Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyuczona bezradność


carlosbueno

Rekomendowane odpowiedzi

Popatrz czy jest coś co możesz zrobić żeby się usamodzielnić a może tego nie robisz.
są setki takich rzeczy, które mógłbym zrobić ale nie robię głównie dlatego że mi się nie chce, lęki owszem mam ale lenistwo chyba bardziej mi przeszkadza. A co do akceptowania bezradności to niby jej nie akceptuje nie podoba mi się to ale nic nie robię żeby z tym walczyć. Mam może gdzieś raz na rok przebłyski samodzielności i działania ale szybko się kończą i wracam do punktu wyjścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popatrz czy jest coś co możesz zrobić żeby się usamodzielnić a może tego nie robisz.
są setki takich rzeczy, które mógłbym zrobić ale nie robię głównie dlatego że mi się nie chce, lęki owszem mam ale lenistwo chyba bardziej mi przeszkadza. A co do akceptowania bezradności to niby jej nie akceptuje nie podoba mi się to ale nic nie robię żeby z tym walczyć. Mam może gdzieś raz na rok przebłyski samodzielności i działania ale szybko się kończą i wracam do punktu wyjścia.

 

Żenada :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, A czyż to nie Ty pisałeś w jakimś temacie (dawno dawno temu) że boisz się zarejestrować w urzędzie pracy bo jacyś znajomi tam jeszcze będą i się głupio będziesz czuł, bo nic w życiu nie osiągnąłeś a masz już XX lat? Że boisz się oceniania przez osoby tam pracujące? Może mi się coś pomyliło ale wydaje mi się że bardzo boisz się oceniania przez innych ludzi, uzależniłeś się od opinii innych ludzi i do tego dochodzi wybieranie która opinia jest prawdziwa w twoim przypadku zawsze ta negatywna a jeśli ktoś powie coś dobrego o Tobie to pewnie ''tylko tak pisze/mówi'.

 

Ja wiem, że trudno jest iść do pracy jak się nie ma motywacji, jak się ma wszystko, więc po co to zmieniać, jak się nie wierzy w swoje umiejętności, ale chociaż niech taka osoba podejmie się jakichś prób ku usamodzielnieniu. Dorosła osoba, to odpowiedzialna osoba. A nie żerująca na innych.

Mam takiego jednego nieroba w domu i po prostu dla mnie to karygodne.

Nie ma to jak patrzenie na drugiego człowieka przez pryzmat osoby która została skrzywdzona przez kogoś a jedyną wspólną cechą jest to iż nie mają pracy. Brak Ci dystansu do tego wszystkiego, zamiast podsunąć jakieś konkretne rozwiązanie dałaś upust emocjom tylko nie tej osobie do której coś masz ;)

 

carlosbueno możesz zrobić sobie listę jak największą rzeczy, zachowań których w sobie nienawidzisz i do tego listę co będzie za 5 lat jak nic nie zrobisz że swoim życiem i niestety ale na początek będziesz musiał się przełamać i iść do pracy w chwilach gdy będzie Ci trudno weźmiesz jedną listę i na nią popatrzysz a później drugą listę i sam sobie odpowiesz wtedy na pytanie czy dalej chcesz takiego życia. Możesz też poprosić o skierowanie na psychoterapię z tym że to też wiąże się z jakimiś obowiązkami więc co byś nie zrobił i tak będziesz musiał poświęcić czas na 'zmienianie się'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

qwertz, tak to ja ale już się zarejestrowałem w tym urzędzie dawno temu. Pracowałem w ostatnim półroczu 2 miesiące ale gdybym nie był zagranicą wtedy to bym po 1-szym dniu z tej pracy uciekł, a tak jakoś wytrzymałem te 2 miesiące a moje samopoczucie wcale nie było lepsze jak teraz nie pracując, miałem praktycznie non stop myśli samobójcze i lęki że se w pracy nie poradzę i też se specjalnie nie radziłem, ale wiecznie tam zestresowany byłem. Moje siedzenie w domu to wygodnictwo ale też praca poza pieniędzmi i mniejszym wstydem przed innymi nie daje mi satysfakcji , napędza lęki i bezsenność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lęki że se w pracy nie poradzę i też se specjalnie nie radziłem, ale wiecznie tam zestresowany byłem.

zaakceptuj siebie i to ze z wieloma rzeczami sobie nie radzisz a potem wyluzuj i probuj od nowa. Tylko praktyka czyni mistrza..nikt sobie nie radzi jezeli nie probuje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno, masz świadomość tego że większość ludzi boi się nowej pracy i się tam stresuje na początku? Masz świadomość tego że jeśli wcześniej się czegoś nie robiło to potrzeba czasu żeby nabrać wprawy żeby robić to automatycznie i się nie stresować?

Wiesz nie chcę się wymądrzać ale nie da się zauważyć że jesteś typem 'filozofa' który na każdy temat się wypowie na każdy temat ma jakąś teorie itd. Rozumiem że bardzo dużo czasu poświęcasz na czytanie w internecie różnych news'ów, artykułów itd. prawdopodobnie jakbyś się odciął od internetu i tego typu informacji to twoje lęki by się nasiliły bo nie miałbyś czym zająć myśli - w moim przypadku tak było i dlatego ograniczyłem dostarczanie do mojego mózgu na dobrą sprawę nie potrzebnych informacji na temat zdarzeń na które i tak nie mam wpływu. Uświadomiłem sobie wtedy też jedną rzecz że jak odłączę internet, pousuwam z dysku wszystkie filmy czyli nie będę miał gdzie uciec od problemów dnia codziennego to mnie nie ma. Po prostu nie istnieję - i wiesz co bardzo mi się ten stan rzeczy nie podoba, nie podoba mi się takie życie, ba to nie życie to marna egzystencja w której tylko oddycham, czasem coś zjem, umyje się i nic poza tym. Uwierz mi chłopie też mi jest ciężko, też się boję, też się trzęsę, też mam milion myśli na sekundę ale to nie jest najgorsze, a wiesz co jest? To że jeśli nic nie zmienię to tak będzie wyglądała cała reszta mojego życia, mógłbym napisać że tak bardzo nie podoba mi się moje stare życie że małymi kroczkami zaczynam o siebie walczyć, zaczynam dostrzegać to czego wcześniej nie dostrzegałem możliwości na lepszą przyszłość choć nie jest łatwo bo jestem sam ze swoimi problemami ale jednocześnie jest to kolejna rzecz nad którą mam możliwość popracować. :smile:

 

Jest różnica między 'jestem leniem' a 'boje się że sobie nie poradzę' pamiętaj o tym i zrozum że każdy się boi może w mniejszym stopniu, a nie robiąc zupełnie nic aby to zmienić będzie tylko gorzej.

 

P.S. Zauważyłem że z niektórymi użytkownikami się znasz osobiście więc potrafisz nawiązać jakąś relację społeczną więc to jest duży plus na twoją korzyść, zacznij doceniać te jakby się mogło wydawać nie istotne cechy które posiadasz a nie skupiaj się tylko na negatywnych stronach swojej osoby - brzmi śmiesznie nie? Więc ja sobie powtarzam jak mantrę 'będzie dobrze, jestem normalnym człowiekiem takim jak inni ludzie' i inne tego typu afirmacje wiem ze dla większości ludzi to infantylne ale mam na to wyjebane :D ważne że działa nikt nie chce we mnie uwierzyć to sam zacząłem w siebie wierzyć i tak czasami jadąc autobusem przez 40 minut gadam w myślach jedno i to samo samopoczucie mi się poprawia po takim zabiegu i zamiast myśleć jaki to ja beznadziejny wychodzę neutralny bądź zadowolony i staram się to robić za każdym razem jak mam negatywne myśli jedno gówno które powoduje że jestem przygnębiony zastępuje czymś innym co tego nie powoduje:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też się zastanawiam czy też może po prostu za bardzo nie oczekuję od innych, że za mnie załatwią różne sprawy. Często zamiast sama się czegoś dowiedzieć, czegoś co ja potrzebuję wiedzieć, oczekuję, że ktoś mi powie albo że samo się jakoś wyjaśni.

Co do pracy... Potrafię żyć nie mając prawie żadnych pieniędzy, bo mieszkam z mamą. Więc brak kasy nie był dla mnie motywacją do szukania pracy. Po prostu nie kupowałam nowych ubrań i dobrego jedzenia, nie wychodziłam nigdzie. Jakoś sobie żyłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

qwertz,

 

Ja wiem, że trudno jest iść do pracy jak się nie ma motywacji, jak się ma wszystko, więc po co to zmieniać, jak się nie wierzy w swoje umiejętności, ale chociaż niech taka osoba podejmie się jakichś prób ku usamodzielnieniu. Dorosła osoba, to odpowiedzialna osoba. A nie żerująca na innych.

Mam takiego jednego nieroba w domu i po prostu dla mnie to karygodne.

 

Nie ma to jak patrzenie na drugiego człowieka przez pryzmat osoby która została skrzywdzona przez kogoś a jedyną wspólną cechą jest to iż nie mają pracy. Brak Ci dystansu do tego wszystkiego, zamiast podsunąć jakieś konkretne rozwiązanie dałaś upust emocjom tylko nie tej osobie do której coś masz

 

Nie dałam żadnego upustu, tylko tak myślę. Pamiętaj, że mam do tego prawo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dałam żadnego upustu, tylko tak myślę. Pamiętaj, że mam do tego prawo.

 

To po co mieszałaś w to 'takiego jednego nieroba'? Chce Ci tylko zwrócić na coś uwagę, na coś na czym sam siebie 'łapie' teraz już rzadziej a mianowicie na patrzenie problemy innych ludzi przez pryzmat własnej osoby, własnych doświadczeń - czyli jak ktoś napisze że nadużywa alkoholu, traci kontakt z rzeczywistością to widzę swojego najebanego starego odpierdalającego jakieś szopki. Teraz już wiem że to nie ma sensu - szkoda na to tracić czasu, emocji, siły bo to nie moje życie i nie mój problem a ja nie jestem osobą co ma o tym jakieś większe pojęcie i jak nie mam nic ciekawego do napisania to daje na luz i patrze inny temat ;) Żeby nie było po przeczytaniu 'Mam takiego jednego nieroba w domu i po prostu dla mnie to karygodne.' pomyślałem że możesz mieć tak samo :D

P.S. Tak wiem masz do tego prawo ale jak zaczniemy nagle włazić w tematy i pisać w nich co o tym myślimy to ludzie przestaną pisać, wyobraź sobie że takie dda rajdują temat o uzależnieniach i wyzywają osoby uzależnione, ludzie o normalnej budowie ciała wyśmiewają tych z zaburzeniami odżywiania, ci co się nie okaleczają prawią morały tym co się tną... Najzwyczajniej w świecie takie coś jest bezwartościowe i nie wnosi żadnej merytorycznej wartości a tylko i wyłącznie powoduje lęk przed oceną innych w większości anonimowych ludzi, gdzie tego lęku być nie powinno bo to tylko zniechęca ludzi do szukania 'odpowiedzi' na ich 'pytania'.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym był chyba bardziej zaradny, gdyby bardziej wychowywał mnie ojciec, a nie bardziej matka, też bym był zaburzony, ale może zaradny. On toleruje moją niezaradność, bo nie chce stresować mojej matki. Powiedział mi kiedyś, że gdyby nie matka, to robiłby mi w dzieciństwie to, co jego ojciec robił jemu.

Gdy kilka lat temu moja matka była na operacji w szpitalu, to po wypiciu ojciec zachowywał się trochę inaczej, niż gdy moja matka jest w domu. To była kilka dni, wtedy chciałem być dużo poza domem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

qwertz, ale tu chodzi o to, ze carl ma za dobrze, i tego się kurczowo trzyma. Dlatego musi dostać kopa w tyłek, żeby nauczyć sobie radzić. Dlatego tak napisałam, ze dla mnie takie nieroby są karygodni. Gdyby carl pochodził z rodziny, w której miał złe warunki życia, to napisałabym zupełnie inaczej, a tu czuję, że po prostu wykorzystuje sytuacje. Rodzice go rozpieścili, nie dali mu dorosnąć. A jest dorosły.

Może i piszę bzdety, ale to jest właśnie to, co myślę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w aspekcie radzenia sobie z problemami też jestem rozpieszczony (przez matkę). Obecnie jej nadopiekuńczość, kontrola czasem jest mi na rękę, a czasem mnie wkurza, ale wtedy, gdy mnie wkurza i tak sprzeciwić się nie umiem, bo zostałem wychowany, że mnie nie wolno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie także mama rozpieszczała i wyręczała we wszystkim, i można powiedzieć całe dorosłe żyie za to płacę zerową zaradnością. Ale też zawsze miałem świadomość że mogę mamę wykorzystywać żeby migać się od wszelkich obowiązków i skrzętnie z tej świadomości korzystałem. Także sam po części jestem sobie winien. Ale brak wiary we własne umiejętności, niska samoocena i brak poczucia własnej wartości, tu już u mnie cechy wrodzone i "wysiłek" ojca, jego upokarzanie mnie i wieczne krytykowanie. Wszystko to wiem, pytanie tylko "co dalej"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w aspekcie radzenia sobie z problemami też jestem rozpieszczony (przez matkę). Obecnie jej nadopiekuńczość, kontrola czasem jest mi na rękę, a czasem mnie wkurza, ale wtedy, gdy mnie wkurza i tak sprzeciwić się nie umiem, bo zostałem wychowany, że mnie nie wolno.

 

Mnie także mama rozpieszczała i wyręczała we wszystkim, i można powiedzieć całe dorosłe żyie za to płacę zerową zaradnością. Ale też zawsze miałem świadomość że mogę mamę wykorzystywać żeby migać się od wszelkich obowiązków i skrzętnie z tej świadomości korzystałem. Także sam po części jestem sobie winien. Ale brak wiary we własne umiejętności, niska samoocena i brak poczucia własnej wartości, tu już u mnie cechy wrodzone i "wysiłek" ojca, jego upokarzanie mnie i wieczne krytykowanie. Wszystko to wiem, pytanie tylko "co dalej"?

 

To jest nas kilku :? Z tym że u mnie dochodzi do wyzywania całe życie: nie umiesz, nie dasz rady i porównywanie do innych ludzi(z tym ze nie bywa u innych ludzi w domu) jak się za coś zabiorę np. odkurzanie to jeszcze mnie opierdoli nie tak, za wolno, nie dokładnie i przez kilka dni to przeżywa. Chce umyć naczynia to darcie mordy że za dużo wody, za dużo płynu, za wolno, nie tą ścierką - stoi i patrzy to jej mówię idź nie patrz się, to zaś słucham że jaki to ja jestem popierdolony że co ja sobie myślę, że nie będę w jej domu jej rozkazywał. I tak jest kurwa ze wszystkim dobrze że mam zamek w ubikacji bo by mi mówiła jak mam tyłek podcierać chociaż czasami ma takie jazdy że gapi się przez tą szybkę od drzwi w łazience co robię. I teraz mam dylemat że nie robię czegoś bo mi się nie chce czy nie robię tego bo wtedy nie słyszę tego pierdolenia i mam święty spokój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I teraz mam dylemat że nie robię czegoś bo mi się nie chce czy nie robię tego bo wtedy nie słyszę tego pierdolenia i mam święty spokój.

Jeśli chodzi o obowiązki domowe, kiedyś sumiennie je wykonywałam. Jeszcze na dodatek jako dzieciak chodziłam do pracy z rodzicami, a musiałam jeszcze chodzić do szkoły i się uczyć. Częściej byłam w pracy niż w szkole... A teraz już mam tego dość, bo nikt nie docenia tego, jaka jestem dobra dla nich i od kilku dni też NIC NIE ROBIĘ. I nie wiem, jak długo wytrzymam, ale póki co - nie wysłuchuję, że to i to robię źle, że robię, ale za mało albo że mnie nigdy nie było, nigdy nic nie robiłam i nie robię. Przynajmniej teraz zobaczą, ile robiłam. ;) Więc rozumiem Cię, odechciewa się czegokolwiek jak na każdym kroku słyszy się krytykę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o obowiązki domowe, kiedyś sumiennie je wykonywałam. Jeszcze na dodatek jako dzieciak chodziłam do pracy z rodzicami, a musiałam jeszcze chodzić do szkoły i się uczyć. Częściej byłam w pracy niż w szkole...

 

Jak takie coś czytam to mam zajebiste poczucie winy że ja taki nierób a Ty taka zaradna.

Podsumowując zrobiłem coś sam - zawsze źle, zrobiłem coś bo mi kazali zawsze źle, nierobie nic źle. Rozum mi kiedyś podpowiedział 'ey słuchaj stary cokolwiek zrobisz i tak jest źle a nie robienie niczego nie wymaga wysiłku fizycznego a wynik końcowy i tak jest taki sam' i nie powiem spodobał mi się ten pomysł i tak mi zostało. Z tym że jak np. nie ma matki w domu i coś zrobię to czuje satysfakcję ze zrobienia tego, serio takie gówno jak zrobienie własnoręcznie prania powoduje banana na mojej twarzy, pozmywanie naczyń, odkurzenie dywanu też itd. gdy nie słyszę głosu krytyki wszystko staje się o wiele łatwiejsze i nawet przyjemne bo czuje się wtedy jak normalny człowiek a nie jak niepełnosprytny umysłowo któremu trzeba wiązać buty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak takie coś czytam to mam zajebiste poczucie winy że ja taki nierób a Ty taka zaradna.

O o i to ważne!

A pomyśl co mi dała ta "zaradność"? :smile:

Czym się różnimy? :smile:

 

-- 12 kwi 2013, 23:48 --

 

Jestem taka zaradna, że sama siebie ranię. Ależ mi zaradność.

 

-- 12 kwi 2013, 23:51 --

 

Z tym że jak np. nie ma matki w domu i coś zrobię to czuje satysfakcję ze zrobienia tego, serio takie gówno jak zrobienie własnoręcznie prania powoduje banana na mojej twarzy, pozmywanie naczyń, odkurzenie dywanu też itd. gdy nie słyszę głosu krytyki wszystko staje się o wiele łatwiejsze i nawet przyjemne bo czuje się wtedy jak normalny człowiek a nie jak niepełnosprytny umysłowo któremu trzeba wiązać buty.

A Ile masz lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czym się różnimy? :smile:

No tym że Ty coś robiąc coś uczysz się szacunku do tego typu spraw, masz wprawę, uznajesz to za coś normalnego coś co trzeba robić na co dzień. A ja mam to już zapewnione i jestem tylko i wyłącznie konsumentem - otrzymuje coś nie dając nic z siebie.

 

A Ile masz lat?

Więcej od Ciebie mniej od Carlosa ;p Nie chcę nawet o tym pisać bo mi głupio...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×