Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wypadek samochodowy


Rekomendowane odpowiedzi

Wypadek samochodowy sądzę,że nie zalicza się do kryterium PTSD,ale powoduję wielką traumę.U mnie niestety też tak było.Po mimo,że to było tylko zwykłe wpadnięcie w rów i zbita tylna szyba utkwiło w głowie na wiele lat... :( Dziś tylko dzięki lekom mogę w miarę swobodnie poruszać się samochodami czy nawet autobusami.Kilka lat temu było dużo gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypadek samochodowy sądzę,że nie zalicza się do kryterium PTSD,ale powoduję wielką traumę.U mnie niestety też tak było.Po mimo,że to było tylko zwykłe wpadnięcie w rów i zbita tylna szyba utkwiło w głowie na wiele lat... :( Dziś tylko dzięki lekom mogę w miarę swobodnie poruszać się samochodami czy nawet autobusami.Kilka lat temu było dużo gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamy Marcina nie słuchaj, ludzie w nerwach gadają rózne rzeczy...a czasem jest też tak, że są poprostu niedobrzy lub odsuwają wine od własnego dziecka i na oślep kierują ją na niewinną osobę (swoją drogą powinno Ci to dac rónież do myslenia, jaką osoba ta pani może być w stosunku do Ciebie w przyszłości w innych stresujących sytuacjach...ale cóż). Moze kontrolę nad urazem i wynikającym z niego lękiem osiagniesz, jak właśnie Ty sama weźmiesz stery w swoje rece...jeśli prowadzić będziesz Ty, to dzięki Twojej uwadze i ostrozności(za kierownicą), która będzie zależeć tylko od Ciebie, bedziesz mogła spokojnie krok po kroku pozbyc się swojego "straszka" :) i z usmiechem na buzi jeździć wszędzie gdzie tylko się da :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też miałam wypadek samochodowy. W sumie nic poważnego mi się nie stało bo skręcenie stawu skokowego, trochę stłuczeń i szyte czoło a tak się boję jeździć czy to z tatą, czy autobusem. Pół roku temu miałam iść na prawko i dalej nie poszłam bo tak się boję :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siostrawiatru...miałaś kolizje. Wypadek na motorze jest zazwyczajj śmiertelny...pożegnałem kilku kolegów...jednego w zeszłym tygodniu nawet, mówię tylko o tych których "miotła" poniosła :). Fajnie, że masz "jaja" ale porządny dzwon, nie tam szlif niewielki, zostaje albo w pamieci Twoich bliskich, albo w Twojej jako powazny uraz...szczególnie gy obok Ciebie ginie ktos bliski. Kozakowanie sie kończy, zaczynają się stresy, żale, ból i terapie...oczywiście jeśli nie zostajesz warzywem fizycznie...lub psychicznie. Ja osobiście umierałem dwa razy...tak na serio, nie po wywrotce na hulajnodze...i powiem Ci, że ostatecznie wolę, że żyję i wiecej nie chciałbym wykonać zgonu...a miałem też powody by chcieć nie żyć. Ostatecznie uznaje, że stan obecny był wart wszelkich nauk i doswiadczeń jakie niosły ze sobą uprzednie okoliczności...warto było przeżyć...i słabym jest równocześnie ten co się poddał i ducha chetnie wyzionął i jest on również silniejszy od innych bo tego ducha nie bał sie wyzionąć...są dwia "rzuty" na ten punkt widzenia...ostatecznie lepiej żyć, chociazby dla tego, by zobaczyć co jest dalej,...a moze jakis souvenir od losu sie szykuje hehhe. Troszkę odbiłem od tematu, ale bagatelizowanie traumy powypadkowej zawsze wzbudza we mnie spore emocje, wiem jak to jest na każdej z mozliwych pozycji...plus jestem blisko z kimś kto jako jedyny w aucie wypadek przeżył i nie jest to zabawa typu ale "jebło" dobrze że przy 40-tu nie przy 140-tu i dalej "jedziemy". Widząc jak na Twoich oczach umierają najblizsze osoby a Ty jesteś połamana w "pizdu" jak sie tylko da i cud,że nie czujesz na razie(bo poczujesz w trakcie rekonwalescencji) bólu fizycznego...za to juz od tego momentu zaczynasz...i to na całe życie...czuc ból mentalny, psychiczny, duchowy. No rozpisałem sie ale taka jest moja, myśle praktyczna opinia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja do tej pory nie siadam za kierownicą, ale dzięki dobranej specjalnie do moich potrzeb terapii mogę już jeździć jako pasażer. Wypadek, który spowodowałam był ewidentnie z mojej winy, zagapiłam się i wjechałam przy skręcie pod znacznie większy od mojego samochód. Kordem K, pod Vana wyładowanego materiałami budowlanymi. Tamtym odpadł zderzak, a mój samochód sprasowało w harmonijkę ze mną w środku. Rehabilitacja i leczenie fizycznych urazów trwało ponad dwa lata, a potem się okazało, że to drobiazg w porównaniu z tym, co mi się poprzestawiało w głowie. Byłam we Wrocławiu, gdzie mieszkam w kilku poradniach i wreszcie trafiłam do Poradni Psychologiczno-Psychiatrycznej Magdaleny Senderowskiej. Jestem bardzo zadowolona i z samego leczenia i z tego, że terapia nie koliduje mi z normalnym życiem. Jest tam wielu lekarzy i łatwo było dopasować grafik sesji do godzin mojej pracy. Pewnie jeszcze długa droga przede mną, ale trzeba być dobrej myśli.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedys w 1996 roku miałam wypadek samochodowy jak jechałam z mama do babci. Jadac 140km na godzine, nagle samochód wpadł w poślizg i dachowalismy. Auto zatrzymało sie tuż pod betonmową bramą. Chłopak który wtedy przechodził, widząc to, mówił że od razu wytrzeźwiał. Cudem udało sie przeżyć. Od tamtej pory zawsze mówiłam, ze nigdy nie bede prowadzic auta. Jednak lata zrobiły swoje , a mnie ciągnie do jazdy autem. Nie miałam tez jakiejs duzej traumy powypadkowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×