Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chyba... wychodzę na prostą :)


ewec

Rekomendowane odpowiedzi

Z OCD zmagam się przeszło 8 lat. W dużej mierze walczyłem na własną rękę, ale w końcu zabrakło sił i poszedłem do specjalistów. Od listopada ubiegłego roku zażywam leki (elicea) i chodzę na psychoterapię (raz na tydzień albo raz na 2 tygodnie).

 

Jestem typem człowieka który cały czas czegoś szuka w swoim życiu, kiedyś byłem bardzo marudny, i depresyjny. Od kilku miesięcy urodził się we mnie taki jakiś dziwny optymizm. Choć nie zawsze jest super bo wiadomo bywają lepsze i gorsze momenty to jednak, trzymam się tej dewizy że przecież po burzy wyjdzie w końcu Słońce.

 

Zacząłem bardziej wychodzić do ludzi, myśleć i czytać optymistyczne książki. Pozytywnie się nastrajać. Choć choroba jeszcze męczy to jednak staram się nie poddawać.

Dręczą mnie głównie natrętne myśli. Przez to 8 lat to przewinęło się wszystko co najgorsze od myśli otrucia moich bliskich, zrobienia im krzywdy w jakiś sposób, przez myśli seksualne i jeszcze wiele innych. Takie piekło w głowie, lęk i nieustanne poczucie winy za chore myśli.

 

W tym momencie wypadałoby powiedzieć jak sobie radzę z chorobą. Cóż staram się częściej śmiać nawet nad lustrem przykleiłem sobie naklejkę smile face żeby pamiętać , że nawet jak się nie chce wstać do roboty to dzień zaczynać od uśmiechu. A jak mnie zaatakuję jakaś wredna myśl to mówię sobie w myślach "Następny" pozwalam jej przejść przez głowę ale nie utożsamiając się z nią i szybko zajmuję się czymś innym. Ta metoda działa na mnie i mi pomaga może na was też zadziała.

 

 

Najgorsze czego się wystrzegam to gdybania co by było gdyby - takie myślenie zabija. Czasem sami zaplątujemy się we własne mózgi. Przeważnie wtedy gdy zatrzymujemy się i skupiamy się wyłącznie na samym sobie. Pamiętam jak miałem negatywne myśli które tak mi się wryły w głowę, że nawet przez moment uwierzyłem że się zrealizowały i miałem tak silne poczucie winy, że spytałem bliską mi osobę czy ją skrzywdziłem w jakiś sposób bo sam sobie nie dowierzałem.

 

Cóż mogę wam przekazać. Przede wszystkim to abyście nie traci woli walki. To jest trudne ale pamiętajcie, że choć często upadamy to każdy w nas gdzieś głęboko ma tą siłę dzięki której potrafi się podnieść po upadku. Wedle mojej psycholożki i psychiatry jestem na bardzo dobrej drodze do wyleczenia. Życzę wam wszystkim tego samego.

 

Pamiętajcie szukajcie tylko pozytywów, nie skupiajcie się na negatywnych aspektach - cierpimy i padamy na glebę nie ważne ile razy ważne że ciągle próbujemy się podnosić aby w końcu wykrzesać z siebie tą siłę i podnieść się od upadku.

 

Pozdrawiam Serdecznie i 3 mam kciuki za waszą walkę z chorobą.

 

Kamil

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×