Skocz do zawartości
Nerwica.com

Medytacja - nasza forumowa GRUPA WSPARCIA


Prometeus

Rekomendowane odpowiedzi

Osho nie czytałam, ale "sprzedawanie duchowych bajeczek" to jest standard. W ogóle do medytacji ludzie lubią dorabiać ideologię, a przecież chodzi tak naprawdę o to, żeby to wszystko jak najbardziej uprościć. Zwłaszcza buddyści na Zachodzie lubią takie klimaty wyniesione z kultury new age, podczas gdy medytację można "odrobić" nawet jadąc tramwajem, można medytować 3 godziny albo 10 minut. Chodzi o to, by ten stan był jak najbardziej naturalny. Jeśli komuś niewygodnie jest w pozycji "po turecku" to niech normalnie na fotelu usiądzie. Sama widziałam jak na półtoragodzinnych medytacjach w sangach ludzie siedzieli na krzesłach, inni pod ścianą, żeby się oprzeć. Nie da się medytować, jeśli Ci niewygodnie i dotyczy to zarówno ciała, jak i umysłu. Niewygodnie się robi, jak narzucisz sobie "teraz będę uduchowiony, zacznę medytować". Bo wtedy robi się to w jakimś celu, sztucznym celu, a buddyzm zakłada, że prawdziwe szczęście w życiu to nie mieć celu. Bo wtedy zamiast żyć, dążymy do celu, gubiąc po drodze bardzo dużo.

 

W medytacji nie ma żadnej magii ani sił nadprzyrodzonych. Jest tylko nasz umysł - tylko i aż. Buddyjskie male ("różańce") też służą tylko do liczenia, nie mają żadnych megamocy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osho nie czytałam, ale "sprzedawanie duchowych bajeczek" to jest standard. W ogóle do medytacji ludzie lubią dorabiać ideologię, a przecież chodzi tak naprawdę o to, żeby to wszystko jak najbardziej uprościć. Zwłaszcza buddyści na Zachodzie lubią takie klimaty wyniesione z kultury new age, podczas gdy medytację można "odrobić" nawet jadąc tramwajem, można medytować 3 godziny albo 10 minut. Chodzi o to, by ten stan był jak najbardziej naturalny. Jeśli komuś niewygodnie jest w pozycji "po turecku" to niech normalnie na fotelu usiądzie. Sama widziałam jak na półtoragodzinnych medytacjach w sangach ludzie siedzieli na krzesłach, inni pod ścianą, żeby się oprzeć. Nie da się medytować, jeśli Ci niewygodnie i dotyczy to zarówno ciała, jak i umysłu. Niewygodnie się robi, jak narzucisz sobie "teraz będę uduchowiony, zacznę medytować". Bo wtedy robi się to w jakimś celu, sztucznym celu, a buddyzm zakłada, że prawdziwe szczęście w życiu to nie mieć celu. Bo wtedy zamiast żyć, dążymy do celu, gubiąc po drodze bardzo dużo.

 

W medytacji nie ma żadnej magii ani sił nadprzyrodzonych. Jest tylko nasz umysł - tylko i aż. Buddyjskie male ("różańce") też służą tylko do liczenia, nie mają żadnych megamocy ;)

 

Nie bardzo z tym się zgodzę, żeby żyć bez celu i cieszyć się własnym jestestwem, obecnością, trzeba najpierw podjąć wysiłek, przynajmniej na początku praca jest potrzebna, potem medytacja następuje już spontanicznie, ale to potem, to czasami- lata, zależy od rodzaju człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo wtedy robi się to w jakimś celu, sztucznym celu, a buddyzm zakłada, że prawdziwe szczęście w życiu to nie mieć celu. Bo wtedy zamiast żyć, dążymy do celu, gubiąc po drodze bardzo dużo.

 

Podoba mi się to bardzo. Ale jednak każdy chyba ma jakiś cel. Może nie chodzi o o żeby cały czas o nim myśleć. Treściowo. Ale żeby go czuć. Każdy żyje po coś. A to by założyć rodzinę, a to by pracować jako ktoś tam itd.

 

Ja np. żyję bez celu i mam derealki i inne rozwarstwienia, boli mnie głowa, jestem sztuczna, bo smutnym być nie wolno. Pewnie gdybym mogła być smutna to byłabym szczęśliwa. Najszczęśliwsza to bym była gdybym miała swój mały świat, a dzisiaj ciągle trzeba zapieprzać gdzieś. Całe życie miałam przeprowadzki. Teraz bez kolejnego etapu trochę mi ciężko. Ciągle bym gdzieś gnała.

 

Umiem się wyciszyć. Jak jest cicho i jestem sama. Wtedy jest super. Wtedy umiem medytować i głowa mi się rozjaśnia. Nie umiałam medytować w ośrodku. W szkole może też bym umiała. W ośrodku gadają o wizualizacjach i gadają o tym co mam sobie wyobrażać. Wkurza mnie to. I jest tam obrazek i w ogóle. Rozprasza mnie to.

 

Tak to jest - ja się urodziłam gdzieś tam, potem się przeprowadzałam od dziecka, zawsze byłam pod kloszem, zawsze w ogóle było nie tak i traumy miałam i teraz - weź żyj normalnie. Podejrzewam, że mam wiele obszarów mozgu nierozwinietych.

 

Czytałam, że medytacja rozwija emocjonalność. Inteligencję emocjonalną. Uaktywnia empatię, współodczuwanie - podoba mi się to, tak bym chciała.

 

Gdyby życie nie było stresujące to wszyscy byliby zdrowi. Moja teoria to taka, że wszystko się po coś dzieje. Jak ktoś jest mało odporny na stres to będzie robił czapki na drutach w życiu a jak ktoś jest z natury lub taki się zrobił odporny na stres i jest sobą i jest medytujący ciągle to może więcej. Wiadomo, wszystkiego się uczy człowiek. Ale człowiek z traumą ma gorzej.

 

Dobra, konczę ten post z d...py. Tzn. z serca też, no ale to był mój wywód taki, pozdro.

 

-- 10 kwi 2013, 20:55 --

 

siemka x2 mam dla Was coś jeszcze, bo to ciekawe i może się tak stać po medytacji, ale trzeba to mieć w d... http://www.focus.pl/dodane/publikacje/pokaz/publikacje/depersonalizacja-materialem-na-epidemie/nc/1/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo wtedy robi się to w jakimś celu, sztucznym celu, a buddyzm zakłada, że prawdziwe szczęście w życiu to nie mieć celu. Bo wtedy zamiast żyć, dążymy do celu, gubiąc po drodze bardzo dużo.

 

Podoba mi się to bardzo. Ale jednak każdy chyba ma jakiś cel. Może nie chodzi o o żeby cały czas o nim myśleć. Treściowo. Ale żeby go czuć. Każdy żyje po coś. A to by założyć rodzinę, a to by pracować jako ktoś tam itd.

 

Ja np. żyję bez celu i mam derealki i inne rozwarstwienia, boli mnie głowa, jestem sztuczna, bo smutnym być nie wolno.

 

- nie chodzi o to, żeby stwierdzić "moje życie jest bezcelowe" tylko żeby stwierdzić, że ja, Ty i wszyscy inni jesteśmy wartościowi, bo jesteśmy, nasze życie jest wartością, bo po prostu jest - bo jest ścieżką do oświecenia, a nasz spokój, stabilność i harmonia może pomóc innym ludziom. Buddyści mają rodziny, pracę, dom, samochody. Od innych różni ich być może to, że nie rozpaczają, kiedy stracą pracę, dom, samochód. Rodzinę też, bo brak przywiązania to podstawa buddyzmu. Co nie oznacza, że gdy żonie buddystce umrze mąż, ona ma to gdzieś. Raczej skupi się na tym, jakim szczęściem był w jej życiu - i pozwala mu odejść. Bo śmierć to też część życia.

 

-- 10 kwi 2013, 21:48 --

 

Gdyby życie nie było stresujące to wszyscy byliby zdrowi. Moja teoria to taka, że wszystko się po coś dzieje. Jak ktoś jest mało odporny na stres to będzie robił czapki na drutach w życiu a jak ktoś jest z natury lub taki się zrobił odporny na stres i jest sobą i jest medytujący ciągle to może więcej. Wiadomo, wszystkiego się uczy człowiek. Ale człowiek z traumą ma gorzej.

 

- życie było, jest i będzie stresujące, złe rzeczy będą się wydarzać, cierpienie będzie istnieć. Chodzi o to, żeby nie pozwalać, by rzeczy wywołujące stres tak silnie na nas oddziaływały. Czym jest stres przed egzaminem? Strachem, że nie zdamy, że nie dostaniemy dyplomu etc. Bo co - bo jeśli nie zostaniemy prawnikami, to będziemy nikim? Wartościujemy swoje życie tym, co jest obok nas, zamiast zauważyć, że największą wartością jest nasz umysł. I my. Do tego umysłu i sensu medytacja pozwala dotrzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo wtedy robi się to w jakimś celu, sztucznym celu, a buddyzm zakłada, że prawdziwe szczęście w życiu to nie mieć celu. Bo wtedy zamiast żyć, dążymy do celu, gubiąc po drodze bardzo dużo.

 

Podoba mi się to bardzo. Ale jednak każdy chyba ma jakiś cel. Może nie chodzi o o żeby cały czas o nim myśleć. Treściowo. Ale żeby go czuć. Każdy żyje po coś. A to by założyć rodzinę, a to by pracować jako ktoś tam itd.

 

Ja np. żyję bez celu i mam derealki i inne rozwarstwienia, boli mnie głowa, jestem sztuczna, bo smutnym być nie wolno. Pewnie gdybym mogła być smutna to byłabym szczęśliwa. Najszczęśliwsza to bym była gdybym miała swój mały świat, a dzisiaj ciągle trzeba zapieprzać gdzieś. Całe życie miałam przeprowadzki. Teraz bez kolejnego etapu trochę mi ciężko. Ciągle bym gdzieś gnała.

 

Umiem się wyciszyć. Jak jest cicho i jestem sama. Wtedy jest super. Wtedy umiem medytować i głowa mi się rozjaśnia. Nie umiałam medytować w ośrodku. W szkole może też bym umiała. W ośrodku gadają o wizualizacjach i gadają o tym co mam sobie wyobrażać. Wkurza mnie to. I jest tam obrazek i w ogóle. Rozprasza mnie to.

 

Tak to jest - ja się urodziłam gdzieś tam, potem się przeprowadzałam od dziecka, zawsze byłam pod kloszem, zawsze w ogóle było nie tak i traumy miałam i teraz - weź żyj normalnie. Podejrzewam, że mam wiele obszarów mozgu nierozwinietych.

 

Czytałam, że medytacja rozwija emocjonalność. Inteligencję emocjonalną. Uaktywnia empatię, współodczuwanie - podoba mi się to, tak bym chciała.

 

Gdyby życie nie było stresujące to wszyscy byliby zdrowi. Moja teoria to taka, że wszystko się po coś dzieje. Jak ktoś jest mało odporny na stres to będzie robił czapki na drutach w życiu a jak ktoś jest z natury lub taki się zrobił odporny na stres i jest sobą i jest medytujący ciągle to może więcej. Wiadomo, wszystkiego się uczy człowiek. Ale człowiek z traumą ma gorzej.

 

Dobra, konczę ten post z d...py. Tzn. z serca też, no ale to był mój wywód taki, pozdro.

 

-- 10 kwi 2013, 20:55 --

 

siemka x2 mam dla Was coś jeszcze, bo to ciekawe i może się tak stać po medytacji, ale trzeba to mieć w d... http://www.focus.pl/dodane/publikacje/pokaz/publikacje/depersonalizacja-materialem-na-epidemie/nc/1/

 

ta wypowiedz nie ma fabuly. :l

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestę_redaktorę, no dobrze, no to ja mam takie wartości w sobie jakie są buddyjskie. To są moje wartości. Ale jak się nimi w życiu kierować skoro ludzie inaczej do tego podchodzą. Ludzie są smutni i gniewni. Przynajmniej w moim otoczeniu. Bo nie ma pieniędzy. Nic z tym nie zrobisz.

 

Każdy człowiek chciałby mieć takie wartości jak są buddyjskie. Ale starzeją się ludzi i są głupsi i nudni i rzygam nimi w ogóle czasem.

 

No i dobra, w głębi niby szanuję ludzi, ale w praktyce mi nie wychodzi, bo mnie wkurzają, bo nie ma pieniędzy. Ale jestem szczęśliwa, no bo jednak żyję.

 

Teraz jest walka o przetrwanie. Ja nie mam samochodu, nie mamy pracy, mamy tego wszystkiego nie aż tyle by móc się realizować. http://pl.wikipedia.org/wiki/Hierarchia_potrzeb

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiem o tym. Wszystkim dookoła mnie brakuje. W moim otoczeniu. Mojej rodzinie. O tym mówię. Ciągle pędzimy wszyscy to i nie ma czasu na empatię. Pięniądze, samchody, lody.

 

Ciągle tylko słyszę o pieniądzach. O tym jakie mają długi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Strzyga, jak nie odpowiada Ci osrodek gdzie sa jakies obrazki i wizualizacje, to moze nie chodz tam na sile albo jakis inny wybierz gdzie nie ma tego?

 

co do reszty klopotow, wejdz w moj profil i sprawdz ksiazke, do ktorej jest tam link, wlasnie dotyczy tego jak postepowac zgodnie z wlasnymi wartosciami w tym pedzie i ogarnac swoje zycie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny, Zainteresowało mnie, że nazwałeś to "duchowymi bajeczkami i fantazjami o medytacji". Rozumiem, że Ty doskonale wiesz po co medytujesz. Może przytoczysz jakieś istotne "fakty" na temat medytacji, które zostały pominięte w tej książce.Bardzo jestem ciekawy tej technicznej, fachowej wiedzy na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beladin,

Orientacja na proces nie na cel. Na tym polega doświadczanie życia, chwili teraźniejszej.

 

Wiem... to niby takie oczywiste... a jednak nie w moim przypadku. Muszę więc to zmienić...

 

Pozdro 4 all

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beladin, no tak nazwalem bo tresc tej ksiazki to dla mnie przyowdziewanie medytacji w patetyczne szatki, dorabianie jej aury cudownosci, ktora jednoczesnie ja zaciemnia, nie przedstawia jej w konkretny sposob. nie jest to dla mnie wiarygodne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny, Gdybyś przeczytał chociaż wstęp wiedziałbyś, że ta książka nie ma nic wspólnego z tym co o niej piszesz. Wręcz odziera medytację z aury cudowności ..więc albo jej nie czytałeś i piszesz jakieś wyssane z palca bzdury albo po prostu jej nie rozumiesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny No to faktycznie spory dystans zachowałeś. Szczerze gdybyś wiedział o co chodzi w medytacji czytanie tej książki byłoby dla Ciebie jak czytanie abecadła dla pierwszaków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny, Oo, i tu się odzywa ta pewna doza krytycyzmu. Z tego co czytam ty to sobie czasem spokojnie posiedzisz, odczuwasz nudę jak medytujesz, wyobrażasz jak to by było fajnie w takiej nirvanie, ..wiec może załóż wątek "siedzę sobie i rozmyślam" i tam wypowiadaj swoje mądrości na ten dobrze znany sobie temat. Powtórzę, nie rozumiesz istoty medytacji, jak widać nie chcesz medytacji praktykować więc siłą rzeczy każda lektura na ten temat będzie dla Ciebie "kwiecistym wodolejstwem" Pozwól chociaż osobom faktycznie zainteresowanym tym tematem wyciągnąć coś wartościowego z tego wątku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beladin, nie rozumiem czemu wypraszasz mnie z tematu o medytacji tylko dlatego, ze nie podzielam dobrego zdania na temat ksiazki Osho, ktorego zreszta nie uargumentowales.

no chyba nie dlatego, ze sie wyciszam zamiast medytowac? przeciez to niedorzeczne.

 

nie wiem tez na jakiej podstawie wyciagnales wniosek, ze moja opinia na temat ksiazki ktora poleciles, odbiera czy tez zmniejsza czyjas mozliwosc wyciagniecia z watku jakichs wartosciowych rzeczy.

 

zamiast argumentow, probujesz mnie uciszyc, pod pretekstem jakichs dzialan prewencyjnych i troski o forumowiczow, co oczywiscie jest nieadekwatne bo ja tu nikomu nic zlego nie robie.

 

czy posiadles taka wiedze na temat medytacji, by orzekac kto powinien na jej temat sie wypowiadac a kto nie?

arbitralnie przyznajesz sobie status wiedzacego, a mi ignoranta, ale nie przedstawiasz na to zadnych argumentow.

 

-- 11 kwi 2013, 18:05 --

 

Powtórzę, nie rozumiesz istoty medytacji, jak widać nie chcesz medytacji praktykować więc siłą rzeczy każda lektura na ten temat będzie dla Ciebie "kwiecistym wodolejstwem"

 

 

to jest klamstwo, sa lektury, ktore nie sa dla mnie kwiecistym wodolejstwem, przyklad?

 

http://www.zen.ie/downloads/HowToPracticeZazen.pdf

 

ten gosciu jest konkretny, pokazuje pozycje, krotkie wskazowki:

 

The substance of Zazen is not to think. So we should avoid

having intentional thoughts and images. But when we practice

Zazen we will often find ourselves thinking or imagining some-

thing. We need not worry about this. As soon as we find that we

are thinking or imagining, we should just try to stop doing so.

 

 

porownaj to z tekstami Osho, on mowi co bedzie, jakie to cuda sie nie wydarza.

pierwszy lepszy framgent z ksiazki ktora poleciles:

 

"obiekty moga znajdowac sie na zewnatrz w swiecie materialnym jak rowniez w naszej psychice, w sercu, w uczuciach, nastrojach. mozna je odnalezc nawet w swiecie duchowym - stanowia niezwykle ekstatyczne doswiadczenia, tak cudowne, ze nie mozna sobie wyobrazic, ze istnieje cos ponad nie, wielu mistykow zatrzymalo sie na owej ekstazie, ktora jest co prawda niewyobrazalnie piekna, ale nie jest jeszcze domem.

kiedy dojdziesz do stanu w ktorym znikna wszelkie doswiadczenia, w ktorym nie bedzie juz obiektu, wowczas twoja swiadomosc bez zadnych przeszkod bedzie poruszala sie w kole - w naszej egzystencji wszystko bowiem porusza sie po okregu (wtf?), jezeli nie napotka przeszkod, a poniewaz swiadomosc pochodzi z samego zrodla naszej istoty, porusza sie w ten wlasny sposob".

 

i Ty to nazywasz odzieraniem medytacji z aury cudownosci?

uzywa okreslen ktore brzmia patetycznie i egzotycznie duchowo, ale nic nie wnosza poza zaciemnianiem, tak jak napisalem wczesniej.

 

wiesz wogole czemu uzylem slowa kwieciste wodolejstwo, bo na jakiejs innej przypadkowej stronie wczesniej otworzylem i pisal tam o rozy swiadomosci ktora cudownie zakwita. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmienny, Acha.. czyli pisanie że książka, która wg mnie jest wartościowa to "banaly otoczone kwiecistym wodolejstwem" "duchowe bajeczki i fantazje o medytacji" to nie jest według Ciebie przyznawanie sobie statusu wiedzącego a mi ignoranta? Wygodna pozycja.

Skoro ta książka wg Ciebie zaciemnia istotę medytacji to podobnym tokiem rozumowania do Twojego doszedłem do wniosku, że nie rozumiesz na czym medytacja polega. Nie ma co się oburzać. Jestem po prostu zdania, że należy najpierw poznać temat a dopiero potem się wypowiadać co jest bee a co cacy. Sorki za szczerość, ale dla mnie w tym temacie jesteś ignorantem, który koniecznie musi wtrącić swoje trzy grosze tak na wszelki wypadek, nakarmić swoje ego. I nie histeryzuj, że Cię wypraszam czy próbuję uciszyć ..sprowokowałeś mnie to ci odpowiedziałem. Czego oczekiwałeś ..że będę się kajał i tłumaczył czemu akurat wybrałem tą książkę skoro jest taka słaba?! Pomyliłeś adres.

 

-- 11 kwi 2013, 19:24 --

 

Podaj numer strony tak bym mógł ulokować ten cytat we właściwym kontekscie :) ..to się wypowiem na ten temat ..no problem i przyznam rację jak będzie trzeba :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×