Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Hej. Mam na imię Dorota (19 lat) i mam problem. Jestem otyła odkąd pamiętam (163cm wzrostu i 110kg ;/), brzydka, nie mam nikogo na kim mogłabym polegać... Mam starszą o dwa lata siostrę. Nienawidzę jej, bo jest ładna i nigdy nie była sama dłużej niż miesiąc. Ja nigdy nie miałam chłopaka i pewnie nie będę mieć. Chyba mam depresje. Do tego jestem zakłamana, bo w szkole każdy uczeń mnie zna (dosłownie cała szkoła), bynajmniej tak myślą. a tak naprawdę to nikt mnie nie zna, bo udaje kogoś kim nie jestem. Każdy kto mnie widuje i ze mną rozmawia myśli, że jestem pewna siebie, wesoła, szczęśliwa, krytyka mi nie szkodzi typowy sangwinik, a tak naprawdę to jest na odwrót. Tylko, że być grubym, brzydkim i smutnym to samobójstwo. Kiedyś wychodziłam z koleżankami (tylko koleżankami, bo kolegów nawet nie mam) do barów itp, ale wcale tego nie lubiłam. Czułam na sobie wzrok ludzi, którzy patrzą na mnie i się śmieją. ;/ Piszę wiersze, wszystkie kończą się śmiercią. Chwile, kiedy pisze są chwilami prawdziwymi w moim życiu tam mogę pokazać co myślę. Reszta to kłamstwo. Tak naprawdę też mam uczucia a faceci tego nie widzą... Kiedyś próbowałam zagadać pierwsza, ale zawsze kończyło się to klęską. Mam nawet konto na portalu randkowym (od roku) i do kogo nie napisze to nikt się nie odzywa. Jestem beznadziejna. Często przed snem myślę sobie żeby wziąć nóż i odciąć sobie skórę z brzucha. Tak wiem zaraz znajdzie się multum ludzi, którzy napiszą, że mam zacząć jakąś dietę cud i ćwiczyć schudnąć i wszystko się ułoży. Ale ja próbowałam i nic... Byłam w szpitalu (jak miałam 16 lat) z podejrzeniem problemów hormonalnych, ale nic nie wyszło oprócz tego, że cierpię na hirsutyzm ;/ co już całkiem mnie skreśla z listy ludzi atrakcyjnych. Nie wiem czy kiedyś będę zdolna zbliżyć się do kogoś fizycznie. Pewnie zaraz by uciekł i nigdy się więcej nie odezwał a jeszcze wyśmiał. Bo jak to kobieta może mieć owłosioną brodę policzki czy brzuch ;/. Niestety nie stać mnie na wizyty u dietetyka ani na stosowanie specjalnych diet i chodzenie na siłownię. Jestem beznadziejna, brzydka i samotna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

samotna1994, życie pełne jest ślepych uliczek. Sam w taką zabrnąłem. Nie ukrywam że otyłość może być problemem, chociaż ze względu na to jak będą oceniać nas inni. Uniezależnienie się od opinii innych jest trudne. Skoro pisanie wierszy ci sprawia przyjemność to może spróbuj się głębiej zainteresować tematem. A jeśli chodzi o chłopaków, to ja np. lubię takie lekko depresyjne dziewczyny. Kojarzy mi się to z wrażliwością na pewne sprawy, dojrzałością i tworzy pewną tajemnicę. Oczywiście do pewnych granic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kazdy jest mi obojetny, az sam siebie nie poznaje. Kiedys bylem bardzo emocjonalna osoba. Potrafilem sie rozplakac na filmie. A teraz tylko sie kluce ze wszystkimi. Zmianialem sie z roku na rok, po tym jak moja byla sobie ze mna pogrywala. Teraz nie ufam nikomu i jest mi dobrze z tym jaki jestem. Chyba nienawidze ludzi. Do rowiesnikow jestem "wyzywajacy" dodaje mi to sily, ze w razie czego od razu daje w pysk. Mam bardzo dobre predyspozycje do tego. Kolezanka powiedziala, ze jestem zimny. Niemoge sie doczekac konfrontacji z moja byla, pewnie za 2 miesiace, bo przyjade do mojego miasta. Jestem ciekaw czy spojrzy mi w oczy i czy bedzie dalej pisac mi jakies bzdury. Tylko na to czekam, szybciutko mnie znienawidzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brus, nadal utrzymujesz z nią kontakt po co?zamieniłes uczucia miłosc na nienawiść ,zamiast odpuscic brniesz w to dalej.Chodzisz na terapie?Tkwisz w przeszłosci zamiast życ miotasz się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poznawałem i czytałem jakby samego siebie. Ale chce zrzucić z siebie ciężar który mi ciąży i przyznać przed sobą co mi dolega.

Wydaje mi się, że większość z moich dolegliwości które mam dzisiaj zdarzyła się po przejściu z gimnazjum do liceum. Po odejściu ze świata znanego mi od dzieciństwa, od znajomych nagle zostałem zupełnie sam w nowej sytuacji. Przyznaję, że w liceum na samym poczatku było mi ciężko - ciągle byłem smutny, nieobecny. Miałem znajomych, ale nie miałem przyjaciół (każdy z gimnazjum poszedł własną drogą). Miałem także chęci zmienienia szkoły i pójść z kimś znajomym, ale w końcu zaniechałem tej decyzji bo się zakochałem w koleżance z klasy. Przynajmniej tak mi się wydaje ;) Podkochuje się w niej od początku liceum, czyli w sumie od 4 lat już. Nie pamiętam jak było na początku, pamietam że się jej strasznie wstydziłem, ciężko było mi coś powiedzieć i zależało mi na jej uwadze. To się trochę ciągnęło, kilka razy zmieniało. Dzisiaj nie wiem czy ją kocham, czy po prostu pociąga mnie fizycznie. Kiedyś mnie mega irytowała, ale dziś staram się z nią mieć dobry kontakt i myśleć o tym, co było miłe. Nie wiem czy to normalne czy nie, ale często przychodzi mi ona do myśli i wtedy sobie fantazjuje. I erotycznie i tak normalnie. Ale staram się z tym walczyć, bo wiem że to źle na mnie wpływa. Ona ma chłopaka, wie że coś do niej czuje, nigdy z nią o tym nie rozmawiałem ale czasem czuję że muszę z nią o tym porozmawiać, co mi jest, co mi leży na sercu, ale koledzy mnie od tego odwodzą i jak przychodzi co do czego to nie daje rady bo "co ja to może obchodzić". Muszę dodać ze to była/jest moja pierwsza wielka miłość, dziewczyny nigdy nie miałem. Zresztą podobną sytuację mam teraz na studiach - jest koleżanka. Ładna, fajna. Raczej nic do niej nie czuje, ale blisko się znajomimy. I chyba sam się na nią nakręcam fizycznie, ale jeszcze nic nie było, bo nie chce się narzucać, być nachalnym i jej wystraszyc, więc staram się też tłumić moje popędy. Tyle o mojej krótkiej histori o miłości romantycznej :)

Pochodzę z rodziny normalnej, raczej. Mój tata jest bardzo nerwowy i wybuchowy. Często się kłóci z nami (mam 3 rodzeństwa). Sami go też prowokujemy. Dla niego najważniejsze wydają się być pieniądze, choć sam zaprzecza. Czuje że brakuje mi jego miłości i akceptacji i wspierania. Zawsze ma do mnie pretenje i jest niezadowolony. Był też okres kiedy było blisko do rozwodu rodziców - byłem wtedy bardzo zamknięty i przygnębiony w domu, bo w szkole starałem się o tym zapomnieć i niepokazywać że mam problemy w domu. Na szczęście/nieszczęście nadal jesteśmy całą rodziną. Moja mama jest przeciwwagą dla taty - miła, ciepła i kochająca.

Co jeszcze mogę powiedzieć. Kiedyś miałem świetną pamięć, lepszą od moich rówieśników. Niestety z czasem zacząłem ją tracić. Nie pamiętam początków w liceum, nie pamietam wielu sytuacji z gimnazjum. Z jednej strony normalna sytuacja, ale z drugiej wiem że coś jest nie tak. Poza tym zdaża mi się tępota mózgu kiedy co chwila brakuje mi podstawowych słów, czuję, że mój mózg nie pracuje jak powinien i jest po prostu w tym momencie tępy. Trwa to krótko, ale trwa i się powtarza. Nie mogę się na niczym skupic wtedy, szybko się męcze psychicznie. Co do pracy mózgu to często fantazjuje i wyobrażam sobie co by było gdyby. W pociągu, przed snem ot tak. Analizuję też sytuacje z życia które mineły i nadaje im nowy bieg. Taki jaki chciałbym żeby był. Męczy mnie to strasznie, niepozwala spać. Jak mówiłem wcześniej, ostatnio staram się oczyszczać mózg przed tym, ale nie mogę znaleźć zastępczych myśli, a bądź co bądź to jest bardzo pociągające.

Co do mojej osobowości to raczej jestem osobą nieśmiałą wśród nieznajomych. Czasem dobrze mi się rozmawia z innymi, a czasem po prostu muszę się pilnować i zmuszać do uwagi, kiedy słucham innych. Mówię dosyć szybko i czasami niewyraźnie, nad czym pracuje. Zdarza się, że ktoś mnie nie usłyszy bo powiedziałem za cicho i wtedy też to mocno przeżywam. Jestem osobą towarzyską, zabawną, ale... muszę mieć dobry humor. Staram sie go mieć, ale często po prostu mi się nie chce, albo jestem zmęczony. Staram się myśleć pozytywnie, ale czuje że sam siebie oszukuje. Staram się mieć swoje cele - krótko i długoterminowe ale brakuje mi motywacji przy pierwszym wyzwaniu, nie dotrzymuje obietnic które sobie składam podczas rozmów z samym sobą. Koledzy zarzucają mi że jesem osobą ironiczną i zawsze ironizuje, przez co nie da się ze mną poważnie porozmawiać. Z jednej storny to prawda, bo tak jest a kiedy mówię coś na poważnie tooni odbierają to jako ironię, jak na ironię. Wydaje mi się, że jest to moja obrona przed światem. Swoistego rodzaju broń, żeby nie być dotkniętym przez zło. Wracając do wątku z dziewczynami - kręcą mnie, podniecają i zwracam na nie uwagę. Ale czasem mam wrażenie że ich nie potrzebuje, że nie muszę mieć dziewczyny bo wszystko jest ok, jak jest. Dużą uwagę przywiązuję do estetyki - ubioru innych. Ostatnio zacząłem się zastanawiać czy nie mam jakichś zaburzeń preferencji, choć homoseksualizm od razu mnie odrzuca i nie myślę o chłopakach, tylko zwracam uwagę jak wyglądają i ubierają. Pewnie mam takie myśli przez to, że nigdy nie miałem okazji być z dziewczyną. Znajomi śmieją się ze mnie, że mi się dziewczyny nie podobają, że ja nie z tych...

Moje postrzeganie świata, czy jestem szczęśliwy czy wredny zmienia się jak w kalejdoskopie. Jest teś wiele rzeczy które chce zrobić, ale brak mi odwagi - napisac do koleżanki, porozmawiać.

Mam problemy z podejmowaniem najprostszych decyzji - czy iść lewą czy prawą stroną, o której się spotkać. Jest mi to obojętne i zawsze zrzucam na innych tą odpowiedzialność, przez co koleżanka kiedyś się na mnie zdenerwowała :) zabolało.

Często też choruje - przeziębienie, ból głowy, hemoroidy. Coś, czego kiedyś nie znałem. Odczuwam zmęczenie fizyczne.

Nie wiem co jeszcze mogę powiedzieć, czym się podzielić. Nie wiem też czego oczekuję, ale wierzę, że to coś zmieni, jak ktoś to przeczyta i szepnie mi jakieś słówko. Nigdy jeszcze nikomu tego nie mówiłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saraid,

Nie jestem na terapii i nie utrzymuje zadnych kontatkow. Nawet nie chce. Bede w moim miescie niedlugo i ona bedzie napewno dazyla do kontaktu. Teraz bedzie probowac zrobic to delikatnie, znam ja bardzo dobrze. Poza tym nie ma opcji zebysmy sie nie spodkali mieszkamy blisko siebie. Zamienilem milosc w nienawisc tak jak napisalas. Nie wiem co zrobie jak ja zobacze jak bedzie szla z dzieckiem. Jak sie zachowac, bo lubie ta mala i nie chce przy niej odgrywac zadnej szopki. Wogole nie wypada. A nie potrafie po tym wszystkim udawac jakby nic sie nie stalo ;[ Udawac ze jej nie znam? Tez nie dobrze bo bede widzial sie z jej kolezanka i pewnie zobacze sie z jej mezem. I co im wtedy powiem ze mam focha ? Strasznie ja nienawidze, najchetniej bym jej nawtykal ;[

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×