Skocz do zawartości
Nerwica.com

Utrzymywanie się (finanse a nerwica)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ja tez pracuje. Praca spowodowała moją nerwice. Przez wiele lat mam ciągłe napięcie, stres, pełna koncentrację, dokładność, nadgodziny. Ale musze pracować bo z czego bede zyc? Nie jestem na utrzymaniu rodziny, mieszkam samodzielnie i utrata nawet takiej pracy doprowadziłaby mnie do skrajnej depresji.

Bethi pisze, ze teraz jest duzo pracy na rynku. Owszem, moze dla męzczyzn, dla kobiet znajdzie sie tylko posada za 800 czy 1000 złotych. Z takich pieniedzy nie utrzymam ani mieszkania ani siebie :(.

Pozostaje mi tkwic tam gdzie jestem. Dzieki Bogu zaczęłam sie leczyć. Moze jeszcze kilka lat przetrwam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale nie wiem czy to wyjdzie bo boje sie swoich kolejnych atakow , bardzo podziwiam ludzi ktorzy mimo choroby pracuja , wydaje mi sie ze jesli ktos ma bardzo intensywna nerwice i depresje nie bedzie mogl pracowac bo nie da rady , a jesli ma lzejszy stan to praca jak najbardziej pomoze!

 

Zgadzam się ja też boje się iść do pracy próbowałem już nie raz i jak pracowałem to nic z nerwów nie mogłem przełknąć po prostu się głodziłem bo bałem się ze zwymiotuje. A przed pracą byłem tak zdenerwowany że leżałem niekiedy cały czas aż do wyjścia do pracy a w pracy patrzałem tylko za ile pójde do domu i bałem się że będe miał atak panilki i lęku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja podczas pracy też miałam kilka strasznych ataków, ale wtedy szybko wychodziłam na podwórko pooddychać świeżym powetrzem i przechodziło i jakoś zlatywało. Teraz już nie pracuję bo wywalili mnie 3 dni temu :cry: ale pracę wspominam miło.Teraz jakiś czas sobie odpocznę i póżniej wyruszę na poszukiwanie nowej pracy, bo małżona zarobki nie starczą na utrzymanie nas i dwójki dzieci :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiolka tak leczę się, ale wiesz, co z marnym skutkiem i po tych przygodach z pracą jakoś nie jestem optymistycznie nastawiony do niej. Jeszcze teraz mam zmianę leku. Nieraz pracuje na budowie z rodziną i było dobrze w miarę. Były dni gorsze ale ogólnie było dobrze i byłem bardzo usatysfakcjonowany i szczęśliwy, ale jak byłem w innej pracy to był koszmar nie wiem czemu tak się dzieje. Jak chodzę naprawiać niekiedy komputery to też raz jest dobrze a raz źle i mam napady lęki i paniki i nie potrafię nad tym zapanować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Andrew_i pytam dlatego, że sama reaguje tak samo.W zeszłym roku rzuciłam pracę po 5 latach, pomógł mi się pozbierać seroxat, wyjechałam z kraju, zaczęłam nową pracę i znowu rzuciłam... od tej pory ciężko mi sie pozbierac, nie biorę leków, bo nie mam, z drugiej strony boję się, bo nawrót jest koszmarny. Funkcjonuję w miare normalnie, póki nic nie muszę i nie mam spotykać się z ludźmi.Wyizolowałam się totalnie, siedzę w swojej skorupce i boję wyjśc do świata.Chcę już zaczać pracowac, ale na samą myśl zaczynam się dusić.I tak sie zastanawiam, czy iść do psychiatry i wrócić na seroxat...raz już pomógł postawić mnie do pionu...

a co Ty bierzesz???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiolka witaj to znów ja :D

Ja obecnie jestem na nowym leku biorę go 5 dni i jak na razie nie jest najgorzej ale mam lęki i napady płaczu a jest to lek Seronil 20mg, przed seronilem czyli 5dni temu brałem Effectin Er 75. Podziwiam ciebie że nie bierzesz leków. Ja też staram się normalnie żyć ale to nie jest łatwe i często się załamuje też siedzę często w skorupce. Chociaż mam dużo chęci do robienia dużo rzeczy ale jak już dochodzi co do czego to się wycofuje i tak marnie egzystuje. Chciałbym pomóc rodzinie finansowo to jeszcze od nich zdzieram kasę na leki i wkurzam ich swoimi napadami. Nie wiem co dalej będzie ze mną bo to wszystko czasem mnie przerasta i czuje się bezsilny i beznadziejny jak paczę na moich znajomych aż mnie żal ściska że ja mam taką gehennę. Życie moje uczuciowe jest do bani co jeszcze bardziej mnie irytuje, chociaż teraz mam taką fajną dziewczynę na oku i się z nią spotykam ale wydaje mi się ze nic z tego większego nie wyjdzie choć ja szaleje za nią niesamowicie. Ale czasem się zastanawiam co ja jej mogę dać??? Nie wiele nie pracuje, boje się wychodzić na imprezy a ona lubi się zabawić wątpie że by chciała z takim kimś być w związku jak ja. Widzisz zamiast tobie pomóc bardziej cię pewnie przytłoczyłem tym pisaniem nie. Jak tobie lek seroxat pomaga to idź do lekarza i porozmawiaj z nim czy masz nadal go brać czy może lepiej się jeszcze powstrzymać i próbować nadal sama walczyć tym bardziej że tobie pomógł. Pa pa

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:26 pm ]

Aha jeszcze zapomniałem najważniejsze napisać, że podziwiam ciebie, że wyjechałaś do Irlandii, zuch z ciebie dziewczyna ja bym nie miał tyle odwagi co ty zeby wyjechcac z kraju :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyjechałam, bo był tam mój mąż, a poza tym w momencie, kiedy rzuciłam pracę cieżko byłoby nam sie utrzymac z jednej pensji.Tutaj jest to możliwe, ale nie ukrywam, ze praca jest dla mnie ważna i nie chcę dłużej siedzieć w domu. Nie wiem,czy masz mnie za co podziwiać. Wbrew pozorom jest to bardzo łatwe, bo jestem tylko ja i mój mąż, unikam znajomych, nawet rodzinie nie pozwoliłam przyjechać na święta, bo się boję, a podróży do Polski sobie nie wyobrażam... A do lekarza wstydzę i boję się iść, zwłaszcza, że nie wytłumaczę dokładnie w innym języku co mi jest.Boję sie uzależnienia od leków i chyba dlatego póki co sobie radzę, ale co to za radzenie sobie, skoro uciekam przed światem??? Mam okazję wrócic do pracy i oczywiście znowu nie czuję się gotowa, pewnie znowu odmówie, a potem będę żałowała, wkurza mnie to wszystko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No mnie też wkurza moje życie i straszna schematyczna monotonia, co dzień to samo a jak coś nowego to panika i lęki, że nie dam rady nawet najbardziej niekiedy proste rzeczy mnie są w stanie przestraszyć żeby nie robić tego, co chce i lubię i zrobić powinienem. Fajnie, że masz Męża i w nim masz oparcie i pomoc. Jeśli chodzi o prace to też chętnie bym poszedł do niej i nie musze zarabiać kokosów, ale żebym się w niej dobrze czół to by było dla mnie extra. Jest co podziwiać bo naprawdę osoba z takimi zaburzeniami i pojechała do Irlandii to nie byle co ja bym się bał samolotu samej jazdy to że będę z dala od rodziny i wiele takich innych głupot. Jak dla mnie jesteś silną kobieta choć sobie wmawiasz że tak nie jest. No a jeśli chodzi o leki to ja też się boje uzależnienia spadku aktywności sexualnej i w ogóle innych takich skutków ubocznych. Mogę wiedzieć jak długo chorujesz i w jakim wieku jesteś wiem że nie powinienem pytać ale z ciekawości chce wiedzieć bo ja choruje już ok. 8 lat z tym że przez 2 lata nie wiedziałem co mi dokładnie jest. A mam lat 26

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choruję od roku z kawałkiem, mam 25 lat.Ja na początku nie potraktowałam tego jak chorobe długofalową, myślałam, że to reakcja na mobbing w pracy. Na początku nie wiadomo było co mi jest, nie czułam lęków, po prostu strasznie wymiotowałam i byłam już wycieńczona z tego powodu. W kńcu trafiłam do psychiatry i dostałam seroxat.Jak mnie troche podleczyli to byłam jak nowo narodzona, sama odbyłam podróż etc. i czułam się świetnie.Dlatego po miesiącu!!!! odstawiłam go sama i zapomniałam zupełnie o nerwicy na 5 wspaniałych miesięcy.Potem wszystko wróciło pewnego dnia, wytrzymałam w pracy tylko 3 tyg., musiałam sie zwolnic tak silne i nie do opanowania miałąm ataki. Potem musiałam polecieć do Polski na wesele i to był gwóźdź do trumny, okropnie odchorowałam tę podróż i dlatego teraz boję się podróżować, autobusów, samolotów, ale i spotkania z rodziną.Wstydze sie tego co sie ze mną dzieje, że jestem bez pracy i boje sie absurdalnych rzeczy... Do tej pory byłam głównym żywicielem rodziny, świetnie zarabiałam, miałam prestiżową pracę w młodym wieku a teraz czuje się jak bezużyteczny zupełnie wrak. Gdybym nie wyszła za mąż przed tym wszystkim to wiem, ze byłabym dziś sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem na utrzymaniu mojej mamy - mój stary powinien płacić alimenty, ale w pewnym momencie obraził się, że nie chodzę do szkoły dziennej i przestał płacić.

Co do pracy - z tego jak wyglądało moje chodzenie do szkoły dziennej i moje pomaganie mamie w pracy to wiem, że do pracy się nie nadaję.

Nawet nie szukam, bo by mnie zwolnili po tygodniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez pracuje. Praca spowodowała moją nerwice. Przez wiele lat mam ciągłe napięcie, stres, pełna koncentrację, dokładność, nadgodziny. Ale musze pracować bo z czego bede zyc? Nie jestem na utrzymaniu rodziny, mieszkam samodzielnie i utrata nawet takiej pracy doprowadziłaby mnie do skrajnej depresji.

Bethi pisze, ze teraz jest duzo pracy na rynku. Owszem, moze dla męzczyzn, dla kobiet znajdzie sie tylko posada za 800 czy 1000 złotych. Z takich pieniedzy nie utrzymam ani mieszkania ani siebie :(.

Pozostaje mi tkwic tam gdzie jestem. Dzieki Bogu zaczęłam sie leczyć. Moze jeszcze kilka lat przetrwam.

 

 

Mnie przeraża podejście większości ludzi w naszym kraju. Niedawno czytałem ciekawy artykuł o chęci Polaków do ryzyka, czyli np. do zakładania własnych biznesów. Okazało się, że ok. 1/3 naszego narodu WOGÓLE MYŚLAŁO O ZAŁOŻENIU CZEGOŚ WŁASNEGO. To mnie wręcz przeraziło. Ludzie w Polsce zadowalają się ochłapami rzędu 1000 zł miesięcznie i jeszcze są z tego dumni.

Ja nie mógłbym iść do pracy za takie śmieszne pieniądze. Zazwyczaj im mniejsza płaca, tym bardziej się trzeba namęczyć, a po co się męczyć skoro nic się z tego nie ma? Jestem zdania, że KAŻDY człowiek powinien mierzyć wysoko, stawiać sobie wysokie cele, bo jak człowiek nie ma ambicji, to szans na sukces nie ma niemal żadnych. Ja chcę być lepszy od innych, bogatszy i mam nadzieję, że to osiągnę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co robisz na tym forum zatem? Nie widziałam żadnych postów o manii wielkości pod którymi mógłbyś sie podpisać. Śmiać mi sie chce z twojej "wypowiedzi"Dla Ciebie bogatszy=lepszy od innych? Zatem gratuluję szerokich horyzontów. Podejrzewam, że zarabiałam pieniądze, o których Ty mógłbyś tylko pomarzyć, natomiast wciąż obstaję przy tym, że nie zapewniają szczęscia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W kńcu trafiłam do psychiatry i dostałam seroxat.Jak mnie troche podleczyli to byłam jak nowo narodzona, sama odbyłam podróż etc. i czułam się świetnie.Dlatego po miesiącu!!!! odstawiłam go sama

dlaczego znów sobie nie pomożesz?dlaczego odstawiłas lek sama?nie zwlekaj z pojsciem do lekarza bo bedzie coraz gorzej.ja też próbowałam sobie poradzić bez leków i lekarza trwało to jakies 4 lata.juz nie pamiętam jak to jest życ normalnie.też najchętniej nie chodziłabym do pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo boję, ze jak znowu odstawię, to znowu będzie kiepsko, a poza tym, tu, za granicą nie jest tak łatwo dostać psychotropy. Tak jak mówiłam, jeśli do końca roku nie wyjdę z tego sama udam się do psychiatry i wróce na seroxat.A odstawiłam sama, bo czułam się rewelacyjnie i wydawało mi sie, ze niebędzie już potrzebny.

Ja właśnie chcę wrócić do pracy :o

a jak Tobie idzie mia25?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiolka

no rozumiem ze tam ciężko iśc do lekarza i pogadac o czymś o czym trudno nawet po polsku.mi lekarz powiedział ze antydepresanty trzeba brać minimum pół roku zeby były jakieś efekty.nawet jak sie już wydaje ze jest super to nie wolno samemu bo wszystko wróci.ja w ogole nie chciałam tej chemii w siebie pakowac ale już byłam w takim stanie ze było mi wszystko jedno tylko zeby mi cos w końcu pomogło bo już nie dawałam rady.zdecydowanie za długo tym zwlekałam.w pracy przeżywałam już koszmary.teraz biore leki od prawie dwóch tygodni byłam też troche na zwolnieniu bo sie po nich źle czułam.i strasznie sie bałam po tym iśc do pracy ale wiedziałam ze nie mam wyjścia i poszłam.wiem ze te lek jeszcze nie działa ale czuje sie dużo lepiej az sama sie dziwie i nawet wierze ze pokonam to choróbsko.oczywiscie dalej sie boje wychodzić.chyba ze samochodem no i zaczełam chodzić na fitness i zauważyłam ze mi to bardzo pomaga.a może zdecydujesz sie na jakąs prace.jak nie bedziesz dawała rady to zawsze możesz przestać i czekac az bedziesz gotowa.ale myśle ze tak jak siedzisz w domu to tez nie jest za dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym była w stanie, to nie siedziałabym przecież w domu i na tym forum na przykład.Nie wiem, w jakim Ty jesteś stanie, ale ja już nie dawałam sobie rady.Nie popracujesz za długo jak wymiotujesz po kilkanascie razy dziennie.Nie można generalizować i przyrównywać swojej sytuacji do innych, bo to nie zawsze wygląda tak samo. Wyobrażasz sobie w swoim stanie szukać pracy za granicą, kiedy jesteś bez lekarstw, i boisz się nawet spotkać ze znajomymi? Bo ja sobie nie wyobrażam.Wybrałam swoją drogę i staram sie konsekwentnie nią kroczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiolka

wiem tylko czasem jest też tak ze człowiek tak sie zasiedzi w domu że potem sobie nie wyobraza wyjścia do pracy.przynajmniej ja tak miałam.no ale skoro tak wymiotowałas to faktycznie nie da sie pracowac.ja to w ogole cie podzwiam ze ty tam wyjechałas.ja bym nie była w stanie sie ruszyć z polski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No a ja nie jestem w stanie do niej wrócić, nawet jakbym chciała :cry: Ja wiem to wszysto o zasiedzeniu etc., ale ja właśnie czekam na to, zeby zaczęło mnie tak nosić z nudów, żebym powiedziała sobie: w nosie mam tę cholerną nerwice, dłużej w domu nie wysiedzę... Poza tym to nie jest tak, że ja mowię-będzie co ma być.Ustaliłam z moim meżem, ze próbuję sama do końca roku, jak sie nie uda to wracam na leki, a wtedy mam nadzieję opanować te najgorsze ataki (wymioty) i wrócić do pracy.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 6:54 pm ]

A poza tym myślę, ze mi tak trudno, bo przez pracę sie właśnie zaczęło i praca automatycznie kojarzy mi sie z paniką

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiolka

strasznie uciążliwe z tym wymiotowaniem teraz to rozumiem że nie chcesz na razie iśc do pracy no a skoro tam wszystko sie zaczeło to tym bardziej.ja też jak mnie nachodzą te ataki to jest mi strasznie niedobrze ale nigdy nie wymiotowałam bo inaczej tez bym przestała tam chodzic a tak to jeszcze moge to jakoś znieśc.i tak mi łatwiej bo mój mąż nic o mojej nerwicy nie wiedział dopiero mu dwa tyg temu powiedziałam.był w szoku.i teraz jak mnie coś bierze w pracy to szybko do niego dzwonie i jakoś przetrwam do weekendu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nawet nie to, ze nie chcę pracować, ale nie umiem tego opanować, nawet najsilniejsze leki jak torecan mi nie pomgają, każdy lekarz rozkłada bezradnie ręce i mówi, ze trzeba przeczekać.Dużo osób ma mdłości, ale nie wymiotuje, a ja w chwili ataku zawsze, acha, i badania , gastroskopia ok, wyłącznie nerwy. W momencie gdy odchodziłam z pracy dochodziłam do 20-25 razy dziennie, minus 16 kilogramów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×