Skocz do zawartości
Nerwica.com

Objaw: uzależnienie od gier komputerowych


Vulpes

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Ja zdałem sobie sprawę iż jestem uzależniony jakiś czas temu, tylko że mój problemem jest nie tyle sama gra co internet, ogólnie rzecz biorąc staram się zwykle unikać nieprzyjemnych rzeczy lub rzeczy które mi nie wychodzą, poprzez gre na komputerze, oglądania seriali, filmów online, lub po prostu czytaniu newsów, krótko mówiąc zawsze znajdę coś co mogę porobić w necie aby tylko nie robić tego co powinienem. Jak sobie pierwszy raz zadałem z tego sprawę (gdzieś w okolicach sesji na pierwszym roku) to byłem jeszcze w stanie usunąć wszystkie gry, zaprzestać oglądać seriale i w dużym stopniu ograniczyć przesiadywanie bez sensu na necie. Lecz za każdym razem po wszystkim wracałem. Obecnie jestem na 4 roku i uświadomiłem sobie iż jest naprawdę źle, dzisiaj usunąłem grę i doszedłem do wniosku że będę grał max raz w tygodniu i nie dużej niż 4h. A z czasem przestane grać całkowicie. Jestem też świadom tego że samo odłożenie gry mi nie pomoże, np. dziś jeszcze nie grałem lecz mimo to można powiedzieć że cały dzień spędziłem przy komputerze. Po prostu granie zastąpiłem czytaniem forów, newsów, jakimś serialem i oglądaniem teledysków na yt. Oczywiście łatwo wywnioskować z tego że jestem raczej uzależniony od komputera a przede wszystkim od internetu a nie od samych gier choć nie ukrywam że gry mnie w tym wszystkim uzależniają najbardziej. Jest to u mnie spowodowane standardowymi powodami czyli ucieczka od rzeczywistości i jej problemów, przede wszystkim ucieczka od niepowodzeń. I choć jestem zupełnie świadom że przesiadywanie bez sensu przy kompie tylko zwiększa ilość moich problemów to jednak dalej to robię. Moje kontakty z ludźmi są w miarę ok, mam paru dobrych przyjaciół z którymi od czasu do czasu się spotkam, choć już zauważyłem, że poprzez grę coraz częściej olewam tych co nie grają i jakoby tracę z nimi kontakt oraz o wiele mniej się bawię i wychodzę z domu. Nie posiadam dziewczyny, jest to spowodowane przede wszystkim tym iż w związku z tym co studiuje obracam się raczej w gronie męskim a poza uczelnią dość rzadko mam okazję spotykać się z nowymi ludźmi. Do tego moja samo ocena przez ostatnie 2-3 lata bardzo spadała i stałem się dość nieśmiały w sprawach damsko-męskich. Podsumowując zdaję sobie sprawę z mojego problemu lecz nie chcę nim stresować rodziców, którzy mają już wystarczająco problemów, nie mam też żony czy dziewczyny która by się martwiła tak jak wy drogie panie-forumowiczki które chcecie za wszelką cenę pomóc swoim mężą/chłopaką. Przed przyjaciołom jest mi trochę wstyd poza tym nie do końca wiem jak by mogli mi pomóc i czy by mnie zrozumieli. Do tego nie mogę całkiem odciąć się od komputera bo moje studia są dość zbliżone do studiów informatycznych. Z tego powodu myślę iż powinienem udać się do jakiegoś psychologa lub psychiatry. Biorąc pod uwagę że dalej studiuje i jeszcze nie zarabiam, nie stać mnie raczej na jakieś drogie i długie sesje psychologiczne. Czy ktoś z was może orientuję się czy we Wrocławiu jest jakaś darmowa pomoc psychologiczna w uzależnieniach na którą nie trzeba czekać parę miesięcy, a może ktoś jest w stanie polecić mi w miarę dobrego i dość niedrogiego specjalistę ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Ja zdałem sobie sprawę iż jestem uzależniony jakiś czas temu, tylko że mój problemem jest nie tyle sama gra co internet, ogólnie rzecz biorąc staram się zwykle unikać nieprzyjemnych rzeczy lub rzeczy które mi nie wychodzą, poprzez gre na komputerze, oglądania seriali, filmów online, lub po prostu czytaniu newsów, krótko mówiąc zawsze znajdę coś co mogę porobić w necie aby tylko nie robić tego co powinienem. Jak sobie pierwszy raz zadałem z tego sprawę (gdzieś w okolicach sesji na pierwszym roku) to byłem jeszcze w stanie usunąć wszystkie gry, zaprzestać oglądać seriale i w dużym stopniu ograniczyć przesiadywanie bez sensu na necie. Lecz za każdym razem po wszystkim wracałem. Obecnie jestem na 4 roku i uświadomiłem sobie iż jest naprawdę źle, dzisiaj usunąłem grę i doszedłem do wniosku że będę grał max raz w tygodniu i nie dużej niż 4h. A z czasem przestane grać całkowicie. Jestem też świadom tego że samo odłożenie gry mi nie pomoże, np. dziś jeszcze nie grałem lecz mimo to można powiedzieć że cały dzień spędziłem przy komputerze. Po prostu granie zastąpiłem czytaniem forów, newsów, jakimś serialem i oglądaniem teledysków na yt. Oczywiście łatwo wywnioskować z tego że jestem raczej uzależniony od komputera a przede wszystkim od internetu a nie od samych gier choć nie ukrywam że gry mnie w tym wszystkim uzależniają najbardziej. Jest to u mnie spowodowane standardowymi powodami czyli ucieczka od rzeczywistości i jej problemów, przede wszystkim ucieczka od niepowodzeń. I choć jestem zupełnie świadom że przesiadywanie bez sensu przy kompie tylko zwiększa ilość moich problemów to jednak dalej to robię. Moje kontakty z ludźmi są w miarę ok, mam paru dobrych przyjaciół z którymi od czasu do czasu się spotkam, choć już zauważyłem, że poprzez grę coraz częściej olewam tych co nie grają i jakoby tracę z nimi kontakt oraz o wiele mniej się bawię i wychodzę z domu. Nie posiadam dziewczyny, jest to spowodowane przede wszystkim tym iż w związku z tym co studiuje obracam się raczej w gronie męskim a poza uczelnią dość rzadko mam okazję spotykać się z nowymi ludźmi. Do tego moja samo ocena przez ostatnie 2-3 lata bardzo spadała i stałem się dość nieśmiały w sprawach damsko-męskich. Podsumowując zdaję sobie sprawę z mojego problemu lecz nie chcę nim stresować rodziców, którzy mają już wystarczająco problemów, nie mam też żony czy dziewczyny która by się martwiła tak jak wy drogie panie-forumowiczki które chcecie za wszelką cenę pomóc swoim mężą/chłopaką. Przed przyjaciołom jest mi trochę wstyd poza tym nie do końca wiem jak by mogli mi pomóc i czy by mnie zrozumieli. Do tego nie mogę całkiem odciąć się od komputera bo moje studia są dość zbliżone do studiów informatycznych. Z tego powodu myślę iż powinienem udać się do jakiegoś psychologa lub psychiatry. Biorąc pod uwagę że dalej studiuje i jeszcze nie zarabiam, nie stać mnie raczej na jakieś drogie i długie sesje psychologiczne. Czy ktoś z was może orientuję się czy we Wrocławiu jest jakaś darmowa pomoc psychologiczna w uzależnieniach na którą nie trzeba czekać parę miesięcy, a może ktoś jest w stanie polecić mi w miarę dobrego i dość niedrogiego specjalistę ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Mam 20 lat, studiuję za granicą. Jestem na 2 roku prawa. Pierwszy raz piszę na tego typu forum i przepraszam za nieskładność tekstu.

Los obdarzył mnie wspaniałymi rodzicami. Oboje zaczynali od zera ( całkowitego). Ojciec swoją ciężką pracą zagwarantował mi start i możliwośći, których nigdy nie posiadał. Można powiedzieć, że ojciec jak i matka pochodzili z patologicznych rodzin. Obaj moi dziadkowie byli alkoholikami i ten nałóg zniszczył ich rodziny.

Mój ojciec nigdy na mnie ręki nie podniósł, mimo, że byłem strasznym pyszkaczem za szczyla. Zawsze chciał dla mnie jak najlepiej. Kiedy stukneło mi 14 lat zaczął wysyłać mnie na różne wyjazdy. Zacząłem od obozów żeglarskich, wyjazdów windsurfingowych aż po kitesurfing. Pakował we mnie mase kasy, której aż tak pod dostatkiem nie mieliśmy. Przykład: w ciągu jednego roku szkolnego byłem 7 razy w egipcie, pływając na kitesurfingu i dobrze sie bawiąc. Okres ten pamiętam jako najlepszy w moim życiu. Poznawałem dużo nowych ludzi a poznawane dziewczyny na zawsze wbiły się w moją pamięć.

Wszystko zaczęło się piepszyć kiedy wyjechałem na studia. Poznałem nowe towarzystwo, wciągnąłem się w zioło, zacząłem palić papierosy jak lokomotywa. I tu właśnie pojawia się komputer. Wrócę na chwilę do przeszłości.

Komputer towarzyszył mi od zawsze. Jako, że mój ojciec był informatykiem byłem tym "szczęśliwym" dzieckiem, które jako jedyne miało takie urządzenie w sąsiedztwie.

Grałem od kiedy pamietam. Zacząłem od Age of Empires II i różnych gier jakie wtedy były. Jakoś w gimnazjum zainteresowałem się grami mmorpg i wtedy przyszedł koniec. Zacząłem siedzieć po 8 godzin dziennie, nic innego mnie nie interesowało. Byłem tak uzależniony, że kiedy jednego razu rodzice postanowili zrobić mi szlaban, uciekłem z domu. Dzisiaj żałuję tej decyzji. Wróćmy do teraźniejszości.

Przyjeżdzam na nową uczelnię. Młody bóg. Opalony po wakacjach w Grecji, umięśniony( pracowałem jako instruktor), pewny siebie młody człowiek, pożądający sukcesu.

To było 2 lata temu. Patrząc na siebie teraz, gardzę sobą. Moja motywacja prysnęła, jak gdyby nigdy nie istniała. Na wykłady nie chodze, opuszczam ćwiczenia grupowe. 1 semestru nie zdałem( Pierwszy raz w życiu czegoś nie zdałem).

Mój regularny dzień: Budze się o 4 nad ranem, fajka i komp. Napinam w lola, minecrafta, wszystko co w leci pod rękę. Na wykłady nie idę bo po co, nie trzeba nic podpisywać. Napinam do wieczora i przychodzą kumple. Palimy zioło prawie do nieprzytomności i gramy razem. I tak w kółko, każdy dzień od początku roku.

Zrobiłem mały postęp i od 2 tygodni już nie palę trawy, ale reszta nawyków została.

Gardzę sobą, potwornie. Czasami zbieram sie w sobie, sprzatam pokoj ide nawet na wyklad ale to trwa max 2 dni. I znowu spadam na sam dół.

Nie umiem sobie poradzić. Unikam nawet rozmów z rodzicami bo wstydze się samego siebie. Poczucie winy wywierca we mnie dziurę na wylot.

Wielokrotnie myślałem o samobójstwie, ale myśl o tym, że mógłbym ich jeszcze tak zranić odciąga mnie od tego. W towarzystwie nikt nie chce lub nie potrafi mi pomóc. Powoli odcinam się też od znajomych, których jest coraz mniej. Jeśli chodzi o kobiety, to na żadnej mi nie zależało chociaż w małej mierze od ponad roku, kiedy spotkałem ją na wakacjach. Chyba nie pasuję do tej epoki. Nigdy nie wierzyłem w miłość dopóki mnie nie dopadła. Kochałem dziewczynę (prawdziwie... ), która bardzo mnie zraniła. Żadna kolejna nie wyzwoliła we mnie tych pokładów uczuć co Ona. Mimo to, zawsze bardzo się starałem by uszczęśliwić kolejne. W końcu jestem sam.

 

 

Z człowieka sukcesu zmieniam się w jakąś obrzydliwą leniwą kreaturę i sam nie umiem sobie z tym poradzić...

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Mam 20 lat, studiuję za granicą. Jestem na 2 roku prawa. Pierwszy raz piszę na tego typu forum i przepraszam za nieskładność tekstu.

Los obdarzył mnie wspaniałymi rodzicami. Oboje zaczynali od zera ( całkowitego). Ojciec swoją ciężką pracą zagwarantował mi start i możliwośći, których nigdy nie posiadał. Można powiedzieć, że ojciec jak i matka pochodzili z patologicznych rodzin. Obaj moi dziadkowie byli alkoholikami i ten nałóg zniszczył ich rodziny.

Mój ojciec nigdy na mnie ręki nie podniósł, mimo, że byłem strasznym pyszkaczem za szczyla. Zawsze chciał dla mnie jak najlepiej. Kiedy stukneło mi 14 lat zaczął wysyłać mnie na różne wyjazdy. Zacząłem od obozów żeglarskich, wyjazdów windsurfingowych aż po kitesurfing. Pakował we mnie mase kasy, której aż tak pod dostatkiem nie mieliśmy. Przykład: w ciągu jednego roku szkolnego byłem 7 razy w egipcie, pływając na kitesurfingu i dobrze sie bawiąc. Okres ten pamiętam jako najlepszy w moim życiu. Poznawałem dużo nowych ludzi a poznawane dziewczyny na zawsze wbiły się w moją pamięć.

Wszystko zaczęło się piepszyć kiedy wyjechałem na studia. Poznałem nowe towarzystwo, wciągnąłem się w zioło, zacząłem palić papierosy jak lokomotywa. I tu właśnie pojawia się komputer. Wrócę na chwilę do przeszłości.

Komputer towarzyszył mi od zawsze. Jako, że mój ojciec był informatykiem byłem tym "szczęśliwym" dzieckiem, które jako jedyne miało takie urządzenie w sąsiedztwie.

Grałem od kiedy pamietam. Zacząłem od Age of Empires II i różnych gier jakie wtedy były. Jakoś w gimnazjum zainteresowałem się grami mmorpg i wtedy przyszedł koniec. Zacząłem siedzieć po 8 godzin dziennie, nic innego mnie nie interesowało. Byłem tak uzależniony, że kiedy jednego razu rodzice postanowili zrobić mi szlaban, uciekłem z domu. Dzisiaj żałuję tej decyzji. Wróćmy do teraźniejszości.

Przyjeżdzam na nową uczelnię. Młody bóg. Opalony po wakacjach w Grecji, umięśniony( pracowałem jako instruktor), pewny siebie młody człowiek, pożądający sukcesu.

To było 2 lata temu. Patrząc na siebie teraz, gardzę sobą. Moja motywacja prysnęła, jak gdyby nigdy nie istniała. Na wykłady nie chodze, opuszczam ćwiczenia grupowe. 1 semestru nie zdałem( Pierwszy raz w życiu czegoś nie zdałem).

Mój regularny dzień: Budze się o 4 nad ranem, fajka i komp. Napinam w lola, minecrafta, wszystko co w leci pod rękę. Na wykłady nie idę bo po co, nie trzeba nic podpisywać. Napinam do wieczora i przychodzą kumple. Palimy zioło prawie do nieprzytomności i gramy razem. I tak w kółko, każdy dzień od początku roku.

Zrobiłem mały postęp i od 2 tygodni już nie palę trawy, ale reszta nawyków została.

Gardzę sobą, potwornie. Czasami zbieram sie w sobie, sprzatam pokoj ide nawet na wyklad ale to trwa max 2 dni. I znowu spadam na sam dół.

Nie umiem sobie poradzić. Unikam nawet rozmów z rodzicami bo wstydze się samego siebie. Poczucie winy wywierca we mnie dziurę na wylot.

Wielokrotnie myślałem o samobójstwie, ale myśl o tym, że mógłbym ich jeszcze tak zranić odciąga mnie od tego. W towarzystwie nikt nie chce lub nie potrafi mi pomóc. Powoli odcinam się też od znajomych, których jest coraz mniej. Jeśli chodzi o kobiety, to na żadnej mi nie zależało chociaż w małej mierze od ponad roku, kiedy spotkałem ją na wakacjach. Chyba nie pasuję do tej epoki. Nigdy nie wierzyłem w miłość dopóki mnie nie dopadła. Kochałem dziewczynę (prawdziwie... ), która bardzo mnie zraniła. Żadna kolejna nie wyzwoliła we mnie tych pokładów uczuć co Ona. Mimo to, zawsze bardzo się starałem by uszczęśliwić kolejne. W końcu jestem sam.

 

 

Z człowieka sukcesu zmieniam się w jakąś obrzydliwą leniwą kreaturę i sam nie umiem sobie z tym poradzić...

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

Dobrze że odłożyłeś zioło, to już coś. Jeszcze lepiej by było żebyś znalazł jakąś profesjonalną pomoc np. w ośrodku leczenia uzależnień czy po prostu u psychologa. Warto też porozmawiać z rodzicami o twoich problemach. Rozumiem że zwykłe usunięcie tych gier raczej nie zadziała (albo nie na długo), poza tym masz duży spadek nastroju, ciężko jest poradzić z tym sobie samemu. Wiem że trudno będzie zaakceptowanie życia takim jakie jest, jak i zmiana.

Nie gardź sobą. Są w życiu większe rzeczy niż sukces i zranienia emocjonalne, czego dowodem są twoi rodzice. Zamiast wyrzucać sobie że taki nie jesteś, weź się za leczenie i możliwie nie przejmuj kolejnymi upadkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

Dobrze że odłożyłeś zioło, to już coś. Jeszcze lepiej by było żebyś znalazł jakąś profesjonalną pomoc np. w ośrodku leczenia uzależnień czy po prostu u psychologa. Warto też porozmawiać z rodzicami o twoich problemach. Rozumiem że zwykłe usunięcie tych gier raczej nie zadziała (albo nie na długo), poza tym masz duży spadek nastroju, ciężko jest poradzić z tym sobie samemu. Wiem że trudno będzie zaakceptowanie życia takim jakie jest, jak i zmiana.

Nie gardź sobą. Są w życiu większe rzeczy niż sukces i zranienia emocjonalne, czego dowodem są twoi rodzice. Zamiast wyrzucać sobie że taki nie jesteś, weź się za leczenie i możliwie nie przejmuj kolejnymi upadkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pisze kolejnego posta gdyż udało mi się przerwać grę póki co to dopiero 3 dni ale jak dla mnie to całkiem sporo gdyż ostatnio miałem problem aby oderwać się choćby na tyle. Zastanawiam sie jak to u was wyglądało, np. ja chodz nie gram przez te 3 dni to jednak nie robie tez nic konkretnego dalej spedzam wiekszosc czasu przed kompem jednak nie tyle na grze co na czytaniu roznych forum, przegladaniu demotow, ogladaniu seriali itp, zastanawiam sie czy w ten sposob nie zastepuje jednego nalogu drugim. I czy jest to chwilowe czy poprostu zastpie jeden nalog drugim gdyz jestem poprostu uzalezniony od ogolnie rzecz biorac internetu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Age of Empires była fajna.

c++, Jeśli sam nad tym pracujesz to może na początek spróbuj ograniczyć granie do godziny dziennie. Poza tym spróbuj sobie znaleźć inne zajęcia, choćby ta telewizja, książki, muzyka, wyjdź na dwór, może kup sobie deskorolkę czy coś w tym stylu. No i spotkaj się z kolegami (tylko nie na facebooku, ani MMO), bo gry mogą być środkiem na zapełnienie samotności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po jakiś 4-5 dniach się złamałem. I znów wróciłem do gry i to ze zdowjoną siłą grając nawet po 8h dziennie. Niestety opcja ograniczenia do 1h mi nic nie da bo ja takich ograniczen nie umiem utrzymać gdyż 1h mija mi w chwilę. Z drugiej strony to nie jest tak iż ja od kompanie nie moge oderwac się wogóle na rzecz innych spraw np. z dużą chęcią zamist siedzieć przy kompie bym spotykał się ze znajomymi, uprawiał sport a najchetniej wyjechal na jakies wyspy kanaryjskie bez kompa tyle ze ja tak nie mogę. Mój problem polega na tym iż komputer jest mi zupełnie niezbędny do pracy, w związku z czym niby siadam aby się pouczyć ale kończe zwykle na grze a nawet jeśli nie to na innej rownie bezsensownej czynnosci. Nastepnie nie ide na impreze aby wkoncu zaczasc sie uczyc ale znow konczy sie tym iz siedze nad jakimis pierdolami no i mniej wiecej kolo sie zamyka nie robie innych rzeczy by sie uczyc ale zamist sie uczyc to i tak siedze tylko bez sensu przy kompie. Ale mniejsza z tym. Pisze tego posta tylko po to aby w momencie gdy znow zechce zainstalowac jakas gre mogl go przeczytac i uswiadomic sobie iz granie nie ma najmniejszego sensu. To nie daje mi ani kasy, ani nie polepsza w zadnej sposob mojego zycia, ani nawet za bardzo mnie nie relaksuje, Daje mi jedynie ucieczke od pracy od obowiązków i odpowiedzialności, po prostu w ten sposob chowam glowe w piasek. Nastepnie te problemy jedynie mi sie zwiekszaja. Zachowuje sie jak male dziecko chowam sie do szafy zamiast stawic czola przeciwnoscia. Niby rozumiem ze gra seriale itp to tylko i wylacznie ucieczka ktora jedynie pogarsza sprawe i powoduje iz wpadam w bledne kolo ktore predzej czy pozniej spowoduje u mnie jakas nerwice oraz pogorszy moja sytulacje tak iz spadne nadno jednakze nic z tym nie robie. A wiec od dzis daje sobie jak i wszystkim innym slowo honoru iz nie bede gral conajmniej do wakacji a i mam nadzieje ze do konca zycia bo niestety jestem bardzo podatny na tego typu rzeczy. I choć wiem że to nie rozwiąże moich problemów gdyż gra jest jedynie ucieczką to jednak licze ze to dobry krok na przód. Mam zamiar to osiagnac poprzez instalacje linuxa, ktore tam skonfiguruje abym mogl na nim tylko i wylacznie pracowac.

 

P.S. Wiadomość dla mnie z przyszłość PIER..... TO IDZ SPAĆ, NIE GRAJ, GRANIE JEST C.....JOWE !!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łapa, to już wiem o co chodzi w piosence Lennona "Cold Turkey", dzięki za poszerzenie horyzontów. :)

 

Ludzie, to nie gry są problemem. Tylko wasza postawa wobec życia. Rzutujecie swoje problemy na gry: "To nie ja mam problem, to gry są złe". A to nie prawda. Rozrywka komputerowa to niezwykła część naszej współczesnej kultury, a traktowana jest przez większość marginalnie, bo jest stosunkowo nową dziedziną i jeszcze się nie zaaklimatyzowała w powszechnej świadomości. Stąd bierze się to, że gracz czuje się "gorszy". Dlatego że jest wykluczony z głównego nurtu życia społecznego. Wydaje mu się, że ucieka od życia. Czy ktoś pisze, że jest uzależniony od dobrego kina i ma poczucie winy? Nie. Bo jest to zachowanie akceptowalne społecznie. Natomiast na grach się wiesza psy, że są winne całemu złu. Ale kto tak twierdzi? Starsze pokolenie, które gier nie rozumie i to oni właśnie uciekają od problemu, bo wyrokują na temat, na którym się nie znają i wykazują ignorancję.

 

Także, przyjmijcie moje rozgrzeszenie :-) Pozbądźcie się kompleksów i uporządkujcie swoje życie, a wtedy czynności nie będą toksyczne, powtarzam, tu nie chodzi o gry tylko o waszą postawę do życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gry i komputer są narzędziami pierwsze rozrywki,drugie też pracy, i to od użytkownika zależy jak go użyje, fakt gry wciągają i odcinają od rzeczywistości ale to nasz wybór,że siedzimy przy tym tyle czasu...zaś obwinianie gier - to tak jakby klnąć na nóż kuchenny bo ktoś nim zadźgał innego człowieka,no raczej bezsens - przecież to użytkwnik zdecydował co nim zrobi....

Coby nie było w sieci czy przed pc nadal spędzam koło 13-14h i więcej na dobe...

Ale wiem że mój nałóg to moja wina,nie zaś samego pudła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak już pisałem wcześniej albo chociaż tak mi się wydaję, nie mam jakiś specjalnych problemów społecznych czy tym podobnych. Fakt faktem czasem wychodzi na to ze przez to ze gram nie ide na jakas impreze ale jest to tylko i wylacznie wynikiem tego iz wmawiam sobie ze nie ide na impreze gdyz wkoncu wezme sie za nauke a wychodzi jak zawsze.

Pragnę również zauważyć monk.2000iż ja raczej do tego starszego pokolenia się nie zaliczam gdyż mozna powiedziec ze gry raczkowały wraz ze mną i w zupełności je rozumiem a niektóre z nich opanowałem wręcz do perfekcji. Przez długi czas nie stanowiły tez dla mnie problemu, dotego również nie uważam że gry same w sobie są powodem moich problemów jednakże one je pogłębiają. To że ktoś gra sobie po pracy i traktuje gre jako zwykle hobby nie jest problemem tak jak i to że ktoś okazjonalnie pije alkohol. Jednakże od gry tak i od alkoholu idzie sie uzależnić gdyż jest to jakaś droga ucieczki od innych problemów, która jednakże tylko je pogłębia. Ciężko wytłumaczyć osobie nie uzależnionej jak to wyglada bo taka osoba nie rozumie w czym problem i uważa ze kazdy moze przestac grac od tak. W gruncie rzeczy niektorym osobą uzaleznionym tez ciezko to wytlumaczyc gdyz oni ciagle mysla iz moga sie od gry oderwac od tak jednakze w rzeczywistosci raczej im sie to nie uda. Podsumowujac ja niczego nie demonizuje, wszystko jest dla ludzi jednakze niektorzy sa bardziej podatni na gry komputerowe i zwykle zauwazaja to za pozno. Szczególnie maja problem osoby ktore pracuja na komputerze bo to jest tak jakby powiedziec alkoholikowi aby walczyl z nalogiem pracujac w barze czy winiarni :).

A i nawiasem mówiąc monk.2000, póki grałem ale nei nałogowo nigdy nei czułem się gorszy i teraz to nie jest tez tak ze czuje sie gorszy poprostu czuje się głupi że spedzam tyle czasu nad gra zamiast nad rozwijaniem siebie oraz pokonywaniu problemow.

 

A jeśli chodzi o wizytę z psychologiem to wlasnie powoli sie za jakims rozgladam choc jak wiadomo ten pierwszy krok jest najtrudniejszy, poza tym ci psychologowie zbyt tani to nie są.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

c++, dobra. Przekonałeś mnie, że masz problem. W takim razie nic jak zastosować kroki, które czyni się w przypadku uzależnień. Ja się na tym jakoś wybitnie nie znam, mam znajomego w AA. Byłem na paru otwartych spotkaniach. Parę rzeczy mi przeszkadzało tam, fakt. No ale nie tylko wspólnoty "Anonimowych" mamy w Polsce. Moim nałogiem może być chyba nadmiar myślenia, a deficyt działania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łapa, to już wiem o co chodzi w piosence Lennona "Cold Turkey", dzięki za poszerzenie horyzontów. :)

 

Ludzie, to nie gry są problemem. Tylko wasza postawa wobec życia. Rzutujecie swoje problemy na gry: "To nie ja mam problem, to gry są złe". A to nie prawda. Rozrywka komputerowa to niezwykła część naszej współczesnej kultury, a traktowana jest przez większość marginalnie, bo jest stosunkowo nową dziedziną i jeszcze się nie zaaklimatyzowała w powszechnej świadomości. Stąd bierze się to, że gracz czuje się "gorszy". Dlatego że jest wykluczony z głównego nurtu życia społecznego. Wydaje mu się, że ucieka od życia. Czy ktoś pisze, że jest uzależniony od dobrego kina i ma poczucie winy? Nie. Bo jest to zachowanie akceptowalne społecznie.

Myślisz, że oglądanie filmów 8 godzin na dobę jest "akceptowalne społecznie"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich forumowiczów

Dobrze, że jest miejsce, gdzie można podzielić się swoimi doświadczeniami. No więc pora dorzucić swoje trzy grosze. Piszę to dlatego, że wyszedłem z ciężkiego uzależnienia, mam nadzieję, że opisując swoją historię pomogę komuś w podobnej sytuacji. Ale po kolei:

Źródło

Najbardziej szczytowy okres uzależnienia przypadł u mnie na czas grania w WoWa. Zaczęło się w wakacje kupiłem podstawkę plus wszystkie dodatki i zacząłem grać. Na początku było to dość niewinne. Pierwszy tydzień upłynął na zasadzie niemożliwej fascynacji, że wreszcie gram na globalu ( wcześniej były to prywatne serwery i wtedy potrafiłem się ograniczać, w szkole szło mi całkiem nieźle, brak konfliktów ze znajomymi itd.) także granie po 7 godzin mnie nie martwiło, potem się o dziwo ograniczyłem kilkukrotnie ( do ok. 2 godzin ). I w końcu.... przestałem grać.

Rozwój

Wróciłem do gry chyba w następne wakacje (później się dowiedziałem, że wakacje to okres najsilniejszego oddziaływania takich uzależnień, ze względu na dużą ilość wolnego czasu i brak jakichś większy obowiązków). Tu się już zaczęło na poważnie. Nawet nie potrafię dokładnie wskazać, kiedy się dokładnie uzależniłem. Teraz jak sobie to staram przypomnieć to wydaje się jakbym przeszedł od normalnego życia i rekreacyjnego grania do nawalania w ciągu dosłownie tygodnia. Grałem może po 6 godzin w tygodniu i po 10-15 w dni wolne. Gdy udało mi się znieść zakaz rodziców na granie do 21 potrafiłem siedzieć 24-1 nic sobie nie robiąc z tego, że mimo wszystko to jednak za długo i będzie kolokwialnie mówiąc opieprz.

Okres uzależnienia

Oczywiście wystąpiły u mnie te stereotypowe objawy typu olewanie szkoły ( średnia spadła mi z powyżej 5 do poniżej 4, mimo to nie dawało mi to do myślenia), izolacja (praktycznie brak jakichkolwiek, bliższych kontaktów), niechęć do jedzenia (przecież to cenny czas, który można poświęcić na granie, mógłbym powiedzieć, że nie jadłem tylko przełykałem potrawy, nawet nie czując smaku, chyba gdyby ktoś mnie zapytał co jadłem to nie potrafiłbym odpowiedzieć), mania (natrętne myśli o grach praktycznie non-stop, nie będę pisał kiedy się pojawiały, bo pojawiały się po prostu zawsze, gdy robiłem coś innego niż granie. Chociaż nawet podczas gry już myślałem jakim to zaraz będę ekstra szamanem i że zaraz będę miał talent, który da mi ekstra atak),bezsenność.

Kupiłem sobie w końcu słuchawki, jak dołączyłem do polskiej gildii i muszę powiedzieć, że moja izolacja była już wtedy tak silna, że nawet na komunikatorze głosowym przez pierwszy dzień nie potrafiłem się odezwać.

Dalej też wszystko stereotypowo: expienie, cały czas, cały dzień, potem gdy już osiągnęło się max level teraz tylko instancje cały czas te same instancje byle coś wypadło, byle lepsza postać, byle móc iść w końcu na ICC. Potem zacząłem dzielić konto z moim znajomym, gdy on wchodził mnie wywalało, a żeby odciągnąć swoje myśli od WoWa i nie mogąc znaleźć sobie innego zajęcia zacząłem grać dosłownie we wszystko co miałem i co mi wpadło w ręce, obrazowo powiem że gier miałem tyle, że nie mieściły się na pasku szybkiego uruchamiania (rozciągniętym na całą szerokość ekranu!). Nie potrafiłem się skupić na żadnej grze dłużej niż godzinę. To kolejny skutek uboczny WoWa który bardzo mocno rozprasza uwagę, ponieważ uczy nas aż wręcz niezdrowej wielozadaniowości, od gracza wymaga się robienia 5 czynności naraz i monitorowania naraz kilkudziesięciu wskaźników,komunikatów,buffów itd.

Oczywiście temu wszystkiemu towarzyszyły codzienne kłótnie o moje lenistwo i nic nie robienie. Wiadomo o co chodzi nie będę się nad tym rozpisywał tak samo jak nad tym, że po zakończeniu grania te kłótnie po prostu się skończyły.

Wyjście

Hmmm to było blisko moich urodzin (niezły zbieg okoliczności) i pamiętam, że pewnej nocy około 1 rano pokonałem ostatniego bosa w grze. To było wspaniałe uczucie. Kilka dni wcześniej rozsypała się gildia do której należałem. Kończył się mój prepaid. Więc... postanowiłem się skończę grać i już. Początkowo grę zarchiwizowałem, jakby mi się odwidziało ale potem ją usunąłem do końca. Konto nadal istnieje.

Jak sobie z tym poradzić

Po pierwsze warto znać mechanizmy uzależniające takich gier. W MMO są aż dwa: nagroda za ulepszanie swojej postaci ( zauważmy, że cały czas idziemy do przodu, doświadczenie, ekwipunek, osiągnięcia, poziom. Cały czas zdobywanie i zdobywania, a twórcy za pomocą dodatków i patchów sprawiają, że to zdobywanie się nigdy nie kończy) i współzawodnictwo z innymi (rankingi, osiągnięcia, realm first, szacunek "progamerów" żeby wzięli nas na instancje).

Takiej gry się nie da przejść, a nasze mózgi bardzo silnie przywiązane do mechanizmu nagrody chcą go cały czas pobudzać co prowadzi do uzależnienia. Na podstawie swojego doświadczenia i wiedzy naukowej (interesuję się psychiatrią i mam na to czas bo NIE gram już tyle, ale to swoją drogą) udzielę kilku rad, którzy chcą się wyrwać z tego nałogu.

-Musisz się zastosować do tych, jak je przeczytasz to NIC Ci to nie da, trzeba to wprowadzić w życie, a jak się nie coś nie uda to nie stosować mechanizmu -"już teraz zawaliłem, więc to co zrobię dalej nie ma znaczenia" tylko wziąć się w garść i próbować dalej

-Ustal sobie moment w którym zakończysz grę, (np. pokonam tego bossa i koniec), moment musi być na tyle doniosły, żeby dał Ci na tyle duża satysfakcję jakbyś ukończył jakąś grę, a zarazem niezbyt odległy w czasie (powiedzmy miesiąc)

-Często można usłyszeć rady typu: skasuj konto, połam płyty. Co za brednie. Przecież wiadomo, że nikt nie połamie płyt na które wydał kupę kasy i konto w które włożył masę pracy. Lepszym rozwiązaniem jest. Zapakowanie płyt w karton i oddanie komuś na przechowanie na powiedzmy dwa lata i żeby Ci oddawał gdy o to po prosisz. To samo z kontem: dajesz komuś hasło i login a on je zmienia i Tobie ich nie udostępnia też powiedzmy przez dwa lata.

-Może powinienem na tym wspomnieć na początku, bo jest to bardzo ważne. Zdawać sobie sprawę z problemu. Olej jakieś internetowe testy. Po prostu porównaj swoje życie przed i po tym jak zacząłeś grać. Zobacz jak żyjesz, jakie masz relacje z rodziną, co robisz poza graniem, co wywiązujesz się ze swoich obowiązków. Ale najważniejszym i najlepszym testem na to czy należy co zacząć z tym robić jest sprawdzenie czy wytrzymasz miesiąc bez grania. Dla człowieka bez uzależnienia to żaden problem. Jeśli Ci się nie uda trzeba działać i to już.

-Pomocne może okazać się opisanie sprawy na takim forum jak to bo wtedy analizujesz swoje życie i widzisz jak wygląda sytuacja

-Zadeklaruj się komuś, że przestajesz grać i poproś tą osobę o pomoc

To tylko kilka rad, ale w mojej opinii, byłego maniaka powiem, że mogą być Twoją główną obroną.

Współcierpiący

Jeżeli osoba Ci bliska nie potrafi ograniczać sobie grania i jest nałogowcem, powinieneś/aś uświadomić mu to jak bardzo jest w to wciągnięta (taki ktoś sam tego nie zauważa, po prostu uważa, że jest to jego hobby, też tak sądziłem. Ale to nie jest pasja tylko przymus) i ustalenie planu działania w zwalczeniu nałogu. Najważniejsze to przede wszystkim być bez względnym w respektowaniu go. Tak, dokładnie, nie iść na żadne układy, bo taka osoba, gdy zasiada do gry to tak jakby zmieniał się jej obraz postrzegania świata i tego jak pojmuje gry (to też wynika z mojego doświadczenia)

Gdy już się skończyło

Wiele osób zadaje sobie pytanie czy można wrócić do grania. Ja na przykład kilkakrotnie próbowałem i zawsze to kończyło się "mini-nałogami", gdzie grałem non-stop dopóki nie skończę gry. Teraz znowu spróbowałem i stwierdziłem, że to bezsensu i kończę definitywnie z graniem, gdyż prościej będzie mi w ogóle nie grać niż grać z umiarem. Mimo to ciągle, gdzie siedzi we mnie chochlik, który próbuje mówić: jest piątek zagraj sobie masz dużo czasu; zainstaluj grę teraz będziesz grał z umiarem. Nie. Głupotą jest się ładować do tego samego bagna. Trzeba odczekać kilka lat, aż bagno wyschnie. Inaczej mówiąc trzeba sobie dać czas na "urealnienie siebie" tj. nie grać wcale w żadne gry (nawet on-line) przez rok, dwa, pięć, może się zdarzyć, że niektórzy w ogóle nie będą już grać. Ale trzeba uważać bo nie wiadomo czy bagno wyschło czy teraz to ruchome piaski, które wyglądają niewinnie, ale gdy tylko na nie staniesz jesteś uziemiony tak samo jak kilka lat temu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ntit, zawszę miło usłyszeć że ktoś wyszedł z tego bagna. Ja już po raz któryś próbuje skończyć z graniem na dobre. Od dziś spróbuje jeszcze raz podjąć wyzwanie nie granie przez miesiąc. Mam dużą motywację gdyż mam znaczne zaległości w tem sem a można powiedzieć iż sesja się już u mnie zaczęła. ntit miałeś jakiś znajomych\przyjaciół z "reala", którzy grali z tobą w WoWa? A jeśli tak to jakoby odciąłeś się od nich czy udało Ci się przestać grać mimo że oni dalej graja ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udzielanie odpowiedzi po czasie chyba trochę mija się z celem jednak coś napisze, ponieważ w ciągu ostatnich 2 miesięcy nasunęły mi się nowe spostrzeżenia.

Znajomi

Jeśli chodzi o WoWa to nie miałem kogoś blisko przy sobie, który by ze mną grał, czasem się widywaliśmy, więc wpływ tej osoby w fazie gdy już grałem można uznać za znikomy. Ale za to ludzie wciągali mnie w różne inne gry np. Minecraft.

Co zrobić w wypadku, gdy ktoś kogo znamy również gra? Wiadomo, że niewątpliwe taka znajoma osoba potrafi zachęcać do grania, ale nie wiem czy odcinanie się ma jakikolwiek sens... Popatrzmy realnie - teraz większość (nawet dziewczyny) w coś lubi sobie pograć - skończysz ze znajomością z kimś kto gra w WoWa, to zaznajomisz się z kimś kto gra w GTA. Dodatkowo taka projekcja całkowitej winy za swoje uzależnienie na drugą osobę, no nazwijmy to delikatnie jest odsuwaniem odpowiedzialności za uzależnienie od siebie samego.

 

Dobrze, teraz pora na te dodatkowe spostrzeżenia.

Cały czas ludzie mówią co należy zrobić, aby przestać grać, ale nie jest problemem przestać grać tylko utrzymanie tego stanu.

Zastanówmy się co głównie może nas przymusić do powrotu do nałogu.

Uzależnienie to jest typowo psychiczne, więc objawy somatyczne jeśli już się pojawią, będą praktycznie nie zauważalne, lub będą wynikiem stanów i zachowań stricte psychicznych.

 

Najważniejszym chyba czynnikiem są natrętne myśli i wyobrażenia na temat gier.

Każdy, lub przynajmniej większość domyśla się o co chodzi - ponowne przeżywane niesamowitych momentów z gry, wyobrażanie sobie przyszłych zachowań w grze, która pomogą nam umocnić swoją pozycję w rankingu, wbić kolejny poziom, czy posunąć o krok dalej do ukończenia gry. Dalej są myśli (obsesyjne, natrętne) o standardowej treści: "muszę jak najszybciej ukończyć grę/osiągnąć kolejny poziom" itd.

Są jeszcze myśli za pomocą, których sobie staramy wmówić, że granie 5 godzin dziennie wcale nie jest złe. Często używane są argumenty typu: to moje hobby, sprawia mi to radość, ludzie czytają książki 5 godzin dziennie i nikt nie uważa tego za uzależnienie.

Oczywiście to wszystko wynika z tego, że nasz mózg (ego) dwoi się i troi, aby tylko przekonać nasze superego, żeby wydało "pozwolenie" na to, żeby mógł sobie zagrać. Trzeba do tego wiedzieć, że mózg bardzo lubi utarte szlaki i zawsze w działaniu dąży do względnej homeostazy, odbywa się to przez stosowanie utartych pętli nawykowych, unikanie sytuacji w których coś może się nie udać/ wymagają wysiłku.

 

Jakie z tego wynikają rady:

1.NIGDY nie można sobie pozwolić na JAKIEKOLWIEK tłumaczenie swojego nałogu. Zawsze jak się w czymś zatraca bez reszty (idee nad wartościowe, nałogi ) kończy się to źle ( weźmy na przykład ćwiczenie na siłowni: Kilka godzin w tygodniu pomoże nam rozwinąć masę mięśniową/ schudnąć/ poprawić kondycje, ale jak będziemy ćwiczyć przez 3 godziny dziennie to po 1-2 latach zamienimy się w Pudziana, nawet jeśli nie będzie to naszym celem, a podrzucać ciężary będziemy tylko dlatego, że to lubimy ). Nałogowe granie szkodzi (patrz poprzednie 27 stron) i nie ma tu miejsca na jakiekolwiek dyskusje, wszelką argumentacja jest błędna i spowodowana chęcią powrotu do grania (zauważmy, że osoby nieuzależnione nie widzą racjonalnego wytłumaczenia dla nadmiernego siedzenia przy komputerze).

Oczywiście, może się zdarzyć, że ktoś sobie znajdzie jakieś niemożliwie ważne usprawiedliwienie, ale jeśli porówna je z argumentami "przeciw" to na pewno nigdy nie otrzyma rachunku dodatniego (pozytywnego).

2. Wyobrażenia - polecam osobiście poczytać na temat medytacji, wbrew pozorom nie jest to siedzenie po turecku i wydawanie z siebie mniej lub bardziej dziwnych dźwięków i odgłosów buczenia. Jest to po prostu sztuka... nie myślenia ( Chodzi rzecz jasna o uświadomione procesy myślowe nad którymi mamy kontrolę). Zainteresowanych odsyłam do literatury lub szybkich poradników na stronach internetowych.

Ewentualnie można najzwyczajniej przerzucić myśli na coś innego, lub starać się bardziej skupić na aktualnie wykonywanej czynności, ale to już zależy kto jak woli.

3. Natrętne myśli - Tu warto zastosować połączenie punktu 1. i 2.

 

Jak już komuś uda się pokonać to wszystko to ma już praktycznie z górki oczywiście nie stanie się to wszystko z dnia na dzień.

Ale jest jeszcze jedna ważna zasada: żadnych kompromisów, nie "negocjuj" z uzależnieniem (np. od dziś gram 2 godziny zamiast 7 godzin) zniszcz je, dopiero gdy masz pewność, że jest wolny możesz wrócić do gry. Jeśli jeszcze nie jesteś wolny, a cały czas wracasz do niej, to zastanów się co Cię do tego przymusza i zrób coś z tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłam chyba uzależniona od gier a dokładniej od jednej, która pochłaniała zbyt dużo czasu i pieniędzy też trochę. Czasem jeszcze wchodzę dlatego, żeby nie stracić całej kasy tam włożonej bo juz część się zmarnowała. Myślę, że się uwolniłam od nałogu, chociaż nie wiem czy u mnie to już nałóg był bo na tle innych graczy to ja mało czasu tam spędzałam;) jednak szkoda mi to wszystko przekreślić tak zupełnie bo oprócz kasy zostawiłam tam przyjaciół, którzy nie zrezygnowali z gry jak ja i po prostu nie umiem sobie ot tak usunąć tej gry i zniknąć z tamtego świata. Zrezygnowałam ale jednak nie na stałe, a jak już wejdę baaardzo rzadko to się schooodzi... dlatego gram juz tylko średnio raz na 2tygodnie :( a z drugiej strony dziwne jest to, że nie mam często wcale chęci wchodzić tam bo to już nie to samo jak wcześniej grając regularnie i nawet jak mogłabym chwilę zagrać to nawet nie wchodzę gdy jestem np. zmęczona, robię to tylko wtedy kiedy mam dobry nastrój a nie za wszelką cenę jak kiedyś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×