Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dzieci są ohydne, czerwone, pomarszczone i srają


cerebro

Rekomendowane odpowiedzi

Monar, nie wiem czemu się śmieją z kasiątko, ale jestem prawie pewien, że to nieuzasadnione.

 

stronę wcześniej na takie słowa:

Ale jeżeli jakieś dziecko zachowuje się tak, że stanowi zagrożenie dla innych dzieci to nawet jeśli pochodzi z patologicznej rodziny, to nie jest to dla mnie usprawiedliwieniem takiego dziecka, że jest niewinne.

 

 

odpowiedziałaś:

Serio?

Przecież takie dziecko nie wybierało sobie same rodziców. A że trafiło na patologicznych, nie jego wina. I nie jego wina, że reaguje psychika tak jak reaguje, tj. agresją wobec innych dzieci.

Z takim dzieckiem trzeba porozmawiać, ochronić je. Przecież każdy jakoś reaguje na krzywdę. Jedni stosują agresję wobec siebie samego, drudzy biją innych, trzeci zamykają się, milczą, wolą stworzyć własny, na pozór bezpieczny świat... Żadne z tych zachowań nie jest prawidłowe. Ty mark123 również jesteś niewinny. W końcu to nie Ty stworzyłeś patologiczny dom, prawda? Więc jaka jest w tym Twoja wina?

 

na tej samej zasadzie nie jest wina jego patologicznych rodziców, którzy też mieli patologicznych (nie chodzi mi tu o marka123, tylko tego przykladowego dzieciaka ktory bije inne w szkole) i tak jak to dziecko mają problemy, na tej zasadzie to nawet morderca, nie jest winny, ani NIKT bo wszystko jest związane łańcuchem przyczyn i skutków.

 

więc w pewnym sensie faktycznie nie wina dzieciaka, że bije inne dzieciaki w szkole, ale to nie znaczy, że dzieciakowi można pozwolić na krzywdzenie innych w szkole, trzeba przeciwdziałać i to niekoniecznie rozmową, bo wiele dzieciaków nie ma szacunku wartości itp. a zmiana zachowania jest potrzebna od razu i należy być surowym, won do dyrektora, nie pomaga, to won ze szkoły.

 

oczywiście, że nie wina marka123 że ma problemy na skutek czegoś tam w przeszłości, ale on nie jest szkodliwy i niebezpieczny dla otoczenia.

 

każdy ma prawo do błędów.

nie chodzi o pobłażanie, a godne wyjście z sytuacji, by też poczuł się głupio, ale w inteligentny sposób.

może po sobie tego nie pokazywać, ale to go dotknie.

i żadne wyzywanie od bachorów ! jak wspomniałam - wystarczy jeden gest.

 

każdy ma prawo do błędów, ale nie do gnębienia innych.

to co wraca sobie zmęczona kasiątko z pracy i podchodzi grupka dzieciaków i ją wyśmiewa to ma się bawić w dr house, jakieś inteligentne riposty? krótkie spyerdalaj i tyle. tak to widzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny, a dlaczego do lat 13 czy tam nie wiem ilu dziecko nie odpowiada za morderstwa praktycznie? dostaje kuratora i to wszystko... bo do tego wieku dzieci jeszcze nie myślą jak dorośli. myślą: matka pije, to ją zabije. i wtedy dzieją się takie rzeczy. 18-latek też nie zawsze właściwie postąpi, bo to że dorosły na papierze, to nie znaczy, że w głowie ma zdrowo.

 

no mówimy tu o skrajnych przypadkach, są różni ludzie z różnymi problemami. dlatego jak ktoś coś już bardziej przeskrobie, to są sprawy sądowe. cóż... trzeba poznać motyw. są różne przypadki.

 

jeśli ktoś został zgwałcony i zabije tego psychola, to czy nie jest po części "usprawiedliwiony"?

moim zdaniem jest...........

człowiek jest tak bardzo skrzywdzony, ze nie myśli racjonalnie.

 

no ale zeszliśmy na naprawdę dramatyczne sytuacje życiowe

 

ale jak ktoś bije, to tak samo np. jest bity w domu

tj. nie nauczono go inaczej radzić sobie z wyrażaniem złości...

czy to jego wina czy rodziców?

 

oczywiście, dzieciak musi swoje przeboleć, to nie rodzice mają brać odpowiedzialność za przykładowego syna, ale warto też zwrócić uwagę na przyczyny, a nie na same skutki. bo jeśli tylko go ukarzemy, to będzie robić to dalej... a jak okażemy zainteresowanie, może się w końcu otworzyć (zazwyczaj takie osoby są zamknięte w sobie) i zmienić...

 

-- 25 kwi 2013, 13:52 --

 

to co wraca sobie zmęczona kasiątko z pracy i podchodzi grupka dzieciaków i ją wyśmiewa to ma się bawić w dr house, jakieś inteligentne riposty? krótkie spyerdalaj i tyle. tak to widzę.

nie, mówiłam, że nie ma bawić się w dr house, nawet stwierdziłam, że nie musi się odzywać, a może tym go dotknąć.

czasem lepiej takiego minąć obojętnie niżeli zastanawiać się nad tym, co powiedział...

sam się ma za zero, więc tak się go traktuje

 

ale to nie znaczy, że nie mamy mu współczuć. są różne powody i skoro np. znamy jakiegoś 13 latka i jest ordynarny, agresywny, to z takim warto porozmawiać.

 

jak nie znamy, nie rozmawiamy, to oczywiste.

 

po prostu mi jest żal tych wszystkich dzieciaków, bo one nie do końca są winne temu, że np. biją lub kogoś straszą.

 

-- 25 kwi 2013, 13:54 --

 

straszny chaos jest w tej mojej wypowiedzi, ale jestem tak przelotem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja młodzieży się boję.Chodzą tacy i naśmiewają się ze wszystkich dookoła.Tyczy się to również starszych dzieci.Często padam ofiarą takich.Wiem,że to moja fobia,że nie wszyscy się naśmiewają ale boję się ich.

Ja zarówno się boję jak i mam silną niechęć.

 

Właśnie młodzięz jest niezrozumiana, wydaje mi się, dlatego, że wszyscy widzą w nich: " młodocianych zagniewanych" :smile: a tak nie jest. Po za tym młodzież dopiero wchodzi w dorosłe życie, uczy się, przechodzi okres buntu.

Młodzież właśnie nie powinna mieć prawa to zbyt dużego buntu.

 

więc w pewnym sensie faktycznie nie wina dzieciaka, że bije inne dzieciaki w szkole, ale to nie znaczy, że dzieciakowi można pozwolić na krzywdzenie innych w szkole, trzeba przeciwdziałać i to niekoniecznie rozmową, bo wiele dzieciaków nie ma szacunku wartości itp. a zmiana zachowania jest potrzebna od razu i należy być surowym, won do dyrektora, nie pomaga, to won ze szkoły.

No właśnie, uczniów stanowiących zagrożenie dla innych uczniów powinno się usuwać ze szkół.

 

oczywiście, że nie wina marka123 że ma problemy na skutek czegoś tam w przeszłości, ale on nie jest szkodliwy i niebezpieczny dla otoczenia.

Jak już pisałem, część rzeczy nie jest moją winą, a część zapewne jest. Np. miałem w wieku 10-11 lat taki okres, że byłem agresywny wobec psa mojej babci. Co prawda mój ojciec bywał po pijaku agresywny wobec psa, ale miało to miejsce przede wszystkim parę lat wcześniej, Więc w tym wypadku moje zachowanie wobec psa było moją winą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar

 

 

o rozwiązania prawne mnie nie pytaj, zreszta nie sa wyznacznikiem, ja wiem, ze sa przyczyny zachowania sie zlego dziecka, tylko ja ide krok dalej i widze, tez ze u kazdego sa takie przyczyny.

 

 

 

jak dzieciak niszczy innym psychiki w klasie, to trzeba temu zapobiec jak najszybciej a nie robic mu psychoterapie, psychoterapie to swoja droga skierowac gdzies moze, ale szkola ma zapewnic warunki do nauki dzieciom, a nie pozwalac na dzungle.

 

prawda jest taka, ze te male szczyle gnebiace innych zadko reaguja na apel do ich moralnosci czy swiadomosci.

 

a gdy taki petak podswiadomie wie, ze jego zle zachowanie spotka sie z czym nieprzyjemnym dla niego to go bardziej utrzyma w ryzach niz jakies rozmowy.

w wiekszosci przypadkow na pewno.

 

chyba-po-prostu-potrzebuje-si-wy-ali-t42570.html

 

w tym temacie jest to bardzo widoczne i co te dzieci nie wiedzialy, ze robia przykrosc? nie wiedzialy, ze ona i tak ma ciezko w zyciu? wiedzialy doskonale, ale mialy to gdzies i co teraz nauczyciel powinien z dziecmi ktore ja niszcza, rozmawiac i rozczulac?

 

w pierwszym momencie surowe konsekwencje kilku by polecialo ze szkoly to reszta by sie nauczyla. a nie apel do ich moralnosci, ktorej nie maja.

 

i to tez jest forma wychowania, dzieciak musi wiedziec, ze nie uniknie, a jak kazdy bedzie relatywizowal jego zachowanie, rozmowa, bachorem nie wolno nazwac, inteligentne gesty, to juz kompletnie sie we lbach im pomiesza.

 

ale jak ktoś bije, to tak samo np. jest bity w domu

tj. nie nauczono go inaczej radzić sobie z wyrażaniem złości...

czy to jego wina czy rodziców?

 

ani jego ani rodzicow, ani nikogo, bo sama pisalas, ze wszystko jest zdeterminowane przyczyna, tylko, ze sztucznie ograniczasz to prawo tylko do dziecka.

otoz nie, to jest prawo globalne. prawo rzeczywistosci.

 

wiec nie obchodzi mnie czy to jego wina czy nie, w porzadku nie nalezy go osadzac, ale trzeba przeciwdzialac i wyciagac konsekwencje.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko, znam ten ból. Przed takimi ludźmi w tym wieku mam największy lęk, jeśli chodzi o jakieś objawy fobii społecznej. Na tyle dorośli, by potrafili uderzyć w słaby punkt, ale nie wystarczająco dojrzali, żeby zrozumieć że to może zaboleć. A jak ktoś jest przewrażliwiony (bierze wiele rzeczy do siebie) to potrafi zaboleć. Mi się raz zdarzyło być "wyśmianym" przez młodzież na ulicy trzykrotnie w jednym miesiącu, za każdym razem ktoś inny. Nie wiem co mogło być przyczyną, bo prostu czymś się wyróżniałem to w śmiech.

 

No ale dzieci też śmieszą bajki typu prezentowane przez WB albo Disneya gdzie ktoś przewraca się o skórkę od banana wywraca się i wpada pod 20 tonowe kowadło, które spadam mu na głowę. Nie wiem jaki jest tego mechanizm, może po prostu rzutowanie swoich słabości na innych. Bo na pewno brak empatii i zastanowienia się "co by było gdybym sam znalazł się w takiej sytuacji".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czasem lepiej takiego minąć obojętnie niżeli zastanawiać się nad tym, co powiedział...

sam się ma za zero, więc tak się go traktuje

Moim zdaniem ci, co celowo dokuczają, często nie uważają się za zera wręcz przeciwnie, mają zawyżone poczucie własnej wartości.

 

ale to nie znaczy, że nie mamy mu współczuć

Mam inne zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monk.2000, alez oni doskonale wiedza co by bylo gdyby.

 

nie wiedza, ze jak uderza kogos to zaboli? doskonale wiedza i wlasnie po to bija. po prostu takie maja charaktery ze lubia sprawic komus bol. sa pelne zlosci.

 

co sie dzieje, gdy taki gnebiciel widzi silniejszego gnebiciela? nagle wtedy wszystko rozumie, wie co wolno w jego przypadku a co nie wolno, potrafi sie grzecznie odezwac, widzi granice. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co sie dzieje, gdy taki gnebiciel widzi silniejszego gnebiciela? nagle wtedy wszystko rozumie, wie co wolno w jego przypadku a co nie wolno, potrafi sie grzecznie odezwac, widzi granice. :lol:

Dlatego właśnie uważam, że dzieci i młodzież powinni mieć na sobą kogoś, kogo będą się bać, najlepiej po prostu dorosłych i dobrze też by było, jeśli by wiedzieli, że nie mogą zadać cierpienia rówieśnikowi, bo jeśli to zrobią, to dorośli zadadzą cierpienie im, a jeśli oni nie zadadzą cierpienia rówieśnikowi to i dorośli nie zadadzą cierpienia im, tak to powinno funkcjonować.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie...jedna rzecz: młodzież to młodzież, a ja jestem dorosła, więc samo przez sie rozumiem, że się młodzieży nie boję i ignorowałabym ich durne zachowanie, chyba, że tak jak uprzednio napisałam, podeszłabym i zwróciła uwagę. Ja się ludzi nie boję i nie pozwoliłabym sobie na to, aby ktoś mnie obrażał, a zwłaszcza jakiś wyrostek!

Kasiątko, nie wiem jakie masz doświadczenia z młodzieżą, ale domyślam się, że niespecjalne...przykro mi z tego powodu. Zastanawia mnie ile masz lat?

Co do buntu młodzieży, własnie młodzieży należy się okres buntu jak psu micha, dokładnie po to, aby się wyszaleć. Nie chodzi mi o jakieś ekstremy, ale o zdrowy, dosrastający bunt...nie mylić z wulgarnycm, ordynarnym zachowaniem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do wstrętu do dzieci, zawsze odnosiłam wrażenie, że jest to konsekwencja odrzucenia w dzieciństwie. Według mnie często tak jest że osoba, która np: została porzucona, bita, czuła się niekochana, nie otrzymywała dostatecznej ilości ciepła i uwagi (być może przez młodsze rodzeństwo na którym uwaga została skupiona), w konsekwencji nienawidzi dzieci i nie może na nie patrzeć. Taka tam moja teoria, nie wiem jak to jest, wymagałoby to głębszych badań na grupie osób, może kiedyś się tym zajmę. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do wstrętu do dzieci, zawsze odnosiłam wrażenie, że jest to konsekwencja odrzucenia w dzieciństwie. Według mnie często tak jest że osoba, która np: została porzucona, bita, czuła się niekochana, nie otrzymywała dostatecznej ilości ciepła i uwagi (być może przez młodsze rodzeństwo na którym uwaga została skupiona), w konsekwencji nienawidzi dzieci i nie może na nie patrzeć. Taka tam moja teoria, nie wiem jak to jest, wymagałoby to głębszych badań na grupie osób, może kiedyś się tym zajmę. :mrgreen:

Myślę, że u mnie niechęć do dzieci np. w zerówce wynikała chyba z tego, że nie umieli się ogólnie poważnie zachowywać. Później doszedł drugi powód do niechęci, gdy mi zaczęli dokuczać. Obecnie chyba też są te dwa powody, dla których nie lubię dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

finalriot, eee tam bzdura, ja nie mogłem narzekać na brak uwagi jak byłem dzieckiem. Nigdy nie byłem odrzucony ani tym bardziej bity a po prostu nie chcę mieć dzieci i moja partnerka także, nie czujemy tak jak inne mamuśki dookoła (których wysyp jest na wszelakich nk, facebookach) potrzebę rozmnażania się. Nie przepadamy za dziećmi. Niestety znaczna część osób które znamy i mają już dzieci nie potrafią już o niczym innym rozmawiać tylko o swoich bachorach i to co im kupią i jaką ostatnio zrobiły kupkę...

Mimo, że nie posiadam żadnego konta na portalu społecznościowym to w przypadku połowy moich znajomych widnieje na każdym profilu kilkadziesiąt zdjęć pomarszczonych dużych buźek wyglądających jak ryszard kalisz albo inny alien. Moja niechęć do dzieci bardziej jednak wiąże się z tym, że obserwuje nieumiejętność ich wychowania, bachory są często rozpuszczone i wrzeszczą, szantażują swoich starych, którzy gapią się bezsilnie i nie potrafią najzwyczajniej zapanować nad nimi. Wydaje mi się, że połowa rodziców nie jest gotowa ani dojrzała do posiadania dziecka. Naturalną sprawą jest, że dziecko płacze, ma swoje zachowania, ale wszędzie, w komunikacji miejskiej, kościele, sklepie, bachory wchodzą matkom na głowę a te często po prostu udają, że nic się nie dzieje. Nie sposób jest wtedy wytrzymać takiego brzdąca, ale złość ciśnie mi się wtedy na rodzica, który nie potrafi się zająć odpowiednio dzieciakiem. Ponadto naturalną sprawą jest, że każda matka uważa, że jej mały alien jest ósmym cudem świata i całe otoczenie się nim zachwyca - niestety tak nie jest.

 

Spieranie się czy dzieci są słodkie, fajne urocze nie ma sensu - jedni lubią dzieci, drudzy nie przepadają za nimi. Nie można ani jednych ani drugich winić ani tym bardziej przypisywać komuś egoizm, nieudane dzieciństwo za to, że nie chce mieć dzieci i ich nie trawi. Z drugiej strony wiem, że sam byłem kiedyś czerwony pomarszczony ohydny i srałem, z tych wszystkich epitetów nadal pozostało mi sranie i względnie ohydność ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

In_Chains_Of_DD, to było czysto teoretycznie, zamierzam się tym zająć w przyszłości. ;)

Denerwujesz się i krytykujesz nieumiejętność wychowania dzieci, ale nie masz swoich. To jest to co irytuje mnie najbardziej na tym świecie. To najpierw miej dzieci, wychowaj ich, a potem krytykuj postępowanie innych rodziców. Uspokojenie dziecka w kościele czy też sklepie wcale nie jest takie proste.

Tak samo w sklepie, mam brata 9 lat młodszego i kilka lat temu poszłam z nim do sklepu. Były tam ruchome schody. I co? Oczywiście patrzę a on stoi na górze. Jadę więc do niego, a on zjeżdża na dół, jadę w dół, on znowu do góry. Myślałam że szlag mnie trafi. I w tej sytuacji również zawiedli ludzie, czy tak ciężko było złapać gówniarza? Dzieci tak mają że gdy widzą widownie to są jeszcze gorsze bo wzbudziły zainteresowanie tłumu - wszyscy się patrzą, komentują, mama/opiekun wściekły, a uderzyć dziecka nie można by się uspokoiło bo pomocni ludzie zaraz zadzwonią na policję.

Albo w komunikacji miejskiej, spotkałam się z taką sytuacją że jechała mama z trójką dzieci, dwójka miała tak mniej więcej cztery lata i jedno dziecko w wózku. Kobieta chciała wysiąść i mówiła do synka żeby wysiadł, ale on ze słów matki nic sobie nie robił. Kolejny przystanek, wszyscy ludzie się patrzą i oczywiście nikt kobiecie nie pomógł, więc podeszłam, wzięłam dzieciaka na ręce i wyniosłam go z autobusu po to by kobieta nie musiała jechać na pętlę, a potem wracać pieszo z tymi dzieciakami. I tu jest świetna postawa ludzi - najłatwiej jest skrytykować że nie potrafiła uspokoić dzieciaka, ale czy ktokolwiek jej pomógł? Nie, no bo po co. A złapanie dziecka w takiej sytuacji nie jest trudne, tym bardziej że traci on orientację bo robi to ktoś obcy.

 

Dla mnie normalne wydaje się to, że rodzice zachwycają się swoimi dziećmi. Fakt, jedni ludzie lubią dzieci, inni nie. Ale sądzę że aby krytykować złe wychowanie innych ludzi, najpierw trzeba wychować swoje dzieci bo to nie jest taka prosta sprawa.

 

Moim zdaniem u każdego jest jakiś czynnik, który spowodował ten wstręt do dzieci, ponieważ według mnie mało prawdopodobne jest obrzydzenie do takich małych, niewinnych istotek, one wam nic nie zrobiły. ;) Ale jest to tylko i wyłącznie moja opinia, nikt nie musi się z nią zgadzać. :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denerwujesz się i krytykujesz nieumiejętność wychowania dzieci, ale nie masz swoich. To jest to co irytuje mnie najbardziej na tym świecie. To najpierw miej dzieci, wychowaj ich, a potem krytykuj postępowanie innych rodziców.

Przepraszam, ale kompletnie nie rozumiem.

 

Kiedyś gadałam z koleżanką o jakimś tam filmie, który mi się nie podobał (a jej tak), i wypaliła "A zrobiłaś lepszy, że krytykujesz?" To muszę zrobić lepszy film, żeby powiedzieć, że jakiś tam jest moim zdaniem gówniany? Albo zaprojektować samochód zanim powiem, że trabant to dla mnie gówniane auto?

 

Jeśli nie, to dlaczego w kwestii dzieci obowiązuje inna zasada?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vian, jest różnica, ponieważ jak można porównywać wychowanie i zajmowanie się dzieckiem przez kilkanaście lat do ocenienia filmu czy samochodu? W tej drugiej kwestii każdy ma przecież inny gust, jednemu podoba się to, a drugiemu coś innego. Mimo wszystko z dziećmi jest inaczej, ponieważ większość ludzi (którzy dzieci nie posiadają) uważa że co to za wielka filozofia wychować dziecko. No i gdyby oni mieli dzieci to chodziłyby jak w zegarku, ale nie mają bo nie lubią. Dlatego też podałam dwa przykłady na to, że doprowadzenie dziecka do porządku (szczególnie w miejscu publicznym) nie jest proste, a co dopiero cały okres wychowania dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak samo w sklepie, mam brata 9 lat młodszego i kilka lat temu poszłam z nim do sklepu. Były tam ruchome schody. I co? Oczywiście patrzę a on stoi na górze. Jadę więc do niego, a on zjeżdża na dół, jadę w dół, on znowu do góry. Myślałam że szlag mnie trafi. I w tej sytuacji również zawiedli ludzie, czy tak ciężko było złapać gówniarza? Dzieci tak mają że gdy widzą widownie to są jeszcze gorsze bo wzbudziły zainteresowanie tłumu - wszyscy się patrzą, komentują, mama/opiekun wściekły, a uderzyć dziecka nie można by się uspokoiło bo pomocni ludzie zaraz zadzwonią na policję.

Albo w komunikacji miejskiej, spotkałam się z taką sytuacją że jechała mama z trójką dzieci, dwójka miała tak mniej więcej cztery lata i jedno dziecko w wózku. Kobieta chciała wysiąść i mówiła do synka żeby wysiadł, ale on ze słów matki nic sobie nie robił. Kolejny przystanek, wszyscy ludzie się patrzą i oczywiście nikt kobiecie nie pomógł, więc podeszłam, wzięłam dzieciaka na ręce i wyniosłam go z autobusu po to by kobieta nie musiała jechać na pętlę, a potem wracać pieszo z tymi dzieciakami. I tu jest świetna postawa ludzi - najłatwiej jest skrytykować że nie potrafiła uspokoić dzieciaka, ale czy ktokolwiek jej pomógł? Nie, no bo po co. A złapanie dziecka w takiej sytuacji nie jest trudne, tym bardziej że traci on orientację bo robi to ktoś obcy.

A prosiłyście o pomoc?

Jak nie, też bym nie była wyrywna.

Ja kiedyś miałam akcję, że w tramwaju babka z dzieciakiem, tak ze 3 lata, kompletnie sobie nie dawała rady. Dzieciak darł ryja, biegał po tramwaju i stukał jakimś prętem w siedzenia. Matka niby mówiła "uspokój się", ale on miał ją oczywiście głęboko. To złapałam smarka po drodze i zaczęłam do niego coś tam gadać, że nie wolno tak sie zachowywać, że wszystkim przeszkadza, że na pewno mamusia się wstydzi za niego, a matka na mnie "Czego pani chce od mojego dziecka! Pani je puści natychmiast!". Cała dyskusja się z tego zrobiła, średnio przyjemna przynajmniej dla mnie.

 

Tak czy siak jeśli potrzebujesz pomocy z czymkolwiek, poproś o nią, bo niedawanie sobie rady z dzieckiem czy szarpanie z zakupami, to nie jest taka EWIDENTNA sytuacja, że trzeba się wtrącić - może sobie ktoś wcale pomocy nie życzy. Wtedy jak Cię oleją, narzekaj, że ludzie to wredne świnie.

 

Vian, jest różnica, ponieważ jak można porównywać wychowanie i zajmowanie się dzieckiem przez kilkanaście lat do ocenienia filmu czy samochodu? W tej drugiej kwestii każdy ma przecież inny gust, jednemu podoba się to, a drugiemu coś innego. Mimo wszystko z dziećmi jest inaczej, ponieważ większość ludzi (którzy dzieci nie posiadają) uważa że co to za wielka filozofia wychować dziecko.

No a dlaczego nie można...

Mnie nie chodziło o to, że coś mi się NIE PODOBA, tylko, że jest GÓWNIANE, moim zdaniem to różnica. Nie podobają mi się filmy Bergmana, bo są nudne i dołujące, ale są dobre. A jakiś tam Kac Wawa jest zwyczajnie złym, gównianym filmem. Może się podobać, jasne, ale jest gówniany.

 

Tak ze wszystkim można - nie trzeba mieć depresji, żeby umieć stwierdzić czy leczyć depresję, nie trzeba mieć odchowanych dzieci, żeby widzieć jakieś ewidentne błędy w ich wychowaniu. Z drugiej strony ta bezdzietna osoba może mieć dużą rodzinę z mnóstwem dzieciaków, uczestniczyć w ich wychowaniu 24/7 i orientować się we wszystkim o wiele lepiej niż babka, co ma jedno dziecko i opiekunkę do pomocy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

In_Chains_Of_DD, to było czysto teoretycznie, zamierzam się tym zająć w przyszłości. ;)

Denerwujesz się i krytykujesz nieumiejętność wychowania dzieci, ale nie masz swoich. To jest to co irytuje mnie najbardziej na tym świecie. To najpierw miej dzieci, wychowaj ich, a potem krytykuj postępowanie innych rodziców.

 

Nie chcę mi się robić dzieci tylko po to by potem móc krytykować innych rodziców. Żeby mieć dziecko trzeba mieć do tego pewne powołanie, taka moja opinia.

 

I tu jest świetna postawa ludzi - najłatwiej jest skrytykować że nie potrafiła uspokoić dzieciaka, ale czy ktokolwiek jej pomógł? Nie, no bo po co. A złapanie dziecka w takiej sytuacji nie jest trudne, tym bardziej że traci on orientację bo robi to ktoś obcy.

 

Już widzę jak moje wtrącanie się skutkuje pozytywnym rezultatem. Zazwyczaj jak ktoś zwróci uwagę małej świętej krowie to matka zaczyna robić uwagi, żeby nie ganić jej pociechy (sprawdzone empirycznie).

 

Dla mnie normalne wydaje się to, że rodzice zachwycają się swoimi dziećmi. Fakt, jedni ludzie lubią dzieci, inni nie. Ale sądzę że aby krytykować złe wychowanie innych ludzi, najpierw trzeba wychować swoje dzieci bo to nie jest taka prosta sprawa.

 

Zgadzam się, że nie jest to taka prosta sprawa mimo, że dzieci nie mam.

 

Moim zdaniem u każdego jest jakiś czynnik, który spowodował ten wstręt do dzieci, ponieważ według mnie mało prawdopodobne jest obrzydzenie do takich małych, niewinnych istotek, one wam nic nie zrobiły. ;) Ale jest to tylko i wyłącznie moja opinia, nikt nie musi się z nią zgadzać. :mrgreen:

 

Ja nie uważam, że one mi coś zrobiły :P Jako ciekawostkę dodam fakt, że bardzo lubię zwierzęta, strasznie mi żal biednych psów i kotów w schroniskach. Chętnie bym się zaopiekował jakimś i dał mu dobry dom. Ciekawy paradoks prawda? :)

 

A na koniec na poluzowanie miednicy, słodziutka fotka małego bejbiborna :)

3208046435_d1aeecab55.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×