Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moje problemy/historia/pytania


Rekomendowane odpowiedzi

Usmiecham się jak czytam bo historia jest podobna do mojej..

 

Kiedy mój syn miał 4 lata rozpadło sie moje małżeństwo. Tatuś wyszedł z domu i był to ostatni dzień kiedy rozmawiał ze swoim dzieckiem. Nie chce mi się opisywać reakcji czterolatka, kiedy nagle bez wytłumaczenia znika z jego życia jedna z najważniejszych osób w małym światku.. Zresztą nie o tym temat..

Ojciec zerwał kontakt z nami (ze mną i synem). Teściowie interesują się wnukiem. Babcia odwiedzała go etc..Zawsze pamiętała o uroczystościach typu urodziny etc. W sumie nigdy nie próbowałam rozmawiać z nią dlaczego jej syn porzucił właśne dziecko. Ogólnie mało z nią rozmawiam, ponieważ nigdy nie miałyśmy dobrego kontaktu.

Minęło kilka lat. Mój syn ma teraz prawie 12 lat. Czasem widuje swojego ojca z daleka. Raz doszło do takiej sytuacji, że syn poszedł do domu babci i drzwi otworzył mu tata.. Ponoć przez chwilę stali i patrzyli na siebie, poczym tatuś bez słowa...wyszedł.

Mój syn bardzo to przeżył. Nie obeszło się poźniej w domu bez łez. Taka konfrontacja nie jest przyjemna... Poza tym,jak tłumaczyć to dziecku..? "Masz tatę idotę" ? "Tata nie dorósł do roli ojca"..?

Rozmawialiśmy z psychologiem na ten temat. Pani psycholog powiedziała,że facet musi mieć spore problemy z samym sobą skoro tak się zachowuje.

 

Dawno przestałam zastanawiać się co kieruje facetem, który zostawia własne dziecko. Mozna gdybać i wyciągać wnioski.

Ciekawostką jest fakt, że mój ex związany jest obecnie z dziewczyną która skończyła pedagogikę i jest wychowawczynią w przedszkolu.. Jak ona tłumaczy sobie jego zachowanie..? :roll: Przypuszczam, ze sytuacja jest podobna jak u Was. Nie rozmawia sie o tym, a jeśli tak to dochodzi do kłótni..

 

Skomplikowane to życie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miał już dziewczyne?

Może to nie jest typ odważnego faceta?? Może woli porozmawiać przez gg, bo robi to bez zobowiązań? Może nie lubi patrzeć w oczy? Może nie jest dobry w rozmowie sam na sam? Może jest nieśmiały? Może na pryszcze? Może... może... Proponuję go nie zmuszać... Jak będzie chciał to sam przyjedzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ehh

no rzeczywiście zaprzeczyłem siebie ...

 

ale niektóre sytuacje wymagają przeczekania.

Sam się w takiej znalazłem więc wiem że próba spotkania na siłę nic tu nie pomoże, a jedynie może zepsuć uczucie które się zrodziło..

 

Gdyby jakaś dziewczyna próbowała mnie podrywać w czasie mojego ataku spadku samooceny, pewnie zraziłbym ja do siebie już na zawsze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Atrucha sorki że tak długo milczałam ale jakoś nie miałam ostatnio chęci włączać kompa. Teraz jakoś mnie naszło i piszę.

 

Co do Twojej ostatniej wypowiedzi to myślę, że nasze historie różnią się radykalnie gdyż Wy byliście małżeństwem, a Twój mąż był ojcem dla waszego dziecka przez 4 lata, a potem nagle go olał. Mój Jacek nigdy nie był z tą dziewczyną. Łączyła ich tylko zwykła znajomość i jeden "numerek". Z synem nigdy się nie widział. Od czasu jak zaczęłam pisać na tym forum zaczęliśmy rozmawiać o jego synu. Nie ma już kłótni. Zaczynam powoli docierać do przyczyn takiego właśnie zachowania. Myślę, że negatywne wzorce wyniósł z domu rodzinnego. Jego mama ma syna z przelotnego związku, oczywiście wychowywała go, a ojciec również ma syna, którego nigdy nie poznał. Ojciec Jacka długo nie chciał utrzymywać kontaktów z wnukiem, a od jakiegoś czasu utrzymuje, ale znikomy kontakt. Ojciec dla syna jest zazwyczaj największym autorytetem i tak też jest w przypadku Jacka. Nie potrafi on dostrzec w zachowaniu ojca radykalnych błędów i w pewnym sensie go naśladuje. Poza tym Jacek jest okropnie uparty i naprawdę często ciężko mu cokolwiek przetłumaczyć.

 

Wczoraj Jacek dostał wezwanie do sądu w sprawie wydania zezwolenia na wydanie paszportu dla jego syna. W pierwszej chwili Jacek chciał się zgodzić, ale udało mi się go przekonać. Wydaje mi się, że Jacek w głębi serca chciałby być ojcem dla Michała, ale po pierwsze jego syn ma już 4 i pół roku, poza tym nie chce od nikogo słyszeć słów typu "w końcu zmądrzałeś" itp. Wiem że to dla niego ciężka decyzja, ale wierzę, że w końcu odważy się ją podjąć.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:20 pm ]

Kochani!

 

Dziś dopadło mnie coś okropnego. Dostałam histerii z powodu tej całej sytuacji. Jestem strasznie związana ze swoim synem i wiem że byłabym też w stanie dać miłość i ciepło dziecku mojego faceta. Dzieci to największy dar i skarb na całym świecie. Ale do niego jak grochem o ścianę. Mój Filipek pragnie rodzeństwa, a ja pragnę kolejnego dziecka, ale coraz bardziej boję się, że Jacka przerośnie to wszystko i ucieknie. Zaczynam zastanawiać się czy ja tak naprawdę go znam. Dla życia z tym niedojrzałym chłopcem zostawiłam męża i całe dotychczasowe życie, a teraz coraz częściej tego żałuję. Jakoś się w tym wszystkim pogubiłam.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:23 pm ]

Od czasu gdy biorę asertin50, czyli tak od około miesiąca moje nastawienie do wielu spraw zaczęło się zmieniać. Na dzień dzisiejszy zaczynam mieć wstręt do swojego faceta. Jest on dużym nieodpowiedzialnym dzieckiem. Jest egoistyczny i bez serca. Jak można nie chcieć znać swojego dziecka. To chore. Może przesadzam, może się zbyt mocno utożsamiam się z tym dzieckiem, ale chyba nie potrafię inaczej. Byłam, jestem i zawsze będę osobą wrażliwą o bardzo wielkim sercu i niestety czasem obraca się to przeciwko mnie. Kompletnie się pogubiłam. Nie mogę się z nim rozstać, bo on mnie utrzymuje a ja nie mam pracy. Nie daję sobie z tym wszystkim rady psychicznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że niestety racją jest stwierdzenie, iż Twój facet to duże i niedojrzałe dziecko. Jest mi przykro, ze tego powodu, ze musisz sie z nim meczyc, ale prawda wg. mnie jest taka, ze twoj facet nie jest w stanie zapewnic ci podstawowego poczucia stabilizacji w zwiazku. Mowi, ze chce dziecka, ale tak mi sie wydaje, ze ona chce dziecka ale juz nie chce odpowiedzialnosci za nie. Zrobil lasce dziecko, tak jak mowisz to byl jeden numerek, ale to dziecko to istota zywa, taki sam czlowiek jak on - w dodatku jest jego czescia i musi sie nim opiekowac czy chce tego czy nie powinien temu dziecki zapewnic dziecinstwo najlepsze na jakie tylko moze sobie pozwolic. W mojej opinii Twoj facet nie dojrzal i watpie by dojrzal kiedykolwiek do decyzji odpowiedzialnej, ze che z toba miec potomka wraz z cala otoczka problemow jakie to za soba niesie. On chce dzieci nie odpowiedzialnosci... coto za ojciec? Hmm chyba wiem jaki... taki jak mój.... żaden.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idziemy w dobrym kierunku :) Rozmowy o Misiu (synu Jacka) nie doprowadzają do kłótni. Nawet widzę, że Jacek zaczyna się przełamywać powoli. Rozmawiamy o tym jak mogłoby wyglądać ich pierwsze spotkanie itd. Muszę się niestety Wam do czegoś przyznać. Wstyd mi za to ale myślę, że to ważne. Gdy matka Misia zaczęła ingerować w nasze życie i starała się nas rozdzielić to przez nią znienawidziłam też ich dziecko i co najgorsze mówiłam o tym głośno. Raz byłam pozytywnie nastawiona do tego malca, a za jakiś krótki czas znów negatywnie. Myślę, że teraz Jacek boi się, że gdy on się w końcu zdecyduje i spotka z Michałem to ja znów zmienie zdanie. Powiedział mi to wprost. Rozumiem jego obawy :( Od ponad miesiąca biorę Asertin50 i widzę w sobie ogromne zmiany i to na lepsze. Jednak boje się, że gdybym przestała brać ten lek to znów będę miała takie wahania nastrojów, lęki itd. A może to zbieg okoliczności, bo w sumie zaczęłam nastawiać się pozytywnie już wcześniej, a leki przecież też nie działają od razu. Mam nadzieję, że leki pomogły tylko w maleńkim stopniu, a tak w ogóle to ja sama stałam się poprostu lepsza. Trzymajcie za nas kciuki żeby udało nam się osiągnąć to do czego dążymy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co zrozumiałe, patrzycie na ten problem z własnej, kobiecej strony.

A spojrzenie z "tej drugiej", męskiej strony jest jednak inne.

 

Takie sytuacje (rozwody, rozstania) są elementem konfrontacji, w której wg męskiej psychiki następuje podział wg zasady "kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie". Z tego też względu część mężczyzn odcina się od dziecka, które (z reguły) wyrokiem sądu pozostaje we "wrogim obozie" ex-żony (czy ex-partnerki).

Do tego czasem bywa i tak, że stwarzanie przeszkód w odwiedzaniu dziecka (ze strony opiekuna lub opiekunki dziecka) lub nie podejmowanie prób odwiedzin (ze strony "wykluczonej"), jest formą zemsty na drugiej stronie.

Niestety na tym wszystkim cierpi dziecko, o którego dobro powinno chodzić. :(

 

Tucha, myślę, że w tym przypadku też dochodzi fakt, że zaborczość i mściwość matki dziecka mocno dała się we znaki Twojemu facetowi (wg tego co piszesz, sama tego doświadczyłaś na sobie) i obawia się, że kontakt z dzieckiem może również wiązać się z utrzymywaniem tej "toksycznej" znajomości z matką.

Możliwe, że kluczem do zachęcenia Twojego faceta do utrzymywania kontaktu z dzieckiem będzie przekonanie go, że kontakt z zaborczą matką jego dziecka będzie minimalny (i wg tych założeń spróbujcie ustalić formy kontaktu ojca z dzieckiem).

Jego obawy mogą również wiązać się z tym, czy matka dziecka będzie nastawiała je przeciw ojcu (o tym co sądzi matka dziecka o pomyśle nawiązania kontaktu dziecka z ojcem chyba nie wspomniałaś ;) ).

 

Mnóstwo pracy dla Twojej kobiecej dyplomacji ;) Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze strasznie się cieszę z faktu, iż tym tematem zainteresował się mężczyzna, bo szczerze mówiąc brakowało mi męskiej opinii. To co napisałeś zgadza się całkowicie. Wiesz co? Najbardziej denerwuje mnie, że zawsze najbiedniejsze są dla wszystkich kobiety. Sama jestem kobietą, matką, ale wiem z doświadczenia, że kobiety potrafią być naprawdę podłe. Nie myślą o dzieciach tylko o tym jak tu się zemścić na tatuśku. Jestem po rozwodzie. Mój były mąż od prawie roku ma dziewczynę. Od tego czasu jego kontakt z synem zaczął ulegać stopniowej degradacji. Na początku grzecznie z nim o tym rozmawiałam, bo żal mi było dziecka, które bez przerwy pyta o tatę, który nagle zaczął mieć ważniejsze sprawy. Nigdy nie powiedziałam nic złego na jego ojca, choć często tak mnie wkurzył, że musiałam gryźć się w język dla dobra syna. Starałam się dać synowi jeszcze więcej miłości i ciepła, żeby tak nie cierpiał z powodu ojca i muszę się pochwalić, że mi się udało. Teraz rzadko pyta o ojca. Czasem gdy ten przyjdzie po niego to Filip nie ma nawet ochoty z nim iść. Nigdy nie bronię im kontaktu i nie niszczę życia byłemu mężowi, bo niby po co. To jego życie i jego decyzje, to on będzie w przyszłości ponosił konsekwencje. Moje kontakty z byłym mężem ograniczają sie do syna - rozmowy o nim. Nie wnikam w jego życie osobiste, bo to już nie mój problem. Interesuje mnie tylko ta część, która związana jest z naszym synem.

 

Wracając do tematu postu, bo trochę od niego odbiegłam, choć myślę, że nawiązanie było poniekąd słuszne. Jeśli chodzi o mamuśkę to dotychczas twierdziła, że nigdy by nie zabroniła Jackowi kontaktów z synem, a teraz gdy Jacek się do tego przymierza to ona postanowiła mu to maksymalnie utrudnić. Chora normalnie.

 

To tyle na dziś, bo muszę odebrać Filipka ze szkoły.

Wielkie buzi dla odwiedzajacych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do Twojego byłego męża i jego kontaktu z Filipem. Myślę, że niechęć do tych kontaktów może wynikać z zazdrości jego dziewczyny (może ona się obawia, że za sprawą Filipa on zechce wrócić do Was) lub obawami jego samego o to, że Ty odczytasz to jako jego chęć powrotu. Bez względu na to jak irracjonalne mogłoby się to wydawać, to możliwe. :?

 

Znam jedną kobietę po rozwodzie (jej były mąż bił ją po pijanemu). Najbardziej zdumiewa mnie w niej fakt, że po tym jak ją traktował, ona potrafi spojrzeć na ich małżeństwo obiektywnie. Mówi zwykle "oprócz naszych wspólnych chwil były te złe, ale i te dobre".

Myślę, że jest to o tyle istotne, że taka Jej postawa przyczyniła się w znaczącym stopniu do zminimalizowania negatywnych skutków rozpadu małżeństwa na ich dwie córki (dziś obie spełniają się jako szczęśliwe matki, żony i pracownice).

Z tego co czytam, wnisokuję, że i Ty masz równie mocno jak ta kobieta rozwiniętą tzw. "inteligencję emocjonalną" ;)

 

A co do Jacka i jego syna, to myślę, że niestety tamta dziewczyna instrumentalnie posługuje się (lub posługiwała się) ich synem jako "magnesem" do ponownego przyciągnięcia Jacka do niej.

Co gorsza przy takiej niestabilności poglądów tej dziewczyny nawet nawiązany kontakt Jacka z synem, szybko może być zazdrośnie zniszczony przez tą dziewczynę :(

Dlatego (jeśli mogę poradzić), sugerowalbym kontakt Jacka z synem bez takiego "odświętnego" kontaktu typu "dziś tata widzi się z synem, to nakupi mu zabawek od groma", albo "pozwoli na to, co zabrania mama".

Jednym słowem, by unikać przeciągania dziecka "na swoją stronę".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

God's Top 10 dziekuję przede wszystkim za zainteresowanie tematem i kontynuowanie dyskusji. Przede wszystkim nawiążę do dziewczyny mojego byłego męża. Myślę, że ma ona na niego wielki wpływ. On ma 30 lat i nie chce być sam i mówiąc w skrócie "tańczy jak ona mu zagra". Ogólnie to nie interesowałoby mnie to gdyby nie chodziło o Filipka. Jednak przestałam prowadzić z nim dyskusje na ten temat. Uważam, że syn sam go oceni gdy dorośnie. Uściślając moje relacje z byłym mężem to ja postanowiłam się rozstać, gdyż żyliśmy obok siebie już dłuższy czas, aż w końcu poznałam Jacka i chciałam związać się z nim. Paweł długo nie mógł się z tym pogodzić. Nawet rok po rozstaniu mówił, że nadal mnie kocha. Mnie to strasznie bolało, bo wiedziałam, że potwornie go zraniłam, ale do miłości zmusić sie nie da.

 

Teraz pragnę nawiązać do matki Michała (syna Jacka). Obawiam się, że niestety masz rację. Ona wykorzystywała Michała do zbliżenia się do Jacka. Gdy zrozumiała, że Jacek i tak nie będzie nigdy z nią to postanowiła zatruć mu życie tak mocno jak tylko potrafi. Zaczęła przymilać się do rodziców Jacka i całej jego rodziny i nastawiać wszystkich przeciwko niemu. Jestem pewna, że ta dziewczyna jest totalnie zachwiana emocjonalnie i zapętliła się w tym wszystkim co robi. Przez moją nadmierną wrażliwość czasem mi jej nawet żal, ale gdy próbuje po raz kolejny zatruwać nam życie nienawidzę jej coraz bardziej. Żal mi tylko tego dziecka, które potrzebuje ciepła, miłości, spokoju, stabilizacji i poczucia bezpieczeństwa. Wiem, że nie naprawię całego świata, ale temu dziecku mogę pomóc. Co do przekupywania Michała prezentami to nie ma obawy. Rzeczy materialne każdy może dziecku dać, ale głębokie wartości i uczucia tylko nieliczni. Uważam, że stać mnie na miłość do dziecka, które nie jest ze mną związane biologicznie.

 

Buziaki wielkie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam, że stać mnie na miłość do dziecka, które nie jest ze mną związane biologicznie.

no chylę czoła i podziwiam wielkie słowa :? mam nadzieje, że w nich wytrwasz bo nie jest łatwo kochać dziecko zrodzone z innej kobiety szczególnie gdy ta kobieta delikatnie mówiąc nie da się lubić, osobiście bardzo podziwiam twoją determinację w tym temacie :smile: daleka droga przed Tobą łatwo nie będzie, ale i satysfakcja nie mała gdy się uda trzymam kciuki z całych sił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no chylę czoła i podziwiam wielkie słowa :? mam nadzieje, że w nich wytrwasz bo nie jest łatwo kochać dziecko zrodzone z innej kobiety

 

Ale dlaczego? :roll: Dziecko jest zupełnie odrębną istotą.. A jeśli jest się w związku i ta istota jest potomkiem osoby, którą się kocha, to naprawdę nie ma żadnego ograniczenia.. Można kochać jak swoje całkiem naturalnie..

Trzeba jednak pamietać, że nie zostanie się matką tego dziecka. Mamę ma tylko jedną.. Nie ważne czy złą czy dobrą..ale zawsze ukochaną. Pozostaje nam rola dobrej cioci do której przyjeżdża się z przyjemnością. Mnie to nie przeszkadzało.. ;)

 

Jest niestety ciemna strona takich powiązań. Kiedy pokochasz to dziecko i wrośnie w Twoje życie, to w przypadku rozstania z ojcem dziecka, niestety tracisz zupełnie kontakt z owym dziecięciem. Nagle ktoś zabiera Ci z życia osóbkę, którą pokochałaś i nie masz na to żadnego wpływu.. Dziecko nie było Twoje i musisz pogodzić się z tym faktem. Taki mały dramat..

 

Związki osób "z tobołkiem doświadczeń" niestety są związkami podwyższonego ryzyka..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tucha, po tym co napisałaś o swoim byłym małżeństwie, bardziej jasne są przyczyny zachowania Twojego byłego męża (Pawła).

On prawdopodobnie unika kontaktu z Filipem z tego względu, że Filip jest owowcem Waszego małżeństwa i stąd wszelki kontakt z własnym synem przypomina mu o tym, jak bardzo bolał go rozwód. Myślę, że brak kontaktu Pawła nie wynika z jakiejś niechęci do syna, ile właśnie jest to taka forma bronienia własnych uczuć.

Nie wykluczone też, że dziewczyna Pawła "gra na tym jego bólu" z zazdrości o niego.

Na to trzeba czasu, by przestało Pawła boleć rozstanie z Wami i by pogodził się z tym.

 

Przestrzegając przed "odświętną" formą kontaktów Jacka z synem, miałem na myśli nie tylko zgubne skutki tego dla dziecka, ale i dla jego matki. Gdyby syn Jacka po spotkaniu z ojcem zaczął opowiadać swojej zaborczej i zazdrosnej mamie "jak to z tatą było fajnie", to nie trudno przewidzieć jaką to mogłoby wywołać u niej zazdrość. A co za tym idzie mogłaby starać się przeciąć ten kontakt. :roll:

 

Dziecko jest zupełnie odrębną istotą

Teoretycznie tak jest. Jednak gdy do tego dochodzą uczucia, to często dla osób, które taka sytuacja dotyka bezposrednio, wygląda to w taki sposób, że "dziecko - <> jest z nią/nim, a nie ze mną". Stąd i wszystkie komplikacje :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Atrucha ja nie mam na myśli adopcji ;) to zupełnie co innego :)

niestety z autopsji wiem, że większość macoch jak i ojczymów nie przepada za swoimi pasierbami to nie jest moja wolna interpretacja tylko lata doświadczeń w tej dziedzinie, niestety jestem jednym z wyjątków potwierdzających tą regułę, dlatego chylę czoła bo to wcale nie jest takie łatwe i oczywiste jak piszesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i dopięłam swego. Spotykamy się z Michałem w tę sobotę. Jestem szczęśliwa, przerażona i mam jeszcze miliard innych emocji. To tyle narazie. Po spotkaniu na pewno opisze wszystko ze szczegółami.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:08 pm ]

Witam! Nastąpiły małe zmiany w planach! Mamuśka Michała nie chce dać go rodzicom Jacka w sobotę i w ogóle chce ograniczyć ich kontakty z Misiem gdyż i tu uwaga cytat "Michał jest niegrzeczny gdy wraca od rodziców Jacka". Teraz może wyjaśnię na czym według tej OSOBY polega niegrzeczność niespełna 5-latka. Dziecko bawi się i poprostu czasem słychać, że jest w domu. Tak kochani. Nie dziwcie się tak, bo wspominałam już wcześniej, że ta dziewczyna ma niepokolei w główce. Jej Michał normalnie przeszkadza. On ma siedzieć jak pikulik i tak jakby go wcale nie było. Normalna terrorystka. Boże jak mi żal tego malucha.

 

Rodzice Jacka będą mieli Misia jutro u siebie i dlatego Jacek urwie się z pracy i popołudniu tam jedziemy. Nie ma na co czekać, trzeba działać. Jacek widać jest przerażony, ale widać również, że w końcu zrozumiał, dojrzał i zależy mu bardzo.

 

Moje małe WIELKIE osobiste zwycięstwo.

 

Odzyskałam utraconą pewność siebie, wiarę w ludzi i intuicję. Dziękuję Ci Jacek. Kocham Cię Skarbie.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:30 pm ]

Miało być tak pięknie i... Wczoraj histeryzowałam pół dnia. Rodzice Jacka zniszczyli wszystko co ja budowałam tak długo. Powiedzieli matce chłopca, że chcemy w tajemnicy przed nią spotkać się z małym i ona oświadczyła, że jak Jacek chce się spotkać z synem to u niej w domu i beze mnie oczywiście, gdyż ona nie życzy sobie bym miała kontakt z jej synem. Conajmniej jakbym była potworem (i znów mnie dopadło i ryczę i cała się trzęsę). Chciałam dobrze, tak się cieszyłam, a ta moja dobroć obróciła się przeciwko mnie. Dlaczego? Co ja takiego w życiu zrobiłam, że ciągle dostaję po dupie. Jestem taka rozżalona. Pewnie teraz wpadnę w depresję! Nie mam już siły. POMOCY!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

 

Jak juz niektorzy z Was wiedza - wyszedlem z nerwicy lekowej i derealizacji. Znow zyje ale w moim zyciu ostatnio pojawila sie obawa i czuje sytuacje bez wyjscia. To slub i wyprowadzka z domu za kilkanascie miesiecy. Boje sie tego, nie chce opuszczac domu gdzie sie wychowalem, gdzie spedzilem cale zycie. ten lek jest taki, ze mam wrazenie ze zegnam sie na zawsze z rodzicami i rodzenstwem, ze nie bedzie juz wspolnych wieczorow w domowym ognisku. Z drugiej strony 'nowe zycie' mnie podnieca - nowe wyzwania, moja wlasna rodzina, '100% swojego bez ograniczen' itp..

Od kilku dni chodze zmieszany i boje sie ze znow zachoruje, co prawda jestem na tyle silny psychicznie ze napewno pokonam ataki nerwicy bo juz wiem jak z tym 'walczyc'..

Przede wszystkim chcialbym sie Was poradzic - co robic jak pogodzic te sytuacje? Moze nie dojrzalem do tego jeszcze, choc znam dobrze siebie i za kilka lat watpie zebym byl inny tzn. bardziej dojrzaly do slubu. Czy tez przezywaliscie taki moment?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lek przed zmianą środowiska.. Cały czas mieszkałeś z rodzicami a tu nagle.. masz żyć osobno..

 

Ale wydaje mi się, że jak już się przeprowadzisz, zamieszkasz z żoną, założysz rodzinę, to przyzwyczaisz się do nowego życia bo będziesz czuł sie bardziej odpowiedzialny..

 

Trudno jest się takim poczuć kiedy się mieszka pod skrzydłami rodziców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy matka Misia zaczęła ingerować w nasze życie i starała się nas rozdzielić to przez nią znienawidziłam też ich dziecko i co najgorsze mówiłam o tym głośno. Raz byłam pozytywnie nastawiona do tego malca, a za jakiś krótki czas znów negatywnie. Myślę, że teraz Jacek boi się, że gdy on się w końcu zdecyduje i spotka z Michałem to ja znów zmienie zdanie. Powiedział mi to wprost. Rozumiem jego obawy :( Od ponad miesiąca biorę Asertin50 i widzę w sobie ogromne zmiany i to na lepsze. Jednak boje się, że gdybym przestała brać ten lek to znów będę miała takie wahania nastrojów, lęki itd. A może to zbieg okoliczności, bo w sumie zaczęłam nastawiać się pozytywnie już wcześniej, a leki przecież też nie działają od razu.

O rany! A czy Ty też nie jesteś rozchwiana emocjonalnie? Przeczytałam w wszystko, co napisałaś i szczerze mówiąc zastanawiam się, czy właśnie ten Twój facet, a ojciec tego dziecka nie zachowuje się najnormalniej. Jeżeli tamta kobieta ułożyła sobie życie (nieważne czy jest szczęśliwa - to nie Twoja sprawa), a poza tym on nie miał z nią żadnych miłych wspomnień, dodatkowo Ty jesteś rozchwiana emocjonalnie w stosunku do tego dziecka, to ja uważam (60%), że on się zachowuje w miarę racjonalnie. Próbuje ułożyć sobie życie zupełnie na nowo, bez wcześniejszych obciążeń. I choć szkoda mi dziecka (sama jestem w związku z mężczyzna z dzieckiem, na szczęście normalnym), to jednak uważam, że takie zabawy nim - dopóki nie uzgodnicie tej sprawy z matką dziecka nie mają sensu. Była żona mojego faceta, która notabene zostawiła go dla innego tez nie chciała, żebym ja się z dzieckiem spotykała. Sprawa uspokoiła się po około 2 latach wspólnego związku, gdy uznaliśmy wspólnie (we trójkę), że nadszedł właściwy moment - my już planowaliśmy ślub, ona mnie zaakceptowała (było to ważne, żeby nie robiła sieczki w głowie dziecku - na zasadzie "mama Cie kocha bardziej, a ta pani to głupia krowa") uzgodniliśmy wspólne działanie j już 7 rok mija jak jest OK.

Dopóki nie dojdziecie do porozumienia z matką dziecka - to będziecie je sobie wyrywać i nikomu nie przyniesie to korzyści.

To tak na szybko.

Powodzenia Kochana, trzymaj się ciepło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tucha911, niestety potwierdzają się przypuszczenia o przedmiotowym traktowaniu Michała przez jego matkę. Jak dla mnie argument o rzekomym "niegrzecznym zachowaniu" Michała po spotkaniach z dziadkami (polegające na głośniejszej zabawie), to nic innego jak przysłowiowe "szukanie dziury w całym". Widać drażni ją, że jej dziecko może być szczęśliwe będąc u dziadków... bez niej.

 

Zastanawia mnie postawa rodziców Jacka. Wyglada to tak jakby albo nie byli świadomi jak takie "przecieki informacji" mogą szkodzić nawiązaniu kontaktów Jacka z Michałem, albo też znają tą dziewczynę na tyle, że wiedzą, że jedynym sposobem na spotkanie z wnukiem jest "potakiwanie" i podlizywanie się jej.

W każdym razie myślę, że dobrze byłoby ustalić powody takiego ich zachowania i ewentualnego uświadomienia o szkodliwości takiego postępowania.

 

Co do tego, że ona nie życzy sobie Twojej obecności na tych wizytach.

Najwidoczniej ona jest świadoma Twojej inicjatywy i zapału do tego nawiązania relacji Jacka z Michałem, a przecież wg jej zamysłów miało być inaczej.

Dopóki ona nie pogodzi się z obecnym stanem rzeczy, tak długo będziesz (wg jej oceny) jej przeciwniczką. Na to trzeba czasu, by Cię zaakceptowała i zrozumiała, że nie jesteś jej wrogiem. Może dopiero wtedy zgodzi się również i na Twoją obecność podczas tych wizyt. Bądź dobrej myśli ;)

 

Nie zmienia to jednak faktu, że możesz być z siebie dumna: udało Ci się rozwiać obawy i przekonać Jacka do tych spotkań. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na wstępie witam Wszystkich, ponieważ jestem tu nowy.

 

Sytuacja z którą sie zetknołem jest dość dziwna, i szczeze mówiąc niewiem gdzie moge sie poradzić. Ale może ktoś z Was mi pomoże.

 

Mimo że sprawa może bardziej pasować do forum prawniczego, chciałem podejść do problemu z drugiej strony.

 

Sprawa dotyczy mojego teścia. Po rozstaniu z żoną zaczeła sie gechenna, tzn. ciągła nagonka na mnie, ciągłe obawianie sie mnie, ciągłe ciąganie mnie po sądach, ciągłe oskarżenia. Niby normalna kolej żeczy po rozwodzie. Lecz nie dotyczy to mojej ex lecz jej ojca. Wszystko ja wygrywam w sadach, lecz ten człowiek nieustępuje. Wciąga cała swoją rodzine w swoje urojenia i obawy, a oni mu ulegają nawet dzieci. Każdy robi to co on mu karze. Dlatego chciałem Was spytać z psychologicznego punktu widzenia, jakiej choroby sa to objawy (jeżeli takowa występuje) , jakie mogą być kolejne kroki i do czego taki człowiek może sie posunąć.

Kolejny problem polega na tym ze w środku tego jest moja 3 letnia córka która mieszka z nimi, i obawiam sie jaki będzie miało to wpływ na jej psychike, dlatego jest to dla mnie bardzo ważne i postanowiłem Was poprosić o pomoc.

 

Dodam ze sytuacja trwa juz ponad 2 lata bez przerwy

 

Z góry dziękuje za pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×