Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

Ja choruję na fobię społeczną. Jak tylko wyjdę z domu to miewam lęki, że zaraz ktoś przejdzie koło mnie i sobie coś złego o mnie pomyśli. W towarzystwie czuję się źle i unikam kontaktu z innymi ludźmi, bo nie potrafię poprostu. Jak wracam ze szkoły to tylko zakładam słuchawki na uszy i wracam szybkim krokiem do domu wpatrując się tępo w kafelki chodnikowe tak, żeby przypadkiem moje oczy nie spotkały się z czyimiś, bo wtedy to już jest w ogóle głupie uczucie i chęć zniknięcia. Mimo tego nie chcę iść do psychologa czy coś, bo wciąż mam nadzieję, że to się poprawi z biegiem i będzie lepiej. Staram się, myśleć pozytywnie, lecz ma to znikome skutki. Czasem mam wrażenie, że jest coraz gorzej. Mam już tak od 3 klasy gimnazjum, czyli od 4 lat, a moi rodzicie nie widzą moich problemów pod tym względem, ale jestem im wdzięczny za to, bo to kolejny kłopot na ich głowie, żeby się mną jeszcze bardziej zamartwiali no i dla mnie też byłby to kłopot. mam o tyle dobrze, że mi nie wytykają, że się nie spotykam ze znajomymi i zachowuję się jak samotnik.

Można by tak dużo mówić, ale jak widzisz u mnie też to ciekawie nie wygląda, ale cóż ja się nie poddaję i ty też nie możesz się poddać. Wierzę, że kiedyś będziesz w stanie wyjść do ludzi z podniesioną głową, będziesz mieć wielu znajomych i znajdziesz swój cel. Może marne to zabrzmiało, ale nigdy nie byłem dobry w dawaniu rad (w przyjmowaniu zresztą też :)).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgubilam sens życia rozumiem Cię bardzo dobrze, bo wiem jak to jest, jak nie masz sily dzialać, a inni tego nie rozumieją. Jeśli jesteś chora to naturalną rzeczą jest, że ciężko się zabrać porządnie za cokolwiek, bo choroba nas deorganizuje. Ale nie obwiniaj za to siebie kochana. To nie jest Twoja wina, że zaplątalaś się w swoich problemach i ciężko Ci normalnie funkcjonować. Odnośnie blizkich- nie wiem czy próbowalaś z nimi rozmawiać na ten temat, ale czasem i rozmowy niewiele dają. Oni poprostu nie znaleźli się widocznie w takiej sytuacji jak Ty i nie potrafią Ci pomóc. Ale nie martw się- glowa do góry! Najbardziej Ty sama możesz sobie pomóc. My tu Cię rozumiemy, Ty sama też siebie rozumiesz- więc masz wsparcie. Odnośnie lekarzy- nie myśl w ten sposób, że boisz się powiedzieć o takiej przerwie, że boisz się reakcji. Posluchaj lekarz nie robi Ci laski, że się Tobą jak najlepiej zajmie. Jeśli jeden Ci nie pasuje idź do drugiego. Oni naprawdę są po to, żeby pomóc, a jak ktoś jest jak sama piszesz dziwny zmień go. Nie wiem czy już trafilaś na kogoś naprawdę dobrego- jak nie powiem Ci że tacy lekarze istnieją. Powinnaś koniecznie postarać sie o dobre leczenie- razem z lekarzem ustalić co możesz zrobić, żeby codzienność, praca itd stala się latwiejsza. Sama też musisz nad sobą pracować i dzialać.

Przed Tobą droga do normalnego, szczęsliwego zycia. Dużo latwiej będzie Ci ją przejść jak będziesz patrzylam na siebie z milością i zrozumieniem. Trzymaj się wyznaczonego celu i do niego dąż. Wszystko się zacznie powoli ukladać, tego Ci życzę z calego serca- żebyś odnalazla sens życia. Przytulam mocno ;)

Mam marzenia, plany, ale po prostu brakuje mi siły, żeby zacząć je realizować.

To bardzo dobrze że je masz, bo wiesz czego chcesz. Jak nie masz zbyt dużo sily, zacznij je realizować malymi kroczkami. Jak już coś osiągniesz- coś malego, wtedy nabierzesz sily, żeby dzialać z większą silą :)

answer dobrze, ze jest w Tobie ten optymizm- jest on bardzo ważny w pokonywaniu trudności. ale piszesz, że nie ma poprawy że jest gorzej - może jednak warto iść do psychologa? Móglby Ci pomóc, żebyś potem sam latwiej sobie radzil. Dlaczego nie chcesz iść? pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boje się leczenia farmakologicznego... Boje się, że mógłbym się uzależnić, poza tym nie czułbym się lepiej ze świadomością, że moją radość zawdzięczam jakimś tabletkom...

Mhh... To Twój wybór. Ja tam uważam, że leki działają do pewnego stopnia, potem i tak trzeba działac samemu.

Zamiast prochów-dobra terapia-też powinna dać skutki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

postanowilem cos o sobie napisac. Mam na imie Adam. Moim zdaniem jestem chory ale boje sie do tego przyznac. Mam stany lekowe nie akceptuje siebie , a na dodatek jakam sie i przy wzroscie 180 waze 65kg ;( co poteguje moja depreche. Mam 22 lata powoli zaczynam sobie nie radzic. Jestem sam chociaz dawno moglem miec juz dziewczyne, ale nie mam , poniewaz boje sie zwiazku , jestem niesmialy i przy tym czuje sie bardzo samotny. Dziwny paradoks no nie.

Ostatanio poznalem bardzo fajna dziewczyne ale bylem schlany i jest mi tak glupio a na trzezwo boje sie z nia spotkac :( boje sie zwiazku w sumie nie potrafie sam wyjasnic dlaczego. Moze to by pomoglo taka partnerka moglaby odmienic moje zycie.

Mam maly problem alkoholowy co tydzien musze wyjsc i sie napic porzadnie na disco czy gdzies wtedy wszystko wyglada inaczej poznaje dziewczyny normlnie z nimi rozmawiam biore telefony a nastpenego dnia mam tylko jakies stany lekowe i bardziej poglebia sie moj dolek i tak nigdy nie dzwonie. Nie biore zdnych lekow zastanawiam sie nad wizyta u psychiatry ale wiem ze mi pomoze. Pare lat temu jak mialem jakies 16 lat bylem radosnym chlopakiem mialem jakies hobby. Poszedlem na studia wszystko jakos sie popsulo mysalem ze mi przejdzie ale jest coraz gorzej, zaczynam nawet bac sie jezdzic autobusmi i boje sie spojrzen innych ludzi. Nie mam zadnych zainteresown probowalem zajc sie silownia zeby troche przytyc ale szybko zrezygnowlem bo nic to nie dawalo :( .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed napisaniem sedna mojej sprawy, postaram się opisać w skrócie moje życie przez ostatnich kilka lat. Wiec tak, do około 2 klasy gimnazjum byłem zwykłą osobą, normalnym nastolatkiem..., nawet wyróżniałem się. Byłem aktywny, brałem udział we wszystkim, jak to się mówi ..byłem wszędzie.

Nawet teraz nie pamiętam dokładnie kiedy (coś pomiędzy końcem 1 klasy gimnazjum a początkiem drugiej) uleciało ze mnie powietrze. Nie przeżyłem żadnej tragedii, wszystko było normalnie i to jest w tym najgorsze, że nie wiem w czym tkwi problem. Odechciało mi się wszystkiego, no może nie tak do końca....dalej uprawiałem sporty(uprawiam do tej pory).

Ciągle czuję się niewyspany, taki przymulony, niekiedy reaguje po kilku sekundach. Śpię około 8-9 godzin...ale nie chce mi się spać, tylko leżeć albo siedzieć i nic nie robić. Wole siedzieć sam niż z kimś.

Jak już jestem w towarzystwie to tylko słucham. Rodzina, znajomi dziwią się. Znajomi, (większość) codziennie przypomina mi o tym, że jestem jakiś "zamulony". Wychodzi to codziennie w zwykłej rozmowie jak czegoś nie usłysze, albo tak jak napisałem wcześniej odpowiem po kilku sekundach.

 

Uchodzę za człowieka strasznie spokojnego, nawet za bardzo. W rodzinie można powiedzieć, że każdy "niby" mnie chawali "jaki fajny", rodzice słyszą same pochawły...ale co można mówić złego o osobie, która prawie nic nie robi :(.

Codziennie tak jak wcześniej napisałem czuję się zmęczony, bez ochoty do działania, potrafię czytać jedną stronę przez godzinę.

Mam straszne problemy z koncentracją, niekiedy ale rzadko zdarza mi się odłączyc od świata, zamyślić się (wtedy czuję się bardzo dobrze i dobrze mi z tym) Nie mam problemu jak niektórzy, że dużo spię. Ja wolę się położyć w całkowicie ciemnym pokoju (tak w ogóle to lubie ciemno i deszczową pogodę) leżeć patrzyć się w jedno miejsce i rozmyślać( o wszystkim)

Nieraz jak za długo myślę to z neutralnego humoru, a niekiedy z dobrego potrafie złapać doła, bez podstaw, niekiedy po samych wyobrazeniach.

Czy to jest choroba ??

 

Nie opisałem wszystkiego, bo chyba bym musiał książkę napisac (no moze jakas nowelke).

Nie byłem u lekarza..mam przekonanie, że mi nie pomoże. Napisze tez krótko o moim fizycznym stanie.

Cwicze troche ale napewno nie za duzo.

Cisnienie 120/60 - praktycznie nie zmienne. ale predzej nizsze niz wyzsze.

Tętno zazwyczaj nawet poniżej 60 (żadko przekracza 60. (55-65). Miałem EKG - lekarz powiedział, że z serduchem wszystko jest ok i, że ja już tak mam :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh jak ja bym chcial wiedziec w czym tkwi problem :/ Wtedy postaralbym sie jakos z tym walczyc.

 

Ja lubie siedziec sam...ewentualnie z najblizsza rodzina ale nie wiem jak sie przelamac i "wyjsc" do ludzi.

Pare osob powiedzialo mi, ze problem tkwi w tym , ze jestem bardziej dojrzaly emocjonalnie od rowiesnikow. Po prostu nie smiesza mnie ich wszystkie zarty, niektore wrecz zniesmaczaja. To samo tyczy sie zachowania....ja nie pije (tylko okazjonalnie no i nieraz piwko jak kazdy) ale nie pije jak wiekszosc i jezeli chodzi o zachowanie to wiele postaw mnie drazni i niekiedy wstydze sie pokazywac z takimi ludzmi na ulicy.

Moze to oni sa normalni...tak sie zachowuje wiekszosc osob teraz...moze to ja jestem jakis "dziwny".

 

Nie chodze do klubow...po prostu nie lubie takiego zycia. Wolalbym sie spotkac u kogos w domu...pogadac ale tak nikt nie robi :/.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widze, ze masz podobne odczucia do moich. Tez wyglądam na starszą osobę. Mam 18 lat, a niektórzy dają mi około 20, a pewna osoba nawet 24.

 

Chciałbym się Was zapytać. Czy coś jest nie tak ze mną, że nie potrafie się złościć, krzyczeć ?? Zawsze tylko staram sie uspokajać, nawiązać rozmowę.

Dużo ludzi mówi mi, że takim zachowaniem ich wkurzam bo jak chcą się ze mną kłócić to ja nic....gadam zwykłym tonem głosu i jeszcze do tego ich uspokajam i mówie żeby się opanowali. Niekiedy nawet niewiadomo czego chce mi się śmiać, a to strasznie wszystkich wkurza.

 

teraz nawiąże do innej sprawy. Mianowicie chodzi mi o zmianę charakteru...próbowałem nawet kilka razy ale praktycznie codziennie muszą mi przypominać, dlaczego jestem taki przymulony i ze sie zawieszam :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zamulony-a robiłeś badania krwi itp?

Zmęczenie może być spowodowane np nieprawidłowym wydzielaniem niektórych hormonów.

Co do przekonania, że lekarz nie pomoże... Cóż, nie zaszkodzi spróbować, zawsze przecież możesz przerwać leczenie. A jak nie spróbujesz-nie znajdziesz rozwiązania.

Dojrzałość nie jest dziwna, po prostu powinieneś poszukać "swoich" ludzi. Każdy ma inne potrzeby-moje metody zabawy pewnie by Cię zbulwersowały ;)

Bardzo mnie natomiast zaniepokoiło Twoje zdanie o swoim, nienaturalnym spokoju. Czy za tym nie kryję się jakaś trauma z przeszłości? Przekonanie, że nie masz prawa być zły, agresywny, że spotka Cię kara, albo nie będą Cię kochać? Takie rzeczy pojawiają się często przy dda. Ale przyczyna może być inna.

I jeszcze na marginesie-magnez polecam, tabletkach raczej. I herbatkę z dziurawca-pobudza. Oraz wizytę u lekarza, ale to już tylko Twoja wola.

Pozdrawiam bardzo serdecznie i jednocześnie witam wśród nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DDA odpada...tak jak pisalem wczesniej, tak do mniej wiecej do 3 klasy gimnazjum byłem nawet za bardzo aktywnym dzieckiem. Rodzicow mam wrecz cudownych. Zawsze pomoga, doradza...nic na sile. Dlatego nie wiem w czym tkwi problem...przez ostanie lata myslalem, ze taki juz jestem ale teraz postanowilem sie wziac za siebie postarac sie znalezc przyczyn(y)e i zmienic sie na lepsze.

 

Jeżeli chodzi o spokoj. Wydaje mi sie to tylko przez to nienaturalne, ze w stosunku do moich rowiesnikow naprawde wygladam na niewiarygodnie spokojnego. Nie jest to tak, ze chce krzyczec a nie moge...ja po prostu nie chce...nie stoje również jak jakas owieczka i nie wysluchuje tego co ktos do mnie krzyczy, tylko zaczynam gadac ;D az ktos daje sobie spokoj (to co mam do powiedzenia mowie, a nie krzycze).

 

Jeszcze przed przeczytaniem Twojego posta, kupilem sobie magnez (w tabletkach) i zielona herbatke.

Kawy nie pijam (no moze raz na 2 tygonie )

 

Naprawde chce cos z tym robic

 

ps. badania krwi, ekg mialem i nic nie wykazaly...baa nawet wyszlo, ze jestem okazem zdrowia :D daltego uwazam, ze to wszystko tkwi w psychice ale naprawde od jakiegos czasu (no moze od tygodnia) staram sie rozwiazac problem...w porownaniu do tego co bylo wczesniej widze narazie lekka poprawę.

 

Do Jana: Przed komputerem siedze sporo....moze to o to chodzi ?? Od jutra wyznaczam sobie czas, ktorego nie moge przekroczyc siedzac przed komputerem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miałam...miałam siłę wszystko zmienic. piękne uczucie. zgubiłam je gdy tylko obudziłam się rano...straszne jest to co ze mną sie dzieje.

i znów chęc odchudzania...coraz bardziej plącze się w swoim życiu...a rodzina coraz bardziej pokazuje mi, ze tak naprawdę do niczego sie nie nadaje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie boję się ludzi, ale strasznie im nie ufam. Wolę siedzieć w domu niż gdzieś wychodzić i rodzice też całe życie mi zarzucają, że jestem mało towarzyska. Zresztą mój problem na tym w większości polega że to moi rodzice mnie nigdy nie rozumieli. Nigdy mnie nie akceptowali, nie mówili, że mnie kochają, nie przytulali, może dlatego jestem taka aspołeczna. Mam znajomych, przyjaciół, ale jak mnie zapraszają na imprezę, to ja za wszelką cenę zawsze próbuję znaleźć jakiś wykręt żeby tylko nie iść. Jedynie internet pomaga mi w nawiązywaniu kontaktów. W moim domu zawsze było tak, że jak było źle to wszyscy krzyczeli na mnie, całe życie czułam się za wszystko winna. Jak mama była zła na tatę to mnie się za byle co obrywało i odwrotnie. Jak zmarł mój ukochany dziadek, jedyna osoba która na prawdę mnie kochała, to żona mojego dziadka (nie jest moją babcią) powiedziała mi - 13 letniemu wtedy dziecku, że dziadek umarł przezemnie. Nie jestem szczęśliwa i nigdy chyba nie będę, pogodziłam się z tym, ale chciałabym mieć chociaż trochę spokoju. Jedyne stworzenia którym na prawdę ufam to moje zwierzaki, bo tylko one potrafią kochać na prawdę szczerą miłością. Całe życie wszyscy mi wmawiali że jestem złym człowiekiem, mama za to że niby miałam charakter jak siostra taty, żona dziadka za to, że jestem podobna do mojej prababci - jej teściowej. Wiem że najlepszym lekarstwem dla mnie byłaby ucieczka od tego wszystkiego i zaczęcie życia na własny rachunek daleko od nich wszyskich, ale ja nie potrafię, boję się że sobie nie poradzę. Wiem też że powinnam porozmawiać o moich problemach ze specjalistą, ale ja nie potrafię rozmawiać o swoich problemach, bo nie wiem czy ktoś potrafiłby zrozumieć co czuję. Ja po prostu nie potrafię o sobie myśleć jako o wartościowym człowieku. Cokolwiek robię, to wydaje mi się że robię źle i że nikt tego nie doceni. Próbuję sobie wmawiać że jestem dobrym i wartościowym człowiekiem, ale nie może to do mnie dotrzeć. Ludzie mnie lubią, ale mnie się wydaje, że stwarzają tylko takie pozory. Przez całe moje życie (nie za długie jeszcze) wszyscy niby mi bliscy ludzie uświadamiali mi, że jestem do niczego, więc jak ja mam teraz o sobie myśleć? Nadzieję daje mi to, że umiem się jeszcze cieszyć, nawet z drobnej rzeczy, która mi się udaje. Walczę ze sobą, żeby się nie poddać. Walczę ze sobą, żeby myśleć o sobie jak o kimś wartościowym, zasługującym na szacunek innych ludzi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm Twoja postawa wynika zapewne z zachowania Twoich bliskich.. oskarżanie o wszystko co złe i dostrezeganie zła pochodzi od ludzi, ktorzy być może sami nie zaznali tego ciepła i docenienia, którego Ty tak potrzebujesz. Wydaje mi sie, że skoro zawsze rodzina tylko CIę poprawiała i widziała złe strony to po prostu nie powinnać liczyć sie z ich zdaniem.. wiem, że tak łatwo powiedzieć ale słowa potrafią ranić bardzo głęboko. Mimo wszystko staraj sie uwerzyć w siebie, każdy sukces powinien Ci uświadamiać jak bardzo rodzice się mylą.. a co do wyjśc na zewnątrz.. spotkania itd.. zalezy jakie formy zabawy lubisz.. nie chcesz w ogóle wychodzić z domu? nie lubisz imprez? może po prostu wolisz iśc z bliską przyjaciółką na spokojny spacer? jeśli w ogóle nie masz chęci do jakichkolwiek spotkań z przyjaciółmi to powinnaś sie mimo wszystko przełamać.. hmm chyba, że po prostu źle czujesz sie w takim towarzystwie.. wtedy nic na siłe.. mój wniosek jest jeden: musisz starać sie utrzymywac kontakty z ludźmi, bo chyba oni mogą Ci dopowiedzieć to czego brakuje Twoim rodzicom.. a więc mogą Ci uświadamiać jak wartościową jesteś osobą :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie boję się ludzi, ale strasznie im nie ufam. Wolę siedzieć w domu niż gdzieś wychodzić i rodzice też całe życie mi zarzucają, że jestem mało towarzyska. Zresztą mój problem na tym w większości polega że to moi rodzice mnie nigdy nie rozumieli. Nigdy mnie nie akceptowali, nie mówili, że mnie kochają, nie przytulali,

 

na pewno na tym forum poczujesz sie lepiej bo tu jest ciepluti klimat i kazdy siebie rozumie! napisalas nie ufasz ludziom, otoz moja historia jest bardzo podobna do twojej i ja takze przez ten sam powod co ty nie ufam ludziom , zawsze kazdego oceniam i bardzo rzadko pozytywnie! a to przez moich rodzicow tak jak i w twoim prxypadku! mysle ze moglabys sie wybrac na rozmowe do psychologa i sookojnie sobie o tym wszystkim porozmawiac. Ja tez ani razu nie slyszalam od swoich rodzicow ze jestem dobra corke i ze mnie bardzo kochaja , oni woleli miec syna niz mnie no ale coz niestety jestem! Moi rodzice nawet siebie nawzajem niekochali wiec niby czemu ja mialam byc kochana , tylko dziwne bo mam mlodszego brata i starsza siostre i im okazywali milosc !! pewnie masz niska samoocene i ciezko ci nawiazywac kontakty z ludzmi (bo ja tez tak mam) do tego chetnie siegalam po alkohol ogolnie uzywki. Musisz zdac sobie sparwe ze jestes silna i chcesz prowadzic odmienne zycie niz do teraz , zalozysz swoja rodzine calkiem odmienna niz twoi rodzice i bardzo bedziesz kochac swoje dzieci i powtarzac im ze je kochasz , tylko na to wszystki trzeba czasu , trzeba uwierzyc w siebie , wstac i isc do przodu bo zamartwianie sie w niczym ci nie pomoze , bo tylko szkodzi.. a przeciez chcesz zyc ?! to jest bardzo trudna sytuacjaz wiem bo sama w takiej jestem , mam depresje , natretne mysli i lęki a mam dipiero 20 lat a czuje sie jakbym miala 60 , wiec poki jest szansazto ratuj swoje zycie i uwierz w siebie i w to ze to nie ty jestes wszystkiemu winna tylko rodzice , ale im tez wybacz bo moze oni tez przez cos przeszli o czym nie wiesz i odbija sie to na tobie , kazdy ma jakis powod .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musisz zawsze pamiętać i pomyśleć sobie, kiedy odczuwasz lęk przed rozmową z dziewczyną, że nie warto się tym przejmować, bo przecież nic się nie stanie jak któraś zachowa się tak jak byś sobie tego nie życzył. Musisz nastawić się bardziej olewacko, ja tak robiłam i pomogło. Oczywiście szanuj innych, ale przecież na tej jednej świat sie nie zamyka. Bądź sobą i nie wymyślaj co się stanie jak... Życzę powodzenia!!!!!! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hoyka nie wiesz jak bardzo słowa potrafią ranić, a moi rodzice nie zdają sobie z tego sprawy, że osobę, która jest bardzo wrażliwa można zranić bardzo mocno i szybko. Moja mama miała taką metodę odwracania kota ogonem, że zawsze to ja byłam według niej winna. Najbardziej mnie bolało zawsze to, że za każdym razem gdy tata mnie wyzywał, to brała jego stronę, nigdy nie poparła mnie. Po latach sama zrozumiała, że to on jest toksycznym człowiekiem w naszym domu, ale ja na razie nie potrafię zapomnieć tego, że nigdy mnie nie broniła, jak się nade mną psychicznie znęcał. Bo on nigdy mnie nie uderzył, tylko popychał i trzymał za kark, tak jak bym była nieposłusznym zwierzęciem. Moja mama na to nigdy nie reagowała. Teraz to ją on wykańcza, bo wiecznie jest zazdrosny, choć nie ma o co. Ale tak bardzo potrzebuję miłości, że pomimo tego nadal bardzo ją kocham i teraz bardzo się wspieramy. Chociaż są też kryzysy…

Mnie wcale nie potrzeba dużo ciepła, bo osoby, które go nigdy nie zaznały zadowolą się nawet okruchem zainteresowania. Ja wiem że są osoby które mi dają ciepełko, ale ja w duchu wyobrażam sobie, że to tylko kwestia tego, że coś ode mnie potrzebują, a jak już to dostaną, to i tak mnie zostawią samą sobie. Nie umiem się powstrzymać od takiego myślenia.

To prawda, że wolę spotkanie z jedną, dwiema osobami, bo tłum mnie przeraża. No chyba, że są to osoby, które znam od lat (jak np. imprezy klasowe). Już jakiś czas temu zauważyłam że jeżeli jestem w gronie dwóch trzech osób, jestem rozmowna, potrafię żartować, mogę nawet pokusić się o stwierdzenie że jestem towarzyska. Jednak gdy liczba osób przekracza pięć, w tym osób których nie znam za dobrze, to zamykam się w sobie i się nie odzywam.

Naprawdę, są ludzie którzy mnie doceniają, na studiach, znajomi… ale ja po prostu nie wierzę w siebie, mam wpojone takie przekonanie, że jestem do niczego, ja o tym wiem, ale mimowolnie i tak za każdym razem się skreślam. Nie umiem tego w sobie zwalczyć…

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:25 pm ]

Mam nadzieję że właśnie tu znajdę ludzi, z którymi będę mogła porozmawiać o swoich problemach. Bo bardzo tego potrzebuję.

Jowita dobrze cię rozumiem, bo moi rodzice też się nie kochają, tak jak to powinno być w rodzinie. Mama chciała się wyrwać z trudnej sytuacji w domu – ojciec alkoholik, rodzina wielodzietna. Ojciec stracił mamę w wieku 10 lat, a potem wychowywała go macocha. Ja kiedyś oglądałam program „Rozmowy w toku”, w którym swoją historię opowiadała córka ś.p. Jacka Kaczmarskiego. Mówiła o tym, że jej ojciec jako dziecko stracił matkę i później gdy się ożenił, to swoją żonę kochał, ale tak jak się kocha matkę. A ona, ta córka, odczuwała z jego strony rywalizację o matczyne uczucia. Gdy słuchałam jej historii, to tak jakby ktoś opowiadał moje życie.

Ojciec był zawsze zazdrosny o mnie i tę trochę uczucia jakie okazywała mi mama. Zawsze musiała tylko nim się zajmować, ja jako dziecko zawsze bawiłam się sama, jedynie dziadek mnie kochał, przytulał, bawił się ze mną. Ojciec był i jest bardzo zaborczy w stosunku do mojej mamy, a ja zawsze byłam z boku. Kiedyś macocha mojego ojca mówiła mi, że on chciał mieć syna, nie córkę, ale ja nie wiem czy jakby miał syna, to czy by potrafił go kochać…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na wszystko trzeba czasu .. musisz sie pogodzic ze soba , zaakceptowac siebie i uwierzyc ze to tylko twoja psychika jest chora i ze ty jej dasz rade. Mysle ze alkohol nasila stany lekowe , a jesli nie mozesz znalezc dziewczyny to moze przestan szukac , ona sama cie znajdzie!! a ty przy okazji pojdz do specjalisty , wez sie za swoje zycie i nie uzalaj sie nad soba , nie jest z toba tak zle i z pewnoscia nawet to nie bedzie depresja mozliwe ze tylko stany depresyjne!! a co do efektow po silowni to niestety ale trzeba byc cierpliwym bo na efekty potrzeba sporo czasu i zapalu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

silwonia to swietny pomysl, tylko ze nie wystarczy tam pojsc kilka razy, to nie fryzjer:D

zapisz sie na silownie, cwicz tam regularnie 3 razy w tygodniu, skorzystaj z rady instruktora ktory ci ulozy diete i pokaze jak ciwczyc zeby przybrac na masie

 

na silowni poznasz dziewczyny, bedziesz mogl z nimi rozmawiac o cwiczeniach, natrzezwo nawiazesz kontakt i dzieki regularnym wizytom na silowni znajomosci sie w naturlany sposob przedluza

 

zacznij do realizacji tego, a wkrotce pojawia ci sie nowe pomysly ktorymi bedziesz sie mogl zajac w zyciu:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Mam 26 lat i po skończonych studiach wydaje mi się, że zmarnowałam życie. Mój stan się pogarsza z dnia na dzień. Chodzę do psychologa. I tak się pogarsza. Choruję od około TRZECH lat. Ta choroba jest sprytniejsza ode mnie, ciężko to wytłumaczyć, na początku płakałam i nie zgadzałam się ze swoim losem. Teraz obserwuję coś w rodzju stagnacji, powolnego uśpienia. Mam w sobie jakby DWIE OSOBY jedną chorą i drugą, oszukującą tą pierwsza, że wszystko jest dobrze. Niczym w wielkim ciemnym LESIE, im dalej idę w głąb tym mniej się boję, tym bardziej godzę się z tym, że tam już zostanę ,że las to mój dom, że nie ma innego świata. Wiem jednak, że jest GDZIEŚ INNY ŚWIAT ale dziś nie potrafię go poczuć. Mam26 lat. Moi znajomi robią karierę. MAJĄ PRACĘ, szkolenia , wyjazdy integracyjne, mają Swoje Miejsce. Czuję jakbym nie miała swojego miejsca tutaj. Często siedzę w domu z zasłoniętymi zasłonami, jakby mnie nie było. Proszę was o pomoc....bo w głębi duszy wiem że może być lepiej. Co mogę zrobić już dziś, ŻEBY CHOĆ TROCHĘ SOBIE UŁATWIĆ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym się podzielić z innymi o tym przez co musiałam przejsc ja i moi bliscy. Mam 19 lat. Cztery lata temu zaczełam naukę w nowej szkole w Technikum Ekonomicznym. Chcialam zrobic jak najlepsze wrazenie na nauczycielach i nowych znajomych. Bardzo byłam przerazona nowym otoczeniem. Pierwsze objawy pojawily sie pod koniec wrzesnia. Zaczely sie omdlenia i straszne bole brzucha. Bralam leki, jeździlam po lekarzach, ale nic to nie pomagalo. Nie moglam chodzic do szkoly bo te dolegliwosci nie daly mi normalnie funkcjonowac. W koncu wyladowalam w szpitalu na badaniach. Okazalo sie ze to byla nerwica zoladka. Dostalam leki uspokajajace i wrocilam normalnie do szkoly dopiero w grudniu. I tu sie niestety zaczelo. Mialam straszne zaleglosci w szkole. Nauczyciele i dyrekcja doskonale wiedzieli że to nie przez lenistwo tylko chorobe. Ale ja bylam przerazona ze nie podolam. W końcu doszlo do tego, że probowalam sobie podciac zyly. Zadzwonilam wczesniej do mamy i pozegnalam sie z nia. Mama zadzwonila przerazona do dyrktorki. Uratowaly mnie w ostatniej chwili. Musialam podjac leczenie. Jeździlam po psychologach i psychiatrach. Przez 2 lata mialam zalecone od lekarza nauczanie indywidualne. Ale jak mialam ta depresje, cierpieli na tym wszytkim. Zachowywalam sie jak furiatka wobec osob ktorzy chcieli mi pomoc. Na szczescie z tego wyszlam. Ale w 3 klasie znowu mialam podobne objawy. Na szczescie moja klasa szybko zareagowala i moja mama po rozmowie z psychologiem zapisala mnie na terapie grupowa. Trwala ona 3 miesiace i odbywala sie 5 razy w tygodniu. Terapeuci i ludzie stamtad oraz moja rodzina bardzo mi pomogli. Gdyby nie oni to nie wiem jak by to sie skonczylo. Od roku jestem z wspanialym chlopakiem, ktory wspiera mnie na kazdym kroku i dzielnie znosi moje zalamania bo zdarzaja mi sie jeszcze. Dlatego zdecydowalam sie chodzic do terapeutki z terapii grupowej raz w tygodniu na indywidualne spotkania bo jestem juz w klasie maturalnej, inaczej nie dalabym rady. Czasami sie cofam 4 lata wstecz i jak sobie przypominam to co sie dzialo ze mna to az mi sie wierzyc nie chce, ze potrafilam ranic tyle bliskich mi osob. W szkole radze sobie nawet dobrze. Kolezanki i nauczyciele bardzo mi pomagaja i choc bywaja jeszcze dni w ktorych sie zalamuje probuje sobie mowic ze mam wiele wspierajacych i kochajacych mnie osob.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj. Żebym to ja umiał pomóc. Jedyne co mogę zrobić to na zasadzie "prowadził ślepy kulawego" coś Ci doradzić :)

 

Wyznaczaj sobie drobne cele. Łatwe do zrealizowania. I ciesz się z ich osiągnięcia. To poprawia humor. Pomyśl sobie np. "zadzwonię dzisiaj do..." i zrób to. W depresji nawet realizacja tak drobnej rzeczy może być problematyczna ale przyniesie na pewno radość z sukcesu. Ucz się powoli czuć radość.

 

Mam 26 lat. I jestem trochę spóźniony z życiem.

 

Ale jakim sukcesem jest to, że zebrałem się na odwagę i poszedłem do lekarza. Ogromnym. I jestem z siebie dumny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co mogę zrobić już dziś, ŻEBY CHOĆ TROCHĘ SOBIE UŁATWIĆ?

 

nie pij kawy i zacznij pić kakao.. kofeina wypłukuje magnez, który odpowiada za Twoje samopoczucie.. w kakao jest go dużo, tak jak w pestkach z dyni

 

Proszę spróbuj tak zrobić i po tygodniu napisz tu czy czujesz się choć trochę lepiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×