Skocz do zawartości
Nerwica.com

mam 30 lat i nie pracuję


dziewczynka24

Rekomendowane odpowiedzi

no tak, zaraz jaja...:/ Nie, nie robię sobie jaj, pisze to, bo zdaję sobię sprawę, że mój "sposób na życie" jest nietypowy, po prostu chciałabym poznac opinie innych na ten temat, pozostając anonimowa. W końcu tak bardzo docenia się w dzisiejszych czasach niezależność, jak najszybszą wyprowadzkę z rodzinnego domu, banki kuszą kredytami na własne mieszkanka, ludzie zabijaja się za kawałek podłogi, byleby tylko nie z rodzicami, byle jak najdalej. Nie wązne, że z pięcioma innymi osobami na spółkę, że nabijają kabzę właścicielowi, nie ważne, że nie maja czasu pierdnąć, bo cały czas tylko praca i praca, nie ważne, że co miesiąc z wypiekami na twarzy sprawdzają, czy kochani rodzice przysłali "pomoc", ale poza domem rodzinnym!

Ja tam akceptuje Twój sposób na życie inni wręcz powinni się cieszyć bo nie jesteś dla nich konkurentem na rynku pracy. Ten cały wyścig szczurów zwłaszcza w polskich warunkach jest śmiechu warty wypruwać sobie żyły aby tylko nędznie wegetować, już wolałbym samobójstwo popełnić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda, człowiek nigdy nie jest całkowicie niezależny, nie jest samotnym żaglem. Wiekszość jest powiązana ze sobą w sieci zależności. Jedni bardziej z matką, inni z pracodawcą... A jeszcze inni z mężem, własnym dzieckiem, kochankiem itd

 

dziewczynka24, tak, ale uzależnienie od rodziców jest toksyczne i raczej niszczy osobowość, bo jej rozwój, to między innymi wyzwalanie się spod ich wpływu. Przetestowałam ten zły wpływ na sobie. Pracodawcę można zmienić, z kolei wspólne życie z mężem/żoną jest dla dorosłego człowieka czymś naturalnym, a z rodzicami nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, tak, ale uzależnienie od rodziców jest toksyczne i raczej niszczy osobowość, bo jej rozwój, to między innymi wyzwalanie się spod ich wpływu. Przetestowałam ten zły wpływ na sobie. Pracodawcę można zmienić, z kolei wspólne życie z mężem/żoną jest dla dorosłego człowieka czymś naturalnym, a z rodzicami nie.

Przez tysiące lat życie w rodzinach wielopokoleniowych było czymś całkowicie naturalnym dopiero w ostatnich wiekach w wyniku rewolucji przemysłowej się to zmieniło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja póki co jestem niezależna, nie jestem z nikim powiązana i bardzo się z tego cieszę.

Nie wyobrażam sobie, żeby mama mnie utrzymywała, od początku studiów pracowałam i radziłam sobie sama.

Czyli zakładam, że pracujesz? Czy wygrana na loterii albo inny spadek? Jesli pracujesz i masz dopasowana do Twojej osobowości pracę, jesteś szanowana i cieszy Cię zdobywanie w niej nowych kwalifikacji, to zazdroszczę i bardzo podziwiam takich ludzi:) Mozesz nazwać siebie szczęściarą. Wiedz jednak, że nie wszystkie kobiety sa na tyle zdolne, obrotne, kontaktowe (bo rozumiem, że na tych przymiotach opierasz swoją aktywność zawodową) co Ty. ja uważam siebie za przeciętną, mało energczną i kontaktową osobe, niestety bez powalających zdolności w jakiejś konkretnej dziedzinie. Dla tego notorycznie przegrywam wszystkie wyścigi szczurów i pozostaje mi wybierac między wspomnianym wczesniej monopolowym a call centre

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, tak, ale uzależnienie od rodziców jest toksyczne i raczej niszczy osobowość, bo jej rozwój, to między innymi wyzwalanie się spod ich wpływu. Przetestowałam ten zły wpływ na sobie. Pracodawcę można zmienić, z kolei wspólne życie z mężem/żoną jest dla dorosłego człowieka czymś naturalnym, a z rodzicami nie.

Przez tysiące lat życie w rodzinach wielopokoleniowych było czymś całkowicie naturalnym dopiero w ostatnich wiekach w wyniku rewolucji przemysłowej się to zmieniło.

 

Tak, ale to inny układ, życie w dużej rodzinie, kiedy na przykład masz żonę/męża i rodzice pomagają Ci wychowywać dzieci, albo Ty się nimi zajmujesz, a co innego tworzyć związek z własnym rodzicem. Można być samotnym, zajmować się starą matką i nie tworzyć z nią związku (chyba), ale trzeba być od niej niezależnym. Taka kolej rzeczy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez tysiące lat życie w rodzinach wielopokoleniowych było czymś całkowicie naturalnym dopiero w ostatnich wiekach w wyniku rewolucji przemysłowej się to zmieniło.

 

dokładnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda, człowiek nigdy nie jest całkowicie niezależny, nie jest samotnym żaglem. Wiekszość jest powiązana ze sobą w sieci zależności. Jedni bardziej z matką, inni z pracodawcą... A jeszcze inni z mężem, własnym dzieckiem, kochankiem itd

 

dziewczynka24, tak, ale uzależnienie od rodziców jest toksyczne i raczej niszczy osobowość, bo jej rozwój, to między innymi wyzwalanie się spod ich wpływu. Przetestowałam ten zły wpływ na sobie. Pracodawcę można zmienić, z kolei wspólne życie z mężem/żoną jest dla dorosłego człowieka czymś naturalnym, a z rodzicami nie.

zgadzam się, wolałabym być zależna od zaradnego męża niż zaradnej mamy. Na pewno to lżejsze do zniesienia dla psychiki. Ale w tym problem, że ja za bardzo wyboru nie mam. To znaczy mam, ale wybieram mniejsze zło. Nie czuje się jakos specjalnie super z ta myslą, że utrzymuje mnie mama, ale jeszcze gorzej czułabym się padając na pysk i mając swiadomość, że oddaję 80% mojego zycia pracy, której nie cierpie. Tak źle i tak nie dobrze. Ale na tym polega zycie- mamy nie tylko przyjemności, ale i problemy. A co powiesz o osobie, która jest chora i nie ma innego wyjścia jak tylko żyć u rodziców? To niepełnowartościowa osoba?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli zakładam, że pracujesz? Czy wygrana na loterii albo inny spadek? Jesli pracujesz i masz dopasowana do Twojej osobowości pracę, jesteś szanowana i cieszy Cię zdobywanie w niej nowych kwalifikacji, to zazdroszczę i bardzo podziwiam takich ludzi:) Mozesz nazwać siebie szczęściarą. Wiedz jednak, że nie wszystkie kobiety sa na tyle zdolne, obrotne, kontaktowe (bo rozumiem, że na tych przymiotach opierasz swoją aktywność zawodową) co Ty. ja uważam siebie za przeciętną, mało energczną i kontaktową osobe, niestety bez powalających zdolności w jakiejś konkretnej dziedzinie. Dla tego notorycznie przegrywam wszystkie wyścigi szczurów i pozostaje mi wybierac między wspomnianym wczesniej monopolowym a call centre

 

Pracuję i nie dostałam tej pracy po znajomości ani w spadku. Pochodzę ze wsi i moim rodzicom nie zależało, żebym szła na studia, chcieli bym szła do pracy po liceum, ale się uparłam, sama się utrzymywałam i nauczyłam się wtedy radzić sobie. Pracę zaproponowano mi w moim zawodzie i była to praca moich marzeń. Nie wiem, czy to jest wynik szczęścia. Pracowałam całe życie na to, żeby tak się stało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, komplikujesz: "trzeba tak, taka kolej rzeczy".

 

nic nie trzeba, kolej rzeczy jest jedna: jak autorce jest tak ok, nikomu się krzywda nie dzieje i sobie żyje to jest ok. I jestem w stanie uwierzyć, że będzie szczęśliwsza niż wiele osób żyjących 'standardowo'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, No ale to dosyć powszechne to długie mieszkanie, zależność od rodziców dziś nawet w bogatszych od Polski krajach zwłaszcza katolickich gdzie nigdy nie było takiego przymusu pracy jak u protestantów jak np. Włochy gdzie ponad połowa 30 latków mieszka jeszcze z rodzicami. To wynik też olbrzymich cen mieszkań i wynajmu ludzie są przy rodzicach ile mogą aby albo zaoszczędzić na mieszkanie albo po prostu ich nie stać na wynajęcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam rodzsin wielopokoleniowych gdzie tylko jedna osoba zarabia na wszystkie pokolenia

A znasz rodziny, gdzie ludzie młodzi pomimo skończonych studiów nie sa w stanie znaleźć pracy? Znasz takie pojęcie jak bezrobocie? Jak myślisz, jest ono duże w Polsce wśród młodych, czy małe?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli zakładam, że pracujesz? Czy wygrana na loterii albo inny spadek? Jesli pracujesz i masz dopasowana do Twojej osobowości pracę, jesteś szanowana i cieszy Cię zdobywanie w niej nowych kwalifikacji, to zazdroszczę i bardzo podziwiam takich ludzi:) Mozesz nazwać siebie szczęściarą. Wiedz jednak, że nie wszystkie kobiety sa na tyle zdolne, obrotne, kontaktowe (bo rozumiem, że na tych przymiotach opierasz swoją aktywność zawodową) co Ty. ja uważam siebie za przeciętną, mało energczną i kontaktową osobe, niestety bez powalających zdolności w jakiejś konkretnej dziedzinie. Dla tego notorycznie przegrywam wszystkie wyścigi szczurów i pozostaje mi wybierac między wspomnianym wczesniej monopolowym a call centre

 

Pracuję i nie dostałam tej pracy po znajomości ani w spadku. Pochodzę ze wsi i moim rodzicom nie zależało, żebym szła na studia, chcieli bym szła do pracy po liceum, ale się uparłam, sama się utrzymywałam i nauczyłam się wtedy radzić sobie. Pracę zaproponowano mi w moim zawodzie i była to praca moich marzeń. Nie wiem, czy to jest wynik szczęścia. Pracowałam całe życie na to, żeby tak się stało.

Gratuluję!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmienny, tak jak napisałam wyżej, można żyć z rodzicami, ale role się zmieniają z wiekiem - Ty się nimi zajmujesz, a nie oni Tobą. Inaczej to jest niezdrowy układ.

 

wszystko zależy od sytuacji, akurat autorka ma taką, że pomagają sobie nawzajem.

dlatego tak jak napisałem tworzenie takich sztucznych wytycznych nie przystaje do różnorodnego życia.

 

podział ról u autorki nie jest przypadkowy.

weź teraz odwróć role, bo przecież "tak trzeba", to nic, że wszystko by im się sypło, ale tak trzeba, e tam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmienny, jasne, choć nie jestem pewna czy autorka sama siebie nie krzywdzi. Jak by było tak super, to nie szukałaby potwierdzenia swoich wyborów, pytając nas o opinię.

 

Gdybym tyrała całe dnie to bym szukała potwierdzenia, czy na pewno lepiej spędzić życie w znienawidzonym miejscu czy nie lepiej od razu się zabić:D Żartuje;p Może szukam potwierdzenia, niech Ci bedzie. I chcę się dowiedzieć, czy może sa gdzieś tacy ludzie, którzy myslą i żyja tak, jak ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, No ale to dosyć powszechne to długie mieszkanie, zależność od rodziców dziś nawet w bogatszych od Polski krajach zwłaszcza katolickich gdzie nigdy nie było takiego przymusu pracy jak u protestantów jak np. Włochy gdzie ponad połowa 30 latków mieszka jeszcze z rodzicami. To wynik też olbrzymich cen mieszkań i wynajmu ludzie są przy rodzicach ile mogą aby albo zaoszczędzić na mieszkanie albo po prostu ich nie stać na wynajęcie.

 

dokładnie wszystko dzieje się zgodnie z sytuacją w jednych warunkach jest tak w innych tak i nie ma lepszej opcji bo to zależy od sytuacji.

 

jedyne co to faktycznie szkoda, ze autorka nie chce się uczyć samodzielności skoro jak pisze nie była nauczona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyranie w pracy której się nienawidzi jest równie beznadziejne jak brak pracy, a znalezienie pracy którą się lubi czy nawet tylko akceptuję dla niektórych np dla mnie jest niemożliwe. Większość ludzi pracuje bo musi a jak ktoś ma możliwość egzystencji bez pracy której nie znosi to będzie to praktykował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, ja myślę tak jak Ty, że nie ma sensu się unieszczęśliwiać i w irracjonalny sposób marnować życie, bo tak 'trzeba'.

 

ale myślę, też, że mogłabyś coś pokombinować, żeby coś zarabiać i się nie zniechęcić do życia i w tym miejscu chyba się nie zgadzamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

jedyne co to faktycznie szkoda, ze autorka nie chce się uczyć samodzielności skoro jak pisze nie była nauczona.

To fakt, miałam bardzo mocno ograniczone pole życia, najprościej mówiąc: krótka smycz i zero prywatności. To się jednak bardzo zmieniło, mama chyba zrozumiała, że popełniła błąd. I chyba tez poczuła się tym całym kontrolowaniem trochę zmęczona, nie dała rady żyć dwoma życiami: swoim i moim. Odpuściła. Teraz uważam, że sytuacja w domu jest ok, to co potrzebuje do zycia mam (mój chłopak, moje hobby, czasem jakieś zorganizowane "przygody" typu wyjazdy rowerem, wycieczki, imprezy). Juz mnie jej "opieka" nie dusi. A tak poza tym, tez troszkę czuje do niej żal, bo wiem, że jestem cicha, nieporadna i słaba troche przez to jej chowanie pod kloszem. Wychowywała mnie do porażki nie do zwycięstwa. No to teraz ma:D

 

-- 29 kwi 2013, 21:54 --

 

Nie oceniam Cię droga autorko i życzę Ci jak najlepiej ;)

Co jest celem twojej terapii, tak z ciekawości się pytam.

Wstydze się powiedzieć;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, no tak ale myślisz, że swoją nieporadność możesz zmienić?

np. na terapii? czy nie wierzysz w to i uważasz, że w tym wieku człowiek już jest zbyt skostniały?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmienny, tak jak napisałam wyżej, można żyć z rodzicami, ale role się zmieniają z wiekiem - Ty się nimi zajmujesz, a nie oni Tobą. Inaczej to jest niezdrowy układ.

 

wszystko zależy od sytuacji, akurat autorka ma taką, że pomagają sobie nawzajem.

dlatego tak jak napisałem tworzenie takich sztucznych wytycznych nie przystaje do różnorodnego życia.

 

podział ról u autorki nie jest przypadkowy.

weź teraz odwróć role, bo przecież "tak trzeba", to nic, że wszystko by im się sypło, ale tak trzeba, e tam.

 

Oczywiście, że różnie się w życiu układa i czasy nie są najlepsze. Ale to, że z wiekiem się usamodzielniamy, to nie jest sztuczna wytyczna. Taka jest dynamika rozwoju człowieka. Choć muszę napisać, że sama nie jestem w pełni niezależna od rodziców. A jednak bez jakiegoś minimum samodzielności, ciężko jest się poczuć podmiotem własnego życia. Mam wrażenie, że to co pisze dziewczynka24 jest potwierdzeniem, bo szuka pozwolenia na to, że może żyć, tak jak żyje. Jakbyś była, dziewczynko24 podmiotem, to sama byś wiedziała, co sądzić o swoim życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziewczynka24, ja myślę tak jak Ty, że nie ma sensu się unieszczęśliwiać i w irracjonalny sposób marnować życie, bo tak 'trzeba'.

 

ale myślę, też, że mogłabyś coś pokombinować, żeby coś zarabiać i się nie zniechęcić do życia i w tym miejscu chyba się nie zgadzamy.

Zgadzamy:) Nie jestem typem lenia i nie lubie nie robić nic. Kiedyś wierzyłam gorąco w to, że moje zdolności artystyczne beda na siebie zarabiać, ale sami wiecie jak jest;p

 

-- 29 kwi 2013, 22:00 --

 

dziewczynka24, no tak ale myślisz, że swoją nieporadność możesz zmienić?

np. na terapii? czy nie wierzysz w to i uważasz, że w tym wieku człowiek już jest zbyt skostniały?

Nie wiem, bardziej licze na to, że sytuacja na rynku pracy się zmieni, niż ja. Albo, że będe miała nieziemskiego farta i dostane kiedyś prace po znajomości. Raczej nie łudzę się, że dzieki terapii zamienię się w zaradna, pewną siebie, zdolna kobietę. Jestem po prostu jaka jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×