Skocz do zawartości
Nerwica.com

Obsesja na punkcie koleżanki


Rekomendowane odpowiedzi

Do rzeczy.. Sprawa wygląda tak, że mam obsesję na punkcie mojej koleżanki z grupy (studiujemy), nie mogę przestać o niej myśleć, nawet mi się śni, cały czas zwracam na nią uwagę (niestety mimowolnie widuje się z nią codziennie). Od czego się to zaczęło? Od tego, że ona kilka miesięcy temu okazała mi swoje zainteresowanie, chciała mnie lepiej poznać, dużo ze sobą rozmawialiśmy i pisaliśmy, spotykaliśmy się, byłem też u niej w domu, ale do niczego nawet nie doszło, bo ona od dawna ma chłopaka, a mimo tego dawała mi tyle oznak sympatii (dotyki, uśmiechy, patrzenie w oczy itp.), a ja się za szybko wkręciłem i zrobiłem sobie nadzieję, wiem jestem poj***ny i teraz przez to (i samotność) cierpię. Nie będę z nią o tym rozmawiał, bo to by wszystko zepsuło, a jak wspomniałem muszę się z nią widywać. Nie wiem co mam zrobić, strasznie męczy mnie ta cała sytuacja, moje życie kręci się wokół niej i chcę z tym skończyć, bo to nienormalne żeby żyć jakąś złudną nadzieją, że może kiedyś z nią będę... Co mam zrobić? Nie mogę z nią zerwać kontaktu, bo i tak wkońcu dojdzie między nami do rozmowy i co jak wtedy zapyta czemu jej unikam? Zresztą szybko by to zauważyła.

Proszę poradźcie mi coś. Może ona by chciała ze mną być, a może to zwykła nadinterpretacja z mojej strony? Nie wykonywałem żadnych ryzykownych ruchów, bo cały czas się boje, że źle odbieram jej zachowanie, nie rozumiem tego czemu mając chłopaka miałaby szukać innego tym bardziej jeżeli między nimi jest wszystko ok. Chociaż już chyba odrzucenie byłoby lepsze, bo sytuacja była by jasna i szybciej bym do siebie doszedł... Sam już nie wiem co mam myśleć, chce się od tego uwolnić, normalnie żyć. Liczę na was. Jak coś to mam 19 lat.

Ten dział wydał mi się najbardziej odpowiedni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do rzeczy.. Sprawa wygląda tak, że mam obsesję na punkcie mojej koleżanki z grupy (studiujemy), nie mogę przestać o niej myśleć, nawet mi się śni, cały czas zwracam na nią uwagę (niestety mimowolnie widuje się z nią codziennie). Od czego się to zaczęło? Od tego, że ona kilka miesięcy temu okazała mi swoje zainteresowanie, chciała mnie lepiej poznać, dużo ze sobą rozmawialiśmy i pisaliśmy, spotykaliśmy się, byłem też u niej w domu, ale do niczego nawet nie doszło, bo ona od dawna ma chłopaka, a mimo tego dawała mi tyle oznak sympatii (dotyki, uśmiechy, patrzenie w oczy itp.), a ja się za szybko wkręciłem i zrobiłem sobie nadzieję, wiem jestem poj***ny i teraz przez to (i samotność) cierpię. Nie będę z nią o tym rozmawiał, bo to by wszystko zepsuło, a jak wspomniałem muszę się z nią widywać. Nie wiem co mam zrobić, strasznie męczy mnie ta cała sytuacja, moje życie kręci się wokół niej i chcę z tym skończyć, bo to nienormalne żeby żyć jakąś złudną nadzieją, że może kiedyś z nią będę... Co mam zrobić? Nie mogę z nią zerwać kontaktu, bo i tak wkońcu dojdzie między nami do rozmowy i co jak wtedy zapyta czemu jej unikam? Zresztą szybko by to zauważyła.

Proszę poradźcie mi coś. Może ona by chciała ze mną być, a może to zwykła nadinterpretacja z mojej strony? Nie wykonywałem żadnych ryzykownych ruchów, bo cały czas się boje, że źle odbieram jej zachowanie, nie rozumiem tego czemu mając chłopaka miałaby szukać innego tym bardziej jeżeli między nimi jest wszystko ok. Chociaż już chyba odrzucenie byłoby lepsze, bo sytuacja była by jasna i szybciej bym do siebie doszedł... Sam już nie wiem co mam myśleć, chce się od tego uwolnić, normalnie żyć. Liczę na was. Jak coś to mam 19 lat.

Ten dział wydał mi się najbardziej odpowiedni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dieq, zakochales sie wiec to normalne. Ale niestety trzeba z nia zerwac kontakt i albo zmienic grupe, albo starac sie nie zwracac uwagi. Po pewnym czasie Ci przejdzie. Tyle ze troche poboli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dieq, zakochales sie wiec to normalne. Ale niestety trzeba z nia zerwac kontakt i albo zmienic grupe, albo starac sie nie zwracac uwagi. Po pewnym czasie Ci przejdzie. Tyle ze troche poboli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww, masz racje, tak nazywa się ten stan, nie wiem czemu nie napisałem tego wprost. Podjąłem już decyzję i tak właśnie zrobię, nie będę dla kogoś miłym dodatkiem do życia samemu jednocześnie konając z cierpienia. Każdy kontakt z nią będzie tylko przedłużał mój ból, dlatego to jedyne wyjście. Nie dbam już o to co sobie pomyśli, teraz zaczynam myśleć o sobie. Ożył we mnie blask odwagi, co pozwala mi się stawić. Dziękuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem co czujesz, też przeżyłam coś takiego. Miałam dokładnie takie same rozterki jak Ty - bałam się, że to wszystko to tylko moja nadinterpretacja, że mi się wydaje, że jestem jakaś nienormalna. Też byłam skazana na codzienny kontakt z obiektem moich uczuć (i nadal jestem, bo chodzimy do tej samej klasy), co raniło okropnie moje serce. Wiedziałam jednak, że to nie ma przyszłości i "przemówiłam sobie do rozsądku". Teraz jest mi o wiele lepiej i mam nadzieję, że Tobie także się uda :) Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LubięGryzonie, fajnie, że się podzieliłaś swoim doświadczeniem, dzięki. Jak zareagował tamten chłopak na zerwanie kontaktu? W jaki sposób to zrobiłaś (z dnia na dzień, czy coś mu powiedziałaś wcześniej)?

 

bittersweet, żyłem nadzieją, że ona coś do mnie czuje. Sądzę, że ja po prostu za bardzo się zaangażowałem i wina za mój obecny stan leży po mojej stronie. Taka rozmowa (kim dla siebie jesteśmy, czy coś czuje do mnie) powinna wyjść od niej, nie ode mnie, tym bardziej, że ona ma chłopaka i nigdy mi się nie żaliła na niego, raczej jest im ze sobą dobrze. Ona jest bardzo otwarta, więc mogłem łatwo popełnić gdzieś błąd i źle odebrać jakiś sygnał, nie wiem, mam już tego dosyć, czuje się fatalnie kiedy muszę na nią patrzeć jak się śmieje, bawi, rozmawia z innymi, podczas gdy ja tonę. Chce być twardy i postawić na swoim. Chce zapomnieć, niestety muszę odejść... przystanek finał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bittersweet, żyłem nadzieją, że ona coś do mnie czuje. Sądzę, że ja po prostu za bardzo się zaangażowałem i wina za mój obecny stan leży po mojej stronie.
Jaka wina ? Nikt nie jest winny, że się zakochał, to się zdarza.
Taka rozmowa (kim dla siebie jesteśmy, czy coś czuje do mnie) powinna wyjść od niej, nie ode mnie, tym bardziej, że ona ma chłopaka i nigdy mi się nie żaliła na niego, raczej jest im ze sobą dobrze.
To Tobie zależy na nawiązaniu relacji, wiec niby dlaczego ona miałaby inicjowac rozmowę na ten temat :shock: ? Szczególnie jeśli ma kogoś ? Tobie zależy, więc Ty się staraj.
Ona jest bardzo otwarta, więc mogłem łatwo popełnić gdzieś błąd i źle odebrać jakiś sygnał, nie wiem, mam już tego dosyć, czuje się fatalnie kiedy muszę na nią patrzeć jak się śmieje, bawi, rozmawia z innymi, podczas gdy ja tonę.
Nie ogarniam, dlaczego nawet nie próbujesz z nią porozmawiać, skoro ona tyle dla Ciebie znaczy. Szczerość to zwykle najlepsze wyjście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bittersweet gdyby jej zależało,to by zostawiła tamtego chłopaka dla autora.Nie wmawiaj autorowi,że ma się sam starać,bo w tej sytuacji tylko jednym się może to zakończyć: odrzuceniem i zniszczeniem dobrej znajomości.Poza tym,nie możemy zapominać o tym,że są w tej samej grupie studenckiej...Było by bardzo głupio gdyby ona Go odrzuciła i mieli by się męczyć ze sobą w tej samej grupie...

Dieq posłuchaj LubięGryzonie - bo ma rację ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresyjny86, a nie będzie głupio, jak autor bez słowa wyjaśnienia zacznie unikać dziewczyny, z którą łączą go zażyłe koleżenskie kontakty i która wyraźnie okazuje mu sympatię ? Ona będzie pytała siebie /a być może i jego/ co się stało, że nagle ją zlewa...

No chyba, że dalej uda mu się z nią kolegować i jednocześnie wybić sobie z głowy to uczucie - jeśli tak, to czapki z głów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już się sam w tym pogubiłem i nie jestem niczego pewien, ale decyzję już podjąłem i pójdę za ciosem. Wiadomo, że nie będę jej ewidentnie olewał, ale znacznie ograniczę z nią kontakt (co już zrobiłem), stworzę dystans, nie będzie jak wcześniej. Chcę się z tego wyleczyć, bo to ja mam problem, nie ona, i tak pewnie jestem dla niej teraz tylko fajnym kolegą, może kiedyś patrzyła na mnie inaczej, ale że nie wykonałem odpowiedniego ruchu to już straciłem swoją szansę, bywa, ale tak to jest jak ktoś jest w związku - więcej się w takie coś nie będę pchał. Zastanawiać się będzie na pewno, kwestia czasu, ale nie może być tak, że ja o niej myślę cały czas i cierpię, a ona ma się świetnie ze swoim chłopakiem i cieszy się z naszej znajomości, że mogę wypełnić w niewielkiej części jej życie. Nie będę się sam katował, dlatego w moim odczuciu ograniczenie kontaktu jest niezbędne (jw.). Pewnie też wkrótce dostane od niej pytanie co się dzieje i czy jestem na nią obrażony, heh. Raczej wylewanie żali nie wchodzi w grę, wolę udawać, że nic się nie stało. Jakieś rady?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mało tego - zapomniałem napisać co dzisiaj zauważyłem: obraziła się na mnie (powód oczywisty) - no cóż, bardzo ułatwiła mi zadanie, a przynajmniej w tej początkowej fazie, albo do czasu aż jej nie przejdzie i nie zacznie znowu szukać kontaktu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

diequ próbuj póki się da, później będziesz żałować jak ja teraz. O ile rozmowa z nią Cie nie paraliżuje i nie odczuwasz jakiś strasznych dolegliwości to warto się postarać, może coś zyskasz, a jeżeli Cie oleje to przynajmniej nie będziesz później myślał że mogłeś a nie spróbowałeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie paraliżuje mnie, oczywiście, ze nie.

Uważam natomiast, że taka rozmowa nie ma sensu, a dlaczego? Na pewno nie zostawi swojego chłopaka tylko dlatego, że ja coś do niej poczułem, oni są ze sobą stosunkowo długo, znają się dobrze. Poza tym gdyby coś z tego miało być to już stałoby się to wcześniej, "samoistnie", bez potrzeby rozmawiania na ten temat, albo pytania się, czy ze mną będzie. Tak widzę tę kwestię. Dodatkowo koleś, który obnaża się przed dziewczyną z emocjami jako pierwszy jest po prostu dla mnie słaby, lepiej już byłoby chyba wysyłać jej dosadne oznaki zainteresowania (dotyk itd.).

Czy będę tego żałował? Może. Dookoła jest jednak pełno wolnych dziewczyn, nie będę zachowywał się jak desperat i stawiał jej pod ścianą. Co innego gdybym jej nie musiał widywać na co dzień, wtedy ewentualne odrzucenie miałbym gdzieś, a tak muszę patrzeć trochę dalej. Ale dzięki, że się wypowiadacie, każda opinia jest dla mnie cenna ;) Możemy jeszcze podyskutować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dieq, i dobrze zrobiles, panna jest w zwiazku nie ma co tracic godnosci i go rozbijac. Jakby chciala to juz by dawno z tamtym zerwala, a sam widzisz, ze Ci lepiej. Za kilka m-cy to juz bedzie calkiem wyblakle wspomnienie :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Minęło już trochę czasu, napiszę co się przez ten czas zmieniło (a nóż dzięki temu komuś pomogę :)), kończąc tym samym ten temat.

 

Pierwsze i najważniejsze to wytrwałem w postanowieniu, choć przyznam, że były chwilę wahania się i zastanawiania, czy to na pewno dobra decyzja. Pojawiały się myśli typu: "dobra, już jest lepiej, odnowie z nią kontakt i będę dla niej po prostu kolegą" - ale tak się nie da. Przyznam, że szukała ze mną kontaktu, ale szybko się domyśliła, że coś jest nie tak i na dzień dzisiejszy wygląda na to, że dała sobie ze mną definitywnie spokój. Nie żałuję ani trochę tego co się stało, bo już nie chodzę przez nią smutny, stała się dla mnie duuużo bardziej obojętna, coś tam się jeszcze tli, ale wiadomo, że to już nie ten płomyk co na początku, z czego się bardzo ciesze. Co mi w tym pomogło? Kontakt z innymi dziewczynami, przez ten czas przewinęły się dwie, z jedną się po prostu bawiłem, żeby odwrócić uwagę, o czym ona wiedziała, no a teraz pojawiła się druga, teraz widzę, że osoba, przez którą tyle cierpiałem wcale nie jest taka wspaniała jak się wydawało. No cóż, to było do przewidzenia :) Nie pchajcie się w takie relacje z zajętymi osobami :) Pozdrawiam i życzę wszystkim szczęścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×