Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie mogę znaleźć chłopaka/dziewczyny


peace-b

Rekomendowane odpowiedzi

Z całym szacunkiem, ale teksty typu "Miłość sama przyjdzie", "Na każdego przychodzi pora", "Miłość znajdzie każdego" mnie na prawdę drażnią... Kto w to wierzy?? Niech Ci co to piszą wyjaśnią mi więc fakt, że kobiety kończą jako stare Panny a Panowie jako Starzy kawalerzy. Po co są więc domy samotnych serc??

Dlaczego księgowe kończą jako 50letnie dziewice(znam poprzez ojca sporo takich kobiet)??

 

Jak długo można czekać na miłość??

 

Ja sie strasznie boje samotności... Zresztą kilka osób mnie tutaj zna z mojego byłego tematu. Pisałem nawet do wróżek z EZO TV z pytaniem o dziewczynę. Miałem poznać drugą połówkę która mnie pokocha we wrześniu i niestety. Poznałem co prawda pewną osobę(ale poznałem ją wcześniej – przed wysłaniem SMS-a) spotkałem się z nią dwa razy(raz przed moim pierwszym tematem a drugi raz 2 tyg temu) - heh zaliczyłem nawet pierwsze pocałunki z nią(to było coś wspaniałego, chciałbym więcej), ale ona w ogóle nie miałaby dla mnie czasu(bo albo wieczne imprezy albo kursy tańca 4x w tygodniu) i powiedziała mojej koleżance, że jestem fajny i w ogóle ale bym sie przy niej zgorszył :/ Co wywołało u mnie totalne załamanie bo coś do niej czułem. Parę dni temu znalazła sobie faceta, który ją dziś rzucił...

Teraz mam poznać w tym miesiącu... Zobaczymy...

 

A jak widzę też pary, młodsze czy starsze o to na prawdę mi źle, bowiem nigdy nie zaznałem miłości. Nigdy nikogo nie miałem. Rodzice tylko mi o szkole gadali :/ Albo ...(znacie sytuacje z tematu który założyłem) Z dnia na dzień tracę wiarę, ze zaznam miłość... Ja nie mogę sie na niczym skupić. W szkole mi idzie fatalnie nauka, i w wolne dni nie mam co robić to dostaje świra, po szkole dostaje świra... A czasem nawet płacze przez samotność, mam i nadal myśli samobójcze. Przestałem chodzić na zajęcia religii. Nie dlatego, że nie wierze w Boga, ale dla tego, że ksiądz na początku mówił, że ten rok będzie poświęcony miłości. A ja nie mogę już słuchać o tym :/ Telewizji nie oglądam bo jak widzę na ekranie pary, które sie całują to łapie strasznego doła :/

Po prostu czuje się strasznie... Ale...

 

na moje szczęście problem nie polega na urodzie. Wiem, że pisałem tak w pierwszym temacie, ale doszedłem do wniosku, że tak nie jest. Zmieniłem swój image od momentu pójścia do trzeciej klasy. Jestem przystojny nawet powiedziałbym, że bardzo. Choć nie za wysoki(176cm) Zacząłem sie ubierać z klasą, świetną fryzurę sobie układam, po regularnych treningach na siłowni nabieram coraz więcej masy i rzeźby, jem beta-karoten co robi moją cerę ciemniejszą, mam bardzo ładne, proste zęby. Przestałem się bać, tego że ktoś mi wleje... I na prawdę czuje się w centrum zainteresowania jak przechadzam się po korytarzach szkolnych, w autobusie czy gdziekolwiek indziej bowiem czuje się obserwowany przez pełno dziewczyn. Może nie wyglądam tak dojrzale jak na swój wiek(prawie 19 latek) max 17 ale to mi nie przeszkadza prawdę mówiąc. Myślę sobie, że dłużej młody będę. Jednak brakuje mi tego co najważniejsze... Wiary w siebie i boje się zagadać do jakiejś dziewczyny bo nadal boje się porażki... Po co żyć w samotności...

 

I nie chodzi o seks. Ja chce mieć dziewczynę, którą mogę pocieszyć, pocałować, do której się mogę przytulić, obejrzeć z nią film. Chce tego co mają wszyscy w moim wieku(no prawie:/). Tak więc nie myślcie, że tylko jedno mi w głowie. Ale np. jest pewna dziewczyna z którą zawsze jak się widzę w szkole to mówimy sobie „cześć” i się uśmiechamy do siebie. Dała mi swój numer gg ale od momentu jak do niej zagadałem to zawsze robi się niedostępna(albo niewidoczna) kiedy to ja się robie dostępny... :/ (przynajmniej mam takie wrażenie)

 

Kontakt z ojcem mam juz dobry. Nawet bardzo. Chodze z nim razem na siłownie, na piwo i rozmawiamy... Powiedziałem mu o moich problemach. Mamie też sie wyżaliłem. I zmieniła podejście. Biorę leki antydepresyjne i powiem, że mi nawet pomagają. Ale nie na tyle by zyskać wiare w siebie.

Jednak poza tym, że tracę wiarę w miłość, nadal mam myśli samobójcze, nie mogę się na niczym skupić i tam reszta o której pisałem wyżej bla bla bla, widać sporą poprawę w innych aspektach które były problemem jeszcze jak założyłem ten temat i o których możecie przeczytać w tym temacie: http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=9492&highlight=

Bowiem przestałem się bać, że ktoś mi wleje. Nie zależy mi prawdę mówiąc. Jak ktoś będzie się chciał bić to się będę bił niezależnie od tego czy to będzie Pudzian czy 150 centymetrowy kościutrup, zaliczyłem pierwszy pocałunek, kontakty z rówieśnikami mi się polepszają, czuje się obserwowany przez kobiety, przestałem oceniać ludzi pod pryzmatem tego czy ktoś pije, pali czy ćpa. I już nie wyzywają mnie od pedałów czy innych obelg, nie przeżywam tego wszystkiego tak jak kiedyś. Jest coraz lepiej ze mną, ale nie mam tego czego tak naprawdę bym chciał. Kobiety, która mnie pokocha z wzajemnością i naprawdę się boje, że czas ucieka a ja nadal jestem samotny ;/ i dlatego tracę wiarę w to. Jak czytam o dwidzuestokilku letnich prawiczkach, samotnych osobach co nigdy nie mieli dziewczyny to boje się że tak skończe :/ Z jednej strony coraz lepiej a z drugiej coraz gorzej(ale wszystko wywołane przez samotność. Jak poznam dziewczynę, która mnie pokocha wszystkie problemy znikną jestem tego pewny, ale jak nie poznam w okresie nie wiem 5 lat... to będzie ze mną coraz to gorzej i gorzej i w końcu pewnie stwierdzę, że nie mam po co żyć :/) nie wiem jak to nazwać inaczej...

 

I mam poradę dla tych którzy chcieli by zmienić swoje życie. Może to dla was głupie się wyda(zresztą chyba każdy uzna to za idiotyzm – bo każdy widzi w tym idiotyzm z moich znajomych, ale mi to pomaga w pewnych stopniu i wyzbyłem się kilku problemów). Obejrzyjcie sobie film Fight Club i stwórzcie własnego Tylera Durdena – Obejrzycie to zrozumiecie o co chodzi.

 

Zastanawiałem się nad stosowaniem feromonów... bo ponoć poza tym, że zwiększają zainteresowanie płci przeciwnej to wywołują u nas pewność siebie i w tedy może bym coś zdziałał. Ale czy to nie jest oszukiwanie siebie?? Co o tym myślcie?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeśli nie ma powołania.. to już lepiej być starą panną.. bo zawsze można poznać kogoś wartościowego ;) a starą panną pewnie nie będziesz.. tylko trzeba uchylić drzwi nowym znajomościom :] To, że ktoś jest cichy, albo niechętnie przebywa w towarzystwie ludzi itd.. to nie oznacza, że nie znajdzie drugiej osoby, która to zrozumie.. są ludzie, którzy postępują podobnie jak Wy.. i też szukają drugiej połówki.. tylko troche odwagi i walki o miłość :] hmm tak mi sie wydaje.. ale być może sie myle.. ale ja wierze w swoją teorię :] "

Miłość sama przyjdzie", "Na każdego przychodzi pora",
masz racje.. miłość czasem przychodzi sama.. ale rzadko sie to zdarza.. zwykle trzeba samemu choć w małym stopniu wykazac inicjatywe.. może mialabym już chłopaka, gdybym sama zaczęła dzialać, ale zawsze czekam na pierwszy krok faceta.. hmm zawsze utożsamiam faceta z odwagą.. a dziewczynę z nieśmiałością.. tak już jest i nic na to nie poradze.. wiec zaznaczam, że wiele dziewczyn czeka na to aż mężczyzna da jakiś znak :] a później tylko trzeba sie otworzyć.. i dać sie pokochać .. to są takie moje odczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiałem się nad stosowaniem feromonów... bo ponoć poza tym, że zwiększają zainteresowanie płci przeciwnej to wywołują u nas pewność siebie i w tedy może bym coś zdziałał. Ale czy to nie jest oszukiwanie siebie?? Co o tym myślcie?

Co myśle brednie nikogo nie da się zmusić do miłosci ;) w zaden sposob oglądałam kiedyś program na discovery wypowiadli się wszelcy uczeni lipa nie tędy droga :roll: tak samo jak czary nie istnieją tak samo to ;) jesteś młody przestan się tym zadręczac człowieku masz kupe czasu ;) jeszcze spodkasz swoją miłość ;)

 

ale wiecznie mloda nie będe chyba ze na forum jest jakis wampir i mnie ugryzie (blisko siebie nie mam ) ;) stażeję się :cry::cry::cry::cry::cry: i chyba wolała bym zakończyć swoj zywot niż byc sama dla mnie nie ma nic gorszego :cry:

Co z tego że słysze same komplenenty pod swoim adresem wiecie co zy...m juz tym :cry: jak czuje się podle po zdradzie jaką przezyłam :cry: cięzko mi uwierzyć w ludzką szczerość skad niby miała bym wiedziec że ktos jest kim za kogo się podaje (efekt zdrady) jest we mnie mase sprzeczności nie chce być sama i boje się i chyba trace wiare w szczęscie moja o 2 lata no 3 rocznikowo siostra ma 2 dzieci a ja nie mam nic nie mam nic nie mam nic :cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry::cry: nawet brak mi sił i wiary w to ż emoje zycie się zmieni to nie ja jestem ta zła ja sobie na taki los nie zasłużylam bylam kochajaca i wierna Gdzie sie podziała sprawiedliwość ???????? :-|:cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IObejrzyjcie sobie film Fight Club i stwórzcie własnego Tylera Durdena – Obejrzycie to zrozumiecie o co chodzi.

 

Self-improvement is masturbation. Self-destruction is the answer.

 

 

na moje szczęście problem nie polega na urodzie.

 

Zazdroszczę :(

 

 

Co myśle brednie nikogo nie da się zmusić do miłosci Wink w zaden sposob oglądałam kiedyś program na discovery wypowiadli się wszelcy uczeni lipa nie tędy droga Rolling Eyes tak samo jak czary nie istnieją tak samo to Wink jesteś młody przestan się tym zadręczac człowieku masz kupe czasu Wink jeszcze spodkasz swoją miłość Wink

 

Dokładnie. NIc to nie da, jedynie wyrzuty sumienia. Teoretycznie cel uświęca środki. Ale lepiej mieć czyste sumienie.

 

 

ale wiecznie mloda nie będe chyba ze na forum jest jakis wampir i mnie ugryzie (blisko siebie nie mam ) Wink stażeję się i chyba wolała bym zakończyć swoj zywot niż byc sama dla mnie nie ma nic gorszego

 

Bardzo dobrze Cię rozumiem, niestety bo jednka wolałbym nie mieć tego problemu.

I fakt, nie ma nic gorszego niz samotność. Ja np nie boję sie niczego, tylko i wyłącznie boję się życia i smierci w samotności :(

 

 

Gdzie sie podziała sprawiedliwość ????????

 

Poszła na wódkę. Chyba pozostaje nam tylko dołączyć do niej. :/

 

 

A ja zostanę zakonnica

 

Daj znać jaki zakon to się zapiszę na mnicha tam :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale wiesz, że zakonnice i księza i inne dziady nie są w jednym klasztorze

To będzie nasza reguła i nasze zasady ;)

A co tam, anarchia rządzi!!!

A swoją drogą samotnośc to jest straszny dramat.

Też mam ten problem i sobie wmawiam, że to kwestia czasu.... Tylko czas płynie, a nic się nie zmienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eghhhh i tak mi smutno ;( nie pijam także nawet tak naprawde nie moge do was dołączyć i pić a z resztą po co za niesprawidliwość ? :( no chyba ze inny gatunek ;) ludzie przestańcie z ta urodą lub brakiem to naprawde nie jest najistotniejsza sprawa na świecie przesadzasz Olimp Bathory rozumiem że to niska samoocena wynika z depresji bo tak naprawde wrzućcie na luz ;) kolejny mlody chlopak i skwierczy eghhh ludzie ja to mogę bo mi juz grozi oj grozi ... ;)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:24 pm ]

a dziś się zaczęłam zastanawiac co ja ze soba w sylwestra zrobię strzle sobie w głowe jak nic i smutno mi sie zrobiło...... :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy rok temu (oj lecą latka, lecą :lol: ) rejestrowałem się na forum, również doskwierała mi samotność, miałem niską samoocenę.

Dziś mogę powiedzieć, że bardziej lubię siebie (a najlepszym tego dowodem jest to, że dziś nawet nie pamiętam co mi we mnie przeszkadzało ;) ). Pomimo tego, że nadal ta samotność mi doskwiera, to doskwiera mniej. A to głównie zasługa tego, że moja samoocena się podniosła, zaczałem bardziej wierzyć w siebie.

Mój sposób polegał na jak najbardziej rozsądnym zadysponowaniem moich sił (uszczuplanych przez tą zdradziecką chorobę). Dlatego zacząłem od zmiany tego, co było "w moim zasięgu" - od poprawy wizerunku siebie w swoich własnych oczach. Zmuszałem się (dosłownie) do przejawiania jakiejkolwiek aktywności w domu i zaczałem doceniać siebie za dobre wykonanie jakiejś czynności (bądź w wypadku, gdy nie byłem z siebie zadowolony, wiedziałem jak wykonać to lepiej następnym razem). Małymi kroczkami udało mi się zmienić postrzeganie samego siebie.

 

A skoro mi udało się dokonać takiej zmiany, dlaczego miałoby się i Wam nie udać ? :D

Co macie do stracenia ? W "najgorszym" wypadku może Wam być lżej znosić samotność, w "najlepszym" taka zmiana może być pierwszym krokiem do skuteczniejszego (bo wtedy już z większą wiarą w siebie) szukania swojej drugiej "połowy" :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja pomimo tego iż jestem teraz w związku z chłopakiem czuję się ogromnie samotna..... on nie wie o moich problemach, nie rozmawiamy wcale na ten temat... nie chcę mu mówic o tym bo mógłby sobie o mnie coś pomyśleć....

Jestem z nim i zadaję sobie pytanie czy to ma jakikolwiek sens... o jest wspaniałaym człowiekiem, nie wiem wogóle co on ze mną robi i dlaczego ze mną jest.... przecież jestem taka beznadziejna, bezskutecznie próbuje odpowiedzieć sobie na to pytanie... a odwagi i śmiałości nie mam zapytac.... nie chcę go ranić, bo przecież wiem że mógłby zacząć układać sobie życie z kimś innym, lepszym... myślę żeby to zakończyć, nie chcę żeby zmarnował sobie pzeze mnie kawałek swojego zycia. Kiedyś myslałam, że chociaż dla niego uda mi się pokonać swoje lęki i słabości i stać się lepszym człowiekiem, ale to chyba nie tędy droga.... chyba najlepiej będzie jeżeli bym to zakończyła.... ale ja nawet nie potrafiłabym podać żadnego sensownego powodu rozstania...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutasku, tak to z nami, facetami jest, że jesteśmy z reguły mało domyślni :oops:

Dlatego Twój chłopak najprawdopodobniej nie wie, co czujesz i nie będzie wiedział, dopóki nie powiesz mu o tym.

Owszem, takie wyjawienie tego, co czujesz będzie sprawdzianem Waszego związku. Ale skoro uważasz go za wspaniałego człowieka, więc najprawdopodobniej będziesz mogła liczyć na jego wsparcie. A jemu łatwiej będzie Cię wspierać, gdy będzie wiedział w czym Cię wspierać.

 

Bądź dobrej myśli. Powodzenia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja pomimo tego iż jestem teraz w związku z chłopakiem czuję się ogromnie samotna..... on nie wie o moich problemach, nie rozmawiamy wcale na ten temat... nie chcę mu mówic o tym bo mógłby sobie o mnie coś pomyśleć....

Jestem z nim i zadaję sobie pytanie czy to ma jakikolwiek sens... o jest wspaniałaym człowiekiem, nie wiem wogóle co on ze mną robi i dlaczego ze mną jest.... przecież jestem taka beznadziejna, bezskutecznie próbuje odpowiedzieć sobie na to pytanie... a odwagi i śmiałości nie mam zapytac.... nie chcę go ranić, bo przecież wiem że mógłby zacząć układać sobie życie z kimś innym, lepszym... myślę żeby to zakończyć, nie chcę żeby zmarnował sobie pzeze mnie kawałek swojego zycia. Kiedyś myslałam, że chociaż dla niego uda mi się pokonać swoje lęki i słabości i stać się lepszym człowiekiem, ale to chyba nie tędy droga.... chyba najlepiej będzie jeżeli bym to zakończyła.... ale ja nawet nie potrafiłabym podać żadnego sensownego powodu rozstania...

 

 

On jest za dobry i tyle, a jak baba ma za dobrze to przewraca jej się w głowie i zrywa nie wskazując żadnego powodu, po czym znajduje sobie przystojnego chama i prostaka takiego jak ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za dobry?

Nie no, niech pomiata i grozi odejściem, wali pięścią.

Powtórzę się, ale co tam.

Czy Tobie, anand22, zależy na partnerce, czy tylko jej dupie?

Mówimy o związkach partnerskich, a rozważamy opcje rodem ze średniowiecza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co to ma do tematu? Są działania w związkach, które działają i takie, które nie działają.

Z tego co słyszałem już z różnych źródeł - począwszy od czasopism, przez znajomych, którzy mają jako takie doświadczenie i od hord tak zwanych "miłych facetów", bycie zbyt dobrym nie działa. Przyjaźń tym bardziej.

Jak dotąd spotkałem się tylko z jednym przypadkiem, gdy coś takiego zadziałało, ale to było w przypadku naprawdę wyjątkowej dziewczyny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem z nim i zadaję sobie pytanie czy to ma jakikolwiek sens... o jest wspaniałaym człowiekiem, nie wiem wogóle co on ze mną robi i dlaczego ze mną jest.... przecież jestem taka beznadziejna, bezskutecznie próbuje odpowiedzieć sobie na to pytanie... a odwagi i śmiałości nie mam zapytac.... nie chcę go ranić, bo przecież wiem że mógłby zacząć układać sobie życie z kimś innym, lepszym...

 

Ależ mnie denerwuje takie gadanie. Jakby nie chciał z Tobą być to pewnie by odszedł nie? Albo odczułabyś, że nie chce. I skąd wiesz czy marnuje swoje życie? Może bycie z Tobą to spełnienie jego marzeń, a Ty dasz mu kosza, bo wydaje Ci się, że to złoty człowiek, tylko pewnie na Ciebie nie zasługuje, więc złamiesz mu serce...

 

I tekst: Nie chce go ranić to już potworny idiotyzm. Otóż ranisz go teraz. Dlatego, że z nim nie rozmawiasz, a później wypalisz mu z bomby, że z nim zrywasz. Ale zanim z nim zerwiesz, nie będziesz się odzywać, będziesz unikać pocałunków, unikać spotkań, jak będzie zachodził w głowę o co chodzi i pytał,a Ty będziesz mówić, że "nie nic, spoko", nie, wtedy nie bęzie zraniony, wtedy będzie czad.

 

Naprawdę coś w tym byciu świnią jest. To słaba moja przyszłość bo ja nienawidzę egoizmu i zachowywania się jak pindol, no co zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też. Tyle, że jak już znajdę zaczyna się coś niepojętego. A znajduje raz na 3 lata :). Ech, idę spać. A naprawdę się starałem i to najbardziej, nawet nie denerwuje, to największy zawód, ale cóż, tak wyszło...

A naprawdę wierzyłem w sukces... Mam 25 lat i chciałbym mieć kurwa dzieci...

Idę spać.

 

Mam nadzieję, że koleżanka, co do której wypowiedzi się odniosłem to przeczyta i wyciągnie wnioski. Dziewczyno, jeśli Ci na nim zależy, to nie wymyślaj debilizmów i żyj z tym mężczyzną. A jeśli jest Ci obojętny, to bądź z nim szczera i z nim zerwij.

 

A czemu nie mogę nikogo znaleźć? Bo po każdym związku tracę wiarę i nie mam zwyczajnie ochoty na żadne flirty, podrywy i inne duperele.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra a ja podaje ostateczną liste cech które pozwalają stwierdzić że zawsze będe sam :(

-brak charakteru

-bardzo duża nie wiedza jeżeli chodzi o kontakty interpersonalne

-nieumiejętność odzywania się do ludzi

-nieumiejętność ciągniecia rozmowy jeżeli ktoś już zacznie ze mną rozmawiać to potem nie wiem co powiedzieć.

-ludzie z reala żle mnie postrzegają

-wszystkiego się boje

-nie jestem interesujący

-no i oczywiście wygląd potwora :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Człowiek Nerwica

 

AD1 Czytając Twoje posty widzę że jesteś uparty jak przysłowiowy Osioł, więc nie ma mowy o braku charakteru. Nikt kto niema charakteru nie potrafi byc uparty i tak zaciekle bronić swego. Masz więc bez wątpienia charakter, tylko może zbyt pochłonęło Cię narzekanie by dostrzec go w sobie ;)

 

AD2 Każdą niewiedze można zamienić w wiedzę, Bo jak mawiają nauka to potęgi klucz... a innych ludzi też poniekąd trzeba się uczyć....

 

AD3 hmmm... to chyba też można przezwyciężyć...

 

AD4 może rozmawiając już warto spróbować mówić co się myśli, a nie usilnie myśleć co powiedzieć... Po za tym nikt nie umie rozmawiać ze wszystkimi... Trzeba po prostu trafić na "swego człeka"

 

AD5 A ja wiem czemu tak robią... spójrz jak Ty sam siebie postrzegasz... może warto popracować nad zmianą tego...

 

Ad5 Ja ostatnio też się wszystkiego boje, ale ten problem oddam psychologowi i psychiatrze, niech oni coś w tym temacie zrobią...

 

Ad6... Ja często czytam Twoje posty z zaciekawieniem, ale też te w których wypowiadasz się na inny temat niż swój... więc nie sądze żebyś nie był interesujący...

 

Ad6... Nawet się nie wypowiem na ten temat, bo belmondo nie jesteś, ale wiesz większość z nas nie jest....

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×