałem do siebie myśli ,że mogę coś mieć z psychiką.Robiłem badanie krwi i wymyślałem choroby (hipochondria).W 3 klasie technikum odwiedziłem pierwszy raz psychiatrę (całe wakacje przeleżałem).

Pierwszym moim lekiem była paroksetyna,promazyna,depakinie chrono,zadziałało ,po paru dniach czułem się jak młody bóg(hipomania),koncentracja żyleta,pewność siebie,łatwość nawiązywania kontaktu,lider grupy,mega euforia połączona ze spokojem.Jadłem dużo dragów i po żadnym stymulancie tak pięknie się nie czułem.Niestety bajka trwała zaledwie równy tydzień, pozniej wszystko prysło jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.Wróciłem do tego samego momentu co wcześniej, pobrałem paro jeszcze dwa miesiące i żadnej różnicy nie zauważyłem.Na 3 wizycie mój psych zrobił wywiad ze mna i stwierdził ,że najprawdopodobniej mam zaburzenie osobowości i tutaj tylko terapia mi pomoże.Poprosiłem go o przepisanie innego leku ,SNRI wenlafaksyne dostałem.Po 3 miesiącach brania ani trochę nie zadziałało ,a zaznaczam ,że byłem na maksymalnej dawce.Trzecim lekiem była sertralina która gówno dała.Po tym leku zrobiłem sobie przerwę od lekrzy która trwała 2 lata.Męczyłem się ,łudziłem ,że będzie lepiej.Niestety pomaszerowałem pokornie ze spuszczoną głową po inne leki ,tym razem inny lekarz który powiedział ,że mam nerwicę lękową(wydaję mi się ,że ten pierwszy jest bliżej prawdy).Ten nie przeprowadził wywiadu ,streściłem mu szybciutko objawy i wpisał F41.1.Chodzę do niego nie cały rok.Przepisał mi Anafranil SR75 nie podziałałał,dorzucił mirtazapinę która zadziałała przeciwlękowo bardzo dobrze ,ale tylko na 2 tygodnie.Natępnie odstawiliśmy anafranil zostałem na samej mircie ,pregabalinie,baclofenie.Zero ! Może na początku pomagały ,ale sam nie wiem czy czasem nie placebo.

xanonymous alprox pomaga i to bardzo dobrze ,ale sam wiesz ,że uzaleznia i nie mogę dużo tego brać.

Z chorobą borykam się od zawsze i nie widzę jak na razie końca, powoli nie wiem co robić.Są jeszcze leki ,kombinacje do przetestowania ,ale nie więrzę za bardzo ,że one coś pomogą.Każdą grupę przetestowałem więc...Teraz pewnie dostanę nowe leki,kombinację i dołączę do tego psychoterapie.Za tydzień mam pierwszą wizytę u psychologa ,najlepsze ,że będzie to lekarz który mi powiedział na początku ,że mam zaburzenie i tylko terapia pomoże (z czym ja się nie zgodziłem i wk.urwiłem na niego) ,może powiedzieć z czystym sumieniem "a nie mówiłem?" :roll:

 

"dążenie do natychmiastowej przyjemności bez wysiłku doprowadziło do tego, że kora mózgowa nie wykształciła się prawidłowo" coś w tym jest, też mogę się do tego ustosunkować .Moje relacja z rodzicami były zawsze dziwne.Ojca praktycznie nie miałem , a mama no cóż było ciężko ,ale ona też choruje na lęki,depresję od dzieciństwa.

Mam siostrę i brata którzy są zdrowi.Jestem blizniakiem ,może mój płód był słabszy ? Obecny psychiatra coś o tym wspominał.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam lęki odkąd pamiętam ,wszystko zaczęło się od nerwicy natręctw (tak mi się wydaje)w dzieciństwie zawsze byłem pobudzony i zachowywałem się jakbym miał ADHD zresztą do dzisiaj mi coś z tego zostało

 

 

No tak slowo w slowo jak u mnie. I do dzisiaj mam podobnie aczkolwiek juz tak nie wariuje bo mam swoje lata. Ale tez pozostaly stare nawyki jak robienie czegos zupelnie bez zaangazowania albo robienie jednej rzeczy i bezmyslne przerzucanie sie na druga. TAK Wszystko zaczelo sie od NN. Juz w podstawowce na lekcjach mialem problemy z wysiedzeniem. Jak dochodzil jakis stres typu klasowka to pojawialy sie przerozne objawy. ( to dlugopis zle lezal, to ja zle siedzialem i ciagle poprawialem pozycje, to ubrania mi przeszkadzaly i ciagle poprawialem koszulke , bluze, to natretne mysli ze nie dam rady utrzymac dlugopisa i nic nie napisze). He do dzisiaj pamietam jak ataki paniki mialem przed informatyka..balem sie ze nic nie bede w stanie zrobic przy komputerze). Pobudzenie, jakies hipomaniakalne euforie to raczej byla forma rozladowania stresu i napiecia z ktorym od malego nie radzilem sobie. Jak bylem maly duzo gralem w pilke, biegalem bo jak zostawalem dluzej w domu to stres, gonitwa mysli wykanczala mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co to lpd ? TLPD wiem.

lubudubu jakieś leki pomogły? Aktualnie jak się leczysz ? Chodzisz na psychoterapię ? Chodziłeś kiedyś ?

 

"robienie czegos zupelnie bez zaangazowania albo robienie jednej rzeczy i bezmyslne przerzucanie sie na druga"

Też to mam ,ale wiem ,że przez lęki ,kiedy byłbym zdrowy moje zaangażowanie na pewno by wróciło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JużTuByłem, lubudubu, Jednak czy zaburzenia osobowości nie charakteryzują się tym, że występują od dzieciństwa? Że ma się wrażenie, że ze mną zawsze było coś nie tak?

Inaczej kiedy do pewnego momentu jest dobrze i nagle bum w wieku 18,20 lat zaczynają się problemy psychiatryczne, które nie tylko są dokuczliwe ale uniemożliwiają podstawowe funkcjonowanie.

Natręctwa, małe lęki, moczenie nocne, koszary senne to przypadłość wielu dzieci, które na pewnym etapie rozwoju mają przejściowe objawy (lęk szkolny itp), a później w dorosłym życiu jest z nimi wszystko ok,

 

Ale czy widzicie jakiś wyraźny początek, w konkretnym wieku kiedy wszystko się spierniczyło?

 

Diagnoza zaburzeń osobowości i zaburzeń lękowo-depresyjnych to diagnozy, które nie mówią nic. Są workiem bez dna, gdzie można wrzucić wszystko (do dysocjacji psychotycznej w border-line). A "leczenie" przypomina opiekę paliatywną - podąża się za objawem - dzisiaj lęk, paroksetyna, następnie problemy ze snem, mianseryna, następnie anhedonia, to aktywizujący neuroleptyk np fluanksol.

Może zacznijmy od diagnoz, które mają znaczenie, gdzie są standardy leczenia, ścieżka postępowania. To, że ktoś się moczył w dzieciństwie, miał koszmary senne, może świadczyć o wrażliwości ale nie stawiajmy od razu metki zaburzeń osobowości tj. autodestrukcyjnych zachować, cięcia się, grożenia bliskim samobójstwem, pica domestosu itp.

 

Psychoterapeuci lubią zaburzenia osobowości i nerwice (F41) bo to dla nich woda na młyn, 2-5 lat terapii świetny klient. Ale wykluczmy najpierw problemy psychiatryczne.

Oczywiście też uważam, że psychoterapia może pomóc, nawet zdrowym osobom, w rozwoju osobowości, ukazaniu toksycznych schematów postępowania. Ale to raczej dodatek dla bogatych yappis.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciezko powiedziec. Wlasciwie to zawsze przyjmowalem postawy unikajace. Predzej mi bylo do stronienia od dzieci niz do szukania z nimi kontaktu. Natrectwa to faktycznie dokuczaly mi od malego. No i czesto nawet w rodzinie kazdy sie mnie pytal czemu ja taki smutny. Moze i nie jest ze mna tak zle ale nijak nie moge znalesc w sobie motywacjii do zycia, do dzialania. Zadnych celow, szybkie wypalanie sie. Gdybym jeszcze wiedzial jak odnalesc w sobie te zdrowa energie do zycia. Dzisiaj caly dzien przelezalem z pustka w glowie. I tak dzien w dzien. Czym to jest uwarunkowane ze np dana osoba cos robi i nagle pojawiaja jej sie w glowie nowe pomysly..ze to zrobi ze tamto. Przy tym wszystko jest zorganizowane. Ja zrobie jedna rzecz i jestem przy tym nienormalne zmeczony a i tak mam wrazenie ze powinienem robic cos innego , ze czas leci i marnuje sie. W wieku 25 lat powininem myslec trzezwo o przyszlosci , o rodzinie a niestety jest inaczej.

 

Troche taki offtop sie zrobil .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lubudubu, No to może wygląda trochę na zaburzenia osobowości, albo dystymia. Nie było załamania linii życiowej, utraty pracy,wyrzucenia ze studiów. Ale je akurat można łagodzić. Próbowałeś Wellbutrin, Edronax, Fluanxol, Sulpiryd, Amisulpiryd. Te ostatnie neuroleptyki w małych dawkach mają działanie motywujące. Na Zachodzie są używane do leczenie dystymii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic zlego sie nie dzieje w zyciu. Nie nie probowalem ale mam je w glowie. Ja bym bardziej sklanial sie do osobowosci unikajacej//zaleznej anizeli dystymii. Chociaz moze i troche jest w tym racjii. Fajnie by bylo jakby sie wzielo 1 lek i nagle wszystko przeszlo ale tutaj chyba to nie przejdzie.

 

 

Ciekawe czy komus z osobowoscia unikajaca cos tak naprawde pomaglo. Ze w koncu czlowiek staje sie samodzielny, przedsiebiorczy,zaradny. Terapia nie wiem czy podziala w tej kwestii cokolwiek.

 

Kiedys myslalem tez nad schizoidalna..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lubudubu, Nie przekonasz się jak nie spróbujesz. A życie ucieka. Bierz leki w odpowiednich dawkach, przez odpowiedni czas. Sam się przekonasz czy to coś daje.

Ale nie wracaj do SSRI, jak źle na Ciebie działały. Ja już sobie obiecuje, że jak znowu dopadną mnie objawy depresji atypowej, to raczej skłaniam się do neuroleptyku o działaniu przeciwdepresyjnym. Neuroleptyki nie powinny powodować sztucznego pobudzenia (no arypirazol jest specyficzny), dysforyczności i agresji. Choćby nie wiem jak mnie kusiło do fluo, która szybko znosi senność - nigdy więcej. Mam się czuć naturalnie, a nie, lecząc jedne objawy, wpadać w drugie. Jak sam stabilizator nie pomoże, zamawiam wizytę i idę do mojej psychiatry. Żadnych samodzielnych decyzji. Już mi mówiła, że w razie gdyby lamotrygina odpowiednio nie zabezpieczała skłania się ku Fluanxolowi.

 

Aha idź do dobrego psychiatry, który nie rozkłada rąk kiedy wykorzysta 4 SSRI i na tym kończy i skuteczna może być tylko terapia. Psychiatrzy są z różnej szkoły i część wychodzi z założenia, że rolą leków jest poprawienia komfortu i jakości życia.

Czyli do lekarza w okolicach 35-50 lat. Ci młodsi są niestety nastawieni coraz bardziej psychoterapeutycznie, jakby zapomnieli, że medycynę studiowali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie kiedy zacząłem widywać się z psychiatrą na początku liceum, diagnozowano jako nerwicę natręct, ner. lękową, depresję, przez chwilę podejrzewała nawet schizofrenię. Było testowane mnóstwo leków z żadnym skutkiem. Aż pani doktor rozłożyła ręce i stwierdziła że cierpię na zab. osobowości i tylko terapia, standard. Że nie potrafi mi pomóc, leki są o kant dupy rozbić. Nie przyjąłem tego do wiadomości, obraziłem się na psychiatrów i byłem przekonany że mam schizofrenię przez parę lat. Ale że coś ze mną nie tak, czułem już od dziecka, zawsze czułem się inny od reszty, z reguły gorszy, izolowałem się. Także u mnie nie jest to kwestia nabyta, choć zdecydowanie pogorszenie objawów nastąpiło w wieku dojrzewania, chyba często tak właśnie jest. W każdym razie minęło wiele lat i dopiero po próbie samobójczej i wizycie w szpitalu, zaakceptowałem że mam te cholerne zab. osobowości i psychiatria ma mi niewiele do zaoferowania.

A jeśli chodzi o Anafranil, już wiem czemu lekarz stwierdził że nigdy mi go nie przepisze. Ten lek, jak i reszta trójcyklicznych, jest wyjątkowo toksyczna przy przedawkowaniu. Facet najwyraźniej boi się że wezmę za dużo w wiadomym celu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depas, Kto wie, może też mam zaburzenia osobowości. Jeśli stabilizatory nie przyniosą poprawy, bądź jedynie chwilową ulgę, a teoria spektrum CHAD po antydepach nie wypali pewnie będziemy w podobnej sytuacji. I leki pozostaną tylko do łagodzenia najbardziej dokuczliwych objawów, podczas gdy nigdy nie będzie mowy o pełnej remisji. Wydaje mi się, że jestem już za stary, żeby terapia pomogła. I pewnie też nadejdzie moment, że się poddam i wybiorę jakieś autodestrukcyjne rozwiązanie. Na razie jednak udaje mi się utrzymać pracę, studia.

 

PS Co do schizofrenii - zaburzenia osobowości tez powodują objawy psychotyczne, to pewnie forma kompensacji nieradzenia z rzeczywistością. Podobno występuje przy osobowości chwiejnej emocjonalnie, typu borderline.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu, jakkolwiek głupio to zabrzmi, chciałem mieć schizofrenię. Dlatego, że to jest choroba, a choroby można leczyć. Natomiast kiedy lekarka mówi mi że mam zaburzenia osobowości i psychiatria nie jest w stanie mi pomóc, nadzieja na poprawę i wyleczenie idzie się paść. Jeśli więc nie jestem chory, nie da się mnie leczyć, już taki po prostu jestem i koniec, teraz radź sobie sam. Taka diagnoza zupełnie mnie pognębiła, bo nie dawała żadnych perspektyw. Poza oczywiście intensywną, długą terapią bla bla bla, w którą do dziś nie wierzę.

Generalnie sklasyfikowano mnie jako taki psychaitryczny worek bez dna - zab. osobowości typu mieszanego, czyli wszystkiego po trochu, nic konkretnego, typu wspomniany przez Ciebie borderline. Taka ogólnie słaba osobowość z cechami wielu zaburzeń, a zatem lękami, skłonnościami do autedestrukcji, zerową samooceną, brakiem ambicji, nawet pewnymi cechami psychotycznymi, niezaradnością. Lekarka powiedziała wręcz że jest jej przykro że nie może mi bardziej pomóc, niestety jako psychiatra nie jest w stanie zrobić więcej niż przepisać mi leki, po których i tak mam się zbyt dużo nie spodziewać.

Trzymam kciuki za Ciebie, studia plus praca, to ponad moje siły, oby udało Ci się to dociągnąć do końca, przy pomocy farmakoterapii i być może psychoterapii również, chociaż zdaje się że nie bardzo w nią wierzysz. Cóż, ja chyba też, przynajmniej w moim wypadku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dosyc ze lekarze nie moga nic farmakologiczne zaoferowac to jeszcze daja diagnoze zaburzen osobowosci mieszanych. Przy takiej diagnozie tez nie wiadomo co tak naprawde danemu czlowiekowi dolega i jak mu wlasciwie pomoc. Skad te wszystkie problemy musza sie brac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elfrid właśnie ja mam wrażenie ,że ze mną od początku było coś nie tak.Nie było ciężkiego momentu który spowodowował u mnie chorobę.Właściwie od dzieciństwa miałem problem z koncentracją,jestem strachliwy,lękliwy itd Za młodu (podst. gim.) nie chciałem nikogo urazić i dla wszystkich byłem dobry ,a jak coś zle zrobiłem to potrafiłem całymi dniami siedzieć i się obwiniać.Byłem mega wrażliwy i jak się z kogoś śmiano ,to mi się z tego powodu smuto robiło(wiekszość miała wręcz odwrotnie)

Często nie broniłem własnej osoby ,bo po prostu byłem przerażony pomimo ,że wiedziałem co mam powiedzieć ,aby inni śmiali się z drugiej osoby i ją to zabolało.

Brakuje werwy ,zacięcia,agresji.

Ja mam 22 lata za 3 miesiące stuknie 23,nie widzę przyszłości jak narazie dla siebie.Za każdym razem gdy spotykam nową grupę ludzi pojawia się lek ,fobia,depresja.Mógłbym siedzieć na dupie całymi dniami i spotykać się ze stałymi znajomymi ,ale tak nie można.Pomimo tych udogodnień które miałem przez rok (brak pracy,spotykanie ze znajomymi) nie stałem się osobą szczęśliwą.Mam w sobie ambicje,marzenia które chciałbym spełnić ,ale choroba mi na to nie pozwala.Powoli przegrywam swoje życie nie potrafiąc tego zatrzymać.Najgorsza jest świadomość ,że tak naprawdę na to nie ma skutecznego leku.

 

p.s wystarczy ,że leciutko podkęce serotonine w ogranizmie i inaczej się czuję, tak jak powinnienem się czuć i jak chce ! Ale wiadomo ,to co pięknie nie może długo trwać no i cały czas nie mogę u siebie podkrecać serotoniki bo bym w monarze wylądował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo to co pomaga uzależnia.

 

-- 02 cze 2013, 19:37 --

 

LATEK50

Nie do końca,bo mojemu rodzeństwu też się niezle obrywało ,a z tego co wiem to najwięcej bratu który jest 5 lat starszy.Koleś który jest mega pewny,inteligentny,swoje przeżył w życiu i nigdy się nie załamał.Kobieta po 8 latach związku go zdradziła po 2 tygodniach znalazł sobie nową ,ma dobrą pracę,silny ,mocny charakter który potrafi sobie zjednoczyć wszystkich ludzi i być liderem .Co mnie wkurwia ,bo wiem ,że gdybym był zdrowy też osiągałbym na każdym polu sukcesy(nigdy nie czułem się głupi,jestem świadom ,że człowiek mając lęk nie podejmuje logicznych dezycji).Zresztą z siostrą jest podobnie.Tylko ja niedojebany. Rodzą sie downy i ludzie którzy mają zaburzenie osobowości (genetycznie niski poziom serotoniny czy kij wie o co chodzi ,ale coś jest nie tak w mózgu i nie ma na to lekarstwa).

Co mi zostało ? Męczyć się czy strzelić w łeb ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle postu napisalem i sie skasowalo he. W skrocie chcialem napisac ze siostra tez silny charater i dorobila sie w wieku 26 lat tyle co nie jeden nie dorobi sie przez cale zycie. Niestety mysle ze to wszystko geny i tylko wylacznie geny. Ja mialem pecha. Siorka odziedziczyla najlepsze geny mysle ze glownie od strony matki bo ojciec jest chyba nawet w gorszym stanie niz Ja. Szkoda ze tak wyszlo bo potencjal w szkole mielismy podobny z tym ze ona nigdy nie stronila od ludzi i nie bala sie ich, jezdzila na kolonie a ja od malego siedzialem w kacie i sie sam bawilem. Tak juz niestety jest. I ja mysle ze mi juz pozostal tylko strzal w leb.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siorka ma raczej ekstrawertyczny charakter i ona jest to strona ktora probuje dominowac w relacji nawet z nowa poznana osoba. Ja jestem introwertykiem i zawsze wolalem samotnosc i jak bylem mlodszy to lubilem nawet siebie za to jaki jestem ale teraz wiem jak bardzo taki charakter utrudnia zycie.

 

Swego czasu jeszcze jak siostra nie wyszla za maz to tez momentami przejawiala jakies introwertyczne cechy ale to naprawde rzadko ( heh garstka tych zlych genow) ale wyszla za maz za goscia silnie pewnego siebie, biznesmena, dusze towarzystwa to i te negatywne cechy zostaly z niej wybite;).

 

Zawsze czuje sie jak ostatnia gnida jak oni przyjezdzaja. Szczegolnie szwagier. Po prostu zle sie czuje przy kims kto tak bardzo rozni sie ode mnie.

 

Ja bym pewnie juz dawno ze soba skonczyl gdyby byl jakis szybki, latwy sposob a tak wiadomo strach .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdaje się że przy zab. osobowości skłonności samobójcze są nad wyraz częste, człowiek chyba nie jest w stanie zaakceptować swoich ograniczeń, porównuje się z innymi i wychodzi mu nieciekawy obraz samego siebie, wycofanego, bez ambicji. Ja raz już próbowałem, jak widać nic z tego nie wyszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie tak nie może być, jeszcze można spróbować parę opcji. Pamiętam, że Edronax Działał nieźle na większość objawów. Gdyby nie omdlenia i szybko rosnąca tolerancja to dalej bym to brał. Może trzeba by było spróbować w czymś niestandardowym jak klonidyna, guanfacyna, one podobno hamują układ współczulny całkiem nieźle. jedynym problemem by była właśnie tachyfilaksja i problemy z ciśnieniem. Problemy mamy i to takie, które są silniejsze od nas, ale trzeba brnąć w tę walkę póki jeszcze mamy właśnie czas i nie stoimy pod murem, albo chociaż czekać aż wynajdą w końcu jakieś inteligentniejsze leki albo może chociaż terapię genową, ja wiem. Trzeba kombinować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu, jakkolwiek głupio to zabrzmi, chciałem mieć schizofrenię. Dlatego, że to jest choroba, a choroby można leczyć. Natomiast kiedy lekarka mówi mi że mam zaburzenia osobowości i psychiatria nie jest w stanie mi pomóc, nadzieja na poprawę i wyleczenie idzie się paść. Jeśli więc nie jestem chory, nie da się mnie leczyć, już taki po prostu jestem i koniec, teraz radź sobie sam. Taka diagnoza zupełnie mnie pognębiła, bo nie dawała żadnych perspektyw. Poza oczywiście intensywną, długą terapią bla bla bla, w którą do dziś nie wierzę.

 

Doskonale Cię rozumiem. Takie pozostawienie samemu sobie. Mixowanie leków bez celu, na ślepo na dany objaw, gdzie poprawa będzie tylko na krótko. Nie chce żeby to zabrzmiało brutalnie, ale nie chcę żeby tak było również i w moim przypadku. Chciałbym żeby stabilizatory nieważne: Lamitrin, Topmax, Tegretol okazały się skuteczne na dłuższą metę.

Ale na dzisiaj myślę, że antydepresanty w moim przypadku prowadzą do jeszcze większego rozchwiania nastroju, który jest zupełnie nienaturalny i niepowiązany z rzeczywistością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×