Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dystymia leczenie i przebieg Waszej choroby


januszw

Rekomendowane odpowiedzi

Witam depresyjny. Znane sa mi Twoje problemy. Takie nieogar dotyczy praktycznie kazdej sfery zycia. Na operacje chyba nie bedziesz sie kwalifikowal bo to chyba zarezerowane dla tych co juz naprawde niedomagaja a Ty prowadzisz jakies tam zycie, wykazujesz aktywnosc wiec sam rozumiesz. Trzeba czekac na jakies nowe leki albo na te badania genetyczne o ktorych wspominales( tylko ciekawe jak i one wykaza ze wszystko jest ok..). Musisz sie jakos 3 mac i miec nadzieje. W koncu jakis sens w tym wszystkim musi byc nie? Ja juz tez widze ze chyba jestes na ostatniej prostej ale niestety nie na tej ktora doprowadzi mnie do zdrowia i normalnego , ludzkiego zycia. Tym czasem wybijam chyba gdzies pobiegac albo cos bo bole glowy okrutne mnie mecza i miesni i moze to jakos "rozruszam"..;/.

 

Starales sie o moze o rente?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od poczatku tak bylo. Miedzy innymi dlatego bylem gnebiony w szkole za zamulony mozg. Teraz co najwyzej dziewczyny przy kserze popatrzyly na siebie znaczaca i nic wiecej. Ale ta pustka w glowie i to co czuje w piersiach.....nie mam slow

 

-- 25 maja 2013, 18:25 --

 

Oj rente wiesz...Narazie sie ucze.Cos dorabiam na kasie a mieszkam z rodzicami wiec niczego mi nie brakuje. Jeszcze przyjdzie czas na myslenie o tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odsuwam się nawet od ludzi, z którymi byłam blisko, ograniczam się jedynie do kurtuazyjnych gestów i pustych rozmów o niczym, żeby nie dopuścić nikogo bliżej. Nie spotykam się z ludźmi, unikam ich jak tylko mogę. Z pięknej dziewczyny zmieniłam się w zaniedbaną babę z nadwagą. Z osoby lubianej, ironicznej, zabawnej i towarzyskiej zmieniłam się w nudną i zamkniętą. Każdy dzień wygląda tak samo: powinnam iść na zajęcia, ale nie idę, bo nie mam siły. Leżę w łóżku, snuję się jak cień po mieszkaniu, czasami myślę, czasami po prostu towarzyszy mi uczucie pustki. Stracę swoje życie, jeśli będzie ono dalej tak wyglądało. Życie przecieka mi przez palce.

 

Jeśli to jeszcze aktualne, to może powinnaś jednak spróbować zaufać komuś ( w rodzinie ew. wśród dobrych znajomych) i stopniowo się otworzyć rozmawiając o swoich problemach, dylematach itd. Jest to darmowa i skuteczna psychoterapia:) Na dłuższą metę nie warto się zamykać samemu ze swoimi problemami.

Mimo, że kontakty toważyskie mogą być teraz trochę męczące to jednak warto od czasu do czasu znaleść sposoby żeby się oderwać .

 

Jeśli zdecydujesz się na leki to w twoim przypadku nie polecam typowych SSRI a w zamian za to

Bupropion - http://pl.wikipedia.org/wiki/Bupropion

lub

Modafinil - http://pl.wikipedia.org/wiki/Modafinil

Nie są to leki typowo przepisywane na depresję (zwłaszcza modafinil) jednak dla większości działają skuteczniej, bez nieprzyjemnch skutków ubocznych i praktycznie od pierwszych dni.

 

Ale myślę, że nie jest z Tobą aż tak źle - masz po prostu obiektywnie niełatwe warunki: studia medyczne za granicą + brak osoby która by cię wspierała.

 

Jak ktoś chce poczytać o wadach leków SSRI: http://www.spring.org.uk/2008/02/new-study-ssri-antidepressants-dont.php

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dodam swoje 5 groszy.

Uważam ,ze rozmowa ,terapia itd w dystymii huja dadzą co najwyżej przez pierwszą godzine po rozmowie będziemy sie czuli lepiej ale nie w sensie :większa motywacja , pewność siebie itd.Tylko będziemy spokojniejsi ,a na tym mi nie zależy żeby być spokojnym.Więc jedyną szansą jak widzę dla siebie jest trafienie w lek.

 

Od jutra wjeżdżam na solian 50mg(sam o neigo poprosiłem),zobaczymy jak będzie ale liczę ,ze coś zaskoczy,a jeśli nie to będę łaził po lekarzach i spróbuje skołować reckę na Nardil(najstarszy maoi).Poczytajcie sobie o tym leku ,nie znalazłem jeszcze 2 takiego z taka ilością pozytywnych komentarzy.Od razu proszę ludzi,którzy wyskoczą z gadką typy "Maoi są bardzo nie bezpieczne" itd plz,zamknijcie mordy wole umrzeć niż żyć z tym gównem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciekawe jak go w Polsce zdobędziesz ? Jak się nie myle już dawno u nas wycofany.

Ale recke mozna realizować w innych krajach więc najgorsze to zdobyc recke.Po za tym brałem juz bardzo dużo leków ,które w niczym mi nie pomogły tzn:

Paroksetyna=żywy trup

fluoksetyna=żywy trup

Wenla...=coś tam poczułem ale to nie to

Wellbutrin=wróciło mi uczucie smutku ale takiego ,że cały czas bym płakał co nawet było fajną odmianą od niczego.

Mitrazapina-cały dzien bym kimał mimo ,że brałem to wieczorem.

Kwiatepina(neuroleptyk najniższa dawka)-to samo co pani powyżej

Moklobemid-jak cukierki

 

Plan działania mam taki :teraz solian ,jak nie zadziała to wspomniany nardil potem już tylko agoniści dopaminy.Nie wiem dlaczego ale wydaje mi się ze gdybyśmy mieli dostep do recept to szybciej sami bysmy się wyleczyli niz przez psychiatrów bo oni są tylko do przepisania leku i tak samo jak oni to i ja moge strzelać w lek +sam siebie znam lepiej i wiem więcej o sobie niż powiem psychiatrze.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Plan działania mam taki :teraz solian ,jak nie zadziała to wspomniany nardil potem już tylko agoniści dopaminy.Nie wiem dlaczego ale wydaje mi się zegdybyśmy mieli dostep do recept to szybciej sami bysmy się wyleczyli niz przez psychiatrów bo oni są tylko do przepisania leku i tak samo jak oni to i ja moge strzelać w lek +sam siebie znam lepiej i wiem więcej o sobie niż powiem psychiatrze.

 

Zgodzę się, gdybyśmy mieli łatwiejszy dostęp do leków, część z nas na pewno wyleczyłaby się szybciej niż przy pomocy psychiatrów, którzy w większości wku*wiają się na pacjentów proponujących konkretny lek. A my się wku*wiamy, gdy przepisują nam kolejny lek o identycznym do poprzedniego działaniu. Podobnie jest w moim przypadku - strzelił focha, że mimo leczenia trwającego rok, mam jeszcze jakieś lęki, jakby to jeszcze moja wina była, a nie źle dobranych leków. Zamiast zaproponować dołożenie drugiego leku lub jego zmianę, wcisnął mi benzo i na tym się skończył temat. No i zasugerował, że taka paczka to mi starczy na wiele miesięcy, bo jedna tabletka dzieli się na 4 części. Czyli co, mam brać benzo codziennie przez parę miesięcy? Żenada i tyle. Ja na tej wizycie skończyłem leczenie u tego lekarza i zapisałem się do nowego, amen. Niestety polska służba zdrowia to banda konowałów, nie obrażając lekarzy, którym naprawdę zależy na poprawie stanu pacjenta, a nie tylko na spławieniu go receptą na pierwszy lepszy lek.

 

depresyjny, ja mam to samo, szczególnie przy ludziach. Popełniam takie gafy dotyczące prostych jak drut czynności. Nie lubię, gdy ludzie stoją obok i obserwują to, co akurat robię. U mnie to wszystko to kwestia zespołu Aspergera prawdopodobnie.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam mieszane zaburzenia lękowodepresyjne ale w zasadzie to podobna rzecz jak dystymia.niski nastroj mam od wielu lat.z niska samoocena i pesymizmem co do zycia.niezdolnoscia do odcuwania przyjemnosci.niestety czas tutaj nie dziala na korzysc.desperacja u mnie wzrasta.bo naprawde zycie w takim stanie jest nie do zaakceptowania.tesknota za dawnym "ja" sie nasila.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam mieszane zaburzenia lękowodepresyjne ale w zasadzie to podobna rzecz jak dystymia.niski nastroj mam od wielu lat.z niska samoocena i pesymizmem co do zycia.niezdolnoscia do odcuwania przyjemnosci.niestety czas tutaj nie dziala na korzysc.desperacja u mnie wzrasta.bo naprawde zycie w takim stanie jest nie do zaakceptowania.tesknota za dawnym "ja" sie nasila.

 

Mnie na to leki swego czasu pomogły i nie powiem że miałam high life ale życie stało się znosniejsze ,jednak od jakiegoś czasu podczas nawrotu nerwicy i depry znowu dopadła mnie straszna anhedonia i życie w takim stanie jest na dłuższą metę nie do zniesienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam mieszane zaburzenia lękowodepresyjne ale w zasadzie to podobna rzecz jak dystymia.niski nastroj mam od wielu lat.z niska samoocena i pesymizmem co do zycia.niezdolnoscia do odcuwania przyjemnosci.niestety czas tutaj nie dziala na korzysc.desperacja u mnie wzrasta.bo naprawde zycie w takim stanie jest nie do zaakceptowania.tesknota za dawnym "ja" sie nasila.

 

Mnie na to leki swego czasu pomogły i nie powiem że miałam high life ale życie stało się znosniejsze ,jednak od jakiegoś czasu podczas nawrotu nerwicy i depry znowu dopadła mnie straszna anhedonia i życie w takim stanie jest na dłuższą metę nie do zniesienia

 

Własnie o to chodzi,jebać znośniejsze życie ,chcę żeby ono było zajebiste ,a nie znośne.

 

sebastian86

Też to mam ziomek tzn:tęsknota za dawnym ja ,to jest chyba najgorsze ze wszystkiego .Pamiętasz jaki byłeś przed tym gównem ,a teraz patrzysz na siebie i nie możesz znieść tego widoku.

 

Przynajmniej cały czas mam nadzieje ,że gdzieś jest ten złoty lek,kwestia tego żeby go trafić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sqnik8, dawny ja czyli byłeś kiedyś zadowolony z życia siebie ? Ja jak sięgam pamięcią zawsze czułam się gorsza od ludzi a w najgorszych momentach najgorsza . Ciekawa jestem czy jest na tym zacnym świecie substancja oprócz narkotyków która podnosi samoocene i obniża anhedonie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa jestem czy jest na tym zacnym świecie substancja oprócz narkotyków która podnosi samoocene i obniża anhedonie

Ladywind , a jak byś miała zdawać pytania testowe na Prawo Jazdy ( jak teraz ja ) i od tego pytania < TAK lub NIE> zależało by czy zdasz egzamin teoretyczny, to co byś wybrała? Wiem co Ci chodzi po głowie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sqnik8, dawny ja czyli byłeś kiedyś zadowolony z życia siebie ? Ja jak sięgam pamięcią zawsze czułam się gorsza od ludzi a w najgorszych momentach najgorsza . Ciekawa jestem czy jest na tym zacnym świecie substancja oprócz narkotyków która podnosi samoocene i obniża anhedonie

 

Dokładnie byłem kiedyś szczęśliwym ,pewnym siebie dzieciakiem , który miał to czego chciał.

 

A teraz jestem taką pizdą ,której nic nie wychodzi i boję się życia.Ale jestem pewien tego ,że wkońcu się wyleczę i znowu będę taki jak kiedyś.Bo kurwa przecież nie jestem złym człowiekiem więc kurwa za co mam przekiblować życie + pocieszam się tym ,że to co najlepsze jest przede mną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich ciepło,

Jestem tu po raz pierwszy, i może to okrutne, ale cieszę się, że nie jest tu trochę osób związanych z tym problem.

Powiedzcie mi proszę, czy jest tu chociaż jedna osoba która z tego wyszła?

Z moim chłopakiem walczymy z tą chorobą od ponad 5 lat, niestety ostatnio jest źle :(

Na psychoterapie zdecywował się dość późno, bo jakieś 2 miesiące temu, nie daje ona jakiś oszałamiających rezultatów, ale widzę, że kiedy z niej wraca jest bardziej podbudowany.

Dwa miesiące temu również rozpoczął zmianę leków, teraz bierze setaloft, najwyższą dawkę. Bardzo mocno czeka na poprawę...a jej nie widać.

Czasem braknie mi już sił i pomysłów. Jak mogę mu pomóc? Co mam robić? Tylko nie mówicie że po postu "być" bo już jestem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madakala, jeśli mówimy o wyleczeniu dystymii to z moich doświadczeń wynika że jest to długi i trudny proces. Dystymia to depresyjne zaburzenie osobowości tak więc trzeba zmienić samego siebie żeby się dobrze ze sobą czuć. Ja mam dystymię od kiedy pamiętam, leczyłem się wiele lat i jest dużo lepiej ale wciąż mi bardzo doskwiera w każdej sferze życia. Leki które brałem (było ich dużo) nie pomagały a psychiatra mi powiedział po tym wprost że leki mi nie pomogą bo nie ma leków które sprawią bym się stał innym człowiekiem. Może by pomogły gdybym swoje problemy nabył gdzieś po środku życia a nie wychowywał się z nimi od dziecka. Pozostaje psychoterapia... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PoznacSiebie, no mój P. niestety nabył też to wszystko w dzieciństwie. Psychoterapię już zaczął jakiś 2 miesiące temu. Nie ma powoli pomysłów na to jak mu mogę pomóc. Zapisałam nas na kurs tańca, ale nie wiem czy powinnam go wyciągać na siłę czy raczej zostawić w spokoju (bo on delikatnie mówiąc nie jest zachwycony tym pomysłem)

Osiągnęłam ogromny sukces ponieważ jestem w stanie 2 razy w tygodniu wyciagnąć go na spacer :) No bo to jest tak, że powoli, za pororszeniam stanu psychicznego idzie też pogorszenia zdrowia fizycznego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madakala, mi pomaga kontakt z innymi, mogę się wiele wtedy dowiedzieć o sobie. Jeśli chodzi o taniec czy inne formy aktywnego spędzania czasu to warto chociaż spróbować bo czasem tak jest że choć się nie chce wyjść z domu i coś robić to po takim np. wysiłku i wyjściu do ludzi lepiej się człowiek czuję i ma do tego satysfakcję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PoznacSiebie, Ja trenuje piłkę nożną od 6 lat i powiem tyle ,że to nic nie daję.czasami jeszcze bardziej się dołuje kiedy widzę jak gram ,a jak grałem przed tym gównem.Trzeba trafić w lek i tyle psychoterapia nic nie pomoże co najwyżej nas na chwilę uspokoi ale nie da nam motywacji poczucia radości i nie wypełni tej pustki.Mi kontakt z innymi tez nic nie daję bo cały czas czuję się tak samo(no może czasami w okresach południa się czuję gorzej niż zwykle) niezależnie czy wygrywam czy przegrywam ,czy jestem sam czy z innymi.Potrzebuje odblokowania czegoś tam w środku a rozmowa mi nic nie da.dlatego jedyna nadzieje jaką mam pokładam w dobrym leku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, dopisuje się do wątku o dystymii. nie wiem czemu wcześniej na to nie wpadłam. im więcej o niej czytam tym bardziej jestem przekonana, że to jest to, co wpływa na moje życie od lat. wizytę u psychiatry mam dopiero w październiku, zobaczymy co powie. nie zamierzam brać leków, ale sama diagnoza mi pomoże. wreszcie nie będę tylko leniem bez ambicji.

od lat odczuwam bezsens życia, wieczny smutek bez powodu, przygnębienie, aż mi czasem wstyd bo przed ludźmi wymyślam realne powody mojego zdołowania, usprawiedliwienia, mam zły dzień bo... przecież nie powiem, że bez powodu, a udawać dobrego humoru nie umiem. wolę się zaszyć w domu, tylko lata lecą, a nic się nie zmienia. brak motywacji, lęk przed zrobieniem czegoś na własną rękę, pół godziny wybierania mydła w markecie, samoocena bliska zera, nawet zmarszczek 'uśmiechowych' nie mam bo tak rzadko się uśmiecham. jezu, zima się zbliża, w zimie mam doła 3x większego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale i tak macie szczescie ze w nerwice wam nie idzie, bo ja jestem dystymiczno/ nerwicowy. Chemia jest posiekana jak..., nie wiem co moze byc az tak posiekane;). Anafranil biore to jak burak jestem czerwony, no i proznia w piersi w pelnej krasie, tylko znieczulona.

 

-- 10 wrz 2013, 20:42 --

 

Musi sie poukladac to w glowinie, ale nie wiem kiedy to nastapi, dlugo juz biore...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm,co mogę powiedzieć na dzień dzisiejszy po krótkim epizodzie leczenia trwającym 4 miesiące,rzucając to z powodów finansowych i własnego poddania się...

Diagnozy nie mam,ale najprawdopodobniej to dystymia,sam jak część tu wie nigdy specjalnie żywotny nie byłem,problemy się nasiliły 2 lata temu,największe "załamanie" chorobą to 2012.

Sam skoro zrezygnowałem z leczenia pozostaje starać się żyć z tym i nie truć innym (co właśnie po części robie),nie jest to proste,choroba pozwala funkcjonować...no tak,mam hobby,prace,niby ide a mature by potem na studia.

Ale to tyle,zwykle samopoczucie z wahaniami nastroju,zmęczeniem niczym,pustka emocjonalna i inne które wielokrotnie opisywałem.

Z obecnym wygodnym i niekoniecznie mądrym nastawieniem raczej z tego nie wyjdę,pozostaje się pogodzić..

Mimo to trzymam kciuki za innych by wyszli z tego gówna..nawet jeśli zajmie im to lata!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×