Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a odżywianie, dieta, tycie, odchudzanie itp


ania76

Rekomendowane odpowiedzi

Dobrze, że dodałaś treść w nawiasie Wink

No jestem zapobiegliwa :mrgreen:

 

Ona była świadoma dlaczego choruje, ale nie poradziła sobie z przyczyną choroby.

Eh, bo to nie jest takie łatwe. Właściwie, to bardzo trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie przyszło Ci do głowy, że z powodu problemów ktoś sięgnął po narkolce?

Ja najpierw miałam anoreksję, potem się uzależniłam.

 

Chyba nie zrozumiałaś o co mi chodziło. Ja wypowiedziałam się na temat osób, które chciały schudnąć wspierając się narkotykami i zdania nie zmienie. Jeżeli ty zaczełaś brać będąc szczupła ... to jaki to ma związek z odchudzaniem :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja dzisiaj zmusiłam się do jedzenia i wszystko wyrzygałam, bo się źle poczułam. efekt - może z 200 kcal zostało mi w organiźmie, ale z tego co widzę, to całego kurczaka wyrzygałam. i jak tu się nie załamać?

 

marzę o jakichś dragach, żeby się uspokoić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ty zaczełaś brać będąc szczupła ... to jaki to ma związek z odchudzaniem Question

Chciałam być jeszcze szczuplejsza :D czyli chuda. Na tym polega anoreksja.

 

a ja dzisiaj zmusiłam się do jedzenia i wszystko wyrzygałam, bo się źle poczułam.

:cry: Niedobrze Kochanie, widzę, że sama sobie nie poradzisz. A Ty Słońce, czy Ty to widzisz? Martwię się o Ciebie. Ojoj, martwi mnie Twój stan. Wiem, że cokolwiek napisze nie przekona Ciebie do zmienienia nastawienia. Znam ten stan zbyt dobrze więc doskonale Cię rozumie. Przede wszystkim Ty musisz chcieć zmienić coś. Potem musisz określić, co. A dragi w niczym Ci nie pomogą. Jutro będziesz miała tylko niefajne zejście. Będziesz czuła się słaba jak mysza, będziesz miała płytki oddech więc niedotleniony mózg i organizm, do tego na pewno obniżone samopoczucie. Poza tym, Kochanie, pamiętaj, że osłabiając organizm nie jedzeniem, tym bardziej wymiotowaniem, zażywając dragi masz większe ryzyko uszkodzenia serca. Nie, nie umrzesz. Będziesz miała zejście, ale to nie jest śmiertelne. Trafisz na pogotowie, a potem będziesz miała problemy, skąd miałaś narkolce.

 

Jaśkowa, nic na siłę. Przede wszystkim, papu musi Ci sprawiać przyjemność. Zadbaj o szczegóły: gdzie jesz, jak jesz, z kim jesz. To niby wydaje się banalne i bez znaczenia, ale całokształt tworzą takie duperele. A to, co będzie Ci się dobrze kojarzyć, co będziesz miło wspominać, będziesz chętnie powtarzać - czyli będzie Ci papu bardziej smakowac :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj w sumie wypiłam butlę soku marchewkowego i dwa woreczki kasza i ryż. nie zwymiotowałam, bo siedział przy mnie kolega, którego bardzo lubię. ja wiem, że narkotyki nie pomogą, szczególnie w tym stanie. dziękuję Bethi, dzisiaj powinnam coś zjeść, postaram się znowu ten ryż i kaszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nevada, a może zacznij od przyrządzania sobie jakiś sałatek? Warzywa są lekkie, nie będziesz miała wrażenia, że tyjesz ani odruchów wymiotnych. I przede wszystkim nie jedz na raz za dużo, bo wtedy żołądek może się tym bardziej buntować. Papaj to co Ci smakuje. To zacznie sprawiać Ci to przyjemność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ty to rozumiesz, że trzeba jeść, to co smakuje, żeby w ogole coś zjeść, a u mnie w domu zawsze zmuszali mnie do jedzenia tłustych żyłkowatych kawałów wstrętnego mięsa, albo jakiejś cuchnącej tłuszczem kapusty.... jakby nikt nie mógł zrozumieć, że nie lubię takiego jedzenia. a sałatki, czy lekkie kanapki bez centrymetrowej warstwy tłuszczu to "nie jedzenie" . i darli się na mnie starzy jak chciałam jeść to co mi smakowało, i wmuszali we mnie wstrętne smalce itp, bo mam być gruba, a nie taka jak ja chcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumie, bo w domu mam tak samo. Wolałam nie jeść, niż żreć to świństwo. Ale to nie jest wyjście: nie jeść. Możesz sobie sama przecież coś przyrządzić.

 

A w ogóle, to po latach okazało się, że i matka i ojciec cierpią na wiele dolegliwości wywołanych złymi nawykami żywieniowymi. I teraz proszą mnie o rady w tej dziedzinie :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja matka jest skrajnie otyła, wiesz? i to ona twierdzi, że się zna na odżywianiu, a w rzeczywistości w tym dla mnie nie jest żadnym autorytetem, bo takich świństw czym ona się zapycha, to u nas nawet pies nie je.

 

powiem ci, że oczywiście, że sama sobie przyrządzam, tym bardziej, że wyjechałam teraz z domu i wreszcie mogę jeść to co chcę, albo nie jeść kiedy nie chcę. ale w domu kiedy robiłam sobie jakąs fajną sałatkę, albo coś w folii cały czas byłam wyzywana od anorektyczek je*niętych, tak jakby chęć jedzenia w inny sposób była jednoznaczna z tym, że jestem chora na anoreksję, bez sensu. na przykład darli się na mnie jak robiłam sobie musli z jogurtem - teraz już sie nie drą, ale wyśmiewają mnie, do zakazanych posiłków należało też jedzenie samych warzyw, chudego mięsa....

 

a najdziwniejsze było to, że matka odbierała mi jedzenie i sama się tym zażerała, jak na przykładf ojciec coś fajnego kupił, jakieś avocado czy coś, to ja dostawalam plasterek, a ona reszte - bo ona jest duza i musi duzo jesc.

 

nie chcę tam nigdy wracać na dłużej niz dwa tygodnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a najdziwniejsze było to, że matka odbierała mi jedzenie i sama się tym zażerała,

:shock: Brak słów.

 

moja matka jest skrajnie otyła, wiesz?

Moja ważyła prawie 150kilosów. Nagle, pewnego dnia organizm tego nie wytrzymał. Wiesz, serducho, ciśnienie, nawet kości... Tfu tfu, ale Twoją też to czeka. Kwestia czasu.

 

Podziwiam Cię, ponieważ gdy miałam anoreksję, miałam okazję wyprowadzić się z domu. Nie zrobiłam tego, ponieważ za dobrze siebie znam. Nie jadłabym w ogóle. Ale widzę, że Ty jesteś rozsądniejsza, masz więcej oleju w głowie ;) Bardzo mnie to cieszy, tym bardziej, że Twojej matki nie będzie w pobliżu: możesz i chcesz dobrze się odżywiać i nie będzie Cię przy tym, jak Twojej matce zdrowie wysiądzie (tfu, tfu) ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mojej już serce nie wytrzymuje, kości, stawy puszczają - w kolanie puścił. Wtedy coś tak jakby zaczęła iśc po rozum do głowy i jeść trochę mniej, ale to wyglądało i tak w ten sposób, że zje wielką mise sałatki z pomidorów, a jak nikt na nią patrzył, to gotowała sobie golonkę :roll: i potem jej tylko ten tłuszcz ściekał po brodzie.

 

jeśli chodzi o jedzenie, sama popadam w pułapkę - nie ma nikogo, kto mi każe jeść, więc sobie pofolguję i nie będę jadła. ale wiesz, uważam że lepsze to jest niż pofolgowanie w sobie w taki sposób, że pójdzie się do lodówki w nocy i zeżre się jak ostatnia świnia wszystko co było przeznaczone dla domowników. to, że ograniczam się mimo wszystko z jedzeniem dobrze mi służy, przynajmniej nigdy nie będę taka gruba jak ona i nie będe tak robić jak ona. teraz gotuję sobie ryż i kaszę na kostce rosołowej i to mi smakuje. i nie ma nikogo, kto mi do tego daje łychę smalcu.

 

raz robiłam ciasto drożdżowe i mówię babci, żeby mi się nie wtrącała, bo ja wiem lepiej jak to zrobić. czyli chciałam dać trochę oleju, żeby to było dobre i lekkie - takie jak babci smakowało. a ona jak wyszłam do toalety wrzucila tam kostkę roztopionego masła!! i udawała że nic to się złego nie stało. nie muszę chyba mówić, że wywaliłam ciasto i zrobiłam nowe.

 

w domu w ogóle nie wiem czemu, ale nikt nie chce jeśc, tego co robię. raz powiedzialam mamie, że ją odchudzę i zaczelam stosowac metode, żeby owszem - podsmażyć mięso, ale zaraz potem je odcedzic z calego tluszczu na durszlaku - mięso smaczniejsze i odtłuszczone. a moja matka jak jakaś wariatka sie oburzyla i w ogole, chociaz teoretycznie sie miala odchudzac.

 

powiedziala mi, zeby jutro jej tak indyka zrobila. powiedzialam ze zrobie. a jak wstalam, to ona cale mięso indycze dala do piekarnika i gotowala w roztopionym tluszczu i udawala, ze nie rozumie co sie do niej mowi.

 

bethi, uwierz mi, ja juz wole nie jesc niz tak sie stoczyc. wiem ze teraz to zabrzmi jak slogan z taniej strony pro - ana, ale uwazam, że wolę już mieć iwelką niedowagę, niż być takim wrakiem czlowieka, którzy żre i sie tak zachowuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nevada, ale ja się i tak martwię - jakbym widziała siebie, wtedy...

Zawsze miałam zasadę: jak mam wyglądać jak moja matka, wolę umrzeć. I o mało się nie przekręciłam z powodu anoreksji. I teraz jest mi ciężko, bo mimo iż się wyleczyłam, mój organizm nie funkcjonuje normalnie z powodu anoreksji :!: :!: :!:

Kochanie, rozumie, że wychowałaś się w atmosferze chorego podejścia do żywienia, ale prawda jest taka, że teraz Ty o tym decydujesz i od Ciebie zależy jakość Twojego życia. Twojej matki już nie nawrócisz, a niech se żre, tyje i umiera z przejedzenia. Najważniejsze, że Ty masz czyste sumienie: zrobiłaś w końcu wszystko co mogłaś dla niej. Przecież jej nie ubezwłasnowolnisz! Kochanie, nie powtarzaj jej błędów (może w inny sposób, ale tak czy siak, niszczysz siebie nie jedząc).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jatka...

 

 

 

Ja jestem, a raczej próbuję być na Diecie Optymalnej doktora Kwaśniewskiego.

Ciągle mam kilka-kilkanaście kilo nadwagi z powodu tego, że jak jestem ze stresowany to jem słodycze :( .

Różne batoniki, czekolady, itd.

To jest strasznie uciążliwy nałóg, bo tak na dłuższą metę wcale nie powoduje bym się czuł lepiej :( .

Najgorsze jest to, że od kilku miesięcy ledwo kontroluję to co jem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

obecnie staram się zacząć normalnie jeść, z pomocą o dziwo przychodzi mi mój były, który sam mi radzi, żebym jadła lekkostrawnie, staram się też nie nakręcać na to, żeby o tym nie myśleć że jak jem to coś tam się dzieje, staram się prawidłowo odczytywać sygnały sytości i głodu, ale trochę z tym ciężko.

jeśli chodzi o dietę kwaśniewskiego, to mój kolega na niej schudł!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nevada, tak 3mać. Może zabrzmi to dziwacznie, ale mi największą przyjemność sprawiało odkrywanie smaków. To sprawia, że jedzenie staje się przyjemnością.

 

Co do diety Kwaśniewskiego, mój ojciec też ją stosował i też schudł. Co do słodyczy, cóż, radziłabym umiar, ponieważ istnieje coś takiego, jak fizjologiczny aspekt niepokoju. Na przykład denerwując się przed wyjściem z domku, czy spotkaniem, zazwyczaj nie jemy albo jemy nie to, co należy. Ilekroć jemy pokarmy zawierające dużo cukru lub rafinowanych węglowodanów, nasze ciało wytwarza adrenalinę, by wyregulować poziom cukru we krwi. Adrenalina natomiast jest podstawowym czynnikiem wywołującym niepokój i nerwowość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ilekroć jemy pokarmy zawierające dużo cukru lub rafinowanych węglowodanów, nasze ciało wytwarza adrenalinę, by wyregulować poziom cukru we krwi. Adrenalina natomiast jest podstawowym czynnikiem wywołującym niepokój i nerwowość.

Boże to jak wytłumaczyć moje ataki wręcz napady głodu słodyczowego ja miałam taki moment, że jadłam tylko czekoladki i tylko jednej firmy o jednym smaku Buławki Wawla :roll: zjadłam ich kontener i nie miałam wtedy w ogóle ataków lęku :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaśkowa napisał:

jadłam tylko czekoladki

 

Bo zawiera endorfiny-hormony szczęscia.

 

i tu sie nie zgodze najnowsze badania wskazuja ze to pic na wode , mimo iz zawsze uwazano ze czekolada poprawia humor , poprawia bo jest nam dobrze i smakujemy sie tym smakolykiem ale to tylko krotkotrwale a tak na prawde wcale nie pomaga!

zreszta w depresji nie powinno sie jadac slodyczy , wiec jakim cudem czekolada ma byc wyjatkiem !

czekolada to cos w rodzaju placebo !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaśkowa napisał:

jadłam tylko czekoladki

 

Bo zawiera endorfiny-hormony szczęscia.

 

i tu sie nie zgodze najnowsze badania wskazuja ze to pic na wode , mimo iz zawsze uwazano ze czekolada poprawia humor , poprawia bo jest nam dobrze i smakujemy sie tym smakolykiem ale to tylko krotkotrwale a tak na prawde wcale nie pomaga!

Dokładnie. Mi czekolada nigdy nie pomaga - tylko daje chwilę oderwania od cierpienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×