Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szpital


Pathetic

Rekomendowane odpowiedzi

Najlepiej byłoby spać, ale pewnie porada nie na miejscu... Może pocieszy Cię, że doskonale to znam, doceniasz wartość życia, a jednak jakoś ta myśl przychodzi. To może miast pocieszenia, zastanów się, dlaczego uważasz, że tam jest inaczej. Piekła nie ma, to nie miejsce, gdzie się idzie, to sie przynosi ze sobą. Nie w ramach straszenia, nie zrozum mnie źle, ale chcesz się wyleczyć po śmierci, z musu, bo się okaże, że w Tobie się nic nie zmieniło, a uników już nie ma w którą stronę robić, czy wolisz teraz?

 

Parafrazując Dżejem, "nie ma ch**", możesz się wyleczyć albo w tym tkwić, chociażbyś się zabijała 24 razy na dobę, wszystko zależy od Ciebie. Trzymam kciuki. Tulę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie, to nie tak. wiesz, jak jestem poza domem, to jest normalnie. kiedys bylo tak ze nie chcialam zyc, teraz sie to mzienilo. ale w wakacje wpadlam w starszny stan i juz z niego sama nie wyjde. widze to. naprawde nie mam mozliwosci poradzenia sobie. szpital jest jakas taka ucieczka... ale tam przynajmniej moglabym sie wyciszyc... w domu clay czas sie boje. non stop. naprawde zyjac w takim strachu mozna popasc w rozne rzeczy. dlatego dopoki jeszcze nie ma szkoly ja musze cos z soba zrobic, bo naprawde w ktoryms momencie ja zorbie cos strasznego. nie zawsze panuje nad soba... chcialabym tego uniknac. jesli juz wiem, ze tego bezwglednie potrzebuje, ze musze isc do szpitala to wole tam isc teraz, z wlasnej woli, sama a nie kiedy juz sie cos stanie - z podcietymi zylami czy po toksykologii. chce pomocy po prostu...

 

 

zdrowa chce byc kategorycznie. i wierze ze bede. tylko... nie w tym domu.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:39 am ]

wybacz jelsi nie pisze zbyt logicznie, ale jestem pod wplywem niemalej dawki imovane. ale zasnac nijak nie moge.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co się zmieni, jak będziesz miała lat 40, 50, albo 160? Nic, tylko Twoje podejście.

 

Wyprowadziłem i zacząłem się utrzymywać miesiąc po skończeniu 18 lat, ucząc się jeszcze w liceum. Brak możliwości to mit, (który zwalczam ogniem i mieczem ;) ) wszystko kwestia tego, kiedy zdecydujemy się wziąć w 100 % odpowiedzialność za swoje życie. Gdy swoją wolność i niezależność, suwerenność, traktujesz jako priorytet, nie do wymiany za COKOLWIEK, nawet gdybyś miała nie mieć nic - masz inna perspektywę i reszta staje się tylko realizacją, miast dylematu ''czy się uda''. :smile:

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Twilight, faceci będąc w wieku 18 lat mają większe możliwości znalezienia zatrudnienia, niż dziewczyny, taka jest prawda, no chyba że dziewczyna jest naprawdę bardzo rzutka, wtedy z łatwością szybko się usamodzielni. Ślędzę na bieżąco oferty pracy i dużo jest takich ofert, które nie wymagają specjalnego wykwalifikowania, a może je wykonywać właściwie tylko facet, nawet wynagrodzenie nie jest tak niskie, jak mogłoby sie początkowo wydawać :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotniczka - to slogan. Primo, gdy zabierasz się za coś sama, to chyba sama siebie nie dyskryminujesz ze względu na płeć? Secundo, np. tu gdzie siedzę, na każdym kroku chcą zatrudniać dziewczyny, bo uważają, że faceci się obijają :twisted:

 

A już tak całkiem poważnie - ''argumenty'' czemu nie wziąć odpowiedzialności za swoje życie nie przypominają Ci trochę innej wersji ''czemu nie zacząć się leczyć''? ;) Zimno, pada, niebo sie psuje itp, skąd my to znamy?

 

Pozdrawiam

 

Ps.

 

Panna - wrażenie wrażenie, mało to miałaś różnych dziwnych wrażeń ze względu na chorobę? Pamiętaj, że nie ''podmiot'', który odczuwasz przez chorobę jest ważny, to może być wszystko. Ale zawsze, paradoksalnie ''wygodnie jest się na nim skupić, to jakaś forma uniku. Odpowiedzialność - to zależy tylko od Ciebie i oczywiście nie zmuszę Cię ;) ani nie zamierzam nawet oceniać, co miałoby być dobre, a co złe. Po raz kolejny wypadałoby przytoczyć słowa Bethi, tym razem je lekko zmodyfikuję - Posłuchaj siebie, odseparuj nerwy, depresyjne ''ale'', ''co ludzie powiedzą'', posłuchaj czego chcesz - i zrób to. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:)) to Ci jakis krem kupie:P zartuje;) hehe wielki usmiech dla Ciebie, Twoje posty naprawde sa pomocne, potrafisz poprawic czlowiekowi humor, dodac otuchy i zmusic do spojrzenia z dystansem. piszesz rzeczy prawdziwe, aczkolwiek czesto takie ktorych osoba chora w fazie "uzalania" nie chce lub nie potrafi zobaczyc, ale przez Ciebie musi, chocby po to, zeby sie jakos "bronić" :P:P:P wchodzisz poniekad na ambicje. moja przynajmniej:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co się zmieni, jak będziesz miała lat 40, 50, albo 160? Nic, tylko Twoje podejście.

 

Wyprowadziłem i zacząłem się utrzymywać miesiąc po skończeniu 18 lat, ucząc się jeszcze w liceum. Brak możliwości to mit, (który zwalczam ogniem i mieczem ;) ) wszystko kwestia tego, kiedy zdecydujemy się wziąć w 100 % odpowiedzialność za swoje życie. Gdy swoją wolność i niezależność, suwerenność, traktujesz jako priorytet, nie do wymiany za COKOLWIEK, nawet gdybyś miała nie mieć nic - masz inna perspektywę i reszta staje się tylko realizacją, miast dylematu ''czy się uda''. :smile:

 

Pozdrawiam

chciałam się podpisać pod tym obiema rękami trzy dni po osiemnastych urodzinach spakowałam mały plecak wzięłam kasę którą dostałam na osiemnastkę i wyszłam z domu, bardzo bogatego dużego z gosposią i mnóstwem kasy z domu w którym było pozłacane piekło i nic więcej i nigdy już do niego nie wróciłam, skończyłam studia, mam własną rodzinę dom i choć były dni gdy nie miałam co jeść nie poddałam się dałam radę i uważam to dziś za najwłaściwszą decyzję w swoim życiu ...... wszystko można pytanie tylko jak bardzo się chce? lub jak bardzo ma się dość?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

postanowione - do zadnego szpitala nie ide. nie dlatego, ze nie chce sie leczyc, ale wlasnie dlatego ze CHCĘ SIĘ WYLECZYĆ. stawiam na pomoc ambulatoryjna (nawet jesli jeszcze 3 tyg mam czekac na terapie przez te glupie urlopy), ale przede wszystkim na wlasne checi i starania. oddzial zamkniety owszem, pomoglby, ale bylaby to kolejna ucieczka od rzeczywistosci, problemow, codziennosci. a przeciez nie po to zyje, aby uciekac! chce rozwiazywac sowje problemy, dawac osbie z nimi rade. i wiem, ze stac mnie na to! i kazdego/kazda z Was...

 

:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I podjęłaś decyzję - słusznie! Jest całkiem Twoja, mądra i słuszna. I dasz radę, bo to sie dzieje już kiedy sie zdecydujesz - doły mogą być, ale nie zmienia stanu faktycznego, a ten jest taki, że sie wyleczysz :D

 

Ściskam, tulę, trzymam kciuki i takie tam :)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taaa, 15 lat temu nie chciano, żeby o nich mówili ''chorzy na raka'', 10 lat temu każdy sie bał, że będą o nim mówić ''chory na aids''.

 

Dżejem ma 100 % racji, nie ma nic ''chciejstwowego" w tym, że jesteś chora. Tak bardzo Ci pomaga, jak nazwiesz to innymi słowy, zmienia się od tego stan faktyczny? Od zmiany nazwy?

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja mama była bardzo niechętnie nastawiona do pobytu w szpitalu.. ale po dłuuuuugich namowach zgodziła sie, lecz stwierdziła, że to nic nie da... po niecalych 3 miesiącach była poprawa.. może nie bedzie ona trważ bardzo dlugo.. to juz później zalezy od wielu czynników, ale ja uważam, że zawsze warto... nic nie tracisz.. zdrowie najwazniejsze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

byłam na rozmowie w tym szpitalu na oddziale leczenia nerwic i zaburzeń osobowości i powiem szczerze, że jestem zdziwiona, że mala_ta "załapała" się tam na miejsce z całodobowym pobytem. Mi zaproponowano terapię ale kazano poszukać sobie lokum w Krakowie i być na zasadzie dochodzenia na same zajęcia. Tłumaczono mi to tym, że tam są podobno tylko 4 miejsca kobiece i zarezerwowane na kilka m-cy na przód, i że i tak nie mam się co nastawiać żeby czekać na liście na miejsce, bo jak w ostatniej chwili przywiozą jakąś anorektyczkę to trzeba jej ustąpić miejsce. Suma summarum sprowadza się to do tego, że na oddziale tym jeśli chodzi o dziewczyny to leczone są tylko anorektyczni i bulimiczki. więc jak to jest??????? a gdzie leczenie nerwic?????????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

byłam na rozmowie w tym szpitalu na oddziale leczenia nerwic i zaburzeń osobowości i powiem szczerze, że jestem zdziwiona, że mala_ta ;załapała; się tam na miejsce z całodobowym pobytem.

 

Nie "załapałam się" ale mam wskazania więc lekarz prowadzący mnie skierował na oddział. Teraz czekam na telefon i jadę. Tylko nie wiem czy moja depresja jest jeszcze do wyleczenia a raczej czy moja głowa :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołączam się do tematu.

Nie chcę do szpitala, a już na pewno nie do tego, do którego mnie skierowano.

Kilka uwag na jego temat, bodajże z toruńskich "Nowości"

Opieka psychiatryczna w świeckim szpitalu jest źle zorganizowana. Kontrola potwierdziła skandaliczne traktowanie chorych, o czym pisaliśmy na naszych łamach.

image

Kontrola w szpitalu potwierdziła, że na oddział XIII przyjmuje się znacznie więcej pacjentów niż jest dopuszczalne

Wczoraj prof. Aleksander Araszkiewicz, wojewódzki konsultant ds. psychiatrii, przedstawił wyniki kontroli przeprowadzonej w Wojewódzkim Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Świeciu. Potwierdziły się fakty, które ujawniliśmy na naszych łamach. Przypomnijmy, w artykule „Z kamerą w przedsionku piekła” z 6 października opisaliśmy losy dwóch osób skierowanych na obserwację sądowo-psychiatryczną. Obie trafiły - zgodnie z ich relacją - do osiemnastoosobowej sali, w której czasami leżało nawet 23 pacjentów. Mówiły o warunkach absolutnie nieprzystających do cywilizowanego kraju w XXI wieku. Sensacją okazało się to, że jeden z obserwantów, Tomasz Sowiński, zdołał zarejestrować wiele scen i rozmów z lekarzami za pomocą kamery cyfrowej i dyktafonu. Zgromadził materiał, który poraża i nie pozwala pozostać obojętnym.

Zupa z wiadra

 

- Reforma psychiatrii w Niemczech zaczęła się w 1964 roku po ujawnieniu podobnego przypadku jak w Świeciu - stwierdził prof. Araszkiewicz.

 

Komisja potwierdziła, że na oddziale XIII liczba chorych w poszczególnych salach znacznie przekraczała dopuszczalne limity. Zamiast 6 pacjentów przebywało w nich - zdaniem komisji - do 17. Ustalono także, że zatrudniony tam średni personel nie daje gwarancji właściwej opieki medycznej. Oddział nie posiada własnej stołówki, a chorzy spożywają posiłki w swoich salach. Komisja potwierdziła, że miało miejsce, pokazane na filmie, nalewanie zupy bezpośrednio z wiadra, czemu w rozmowie z nami zaprzeczał stanowczo dyrektor szpitala.

 

- Brak jest standardów postępowania z pacjentami. Nie zapewnia to właściwego pobytu na oddziale. Nieprawidłowości są niedopuszczalne i nikt z nas nie chciałby tam być - stwierdził prof. Araszkiewicz.

 

Kontrolę przeprowadzono na zlecenie urzędu wojewódzkiego. Trwała od 11 do 25 października. Marzenna Drab, p.o. obowiązki wojewody, odpowiedzialność za sytuację w szpitalu zrzuciła na Urząd Marszałkowski, który jest jego organem założycielskim. Stwierdziła, że do dziś nie doczekała się odpowiedzi marszałka Waldemara Achramowicza na swoje pismo w tej sprawie.

Tynk spada na łóżko

 

- Sytuacja nie pozwala, byśmy ją akceptowali - mówiła Bożena Łukomska-Jasik, dyrektor Kujawsko-Pomorskiego Centrum Zdrowia Publicznego.

 

Dyrektor zapowiedziała, że zwróci się do organizacji lekarskich i pielęgniarskich, by wyciągnęły konsekwencje zawodowe wobec osób odpowiedzialnych za niewłaściwe leczenie chorych. Wyjaśniła, że wcześniej nie interweniowano, bo kontrole nie wykazywały nieprawidłowości i nikt z pacjentów bądź ich rodzin nie wnosił zastrzeżeń, co do warunków i sposobów leczenia. W szpitalu od kilku lat prowadzone są prace remontowe i do tej pory zmodernizowano 6 oddziałów. Prace w feralnej „trzynastce” miały rozpocząć się w przyszłym roku. Kontrola objęła nie tylko oddział XIII. Sprawdzono również inne, m.in. oddział II o tym samym profilu medycznym, w którym przebywają kobiety. Warunki na nim panujące uznano za dobre.

Podobnie było z opisywanymi przez obu obserwantów zwyczajami traktowania wszystkich nowo przyjętych pacjentów w jeden, uwłaczający godności ludzkiej sposób: najpierw rozebranie do naga, a jeżeli nieborak protestuje - a każdy w tym momencie jakoś wyraża swą dezaprobatę - zastrzyk fenactilu i w pasy, nazywane w szpitalu żartobliwie „łapkami”. W materiale filmowym pada to określenie, ale akurat nie udało się obserwantowi zarejestrować samego momentu przyjęcia na oddział.

Nie chcę się tam leczyć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie "załapałam się" ale mam wskazania więc lekarz prowadzący mnie skierował na oddział. Teraz czekam na telefon i jadę. Tylko nie wiem czy moja depresja jest jeszcze do wyleczenia a raczej czy moja głowa :(

też mam wskazania, ale widać są równi i równiejsi. poza tym to jest oddział leczenia nerwic a nie depresji, ale cóż zrobić............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×