Skocz do zawartości
Nerwica.com

obrażanie Boga w myślach przez nerwicę?


znerwicowana92

Rekomendowane odpowiedzi

Ezekiel-dziękuję za wyczerpującą odpowiedź :)

vifi-Nie wiem w końcu jak to jest z tym kłamstwem. Ksiądz mi powiedział, że jest grzechem i gdy powiedziałam mu, że po spowiedzi skłamię, powiedział, ze nie może udzielić mi rozgrzeszenia, więc nawet nie zaczęłam się spowiadać. Wyspowiadałam się na drugi dzień, wiedząc, że już nie skłamię.

refren-Może księża specjalnie mówią tak dobitnie, żeby ludzie nie grzeszyli. Czasem niestety może to zrobić komuś krzywdę. Ja też uważam, że czasem kłamstwo jest dobrym uczynkiem, ale według kościoła(a chyba nawet Biblii) nie.

Mam do Was jeszcze pytanie, bo do jutra nie wytrzymam, a wiem, że się znacie :) Chodzi o to, że nie jestem pewna czy moja spowiedź jest ważna, bo polega ona na postanowieniu poprawy, a ja przed spowiedzią(jeszcze na przystanku zanim dojechałam na miejsce) pomyślałam: ''Niewykluczone, że kiedyś będę uprawiać seks przedmałżeński. Nikt nie wie, co zrobi w przyszłości''. Po spowiedzi też miałam takie myśli. Dzisiaj wiem, że raczej tego nie zrobię, ale pewności nie mam. Mieliście tak kiedykolwiek? Zapytam jutro księdza, czy spowiedź była ważna, ale może już dzisiaj ktoś zna odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o to, że nie jestem pewna czy moja spowiedź jest ważna, bo polega ona na postanowieniu poprawy, a ja przed spowiedzią(jeszcze na przystanku zanim dojechałam na miejsce) pomyślałam: ''Niewykluczone, że kiedyś będę uprawiać seks przedmałżeński. Nikt nie wie, co zrobi w przyszłości''. Po spowiedzi też miałam takie myśli. Dzisiaj wiem, że raczej tego nie zrobię, ale pewności nie mam. Mieliście tak kiedykolwiek? Zapytam jutro księdza, czy spowiedź była ważna, ale może już dzisiaj ktoś zna odpowiedź.

 

Pewności nigdy nie ma, nie możesz w stu procentach za siebie ręczyć, że nigdy nie ulegniesz pokusie. Zwłaszcza że jest ona tego typu, że cały czas ją żywo odczuwasz - przecież nie będziesz w sobie wzbudzać obrzydzenia do seksu, żebyś była pewna w każdej chwili, że nie zgrzeszysz?

Problem w tym, że za bardzo się w to zagłębiasz - zwykle człowiek się nie zastanawia czy na pewno nigdy nie zgrzeszy i czy czasem nie ma ochoty i jak duża ona jest. Tak mi się wydaje. Jakby tak analizować, to większość pewnie doszłaby do wniosku, że zgrzeszy za parę godzin...

Nie można tylko polegać na sobie. Nie możesz się sama zbawić, od tego jest Bóg. Każdy grzeszy, dlatego Bóg za nas umarł i dlatego jest spowiedź. Modlimy się "zbaw nas ode złego" - czyli o to, żeby nas chronił przed złem, bo nie możemy sami sobie ufać ani sami siebie ochronić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, Czy ten ksiądz wie że masz takie problemy? Nie wiem czy cię dobrze zrozumiał. Nigdy nie słyszałem żeby brak postanowienia poprawy z jakiegoś grzechu powszedniego było podstawą do nieudzielenia rozgrzeszenia. Są sytuacje kiedy kłamstwo może być grzechem, a nawet ciężkim, ale mam wrażenie że to była jakaś drobna sprawa. Z resztą zapewne dobrze o tym wszystkim wiesz tylko znowu targają tobą chore wątpliwości.

Znajdź mi księdza który by powiedział że Polacy ukrywając Żydów przed Niemcami i kłamiąc że nikogo u nich nie ma, popełnili grzech i jeszcze na dodatek nie udzieliliby mu rozgrzeszenia.

Z tego co wiem rozgrzeszenia można nie udzielić tylko jeśli ktoś nie chce się poprawić z grzechu ciężkiego czy nie żałuje. To kłamstwo prawdopodobnie dotyczyło jakieś małej sprawy i pewnie nawet nie powiedziałaś jakiej.

Powiedz koniecznie spowiednikowi jakie masz problemy. W języku duchowym nazywa się je skrupułami.

Nie tyle potrzebujesz mnożenia spowiedzi i ostrzejszych przepisów co cierpliwego i wyrozumiałego spowiednika i kierownika duchowego (dlatego polecałem zakonników). Zwłaszcza że nie możesz znaleźć psychologa.

Powiedz też że zaraz jak znajdziesz odpowiedź na twoje wątpliwości (którą z resztą już znasz) to zaraz pojawią się następne wątpliwości, które uniemożliwiają ci normalne życie i nie masz możliwości podjęcia psychoterapii. Chyba bardziej przydałaby ci się zwykła rozmowa niż spowiedź, ale zrób co możesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, ksiądz też człowiek - wiele zależy od tego na jakiego księdza trafisz. Ksiądz nie ma prawa nie dać rozgrzeszenia. To Bóg wybacza grzechy, a ksiądz jest tylko tak jakby narzędziem w jego rękach. "Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni" - Pismo Święte samo w sobie wielokrotnie przypomina byśmy nie sądzili innych, chociażby w opowieści o cudzołożnicy "jeśli kto z Was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień". W Liście do Rzymian też czytamy "Ten, kto jada wszystko, niech nie pogardza tym, który nie [wszystko] jada, a ten, który nie jada, niech nie potępia tego, który jada; bo Bóg go łaskawie przygarnął "(List do Rzymian 14,3). "A swoje własne przekonanie zachowuj dla siebie przed Bogiem" (List do Rzymian 14,22) ponieważ "...każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu "(List do Rzymian 14,12).

Wiele zależy od spowiednika i powiedzmy sobie szczerze, nie każdy ksiądz jest księdzem z powołania. Tak samo jak nie każdy nauczyciel, muzyk czy poseł jest dobry w tym co robi.

Pamiętaj też, że pewność nie istnieje - spowiedź jest ważna bo żałowałaś swoich grzechów, a nie ma takich grzechów, których Bóg by nie odpuścił, tylko tych, których nie żałujemy i świadomie je powtarzamy są nie odpuszczone, ale to tylko dlatego, że sami nie chcemy by były nam odpuszczone. W takim więc razie po co prosimy o przebaczenie za coś czego się nie wstydzimy. Czasami potrzeba czasu by móc przejrzeć na oczy. Niczego nie można wykluczyć - jesteśmy grzesznikami i jak świętych przekonań mieć nie będziemy to nic nie wiadomo :)

Co do kłamstw - każde kłamstwo jest złe. Zawsze jest lepsze wyjście od kłamstwa - nie istnieje kłamstwo ani usprawiedliwione, ani dobre. Żadne kłamstwo nie przyniesie więcej dobra niż prawda. Kiedy do tego dojdziesz zostanie już tylko jedna kwestia - jak tą prawdę przedstawić.

 

-- 20 kwi 2013, 11:33 --

 

Kłamstwo w wyniku zagrożenia życia jest nieważne, tak jak nieważne jest przyrzeczenie czegokolwiek pod groźbą krzywdy czy śmierci. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To znaczy, że ta spowiedź była ważna? Kilka razy jeszcze przechodziło mi przez myśl-''będę mieć fantazje erotyczne, za jakiś czas. Najwyżej się wyspowiadam.'' Zaraz jednak mówiłam ''Nie, nie zrobię tego. Wytrzymam''. Do tego jeszcze nie jestem pewna, bo powiedziałam na spowiedzi, że oglądałam zdjęcia pornograficzne i erotyczne, ale raczej nie specjalnie, tylko jak zauważyłam jakiś link w internecie. A miałam w głowie pewien obrazek z naszkicowanymi pozycjami, który kiedyś celowo wyszukałam. Dlatego dodałam to ''raczej''.

vifi-Ksiądz zauważył, że to już może podchodzić pod skrupulatyzm, bo powiedziałam mu, że już byłam wcześniej u spowiedzi kilka razy. Kłamstwo jest grzechem ciężkim, chyba że miałoby uratować komuś życie. Wtedy to coś innego. Obawiam się jeszcze tego, że nie do końca jestem pewna co do tego, że skończę z moimi fantazjami erotycznymi. Niby chcę skończyć, ale czasem nachodzą mnie myśli, że nie skończę z nimi.

Ezekiel-To znaczy, ze spowiedź nie będzie ważna, jeżeli po odejściu od konfesjonału świadomie będę to robić? A jeżeli pomyślę ''Za kilka miesięcy pewnie to zrobię'' to wtedy też?

refren-Zgadzam się z Tobą w kwestii życia zgodnego z nauką Kościoła, ale jeżeli się zgrzeszy to należy się wyspowiadać, bo jeżeli pominie się coś celowo w trakcie spowiedzi i pójdzie się do Komunii to świętokradztwo, czyli grzech śmiertelny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale nie pominęłaś nic celowo.

Nikt nie może stwierdzić za Ciebie i Boga, czy spowiedź jest ważna. Mogę Ci tylko napisać, że moim zdaniem przesadzasz z wątpliwościami, skrupułami i analizą każdego drobiazgu na swoją niekorzyść.

O fantazjach też już pisałam.

 

-- 20 kwi 2013, 12:51 --

 

Myślę, że tak jak pisał wifi, najlepiej jak porozmawiasz o tych wątpliwościach ze spowiednikiem. On może Ci to rozstrzygnąć definitywnie i wziąć za to odpowiedzialność, co by Ci pewnie dobrze zrobiło.

My tylko możemy pisać o naszych odczuciach kierując się wiarą (tak, jak ją przeżywamy), doświadczeniem z natręctwami i zdrowym rozsądkiem.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren-Już tak po prostu mam, że muszę się upewniać, co najprawdopodobniej wcale nie jest dla mnie dobre. Po spowiedzi w czwartek czułam się spokojna, ale właściwie zaraz po wyjściu z kościoła zaczęłam mieć myśli ''Czy ja na pewno powiedziałam to w taki sposób, ze ksiądz mnie zrozumiał'', ''czy na pewno tego nie pominęłam'', itp.

A ja naiwnie myślałam, że już mam spokój z nerwicą :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren-wiem, że tak szybko to nie mija. Już 2 razy było tak, że miałam kilkuletnie przerwy w nerwicy(raz na kilka miesięcy miałam atak paniki, ale nie myślałam o tym i ogólnie było dobrze). Od 4,5 roku częściej jest gorzej. Ostatni rok naprawdę był dobry, ale może dlatego że rok temu przygotowywałam się do matury, więc miałam zajęcie, podobnie jak w poprzednim semestrze studiów. Ponad miesiąc temu było dobrze(jak na nerwicę), i zaczęły się te myśli, rozważania i chyba nawet skrupulatyzm(co prawda on na dobre się jeszcze nie zaczął, więc może mam szanse na szybkie pozbycie się tego). Teraz modlę się o to, żeby mi to minęło. Mogę mieć to co przedtem, ale nie te myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie myśl o tym, że musisz wrócić do tego, co było. Może musisz zrobić krok do przodu.

Myślę, że psycholog pomoże Ci w znalezieniu przyczyn, które sprzyjają u Ciebie nawrotom nerwicy, pewnie też będzie analizował relacje rodzinne itp - bo nie będzie się zajmował rozstrzyganiem tego, co jest grzechem, a co nim nie jest.

Polecam myślenie: "skoro raz mogło być lepiej, to kolejny raz też tak będzie" oraz "przeżyliśmy najazd szwedzki, przeżyjemy i radziecki".

Bądź dobrej myśli :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie to myślenie mnie trzyma przy życiu i mam nadzieję-jeżeli już było lepiej, nie miałam ataków paniki, nie przejmowałam się nudnościami, czy bólami żołądka aż tak jak kiedyś, nie czułam już tak często uciążliwych dolegliwości, umiałam spokojnie usiąść i myśleć o przyjemnościach, a nie o nerwicy, itp. to teraz też się uda :D Dzięki za pozytywne odpowiedzi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, Dlaczego uważasz że każde (poza ratowaniem życia) kłamstwo jest grzechem ciężkim? I Kościół nic o tym nie wspomniał i 90% katolików nie wie że żyją w grzechach ciężkich? Może poszukaj innego spowiednika skoro wygaduje takie rzeczy.

Z tymi fantazjami nie skończysz jeśli będziesz leczyć grypę cholerą. Można po prostu nie zwracać na nie uwagi. Podobnie jak na te myśli że może coś zrobisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, nie wiem czy to Cię pociesza, ale wygląda na to, że nie jesteś sama, bo mamy na forum dyżury do pisania z Tobą. Kiedy ja idę, to przychodzi vifi albo vii :D

 

-- 20 kwi 2013, 18:05 --

 

Znalazłam coś na temat kłamstw.

 

http://www.fronda.pl/a/dominikanin-lepiej-aby-zona-nie-mowila-mezowi-ze-go-zdradzila,18274.html

http://www.malinski.pl/?inc=read&id=1416

http://www.hanter.pl/ciekawostki/3755/Ksiadz-ZDRADZILES-Nic-nie-mow-partnerce.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vifi-Do niedawna myślałam, że drobne kłamstwa, które nie wyrządzają innym krzywdy nie są ciężkimi grzechami. Wydaje mi się, że kościół uważa to za grzech ciężki-czyli należy się z niego wyspowiadać, a jeżeli nie zdąży się wyspowiadać i żałować, a niespodziewanie umrze, to pójdzie do piekła. Nie wiem czy to prawda. W przykazaniu jest ''Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu''. Moim zdaniem chodzi bardziej o to, by nie kłamać o innych lub nie zeznawać fałszywie.

Jednak z drugiej strony znalazłam taki cytat z Biblii:

 

„Dlatego odrzuciwszy kłamstwo: niech każdy z was mówi prawdę do bliźniego...” (Ef. 4:25).

 

refren-Właśnie to zauważyłam. Wchodzę na forum, zaglądam kto jest i prawie zawsze ktoś z Was :) Co do linków to one raczej nie dotyczą kłamstw tylko nieprzyznania się mężowi/żonie do kłamstw. Chodzi o to, żeby nic nie mówić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92 Nie każde kłamstwo możemy traktować tak samo. Należy też się kierować też sumieniem i rozsądkiem. Jeżeli kłamiemy świadomie aby wyrządzić krzywdę innej osobie albo kogoś oczernić to wtedy jak najbardziej, jest to grzech ciężki. Jeżeli jednak robimy to nieświadomie to już tak nie jest. : )

Ja pamiętam jeden motyw z filmu (bodajże się nazywał "Kłamca, kłamca"), gdy Jim Carrey próbował uświadomić synkowi dlaczego kłamstwo jest czasami pomocne. I powiedział wtedy mniej więcej coś takiego: "Jeżeli mama jest w ciąży i wygląda jak beczka, to kłamstwo się przydaje, aby poprawić jej humor i powiedzieć jej, że wcale tak nie jest" : ) Pomimo tego, że jest to kłamstwo świadome, jest ono kierowane dobrymi intencjami. Wszystko jest kwestią w jakiej sytuacji kłamiemy i jakie przyświecają nam przy tym cele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, Wiem że kolejna odpowiedź niewiele ci pomoże, ale żebyś zobaczyła że twoje wątpliwości nie mają wiele wspólnego z nauczaniem Kościoła zarzucę tekstem z Katechizmu:

...Kłamstwo samo w sobie stanowi jedynie grzech powszedni; staje się ono jednak grzechem śmiertelnym, gdy poważnie narusza cnotę sprawiedliwości i miłości."(nr 2482-2483)

Ten sam katechizm mówi, że

"Prawo do ujawniania prawdy nie jest bezwarunkowe. Każdy powinien dostosowywać swoje życie do ewangelicznej zasady miłości braterskiej. W konkretnych sytuacjach wymaga ona rozstrzygnięcia, czy należy ujawniać prawdę temu, kto jej żąda, czy nie. Miłość i poszanowanie prawdy powinny kierować odpowiedzią na każdą prośbę o informację lub ujawnienie prawdy. Dobro i bezpieczeństwo drugiego człowieka, poszanowanie życia prywatnego, dobro wspólne są wystarczającymi powodami do przemilczenia tego, co nie powinno być znane, lub do dyskrecji. Obowiązek unikania zgorszenia nakazuje często ścisłą dyskrecję. Nikt nie jest zobowiązany do ujawniania prawdy temu, kto nie ma prawa jej znać" (2488-2489)

Także twoja intuicja była słuszna. Zobacz, że w gruncie rzeczy domyślałaś się tego ale prawdopodobnie pod naporem wątpliwości i tej podejrzanej wypowiedzi jakiegoś księdza (albo kogoś podszywającego się pod księdza) mimowolnie rozszerzyłaś sobie przykazanie byle tylko mieć pewność a i tak jej nie masz, bo nie tu leży problem.

jeżeli nie zdąży się wyspowiadać i żałować, a niespodziewanie umrze, to pójdzie do piekła
Tu (jak pewnie się domyślasz) twoja intuicja (a raczej lęki) nie jest słuszna. Z tego co pamiętam Jan Paweł II mówił że jeśli ktoś ma zamiar się wyspowiadać to już "w drodze" ma odpuszczone grzechy. Poza tym Kościół mówi też o żalu doskonałym, który może zgładzić nawet grzechy ciężkie w momencie śmierci (nie każ mi tego szukać). Do piekła nie idzie się "niespodziewanie". W ogóle z tego co słyszałem od pewnego księdza to nawet w przypadku śmierci w grzechu ciężkim Bóg patrzy na całe życie. On chce go uratować. Piekła nie należy sobie wyobrażać w sposób że człowiek błaga o miłosierdzie a Bóg mówi "precz, już za późno" i go posyła w ogień wieczny.

Z resztą trochę się powtarzam, bo wszystko co dobre odbija się od ciebie jak od skały, co niestety jest zrozumiałe przy takich lękach.

Możesz powiedzieć z kim mieszkasz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja przejrzałam rachunek sumienia dla katolika w modlitewniku dla dorosłych. Nie było nic o kłamstwie. Było tylko "starałem się innym szkodzić przez oszczerstwa, plotki, intrygi".

 

-- 21 kwi 2013, 15:09 --

 

Z tego co pamiętam Jan Paweł II mówił że jeśli ktoś ma zamiar się wyspowiadać to już "w drodze" ma odpuszczone grzechy. Poza tym Kościół mówi też o żalu doskonałym, który może zgładzić nawet grzechy ciężkie w momencie śmierci (nie każ mi tego szukać).

 

O, fajnie, zawsze myślałam podobnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Zajęciem boga jest przebaczanie"

 

Istnieje zwyczaj wśród katolików, aby wyznawać swe grzechy kapłanowi i otrzymać od niego rozgrzeszenie, jako znak Bożego przebaczenia. Ale zbyt często zagraża tu niebezpieczeństwo, że grzesznicy użyją tego, jako pewnego rodzaju gwarancji, jakiegoś zaświadczenia, które uchroni ich przed Boską karą. Tak więc pokładają więcej ufności w rozgrzeszenie kapłana, niż w litości Boga.

 

Oto co renesansowy włoski malarz Perugino postanowił umierając. Zdecydował się, że się nie wyspowiada, jeśli ma to być uczynione ze strachu i aby ocalić własną skórę. Byłoby to świętokradztwem i zniewagą dla Boga.

 

Jego żona, która nic nie wiedziała o wewnętrznym postanowieniu męża, kiedyś zapytała go czy nie obawia się umrzeć bez spowiedzi. Perugino odrzekł: „Spójrz na to z tej strony, moja droga. Zadaniem Boga jest przebaczanie i jeżeli jest dobry w swej pracy, tak jak ja byłem w mojej, nie widzę powodu do obaw”.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sprite12-My możemy mówić, że nie każde kłamstwo możemy traktować tak samo, ale czy Bóg też tak uważa? Co do ciężarnej kobiety-moim zdaniem grzechem byłoby powiedzieć jej prawdę i sprawić przykrość.

vifi-napisałam, że jeżeli ktoś nie zdąży się wyspowiadać i ŻAŁOWAĆ. Wiem, że jeżeli się żałuje a nie zdąży się wyspowiadać, to nie zostanie potępiony. Teoretycznie wiem jak to jest z piekłem, że to człowiek odrzuci Boga, a nie Bóg człowieka. Mieszkam z rodzicami.

refren-W takim razie koloryzowanie, naginanie rzeczywistości, upiększanie nie są grzechem? Na przykład koleżanka zapyta jak spędziłam weekend. Ja cały weekend przesiedziałam przed telewizorem, ale wstyd mi się przyznać i skłamię-jeździłam na rowerze, spacerowałam i gadałam na czacie(to hipotetyczny przykład, mnie nie dotyczy :smile: ) to wtedy nie ma grzechu?

Ezekiel-Nie wiem dlaczego wydaje mi się, że Perugino został zbawiony. Szkoda tylko, że do siebie nie mam pewności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×