Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Na pewno dobrze wiesz, że jeśli chcesz, żeby było lepiej musisz zacząć coś robić. Myślę, że w tym momencie leki są konieczne. Spróbuj chociaż jakieś ziołowe. Ja jednak radzę ci jak najszybciej poszukać innego psychiatrę. Normalny lekarz nie zbagatelizuje takiego stanu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ja ze nie mieszkam w samym Krakowie normalnie dzwoniłam do rejestracji. Mnie poleciła ja kolezanka ktora mieszka w Krakowie i tez sie u niej leczy. Duzo poswieca czasu na kazde pytanie ci odpowie na początku sa czeste wizyty zeby wiedziec jak leki na Ciebie działają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja raczej też byłabym zeschizowana. Mój chłopak od niedzieli leży w łóżku z grypą, gorączkuje, miał kilka krwotoków, biegunkę swoją drogą też a ja... o dziwo tym razem spokojna! normalnie to już był pół internetu przetrzepała co to może być, że już mnie na pewno też złapało i że pewnie jakieś świństwo typu jelitówka czy coś a jednak jestem spokojna... :) co za ulga, aż trudno mi w to uwierzyć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam lęk przed wymiotowaniem, niestety dość silny. Boje się że będę wymiotował, ale nie to jest dla mnie udręczeniem. Udręczeniem jest dla mnie krępacja, jaka może doprowadzić po zwymiotowaniu. Rano, gdy wstaję nic się nie dzieje. Zjem wszystko ale wieczorem pojawia się ból brzucha, ścisk w przełyku każdego wieczora. Jak pojawia się u mnie ścisk w przełyku wiem, że nie mogę nic zjeść. Gdy idę spać, muszę iść spać "na głodniaka" mając pewność, że w nocy nie zwymiotuję. Jeśli jest mi niedobrze , czekam tak długo, aż poczuje że żołądek mi burczy. Nie biorę żadnych leków przeciwwymiotnych, bo wiem że i tak nic nie dadzą. Żyję z tą przypadłością od wakacji 2011, a zaczęło się od wymiotowania kolegi, z którego później się nabijali...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mgielka86, ja po parogenie tez mialam mdlości... na tyle silne, że po tygodniu je odstawiłam całkiem i od tamtej pory boję się wszelkich leków przeciwlękowych, więc byla konieczna terapia

 

Ghoust, rozumiem świetnie, bo większość lęków u mnie się na wieczór właśnie pojawiala, tak przed spaniem, albo czasem nawet w momencie zasypiania. Wtedy się tak gwaltownie wybudzałam i czułam mdłości czasem, albo wydawało mi się, że czuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mgielka86, perla86, oj, rozumiem Was aż za dobrze... Wczoraj po 3 zasnęłam. Wszystko było ok, kładę się do łóżka i nagle zaczęłam czuć narastającą gulę w gardle, ścisk, mdłości. Okropne to jest. Moja waga na chwilę obecną, to niecałe 47 kg, więc rewelacji nie ma. Nie mogę przytyć. Zresztą jak przytyć skoro cokolwiek jem, to po chwili zaczynam sobie wyobrażać, jak by to wyglądało jak bym zwymiotowała, pojawia się pytanie czy oby na pewno dokładnie przeżuwam dany kęs, pojawia się niesmak, gula i... odchodzi apetyt całkowicie. :? Wy też macie takie chore myśli, czy to tylko ja jestem taka dziwna? :silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie to nie boje się jakoś szczególnie to czego jem. Boje się samego żygania i odgłosu tego. ;) Nawet jeżeli mam mdłości, to nie zasnę dopóki aż mdłości nie ustaną. Najgorsze to jest wymiotować w klasie. Wówczas, wszyscy się patrzą, ta krępacja i poczucie winy... Psychotropka '89 ja też to mam i nie jestem dziwny ;) Każdy ma jakieś lęki. Dobrze, że przynajmniej nie wymiotujesz, ale mówią, że jeżeli samemu się zwróci treść pokarmową, czego nie życzę sobie i innym, to przyswajasz się z tym. Lęk ten jest specyficzny tzn. wymioty, jako część która odraża. Nie boje się, że zwyżygam się w łóżku, nie boje się niczego co dzieje się w "zamkniętym" pomieszczeniu, mogę żygać ile wlezie, w którym tylko ja jestem ale najbardziej boje się krępacji przy znajomych z klasy, jakimi są wymiotowanie.

 

-- 26 mar 2013, 21:40 --

 

Ghoust, witaj ;)

 

Nie wiem czy dobrze rozumiem. Boisz się reakcji innych bardziej niż samej czynności?

 

ann_bijoch, to świetnie :smile: Też zazdroszczę.

 

Ja mam gorszy dzień. Ciągle czuję "coś" w żołądku i wyobraźnia działa :roll:

 

Reakcji innych osób, najgorsze to w szkole wymiotować :( Krępacja na max.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że przynajmniej nie wymiotujesz, ale mówią, że jeżeli samemu się zwróci treść pokarmową, czego nie życzę sobie i innym, to przyswajasz się z tym.

To niestety nie działa

 

Mnie nie obchodzi co inni będą mówić. Przeraża mnie to uczucie... :-|

 

---------------

Dzisiaj na społeczności poczułam się kiepsko. W pewnym momencie wstałam i pobiegłam do łazienki. Na szczęście ostatecznie jak zwykle nic nie poleciało. Po tej akcji pogadałam z opiekunką i się uspokoiłam, ale było ostro... Naprawdę niezłe wrażenie zrobiłam, już się bała, że tym razem faktycznie wymiotowałam... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mireille, mam tak samo... :(

 

Ja nie mogę sobie wyobrazić "tego". Okropnie boję się tego poczucia słabości, zimno-gorących potów, uczucia, że zaraz zemdleję, tych mdłości, uczucia gorąca podchodzącego do gardła, tego wyrzucania niekontrolowanego... Czy bardziej się boję w miejscach publicznych? Może trochę ale raczej to dla mnie nie ma znaczenia. Boję się, bo to dla mnie uczucie nie do przeżycia, a to czy ktoś na mnie będzie patrzeć-to mi zwisa. Chociaż samotność może była by lepsza... no sama nie wiem.

 

Oprócz analiz jedzenia, które spożywam pojawiają się kilka razy dziennie myśli, że skoro tak długo potrafiłam tłumić ten odruch, to w końcu mi się ta passa skończy. Może nawet za godzinę, może dziś w nocy, może jutro... To mnie niszczy.

 

I rozumiem, że raczej nikt tej czynności nie lubi ale mój obsesyjny strach i ciągłe myślenie są nie do zniesienia. U mnie wymioty urastają do jakiegoś kataklizmu, do którego za wszelką cenę nie wolno dopuścić. Mam dość...

 

Wybaczcie ale potrzebowałam się wygadać... :blabla::-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

andaluzja123, a już myślałam, że tylko ja jestem taka dziwna z tą obsesją. :-|

Fajnie, że jest jeszcze ktoś na tej ziemi z podobnymi obsesjami. Chociaż z drugiej strony bardzo Ci współczuję, bo jeśli masz tak jak ja, to wiem w jakim koszmarze żyjesz.

 

Nie leczę się, po świętach mam zamiar iść do psychiatry poleconej przez perla86 pare postów wyżej. Nie wydaje mi się żeby w moim wypadku obeszło się bez leków. Nie pamiętam tak mocnego nasilenia fobii jak teraz, tak mocnego i długotrwałego. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, u mnie ta fobia była przez lata powiedziałabym "zrównoważona". Mam ją w zasadzie od dziecka i już jakoś się przyzwyczaiłam do niej, ale nasiliła mi się jakoś niecałe trzy lata temu do rozmiarów niewyobrażalnych, paraliżujących.

A nagle na terapii terapeuta dokopał się u mnie do pewnych wydarzeń i okazało się, że cierpię na silny zespół wstrząsu pourazowego, przy którym czasem wynikiem jest nasilenie fobii i różne inne zaburzenia psychiczne. Czasem wynik jakiegoś wydarzenia występuje z kilkumiesięcznym opóźnieniem, tak jak u mnie.

Może warto się temu przyjrzeć?

Co by nie mówić - psychoterapia to świetna rzecz, odkąd dowiedziałam się dlaczego to się nasiliło - fobia nagle się osłabiła do wcześniejszych rozmiarów, wieczorami jestem spokojna, koszmary ustały, absurdalne napady paniki też. No jest mi lżej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×