Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

mam zamiar zapisac mame do fundacji niepełnosprawnych osób :] już to z nią kiedyś omawiałam...

swoją drogą Twoja mama ma wspaniałą córkę, wychowała Cię do wartościowego człowieka !!

jestem teraz burak.. hehe .. dziękuje :] na razie jestem na etapie przekonywania mamy, że jakakolwiek czynnośc ma sens.. staram sie ją zachęcić do jakiejkolwiek aktywności.. chcę by przypomniała sobie o swoich zainteresowaniach.. ciężko idzie.. ale jestem dobrej myśli.. co do tego rozzłoszczenia.. hmm zauwazyłam to kiedyś.. było źle z mamą.. a ja sie z nią pokłóciłam.. i wtedy ona zaczynała radzić sobie sama.. ale chce mieć z nią jak najlepszy kontakt.. a jeśli wyjawię, że ta złośc ma wpłynąć na nią i na jej oderwanie sie od depresji wtedy nie bedzie zwracać uqwagi na moje prowokacje.. bo tak to trzeba nazwac.. ale to są pozytywne prowokacje.. wiec zaniechałam tego sposobu.. chyba że jest naprawde źle.. wtedy czasami ta robie .. ale potem mam wyrzuty sumienia..

niech każdy postawiony krok więcej ją cieszy

staram sie jej to przedstawić wlasnie w takim świetle.. lecz moje argumenty nie przemawiają do niej.. jedyna nadzieja w internecie :] jeszcze moja mama bedzie hakerem.. hehe jeszcze raz.. dzięki za wszystko :]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 18 lat. Niby mało i mój problem jest zapewne typowy dla mojego wieku. Czas leczy rany (przynajmniej mam taka nadzieję), ale ja nie mam czasu, bo jestem przed maturą której boje sie jak cholera. Nie chce nikogo zanudzać, ale krótko nie potrafię. Poza tym im więcej napisze tym bardziej mi ulży.

 

Zacznę od początku: zawsze miałem dziecinny wygląd, jestem niski (ok. 170cm), zadarty nos, drobna i delikatna sylwetka. Praktycznie wychowywała mnie tylko matka. Zawsze bylem uległy, niezdecydowany, nadpobudliwy, wesoły, wrażliwy. Z tego powodu wszyscy traktowali mnie jak dziecko. Byłem taką maskotką-maminsynkiem. Później rodzina zaczęła narzekać na moje lenistwo i to, że nigdy nie jestem poważny. Brak jakiegokolwiek akceptacji ze strony tych osób, na których opinii mi zależało (brat, tata, rówieśnicy) oraz wieczne narzekanie rodziny spowodowało, że zamknąłem sie w sobie. Chciałem być poważny. Zawsze za wszystko obwiniałem siebie i rodzinę. Nigdy nie mówiłem tego co myślałem, co czułem, bo zawsze bałem sie krytyki otoczenia, ośmieszenia. Są tego plusy-nauczyłem się cierpliwości o opanowania, ale mój kontakt z ludźmi był znikomy, mimo że ciągnęło mnie do nich jak ćmę do ognia. Z czasem straciłem lotność umysłu (wcześniej byłem pomysłowy i kreatywny). Stałem się flegmatyczny, melancholijny, posępny i przygnębiony.

 

Sedno sprawy: nigdy nie miałem dziewczyny. Niby nic, przecież mam jeszcze czas. Zawsze cierpiałem, że jestem sam i nie budzę zainteresowania płci pięknej, ale nie martwiłem się zbytnio dopóki nie poszedłem do liceum...

Pod koniec pierwszej klasy spodobała mi się koleżanka z klasy. Tylko z wyglądu. Po prostu lubiłem na nią patrzeć. Ot tak sie zrelaksować na nudnej lekcji. W klasie drugiej mój dobry kolega zaczął się z nią kolegować i przez poprzez jego osobę zacząłem ją poznawać. Ale nie byłem sobą a przy niej nie byłem nawet bardziej (jestem nieśmiały). Za to kolega zaczął być sobą (bo był podobny do mnie). Po 2 miesiącach stwierdziłem, że jestem cholernie zauroczony jej osobą. Miesiące mijały a ja nie dałem nikomu nic poznać. W końcu nadeszły wakacje, wyjechałem i po miesiącu myślenia stwierdziłem, że nie mogę o niej zapomnieć. I kiedy wróciłem chciałem w końcu zmienić wszystko, "wrócić do siebie" i okazać co do niej czuje. I tu nadszedł zimny prysznic: okazało sie, że ona jest już z kolegą.

 

Wniosek: chaos w mojej głowie związany z zakończeniem okresu dojrzewania zwiększył się do niebotycznych rozmiarów. Odczuwam jednocześnie chęć walki (o nią) i bezradność, bo nie mogę nic zrobić, bo wiem, że ona jest szczęśliwa z kolegą. Nadal się z nimi spotykam, bawię, ale każde spotkanie wielokrotnie zwiększa mój ból i żal do samego siebie (miałem ogromne możliwości, bo wydaje mi się, że przez chwile miałem jej zainteresowanie, ale nie zrobiłem nic). Mam myśli samobójcze, ale na całe szczęście mam zbyt wielki szacunek do życia i nie jestem do tego zdolny. Mam napady agresji, które dusze w sobie. Moje przygnębienie pogłębiło się, źle sypiam, trapi mnie bezsenność, niechęć do czegokolwiek na przemian ze zrywami do działania (katuje sie ćwiczeniami fizycznymi, żeby sie poczuć lepiej na duchu) co doprowadza mój organizm do stanu osłabienia i ciągłego przemęczenia. Gdyby mama nie robiła obiadów to pewnie bym nic nie jadł. Natrętne myśli przeszkadzają mi we wszystkim co robię. Przy rodzinie i ludziach udaje, że wszystko jest normalnie. Tylko jeden dobry kumpel wie o wszystkim, ale on nie wiele jest wstanie pomóc, ale przynajmniej mi ulżyło choć troszkę.

 

Dochodzi jeszcze sprawa alkoholu. Lubię wypić piwko, ale nie upijam się. Tylko, że potem dręczą mnie wyrzuty do samego siebie za bezczynność wobec niej, a na drugi dzień czuje sie jak nowo narodzony i boje sie żebym nie pił co drugi dzień żeby czuć się lepiej i nie wpadł w alkoholizm.

 

Jeżeli ktoś to przeczytał w całości to dziękuje i szczerze współczuje (chociaż tyle mogę zrobić).

 

Proszę o jakąkolwiek pomoc możliwie ja najszybciej, bo przede mną matura a mój organizm jest na wykończeniu. Tzw. "równia pochyła".

 

Co mam zrobić by normalnie żyć i zdać maturę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, Matthew!

Przede wszystkim iść do psychologa-masz prawdopodobnie zaczątki depresji, nie umiesz sobie radzić z negatywnymi emocjami, jesteś stłamszony, masz problemy z agresją. Czas to zmienić ;)

Musisz powiedzieć sobie, że opinia otoczenia nic nie zmieni-w końcu sam przecież myślisz różne rzeczy na temat ludzi-oni mają prawo tak samo oceniać Ciebie. Wyobraź sobie, co najgorszego może Cię spotkać w wyniku krytyki, najwyżej odrobina bólu i złości, czy to naprawdę takie straszne, by cały czas się tym zadręczać?

Co do matury-zacznij o siebie dbać, odżywiać się, wysypiać. Poprawi Ci się wtedy humor, poczujesz się pewniej. Poczytaj wątki na tym forum, jest tu sporo tegorocznych maturzystów, może razem znajdziecie sposób, by powalczyć ze stresem?

Co do dziewczyny natomiast-nie jest ona na pewno ostatnią w Twoim życiu. Masz rację-potrzebny jest tylko czas, zapomnisz o niej. Jak znaleźć dziewczynę? Może na początek poszukasz w necie? Zagadasz kogoś na gg? Nauczysz się prowadzić rozmowy, poczujesz się pewniej ;)

Pozdrawiam bardzo serdecznie, poczuj się swobodnie na forum i pisz, co Ci w duszy gra :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za wszystkie dotychczasowe odpowiedzi :*

 

Chodzę na taniec nowoczesny i od 4 października będę również na towarzyski... :) Ostatnio zauważyłam inne objawy: często mam gorzki smak w ustach, budze się rano ok. 5:00 i już nie mogę zasnąc, dzisiaj cały dzień kołuje mi się w głowie a na w-fie prawie zemdlałam, nieraz boli mnie gardło ale to węzły chłonne czy coś w tym stylu (tam gdzie boli jak ma się świnke), często niewyraźnie widze... :/ Nie wiem czy to ma związek z tym co pisałam wcześniej bo wczoraj mialam gorączke (jesli mozna to już tak nazwać) 37.

 

Pozdrawiam was gorąco i proszę o odpowiedź

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za pozdrowienia oraz dobre słowo.

 

Niestety psycholog odpada przynajmniej dopóki nie wyniosę się z domu.

Rodzina by mnie wyśmiała albo zaczęła niańczyć, w obydwu przepadkach nie zniósłbym wstydu, a sam nie mam kasy. Co do forum-faktycznie czytanie pomaga. Wielu ludzi ma podobne problemy. Niestety znajomość przez neta odpada. Jeżeli mam się w końcu wziąć w garść to nie będę miał czasu na PC'ta, bo to on głównie pożera większość mojego wolnego czasu. Po prostu kiedy jest mi źle to odcinam się od rzeczywistości i czytam książki fantasy albo pogrążam się w wirtualnym świecie, bo tu człowiek może być kim chce a czas mija bez zmartwień. Nawet ostatnio z tego powodu niestety powiększyła mi się wada wzroku. :(

 

Myślę, że sam dam sobie z tym rade, bo już radziłem sobie z dużo większymi zmartwieniami i żyje (choćby nie wiem jak źle mi nie było).

 

Ale jutro wszystko się może zmienić...

Dziś mam dobry dzień. Dopóki nie widzę ich jak sobie okazują uczucia (są raczej skryci) wszystko jest ok.

 

PS. Może jednak nic mi nie jest tylko potrzebowałem wyrzucić to z siebie?

Pożyjemy, zobaczymy. A jeśli ni,e to do zobaczenia po tamtej stronie...

 

PS2. Jak czytam to co pisze to z żalem muszę stwierdzić, że naprawdę jestem bardzo dziecinny. I to mnie martwi jeszcze bardziej. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A myślisz, że ja jestem mega dojrzała? ;) Nie, na pewno nie ;) .

Bardzo dobrze, że masz pomysł na wyjście z kłopotów.

Do psychologa możesz iść bezpłatnie-potrzebujesz tylko skierowanie od lekarza rodzinnego. Poszukaj jakiejś poradni zdrowia psychicznego w okolicy. Lekarz nie ma prawa informować o Twoich problemach rodziny, nawet jeśli nie masz jeszcze skończonych 18 lat ;)

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też mam w tym roku maturke.. i na razie staram sie podchodzić do tego bezstresowo.. ale ostrożnie.. już teraz zaczyna,m wstępne przygotowania, by tuż przed maturą czuć sie choć troszeczkę pewniej.. bedzie dobrze :] zawsze straszą maturą.. wiec to tylko kwestia przyzwyczajenia.. bede sie łączyć z Tobą duchowo w czasie matur.. bo czeka nas to samo :] a co do Twojego samopoczucia itd.. uważam, że najlepszym wyjściem bedzie pojście do psychologa. Możesz pójśc nie mówiąc nic nikomu.. a co do tej dziewczyny.. zapewne gdybyś dluższy okres czasu jej nie widzial.. byćmoże zapomniałbyś o nije.. ale chyba najgorsze jest to, że utrzymujesz z nią bliski kontakt i tym samym dusisz sie.. hmm mimo wszystko uważam, że powinieneś rozejrzeć sie troche na boki.. w końcu.. pół świata tego kwiata :] wiem że teraz to brzmi dziwacznie, bo myślisz tylko o tej jednej.. ale pomyśl sobie, że jest wiele wartościowych dziewczyn na tym świecie.. albo po prostu staraj sie zoobojętnieć co do dziewczyny, ktora jest z twoim kolegą..

szczerze mówiąc nie zauwazylam, że jesteś dziecinny.. piszesz konkretnie i na temat.. a tok Twoijego myślenia jest jak najbardziej normalny :] pozdrawiam :] trzymaj sie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

porażka raz za razem i fakt, że tak naprawdę jest się samym sprawia, ze coraz bardziej sie izoluję. to jest chyba najlepsze.

dzień podobny do dnia. minuta do minuty. dni mi się łączą w jedno, a przyjaciele...przecież w ogóle ich nie miałam.

smutna prawda, ale prawda...

gdy człowiek ma problemy jest z nimi sam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A myślisz, że ja mam wesołe życie?

Zawalony rok na studiach, kompletna bezczynność, samotność, zero pomysłu na siebie, podtruwanie się, głodzenie, myśli samobójcze, od dobrych paru tygodni nie wychodzę z domu prawie...

Ale wiem, że to chwilowe, że słońce wschodzi, choć czasami trzeba poczekać. Szukam i walczę. Może Cię nie rozumiem, może zniecierpliwiły mnie Twoje posty, ale podejście to połowa sukcesu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Straszą maturą, straszą.

Dla mnie metodą na stres było opracowanie planów: co jeśli zdam dobrze, średnio, nie zdam wcale... Każdy miał swoje plusy ;) Fajna wizja własnej przyszłości w różnych wariantach naprawdę pomaga. Przecież można przez rok robić coś innego, a potem poprawiać. Najważniejsze jest szukanie swojego miejsca w świecie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

musisz z nia porozmawiac,nie mozesz zamykac sie w sobie.moze te twoje objawy to nic powaznego,moze to stres zwiazany ze szkola,otoczeniem nowymi obowiazkami..

porozmawiaj z mama i idzcie razem do lekarza,czym szybciej tym lepiej..

 

czekamy na wiesci

 

trzymaj sie cieplutko :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

nie wiem czy podobny temat juz sie pojawił ale szczerze to nie mam nawet sil sprawdzic, aby sie nie rozpisywac za duzo , postaram sie w kilku zdaniach napisac z czym sobie nie radze, otoz mam 23 lata od 5 lat choruje na agorke, nerwice ,fobie spoleczna ...normalnie to sama siebie pocieszam "zagluszam" wyrzuty sumienia ale dzis brakuje mi sil ..w domu od rodziny wciaz slysze ze jestem nierobem bo nie pracuje , bo w kratke chodze do szkoly ze jestem leniem , wciaz wytykaja mi ze ze jestem na ich utrzymaniu ;( nikt z rodziny nie rozumie kiedy tlumacze ze samo wyjscie z domu jest dla mnie prawie niemozliwe nawet jak wychodze z kims! a co dopiero podjecie pracy pracowac 8h z dala od domu miedzy ludzmi na widok ktorych mam mdlosci ze strachu mam nadzieje ze ktos tu mnie zrozumie... w chwilach desperacji , szukalam pracy w domu ale nie ma nic "porzadnego" , chcialabym miec wlasna kase aby w koncu brzydko napisze odczepili sie ode mnie ale to takie proste nie jest ...tym bardziej jest mi przykro ze najbliza rodzina nie daje mi wsparcia ktorego tak bardzo potrzebuje , smutne jest to ze oni beze mnie zyc potrafia a ja bez nich nie ...czuje sie jak 5 kolo u wozu , wiem ze tylko im przeszkadzam, sprawiam klopoty, czasem mam mysli aby skonczyc ze soba aby im lzej bylo , aby ten moj koszmar sie skonczyl ale samobojstwo to nie jest wyjscie, nie chce umierac , chce po prostu zyc jak czlowiek a nie jak cien jego chce czuc sie potrzebna .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie moge sie zdecydowac, psycholog proponuje mi psychiatre i leki, mowi ze do jest niezbedne. nie chce nic brac kiedys bralem leki od psychiatry. nie wiem co teraz, w ogolnie to czuje sie jak galareta nie moge sie dogadac nawet z moja mama a ona sie martwi o mnie :( powiedziala to wczoraj. ja rozumiem ze kazdy ma problemy i to wieksze lecz kazdy problem boli moj boli mnie zbyt bardzo by zyc normalnie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to pomoże czy nie, ale ja też tak miałem i chyba mam nadal...

 

Kiedyś było gorzej niż teraz.. Bałem sie kontaktów z ludźmi. Mama nie umiała zrozumieć dlaczego nigdzie nie wychodzę, z nikim się nie spotykam.. Często opieprzała mnie za to, że jestem takim samotnikiem... Czułem sie strasznie bo i sam nie umiałem się jej odgryźć, nie miałem żadnych argumentów na swoje usprawiedliwienie...

 

Czułem, że chcę żyć, albo raczej że nie chcę umierać.. Bardzo często potrzebowałem spokoju.. A jak mama widziała, że np, leżę, to od razu nerwy, że leń ze mnie i w ogóle.

 

Teraz jakoś się to wszystko ustabilizowało.. Mam marzenia, plany, ale po prostu brakuje mi siły, żeby zacząć je realizować. Też jak najszybciej chciałbym wyrwać się spod dziurawych i tak skrzydeł moich rodziców..

 

Jesteś dokładnie taka jak ja kiedyś.. Mnie się jakoś udało. Wierzę, że tobie też się uda. Jestem z Tobą.

 

Aha, i przestań pić kawę.. tak na prawdę kofeina na dłuższą metę osłabia.. przez pierwsze dni po rzuceniu kawy nie umiałem wysiedzieć na lekcjach.. oczy mi się kleiły, ale teraz jest coraz lepiej :) więcej sił = większa mobilizacja = chęci do życia, pracy, kontaktów.. mam nadzieje że i w Twoim przypadku :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za słowa otuchy wiesz w moim przypadku to jest tak ze wiedza ze mam agorke etc ale uwazaja co dosc czesto glosno mowia ze "wmawiam sobie" , zachorowalam po tym jak mama umarla i dla nich 5 lat od kiedy ona juz nie zyje to wystarczajacy czas aby sie pozbierac a przeciez to nie jest grypa ktora trzeba w lozku pare dni wylezec i bedzie ok ...to ze jestem z tym sama jakos sobie radze zdrowy chorego nie zrozumie ale to ze jestem wiezniem w domu i czasem kiedy mam serdecznie wszystkiego dosc mam ochote ubrac sie i wyjsc a to jest niemozliwe ..nie chce juz marudzic ale to wszytsko nie powinno tak byc ...moze za 20 lat kiedy choroba zrobi ze mnie stara juz i zmierzla babe lepiej bede sie z tymi trudnosciami obchodzic ,poki co nie radze sobie w ogole

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgubiłam sens życia-a leczenie? Zabrakło mi w Twoich postach słowa o nim...

Trafiłaś w dobre miejsce-tu mamy podobne problemy.

Twoje problemy nie są banalne-doskonale rozumiem Twoje poczucie bycia zbędną .

Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh mialem dokladnie to samo co Ty (a w czesci ciagle jeszcze mam) wykopanie ze studiow=>zalamanie=>brak wsparcia rodzicow=>izolacja i samotnosc + prawie wszystkie objawy depresji ( przez 6 miesiecy). po jakims czasie, jak juz rodzice zauwazyli ze nie udaje, probowali mnie namowic na wizyte u psychatry. odmowilem;] twierdzilem, ze sam sobie poradze chociaz sam w to nie wierzyłem. co sie zmienilo? udalo mi sie zmienic sposob myslenia, pomógł powrót na studia (gorszy kierunek, starego sie boje ciagle), to forum, proby odnawiania znajomosci, brak czasu na zbyt dlugie myslenie i uzalanie sie nad soba. ale pokusa poddania sie temu uczuciu jest duuza;] i widze ze jesli sie zatrzymam to wroca mi tamte stany (dzisiaj ledwo moge uwierzyć ze mialem problem ze wstaniem z fotela,a kazda rozmowa konczyla sie placzem), a wtedy juz nie bede sie wahał czy pojsc do psychiatry, czy nie (moze nawet teraz przydalaby sie wizyta. niewyspanie, brak energii i kogos bliskiego pozostalo problemem) co bym radził?

 

1.czytac to forum:)

2.czytac szczegolnie takie tematy http://www.forum.nerwica.com/viewtopic.php?t=6238

3.sluchac optymistycznej muzyki np. blues brothers

4.pogadac z ludzmi z forum przez GG (moje to 3621986, zwykle wieczorem jestem =>niewidoczny) zawsze to jacys znajomi którzy zmniejsza uczucie samotnosci i pustki

5.isc do psychiatry/psychologa (badz sielniejsza ode mnie:P)

6.robienie listy rzeczy jakie masz zrobic jutro. wieczorem nastepnego dnia zawsze pare skreslasz i widzisz ze nie stosiz w miejscu

7.pisac skoro masz talent:)

8.myslec optymistycznie na sile =>wbic sobie do glowy ze ten stan nie bedzie trwal wiecznie, ze bylas pelna energii. a skoro tak to zawsze mozesz wrocic do tego stanu z przed choroby.

9.zafundowac sobie fryzjera lody i nowe ciuchy

 

skoro depresja uniemozliwia Ci podjecie pracy ( a rodzicom chodzi tylko o prace/szkole) wez mame ze soba do psychologa (jesli juz potwierdzi ze masz depresje) i niech jej wyjasni na czym ta choroba polega. Ze to wcale NIE OZNACZA ze jestes gorsza od innych lub po prostu leniwa.

 

mam nadzieje ze pomoglem, pozdrawiam:)

 

WALCZ ! WALCZ ! WALCZ! TY WALCZYSZ ! JA WALCZE ! opis mojego kolegi przed sesja poprawkowa:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

staram sie leczyc , zanim trafilam do obecnej Pani psychiatry spotkalam "dziwnych" lekarzy jesli tak okreslic ich moge, problem w tym ze aby dojechac na wizyte potrzebuje kogos z rodziny a z tym ostatnio bardzo ciezko bylo kazdy zagoniony ,zapracowany przez 3 miechy regularnie udało mi sie byc na prochac ..seronil jak dobrze pamietam , potem niestety kontakt mi sie z nia urwal ale mam wizye w poniedzialek wyznaczona i strach mnie ogarnia bo nie wiem jak ona zareaguje ze taka przerwe mialam , w sumie to nie wiem czy tam dojade do niej ,czy ktos z rodziny czas znajdzie

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×