Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Tylko niestety nie moge zapomniec juz bardzo dlugi czas. a ostatnio mam takiego pecha ze wciaz go spotykam. niewiem co ten czlowiek ma w sobie ze nawet tylko to mnie doluje i odbiera checi do zycia. nie moge sobie z tym poradzic. mam u swego boku kochajacego mezczyzne a mysle wciaz o poprzednim. i z kazdu=ym dniem znow jest ze mna gorzej. juz nie daje rady. :(

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:17 pm ]

dobra, koniec tego jeczenia... dobranoc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem na etapie, że nawet nie mam siły jęczeć :cry:

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:35 am ]

Mariusz jestem akurat w kiepskim stanie i może mało obiektywna, ale nie mogę się powstrzymać przed napisaniem kilku słów więc wybacz jeśli będą bolesne ... jest rzeczą nie pojętą aby kochają kogoś bardzo szantażować go samobójstwem i nie chodzi o to że dla Ciebie jest to tak traumatyczna rzecz z racji straty brata to w ogóle nie powinno mieć miejsca i tak się zastanawiam czy Twoja kobieta nie powinna sama zasięgnąć porady psychologa bo albo jest chora, albo bardzo głupia i egoistyczna...... i jeszcze jedno nie sądzę aby to zrobiła nie pisała by wtedy do Ciebie to raczej szantaż z czystą premedytacją - okrutne to strasznie z jej strony.....

 

.........jesteś dla mnie powietrzem, Ty płyniesz w moich żyłach, snem moim jesteś, i mym rozsądkiem, jesteś moim smakiem, zapachem, moim życiem, gdybyś zbić się chciała kochana zrób to szybko żebym nie cierpiał umierając...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja nie odszczekałam. I tak się z nią nie zgadzam, ale nie mam zamiaru się spiuerać i udowadniać, bo to bez sensu i uwłacza. Ale już szukam nowej pracy.

PS. Następnym razem poproszę Cię o interwencję tj. o odszczekanie:))

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:20 pm ]

Bo to chodziło, że do pewnych rzeczy sie nie nadaje nie teraz, ale w ogóle. Nie powiem, dotknęło mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

groskova-my za Tobą też :*

 

 

 

Heh, a ja muszę pojęczeć w takim duchu: niepotrzebnie powiedziałam coś osobie o innej osobie, i ta osoba to powtórzyła, tamta zrozumiała to opatrznie, wściekła się na mnie, nawrzucała od k... i tym podobnych, na szczęście odpowiedziałam jej stylowo i grzecznie, więc jak jej emocje opadną i to przemyśli, to ona będzie mnie przepraszać, a nie ja. Mam za to nauczkę, by nie pakować nosa w cudze sprawy :?

 

I też mam podobnie jak Korres, mam teraz okazję iść do wymarzonej pracy, ale już się boję, że się nie nadam, że polegnę, że nawalę i że takie nic jak ja będzie tylko kłopotem dla pracodawcy.

Ale postanowiłam lęki olać, najwyżej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

groskova eh, to masz już to za sobą :D Cieszę się, bo My mamy Ciebie bliżej siebie :D

 

Goplaneczka, cóż wyszłaś z sytuacji z klasą. Pamiętaj, że nie da się wszystkim dogodzić. Ale jeśli chodzi o karierę zawodową, to staraj się dogodzić przede wszystkim sobie. Może zamiast:

uż się boję, że się nie nadam, że polegnę, że nawalę i że takie nic jak ja będzie tylko kłopotem dla pracodawcy.

powtarzaj sobie pozytywne sentencje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Goplaneczka nooo specyficzne - ale przecież Ty to lubisz! Spokojnie Słoneczko, zaufaj swojemu serduszku na pewno będzie wiedział co i jak ;)

 

Jęk, już dawno nie miałam tak nudnego dnia. Nie mam się dokąd wyrwać, ani co robić. Zaraz będę łazić po ścianach. Atmosfera opłakana - jak dotąd wypowiedzieliśmy do siebie ze dwa słowa. Brrrr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bethi, masz forum...

A na poważnie-wyjdź na dwór, pospaceruj, rusz się. To poprawia nastrój. Puść wesołą muzykę. A lubego nie zauważaj ;)

Dasz radę, kto da, jak nie Ty!!! :mrgreen:

Tak, Dżejem... Na zasadzie: kto z nami, ten z nami, a kto przeciw nam to won! Ehh i to picie :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

postanowilem cos o sobie napisac. Mam na imie Adam. Moim zdaniem jestem chory ale boje sie do tego przyznac. Mam stany lekowe nie akceptuje siebie , a na dodatek jakam sie i przy wzroscie 180 waze 65kg ;( co poteguje moja depreche. Mam 22 lata powoli zaczynam sobie nie radzic. Jestem sam chociaz dawno moglem miec juz dziewczyne, ale nie mam , poniewaz boje sie zwiazku , jestem niesmialy i przy tym czuje sie bardzo samotny. Dziwny paradoks no nie. Mam maly problem alkoholowy co tydzien musze wyjsc i sie napic porzadnie na disco czy gdzies wtedy wszystko wyglada inaczej poznaje dziewczyny normlnie z nimi rozmawiam biore telefony a nastpenego dnia mam tylko jakies stany lekowe i bardziej poglebia sie moj dolek i tak nigdy nie dzwonie. Nie biore zdnych lekow zastanawiam sie nad wizyta u psychiatry ale wiem ze mi pomoze. Pare lat temu jak mialem jakies 16 lat bylem radosnym chlopakiem mialem jakies hobby. Poszedlem na studia wszystko jakos sie popsulo mysalem ze mi przejdzie ale jest coraz gorzej, zaczynam nawet bac sie jezdzic autobusmi i boje sie spojrzen innych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, Adamie!

Bardzo dobrze, że zdajesz sobie sprawę z kłopotów. Idź do lekarza koniecznie, są duże kolejki w publicznych placówkach, im szybciej zrobisz ten pierwszy krok, tym szybciej uzyskasz pomoc.

Potrzebna Ci też prawdopodobnie terapia, same leki tylko wyciszą stany lekowe, natomiast nie zmienią Twojego spojrzenia na świat. Musisz poszukać przyczyn tej zmiany-co wpłynęło, że się tak zmieniłeś na przestrzeni lat, czy to studia, zmiana otoczenia, poczucie zagrożenia czy też może jeszcze coś innego.

Samotność natomiast... Poprzeglądaj forum, a zobaczysz ilu nas jest ;)

Bądź z nami, pisz o swoich problemach, odpowiadaj nam, a na pewno znajdziesz tu przyjaciół ;)

Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, Adamie!

Bardzo dobrze, że zdajesz sobie sprawę z kłopotów. Idź do lekarza koniecznie, są duże kolejki w publicznych placówkach, im szybciej zrobisz ten pierwszy krok, tym szybciej uzyskasz pomoc.

Potrzebna Ci też prawdopodobnie terapia, same leki tylko wyciszą stany lekowe, natomiast nie zmienią Twojego spojrzenia na świat. Musisz poszukać przyczyn tej zmiany-co wpłynęło, że się tak zmieniłeś na przestrzeni lat, czy to studia, zmiana otoczenia, poczucie zagrożenia czy też może jeszcze coś innego.

Samotność natomiast... Poprzeglądaj forum, a zobaczysz ilu nas jest ;)

Bądź z nami, pisz o swoich problemach, odpowiadaj nam, a na pewno znajdziesz tu przyjaciół ;)

Pozdrawiam serdecznie

dzieki za odpowiedz jakos nie mam przekonania ze jakas terapia mi pomoze tym bardziej leki ktorych nie chcem brac.

Jezeli chodzi o przyjaciol mam ich naprawde wielu , nie potrfie wyjasnic tego ale jestem otwarty na ludzi i pomimo mojej niesmialosci mam bardzo wielu znajomych , po prostu doskonale maskuje moje uczucia i zle samopoczucie nikt z moich znajomych nie powiedzialby ze mam depresje, to jest najgorsze tzw dobra mina do zlej gry. Sam nie wiem co sie zmienilo kiedys jakos nie bralem wszystkiego do siebie i mialem inne nastawienie swiat byl moj i takie tam, zycie to zweryfikowlo i stracilem radosc z zycia, jak juz pisalem jedyna moja pociecha stalo sie imprezowanie ktore pozwala mi zapomniec o problemach i daje mi troche radosci , tylko to bledne kolo. Ale jeszcze raz dzieki za pomoc :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Wczorajsza noc była koszmarna :( Nie mogłam spać więc w myślach "pisałam" list pożegnalny. Prawda, że dziwne ale ta myśl coraz to bardziej mój umysł ogarnia to jest takie realne. Zbliża się dzień zmarłych myślę, że to ja powinnam leżeć w grobie a nie mój brat :( Poczyniłam już pewne zapisy prawne, w których swoje materialne rzeczy przepisałam najbliższym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mala_ta kochana czytając to co piszesz staje mi przed oczami moja serdeczna koleżanka, która straciła brata w wypadku też uważała, że to ona powinna zginąć nie on ponieważ był zaręczony miał plany był lubiany po prostu lepszy.... powiedziałam jej wtedy, że nic nie dzieje się bez powodu i skoro to on zginął a nie ona to widać tak miało być i jej misja na ziemi jeszcze nie dobiegała końca, dużo czasu minęło nim się pozbierała choć do końca to na pewno nie nastąpi po takiej stracie nic już nigdy nie będzie takie samo :cry: ale można żyć a nawet trzeba bo czy Twój brat chciałby abyś nie żyła??? czy chciałby widzieć Cię cierpiącą?? czy chciałby aby znowu cierpieli Wasi najbliżsi po kolejnej straci?? nie sądzę..... nawiązując do koleżanki dwa tygodnie temu bawiłam się na jej weselu, dzień przed ślubem okazało się, że jest w ciąży, jeśli będzie syn to imię dostanie po nieżyjącym wujku..... jest szczęśliwa, żyje dla siebie dal brata to co nie dane było spełnić się jemu spełnia się jej, czy dalej chce odejść do zaświatów? już nie chce, bo wie, że tam na gorze ktoś patrzy i się nią opiekuje i ufa, że przeżyje to życie pięknie tak pięknie jak przeżyć tylko potrafi ktoś, komu zawalił się kiedyś cały świat .... Jeśli nie potrafisz żyć dla siebie, żyj dla brata on na pewno by chciał abyś była szczęśliwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To poszukaj moze czegoś innego każde zajecie jest dobre byle tylko nie mysleć szkoda ze nie da sie tego wyłączyć że nie da się wylączyć uczuć i myślenia eghhhhhhh rozumiem Cie jak wiesz doskonale :cry: cieplutko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×